Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

DS_30.11.09 3 Jn

HeavenWordDaily

Servant David

Ostatni list Jana skierowany jest do Gajusa, prawdopodobnie wiodącego członka lokalnej społeczności, kogoś z nawróconych przez usługę apostoła, ponieważ zwraca się do niego, jako do swego dziecka (1:4). Podobnie jak w przypadku drugiego listu Jan wspomina o sposobie traktowania podróżnych nauczycieli, tylko że tym razem w mówi o prawdziwych chrześcijańskich misjonarzach i przeciwstawia to traktowaniu fałszywych. Chrześcijanie powinni okazywać gościnność tym pierwszym lecz unikać tych drugich.

Podręcznik kościoła pierwszego wieku, Didache, pokazuje, że gościnność chrześcijan w tym czasie była często wykorzystywana. Mówi się tam, że każdy, kto twierdzi, że jest apostołem lecz pozostaje dłużej niż 2 dni i prosi o pieniądze, nie jest apostołem! Prawdziwi prorocy mieli prawo do zatrzymywania się i wsparcia, lecz zwykłych podróżujących chrześcijan nie należało za darmo utrzymywać dłużej niż dwa, trzy dni. Ci, którzy chcieli zatrzymać się na dłużej powinni byli pracować na własne utrzymanie, ponieważ w przeciwnym wypadku „byli handlarzami Chrystusa”.

Jan poleca Gajusowi, aby okazywał gościnność podróżnym usługującym, stwierdzając, że powinniśmy wspierać takich ludzi, aby „przyczyniali się do rozpowszechniania prawdy” (1:8). Nie każdy z nas jest w stanie zanieść ewangelię za granicę, lecz wszyscy możemy wspierać tych, którzy to robią. (Możesz wspierać swoją rodzimą służbę, poprzez program Heaven’s Family’s Native Missionary!)

Jako przeciwieństwo Gajusa przedstawiony jest mężczyzna o imieniu Diotrefes, który musiał oczywiście mieć znaczące wpływy w tym kościele. Określony został przez Jana jako ktoś „złośliwy oszczerca”, który „nie przyjmuje barci”, jak to robił Gajus, a nawet usunął tych, którzy ich przyjęli. Jan miał publicznie ujawnić Diotrefersa, gdy sam przybędzie (1:10). Czasami w interesie całego kościoła musi zostać ujawniona hipokryzja. Jest to szczególnie prawdziwe wtedy, gdy grzeszący zajmuje jakieś kierownicze stanowisko w kościele. Osłanianie grzechów takiego człowieka pod przykrywką „chodzenia w miłości” nie jest chodzeniem w miłości wobec ludzi, których on prowadzi i na których wpływa.

Drugi wers tego krótkiego listu często jest używany przez kaznodziejów prosperity, aby udowodnić ich chciwym słuchaczom, że Bóg chce, aby byli jeszcze bogatsi, niż już są. W świetle tego, co do tej pory przeczytaliśmy w Pierwszym Liście Jana, wydaje się nieprawdopodobnie głupim wnioskiem, jakoby Jan chciał, aby Gajus stał się bogaty, po to, aby mógł żyć w luksusach, dogadzając sobie. Jedynym celem jaki w tym miał Jan, było to, aby Gajus miał więcej do podziału. Był przecież pełnym miłości sługą braci i zaspokajał potrzeby podróżujących misjonarzy (1:5-8), gdyby więc miał większe powodzenie (i cieszył się dobrym zdrowiem, co było życzeniem Jana) mógł więcej służyć i więcej dawać.

Skoro tak, to z pewnością godne pożądania powinno być to, aby każdy chrześcijanin, który szuka najpierw Królestwa Bożego miał powodzenie materialne, ponieważ dzięki ich posłuszeństwu Chrystusowi można czynić więcej dobra i okazywać więcej miłości braciom. 100% ich powodzenia może być wykorzystane na czynienie dobra. Ale nauczać, że 2 wers Trzeciego Listu Jana dowodzi, jakoby Bóg chciał dać jeszcze więcej tym, którzy zgodnie ze światowymi standardami już są bogaci, aby mieli jeszcze więcej luksusów i jeszcze bardziej sobie pobłażali – jak to pokazują współcześni kaznodzieje – jest całkowicie nieusprawiedliwione.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJaracer

Życie Wieczne

23 listopada 2009

. . .Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś.  A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” – Jn 17:1b-3.

Jezus modli się! Gdy przysłuchujemy się temu, poznajemy boski cel historii, widzimy serca Ojca, odkrywamy jaki to czas w historii.

Jest to czas, w którym uwielbiony ma być Syn, co uwielbi Ojca. On zostaniu objawiony, jako Syn Człowieczy obiecany w Księdze Daniela 7. Rozpocznie życie nowego stworzenia, które da nowe życie. Będzie to zupełnie innego rodzaju życie, nie przedłużona egzystencja życia sierot. Zwykły człowiek zostaje zaproszony do relacji, którą wcześniej cieszyli się wyłącznie Ojciec i Syn. Ci, którzy odpowiedzą na to zaproszenie, będą cieszyć się zapewnieniem dziedzictwa posiadłości Ojca. Będą mieli prawo do własności jaka należy się synowi w rodzinnym biznesie. Poznają tą samą miłość, jaką Ojciec okazywał Synowi na wieczność.

Jakaż cudowna perspektywa! Ojciec kocha Syna od wieczności i teraz oferuje to nam. Jak to wygląda? Z całą pewnością, Ojciec rozkoszował się Synem. Czy rozkoszuje się nami? No, rozumiemy to, że Ojciec mógłby kochać „Jezus w nas”, lecz czy to faktycznie znaczy, że cieszy się nami? Czy może usunąć z naszych myśli grzech, głupotę i cieszyć się nami? Czy może widzieć nas bez naszych perwersji i ograniczeń? Czy może cieszyć się naszą unikalnością? Czy czuje coś w rodzaju dumy z nas, jako Jego stworzeń i synów? Czy jest dumny z nas przed całymi zastępami niebios? Czy nosi nasze zdjęcia ze sobą, jak to robią rodzicie na zimie?

Jego miłość jest bezwarunkowa i nigdy się nie kończy. Bóg w Chrystusie zrobił wszystko, aby nas wyzwolić do przyjęcia taj miłości i do tego, abyśmy później stali się jej agentami na ziemi. Może powinniśmy poświęcić jeden „sabat” na rozważanie tego, że kocha nas tak, jak kocha Syna. Jeśli to prawda to uchwycenie się tego, myślę, radykalnie zmieniłoby nasze życieинтеренет реклама

DS_27.11.09 2 Jn.

HeavenWordDaily
Servant David

Zaszyfrowanym adresatem tego krótkiego listu, napisanego przez starego już apostoła Jana była „wybrana pani i jej dzieci” (1:1), co mogło oznaczać albo jakąś chrześcijankę i jej duchowe dzieci, albo, co bardziej prawdopodobne, jakiś kościół i jego członków. „Wybrana siostra” (1:13) wspomniana na zakończenie tego listu, byłaby wtedy kościołem w Efezie, gdzie Jan służył, a jej „dzieci” byliby członkami tego kościoła. Uważa się, że Jan napisał tak dwuznacznie ze względów bezpieczeństwa czytelników, gdyby byli zagrożeni prześladowaniami.

List oczywiście niesie ze sobą to samo przesłanie, które jest zawarte w 1 Liście Jana, ponieważ wspomina on o wadze miłowania braci, posłuszeństwa Bożym przykazaniom i ostrzega przed fałszywymi nauczycielami, którzy zaprzeczali, że Jezus przyszedł w ciele. W czasach apostolskich chrześcijańscy nauczyciele, którzy podróżowali między kościołami, zawsze korzystali z chrześcijańskiej gościnności, jedzenia i noclegu, ponieważ ówczesne zajazdy były przeważnie jak domy publiczne. Udając chrześcijańskich misjonarzy ci fałszywi nauczyciele wędrowali, aby promować swoje herezje wśród czytelników listu Jana a zatem ostrzegał ich przed okazywaniem im gościnności czy nawet witania się z nimi (10-11).

Polecenia Jana rzucają wyzwanie powszechnej myśli, że jako chrześcijanie zawsze powinniśmy być dobrzy i przyjmować z przyjemnością każdego. Choć generalnie tak jest to jednak nie dotyczy to fałszywych nauczycieli, takich należy unikać. Gdyby te polecenia Jana były przestrzegane to wiele kościołów byłoby pustych tej niedzieli!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJseo компания

Życie Chrystusa w nas

Życie Chrystusa w nas Chip Brogden

20 listopada 2009
Tak często robię coś, myśląc że jest to Dobre, myśląc, że to rzeczywiście jest Duchowe, Święte i Czyste, lecz efektem jest Śmierć. Jest to Śmierć, ponieważ to „ja” robię. Latami w ten sposób wykonywałem służbę, byłem bardzo zajęty robiąc różne rzeczy dla Boga i oczywiście myślałem, że byłem dobrą, duchową osobą. Jednak za każdym razem, gdy „ja” coś robię, z dala od Jezusa, jestem w ciele. Nie do nas należy ocenianie co jest naprawdę dobre. Gdy nie mam pewności siebie (przekonania w ciele), porzucam wyobrażenie, że mogę być sędzią w tych sprawach.

Służba była całym moim życiem, chodzi mi o moje pastorowanie, nauczanie i tak dalej. Nawet po opuszczeniu Zorganizowanej Religii, służba była dla mnie bałwanem. Cóż może być bardziej duchowego niż służba? Co może być bardziej „dobrego” niż bycie w służbie? Niemniej, w ciągu lat Pan pokazał mi jak On ocenia rzecz, nie według naszych standardów dobra i zła, lecz zgodnie z Jego standardami Życia i Śmierci.

To, co Jezus zaczyna Osobiście i do czego mnie uzdalnia jest żywe i wydaje owoce. To, co ma swoje pochodzenie we mnie i jest wykonane przy pomocy mojej własnej siły jest Śmiercią. Gałązka nie może wydawać owoców sama z siebie i zbawieni ludzi, głoszone kazania i budowane kościoły bez Życia Pańskiego są po prostu martwą działalnością wykonywaną przez martwe gałęzie (winorośle).

Przestań pytać o to, co jest dobre, a co złe, zacznij pytać tak: „Czy to jest żywe, czy martwe? Jak Duch Jezus na to reaguje? Czy czuję w tym życie, czy czuję śmierć?” To jest klucz. Jeśli idziemy za Życiem Pańskim, będziemy robić właściwe rzeczy we właściwym czasie. Nie będziemy zastanawiać się nad tym, co „jest właściwe”, i nie będziemy martwić się o to, co jest „złe”.

Ciągle nie możesz tego złapać? To wyobraź sobie, jeśli chcesz, osobę, która umiera i staje przed Panem, gdzie zaczyna wymieniać wszelkie dobre uczynki, które w życiu zrobił. Czy to mu pomoże? Czy Bóg sprawdzi w Księdze Dobra i Zła, podsumuje te wszystkie uczynki, zważy je i zdecyduje o przeznaczeniu tej osoby? Nie. W Księdze Objawienia widzimy, że Bóg nie sądzi martwych według Księgi Doba i Zła, lecz zgodnie z Księgą Życia.

Widzisz, pytaniem nie jest Dobre czy Złe, lecz Żywe czy Martwe? Myślę, że będzie pomocne, gdy zastosujesz to teraz do swego duchowego życia tutaj na ziemi. Jeśli zaczniesz polegać jeśli chodzi o rozeznanie na Panu, zaczniesz patrzyć na sprawy tak, jak On je widzi a On zacznie ci pokazywać w jaki sposób ocenia nasze działania. Nie robi tego zgodnie z naszym ograniczonym zrozumieniem tego co dobre i złe, lecz zgodnie z istotą Życia.

Jezus mówi, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Drogą jest Chrystus – znaczy to, że rezygnujesz z własnych dróg i chwytasz się Jezusa, jako DROGI. ON jest Drogą, Wąską Ścieżką. Gdy podążamy tą Drogą -gdy przebywamy w Nim -w końcu dochodzisz do Prawdy. Ta Droga prowadzi do Prawdy a Jezus jest Prawdą. Ta Prawda to nie zestaw informacji o Jezusie; Sam Jezus jest Prawdą. Prawda to nie zestaw nauczań czy teologicznych książek; Prawda jest Osobą. To dlatego Prawda prowadzi do Życia. Prawda musi być dla nas żywa, prawda musi stać się Osobista, musi przyodziać Osobowość. Prawda jest spersonifikowana w Jezusie. Droga prowadzi nas do Prawdy, a Prawda prowadzi nas do Życia. Jeśli Prawda staje się zwykłą „rzeczą”, bazą danych poznania, to jest to coś martwego. Droga prowadzi do Prawdy, a Prawda prowadzi do Życia, Życie zaś wydaje obfity owoc, ponieważ ono jest obfite.

Krzew Winorośli jest żywy, winorośle wyrastają z Wina. Tak więc, dopóki Winorośle trwają w Winie, owocują. To samo co dzieje się w naturalnej rzeczywistości, funkcjonuje w duchowej. Jakże mogło by być inaczej? To samo Życie, które przepływa przez Wino przepływa przez Winorośle. Powtórzmy: jakże mogło by być inaczej? Winorośl nie ma nic wspólnego z „tworzeniem” własnego życia; winorośl po prostu polega na Winie, które ją żywi. Jak więc Winorośl wydaje owoce? Nie dzieje się to przez wysiłki, uczynki, nadzieję, nawet nie przez modlitwę! „Panie, modlę się o to, abyś sprawił, abym wydawał owoce”. Pan powie: „Ja jestem Prawdziwym Krzewem Winnym. Trwaj we Mnie, a będziesz wydawał owoc, a twój owoc będzie trwały”.

Jak więc trwam w Chrystusie? Pan daje ci jedność z Chrystusem od chwili nowego narodzenia. „Z Boga, jesteście w Chrystusie Jezusie” (1Kor. 1:30a). Ta jedność z Jezusem nie jest nagrodą za dobre życie prze wiele lat. Gdy stałeś się uczniem Jezusa i zaufałeś Mu co do zbawienia, wszedłeś do Ukrytego Miejsca Najwyższego i teraz mieszkasz a cieniu Wszechmogącego (p. Ps. 91). Chrystus jest twoją Twierdzą, miejscem ucieczki, ukryciem. Jesteś błogosławiony każdym duchowym błogosławieństwem, jesteś wybrany w Nim, jesteś zaakceptowany w Umiłowanym (p. Ef. 1).

Teraz po prostu bądź tu gdzie jesteś, w Chrystusie. Będziesz popełniał błędy, w szczególności na początku. Będzie polegał na Życiu Własnym dopóki nie nauczysz się polegać na Życiu Chrystusa. Nauczysz się. Potrzeba na to czasu. Nie musisz zaczynać od początku za każdym razem, gdy się pomylisz, po prostu zaczynaj od miejsca, w którym pobłądziłeś. Po jakimś czasie zaczniesz rozumieć, że „we mnie, to jest w ciele moim, nie mieszka nic dobrego” (Rzm. 7:18). Stracisz przekonanie do siebie, a zaczniesz mieć coraz więcej ufności w Panu. Zaczniesz ufać Życiu Pana. „Nie rozumiem tego, nawet nie podoba mi się to, lecz tak prowadzi mnie Życie i nie mogę być nieposłuszny Życiu, ponieważ za każdym razem, gdy to zrobię, zawsze wynikiem jest Śmierć”. Uczysz się tego, Piotr się nauczył; Jakub, Jan Paweł nauczyli się, ty również nauczysz się tego.

Jak to wygląda, gdy zaczynasz tracić przekonanie co do siebie samego, a zaczynasz coraz bardziej polegać na Panu? Przede wszystkim nie staniesz się tak pyszny, jak byłeś wcześniej. Będziesz kroczył trochę bardziej miękko, będziesz bardziej łagodny i nie będziesz się pojawiał jako samochwała czy ten, który wszystko wie. To cą cudowne korzyści z trwania w Chrystusie. Jeśli jestem zależny od Niego we wszystkim to z pewnością nie mogę się chlubić niczym w sobie!

Co jeszcze? Jak to wypłynie na moją modlitwę, jeśli tracę zaufanie do siebie i polegam więcej na Życiu Pana? Czy myślisz, że będę się modlił więcej, czy mniej? Samowystarczalni, ci, którzy ufają swemu ciału, modlą się niewiele o ile w ogóle. Po co się modlić? Mogę zrobić to sam. Nie potrzebuję Boga. Tylko wtedy, gdy sprawy wymykają się spod kontroli, poza moje możliwości, włam do Boga. Modlitwa jest ostatnią deską ratunku cielesnego człowieka, lecz dla duchowego człowieka modlitwa jest pierwszą ucieczką. Modlitwa jest jak oddychanie. Duchowy człowiek modli się cały czas. Czy stale jest na kolanach, szepcząc? Nie. Modlitwa staje się stałą rozmową z Bogiem, czasami wypowiadaną, czasami nie. Nie modlisz się dlatego, że jest czas na codzienną modlitwę, czy dlatego, że masz jakiegoś rodzaju poważne problemy. Modlisz się, ponieważ twoje Życie zależy od tego- twoje duchowe życie. Ono wytryskuje i wypływa, jest to komunia i społeczność, nie jest wymuszone ani nie jest ukartowane. Jest spontaniczne, naturalne, wypływa swobodnie, choć może nie być nawet wyrażane na zewnątrz. Jest to stan wewnętrzny, nikt tego nie widzi. Jesteś w Ukrytym Miejscu (Pod Skrzydłami -przyp.tłum.) Najwyższego.

—————————————————————————-

This article is based on an audio series titled Abide In Me: The Way of Spiritual Abundance.продвижение

DS_26.11.09 1Jn 5

HeavenWordDaily

Servant David

Piąty rozdział zaczyna się od ponownego przedstawienia trzech sprawdzianów autentyczności nawrócenia. Prawdziwe dzieci Boże wierzą, że Jezus jest Chrystusem; kochają inne Boże dzieci; są posłuszne przykazaniom swego Ojca (5:1-2). Jan przypomina nam o tym, że Boże przykazania nie są ciężkim obowiązkiem, ponieważ „pokonaliśmy świat” (5:4), tzn., ponieważ zostaliśmy odrodzeniu duchowo, zostaliśmy uwolnieni od uzależnienia od światowego grzesznego systemu i posiedliśmy udzieloną nam przez Boga zdolność do posłuszeństwa.

Co Jan miał na myśli, gdy stwierdził, że Jezus przyszedł „przez wodę i krew, nie przez wodę tylko, lecz przez wodę i krew” (5:6)? Historyczne źródła wskazują, że w czasach Jana byli ludzie, którzy nauczali, że Jezus urodził się jako zwykły człowiek, lecz Chrystus zstąpił na niego w czasie chrztu, po czym odstąpił do Niego tuż przed ukrzyżowaniem. Jan obala tą herezję, potwierdzając, że Jezus był Synem Bożym, gdy został ochrzczony (przez wodę) i wtedy, gdy umarł na krzyżu (przez krew). Jezus i Chrystus to nie dwie oddzielne osoby; zwróć uwagę na to, że Jan odnosi się do Niego bezpośrednio jako do „Jezusa Chrystusa” w samym środku omawianego fragmentu. Od narodzenia do śmierci i na zawsze był człowiekiem, Jezusem, oraz Chrystusem Bożym.

Kiedyś, jako pastor, cytowałem 1Jn 5:13 każdemu, kto wychodził w kościele do przodu, aby „przyjąć Chrystusa”, aby „upewnić  ich w zbawieniu”.

To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny

Pytaliśmy każdego nowo nawróconego: „Czy wierzysz w Jezusa, Syna Bożego?” Gdy potwierdzali, mówiłem: „W takim razie Biblia mówi, że masz życie wieczne”. Niemniej, gdy okazało się, że tak wielu nowo „nawróconych” nigdy nie wracało do mojego kościoła, zacząłem zastanawiać się czy nie jest to fałszywe potwierdzenie, skoro nie chcieli nauczyć się jak iść za Jezusem, w którego podobno uwierzyli.

Teraz zdaje sobie sprawę z tego, że Jan mówił w 5:13, że napisał cały list, w którym nieustannie przypominał o tych trzech testach nawrócenia, tak więc czytelnicy, którzy przeszli je pozytywnie będą wiedzieć, że mają życie wieczne.

Zaliczenie tych trzech testów nie tylko daje pewność zbawienia, lecz daje również nam pewność w modlitwie, o ile prosimy zgodnie z Bożą wolą (5:14). Jan cytuje dwa przykłady prośby, jedną, co do której można mieć pewność, że zostanie wysłuchana i jedną przeciwnie. Możemy modlić się z przekonaniem o brata, który popełnił grzech „który nie sprowadza śmierci” (BT) i Bóg „da mu żywot” (5:16), lecz jeśli chodzi o brata, który popełnił grzech, „który sprowadzi śmierć”, nie możemy mieć takiego przekonania w modlitwie.

Czym jest „grzech, który sprowadza śmierć„? Niektórzy (szczególni ci z obozu 'bezwarunkowego wiecznego bezpieczeństwa’) myślą, że Jan mówił o grzechu, w wyniku którego Bóg karci fizyczną śmiercią, lecz nie mam pojęcia w jaki sposób mielibyśmy rozpoznać czy jakiś szczególny grzech do tego prowadzi. Jeśli założymy, że chory chrześcijanin był karany przez Boga chorobą, to skąd możemy wiedzieć czy ktoś inny chory popełnił grzech ostatecznie prowadzący lub nie prowadzący do fizycznej śmierci?

Wydaje mi się, że większy kontekst wskazuje na to, że jest to duchowa śmierć. Jaki więc wierzący może popełnić grzech, który doprowadzi go do duchowej śmierci? Pamiętaj, że czytaliśmy w Liście do Hebrajczyków, że „jest bowiem rzeczą niemożliwą, … odnowić i przywieść do pokuty” tych wierzących, którzy „odpadli” po uzyskaniu pewnego poziomu poznania i duchowej dojrzałości (Hbr. 6:4-6). Z pewnością będziemy w stanie rozpoznać czy wierzący odpadł i nie ma sensu modlić się za jego odnowienie, skoro jest to niemożliwe. Jakże bym chciał, aby te i wiele innych rzeczy z Listu Jana były jaśniej napisane!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJaracer

DS_25.11.09 1Jn 4

HeavenWordDaily

Servant David

Jan koncentruje się tutaj na teologicznych i socjalnych sprawdzianach autentyczności nawrócenia. Zaczynając 4 rozdział ostrzeżeniem przed fałszywymi prorokami podaje teologiczny sprawdzian: każdy kto odrzuca fakt, że Jezus przyszedł w ciele, nie jest z Boga (4:2-3). Najwyraźniej ta szczególna herezja była obecna w czasach Jana.

Można zauważyć, że Jan mówi o sprawdzaniu duchów, a nie o sprawdzaniu proroków (4:1). Są ze sobą związani, ponieważ co najmniej niektórzy fałszywi prorocy są pobudzani przez demoniczne duchy, które dają im pewien stopień przekonującej (i zwodniczej) nadnaturalnej mocy. Są też, oczywiście, „mniej” fałszywi prorocy, którzy po prostu prorokują według swojej wyobraźni bez towarzyszącym im nadnaturalnym znakom, których jest obecnie mnóstwo.

Wydawałoby się, że nie jest możliwe sprawdzenie ducha bezpośrednio, ponieważ duchy są niewidzialnymi, bezgłośnym istotami, które istnieją w duchowej rzeczywistości. Można jednak sprawdzać ducha, który motywuje czy inspiruje kogoś, zadając mu pytanie czy Jezus przyszedł w ciele. Jeśli odpowiedź jest negatywna, będzie to znakiem. Niemniej, podejrzewam, że jest wielu fałszywych nauczycieli i proroków, którzy gotowi są wyznawać, że Jezus przyszedł w ciele, a jednak odrzucają inne istotne prawdy o Nim. Tak więc nie robiłbym z tej jednej doktrynalnej pozycji jedynego sprawdzianu, decydującego o tym czy ktoś jest fałszywym, czy prawdziwym prorokiem.

Jedyna możliwość, aby można było sprawdzić ducha bezpośrednio jest taka, że ten duch zamanifestuje się w fizycznej rzeczywistości, na przykład w taki sposób, że ktoś zaczyna prorokować pod inspiracją demonicznego ducha i później można to zakwestionować. Słyszałem o takich przypadkach, lecz osobiście nie mam doświadczenia. Wydaje się, że w Koryncie kościół miał podobny problem na zgromadzeniach z określeniem tego, kto mówił pod inspiracją Ducha Świętego, a kto demonicznego. Paweł powiedział, że nikt mówiący z Ducha nie może powiedzieć: „Niech Jezus będzie przeklęty”, ani nikt mówiący pod wpływem demona nie powie: „Jezus jest Panem” (1Kor. 12:2-3).

W każdym przypadku możemy być wdzięczni za to, że nie musimy się niczego bać, jeśli chodzi o demoniczne duchy, ponieważ zwyciężyliśmy ich poprzednie panowania nad nami przez Chrystusa. Nie słuchamy już więcej ich kłamstw, jak wszyscy inni, ponieważ uwierzyliśmy w prawdę. Większy jest Ten, który jest w nas (Duch Święty), niż ten, który jest na świecie (diabeł i jego duchy) (4:4).

Zaczynając od wersu 4:7 Jan wraca ponownie do socjalnego sprawdzianu nawrócenia. Ponieważ Bóg odnowił naszego ducha, posiadamy teraz Jego bezinteresowną naturę w sobie, a to daje nam możliwość do kochania tak, jak On kocha, bezinteresownie. Ta nieegoistyczne miłość potwierdza fakt „narodzenia z Boga” i to, że „znamy Boga” (4:7), Prawdziwi chrześcijanie „kochają ludzi”.

Czy prawdą jest to, że każdy, kto „wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, Bóg mieszka w nim, a on w Bogu” (4:15)? Jest prawdą jeśli jest to coś więcej niż tylko werbalne wyznanie i człowiek żyje tym w codziennie, zatem taki człowiek ma nie tylko doktrynalne potwierdzenie, lecz również moralne i socjalne. Mnóstwo ludzi obecnie twierdzi, że wierzy, że Jezus jest Synem Bożym, lecz zapierają się swego wyznania uczynkami.

Słowa Jana „doskonała miłość usuwa wszelką bojaźń” są często błędnie interpretowane jako: „Jeśli rzeczywiście rozumiemy jak bardzo Bóg nas kocha, to nie będziemy bać się ukarania”. Prawda jest taka, że Bóg kocha najgorszych grzeszników, a jednak ci, którzy nie będą pokutować z pewnością boją się kary, która czeka na nich. Janowi chodziło o to, że ci, którzy, będąc posłuszni Bogu doskonalą się w miłości dla innych, upewniają swoje serce przed Nim, odkrywają, że strach przed karą znika. Jan napisał, że ci, którzy boją się kary, „nie są doskonali w miłości” (4:18). Jeśli jest to mowa o tobie, to rozwiązanie jest oczywiste: bardziej kochaj.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJaracer.mobi

DS_24.11.09 1Jn 3

HeavenWordDaily

Servant David

W kolejnym rozdziale Jan skupia się na omówieniu testów autentyczności nawrócenia przy pomocy testu moralnego i następnie socjalnego. Zastosowanie obu testów dyskwalifikuje mnóstwo tych, którzy twierdzą, że narodzili się na nowo. Jan zaczyna od przypomnienia czytelnikom, że ci, którzy mają nadzieję zobaczyć Boga oczyszczają się, wiedząc, że On jest czysty. Jest to logiczne i jest to sprawdzian moralny. Gdybym spodziewał się audiencji i Królowej Anglii (tak się składa, że pisząc to jestem w Anglii), przygotowałbym się solidnie, czyż nie? Nie wybrałbym się Zamku Windsor w pidżamie.

Ale czy prawdziwi wierzący nigdy nie popadają w grzech? Czy są doskonali? Nie, zwróć uwagę na to, że autor używa słowa „praktykuje” (w wersji ang. – przyp.tłum.) siedem razy w siedmiu wersach. „Praktykować grzech” (żyć w grzechu – przyp.tłum.) oznacza, że grzech jest w pewnym stopniu powtarzany zwyczajowo. Tak więc, wyciąganie pojedynczego wersu z tego rozdziału, jak to niektórzy robią, takiego jak 3:6, który mówi, że: „Każdy kto w nim mieszka, nie grzeszy, każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie poznał„, aby udowodnić, że prawdziwi chrześcijanie nigdy nie grzeszą, to ignorowanie kontekstu.

Niech więc będzie tak, jak powinno być, abyśmy nie stracili wyraźnego przesłania Jana. Zachowanie chrześcijan jest wyraźnie inne wśród nie chrześcijan. Jan pisze, że odróżnienie dzieci Bożych od dzieci diabła dzięki moralnemu i socjalnemu testowi jest oczywiste (3:10). Jakże jest nie zgadza się to z często słyszanym poglądem, jakoby nie można było rozpoznać czy ludzie są chrześcijanami, ponieważ „tylko Bóg wie, co jest w ich sercach”. Jan wskazuje, że „Boży zasiew” jest w każdym z nas, co musi być odniesieniem do Ducha Świętego, który powstrzymuje nas przed grzeszeniem.

Następnie stawia sprawę testu socjalnego. „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci” (3:14). „Chrześcijanie”, którzy nienawidzą chrześcijan, nie są chrześcijanami, a zasadniczo jest tylko jedna przyczyna tego, że niechrześcijanie nienawidzą chrześcijan. Jest tak dlatego, że ich uczynki są złe, a postępowanie prawdziwych chrześcijan jest sprawiedliwe, jest to zatem z całą pewnością zły powód do nienawiści. Być może dlatego Jan pisze, że „Każdy kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą” (3:15). Przyznajmy, jest wiele rzeczy, które dają prawdo do nienawidzenia złych ludzi, lecz nienawidzić kogoś, kogo uczynki są sprawiedliwe, ujawnia skrajne zepsucie.

Obawiam się, że znaczenie 3:17: „Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzie brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża” jest całkowicie pomijana przez większość nas, żyjących w bogatych krajach zachodu. Rzadko kiedy spotykamy tutaj chrześcijanina, który rzeczywiście spełnia biblijne standardy „bycia w potrzebie”, czyli, że brakuje mu rzeczy podstawowych, jak żywność czy odzienie. Jednak są wielkie tłumy takich chrześcijan na całym świecie. Podejrzewam, że wiesz już o tym, że głównym celem służby Heavena’s Faily jest łączyć chrześcijan takich jak my, którzy „posiadają dobra tego świata” (3:17) z chrześcijanami, którzy cierpią z powodu braków w zaspokojeniu najbardziej podstawowych potrzeb. Jeśli zamykamy swoje serca przed nimi, pokazujemy, że miłość Boża nie mieszka w nas. Jeśli jednak posłuszni Bogu czynimy na ich rzecz jakieś ofiary, „uspakajamy nasze serca przed nim, jeśliby oskarżałoby nas o coś serce nasze” (3:19-20). Znaczy to, że jeśli nasze serce oskarża nas o to, że nie podejmujemy tych ofiar dla naszej duchowej rodziny będącej w potrzebie, nasza pokuta odnawia przekonanie, że jesteśmy szczerymi wierzącymi i „z prawdy” (3:19).   Jakże tragiczne jest to, gdy chrześcijanie są nauczani, że poczucie winy jest od diabła, i że powinni je gromić w imieniu Jezusa. Jak pisze Jan, może tak być, żeby prawdziwy wierzący odczuwał w sercu oskarżenie i jest tego dobra przyczyna.

Wielkim błogosławieństwem serca, które nie oskarża ( … ) jest to, że „możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy” (3:21-22). Oczywiście, istnieje związek między posłuszeństwem a wysłuchanymi modlitwami. Przypowieść 21:13 mówi: „Kto zatyka ucho na krzyk ubogiego, nie będzie wysłuchany, gdy sam wołać będzie„. To jest obietnica niewysłuchanej modlitwy!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайта