Category Archives: Homoseksualizm

Soja robi z dzieci gejów

Opublikowano: 12 grudnia 2006

Oryginał: http://wnd.com/news/article.asp?ARTICLE_ID=53327

——————————————————-

Oto mamy do czynienia z działającą wolno trucizną, która dotkliwie niszczy nasze dzieci i zagraża rozdarciem naszej kulturze. Ironiczne jest to, że jest to tzw. „zdrowa żywność”, jedna z najbardziej popularnych.

Wiecie, ja jestem człowiekiem nastawiony na zdrową żywność, fanatykiem, który rzadko kiedy wpuszcza do kuchni cokolwiek, co nie jest organiczne.
Piszę o tym, abyście wiedzieli, że nie jestem przeciwny zdrowej żywności. To niebezpieczne jedzenie, o którym mówię to soja. Produkty powstałe z fasolki sojowej powodują wzrost cech kobiecych, soje zaś mamy wszędzie wokoło. Trudno się już od niej uchronić.

Osobiście nie mam nic przeciwko okazjonalnej sojowej przekąsce. Ta roślinka jest pożywna i zawiera mnóstwo dobrych rzeczy. Niestety, gdy spożywana (również w napojach) w dużych ilościach powoduje przyjmowanie solidnych ilości estrogenu. Estrogen to hormon żeński.
Jeśli jesteś kobietą i zalewasz swój system tą substancją, to organizm nie może znieść nadwyżki. Jeśli jesteś mężczyzną, tłumisz swoją męskość i stymulujesz „kobiecą stronę”, psychicznie i mentalnie.

W czasie rozwoju płodu domniemaną istotą jest kobieta. Wszyscy ludzie (nawet w starszym wieku) zwracają się ku kobiecości. Tym, co głównie trzyma mężczyzn przed zwróceniem się do kobiecych wzorców jest testosteron a testosteron jest tłumiony przez nadwyżkę estrogenu.

Jeśli jesteś dojrzały i już rozwinięty to masz możliwość zwalczania pewnych niszczących skutków działania soi. Dzieci takiego szczęścia nie mają. Obecne badania pokazują, że gdy karmisz swoje dzieci formułami soi, dajesz im (jemu czy jej) równoważnik pięciu tabletek na podtrzymanie dziennie. Endokrynologiczny system dziecka nie jest w stanie poradzić sobie z takim uderzeniem i pewne zniszczenia są nieodwołalne, a w skrajnych przypadkach mogą być naprawdę fatalne.

Soja powoduje niewieścienie i jej powszechnym skutkiem jest zmniejszenie rozmiaru penisa, seksualne zamieszanie i homoseksualizm. To właśnie dlatego większość medycznej winy (nie społeczno-duchowej) za dzisiejszy wzrost homoseksualizmu musi spaść na wzrost spożycia wszelkich produktów sojowych. (Większość dzieci jest karmiona z butelki przez pewien czas swojego niemowlęctwa, a jedna czwarta z nich dostaje mleko sojowe!). Homoseksualiści często upierają się przy tym, że ich skłonności są wrodzone, ponieważ „nie pamiętam takiego czasu, żebym nie był homoseksualistą”. Nie, homoseksualizm zawsze jest dewiacją, lecz teraz wielu z nich może szczerze powiedzieć, że nie pamiętają, aby kiedykolwiek nadmiar estrogenu nie miał na nich wpływu.

Lekarze mieli nadzieję, że soja zredukuje uderzenia gorąca (wary – objawy występujący w czasie menopauzy – przyp.tłum.), zapobiegnie rakowi i chorobom serca i uchroni przed głodem miliony ludzi żyjących w Trzecim Świecie. Tak było zanim zostały poznane wpływy długiego używania soi. Teraz wiemy o tym, że jest to typowy przykład lekarstwa, które jest gorsze od choroby. Czy jeśli twoje dziecko dostaje kolki po krowim mleku to zmieniasz je na sojowe? Nawet o tym nie myśl.

Poziom jego fitoestrogenu skoczy dwudziestokrotnie ponad normę. Jeśli to dziewczynka to przygotuj się na to, że jej pierwsza miesiączka wystąpi już wieku siedmiu lat, okradając ją z lat dziecięcych. Jeśli to jest chłopiec to jeszcze gorzej: może osiągnąć dojrzałość znacznie później niż normalnie powinien.

Badania przeprowadzone w 2000 roku pokazały, że dieta oparta na soi bez względu na wiek spożywającego może prowadzić do osłabienia tarczycy oraz powszechnych problemów z sercem i nadmiarem tłuszczu. Czy wyjaśnia to współczesny dramatyczny wzrost obżarstwa?

Ostatnie badania na szczurach pokazują, że pojawia się zanik czynności jąder, niepłodność męska, oraz hipertrofia macicy (powiększenie). Pomaga to wyjaśnić epidemię bezpłodności mężczyzn i nagły rozrost klinik leczących ją. Lecz niestety, do czasu, gdy dziecko zniszczone soją dorośnie do wieku dojrzałego i chce założyć rodzinę jest już za późno na kliniczne leczenie. Co gorsza, mamy teraz naukowe dowody na to, że estrogen zawarty produktach sojowych może powodować gwałtowny wzrost częstotliwości występowania u dzieci białaczki. Ostatnio statystyki w USA, podniosły się o 27% – w ciągu jednego roku!

Istnieją również poważne związki między soją a rakiem u dorosłych – szczególnie rakiem piersi. To dlatego rząd Izraela, Wielkiej Brytanii, Francji i Nowej Zelandii zdecydowanie ograniczają spożycie soi.

Smutne jest to, że 60% rafinowanej żywności w amerykańskich supermarketach obecnie zawiera soję. Co gorzej, ilość soi może zostać podwojona w najbliższych kilku latach (ostatnio słyszałem o tym) z powodu nietykalnym medyko-kratów z hierarchii FDA (Federalny Urząd Żywności i Leków), którzy rozważają pozwolenie producentom płatków zbożowych, kostek energetyzujących, sztucznego mleka, sztucznych jogurtów itd., aby głosili, że „soja zapobiega rakowi”. Nie zapobiega.

Ps.: Sos sojowy jest w porządku. W przeciwieństwie do sojowego mleka jest całkiem bezpieczny, ponieważ jest sfermentowany, co zmienia jego molekularną strukturę.

Miso, natto i tempeh (japońskie potrawy ze sfermentowanej soi – przyp. tłum.) są również w porządku, lecz unikajcie tofu.

Problem z soją – cz. 2

Oryginał:
http://wnd.com/news/article.asp?ARTICLE_ID=53425

Opublikowano: 19 grudnia 2006

Artykuł opublikowany w poprzednim tygodniu (Soja robi z dzieci 'gejów’) wywołał ogromne zainteresowanie – 500 e-maili i 40 wywiadów w mediach – z powodu niespodziewanego uderzenia, które przygniotło większość czytelników.

Prawdopodobnie mniej niż 10% z nas ma świadomość tego, że fasolka sojowa jest obecnie gorącym tematem w medycznych kręgach. Produkty sojowe – spożywane, pite i wprowadzane do tysięcy komercyjnych produktów – są słusznie oskarżane o horrendalną różnorodność medycznych stanów, z których kilka ma status epidemii, a niektóre należą do nieodwracalnych. Pediatrzy oraz lekarze innych specjalności zaczynają dostrzegać narastający zalew pacjentów cierpiących na różne symptomy, które jeszcze jedno pokolenie wstecz pojawiały się niezwykle rzadko.

Szokujące stwierdzenie zawarte moim artykule wywołały sporo niedowierzania, bardziej dlatego, że nie było przypisów ani żadnych szczegółów. Po prostu nie miałem na tyle miejsca, żeby wprowadzać wszystkie większe problemy jakie pojawiają się przy temacie soi i zrobić to w bardziej naukowy i systematyczny sposób.

Postaram się ten brak wyrównać w tym i kilku następnych artykułach.
Pozostając przy ograniczonych rozmiarach, postaram się dodać przypisy i rozszerzyć tekst dodają linki do odpowiednich miejsc w internecie.
Wystarczy kliknąć na „przypis”, aby zobaczyć pełny artykuł na dany temat.

Zacznijmy od tego: Najczęściej zadawanym w ciągu ostatnich dwóch tygodni pytaniem było: „Jeśli soja ma tak niszczące działanie, że może potencjalnie zmieniać seksualną psychologię i zachowania, to dlaczego Chińczycy i Japończycy jeszcze nie wymarli czy też nie stali się homoseksualistami wiele wieków temu?”

Są tego trzy przyczyny: Kliknij tutaj, aby znaleźć dwie pierwsze. Trzecia jest taka, że świat orientalny wcale nie zjada tak dużo soi, jak się nam wydaje. Średnia dzienna konsumpcja w Japonii (kraju zjadającym najwięcej soi ze wszystkich państw Azji) to około 8 gramów sojowej proteiny. Chiny i pozostałe kraje konsumują znacznie mniej.

Soja nigdy nie była głównym składnikiem jakim jest ryż, ryby czy wieprzowina. Nawet sięgając wstecz do lat 30 XX wieku spożycie kalorii z produktów pochodzących z soi w Chinach rzadko kiedy stanowiło więcej 1.5% ich diety, podczas gdy wieprzowina – 65! Nie ma żadnego porównania! Tradycyjnie plantacje soi były zakładane na polach dla ich nawożenia.
Soja była pożywieniem dla biednych, jedzona z oporem wyłącznie w czasach biedy i głodu. (Zwierzęta roślinożerne również nie lubią soi.) Ludzie jadali soję zawsze w małych ilościach jako przyprawę lub suplement mięsa. Najwyższe spożycie soi w Japonii notuje się wśród zakonników, którzy jedzą ją, aby obniżyć presję seksualną. (Pomyśl o tym, gdy następnym razem wybierzesz się do sklepu.)

Porównajmy to teraz do zaleceń FDA, która zachęca Amerykanów do spożywania 25 gramów protein z soi dziennie, jako sposób na zabezpieczenie się przed chorobami serca. To stwierdzenie FDA spowodowało dwukrotny wzrost spożycia sojowych protein w Stanach, choć zostało ostatnio zdyskredytowane przez Amerykańskie Stowarzyszenie Serca, które zmieniło swoje zdanie na temat soi, twierdząc teraz, że soja nie obniża poziomu cholesterolu i nie zabezpiecza przed chorobami serca!

Nie można powiedzieć, że opinie FDA są na sprzedaż dla lepszych oferentów, lecz Urząd był pod wpływem kampanii i żądania formalnego poparcia przez przemysł sojowy, w tym giganty typu: Monsanto, Archer Daniels Midland, Cargill oraz DuPont.

Gdy jednak w czasie badań szydło wyszło z worka, FDA szybko zmodyfikowało swoje stanowisko, ograniczając swoje poparcie do podstawowej proteiny soi, zamiast izoflawonów (zamiennik estrogenu). Problem z tym jest taki, że proteiny soi zawierają też niebezpieczne roślinne estrogeny. To dlatego dwóch najbardziej uznawanych naukowców z FDA, doktorzy Daniel Sheehan i Daniel Doerge, oprotestowali twierdzenia FDA w publicznym liście.

Jeśli sądzisz, że nie jesz tak dużo soi, pomyśl jeszcze raz. Choć tylko 15% z nas je produktu składające się w większości z soi raz w tygodniu to 55-70% wszystkich przetwarzanych produktów spożywczych sprzedawanych w supermarketach zawiera nieco soi. Nie możesz przed tym uciec. Szacuje się, że sojowy olej zajmuje gigantyczną ilość 79% rynku z pośród jadalnych tłuszczy używanych rocznie w USA.

Ludzie świadomi spraw zdrowotnych zwykle jadają tego najwięcej. Nawet umiarkowani wegetarianie czy fani soi nie zastanawiają się wiele nad zjedzeniem 25dkg tofu, ćwiarteczki kubka smażonych orzeszków sojowych i szklanki mleka sojowego dziennie, co jest znacznie więcej, niż jakikolwiek przeciętny Japończyk wziąłby pod uwagę.

Lecz największymi ofiarami soi są dzieci. Na jeden kilogram ciała, przeciętny Japończyk w 2000 roku zjadał 0.47 miligrama sojowych izoflawonów, podczas gdy w USA dzieci pijąc sojową formułę otrzymują 6.25 miligrama. Izoflawony to żeńskie hormony osłabiające testosteron.

Jakie powoduje to skutki dla ich narządów płciowych i seksualnej orientacji? Zajrzyj w przyszłym tygodniu.

Będzie gorzej, znacznie gorzej.

продвижение

Dlaczego geje chcą dzieci?

http://www.worldnetdaily.com/

Czy istnieje jakiś bardziej oczywisty wynik heteroseksualnych zachowań niż powoływanie na świat dzieci? Jeśli tak, to czy nie jest trochę dziwne, że ci, którzy unikają heteroseksualnych związków, tak bardzo tęsknią do owoców tego, co one przynoszą?

Gdy w tym tygodniu przeczytałem wiadomości o tym, że Mary Cheney, 37 letnia córka wiceprezydenta (od 15 lat żyjąca otwarcie w lesbijskim związku), jest w ciąży, wiele takich pytań krążyło mi po głowie.

Nie wolno mi mieć czegokolwiek przeciwko tobie.

Nie wolno mi pozwalać sobie na myślenie takich rzeczy.

Nie wolno mi otwarcie zastanawiać się, co takie wnioski mogą znaczyć.
Takie powątpiewanie może uderzyć w strukturę wierzeń, że mężczyzna i kobieta są całkowicie „wymienialni” ze sobą na wzajem. A mimo wszystko zdumiewa mnie to. (Możesz to nazwać stale wzrastającym pragnieniem poznania istoty sprawy.)

Stańmy wobec tego, że we współczesnej Ameryce jeśli w ogóle podnosimy tak oczywiste rozważania, natychmiast zostaniemy okrzyknięci bigotami. Wielokrotnie w tym tygodniu byłem tak określany za zadawanie jeszcze sześciu innych pytań pojawiających się w związku z fałszywym aktem dwóch kobiet, które „prawdopodobnie staną się rodzicami”. Kłóć się ze mną jak tylko chcesz – prawda jest taka, że dziecko Mary Cheney będzie miało materiał genetyczny DNA Mary oraz męskiego dawcy. Genetycznie dziecko nie będzie miało nic wspólnego partnerką Cheney, Heather Poe.

Tak więc, oto następna myśl, której nie wolno mi dopuścić, aby się pojawiła: Dwie kobiety pragnące dziecka, nie mogą osiągnąć zadowolenia, ponieważ ich seksualne zjednoczenie nie jest w stanie tego dostarczyć i jest to również całkowicie pewne, nawet jeśli są całkowicie zdrowe a wszystkie ich właściwe narządy pracują prawidłowo, całkowicie przygotowane do spełnienia biologicznej funkcji reprodukcji.

Kiedy wspomniałem o tym nieco wcześniej w tym tygodniu, homoseksualiści prowadzący blogi jak np. Adrew Sullivan zrobili wyjątek zwracając na to uwagę i oskarżając mnie o hipokryzję, w zawiązku z istnieniem bezpłodnych par. Tymczasem, to właśnie krytycy są niekonsekwentni.

Jeśli mężczyzna i kobieta zmagają się z niepłodnością, jest to spowodowane biologicznymi przyczynami. To, co Bóg zaprojektował, aby działało w tak szczególny sposób, nie funkcjonuje. Albo on nie ma wystarczającej ilości spermy, albo jej organizm nie produkuje koniecznej ilości jajeczek. Mają problem z dopasowaniem tych dwóch spraw. Biologiczna dysfunkcja nie jest zamierzona.
Współżyją ze sobą stale, lecz z powodu niedoskonałości w ich genetycznej maszynerii, nie są w stanie dokonać poczęcia i gdyby medycyna kiedykolwiek odkryła lekarstwo na ten problem, cokolwiek go powoduje, to nie byłoby już więcej walki takich par, aby przez współżycie mieć dzieci.

Lecz nie tak się mają sprawy Cheney i jej partnerki. Nawet gdyby podjęły tysiąc prób seksualnego współżycia to ich biologiczna maszyneria nie wyda tego, co powinna – z zupełnie innego powodu. Nie ma w tym przypadku dysfunkcji, lecz przyczyną tego, że seksualne zaangażowanie nie funkcjonuje, jest to, że w ogóle nie istnieją odpowiednie części. Przypomina to podejmowanie próby wkręcenia nakrętki na śrubę przy pomocy młotka. To po prostu do siebie nie pasuje.

Tak więc, po zalaniu mnie kakofonią nieprzyzwoitych e-maili opisujących tysiące pozycji jakie męski uczestnik może przyjąć czy też licznych metod sztucznego zapłodnienia, aby kobieta żyjąca wyłącznie z kobietą mogła zajść w ciążę, powinienem być wystarczająco wystraszony, aby więcej nie zadawać tych pytań.

Ale to są bardzo dobre pytania.

I czyż to chore podejście do humoru nie ujawnia, jaki był cel mojego pytania od samego początku? W normalnych relacjach, prywatność i intymność aktu prokreacji są duchową i piękną sprawą. W akcie współżycia seksualnego między kobietami, które śpią razem, ta adekwatność będzie czymś, za czym zawsze będą tęsknić i nigdy nie osiągną satysfakcji poznania, podważając w ten sposób wierność celowi jaki – jak wierzą – ma mieć ich relacja.

W naszej kulturze nie myślimy o naszych działaniach z punktu widzenia Tego, który stworzył nas, a raczej obsesyjnie o naszych prawach do tego, czego chcemy, jak chcemy i jak często chcemy.

Lecz dzieci to nigdy nie jest sprawa tego, co my chcemy. Wychowanie ich to dostarczanie im tego, co one potrzebują. Britney Spears nic dobrego nie robi, gdy z łatwością zachodzi w ciążę w małżeństwie, które jest nietrwałe i kończy się tym, że nie zapewnia dziecku obecności ojca, dostarczając tylko nowych zdjęć dolnych rejonów piosenkarki dla paparazzi. Podobnie jest w przypadku Mary Cheney.
Jakiej wartości moralnej jest wprowadzenie dziecka do środowiska, w którym ostatecznie mówi się mu, że jego druga mama jest ekwiwalentem prawdziwego ojca?

Jest pewien powód, dla którego aktywiści homoseksualni chcą dzieci: jest to część wielkiego zwiedzenia, którego nikomu nie wolno kwestionować. Posiadanie dzieci to próba zamknięcia kręgu i przekonania świata, że taka rodzinna jednostka jest normalna i jest to coś bardzo ważnego.

Skoro nie żyjemy w teokracji, jest czymś nierozsądnym utrzymywanie, że wszyscy Amerykanie będą podejmować takie same decyzje, jeśli chodzi o moralne i seksualne zachowania. Niemniej jednak, ta rzeczywistość nie ma nic wspólnego z tym czy seksualne zachowania powinny być uważane za moralne, gdy sięgają poza moralne granice.

A skoro homoseksualiści upierają się przy tym, aby mieć nieograniczoną aktywność seksualną, nie strzeżoną przez żadne prowincjonalne zasady czy tradycje, to dlaczego chcą mieć dzieci?

Dzieci są niezaprzeczalnym produktem wyższości zaangażowania w związki heteroseksualne. Skoro więc preferujący homoseksualizm w większości chcą zrzucić wagę konwencjonalnego seksu, to jestem zaciekawiony tym, dlaczego chcą oni wzmocnić niższość swych seksualnych zachowań?

I żadna ilość pełnych nienawiści maili od ciasnogłowych radykalnych aktywistów nie zdusi tej osobliwości, o której chcę się dowiedzieć.



раскрутка

Marketing zła

Dawid Kupelian, wydawca WorldNetDaily, właśnie opublikował książkę pt.: „Marekting of Evil” (Marketing zła). Czytelnicy mówią, że ogromnie otwiera oczy na wiele rzeczy. Zastanawiamy się, jak to się stało, że na Zachodzi sprawy poszły w tak złym kierunku i to tak daleko w duchowej i moralnej dziedzinie w ciągu jednego pokolenia. Kupelian dowodzi (popierając to wieloma dowodami), że jest prowadzona swego rodzaju kampania „marketingowa” mająca na celu przemianę naszego społeczeństwa na gorsze. Poniżej znajduje się jego przemówienie na ten temat:

JAK NAPRAWDĘ DZIAŁA „MARKETING ZŁA”

David Kupelian. (GRUDZ. 14, 2005)
Dobrze jest znowu znaleźć się na swoich starych śmieciach. Teraz mieszkam na wielkim Północnym-Zachodzie, lecz dorastałem kilka mil stąd w Montgomery County, Maryland.

Pamiętam, jak wracałem ze szkoły do domu i oglądałem „Samotnego Jeźdźca” i „Klub Myszki Miki” na małym czarno białym ekranie telewizora. Nie było wtedy MTV czy Howarda Sterna. Lubiłem popowe piosenki takie jak: „The Battle of New Orleans” i „The One-Eyed, One-Horned, Flying Purple People Eater”; nigdy nie słyszałem gwiazd rapu deklamujących monotonnie o zabijaniu policjanta i gwałceniu k kobiety. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek słyszał cokolwiek o aborcji czy homoseksualizmie. Wydaje się, że wszyscy moi przyjaciele mieli zarówno matkę jak i ojca w domu; nawet szkoła była w porządku. Przysięgaliśmy wierność fladze każdego dnia, i nigdy nigdy nie straszył mnie więzieniem, jeśli powiedziałem słowa „w Bogu”. Nikt mnie też wtedy nie uczył tego, że Kolumb był ludobójcą, że pielgrzymi wykorzystywali Indian czy, że Ameryka była rasistowskim uciskającym i złym krajem. Wtedy myślałem, że Ameryka jest najlepszym krajem na ziemi.

Tak naprawdę, to wtedy wszyscy po prostu wiedzieli o tym, że Ameryka jest największym i najbardziej godnym szacunku krajem. W tym miejscu powinienem powiedzieć: jakie zmiany mogą nastąpić w ciągu 50 lat. A jeśli ujmę to w taki sposób: Jaką różnicę może zrobić 50 lat – plus kilka naprawdę obrzydliwie błyskotliwych kampanii marketingowych – w przemianie kraju.

Zatytułowałem swoją książkę „Marketing zła”, ponieważ jest to dokładnie to z czym mamy do czynienia: opakowywanie, perfumowanie i dar – opakowanie niszczących filozofii i zachowań i sprzedawanie ich Amerykanom tak, jakby miały wielką wartość. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, chciałbym poświęcić chwilkę, aby powiedzieć wam pewną historię o sobie, abyście mogli zrozumieć dlaczego napisałem tą książkę na temat zła.

Straciłem wielu członków rodziny w tureckim ludobójstwie Armeńczyków – być może około setki – wraz z moim dziadkiem, który był lekarzem. Zło i złość jaka zostały wywarte na niewinnych ludzi zaszczepiona jest nie do wyobrażenia. Mój ojciec, który wtedy był małym chłopcem, uciekł konno wraz z matką ratując swoje życie. Aby skrócić przerażającą historię powiem, że mój ojciec i babcia wyrwali się z barbarzyństwa i sadystycznej brutalności, która pochłonęła 1.5 miliona ich pobratymców. Udało im się dostać na statek i po długiej podróży dotrzeć do kraju, który przywitał ich i zaoferował możliwość rozpoczęcia nowego życia – Ameryki. Było tutaj ciężko, bardzo ciężko. Ojciec podjął się pracy szkolnego dozorcy, gdy miał dziewięć lat, aby pomóc matce. Ojciec wraz z babcią przetrwali i dostali się do koledżu i odbudowywali swoje własne życie. Gdzieś po drodze mama i tata spotkali się, pobrali, i całkiem szybko osiedlili tutaj w D.C tworząc rodzinę.

Byłem środkowym z trójki dzieckiem. Mój ojciec został naukowcem, specjalistą rakietowym, pracując nad obroną tego kraju. Pamiętam jego wizytówkę, na której było napisane: „”U.S. Army Chief Scientist for Ballistic Missile Defense.” Nie wiedziałem wtedy dokładnie, co to znaczy, ale brzmiało znakomicie. (Naukowiec Armii Stanów Zjednoczonych do spraw Rakietowej Obrony Balistycznej).

Moja babcia wiele lat później zdecydowała się wrócić do starego kraju, aby po raz ostatni odwiedzić krewnych i wzięła mnie ze sobą. To było pamiętne wydarzenie, ale najbardziej wbiła mi się w pamięć ta noc, gdy wróciliśmy do Ameryki. Wylądowaliśmy w Porcie Lotniczym Kennediego w Nowym Yorku, lecz z powodu spóźnienia, nie zdążyliśmy na połączenie do Waszyngtonu i spaliśmy na drugim pietrze terminalu. W pewnej chwili babcia udała się do damskiej toalety, a kiedy wróciła, opisała mi – łamiącym się ze wzruszenia głosem – jak czyściutko wszystko błyszczało, było nowoczesne, że była ciepła i zimna woda, wszystko doskonale funkcjonowało – coś zupełnie innego niż tam, gdzie dopiero byliśmy i mówiła mi, że tak bardzo była wdzięczna, że mogła wrócić do USA, że była gotowa uklęknąć i pocałować Amerykę – właśnie tutaj na lotnisku JFK. Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że uczucia mojej babci, jej miłość dla tego kraju, były typowe dla milionów imigrantów. Ameryka byłą po prostu największym, najwspanialszym najbardziej hojnym krajem na ziemi – ja o tym wiedziałem, ona wiedziała, wszyscy wiedzieli.

Kiedyś było tak było.

Dziś, niezliczona ilość z pośród nas została nauczano tego, aby nienawidzić Ameryki. W naszych absurdalnie drogich szkołach, uczenie niezadowolenia z Ameryki jest absurdalnie normalne. Nie macie pojęcia jak wielu Churchill’ów Ward’ów i jest tutaj wokół, zatruwając umysły waszych dzieciaków.

Następnie, jest teraz ruch antywojenny, w którym oczywiście jest paru szczerych ludzi, którzy myślą, że wojna jest pomyłką, lecz najbardziej widoczni są ci, których widzieliśmy tutaj w D.C.zeszłym tygodniu. Ci ludzie otwarcie wyrażają swoją głęboką nienawiść –nie tylko dla prezydenta i jego administracji – lecz dla samej Ameryki. Cindy Sheehan, tak ceniona przez wiadomości powiedziała, cytuję: „Ten kraj nie jest wart tego, aby za niego umierać”.

Liderzy i organizatorzy demonstracji takich, jak w ostatnią sobotę, to grupy otwarcie sprzyjające komunistycznymi i terrorystycznym reżimom. Grupa taka jak ANSWER, którą Washington Post opisał jest „po prostu z czołową grupą antywojenną ultralewicowej Światowej Partii Pracy, która entuzjastycznie popiera Płn. Koreę i inne niebezpieczne, zwariowane reżimy, a nawet gorzej – popiera „iracki ruch oporu”, który zabija naszych żołnierzy w Iraku.

Lecz anty-amerykanizm nie jest jedynym kłopotliwym zachowaniem. Dziś, miliony Amerykanów przyjęło wszelkiego rodzajuwierzeń i zachowań, które przeraziłyby pokolenie ich rodziców – a w rzeczywistości zszokowały by każdego warchoła z każdego pokolenia Amerykanów od czasu, gdy Deklaracja niepodległości została podpisana.

  • Jakiego rodzaju wierzenia i zachowania?
  • Nieograniczona aborcja, legalna w całej Ameryce i to niemal do samej chwili narodzin.
  • Dziwaczna dążąca do samozniszczenia kultura młodzieżowa.
  • Szalejące rozwody,które są dostępne praktycznie z każdej przyczyny – a na dowód 50% stosunek rozbitych małżeństw.
  • Zakaz umieszczania 10 przykazań i prowadzenie modlitwy w publicznych miejscach. Nauczanie o homoseksualizmie pięciolatków w szkołach publicznych.Najbardziej całkowite zniszczenie tradycyjnych zasad moralnych co do seksu, dzięki czemu mamy epidemię seksu wśród 11, 12, 13 i 14 latków w krajowych szkołach średnich. Jak to się stało? Co rzeczywiście spowodowało tak dramatyczną przemianę Ameryki w ciągu naszego życia?

W książce „Marketing Zła” pokazuję w jak Amerykanie zostali wmanipulowani, okłamani i zwiedzeni do odrzucenia narodowego kręgosłupa, judo-chrześcijańskich wartości. Pokazuję również w jaki sposób zostało to wykonane przy wykorzystaniu środków i tych samych taktyk, które Medison Avenue używa do sprzedawania nam samochodów, papierosów i ostatniej mody.

Pięćdziesiąt lat temu ukazał się bestseller Vance Packards „The Hidden Persuaders” (dosł: „Ukryci Przkonywacze”), pokazując Amerykanom w jaki sposób przemysł reklamowy wykorzystuje potężne techniki umysłowej i emocjonalnej manipulacji. Odkładając na bok wątpliwą etykę zwodzenia kogoś do tego, aby kupił coś, czego faktycznie nie potrzebuje – czy w niektórych przypadkach w ogóle nie jest dla niego dobre – specjaliści odkryli cały nowy świat narzędzi i technik skutecznych do nakłanianiu ludzi do zakupów.

Dziś, bez względu na to czy sprzedaje się papierosy, czy punkt widzenia, celują w nasze uczucia i emocje, – a faktycznie w nasze słabe strony – a nie do naszego rozsądku.

Na przykład, dobrze znamy Marlboro Man, reklamę Filipa Morrisa, która sprawiła, że Marlboro stało się najlepiej sprzedawanymi papierosami na świecie. A teraz spójrzmy, co ten cowboy na koniu ma wspólnego z papierosami? Nic, lecz ten obraz w jakiś sposób przekazał milionom mężczyzn pozytywne wrażenie wolności, niezależności, męskości, a te uczucia zostały w zamian połączone z tą szczególną marką papierosów.

Powiedzmy, że ktoś ogląda reklamę Marlboro wiele razy – reklama robi swoją pracę w nim – po czym idzie do marketu kupić papierosy i mówi: „Daj mi paczkę Marlboro”. A dlaczego nie inną markę? Nieświadomie chce ponownie rozpalić to wrażenie wolności i męskiej twardości z obrazu Marlboro Man. Jak? Zapalając papierosa. Jeśli brzmi to jak podwórkowa psychologia: przepraszam, ale jest to w skrócie ostatnie 50 lat marketingu. Pobudza szczególne uczucia, które potem łączysz z produktem.

W jaki sposób można wziąć wierzenia i zachowania, które są złe i niszczące, ubrać je i opakować tak, aby wyglądały na dobre? Jak molestowanie dzieci staje się „miłością mężczyzny i chłopca”? Jak rozgniatanie czaszki dziecka i wysysanie jego umysłu staje się „konstytucyjnym prawem”. Jak cytowanie Biblii staje się „mową nienawiści”?

Spójrzmy, w ciągu następnych kilku minut, na specyficzne przykłady marketingowego szaleństwa.

Zacząłem książkę od „prawy gejów”, ponieważ marketingowcy tego programu bardziej niż ktokolwiek inny tak niewiarygodnie jasno, szczegółowo i bezwstydnie wyjaśniają w jaki sposób manipulować postawami Amerykanów.

Marketingowa biblia praw gejów, zatytułowana „After the Ball” (Po kłębku) została napisana przez dwóch błyskotliwych, wykształconych na Harvardzie specjalistów od marketingu: Marshall Kirk oraz Hunter Madsen. Wyłożyli wiele wszechstronnych technik przekonywania, z których wszystkie polegają w ogromnej mierze na manipulacji i zastraszeniu.

Skupmy się tylko na dwóch z nich: „desensitization” oraz „jamming”

(sprawianie, że jakieś sensacyjne zdarzenie przestaje być sensacyjne – czyli znieczulanie – oraz zagłuszanie – przyp.tłum.)

Zasadniczo „desnsalitization” oznacza, że jeśli powtarzasz coś oburzającego – a nawet coś oburzająco fałszywego – stale i wciąż, i bez przerwy, to ludzie stopniowo stają się coraz mniej oburzeni, i ostatecznie zaakceptują to. Oto, na przykład, co nasi guru od marketingu gejów piszą na temat przyzwyczajania Amerykanów do homoseksualizmu:

„Główną rzeczą jest to, aby mówić o gejach tak długo, aż sprawa stanie się męcząca. Staraj się zmęczyć ludzi i nic więcej… Jeśli możesz wyjaśnić, że homoseksualizm jest po prostu jeszcze jednym zachowaniem – uzyskując choćby wzruszenie ramion – to twoja walka o prawne i społeczne przepisy jest rzeczywiście wygrana”.

A co ze spamowaniem? Zostało ono nazwane „psychologicznym terroryzmem”. Pamiętasz jak Sowieci używali zagłuszania, gdy wolna Radio Europa nadawało swoje audycje poza żelazną kurtynę? Dziś „zagłuszanie” literalnie oznacza uciszanie twoich krytyków czy oponentów przez atakowanie i zastraszanie ich. Słuszne czy niesłuszne to nie ma znaczenia – ty atakujesz drugą stronę w każdy możliwy sposób tak, aby się zamknął. Amerykańskie debaty polityczne są pełna zagłuszania.

Jeśli krytykujesz któregokolwiek z amerykańskich samozwańczych przywódców takich jak Jesse Jackson to ryzykujesz, że zostaniesz nazwany rasistą, no i oczywiście większość polityków boi się tego bardziej niż swojej własnej śmierci. Powiedz cokolwiek o radykalnych aktywistach homoseksualizmu, bez względu na to z jak dobrymi intencjami to powiesz, zostaniesz zaatakowany jako bigot, homofob i człowiek pełen nienawiści. Żadna rzeczywista dyskusja nie jest tolerowana; skrytykuj rząd za astronomiczne wydatki na socjalne programy a senator Kennedy ekskomunikuje cię jako człowieka pozbawionego troski, nienawidzącego starych ludzi – całkiem podobnie, jak z rasistami. To jest zagłuszanie.

Te techniki dominują w naszej narodowej debacie…

Język jest potężnym narzędziem.
Nie myśl, że bawimy się słowami na pograniczu, to jest istota. Cała Konstytucja to są wszystko „słowa”. Deklaracja Niepodległości i Biblia to też po prostu „słowa”. Zmień znaczenie słów, a zmienisz rzeczywistość. Aborcja jest legalna w Ameryce z powodu jednego słowa: „wybór”. Pierwsi marketingowcy aborcji wykombinowali, że będzie znacznie łatwiej bronić abstraktu, pozytywnie brzmiącą zasadą taką jak „wybór”, niż nieograniczonego mordowania nienarodzonych dzieci. Media kupiły to i wojna o „wybór” została wygrana, zanim się jeszcze zaczęła. Jak możesz być przeciwny „wyborowi”?

Inny przykład: Jaka jest marketingowa fraza numer jeden dzisiaj? „Bush skłamał”.
Jest już niemal jak znak firmowy.
„Bush lied us into war” (Dosł.: „Bush wkłamał do wojny”, czyli „Bush przekonał nas kłamstwem do wojny” – przyp.tłum.) Jest kilka odmian tego. „Bush lied about Saddam’s WMD.” „Bush lied, thousands died.” (Bush kłamał o broni chemiczne Saddama.” „Bush skłamał, tysiące zginęły”.

Czy pamiętasz szok jaki przeżyłeś, gdy usłyszałeś to za pierwszym razem, „Bush skłamał”? Oskarżenia stały na skraju cywilizowanej dyskusji, a wyglądało to jak Howard Dean na prochach (czy Howard Dean nie na prochach). Teraz mamy „Mamuśkę Pokoju” Cindy Sheehan, wielbioną przez prasę, a oto kilka epitetów, którymi nazwała ona prezydenta Stanów Zjednoczonych. Cytuję: „palant”, „zły maniak”, „kłamiący gnój”, „terrorysta”, „wojenny kryminalista”, „gangster” i „morderczy zbir”.

„Desensitization” – znieczulanie. Gdy słyszysz tego rodzaju retorykę dzień po dniu to szybko przejdzie ci uczucie oburzenia, po prostu zmęczysz się tym. Gorzej, zaczniesz wierzyć w to. Zastraszenie jest potężną siłą, większość z nas nie wie, jak sobie z tym radzić bez poddania się rezygnacji w taki czy inny sposób. Jeśli dostateczna ilość ludzi mówi, że Bush jest kłamcą to musi to być prawda? Pamiętasz, gdy psycholog William James powiedział: „Nie nic tak absurdalnego, w co ludzie nie uwierzyliby, jeśli będziesz to powtarzał wystarczająco często”.

Kłamstwo

Jeśli jesteś zaangażowany w reklamowanie zła to jest jeszcze jedna technika gotowa do wykorzystania – faktycznie jest bardzo ważna. Nazywa się to: kłamstwo. Aby sprawić, że coś złego będzie dobrze wyglądać, musisz kłamać na ten temat.

Weźmy pod uwagę aborcję. W książce „Marketing zła” zamieściłem wywiad z współzałożycielem amerykańskiego ruchu aborcyjnego, Bernardem Nathansonem. Założył największą klinikę aborcyjną na Zachodzie oraz był współzałożycielem NARAL, awangardowej grupy, która doprowadziła do legalizacji aborcji w Nowym Yorku w latach sześćdziesiątych. Usiadł z grupą innych ludzi i dosłownie wymyślili oryginalne slogany marketingowe: „wolność wyboru” i „kobiety muszą mieć kontrolę nad swymi ciałami’. Oto co powiedział mi Nathansoon, cytuję: „Pamiętam śmiech, gdy wymyśliliśmy te slogany… Wtedy były to bardzo cyniczne slogany, podobnie jak i dziś te wszystkie slogany są bardzo, bardzo cyniczne”.

Innymi słowy: wiedzieli o tym, że tworzą zwodnicze marketingowe przesłanie.

Dziś Nathanson przyznaje, że on sam i jego koledzy kłamali na prawo i lewo. Fabrykowali statystyki i wyniki ankiet i karmili nimi chętne media. Jaki jest najbardziej skuteczny slogan marketingowy? „Kobiety umierają”. Wydaje się, że zdeptał on wszystkie inne punkty. W latach poprzedzających Roe v.Wade, stale słyszeliśmy o tym, że w Stanach Zjednoczonych rocznie umiera 5.000-10.000 kobiet wskutek wykonywania nielegalnej aborcji. To właśnie Nathan i jego kohorty głosili, choć była to nieprawda, a nawet w pobliżu prawdy i oni o tym wiedzieli. Niektórzy ludzie mówią: „Hej, Nathason staje w obronie życia, jak więc możesz wierzyć jego krytyce przemysłu aborcyjnego? (Nathanson w latach 90’tych zobaczył, że aborcja jest zła i stanął przeciw niej). Jeśli nie wierzysz Nathansonowi, to może uwierzysz Centers for Disease Control (Centrum Kontroli Chorób)? Czy wiesz ile kobiet faktycznie umarło z powodu nielegalnej aborcji w 1972 roku, ostatnim pełnym roku przed Roe v.Wade? Zgodnie z danym CDC to nie było 5.000 czy 10.000, to nie było nawet 1.000 – lecz 39.

Przypuśćmy, że powiedziano by nam, że 10.000 amerykańskich żołnierzy zginęło w wojnie w Iraku, że wpłynęło to na nas tak, że odeszliśmy, po czym sprawy niepomiernie pogorszyły się po naszym wyjściu. Przypuśćmy teraz, że odkryliśmy, że to nie 10.000 Amerykanów zginęło w Iraku, lecz tylko 39. Czy nie czulibyśmy się zdradzeni?

Amerykanie zostali zdradzeni przez marketingowców aborcji, a w szczególności przez media, które były przekonane, że legalizacja aborcji jest oświeconą i postępową szansą, której Ameryka potrzebowała i wzięły udział w propagandowej kampanii, które doprowadziła do Roe v.Wade.

Przyjrzyjmy się innemu przypadkowi – „konstytucyjnemu oddzieleniu kościoła od państwa”. Jest to znakomity slogan marketingowy dla ciebie – dowód na to, że jeśli coś powtórzysz wystarczająco dużo razy to ludzie w to uwierzą. Posłuchaj, mam nagrodę w wysokości 10.000$ dla każdego, kto znajdzie słowo „rozdział” czy „kościół”, czy „państwo” w pierwszej Poprawce a jednak, niewiele jest bardziej znanych Amerykanom zwrotów. Moi prasowi koledzy szczególnie często powtarzają ten zwrot jak hipnotyczną mantrę. Czy nie słyszysz tego? „Sędziowie ACLU (American Civil Liberties Union – amerykańska unia na rzecz swobód obywatelskich) cytujący konstytucyjne rozdzielenie kościoła od państwa, ogłosili dziś, że podawano do sądu Boga” – czy cokolwiek takiego. Marketingowcy płacą miliony dolarów, aby okleić ich produkt czy politycznego kandydata takim zwrotem.

Jest to kolejna jadowita manipulacja słowami. Przez 150 lat od ustanowienia Karty Praw, słownictwo Pierwszej Poprawki dotyczące „ustanowienia religii” znaczyło, że federalny rząd nie będzie wymuszał istnienia państwowego kościoła, jakiejś szczególnej denominacji, na pozostałych stanach. Dziś, wydaje się, że już wyszeptanie czegokolwiek o Bogu, Biblii, Dziesięciu Przykazaniach czy, Boże uchowaj, modlitwie w miejscu publicznym, stanowi nielegalne „ustanowienie religii”.

Czy pamiętacie jak wkrótce po 11.września 2001 szkoła publiczna w Kalifornii wzniosła transparent,mówiący po prostu „Boże Błogosław Ameryką” aby uczcić zabitych w terrorystycznych atakach. Transparent został natychmiast zaatakowany przez UCLA jako niekonstytucyjne ustanowienie religii. Czy ktokolwiek z fundatorów tego transparentu – i w ogóle ktokolwiek – rzeczywiści miał taki zamiar?

Porozmawiajmy o być możne najważniejszej części naszego życia – o naszych dzieciach.

Nie sądzę, aby istniało gdzieś takie miejsce, gdzie marketingowcy zła byliby bardziej bezduszni niż w przypadku sprzedawania seksu i buntu naszym dzieciom. Jeśli chodzi o dolary to rynek nastolatków wart jest dosłownie miliardy dolarów i to przez duże M. Czy wiesz, co robią te potężne rozrywkowe korporacje po to, aby wyciągnąć od naszych dzieciaków tyle pieniędzy ile tylko się da? Mają takie grupy zainteresowania, do których wysyłają „kulturowych szpiegów” (których nazywają „korespondentami”), którzy udają przyjaciół troszczących się ę o nastolatków, aby wybadali w jaki najlepszy sposób można ich oddzielić od pieniędzy ich rodziców. Angażują się w „brzęczący marketing” (tam właśnie ukrywają swoich agentów w przebraniu, jako „jednego z tłumu”, aby w rozmowach z klientami podnieść wartość nowego produktu). Wynajmują takich ludzi, którzy kontaktują się z dziećmi przez Internet na czatach. Innymi słowy, wprowadzają całą maszynerię współczesnego marketingowego badania rynku i psychologii konsumenta, aby rozeznać tą kopalnię złota rynku – twoje dzieci. Czy masz pojęcie jak wiele młodych pięknych dzieci ma liszaje i syfilis oraz inne przenoszone drogą płciową choroby, których nigdy by się nie nabawili, a wszystko tylko dlatego, że słuchali jakiś złych handlowców, którzy sprzedali im łatwy seks? W mojej książce ujawniam rzeczywiste techniki, których używa się, aby zwieść młodych ludzi do buntu przeciwko swoim rodzicom i wciągnięcia ich w seksualną rewolucję.

Pozwólcie, że zadam wam zagadkę.
Przypuścimy, że w następnym tygodniu ukaże się książka o seksie, która stanie się międzynarodowym bestsellerem a z autora zostanie zrobiony przez media narodowy bohater? Kiedy jednak przeczytasz ją, odkryjesz, że tutaj czarno na białym i w szczegółach, jawnie, i z aprobatą znajdują się setki rzeczywistych przypadków aktów seksualnych między dorosłymi i dziećmi, włączając w to małe dzieci i szkraby, zaczynając od kilkumiesięcznych. Pamiętaj, że nie jest to fikcja. Czy nie powiedziałbyś: „Ooo, gdzie autor zdobył te materiały? To jest ciężkie przestępstwo, w każdych okolicznościach uprawianie seksu z małymi dziećmi. Coś strasznie złego jest tutaj”? Wiesz co? To, co opisałem nie jest hipotetyczne. Opisałem międzynarodowy bestseller „Sexual Behavior in the Human Male” („Seksualne zachowania mężczyzn” napisaną przez Dr. Alfred C. Kinsey’a i opublikowaną w 1948.) Kinsey był uwielbiany przez prasę jak wielki naukowiec, człowiek rodziny i odważny badacz, rozwijający naszą naukową wiedzę o ludzkiej erotyce. W rzeczywistości Alfred C. Kinsey prawdziwym seksualnym psychopatą, co każde z jego współczesnych biografów może udowodnić.

Szczegółowe tabele, o których wspomniałem – niemowląt i dzieci molestowanych przez „badaczy” z wykorzystaniem stoperów, aby zmierzyć i opisać ich przypuszczalne reakcje seksualne – są straszliwie realne. Znajduje się to w Tabelach 30-34. Nie wierz mi na słowo, idź do biblioteki i sam sprawdź. Nie mogę powtarzać w takich rodzinnych okolicznościach jak teraz, co robiono tym biednym dzieciom lecz gdy poczytasz własne słowa Kinsey’a zobaczysz, że nie promował on niczego innego jak tylko seksualne torturowanie setek małych dzieci, przypominając niesławnego nazistowskiego doktora Józefa Mengele. Dwóch „badaczy”, na których w największym stopniu polegał, byli to seryjni pedofile: Rex King i zatwardziały kryminalista nazistowski Fritz von Balluseck.

A oto zagadka. Jesteś gotowy? Jak to możliwe, że nikt nie powiedział słowa na rzeczy tych dzieci, które były seksualnie wykorzystywane, co zostało opisane w najlepiej sprzedawanej książce Kinsey’a? Te przestępstwa były zapisane wyraźnie, czarno na białym. Jak to możliwe, że nikt nie powiedział: „Chwila! Czy tu ktoś jest? Jak mógł ten zwariowany naukowiec otrzymać takie dane, bez popełnienia straszliwych przestępstw? Dlaczego jest sławny, a nie w więzieniu?”

Dlaczego trzeba było 33 lat od tej publikacji, aby w 1981 roku jedna samotna badaczka, Judith Reisman, doktor nauk, uczona – dmuchnęła w gwizdek?

Co się z nami stało? Czy wzięliśmy jakieś ogłupiające tabletki?

Czy stajemy się bezmyślnymi zombi, gdy ktoś wkłada biały fartuch i nazywa siebie samego naukowcem?

Tak, tak się stało.

Makabryczne „badania” Kinsey’a nad seksualizmem dzieci w oczywisty sposób nikogo wtedy nie trapiły i, prawdę mówiąc, niewiele nas niepokoją i dziś. Większość ludzi słysząc te informacje będzie zszokowanych przez jakieś pięć minut, a potem pod naciskiem swoich problemów i zadań, po prostu przejdzie do czegoś innego – i zapomni.

Lecz nie jest to zapominane tutaj, w kulturze. Cały gmach seksualnej rewolucji we wszystkich swych przejawach – galopująca rozwiązłość, prawa gejów, aborcja, pornografia i tak dalej – włączając w to ostatni ruch na rzecz liberalizacji aborcji, zbliżający się wkrótce, dominujący dorosłych – seks dziecięcy – tutaj usłyszałeś o tym po raz pierwszy, uwierz mi – wszystko to wyrasta z Kinsey’a i jego badań, w których ten ruch ciągle opiera szuka naukowego usprawiedliwienia. A jednak było to prawdopodobnie najgorszy przypadek zaniedbania w nauce XX wieku. Zostaliśmy nabici w butelkę na długi czas, ale dlaczego tak się stało?

William Penn daje nam pewną wskazówkę: „Człowiek musi być rządzony przez Boga, bo inaczej poddaje się tyranom”.

Widzicie, po II Wojnie Światowej, Amerykanie rozwinęli w sobie niemal cześć dla nauki. W początkowych latach mężowie Boży byli mędrcami w społeczeństwie, dziś naukowcy, bez względu na swoje tajemnice, prywatne sprawy, bez względu rodzaj ukrytego, szalonego, wewnętrznego buntu przeciwko Bogu, który może panować nad nimi, są naszymi kapłanami. Dyskutowanie nad Kinsey’em było by jak dyskutowanie nad Pismem, byłoby niemal świętokradztwem. Czy to w komercji, gdy oglądamy aktora ubranego w biały fartuch i noszącego stetoskop, czy w życiu, uznajemy naukowców i profesorów, „badaczy” i innych „ekspertów” za nasze autorytety i dajemy ich słowom więcej zaufania niż naszemu własnemu Bogu – a przy zdrowym rozsądku – nawet wtedy, gdy to co mówią, jest bez sensu.

Istota jest taka: Im bardziej odchodzimy od naszych judeo-chrześcijańskich korzeni, jako jednostki i jako naród, tym bardziej jesteśmy wciągani do tych społecznych rewolucji i innych śmieci, do wszelkiego zniszczenia i nieszczęścia, które oszukańczo opakowane są jako wolność i postęp.

Zbliżamy się do końca, wiec czas na to, aby zadać pytanie: „Czy jest nadzieja?”

Oczywiście jest nadzieja. Jest nadzieja dla każdego z nas, dla naszych rodzin zarówno na poziomie indywidualny, jak i dla tego największego z krajów.
Indywidualnie, ten bezmyślny bunt, w który tak wielu z nas wpadło, przeciwko naszym narodowym judeo-chrześcijańskim wartościom – w pogoni za fałszywymi ruchami wolnościowymi i szalonymi filozofiami – musi się skończyć. To nas zabija, musimy ponownie szczerze czcić Boga i 10 przykazań, oraz Kazanie Jezusa na Górze

Jest jednak znacznie więcej do zrobienia. Aby poradzić sobie z obrzydliwymi wpływami z zewnętrznej kultury, Amerykanie muszą uczyć swoje dzieci zasad stania w łasce wobec zła.

Ci „marketingowcy zła”, jak ich lubię nazywać, dominują, bardziej niż cokolwiek innego, dzięki sianiu zamieszania i zastraszaniu nas, abyśmy porzucali nasze postawy, abyśmy wątpili w to, co do czego kiedyś byliśmy przekonani i szli za nimi. Aby wyjść na przeciw temu, musimy po prostu rozwijać łaskę pod naciskiem – Ronald Regan miał ją – tą wspaniałą, oświecającą zdolność do patrzenia prosto w oczy , nawet jeśli nas okłamują, abyśmy nie dali się przez nich zastraszyć, zmieszać, czy zdenerwować. W ten sposób, ich plany zostaną z nimi, i nie wpłyną na nas i na nasze dzieci.

Patrząc szerzej, jedną wielką nadzieją zmiany, jaką widzę w Ameryce jest powstanie czegoś, co nazywamy Nowymi Mediami.

W książce „Marketing zła” stwierdziłem, że nie ma w Ameryce instytucji, która byłaby bardziej odpowiedzialna, bardziej brała udział w doprowadzeniu do tego, aby zło wyglądało na dobro, niż media parające się wiadomościami, ponieważ jest to filtr, przez który wszyscy uzyskujemy informacji. Prasa ma moc do tego, aby ujawniać i obalać marketingowców zła w każdym ruchu, lecz ma również moc do tego, aby przekazywać ich przesłanie dalej i dawać im nieuzasadnioną wiarygodność. Niestety, to przez ostatnich kilka dekad było ich głównym zajęciem.

Lecz co by było, gdyby cierpliwie, odważnie i zawzięcie zorientowane na prawdę media informacyjne byłby tutaj, aby ujawniać kłamstwa i zwiedzenie i pokazywać, czym one są w rzeczywistości? Nie liczyłoby się wtedy tak bardzo to, co marketingowcy zła robili czy mówili, czyż nie?

Nowe Media – jak internet, radio, kablówka, blogi, to wszystko równoważy zakorzenione, świeckie, lewicowe media jak New York Times i wielkie sieci telewizyjne i radiowe – wzrastają swoim wielkim wpływem na Amerykę.

Jeden drobny, osobisty przykład:
organizacja, której służę jako dyrektor WorldNetDaily.com, doniosła ostatnio o wydaniu naukowej książki, która ma się wkrótce ukazać, w której wyraźnie popiera się uprawianie seksu dorosłych z dziećmi. Pokazaliśmy to na pierwszej stronie poniedziałek i wtorek, a ja skontaktowałem się z wydawnictwem, Howorth Press, skąd otrzymałem informację, że zdecydowali się w końcu nie wydawać tej książki. Po wysłuchaniu wielu rozgniewanych czytelników, chcieli, aby wszyscy wiedzieli o tym, że nie są zainteresowani wykorzystywaniem dzieci w jakiejkolwiek formie i zrezygnowali z wydania tej książki.

Jeden mały kroczek dla ludzkości, prawda? Po prostu jedna z wielu codziennych bitw, które Nowe Media prowadzą. Lecz pomyśl o tym tak: Przypuśćmy, że media zrobiły by podobnie, gdy Kinsley publikował swój bestseller promujący pedofilię, książkę, od której zaczęła się rewolucja seksualna. Być może Ameryka mogłaby uniknąć trochę tych cierpień i nieszczęść, które tak rozbiły i zrujnowały wiele milionów ludzi przez minione od tamtej pory dziesięciolecia.

Dlatego właśnie napisałem „Marketing zła”. Moim zamiarem było pokazanie tych ludzi i ukrytych technik, których używają od dziesięcioleci, aby nas złapać w pułapkę, wprowadzić w zamieszanie i zasiać zwątpienie w prawdy, które kiedyś znaliśmy. Jest to wstrętna gra i stawka jest bardzo wysoka – lecz, dzięki Bogu, gdy raz zrozumiemy, jak to działa, gra jest skończona.

Oryginał: TUTAJ

i/ Ward Churchill (Keetoowah Band of Cherokee – znana w Stanach grupa Indian Cherokee z kwaterą główną w Tahlequah, Oklahoma) jest jednym z najbardziej otwartych mówców z pośród aktywistów rodowitych Amerykanów i naukowcem w Północnej Ameryce, oraz wiodącym analitykiem spraw dotyczących rdzennych mieszkańców kontynentu. W swych licznych opublikowanych pracach Churchill rozwija tematy ludobójstwa w obu Amerykach, rasizmu, historycznej i prawnej (re)interpretacji podboju i kolonizacji, środowiskowego wyniszczenia ziemi Indian, rządkowych represji ruchów politycznych, krytyki literatury i kina i wszelkich rodzimy alternatów dla status quo.

ii/ Roe v. Wade, 410 U.S. 113 (1973) [1], był przypadkiem ustanowienia przez Naczelny Sąd Stanów Zjednoczonych zapisu stwierdzającego, że większość praw przeciwko aborcji pogwałca konstytucyjne prawo do prywatności, unieważniającym wszelkie stanowe przepisy wyjmujących z pod prawa i ograniczających aborcję. Jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w historii Naczelnego Sądu Stanów Zjednoczonych.

Męskość bez narcyzmu

Zwykle u homoseksualisty (mężczyzny) jest wysoka dawka narcyzmu. Proces zmian i wzrostu w męskości wymaga pewnej koncentracji na sobie, co może przyczynić się do narcyzmu.
Niemniej jednak, jest sposób na to, aby sprzeciwić się temu a nawet stać się mniej skoncentrowanym na sobie w miarę jak Pan uzdrawia nas.

Mężczyzna jest najzdrowszy i najbardziej pociągający wtedy, gdy jest skierowany na zewnątrz, gdy ma niewielką świadomość siebie. Jest zwrócony ku światu, ku innych i, miejmy nadzieję, ku Boga. Świat jest radosnym wyzwaniem, czymś, co zarówno należy pokonywać jak i radować się. Jego brak skrępowania przyciąga do niego ludzi.

Ci z nas, który odczuwają deficyt męskości, przez skupienie się na swoich brakach, są skierowani do wewnątrz, nadmierne zainteresowani naszym wyglądem, tym jak jesteśmy przyjmowani przez innych, jak wypadamy wobec innych mężczyzn.
W swej walce, aby być mężczyzną manifestujemy kierunek do wewnątrz, co jest całkowitą antytezą zdrowej męskości.

Pod tym względem, nie jesteśmy jak nastoletni chłopcy usiłujący dowieść swej męskości, lecz jak małolaty tak skoncentrowani na normalnych stopniach rozwoju, że oczekujący na to, że będą one dostrzegane, a nawet pochwalane.

Niestety, wielu mężczyzn, którzy nie mają homoseksualnego wychowania, wydają się nigdy nie wyrastać poza ten poziom. Nieustannie potrzebujący dowodów swej męskości (zarówno dla nich samych jak i dla innych) poszukują wszelkich zewnętrznych manifestacji, które pokazuję, że są mężczyznami: budowanie mięśni, uganianie się za spódniczkami, skrajnie agresywne zachowania. Są całkowicie skupieni na sobie, jednym słowem: są narcystyczni.

Najważniejszą różnicą między homoseksualista a narcystycznym heteroseksualistą jest to, że homoseksualista na jakimś etapie zrezygnował z zaspokajania swej własnej męskości; usiłuje ją wydostać od innych. Narcystyczny heteroseksualista nigdy nie rezygnuje z tego. Jest nieustannie zdeterminowany, aby udowadniać swoją męskość, lecz podobnie jak homoseksualista jest skazany na porażkę. Fakt koncentracji na sobie to, że tak wiele wagi poświęca zewnętrznemu wyglądowi skazuje go na bycie wiecznym nastolatkiem.

W jaki sposób my, którzy zdecydowaliśmy się na wyjście z homoseksualizmu i jesteśmy zdecydowani na bycie się mężczyznami w najprawdziwszym sensie, mamy unikać pułapki narcyzmu?

Homoseksualiści są często wystarczająco narcystyczni. Stereotypowa dla homoseksualistów drobiazgowość – sposobienie się, ubrania – często to ujawniają. Jeden z mężczyzn opowiada, jak jego przyjaciel podzielił się z nim:

  • O, zawsze wiedziałem, że jesteś gejem. Można to było powiedzieć na podstawie umeblowania.

W jaki sposób możemy przebadać i zmierzyć samych siebie – jakie są konieczne kroki, jeśli rzeczywiście chcemy zmian – bez zachowywania czy nawet nasilenia zaabsorbowania sobą?


To trudne, lecz możliwe.


Odkryłem kluczową odpowiedź na ten problem w stwierdzeniu kogoś, kto świeżo przyszedł do naszej służby. Powiedział tak:

  • Męskość jest to coś, co rozdajemy.

Dojrzewamy jako mężczyźni, gdy postrzegamy naszą męskość jako coś czego pragniemy na korzyść innych. Gdy pragniemy męskości po to, aby chronić, bronić, pomagać i służyć, zapewniać bezpieczeństwo inny wtedy wzrastamy jako mężczyźni. I to właśnie praktyka pomagania, ochrony i służenia rozwija naszą męskość.

Wzrastamy jako mężczyźni, gdy postrzegamy naszą męskość jako coś czego pragniemy na korzyść dla innych.

Pewna kobieta, która jest aktywnym członkiem jednej z naszych siostrzanych służb ma poważną mózgową ??? severe cerebral palsy ??? Gdy odwidziałem tą służbę obserwowałem mężczyzn regularnie podnoszących ją, wnoszących do samochodu i wynoszących z powrotem, z wózka inwalidzkiego, sofy… Ich męskość była wspaniale widoczna właśnie w tym akcie pomocy i służenia.

W swej książce And The Ban Palyed On, gej Randy shilts, pomimo, że mógł nie rozpoznawać tego, o czym pisał, podał piekną ilustrację tego. Homoseksualista, bardzo łagodny i pasywny z natury został zrujnowany przez AIDS. Przyjaciółka, która się nim opiekowała w ostatnich miesiącach jego życia była bardzo odważną, agresywną lesbijką. Byli bliskim przyjaciółmi, w rzeczywistości można było dostrzec, że szczerze się kochają nawzajem. Gdy mężczyzna coraz bardziej słabł, było widać jak jego twarda przyjaciółka stawała się coraz bardziej czuła i delikatna. Jej siła zdawała się blaknąć w miarę jak jej miłość dla umierającego coraz głębiej kłuła jej serce. Z jego strony, im bardziej ona stawała się czuła bym bardziej on stawał się silniejszy, pragnąc ją chronić.
Pragnąc osłaniać jej kruche serce stawał się coraz silniejszy. To, co Randy Shilts opisywał to było kształtowanie mężczyzny (i kobiety).

Na konferencji naszej służby Exodus, jeszcze kilka lat temu, w piątki przed zamykającym bankietem prowadziliśmy spotkania, na których fryzjerzy (głownie mężczyźni) robili fryzury oraz makijaże kobietom, dla których taki wyraz kobiecości był przerażający. Przyglądając się mężczyznom, którzy delikatnie i wrażliwie usługiwali tym kobietom zawsze wiedziałem, że jestem świadkiem pięknego wyrazu męskiej siły.

Jezus był największym mężczyzną. Nigdy nie musiał tego udowadniać, lecz jak wyraźnie to okazywał. Uprzejmie rozmawiał z kobietą przy studni, ochraniał życie kobiety złapanej na cudzołóstwie, życzliwie spełnił zachciankę swej matki, gdy prosiła Go by coś zrobił w sprawie brakującego na weselu w Kanie wina, brał dzieci na swoje ramiona – Jego męskość błyszczała wyraźnie. Umycie stóp uczniom dało tym mężczyznom, których wybrał, aby naśladowali Go, przykład męskiej siły kontrolowanej w celu służenia innym.

Gdybym był twórcą reklam to jest jeden taki obrazek, który używałbym przy każdej możliwej okazji, ponieważ jest to obraz, który przyciąga uwagę niemal każdego, mężczyzny, kobiety i dziecka. Jest to obraz młodego spacerującego mężczyzny, który trzyma za rękę malucha, małe dwu, trzy letnie dziecko, chłopca czy dziewczynkę. Symbolizuje to męską siła podporządkowaną jednemu celowi: aby prowadzić i chronić kogoś, kto jest tak bardzo mniejszy i słabszy. Trudno się temu oprzeć. Jest to wyrażeniem Bożego celu dla męskości – służenie innym.

Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli po prostu „być” mężczyznami, lecz przez wiele lat nasze wychowanie powodowało, że było to niemożliwe. Być może nasza kultura uniemożliwiła mężczyźnie być mężczyzną nieświadomie, lecz jest sposób na to, aby świadomość nie obracała się w narcyzm. Chodzi o to, abyśmy żyli zgodnie z zasadą, że nasza męskość to jest coś, co rozdajemy, coś co Bóg stworzył w nas po to, abyśmy mogli używać tego do błogosławienia innych.

Copyright ©
Regeneration, Inc. All rights reserved. Reprinted with permission from Regeneration News.

Alan Medinger is the director of Regeneration, an ex-gay ministry in Baltimore, MD.продвижение

Przeciw homoseksualnym małżeństwom


W październiku 2003 decyzja Sądu Naczelnego Stanu Messachusette, który dał konstytucyjne prawo parom homoseksualnym do zawierania małżeństw nasiliła dyskusję na temat małżeństw par tej samej płci. Obecnie mamy sześć różnych postanowień sądowych dotyczących tej sprawy. Temat małżeństw par tej samej płci będzie znajdował się na pierwszych miejscach wiadomości i popularnych dyskusji. Oto kilka kluczowych punktów na temat homoseksualnych małżeństw.



1. Prawo przeciw przywilejowi:

Aktywiści gejowscy mówią o „prawie” do zawierania małżeństw, a jednak już w następnym zdaniu mówią o tym, aby otrzymywali zaświadczenia o małżeństwie. Małżeństwo jest przywilejem, a nie prawem.
Zatem stan musi mieć standard do wydawania zaświadczenia (zgody). Nie dajemy zgody (prawa jazdy) każdemu kto chce prowadzić samochód. Musisz mieć podstawowe informacje I pokazać, że umiesz prowadzić samochód. Nie dajemy medycznej licencji każdemu. Taka osoba musi demonstrować pewien poziom kompetencji. Małżeństwo jest prawem, jest to przywilej, który państwo może i powinno regulować.


2.
Dewaluacja małżeństwa:
Udzielenie prawa parom tej samej płci do zawierania małżeństw dewaluuje prawdziwe małżeństwo. Wyobraź sobie sytuację, gdy przy następnej ceremonii wręczania nagród, wszyscy dostają nagrodę. Czy ktokolwiek ceniłby taką nagrodę, gdyby otrzymywał ją każdy? Dorosły otrzymuje zgodę na poślubienie dorosłego przeciwnej płci. Nie możesz jednak poślubić dziecka, krewnego, kogoś kto już jest w związku małżeńskim i kogoś tej samej płci.



3.
Podstawy biologiczne:
H
omoseksualne relacje odrzucają oczywistą prawdę, że ciało mężczyzny i kobiety pasują do siebie nawzajem. Ludzka seksualność i prokreacja jest oparta o kobietę i mężczyznę, którzy stają się jednym ciałem. Małżeństwo dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet uniemożliwia prokreacje i stworzenie intymnej seksualnej aktywności, która miałaby społeczną i uporządkowaną odpowiedzialność.


4.
Zdrowie publiczne:
U
prawianie homoseksualnego seksu jest niebezpieczne i destruktywne dla ludzkiego ciała. Międzynarodowy Żurnal Epidemiologiczny (International Journal of Epidemiology) raportuje, że spodziewana długość życia 20 letniego geja lub biseksualisty (mężczyzny) jest około 8-10 lat mniejsza niż dla pozostałych mężczyzn.
Jeśli praktyka tej moralności zastanie zachowana badania szacują, że połowa gejów i biseksualistów (obecnie w wieku 20 lat) nie dożyje swoich 65 urodzin.


5. Fałszerstwo:
Arbitralne przyznanie prawa do małżeństwa
parom tej samej
płci nie stanowi małżeństwa. Jest to fałszerstwo prawdziwego małżeństwa.
Jest to podobne do próby połączenia dwóch identycznych wtyczek elektrycznych w celu stworzenia obwodu elektrycznego.


6.
Monogamia/wierność:
Małżeństwo pary tej samej płci nie jest
monogamiczne.
Jedna lesbijska autorka nazywa gejowskie małżeństwa „monogamią bez wierności”. Inny homoseksualista, dziennikarz pisze o „szerszym zrozumieniu oddania”. Ostatnie holenderskie badania wykazały, że homoseksualne relacje trwają około 11/2 roku, po czym mężczyźni z tych związków mają średnio ośmiu partnerów rocznie poza ich głównym związkiem.


7.
Dzieci
Małżeństwo między mężczyzną i kobietą jest idealną rodzinną jednością.
Promuje prokreację i zapewnia korzyści dla dzieci chowanych wśród różnych atrybutów zarówno ojca jak i matki. Dwa dokumenty badawcze przedstawione dla Family Research Council (Rada ds. badań nad rodziną) przez Timoty Dailey’a (pt.: Homoseksualne rodzicielstwo: narażanie dzieci na ryzyko, homoseksualność i wykorzystanie) dokumentuje obawę o dzieci wychowywane w gejowskich małżeństwach.


8.
Główna norma:

Ostatnie ankiety przeprowadzone przez Pew Forum on Religion i Public Life („Ławkowe” forum ds. religii i życia publicznego) odkryło, że wzrasta publiczny sprzeciw wobec gejowskich małżeństw. W czerwcu, 53% sprzeciwiało się małżeństwom par tej samej płci, a do października liczba ta wzrosła do 59%.


9.
Popularne głosowanie:
Stanowe władze ustawodawcze już dawno mówiły
na temat małżeństw par tej samej płci. 37 stanów już wprowadziło Akty Obrony Małżeństwa (Defense of Marriage Act – DOMA) stwierdzające, że małżeństwo jest zawierane między mężczyzną i kobietą. W 1996 roku Kongres również przegłosował krajowy DOMA.


10. Religia:

Biblia naucza, że homoseksualizm nie jest naturalny i że jestzły (Rzym 1:26-27, 1 Kor 6:9-10). Inne religie również zgadzają się z tym osądem.


11. Emocje:
Geje i lesbijki są ludźmi o złamanych relacjach. Podobnie jak w
heteroseksualnym małżeństwie dwoje złamanych ludzi nie może stworzyć pełnej, zdrowej jedności. Niemniej heteroseksualiści mogą otrzymać pomoc i naprawić ich relacje, lecz prawdziwa relacja homoseksualnej pary jest przez samą swoją naturę i niezdolność do naprawy błędna.


Czym jest Probe?

Probe Ministries jest to niedochodowa służba, której misją jest towarzyszyć kościołowi w odnawianiu umysłów wierzących chrześcijańskim spojrzeniem i wyposażanie kościoła do zdobywania świata dla Chrystusa. Probe wypełnia tą misję poprzez konferencje dla młodzieży i dorosłych Mind Games, około 3.5 minutowy program radiowy, strony internetowe  www.probe.org oraz ProbeCenter na Uniwersytecie Teksas w Austin.

Dalsze informacje na temat materiałów dostępnych w Probe i służby można zdobyć kontaktując się z nami::


Probe Ministries

1900 Firman Drive, Suite 100
Richardson, TX 75081
(972) 480-0240    FAX (972) 644-9664

info@probe.org”>info@probe.org

www.probe.org

Copyright Information

продвижение сайтов по трафику

Osądzacie gejów!

Surfowałem po internecine w poszukiwaniu informacji na temat testów studenckich i zostałem bardzo rozczarowany waszą stroną. Chciałbym abyście wszyscy podążali za Pawłowym myśleniem, które wyraził w Rzym 2:1-2. Proszę nie osądzajcie mnie, ponieważ chcę się z wami spotkać któregoś dnia w niebie! Mam po prostu nadzieję, że osoba, która ma mieszane uczucia na temat swojej seksualności nie trafi na wasze strony i nie odczuje, że nie zasługuje na Bożą miłość, ponieważ to jest przesłanie, które, jak się zdaje, cały czas przekazujecie. Kochajcie mnie, tak jak ja was kocham, bezwarunkowo!'”



Dziękuję za twoje uwagi.

Proszę zdefiniować „osądzanie”.
Wspomniany werset z Listu do Rzymian znajduje się zaraz po zdecydowanym oskarżeniu homoseksualnych zachowań. Dlaczego prosisz nas, abyśmy szli za przykładem Pawła, gdy cały pierwszy rozdział Listu do Rzymian jest pełen ostrych sformułowań dotyczących tego jak grzeszne są homoseksualne zachowania? Czy to jest osądzanie? Nie sądzę: jest pewna różnica między porównywaniem czyichś zachowań z Bożym prawem, które jest zakorzenione w Bożym charakterze – a przyjęciem pewnych założeń co do spraw serca, motywacji, które jest osądzaniem.

Jeśli znalazłeś na naszych stronach cokolwiek osądzającego ludzkie serce – jako przeciwieństwo do tego, co Pismo mówi na temat grzesznych zachowań – będziemy wdzięczni za wskazanie tego. Jest to ciekawe, miałam bowiem wiele opinii zwrotnych od zmagających się z homoseksualizmem i tych którzy kiedyś z tym walczyli, i oni nie znaleźli niczego osądzającego w naszych artykułach.
Niektórzy z tych ludzi są moimi przyjaciółmi, ponieważ pracuję w służbie, która pomaga ludziom chcącym zostawić ten styl życia i otrzymać wewnętrzne uzdrowienie ze swego pociągu do tej samej płci.

Martwisz się tym, że ktoś czytający nasze artykuły może poczuć, że my twierdzimy jakoby nie zasługiwał na Bożą miłość, ponieważ zmaga się ze swoją seksualnością?

Proszę pokazać mi, na podstawie czego doszedłeś do takiego wniosku?


To nie są puste słowa. Naprawdę, chcę wiedzieć, gdzie to dostrzegłeś. Ja raczej martwię się tym, że prawdopodobnie zostałeś ukształtowany przez kulturę „nowej tolerancji”, która mówi, że brak zgody na koncepcje jakoby wszelkie formy wyrażania seksualności były równe i równie dobre, a szczególnie stawanie na gruncie Pisma, jest osądzaniem. Jeśli tak, to z szacunkiem sugeruję, że nie rozumiesz tego, co rzeczywiście oznacza osądzanie.


Jeśli przekroczę dozwoloną prędkość i zostanę złapana przez oficera policji, który powie do mnie: „Jechała pani z prędkością 70 [mil/godz] w strefie o ograniczeniu do 45[mil/godz], proszę pani”, to byłoby niewłaściwe i nieprawdziwe narzekanie w stylu: „Pan mnie osądza!”.
Policjant nie mówi niczego o moim sercu czy charakterze; on porównuje moje zachowanie z prawem.

Posiadanie pociągu do tej samej płci nie jest grzechem, lecz działanie zgodne z nim, tak! Ludzie obu kategorii są bezwarunkowo kochani przez Boga, lecz konsekwencje wynikające z wyboru tego jak się ktoś zachowuje, nie negują Jego miłości. Bóg jest miłością, lecz jest również święty i właśnie dlatego oferuje oczyszczenie i przebaczenie, i uzdrowienie tym, którzy szukają Jego pomocy.

Sue Bohlin


Probe Ministries
раскрутка сайта

Kontrola – ostatnia warownia lesbijstwa

Wyzwolenie się spod życia, które jest nieustannie kontrolowane i chronione, jest cudowną rzeczą dla kobiety, która została głęboko zraniona. Jest to możliwe tylko dzięki mocy Jezusa Chrystusa i poprzez Jego Ducha mieszkającego w niej.

Czuję się jak zwierzę zranione i zapędzone w róg przez wroga i wszystko, co mogę zrobić to próbować zająć odstraszającą pozę i wydawać dzikie wrzaski w nadziei, że go odstraszę.

Na jednej z wielu sesji poradnictwa młoda kobieta, która wypowiedziała te słowa, wyrażała – być może jaśniej niż kiedykolwiek dotąd – uczucia, które dominowały jej życie i były głównym czynnikiem jej lesbijstwa.
Ta młoda kobieta wyszła z lesbijstwa. Została uwolniona i wyraźnie nie jest już tym zranionym zwierzęciem, które desperacko utrzymuje pozory, aby siebie chronić.

Niestety, pomimo tego, jest ona jednym z wyjątków od reguły. Nie jest tajemnicą, że służby takie jak Regeneration odnoszą znacznie mniej sukcesów w usługiwaniu kobietom niż mężczyznom. Typowe jest to, że chrześcijanka zmagająca się z lesbijstwem przychodzi do nas pragnąc żyć życiem w posłuszeństwu dla Pana. Chce być wolna od seksualnego zaangażowania i wolna od popadania w głęboko uzależniającą, bałwochwalczą relację z inną kobietą.

Ogólnie, kobiety odnoszą sukces aż do tego miejsca, lecz tutaj zatrzymują się. Czują, że są wolne od grzesznych zachowań i zaakceptowane przez Boga, lecz ich uzdrowienie nie idzie dalej. Nie są tym, czym były zazwyczaj, lecz czym są?
Ich relacje zarówno z mężczyznami jak i kobietami nadal nie przekonują o wolności, którą Bóg dla nich zamierzył. Pomimo zewnętrznej siły i przekonania, wewnątrz są „przerażonymi zającami”, walczącymi z zagrożeniami, które są wokół nich, ciągle trwając w kontroli.

Korzenie kontroli

Korzenie tego, co musi być kontrolowane są łatwo widoczne. Te kobiety zostały głęboko zranione – zazwyczaj przez mężczyzn. Wykorzystanie – seksualne, psychiczne czy emocjonalne – pozostawiło je z głębokimi ranami. Czasami tą osobą była matka, która pasywnie cierpiała przez ich ojca i obie rozwinęły pogardę dla kobiecości, którą postrzegały jako wrodzoną słabość. Bez względu na przyczynę, głębokie szramy spowodowały, że zdecydowały się chronić siebie wszelkimi kosztami – psychicznie i emocjonalnie.
To, że źródłem ich podatności na zranienia są przeszłe relacje z mężczyznami nie jest zaskakujące.
Wszystkie kobiety, z powodu większej siły mężczyzny i upadłej natury człowieka, są potencjalnymi ofiarami męskiej kontroli i dominacji.
Skrajnym wyrazem tego jest gwałt, lecz spotykamy się wokół również z innymi formami wykorzystywania. Bóg zapowiedział to, mówiąc do Ewy: „…twoje pragnienia będą pociągać cię ku twojemu mężowi, on zaś będzie panował nad tobą” (Rdz. 3:16). Z naszych obserwacji wynika, że u korzeni większości lesbijskich zachowań leży straszliwe zranienie, które lęk, jaki ma większość kobiet, rozpaliło do rozmiarów czynnika dominującego w życiu. Bezpieczeństwo stało się synonimem kontroli.

Ten duch kontroli jest najbardziej widoczny w relacjach lesbijki z mężczyznami, lecz przenosi się również na relacja z innymi kobietami. Większość kobiet, które do nas przychodzą ujawnia historie życia o bardzo kontrolujących relacjach.
Manipulacja, zazdrość i współzależność zdają się charakteryzować te relacje.

Ogromne emocjonalne potrzeby wypływające z kobiecego zranienia mogą domagać się tego, aby ona zaspokajała je kontrolując inną kobietę. Nie jest to jakaś niezwykła forma zachowania ludzkiego. Zawsze, gdy w działaniu nakierowanym na zaspokojenie fundamentalnych ludzkich potrzeb (bezpieczeństwo, afirmacja, miłość, itp.) człowiek doznaje niepowodzenia, to tego typu zachowanie przybiera postać coraz bardziej nałogowego działania.

Jest to jeden z głównych problemów homoseksualizmu, nie tylko lesbijstwa. Potrzeba jest ogromna, lecz  znając tylko jeden sposób zaspokojenia, usiłuje się coraz mocniej i mocniej. W ten sposób determinacja do zachowania kontroli jest postrzegana jako środek do zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, aby ponownie nie być zranioną.

Potrzeba kontroli będąca w lesbijce (i innych kobietach) często charakteryzuje się zasadami życiowymi tego typu: „Muszę kontrolować; nikt inny mi nie pomoże; jeśli wymknie mi się spod kontroli, umrę”. Jako dziecko, mogła, niestety często, wołać o pomoc i nikt nie odpowiadał.
Jaka jest tutaj odpowiedź na to?  W jaki sposób kobieta może popuścić (kontrolę), skoro jest pewna tego, że nie może.

Przede wszystkim, jako doradca, czy jako osoba zmagająca się takimi osobami, musimy mieć świadomość głębi problemu i uwierzyć w to, że Bóg to rozumie również. Jesteśmy przekonane, że Bóg, który widzi nasze serca i zna głębie obaw, nie dopuści do zniszczenia serc. Nie pozwoli na to, aby strach odszedł, zanim serce nie będzie na to gotowe.

Widzimy u Jezusa czułość wobec głębokiej podatności na zranienia u kobiet. Jego obrona kobiety złapanej na cudzołóstwie, cierpliwość i brak osądu wobec kobiety przy studni, płacz przy grobie Łazarza spowodowany smutkiem jego umiłowanych przyjaciółek Marii i Marty, to wszystko pokazuje nam Jego miłość i czułość wobec kobiet. Jest to początkowy punkt na drodze do wypuszczenia kobiety na wolność – początkowy punkt do zetknięcia się z sercem Jezusa. Lecz Jezus jest widziany przez nie jako mężczyzna. Pomimo, że chrześcijanka wie o tym, że On jest człowiekiem wolnym od grzechu i nigdy by jej nie zranił ani nie wykorzystał, w głębi swego zranionego serca może potrzebować wiele czasu, zanim przyjmie tę prawdę. Istnieje ogromna trudność w emocjonalnym i psychicznym zaufaniu nawet Jezusowi.

Lecz Pan może to przezwyciężyć. On jest cudownie cierpliwy, co pozwala Mu „zalecać się” do kobiety tak długo, aż ona zacznie Mu ufać.

Jest to zatem pierwszy krok na drodze do uwolnienia od ducha kontroli: rozpoczęcie kultywowania relacji kobiety z Jezusem, stopniowe szukanie Jego jako przyjaciela, tego, który chroni, a nawet jako męża. Koncentrując się na Jego naturze, a nie na własnych potrzebach (tak bardzo jak to jest tylko możliwe), kobieta zaczyna ufać w końcu temu jednemu mężczyźnie – Jezusowi. Wydawałoby się logiczne, że następnym krokiem będzie przelewanie tego zaufania na „bezpiecznego” mężczyznę. Nie tak. Obraz Jezusa, jako tego, na którym można całkowicie polegać, który jest godnym zaufania obrońcą, może istnieć w umyśle kobiet, a nawet w sercu, lecz nie musi prowadzić do zaufania innym, dopóki nie wydarzy się coś jeszcze. Musi umrzeć duch kontroli, a mówiąc bardziej precyzyjnie, kobieta musi pozwolić Jezusowi zabić tego ducha. Używając terminu „duchowej kontroli” mamy na myśli albo rzeczywistą demoniczną obecność, albo głęboko zakorzenioną zasadę życia.

Bóg nie będzie prosił jej o to, aby to zabić, zanim kobieta nie będzie gotowa. Gotowość przychodzi, gdy będzie miała już taką relację z Jezusem, że będzie w stanie zobaczyć, jak Pan dotyka ciemności jej najgłębszych lęków.
Ta śmieć, podobnie jak każda, będzie straszliwa, szczególnie w przewidywaniach. Decyzja zezwolenia na śmierć kontroli to powiedzenie Bogu:

Jeśli chcesz, abym była zraniona to niech tak będzie. Jeśli chcesz, abym była wykorzystana to niech tak będzie. Jeśli chcesz, aby wszyscy mnie porzucili, to niech będę porzuconą.

Dobroć i wierność Boża będzie nieustannie w pobliżu, aby się można było na Nim wesprzeć.

Umrzeć dla kontroli to umrzeć dla swojego własnego sposobu obrony kobiety. To będzie się wiązało z bólem i kobieta może nawet wielokrotnie próbować Boga, lecz poprzez jej upadki i Bożą wierność ostatecznie dowie się, że jej stare sposoby są po prostu pękniętą cysterną, która nie może zatrzymać wody.
Jezus przynosi wody żywota.

Oznacza to również zrozumienie tego, że Bóg mówi do całej ludzkości, gdy przez Jeremiasza powiada:

Jer
17:5-8
:

Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce!

Jest on jak jałowiec na stepie i nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie na pustyni, w glebie słonej, nie zaludnionej.

Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan!

Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje i nie przestaje wydawać owocu.

Umrzeć dla kontroli to krok, który nie każdy podejmie. W rzeczywistości mogą być potrzebne dwa inne wydarzenia, które muszą zajść zanim kobieta pozwoli Bogu zabić tego szczególnego ducha: po pierwsze może zachodzić konieczność uśmiercenia zwiedzenia i buntu. W następnym wersie Jeremiasz mówi, że:


17,9

„Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?”

Będzie wiele sposobów na uzasadnienie tego, dlaczego stare drogi są w porządku, choć przecież nie są.

Po pierwsze: stare drogi oznaczają złożenie zaufania na sobie, a nie na Bogu, a to jest grzeszne w samej swojej istocie. Po drugie: właściwa relacja z naszym Panem nie oznacza skupienia się na tym, czego nie robimy, lecz raczej na tym, aby być takimi, jak On chce nas widzieć. W Jego sprawiedliwości – co można tłumaczyć jako Jego prawość – kobieta jest kobietą, radośnie ujmująca swoją kobiecość, która może wchodzić we właściwe relacje zarówno z mężczyznami jak i kobietami jako osoba prawdziwie wolna w Jezusie Chrystusie. Pan chce, aby kobieta żyła w rzeczywistość prawdy mówiącej, że „…doskonała miłość usuwa strach” (1 Jn 4:18). Szukanie tego jest prawdziwym posłuszeństwem.

Drugą sprawą, dla której taka kobieta musi umrzeć, zanim kontrola może zostać poddana Panu, jest bunt.
Niektóre kobiety nawet nie wezmą pod uwagę tego, o czym tutaj mówimy, ani nie będą słuchać jak Bóg mówi do nich innymi sposobami, z powodu ducha buntu i rebelii. Taka osoba może utrzymywać, że woli raczej pozostać w starym więzieniu niż ryzykować zranienie.

Gdyby to było wszystko, co się wiąże z uwolnieniem, byłoby to do przyjęcia, lecz tak nie jest. Bóg wzywa kobietę do przodu. Jezus oferuje jej ochronę. Powiedzieć „nie” Jemu to powiedzieć „nie” Jego miłości, miłości samej, ponieważ serce, które totalnie chroni siebie samo, nie potrafi kochać. Powiedzieć „nie” Jemu to powiedzieć „nie” Jego życiu, które On oferuje. To glina mówiąca garncarzowi, jak ma wyglądać. To jest bunt, to jest grzech.

Wyjście z życia pod kontrolą i samo-ochrony jest wspaniałą rzeczą dla kobiety, która była głęboko zraniona. Jest to możliwe wyłącznie przez Jezusa Chrystusa i przez Ducha Świętego mieszkającego w nas. Może nawet przeciwstawiać się naturalnej mocy kobiety, lecz mamy Bożą wierność i Jego obietnicę zajęcia się tym. Czytamy w
Ps 107:4-9:

107,4
Błądzili po pustyni, po pustkowiu, Nie znajdując drogi do miasta zamieszkałego.

107,5
Byli głodni i spragnieni, Dusza w nich omdlewała.

107,6
Wołali do Pana w niedoli swej, A on wybawił ich z utrapienia.

107,7
Poprowadził ich drogą prostą, Aby mogli dojść do miasta zamieszkałego.

107,8
Niechaj wysławiają Pana za łaskę jego I za jego cuda dla synów ludzkich,

107,9
Napoił bowiem duszę pragnącego, A duszę głodnego napełnił dobrem!

Pan będzie zabiegał o kobietę dopóki ona nie zaufa Mu i wtedy Pan wezwie ją do przodu zarówno do wolności jak i prawdziwej kobiecości i daj jej dobre miejsce do zamieszkania. Jest to sprawa wyboru życia.

Niektóre wybierają. Młoda kobieta, które czuje się jak zwierzę zapędzone do rogu po latach regeneracji i po kilku latach poradnictwa, otrzymała wyzwanie przed sobą.

Ostatecznie pozwoliła Bogu zabić ducha kontroli i była wolna. Niewiele miesięcy później zdarzyło się coś, co poprowadziło ją do podjęcia jednej z najbardziej ryzykownych decyzji w jej życiu. Zakochała się i powierzyła swoje serce komuś innemu. Dziś jest po ślubie i jest matką dwójki dzieci.

Celem nie jest małżeństwo samo w sobie.
Celem jest posłuszeństwo Panu i poddanie się Jego woli. W miarę posłuszeństwa, życie otwiera się wokół nas i wszelkiego rodzaju cudowne rzeczy stają się możliwe.

Nasze, kontrolowane życie było tak ciasne i ograniczone, Jego kontrola oferuje wolność i obfitość.

____________________________________________________________________________
Copyright © Regeneration. Wszelkie prawa zastrzeżone, wykorzystano za zgodą.

Alan Medinger jest dyrektorem Regeneration i służby dla ex-gajów w Baltimore, MD.

aracer