07 września 2009
Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o mnie; ale i wy składacie świadectwo, bo ze mną od początku jesteście (Jn 15:26-27).
Być uczniem Jezusa to z pewnością ryzykowna sprawa. Utożsamianie się z Nim oznacza, że ci, którzy odrzucają Jego, odrzucają również nas. Nie jest to przyjemne uczucie. To odrzucenie, to coś więcej niż lekceważenie czy ignorowanie; wiąże się z wrogością. Jezus poczynił pewne twierdzenia, które konfrontują ludzi i zapalają czerwone światła u tych, którzy nie chcą zrezygnować z rządzenia własnym życiem na rzecz władcy wszechświata. Pamiętajmy o tym, że to oni Go ukrzyżowali! Jeśli jednak będziemy starać się reprezentować Go, równocześnie poddając się kształtowaniu przez odrzucającą Chrystusa kulturę naszego świata, to będziemy niewiernymi świadkami.
Odrzucenie nie jest przyjemne. Odczuwa się go jako opuszczenie, izolację, strach, frustrację. Wszyscy chcemy być lubiani, cieszymy się, gdy ludzie nas słuchają, cenimy szacunek. Zazwyczaj, gdy ktoś mówi: „Nie obchodzi mnie, co inni myślą o mnie”, to mówi to na korzyść tych, z których opinią liczy się, a jest to silny bodziec, aby znaleźć możliwe do przyjęcia wspólne stanowisko z tymi wokół nas. Może być to wykorzystane na rzecz pokoju, lecz może być też użyte dla kompromisu.
Niemniej, nie jesteśmy w tej walce osamotnieni. Otrzymaliśmy obecność trzeciej Osoby Bożej, aby żyła w nas, aby objawiała nam rzeczywistość, która przerasta świat definiowany zmysłami. On daje twardy grunt rzeczywistości, który ustabilizuje nasze dusze. On pochodzi od Ojca i objawia perspektywę pochodzącą od Ojca i to Kim jest Ojciec. Gdy widzimy życie z tej perspektywy, wszystko ulega zmianie. Nie jesteśmy ofiarami okoliczności ani pionkami poruszanymi siłami ziemskiej ekonomii. Jesteśmy synami Boga Ojca. On nie chce niewolników, sług czy podmiotów. On chce synów.
W czasie całej tej długiej dyskusji Jezus omawia relację z Ojcem. Powiedział, że idzie do Ojca, aby przygotować miejsce dla swoich uczniów, aby mogli cieszyć się obecnością Ojca tak samo, jak On. Rzeczywiście, cała Jego służba miała na celu pojednanie mężczyzn i kobiet z rasy Adama, aby mieli relację jaką ma Ojciec z synem. Teraz mówi, że Duch Święty przez Niego zostaje posłany, od Ojca, aby ta unia urzeczywistniła się.
Duch Święty został posłany przez Jezusa, aby wypełnić misję i ma On odpowiednią władzę, aby tego dokonać. On dokona rzeczywistego pojednania z Ojcem w sercach uczniów Jezusa, którzy będą żyć, mając świadomość Jego przychylności. Zaakceptowani przez Niego, będą w stanie znosić odrzucenie przez swoje społeczeństwo. Podtrzymywani przez Niego, nie będą ofiarami strachu czy pragnienia a ich życie jako Jego własności, będzie bezpieczne. Będą wiernymi świadkami, ponieważ nie mogą być kupieni przez ludzi, którzy wykrzywili swoje przesłanie za pieniądze czy dla zysku. Mogą głosić słowo Boże odważnie, wiedząc, że ich wsparcie nie pochodzi z tego świata, a ich główną troską jest to, aby we właściwy sposób reprezentować ich Ojca.
Kto nie chciałby takiej perspektywy rzeczywistości?