Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

DS_10.11.09 Hbr. 6

HeavenWordDailyServant David

Z ostatnich pięciu wersów rozdziału piątego dowiadujemy się, że autor listu nie był zadowolony z powolnego duchowego wzrostu większości swoich czytelników. Stali się „ociężali w słuchaniu” i w tym czasie powinni sami stać się nauczycielami, a tymczasem potrzebują, kogoś, kto by ich „nauczał pierwszych zasad nauki Bożej” (5:11-12). Sześć z tych „pierwszych zasad’ wylicza a na pierwszym miejscu jest „odwrócenie się od martwych uczynków” ku „wierze w Boga” (6:1). Jakże tragiczne jest to, że wielu ewangelicznych duchownych nie rozumie dziś tych najbardziej „początków nauki o Chrystusie” (6:1) a definicja wiary została tak zmieniona, aby nie wchodziły do niej uczynki, a pokuta (tu „odwrócenie się” – przyp.tłum.) usunięta z ewangelii. Przy okazji, „martwe uczynki” to uczynki religijne, które nie wyrastają z żywej wiary w Chrystusa, lecz z wrodzonej tradycji.

Nauka o obmywaniach” może być przetłumaczona jako „nauka o chrztach„, a Nowy Testament mówi o nich trzykrotnie: chrzest wierzącego w ciało Chrystusa, chrzest przez zanurzenie w wodzie oraz chrzest w Duchu Świętym.

Wkładanie rąk„, jako kolejny „podstawowa zasada„, to uzdrowienie czy namaszczenie Duchem Świętym, które są przenoszone czy udzielane (Mat. 19:13-15; Mk 5:23; 8:23; 10:16; 16:18; Łk. 4:40; Dz,8:17-18; 9:12-17; 1Tym. 4:14; 5:22; 2 Tym. 1:6). Chrzest w Duchu Święty często jest udzielny przez włażenie rąk.

Zmartwychwstanie” odnosi się do fundamentalne prawdy, która mówi, że każdy człowiek, sprawiedliwy czy niesprawiedliwy, któregoś dnia zostanie wzbudzony z martwych w ciele.

W końcu „sąd wieczny” jest fundamentalnym wierzeniem chrześcijan, że wszyscy staną przed Bogiem, a skutek tego będzie wieczny: coś co wydaje się rzadko wspominane w współcześnie w kazalnic.

Biorąc wersy 6:4-8 wprost ponownie widać, że jest możliwe, aby zbawiona osoba straciła swoje zbawienie, czym się przede wszystkim martwił autor tego listu. Napisał, że tak naprawdę to jest niemożliwe, aby wierzącego, który spełnił pięć wymienionych kryteriów, gdy odpadł, ponownie przywrócić temu, co stracił.

Człowiek, który już nie może odzyskać zbawienia, musi najpierw być „oświecony” (6:4), co oznacza, że uznał swój grzeszny stan i potrzebę zbawiciela. Po drugie; musi „zakosztować niebiańskiego daru” (6:4), to jest przyjąć dar życia wiecznego. Po trzecie: musi narodzić się z Ducha i zostać ochrzczony w Duchu Świętym. Po czwarte: Musi „zakosztować Słowa Bożego, że jest dobre” (6:5), co wskazuje na coś więcej niż początkowe zrozumienie Słowa. Znaczy to, że wyrósł ponad „mleko” i jada „stały pokarm”, nie jest już chrześcijańskim dzieckiem. Po piąte:  musi zakosztować „cudownych mocy wieku przyszłego” (6:5), co musi oznaczać, że miał pewne doświadczenia w darach Ducha Świętego.

Jeśli osoba, która osiągnęła ten poziom w swym chrześcijańskim życiu odpadnie, to „jest niemożliwe powtórnie odnowić i przywieść od pokuty” (6:6). Jest porównana do gleby, która wcześniej wydawała owoc, lecz teraz wydaje tylko ciernie i chwasty, przypominając nam o jednej glebie z dobrze znanej przypowieści Jezusa o tej nazwie. Taki odstępca, w rzeczywistości ponownie krzyżuje Chrystusa, a więc dziedziczy przekleństwo, którego skutkiem jest jest ogień piekielny (6:6-8). Jest całkowicie nieprawdopodobne, że ktokolwiek może twierdzić, jakoby te pięć kryteriów może zostać spełnionych przez kogoś, kto tylko zastanawia się na chrześcijaństwem, a jednak wielu robi to, aby chronić fałszywą doktrynę o bezwarunkowym wiecznym bezpieczeństwie.

Widać wyraźnie, że autor listu chciał ostrzec hebrajskich chrześcijan przed konsekwencjami odpadnięcia od Chrystusa. Ich miłość do świętych, manifestująca się na różne sposoby, dowiodła ich szczerej wiary i daje pewność ich zbawienia (6:9-12). Niemniej, ostateczne zbawienie nie należy do tego ”pakietu”. Przez wiarę i cierpliwość ostatecznie dziedziczymy to, co Bóg nam obiecał, jak dowiódł tego Abraham, którego cierpliwa wiara w końcu opłaciła mu się. Podobnie jest z nami: wiara zostanie wynagrodzona, jeśli wytrwamy. Nie jest możliwe, aby Bóg kłamał i jego obietnica jest kotwicą naszej duszy (6:18-19)!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJdeeo.ru

Duchowe przebudzenie: jedyna rzecz, która nas uratuje.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Logo_Grady.gifLee J. Grady
06 października 2009

Możemy nauczyć się ważnej lekcji z przebudzenia we Wschodniej Afryce, które przemieniło ten obszar 80 lat temu.

Ludzie w Ugandzie nazywają to Balokole. W ich języku oznacza to „zbawieni”, lecz słowo to stało się synonimem Wschodnioafrykańskiego Przebudzenia – jednego z najbardziej znaczących chrześcijańskich poruszeń współczesnej historii. Przebudzenie miało swój skromny początek we wrześniu 1929 roku, tuż przed wielką depresją w USA. Historycy docierają do modlitewnego spotkania na Namirembe Hill w Kampalii, gdzie misjonarz z Rwandy, Joe Church, przez dwa dni modlił się i czytał wraz z przyjacielem, Simeoni Nsibambi, Biblię. Odczuli, że Bóg pokazał im, że przyczyną słabości afrykańskiego kościoła jest brak osobistej świętości.

Albo będziemy mieli duchowe przebudzenie, albo zginiemy. Żaden polityk, ani demokrata, ani republikanin nie będzie w stanie zmienić naszego kursu ku zniszczeniu.

Nie da się dokładnie wyjaśnić tego, co się stało po tej modlitwie i tego w jaki sposób rozprzestrzenił się ten duchowy zapał. Gdy Bóg przychodzi, dzieje się to, co nie możliwe. W ciągu kilku tygodni po powrocie Church’a do Rwandy chrześcijanie zbierali się na modlitwę i otwarte wyznawanie swych grzechów. Ludzi przytłoczył duch przekonania o grzechu, gdziekolwiek pokutowali za swoje grzechy i upadki, płakali w niekontrolowany sposób, prosząc innych o przebaczenie im i błagając o odnowienie.

Ten płacz rozniósł się na uprawne ziemie i otwarte pola. Niewierzący, którzy przychodzili na zgromadzenia nawracali się widząc szczerość chrześcijan. Pokuta szła dalej, mężowie publicznie przepraszali za cudzołóstwo, rolnicy pokutowali z kradzież krów od siebie nawzajem, aż w końcu przebudzenie rozprzestrzeniło się od Rwandy do Ugandy i Kenii, Tanzanii i Burundii tak, że zostały dotknięte nawet niektóre obszary o kilkusetletnich tradycjach poligamicznych (co jest ciągle powszechne wśród wyznających chrześcijaństwo).

Balokole zmieniło afrykańskie chrześcijaństwo na zawsze. W 1986 roku Michael Haper pisze o tym przebudzeniu w artykule dla Christian History: „Skutki tego przebudzenia są trwalsze niż jakiegokolwiek innego przebudzenia w historii i trudno dziś znaleźć choćby jednego protestanckiego przywódcę we Wschodniej Afryce, który nie zostałby przez nie dotknięty w jakiś sposób”.

Spędziłem kilka ostatnich tygodnie usługując w Ugandzie i Kenii, i wszędzie dokądkolwiek poszedłem spotykałem ludzi, którzy ciągle mówili o tym Wschodnioafrykańskim Przebudzeniu, 80 lat później. Tchnęło ono moc zmartwychwstania w martwe, tradycyjne kościoły i rozpaliło żarliwy ruch zakładania kościołów, który dotkną wiele denominacji.

Bez względu na to czy kazania były przekazywane zza kazalnicy, czy pod drzewami w tamtych czasach podkreślano sześć ważnych rzeczy: 1) krew Jezusa; 2) imię Jezusa; 3) krzyż Jezusa; 4) Słowo Boże; 5) świadectwo świętych; oraz 6) namaszczenie Ducha Świętego.

Przywódcy podkreślali również przesłanie z 1 Listu Jana 1:6-7 „Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu”.

Podobnie jak w przypadku innych duchowych przebudzeń (jak w Przebudzeniu Asbury 1970roku), ludzie stawali naprzeciwko siebie i przyznawali się do swoich grzechów, bez względu na to jak bardzo zawstydzających. Szczerość wbijała się głęboko w ludzką pychę i zadawała straszliwe ciosy obwarowanym grzechom oraz religijnej hipokryzji.

Gdy w czasie pobytu w Ugandzie usłyszałem więcej szczegółów na temat afrykańskiego przebudzenia, przekonałem się, że tego typu poruszenie jest jedynym, co może wybić Stany Zjednoczone z obecnej głębokiej rozpaczliwej sytuacji. Albo będziemy mieli duchowe przebudzenie, albo zginiemy. Żaden polityk, ani demokrata, ani republikanin nie będzie w stanie zmienić naszego kursu ku zniszczeniu.

Jedyną nadzieją dla amerykańskiego odstępczego kościoła – kościoła, który jest tak zadowolony, ślepy i letni jak Laodycejczycy – jest „bądź gorliwy i pokutuj” (p. Obj. 3:19).

To, co mnie zachęca to fakt, że Bóg, a nie człowiek, zainicjował wszystkie duchowe przebudzenia przeszłości, w tym Pierwsze Wielkie Przebudzenie, które dało naszemu krajowi historyczną chrześcijańska tożsamość. Tak, odgrywamy naszą małą rolę przez modlitwę i musimy szturmować niebiosa. Tak, przebudzenia przychodzą w odpowiedzi na nasze słabe próby pokuty i musimy z pasją starć się o świeży chrzest uświęcenia.

Nie jesteśmy w stanie wyprodukować przebudzeń a zielonoświątkowy ogień przychodzi wyłącznie z niebios. Jest to suwerenne błogosławieństwo Boga, który nas kocha i pragnie ratować nas przed nami samymi. My, charyzmatycy wytworzyliśmy przez ostatnie 30 lat mnóstwo własnego hałasu i furii, lecz większość tego, co stworzyliśmy jest haniebnym substytutem przebudzenia, musimy z desperacją dążyć do tego, co prawdziwe.

Dziś nasz ruch jest ubłocony w płyciznach egoistycznego, cielesnego chrześcijaństwa. Niech Bóg miłosiernie pośle nam nasza wersję Balokole. Oby przenikająca trzewia pokuta i publiczne wyznawanie grzechu przerwało nasze trendy nabożeństwa. Oby święty ogień rozszerzał się, aż ludzie Stanów Zjednoczonych zobaczą szczerych chrześcijan żyjących według tego, co głosimy.

продвижение

DS_09.11.09 Hbr. 5

HeavenWordDaily

Servant David

Służba kapłańska była wpleciona w żydowską kulturę jako zarządzony przez Boga w Starym Przymierzu sposób na otrzymanie przebaczenia grzechów przez ofiary ze zwierząt. Żydowscy wierzący, którzy przestali uczestniczyć w kapłańskich rytuałach natychmiast stawali się celem ataków praktykujących Żydów. Jak można odrzucić Boży środek dany Izraelowi ku przebaczeniu?!

Oczywiście, odpowiedzią jest to, że Bóg wyznaczył innego, nadrzędnego i wiecznego arcykapłana nowego przymierza, Swego własnego Syna. Wszyscy poprzedni kapłani służyli tylko jako cienie, obrazy Tego, który miał nadejść. Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje, że Jezus ma pełne prawo, aby służyć jako arcykapłan, jak też mówi o pisze dlaczego jest zwierzchnikiem wszystkich, którzy byli przed Nim.

Każdy poprzedni kapłan, „podlegał słabościom” i każdy musiał „zarówno za lud jak i za samego siebie składać ofiary za grzechy” (5:3). Oczywiście, Jezus nie potrzebował takiej ofiary za Siebie, ponieważ był bezgrzeszny. Był nie tylko doskonałym i nadrzędnym arcykapłanem, lecz był również doskonałą i nadrzędną ofiarą; ofiarował nie zwierzę, lecz samego Siebie z nasze grzechy.

Autor zwraca się do Psalmów 2 i 110, które powszechnie uznawane są przez wszystkich Żydów z psalmy mesjańskie, mówiące o przyszłym panowaniu Pana nad całym światem. W obu zawarte są słowa wypowiedziane przez Boga. W Psalmie 2 Ojciec mówi do Syna – gdy Ojciec umieści Swego Syna, aby rządził ziemią z Góry Synaj – „Ty jesteś moim synem, dzisiaj zrodziłem ciebie”. W Psalmie 110 Ojciec ponownie mówi do Tego, którego ustanowił na Górze Synaj, aby rządził światem. Zaczyna się od Dawida proroczo mówiącego: „Rzekł Pan Panu memu” (110:1) i przechodzi do zacytowania tego, co Bóg powiedział Bogu: „Przysiągł Pan i nie pożałuje: 'Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchizedeka'” (110:4).

Bezdyskusyjne jest więc starotestamentowe objawienie przez Boga tego, że któregoś dnia On wyznaczy Mesjasza, – Tego, który będzie rządził światem – aby był kapłanem na wieki. Co więcej, nie będzie on kapłanem według porządku Aarona, jak to było ze wszystkim poprzednimi kapłanami, lecz według porządku tajemniczego starotestamentowego mężczyzny, nazwanego Melchizedek, o którym więcej czytamy w rozdziale 7.

Mesjasz i Arcykapłan, którego Pismo zapowiadało, został objawiony, tak więc każdy, kto jest z nim powiązany niczego nie traci jeśli chodzi o korzyści płynące z kapłaństwa i głupie byłoby wracać do podrzędnego systemu, którego zadaniem było wskazywanie na Chrystusa.

Kiedy Jezus ofiarował „z wielkim wołanie i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który mógł go uratować przed śmiercią„? (5:7). Musiało to mieć miejsce albo wtedy, gdy się modlił w ogrodzie, bądź z krzyża, gdzie nasz wielki Arcykapłan i święta ofiara, krzyczał „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mt. 27:46). Autor pisze, że Jezus „został wysłuchany dla bogobojności” (5:7) w ten sposób, że został wskrzeszony z martwych. Nasz Arcykapłan otrzymuje to, o co się modli, co powinno dać nam silne zaufanie.

Jeśli Jezus był bezgrzeszny to dlaczego autor napisał, że Jezus „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał„? (5:8). Chodziło o to, że doświadczenie cierpienia nauczyło Jezusa tego, jakie koszty płacą ci, którzy są posłuszni Bogu, a nie o to, że cierpienie, spowodowane przez nieposłuszeństwo, nauczyło Go posłuszeństwa. Kosztem było Jego życie, lecz przez te cierpienia stał się doskonałym Zbawicielem i Arcykapłanem, a nie doskonały moralnie, ponieważ taki już był.

W końcu zauważmy, że Jezus „stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” (5:9). Jest to kolejna wskazówka na to, że jest jakiś związek między świętością i niebem, ponieważ jest związek między wiarą i zachowaniem.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topodin.com

DS_06.11.09 Hbr. 4

HeavenWordDailyServant David

Autor cytując pisma Starego Przymierza ponownie koncentruje się na swym głównym zmartwieniu – aby jego czytelnicy ostatecznie nie odpadli od „wejścia do odpocznienia Bożego„. Jak w poprzednim rozdziale tak i teraz, ponownie zwraca się do Ps. 95:7-11, gdzie Bóg mówi:

Obyście dziś głos jego usłyszeli: Nie zatwardzajcie serca waszego, jak w Meriba, Jak w dniu pobytu w Massa na pustyni, gdzie kusili mnie ojcowie wasi, Doświadczali mnie, chociaż widzieli dzieło moje. Przez czterdzieści lat czułem odrazę do tego rodu I rzekłem: Lud ten błądzi sercem i nie zna dróg moich. Dlatego przysiągłem w gniewie swoim: Nie wejdą do odpocznienia mego” (Heb. 3:7-11).

Psalm 95 został napisany setki lat po pokonaniu przez Izraelitów Kanaanu, autor dowodzi więc, że mówi on o innym „odpocznieniu”, niż to, którym cieszyły się pokolenia Izraelitów po wejściu pod wodzą Jozuego do Ziemi Obiecanej (4:8). Wskazuje również na to, że Bóg mówi w tym psalmie o wejściu do Jego odpoczynku, co może dotyczyć tylko tego czasu, który miał miejsce siódmego dnia dzieła stwarzania, jak Bóg wspomina w innych miejscach Pisma. Tak więc Psalm 95 obiecuje, że nadal istnieje dla nas możliwość wejścia do „odpocznienia Bożego”, którym część Izraelitów cieszyła się w Kanaanie tylko jako cieniem. Lecz podobnie jak to było z ich odpocznieniem w Kanaanie, Boże odpocznienie może być przeżywane wyłącznie przez tych, którzy „nie zatwardzają swoich serc” i tych, którzy wierzą dobrej nowinie. Ci Izraelici, którzy w czasach Jozuego nie uwierzyli, nie weszli do Ziemi Obiecanej. Tak więc ci, którzy nie chcą uwierzyć ewangelii, nie wchodzą do Bożego odpocznienia teraz.

Autor idzie z tą analogią o krok dalej, wspominając o tym, że siódmego dnia stworzenia Pismo mówi, że Bóg odpoczął od wszelkich dzieł Swoich. Pisze zatem, że ci, którzy wchodzą do tego odpocznienia, odpoczywają do swoich własnych dział (4:10), co jest oczywistym odniesieniem do prób podejmowanych przez wielu Żydów, aby zdobyć sprawiedliwość i życie wieczne przy pomocy swych ograniczonych ceremonialnych i rytualnych aspektów Prawa Mojżeszowego. Autor nie akceptował pomysłu tych, którzy wierzyli, że odpoczęli też od wszelkich prób zachowywania moralnego nauczania Prawa, ponieważ te same moralne nauczanie jest zawarte w Prawie Chrystusowym, więc napisał dalej w tym samym liście: „Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana” (12:14).

Napomina więc, abyśmy „usilnie starali się wejść do odpocznienia” przy czym posłuszeństwo jest tutaj zawarte, skoro autor dalej pisze: „… aby nikt nie upadł idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa” (4:11). Co więcej, zaraz w następnych dwóch wersach, pisze, że Boże Słowo jest ostrzejsze niż wszelkie miecz obosieczny, zdolny sięgnąć głęboko do wewnątrz i osądzić nasze myśli i motywacje. Niczego nie jesteśmy w stanie kryć przed Panem.

Ponownie i wyraźnie widzimy, że autor nie pisał do Żydów, którzy zastanawiali się nad tym, aby zostać chrześcijanami, lecz do tych, którzy już wyznawali wiarę w Chrystusa. W przeciwnym wypadku nie napisałby: „Trzymajmy się mocno wyznania” (4:14). Jego czytelnicy już wyznawali wiarę w Chrystusa i teraz należało tylko „trzymać się mocno” jej.

Jeśli jakikolwiek komentarz Listu do Hebrajczyków utrzymuje, że autor pisał do Żydów, którzy jeszcze nie byli chrześcijanami to jedynym tego powodem jest próba uchronienia fałszywej doktryny wiecznego zbawienia, zwanej też „raz zbawiony na zawsze zbawiony”, przed bankructwem. Jeśli bowiem zbawieni ludzie nie mogą zbawienia stracić w żadnych okolicznościach to należy zapytać: 'Dlaczego autor Listu do Hebrajczyków tak często ostrzega chrześcijan przed niebezpieczeństwem ostatecznego utracenia go?” Wielu wysiłków wymaga udowodnienie, że list był skierowany do tych, którzy jeszcze nie byli wierzącymi.

Wierzący Żydzi nie potrzebują już więcej ziemskiego arcykapłana, jak to było poprzednio, ponieważ mają nowego, wyższego i niebiańskiego arcykapłana, który jest pełen współczucia i łaski. O tym w następnym rozdziale.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJtopod

DS_05.11.09 Hbr. 3

HeavenWordDaily
Servant David

Mojżesz było i jest szanowany wśród Żydów jako mąż, którego Bóg użył, aby wyzwolić Izraela z Egiptu i przekazać Prawa Starego Przymierza. Możesz, więc sobie wyobrazić, co niewierzący Żydzi mogli mówić chrześcijanom z Żydów, którzy porzucili rytualne i ceremonialne aspekty Prawa Mojżeszowego: „Wiemy, że mamy je od Boga! Nie wolno nam zapomnieć o wszystkim, co Pan zrobił, aby przekazać nam Swoje święte objawienie!”

Ten argument jest oczywiście ważny, lecz pojawił się ktoś większy od Mojżesza, przynosząc dodatkowe objawienie, które zgadza się z mojżeszowym objawieniem i wypełnia je. Tak naprawdę, to właśnie Ta Wspaniała Osoba sprawiła, że Mojżesz wielki! Tak więc, w naturalny sposób, ta Większa Osoba jest godna większej chwały (3:3-4). Autor porównuje służbę Mojżesza ze służbą Chrystusa przy pomocy analogii, w której zestawia ze sobą sługę z synem, którzy żyjąc w tym samym gospodarstwie domowym. Mojżesz był wiernym sługą „w domu Bożym” (3:5), lecz Jezus był wiernym Synem nie „w domu Bożym” lecz „nad domem Boży”, a to wielka różnica!

Wszyscy, którzy wierzą w Jezusa są błogosławieni tym, że znaleźli się w domu Bożym, nad którym panuje Jego Syn, lecz trwanie w tym domu nie jest zagwarantowane. Tylko teolodzy nie potrafią zrozumieć prostoty tego, co dziś czytaliśmy. Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „Chrystus był wierny nad Domem Bożym, a domem Jego my jesteśmy, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję” (3:6). Zwróć uwagę na warunkowe „jeśli”.

Musimy więc trwać w wierze, jeśli spodziewamy się trwać w domu Bożym i tylko tym, którzy obecnie znajdują się w domu może w ogóle grozić to, że się nie utrzymają w nim. Dlatego autor nie pisze o „potencjalnych wierzących, którzy zastanawiają się nad Chrystusem”, bez względu na to, co niektórzy teolodzy wmawiają nam z desperacją usiłując utrzymać swoje, stworzone przez ludzi doktryny.

Korzystając ze Starego Testamentu autor ostrzega żydowskich chrześcijan przed zatwardzeniem serc, jak to się stało pod przewodnictwem Mojżesza a co spowodowało, że nie mogli wejść do odpocznienia, które Bóg im obiecał. Lekcja jest oczywista i staje się jeszcze bardziej wyraźna, gdy czyta się dalej. Pomimo tego, że Izraelici zostali wybrani przez Boga, uwolnieni z egipskiej niewoli, byli pod szczególną opieką Boga i byli prowadzeni do Ziemi Obiecanej, większość nie weszła do tam z powodu niewiary (3:19). Nie był to dobry przykład do naśladowania.

Dowody na to, że autor Listu do Hebrajczyków pisał do chrześcijan są przytłaczające i pewnie dlatego – ze względu na znajdujące się tam liczne ostrzeżenia i napomnienia przed odpadnięciem i utratą zbawienia ci – którzy promują doktrynę bezwarunkowego bezpieczeństwa, poświęcają sporo czasu na przekonanie nas, że autor pisał do Żydów, którzy zastanawiali się nad Chrystusem. Każde dziecko może to zrozumieć:

„Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa „dzisiaj”, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu” (3:12-13).

Zwróć uwagę na to, że ostrzeżenie jest skierowane do „braci”. Autor nie zwraca się do „żydowskich braci”, lecz do „świętych braci” (3:1), tych, którzy byli „uczestnikami niebieskiego powołania” i którzy uważali Jezusa za swego Apostoła i Arcykapłana. Poleca się im, aby zważali na to, aby w nikim nie było „złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego” (3:12). Jakże ci, którzy są oddzieleni od Boga, którzy są niewierzącymi, mogliby „odpaść” od Niego?

Co więcej, dlaczego auto miałby upominać niewierzących, którzy mają mają niewierzące serca: „baczcie, aby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca”?. Po co upominać niewierzących, którzy są niewolnikami grzechu, aby „napominali jedni drugich”, żeby nikt „nie popadł w zatwardziałość grzechu”?

Tak więc, rzeczywiście mamy jesteśmy „współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku” (3:14). Tak właśnie zamierzam czynić? A wy?

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJseo оптимизацию

Gromadzicie się lecz nie ku lepszemu!

Chip Brogden
11 kwietnia 2009

“A dając to zalecenie, nie pochwalam, że się schodzicie nie ku lepszemu, ale ku gorszemu” (1Kor. 11:17).
Jezus stwierdził jasno, że „tam gdzie dwaj lub trzej są zebrani w Imieniu Moim, Ja jestem pośród nich” (Mt. 18:20). Po prostu dwóch lub trzech!

Dziękuję Bogu i uwielbiam Go za to, że Jezus nie powiedział: „Gdzie dwa lub trzy TYSIĄCE są zgromadzone w imieniu moim, tam Ja jestem”. Nie powiedział: „Gdzie dwie lub trzy SETKI zgromadzone są w imieniu Moim, tam Ja jestem pośród nich”. Ani nie powiedział: „Gdzie dwie lub trzy DZIESIĄTKI zebrane są w imieniu Moim, tam Ja jestem pośród nich”.

Jezus nie powiedział również ani gdzie ci dwaj czy trzej mają być zgromadzeni, ani nie wymienił w szczególności spotkania w budynku kościelnym czy jadalni. Nie powiedział, jak często w tygodniu muszą się zbierać, ani nie powiedział, czy te zgromadzenia mają mieć jakąś strukturę, bądź nie, otwarte czy zamknięte, wewnątrz czy na zewnątrz.
Wprowadzając Swoją Obecność pośród tak małej grupy jak dwie, trzy osoby Jezus wyrzeka się naszej fascynacji wielkimi liczbami. Każdy może zebrać tłumy, jeśli powie się im to, co chcą usłyszeć. Pozwolę sobie powiedzieć, że w wielkich grupach ludzi nie ma większej obecności Jezusa niż w małych. Liczby są tutaj nieistotne. Albo Jezus jest pośród nich, albo Go nie ma. Jeśli nie ma Jezusa wśród nas, to duża ilość ludzie nie zastąpi braku Jego obecności.

Wolałbym raczej siedzieć w gościnnym pokoju na podłodze z tróją ludzi i Jezusem pośród nas, niż siedzieć na usłudze z trzema tysiącami tam, gdzie Jezusa nie da się nigdzie znaleźć.
Oczywiście, Jezus czasami bywa wśród wielkich grup ludzi, lecz, jak to mówi moja żona: 'Raczej ginie gdzieś w tłumie’.

CO Z WSPÓLNYM GROMADZENIEM SIĘ?

Jeśli chodzi o wspólne zgromadzania, autor Listu do Hebrajczyków mówi:

Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, ia to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hbr. 10:25).

Chwała Panu za prostotę tego Słowa. Powtórzmy: nie mówi się nam GDZIE gromadzić się (lokalny kościół), nie mówi się KIEDY (niedzielny poranek), nie mówi się JAK CZĘSTO (trzy razy w tygodniu, modlitwa we wtorek, młodzieżowe w czwartek). Biorąc ten wers sam w sobie, mówi po prostu o tym, aby korzystać z każdej okazji do zachęcania siebie nawzajem bezpośrednio, lecz nie daje żadnego wskazania na to gdzie, kiedy czy jak często w tygodniu ma to mieć miejsce.

Jako pastor latami niewłaściwie używałem tego wersu. Robiłem to w niewiedzy, lecz przesłanie, które stale przekazywałem było takie: 'Musicie więcej uczestniczyć, więcej modlić się, dawać więcej i robić więcej niż to, co robicie. Musicie być mi posłuszni, abyście mieli duchową ochronę. Musicie być odpowiedzialni wobec lokalnego ciała wierzących. A jeśli nie przychodzicie do kościoła, za każdym razem, gdy drzwi zostają otwarte i nie uczestniczycie w każdym programie, jaki mamy tu dostępny, to opuszczacie wzajemne zebrania!”

Czy rzeczywiście takie jest znaczenie tego wersu? Gdy przeczytasz wcześniejszy fragment to staje się jasne, że Duch Boży nie stara się nas namówić na to, abyśmy byli bardziej wierni w uczestnictwie w nabożeństwach. Tak naprawdę, gdy było to pisane, chrześcijanie, nie mieli „nabożeństw” (czy kościelnych budynków, na przykład).

O co więc chodzi? Jeśli przeczytasz cały ten rozdział (a jeszcze lepiej cały list), odkryjesz, że celem jest zachęcenie do zbliżania się do Boga bez strachu „drogą nową i żywą” przez Jezusa Chrystusa naszego Arcykapłana, który już zebrał nas razem jako dom Boży po to, aby nas poprowadzić do miejsca najświętszego.

Opierając się na tym, co wiemy o Pańskiej Ekklesii, możemy po prostu powiedzieć: „Nie opuszczajcie domu z żywych kamieni, które Jezus zebrał razem, ponieważ nie ma innego sposobu na zbliżenie się do Boga!” Niestety ludzie zazwyczaj widzą to, czego oczekują, a nie to, co rzeczywiście jest tam. Tak więc unieważniamy Słowo Boże naszą tradycją, tracąc błogosławieństwo i zamieniając to na ciężar.

ZA TO WAS NIE POCHWALAM

Jezus powiedział, że gdy ON zostanie wywyższony, wszystkich do SIEBIE przyciągnie. My zaś podnosimy religię i przyciągamy wszystkich ludzi do instytucji.

Czy sugerujemy, że chrześcijanie nigdy nie powinni chodzić do kościoła czy nie powinni mieć społeczności z innymi? Oczywiście, że nie. Pytamy jednak, czy społeczność istnieje tylko w kontekście spotkania kościoła? Gdy zdamy sobie sprawę z tego, że nasza społeczność ma opierać się na relacji z Jezusem, a nie na relacji z „kościołem”, odkryjemy, że jest dużo więcej możliwości dla społeczności POZA budynkiem lokalnego kościoła, niż WEWNĄTRZ.

Jest tak dlatego, że społeczność oparta na Chrystusie trwa tak długo, jak długo trwasz w Jezusie, podczas gdy społeczność oparta na kościele trwa tylko dopóty, dopóki uczestniczysz w tym kościele. Jeśli idziesz na nabożeństwo i wspierasz jego działania, wtedy cię kochają. Gdy go opuścisz a oni zdadzą sobie sprawę z tego, że nie wracasz, nie chcą mieć już z tobą nic wspólnego. Rzeczywistość jest taka: ich społeczność z tobą jest oparta na kościele, na służbie, na człowieku czy na pieniądzach, lecz nie na Chrystusie.

Prawdziwy charakter kościoła, społeczności czy służby nie da się ocenić według tego, jak cię przyjmują, gdy się przyłączasz, czy też jak traktują ciebie, gdy tam już jesteś, lecz raczej wtedy, jak cię posyłają, gdy odchodzisz, i jak odnoszą się do ciebie, po tym, gdy odejdziesz.

Wiele kościołów, zgromadzeń, służb i społeczności robi więcej szkody niż pożytku i powinny być pozamykane, ponieważ Jezus nie ma w nich pierwszeństwa, a więc nie służą celom Królestwa. Jestem przekonany o tym, że większość kościołów istnieje tylko po to, aby dać pastorowi jakieś miejsce do głoszenia w niedziele. Zgromadzenia trwają, lecz owoców nie ma, są martwymi latoroślami, które ciągle trzymają się krzewu winnego, a które należy odciąć, aby zrobiły miejsce na nowe odrośle.

Paweł napisał do Koryntian, że gdy się zbierają razem, nie jest to ku lepszemu, lecz ku gorszemu. Dla pewności: oni gromadzili się razem, robili to wiernie, lecz ich wspólne zebrania nie były świadectwem ich wiary, lecz świadectwem ich podziału. W rzeczywistości, w ogóle nie zbierali się razem, tylko zbierali się osobno. „Czy mam was za to pochwalić? Nie za to was nie pochwalam!”  Apostoł mówi, że lepiej by było, gdyby pozostali w domach, zamiast gromadzić się ku gorszemu, dzielić się, uczyć herezji, gardzić kościołem Bożym, przynosić wstyd jedni drugim, jeść i pić własne potępienie i zbierać się „ku osądowi” (p. 1Kor. 11:17-34).
Tu jest mocny język zastosowany. Kiedy ostatni razy słyszałeś kazanie na ten temat? Jaki pastor zechce wstać i powiedzieć: „Nie będzie więcej zgromadzeń do czasu aż nauczycie się jak zbierać się razem ku lepszemu, a nie ku gorszemu”? Niewielu!

W DUCHU W DNIU PAŃSKIM

Bracia i siostry nie dajcie się oszukiwać i niepokoić. Jeśli jesteśmy jedno z Głową to jesteśmy jedno z Ciałem, nawet jeśli fizycznie nie zbieramy się razem; a jeśli NIE jesteśmy jedno z Głową to NIE jesteśmy jedno z Ciałem, nawet jeśli gromadzimy się fizycznie razem. Jak to możliwe? To dlatego, że to Jezus buduje Swój Kościół i jest do dom duchowy, a nie fizyczny.
Ta zasada jest wyraźnie widoczne w życiu apostoła Jana. Wygnany na wyspę Patmos spowodowane świadczeniem o Jezusie, był oddzielony od innych wierzących i nie miał bezpośredniego kontaktu z żadnym kościołem. Nie miał „ochrony”, „odpowiedzialności”, „władzy”, ani „lokalnego ciała wierzących” czy „społeczności”. Wydawałoby się, że został wciśnięty w róg, zapomniany.

Lecz Jan mówi: „W dzień Pański popadłem w zachwycenie” („Znalazłem się w Duchu w dzień Pański” – według wersji ang. – przyp.tłum.). Utrzymywał łączność z Głową i z Ciałem Chrystusa w ten sposób, że chodził w duchu i prawdzie. Ta łączność jest duchowa, a nie fizyczna, nie społeczna ani geograficzna. Właśnie dzięki temu Jan otrzymał wyraźną wizję i świeże objawienie Jezusa Chrystusa. Jako korzyść uboczną Jan poznał dokładnie duchowy stan siedmiu kościołów z Azji, pomimo tego, że nie był ich uczestnikiem.
Lepiej jest być samemu i być w Duchu, niż być w zgromadzeniu razem i być w ciele, podążając za pokuszeniami kościelnictwa, gromadzenia się ku gorszemu, a nie ku lepszemu. Jezus powiedział:

Obłudnicy! Dobrze prorokował o was Izajasz w słowach: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi” (Mt. 15:7-9).

Przyjaciele, jest droga jeszcze bardziej doskonała! Ojciec w aktywnie szuka i rekrutuje dla Siebie ludzi, którzy czczą Go w Duchu i w Prawdzie. Jezus uwalnia ich od próżnego oddawania czci i ludzkich tradycji, i zbiera ich razem w duchowy dom żywych kamieni. Duch Święty prowadzi ich ku coraz głębszej i stale wzrastającej społeczności z Chrystusem. Z nimi każdy dzień jest „Dniem Pańskim”!

O ile wszystko, co nie jest ustabilizowane na Chrystusie podlega wstrząsaniu, ci, którzy zostali zredukowani do Chrystusa otrzymują królestwo, które wstrząśnięte być nie może. Wspaniały to czas żyć i widzieć wypełnianie się Bożych celów! Dlaczego mielibyśmy zadowolić się czymkolwiek mniejszym? ON daje nam nowe wino i nowe bukłaki. Szukajmy dominacji Chrystusa we wszystkim, a gdy Jezus gromadzi nas w prostocie, On jest pośród nas i nasze zgromadzenie będzie ku lepszemu, a nie ku gorszemu. Amen.

раскрутка

DS_04.11.09 Hbr. 2

HeavenWordDaily

Servant David

Dziś zostaje nam przedstawiony główny powód troski autora wobec chrześcijan spośród Żydów: „aby nie zboczyli” (2:1) od prawdy o Jezusie, której się oddali. Wraca więc do porównywania starego i nowego przymierza, aprobując oba, lecz podkreślając wyższość tego drugiego i przypominając czytelnikom o strasznych konsekwencjach dla tych, którzy zignorowali objawienie starego przymierza, przekazanego przez aniołów. O ileż więc bardziej będzie to prawdą dla tych, którzy zignorują nowe przymierze Boże, objawione przez Jego własnego Syna, którego Bóg, w przeciwieństwie do aniołów, wywyższył, aby „rządził światem, który ma przyjść” (2:3-4). Nie miało być ono ignorowane!

Autor ponownie odwołuje się do starotestamentowych pism, aby dojść do nowotestamentowych wniosków, cytując Psalm 8, w którym Dawid proroczo mówi o wcieleniu Chrystusa, o czasie, gdy On będzie „na krótko uczyniony niewiele mniejszym od aniołów” i o Jego późniejszym wywyższeniu i ciągle jeszcze należącym do przyszłości panowaniu nad światem. Ogłasza, że Jezus „zakosztował śmierci za każdego” (2:9). (Jestem pewien, że zauważyliście, że na pisał „za każdego”, a nie za „nielicznych wcześniej wybranych”, dlatego nie będę wspominał o tym!)

Gdy autor pisze o tym, że Jezus stał się doskonałym przez cierpienia, nie chodzi mu o to, że Jezus musiał stać się moralnie doskonały, lecz że przez swoje cierpienia stał się doskonałym substytutem i Zbawicielem. Stało się to przez akt spełnienia wymagań Bożej sprawiedliwości. Jego cierpienia i śmierć zostały zaliczone na naszą korzyść, a końcowym wynikiem jest to, że „przywiedzie wielu synów od chwały” (2:10). Staliśmy się teraz członkami Bożej rodziny i mamy wspólnego z Nim Ojca! Nie tylko udzielił nam przebaczenia, lecz również działa teraz ku uświęceniu nas (2:11). Jesteśmy duchowymi braćmi Syna Bożego! (2:11-13). Nic dziwnego, że autor pisze o tym wszystkim, jako „wielkim zbawieniu” (2:3). To jest zdumiewające, niesamowicie wspaniałe. Zboczyć z tej drogi byłoby przestępstwem.

Dlaczego, między innymi, Jezus stał się człowiekiem? „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła” (2:14). Chrystus, aby pozbawić Szatana mocy przez Swoją śmierć, musiał mieć fizyczne ciało, ponieważ Bóg nie może umrzeć.

W jaki sposób Szatan został pozbawiony mocy nad nami przez śmierć Jezusa? Szatan ma udzieloną mu przez Boga władzę nad tymi, którzy nie są poddani Bogu. On służy jako podległe narzędzie wykonania Bożego gniewu na buntownikach. Dzięki śmierci Jezusa za nasze grzechy zostaliśmy uwolnieni spod gniewu Bożego i tym samym spod władzy Szatana, o którym autor listu pisze jako o tym, który ma „władzę nad śmiercią” (2:14). Duchowa śmierć, która istnieje w każdym niezbawionym ma naturę Szatana (p. Ef. 2:2). Można powiedzieć, że każdy, kto nie jest narodzony na nowo jest łagodnie opanowany przez diabła, lecz gdy uwierzy w Jezusa przechodzi natychmiastowy egzorcyzm. Natura Szatana zostaje wyrwana z korzeniami z jego wewnętrznego człowieka!

Kolejną przyczyną przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiej postaci jest to, żeby mógł stać się naszym arcykapłanem (2:17). Żydowscy chrześcijanie z pewnością rozumieli tą analogię, ponieważ w starym przymierzu wyłącznie przez wstawiennictwo arcykapłana i krew ofiar ich grzechy mogły być zakryte. To przez złożenie ofiary z Siebie, Jezus „dokonał przebłagania za grzechy ludu” (2:17). Przebłagać znaczy: „odwrócić gniew” i to właśnie zrobił dla nas. On odwrócił Boży sprawiedliwy gniew, biorąc na siebie karę, na którą my zasłużyliśmy.

Jezus jest współczującym arcykapłanem, ponieważ z własnego doświadczenia wie, jak to jest być kuszonym jako istota ludzka i „może pomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (2:18). Dla prześladowanych chrześcijan z Żydów, którzy byli kuszeni do odstąpienia od Chrystusa i powrotu do judaizmu, była to szczególnie zachęcająca wiadomość.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJaracer.mobi