Category Archives: WND _WorldNetDaily

Dlaczego młodzi Amerykanie nie potrafią myśleć w kategoriach moralnych?


Dannis Prager


19 września, 2011

WND © 2011

Oryg.: http://www.wnd.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=346641

W zeszłym tygodniu dziennikarz New York Timesa, David Brooks, napisał artykuł na temat badań dotyczących niemal całkowitego braku wśród większości młodych Amerykanów słownictwa z zakresu moralności. Poniżej zamieściłem kilka fragmentów z napisanego przez Brooksa podsumowania badań Amerykanów w wieku 18-21 lat. (Przeprowadzonego przez sławnego socjologa z Notre Dame, Christiana Smitha”.)

“Smith wraz z zespołem badawczym pytali młodych ludzi na temat moralnego życia a ich wyniki są przygnębiające …

Dwie trzecie młodych ludzi zapytanych o to, jakiego rodzaju moralne dylematy ich spotykają, nie potrafiło w ogóle odpowiedzieć na pytanie bądź opisywało problemy, które nie dotyczą sfery moralnej…

Myślenie w kategoriach moralnych nie mieści się w ich obrazie, nawet wtedy, gdy dotyczy to prowadzenia samochodu po pijanemu, oszukiwania w szkole czy partnera. …

Domniemana postawa, którą większość z nich stale popiera jest taka, że te moralne wybory są sprawą indywidualnego smaku. …

Jak to ujął jeden z nich: „Sądzę, wydaje mi się, że w podejmowaniu decyzji dotyczących czegoś właściwego chodzi o to, jak się w tym czuję. Lecz różni ludzie różnie czują, nie mógłbym więc popierać nikogo innego co do tego, co jest właściwe a co złe. …

Kiedyś moralność została objawiona, była dziedziczona i wspólna, lecz teraz jest to opinia na jakiś temat, która pojawia się osobiście we własnym sercu”.

Od czasów mojej średniej szkoły miałem przekonanie, że albo “badania” potwierdzają to, co podpowiada zdrowy rozsądek, albo są błędne. Zdałem sobie sprawę z tego wtedy, gdy brałem udział w kilku kolejnych ankietowych badaniach, które za każdym razem potwierdzały, że chłopcy i dziewczęta właściwie nie różnią się od siebie, a zachowują się inaczej z powodu seksistowskiego wychowania.

To ostatnie badanie cytowane przez Brooksa potwierdza to, co konserwatyście wiedza już od pokolenia: moralne standard został zastąpione odczuciami. Oczywiście, ci z lewej strony wierzą w to tylko wtedy, gdy autor głównej liberalnej gazety cytuje „sławnego socjologa”.

U Brooks’a niepokojące jest to, że nigdzie w tym ważnym artykule, nie wspomina on przyczyn tego niepokojącego trendu, a mianowicie sekularyzmu.

Klasa intelektualistów i lewica ciągle wierzą, że sekularyzm jest czystym błogosławieństwem. Mylą się. Sekularyzm jest dobry dla rządu, lecz jego konsekwencje są straszliwe dla społeczeństwa (choć ciągle jest lepszy od złej religii) oraz jednostek. Jest tak głownie ze względu na to, co sekularyzm robi z moralnymi standardami. Jeśli moralne standardy nie są zakorzenione w Bogu, przestają obiektywnie istnieć. Dobro i zło przestają być bardziej realne niż „pyszny” i „wstrętny” (dosł.: „yummy” and „yucky”), są po prostu sprawami prywatnych preferencji. Jeden z  czołowych liberalnych filozofów, Richard Rorty, ateista, przyznał, że dla sekularnego liberała „nie ma odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego by nie być okrutnym/bezlitosnym?”

Wraz ze śmiercią Judeo-chrześcijańskich standardów zbudowanych w oparciu o Boga, ludzie zwyczajnie zastąpili je uczuciami. Miliony młodych Amerykanów zostało wychowanych przez rodziców i szkoły ze sloganem: „Co czujesz w tej sprawie?” na ustach, jako jedynym wskaźnikiem tego, co powinni robić. Boga i Biblię, będących moralnymi przewodnikami, zastąpiło serce.

Jak pisze Brooks, teraz widzimy tego wyniki. Ogromna ilość młodych Amerykanów nawet nie pyta o to czy jakieś zachowanie jest dobre, czy złe. To pytanie uderzyłoby ich jako coś obcego. Dlaczego? Ponieważ sugeruje ono, że jest dobra i zła strona ich samych. Skoro zatem nie ma Boga w wyższego niż oni sami, tak też nie ma moralności wyższej niż oni sami.

Czterdzieści lat temu zaczynałem pisać o tym i wykładać na temat tego problemu. To wtedy zacząłem zadawać uczniom pytanie czy ratowaliby raczej swojego psa, czy obcego człowieka, gdyby równocześnie tonęli. Większość zawsze głosowała przeciwko obcemu, ponieważ, jak wyjaśniali, kochali swojego psa, a nie kochali tego nieznajomego.

Szli za swoimi uczuciami.

Bez judeochrześcijańskiej religii, co innego pozostaje?

раскрутка сайта

Najobrzydliwsze kłamstwo na temat Izraela

Oryg.: http://www.wnd.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=339317

29 sierpień 2011

Dannis Prager

W przyszłym miesiącu odbędzie się sponsorowany przez Narody Zjednoczone festiwal nienawiści do Izraela, znany jako Durban III. Ta masowa konferencja, pod nagłówkiem „antyrasizmu”, podobnie jak Durban I oraz Durban II, zajmuje się potępianiem Izraela za rasizm i porównywaniem go do państwa apartheidu.

Pośród wielu kłamstw na tym świecie, to należy do największych.

Skąd wiemy, że jest to kłamstwo? Ponieważ w czasach, gdy Południowa Afryka była państwem apartheidu, nikt nie oskarżał  o to samo Izraela. Nawet ONZ uważało by takie oskarżenia za absurdalne. Izrael nie ma zupełnie nic wspólnego z apartheidem, lecz niewielu ludzie wie na tyle o Izraelu, bądź o apartheidzie Afryki Południowej, aby wykazać, że to oszczerstwo. Zareagujmy więc.

Po pierwsze: czym jest państwo apartheid? Czy Izrael pasuje do tej definicji?

W latach 1948-94 oficjalna polityka Południowej Afryki, kraju, który powstał pod tą nazwą, ogłosiła czarnych jako obywateli drugiej kategorii w każdym aspekcie życia tego narodu. Wśród wielu zakazów obowiązujących czarnych krajowców był: zakaz głosowania, zakaz obejmowania politycznych urzędów, zakaz zawierania mieszanych małżeństw z białymi, byli zmuszani do mieszkania w określonych miejscach, a nawet zakaz korzystania z tych samych publicznych toalet, z których którzy stali biali.

Żadne z tych ograniczeń nie dotyczy Arabów żyjących w Izraelu.

W Izraelu żyje około 1.5 miliona Arabów, co stanowi 20% populacji kraju. Mają te same prawa, które mają inni obywatele Izraela. Mogą głosować i robią to. Mogą służyć w parlamencie Izraela i robią to. Mogą posiadać ruchomości, prowadzić biznesy i pracować w różnych zawodach razem z Izraelczykami, i robią to.  Mogą być sędziami i są. Jeden dużo mówiący przykład: oto sędzia pochodzenia arabskiego w Sądzie Najwyższym Izraela skazał byłego prezydenta Izraela, Żyda, na więzienie z oskarżenia o gwałt.

Jeszcze kilka przykładów Arabów biorących udział w życiu Izraela: Reda Mansour był najmłodszym ambasadorem w historii Izraela a obecnie jest konsulem generalnym Izraela w konsulacie w Atlancie; Waild Badir jest międzynarodową gwiazdą piłki nożnej izraelskiej drużyny narodowej i kapitanem jednego z głównych zespołów w TelAvivie; Rana Raslan jest byłą Miss Izraela; Ismael Kaldi był do niedawna deputowanym konsulem Izraela w San Francisko; Kaled Abu Toameh jest głównym dziennikarzem Jerusalem Post; Galeb Kajadele był do niedawna ministrem w rządzie Izraela. Wszyscy oni są izraelskimi Arabami. Nikt z nich nie jest Żydem.

Arabowie żyją w Izraelu, mając  większą wolność niż Arabowie żyjący gdziekolwiek indziej w arabskim świecie. Żaden Arab w żadnym arabskim kraju nie ma taki praw cywilnych i osobistej wolności jakimi cieszą się ci mieszkający w Izraelu.

Ktoś może się sprzeciwić: „No, Palestyńczycy, którzy mieszkają wewnątrz Izraela mają te wszystkie prawa, ale co z tymi, którzy mieszkają na tak zwanych okupowanych terenach? Czy oni są traktowani inaczej?”

Tak, oczywiście, że tak jest – oni nie są obywatelami Izraela. Są rządzeni przez Palestyńską Autonomię (Fatah) bądź Hamas. Kontrola Izraela nad życiem tych ludzi przejawia się wtedy, gdy chcą udać się do Izraela. Wtedy oczekują ich długie kolejki i szczegółowe przeszukania, ponieważ Izrael musi wykorzenić potencjalnych terrorystów.

W przeciwnym razie Izrael miałby niewielką kontrolę nad życiem codziennym Palestyńczyków i nie byłby przygotowany do tej kontroli w roku 2000, gdy zgodził się na ustanowienie niezależnego państwa Palestyńskiego, któremu oddano  97% ziemi, zdobytej w wojnie z 1967 roku. Palestyńską odpowiedzią było ogłoszenie intifady terroru przeciwko obywatelom Izraela.

A co z murem, który oddziela Izraela od Zachodniego Brzegu? Czy nie jest przykładem apartheidu? Jest to podnoszone nawet jako ważna sprawa. Równie dobrze można mówić o ogrodzeniu między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem jako przykładem apartheidu. Nie ma żadnej różnicy między amerykańskim ogrodzeniem na południowej granicy a izraelskim murem na wschodniej granicy. Obie bariery zostały zbudowane w celu uniemożliwienia wchodzenia na teren kraju niepożądanych ludzi.

Izrael zbudował mur bezpieczeństwa po to, aby uniemożliwić terrorystom docieranie do Izraela i mordowanie obywateli. To, co wydaje się niepokoić ludzi starających się delegitymizować Izraela, nazywając go państwem apartheidu, jest fakt, że ta bariera jest skuteczna. Mur oddzielający Izrael od Zachodniego Brzegu jest prawdopodobnie najbardziej skutecznym antyterrorystycznym programem jaki został kiedykolwiek wprowadzony.

Dlaczego więc, Izrael jest nazywany państwem apartheidu?

Ponieważ ludzie starający się uśmiercić nadzieję Izraela, porównując do Południowej Afryki najbardziej wolny i sprawiedliwy kraj na Bliskim Wschodzie, mogą przekonać tych niedoinformowanych, że Izrael nie zasługuje na istnienie, podobnie jak nie zasługiwał na to apartheid Południowej Afryki.

Są jednak ludzie, którzy wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny jakim kłamstwem jest oskarżania Izraela o to, że jest dla Arabów apartheidem i dlatego wolą żyć w państwie Izrael, niż w jakimkolwiek innym arabskim kraju.

Są kłamstwa i są obrzydliwe kłamstwa. Stwierdzenie: „Izrael jest państwem apartheidu” należy do tej drugiej kategorii i jego jedynym celem jest przyspieszyć eksterminację Izraela.

продвижение

Nowy traktat ONZ w przygotowaniu?

 

 

Henry Lamb

05 marca 2011

Oryg.: TUTAJ

Editor’s note: Listen to this column online

W przyszłym roku będzie 20 rocznica UNCED (United Nations Conference on Environment and Development), największej organizacji środowiskowych gorliwców, jaka kiedykolwiek zebrała się. Na gospodarza obchodów UNCSD – Konferencji Narodów Zjednoczonych Zrównoważonego Rozwoju (United Nations Conference on Sustainable Development) – ONZ wyznaczyło Rio de Janeiro.

Nie da się zliczyć ilości dolarów zmarnowanych przez ostatnie 20 lat przez ludzi uczestniczących na całym świecie w tysiącach spotkań ONZ, których celem było budowanie globalnego rządu i dociskanie śruby tym, którzy ciągle wierzą w wolności osobiste i wolnorynkowy kapitalizm. Komisja Zrównoważonego Rozwoju ONZ jest tylko jedną z wielu organizacji i agencji Narodów Zjednoczonych, które co roku prowadzą liczne międzynarodowe zgromadzenia. W zeszłym miesiącu spotkania dotyczące tylko zrównoważonego rozwoju (sustainable development) odbywały w różnych zakątkach świata przez 22 z 28 dni lutego. Ta Komisja jest odpowiedzialna za wprowadzenie Agenda 21 na całej Planecie i są w tym nadzwyczajnie skuteczni.

W ciągu ostatnich kilku lat Komisja prowadziła co kilka miesięcy regionalne spotkania, których celem było przygotowanie do Rio 2012. Oczekuje się, że na przyjęcie z okazji 20-to lecia zbierze się większy tłum niż w 1992 roku, a wielu obserwatorów ONZ jest przekonanych, że zostanie wydany nowy traktat. Nie są to czcze spekulacje. Mający odwagę czytać unijną paplaninę ilustrowaną przez A/RES/64/236 z 31 marca 2010, szybko rozpoznają znaczenie Artykułu 20(b), który mówi, że „Konferencja wyda polityczny dokument” (dosł.: focused political document).

Czym jest „foused political document”? Dla zwolenników globalnego rządzenia oznacza to legalnie wiążący traktat ONZ. Te wysiłki sięgają co najmniej roku 1998, gdy projekt „Covenant on Environment and Development” był rozprowadzany przez Program Rozwoju Narodów Zjednoczonych (United Nations Environment Program). Gdyby zwolennikom nie udało się zdobyć wystarczającego poparcia do przyjęcia tego traktatu czy przymierza w czasie hucznej zabawy 2012 roku to będą mogli nazywać ten „focused political document” planem działania, aż do czasu uzyskania większego poparcia, aby nie wyglądało to na niepowodzenie.

Sceptycy, którzy nie chcą wierzyć w to, że zrównoważony rozwój ma cokolwiek wspólnego z ONZ powinni przejrzeć RIO2012, jedną z głównych oficjalnych stron Narodów Zjednoczonych, która promuje ten rozwój.

Koncepcje „zrównoważonego rozwoju” przeniknęły do wszystkich federalnych rządów i zalewa cały kraj, zarażając poszczególne stany i lokalne rządy.

Posłuchajcie: zrównoważony rozwój ma bardzo niewiele wspólnego z równoważeniem czegokolwiek, lecz jest bardzo poważnie związany z rządową kontrolą rozwoju. Przede wszystkim określanie tego, co jest, a co nie jest „zrównoważonym rozwojem” należy do rządu i przez rząd jest regulowane. Każdy nowy przepis i nowa regulacja prawna przyjęta w imię zrównoważonego rozwoju ogranicza trochę wolności z każdej jednostki i odrobinę zysku z każdego biznesu.

Nawet pobieżny przegląd stron ONZ omawiających temat zrównoważonego rozwoju ujawnia to, że jego zakres obejmuje faktycznie każdy aspekt życia. Od wielu już lat unijna komisja U.N. Commission on Sustainable Development tworzy 10cio letnie strukturalne programy Zrównoważonej Konsumpcji i Produkcji. Celem tego programu jest rządowa kontrola zarówno konsumpcji jak i produkcji kierowana bezpośrednio przez NZ. Zwróćcie uwagę na to, w jaki sposób ten cel zgadza się z definicją globalnego rządzenia jaką znajdujemy w unijnym programie rozwoju (U.N. Development Program):

„… zrąb postanowień, instytucji i praktyk, które ustanawiają granice zachowań jednostek, organizacji i przedsiębiorstw” (U.N. Development Report, 1999, p. 34).

Nie wszyscy dali się złapać na ten pęd ku równowadze. Kilka organizacji ostrzega przed niebezpieczeństwami zrównoważonego rozwoju od lat. W końcu, ludzie zaczynają słuchać. Hrabstwo Carroll w stanie Meryland, właśnie zamknęło swoje biuro ( Sustainability Office) i zerwało swoje związki z ICLEI (International Council for Local Environmental Initiatives). ICLEI to międzynarodowa nierządowa organizacja, stworzona przez ONZ. Obecnie ma zawarte umowy z około 1200 miast na całym świecie, gdzie ma pomagać we wdrażaniu zrównoważonego rozwoju. Około połowa tych miast znajduje się w Stanach Zjednoczonych.

Freedom Advocates, Alliance for Citizens Rights, Freedom21, American Policy Center oraz Sovereignty International znajdują się między tymi organizacjami, które posiadają odpowiednie materiały oraz wykładowców, których celem jest udzielanie lokalnym organizacjom i wybranym urzędnikom w miastach informacji na temat niebezpieczeństw związanych ze zrównoważonym rozwojem.

W stanie Kalifornia, hrabstwa Carrol oraz Amador zerwały swoje umowy z ICLEI właśnie dzięki organizacjom dostarczającym informacji nowo wybranym członkom komisji. Tea-party oraz grupy 9/12 przyłączają się do tego we Florydzie i w terenie całego kraju.

Postępowi oferenci Agendy 21 i tak zwanego zrównoważonego rozwoju, kontratakują standardową taktyką „obmawiania i wyśmiewania zwiastuna”. Niemniej za każdym razem, gdy wychodzą na jaw fakty, ci, którzy szanują Konstytucję i osobistą wolność, odrzucają Agenda 21 i zrównoważony rozwój jaki jest tam nakazany.

Nie brakuje dobrze udokumentowanych materiałów z tej dziedziny. Internetowe witryny wymienionych wyżej organizacji są wspaniałym źródłem tego rodzaju informacji. Jeśli nastąpi jakiś postęp w promowaniu nowego traktatu, bardzo ważne będzie, aby go przyszpilić tak szybko jak tylko się da a będzie to wymagało armii dobrze poinformowanych patriotów. Przygotujmy się.

– – – – – –

Henry Lamb jest autorem książki pt.: „The Rise of Global Governance„, przewodniczącym Sovereignty International oraz założycielem Environmental Conservation Organization (ECO) oraz Freedom21 Inc.

 

раскрутка сайта

Dziwaczna historia podwójnej zmiany płci pacjenta

Mężczyzna, który został zmieniony w kobietę, wrócił do pierwotnej płci mówi: „Wszystko, czego potrzebowałem to poradnictwa”.

10 października 2010   © 2010 WorldNetDaily

Bob Unruh

W czasie, gdy osoby wyznaczone przez prezydenta Obamę nalegają na tych, którzy wierzą, że są „transseksualni”, aby lobbowali za opłacaniem kosztów operacji zmiany płci z Obamacare (system opieki zdrowotnej wprowadzony przez Obamę), pewien pacjent z Wielkiej Brytanii mówi, że w ramach narodowego funduszu zdrowia swego kraju, powinno było mu się udzielić porady.

„Bazując na moim własnym doświadczeniu, wierzę, że operacja zmiany płci nie powinny być dopuszczane, a z pewnością nie z Funduszu Zdrowia” – powiedział, Charles,Kane, którego historia pojawia się na stronie Christian Institute. Kane mówi dalej: „Ludzie, którzy myślą, że są kobietami złapanymi w pułapce męskiego ciała są, moim zdaniem, całkowicie zwiedzeni. Na pewno jak taki byłem,… potrzebne mi było poradnictwo, a nie operacja zmiany płci”.

Peter LaBarbera, prezes Americans for Truth, powiedział WND, że osobiście monitorował twierdzenia urzędników Obamy zachęcających tych, którzy wierzą, że są transseksualni, aby lobbowali w sprawie włączenia operacji zmiany płci w procedury ujęte w Obamacare. Powiedział, że w Stanach Zjednoczonych „poradnictwo niewiele był dało takiej osobie jak Kane, ponieważ wszyscy „profesjonaliści” prawdopodobnie generalnie sugerowaliby zmianę płci dla kogoś z takim zaburzeniem”. LaBarbera powiedział WND, że wierzy iż potrzebne są organizacje paralelne do medycznych stowarzyszeń, „które powiedzą, że jest alternatywa dla tego obłędu” operacji zmiany płci. Powiedział, że w USA „pensjonariusze prowadzą szpital psychiatryczny”.

Jak informuje Christian Institute, w Wielkiej Brytanii pojawia się duża ilość przypadków, w których dzieci mające po 16 lat są poddawane leczeniu zmiany płci. Rodzice lobowali w National Health Service (odpowiednik NFZ), aby ich dzieci otrzymywały tabletki na takie leczenie. W Stanach Zjednoczonych, są programy, w których lekarze zachęcają rodziców do traktowania swych dzieci lekarstwami, które opóźniają dojrzewanie, aby leczenie zmiany płci było „skuteczniejsze”. Instytut przekazał, że Kane, urodzony jako Sam Hashimi, został zoperowany w 1997 roku, kiedy zmieniono mu płeć, aby wyglądał jak kobieta. Brytyjscy podatnicy zapłacili za to 100.000 brytyjskich funtów. Sam mówi, że mieszkał wtedy jako Samantha Kane, gdzie prowadził życie podróżnika. Po kilku latach, w 2004 roku, przekonał się, że życie jako kobieta było pomyłką i wykorzystał następne 24.000 funtów na trzy dodatkowe operacje.

Teraz stara się o fundusz na dokumentację, którą chce nazwać „Zwiedzenie/Iluzja zmiany płci” (dosł.: The Sex Change Delusion).

Instytut zwrócił uwagę na to, że krytycy takich operacji nazywają to niewygodne odczucie wobec własnej płci sprawą psychiatryczną. Sprawozdanie brytyjskiego rządu z 2000 roku stwierdza: „Wielu ludzi wraca do swej biologicznej płci po przeżyciu pewnego czasu jako płeć druga”. Regina Griggs, rzecznik prasowy Parents and Friends of Ex-Gays & Gays, dowodzi, że przyjmowanie hormonów czy operacyjna zmiana pewnych części ciała nie zmienia płci.

„Ci ludzie potrzebują pomocy. Z całego serca zgadzam się z tym” -powiedziała.

продвижение

Dlaczego gospodynie domowe uratują ten świat

Patrice Lewis

07 sierpnia 2010

WND © 2010

Co jakiś czas czytelnicy są zaskoczeni dowiedziawszy się, że nie jestem, dosłownie, niczym więcej niż twierdzę, że jestem czyli: upartą gospodynią domową z płn. Idaho. Nie jestem dziennikarką ani reporterką, ani niczym bardziej wzniosłym niż stróżem domu. Celowo używam tego obmawianego terminu „gospodyni domowa” (dosł.: housewife -przyp.tłum.), ponieważ jestem dumna z tego, że należę do tej elitarnej grupy.

Jeśli kojarzysz gospodynie domowe z tępymi kobietami, która są zbyt głupie, aby mogły robić cokolwiek innego jak wycieranie nosków i czyszczenie toalet to właśnie chcę ci powiedzieć coś innego. Powiem tutaj nawet coś tak nadzwyczajnego, jak to, że to właśnie gospodynie domowe uratują świat. No, co najmniej nasz kraj (USA). Standardowym domysłem jeśli chodzi o gospodynie domowe (oprócz obligatoryjnych wątpliwości co do naszej inteligencji i poziomu wykształcenia) jest to, że nasi mężowie zarabiają tyle pieniędzy, że my możemy sobie „pozwolić” na to, aby zostawać w domu z dzieciakami. Takie założenie zawsze wywołuje u nas gromki śmiech, ponieważ tak rzadko jest prawdziwe. Spójrzmy prawdzie w oczy: termin „oszczędna gosposia” zostało właśnie z tej okazji ukute.

Gospodynie domowe latami uczą się oszczędzać. Kupujemy w Goodwill, a nie w Nordstrom, cerujemy dziury i łatamy dżinsy, kupujemy podstawowe wyżywienie i gotujemy z resztek i większość z nas nie robi tego dlatego, że jesteśmy środowiskowo uświadomione i należymy do zielonych, lecz dlatego, że jest to tanie i umożliwia nam siedzenie w domu z dziećmi. iele gospodyń domowych uzupełnia dochody mężów wiejską skrzętnością. Ja zajmuję się niezależnym pisarstwem, znam kobietę, która szyje napiersiowe kabury na broń ręczną (tak, naprawdę,… pamiętajcie to jest Idaho), jedna kobieta produkuje damskie produkty higieniczne wielokrotnego użytku, a jeszcze inna handluje na eBay. Żadna z nas nie siedzi, oglądając w kółko mydlane opery i wcinając cukierki, jesteśmy zbyt zajęte utrzymywanie w dobrym stanie domu, zbyt zaangażowane w szukanie dodatkowych sposobów dorobienia pieniędzy, zbyt zajęte wynajdywaniem nowych sposobów przycinania domowego budżetu, aby ten bekon wystarczał na dłużej. Chwalimy naszych mężów za przynoszenie tego bekonu do domu, jakkolwiek może może tego nie być dużo. Naszym zadaniem jest naciągnąć ten bekon tak, aby starczyło na cały miesiąc.

Gospodyni domowa poważnie traktuje swoją małżeńską przysięgę i robi wszystko, co trzeba, aby jej mąż czuł się jak mężczyzna: kocha go i szanuje, jest mu oddana, wierna, utrzymuje ciepły dom i wychowuje szczęśliwe dzieci. Gospodynie domowe nie mówią (bądź nie powinny) obraźliwie o swoim mężach. Wychwalamy ich. Chwaleni mężczyźni to mężczyźni szczęśliwi.

Właśnie dlatego wierzę, że gospodynie domowe Ameryki uratują ten kraj.

Gdy coś się rozsypie gospodynie podnoszą to. Pracujemy ciężej, naciągamy każdego dolara bardziej i okrywamy twórcze sposoby na zrobienie jeszcze więcej z resztek. Stajemy się mądrzejsze i bardziej zaradne w „robieniu”. Te rzeczy mogą wydawać się tak małe i trywialne. Jak pieczenie własnego chleba i robienie sobie własnego detergentu do prania może uratować ten kraj? Może nie,.. lecz może uratować rodzinę, a jeśli zostanie uratowana rodzina, to krok po kroku, rodzina po rodzinie, kraj zostanie uratowany. Widzisz logikę tego?

Chodzi mi o to, że na masową skalę problemy naszego kraju znacznie przerastają nasze indywidualne możliwości zrobienia z nimi czegokolwiek. Gospodynie domowe nie są w stanie zatrzymać szalonych, radosnych wydatków rządu, które rozpoczęły się 50 lat temu. Nie możemy zatrzymać ekonomii, ponieważ jest ona wolna. Możemy natomiast pomóc sobie. Centymetr po centymetrze, krok po korku możemy utrzymać nasze rodziny na fali. Jeśli mężowie tracą pracę to mówimy im, że nadal są męscy i seksi. Przekonujemy ich, aby poszukiwali pracy, zaciskamy już i tak ciasny budżet jeszcze bardziej, podejmujemy częściowe zatrudnienie. Piszemy więcej artykułów, robimy więcej kabur, szyjemy więcej damskich produktów i finalizujemy jeszcze jedną sprzedaż na eBay. Dotykamy rozgorączkowanego czoła naszych mężów i szepczemy, że wszystko będzie OK, znosimy to razem, potykamy się razem, robiąc wszystko, aby utrzymać rodzinę w całości. Nie pozwalamy, aby te złe wiatry finansowych trudności rozdarły rodzinę. My jesteśmy klejem, który wiąże ją.

Widzisz, rola gospodyni domowej to coś znacznie więcej niż wycieranie nosków i sprzątanie toalet. Feministki z lekceważeniem patrzą na gospodynie domowe od dziesięcioleci i usiłują przekonać nasze córki, że jedynie wzniosłe kariery i wysokie wypłaty mogą dać spełnienie kobiecie.

Lecz gospodynie domowe wiedzą lepiej.

Ciężko pracujący mężczyźni często niechętnie zaopatrują swoje rodziny. Mężczyźnie to podziw i pochwała jego żony daje mu tożsamość, spełnienie i znaczenie, a nie jego praca. Mądra gospodyni domowa czci swego męża za jego oddanie i poświęcenie i staje się taką kobietą, do której jej mężczyzna chce wracać do domu. To jest klej. Sklejona rodzina utrzymuje się razem bez względu na to, gdzie są. Jeśli zostaną wyrzuceni ze swego domu, ponieważ nie byli wstanie utrzymać opłat, wynajmują tani domek. Gospodyni domowa wtedy zamienia je w piękne niebo, ponieważ wie, że to nie umeblowanie lecz miłość tworzy dom. Gdy huragan wyje w czasie ekonomicznego sztormu, to właśnie oszczędna gospodyni domowa w znacznej części poniesie swoją rodzinę przez trudne czasy. Jej zapobiegliwość, zdrowy rozsądek i rodzinny klej utrzymają łódź na fali aż do czasu, gdy dopłynie do bardziej owocnego brzegu. W miarę jak fale wzbierają to ona nadal będzie wiązać, tkać i zazębiać swoją rodzinę w bezszwową harmonijną całość. W zamian za to, jest błogosławiona tysiąckrotnie za swoje działania.

Na zewnątrz, może wydawać się, że wycieranie nosków i czyszczenie toalet nie może mieć żadnego znaczącego wpływu na ratowanie naszego narodu. W końcu, te rzeczy nie są tak spektakularne jak zwyciężanie w sądzie, negocjowanie kontraktów czy leczenie nowotworów. Lecz fundamentem naszego narodu jest trwała jednostka rodzinna. Jest to pokorny, zbiorowy wysiłek gospodyń domowych, które budują solidne, szczęśliwe rodziny.

Liczne kraje budowane są na tym fundamencie, a bez gospodyń domowych taki fundament nie istniałby, nie mógłby istnieć.

Nie dziękujcie nam. Wykonujemy swoją robotę, lecz, proszę, pamiętajcie, żeby opuszczać deskę sedesową.

раскрутка

Sprawa Lockerbie jako metafora mitów Środkowego Wschodu

02 sierpnia 2010

WND © 2010

Joseph Farah

Oryg.: http://www.wnd.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=186481

Musiałem się roześmiać, gdy usłyszałem brytyjskiego premiera, Davida Cameron, miałczącego o tym, jak to Izrael musi zakończyć blokadę Strefy Gazy, nazywając ją „obozem więziennym”.

„Sytuacja w Gazie musi się zmienić. – powiedział Cameron na spotkaniu z tureckim towarzystwem biznesowym w Ankarze. – Humanitarna pomoc i ludzie muszą latać w obu kierunkach. Gaza nie może pozostać obozem więziennym”.

Dalej mówił Turkom to, co chcieli usłyszeć: „Izraelski atak w Gazie na flotyllę był całkowicie nie do przyjęcia. Powiedziałem premierowi Netanjahu, że będziemy wymagać, aby izraelskie dochodzenie było szybkie, rygorystyczne i jawne”.

Ooooh. Twardy gość.

Zdaje mi się, że on zapomniał o roli jaką odegrał jego kraj w czasie II Wojny Światowej i po jej zakończeniu, gdy blokowali Palestynę, nie pozwalając Żydom emigrować tam. Wielu z nich zmarło z tego powodu.

Zdaje mi się, że zapomniał o znacznie bliższej historii, jak o drodze jaką Izrael przeszedł, aby wejść niechętnie w posiadanie Gazy w 1967 roku w wojnie obronnej. Początkowo należała ona do Egiptu. Izrael chciał zwrócić te tereny, lecz Egipt nie chciał mieć nic do czynienia z tym kawałkiem nieruchomości rojącej się od wrogich, radykalnych Arabów. Tak więc Izrael utknął tam i usiłował zrobić to, co najlepszego się dało, tworząc miejsca pracy i dając odrobinę powodzenia tam, gdzie pierwotnie nic nie istniało.

Zdaje mi się, że zapomniał również o tym, jak Gaza zdobyła swoją autonomię zaledwie kilka lat temu, wykorzystując międzynarodowe naciski i zapewniając muzułmańskiej większości mieszkańców prawa a zmuszając nawet do wyrzucania żydowskiej społeczności na ich życzenie.

Zdaje mi się również, że zapomniał też i o tym, dlaczego Gaza zastała zapieczętowana; po bezwzględnych samobójczych atakach i tysiącach wystrzelonych pocisków i rakiet, które odebrały życie tysiącom żydowskich cywilów.

Zdaje mi się, że zapomniał o tym, że inny sąsiad Gazy, Egipt, wznosi mury wzdłuż granic, aby utrzymać mieszkańców Gazy jak najdalej od swojego kraju, biorąc pod uwagę te same względu bezpieczeństwa, o których mówi Izrael.

Zdaje mi się, że Cameron i jego przyjaciel Barack Obama zapomnieli o tym, że to właśnie Stany Zjednoczone pomagały Egiptowi budować te mury za pieniędze amerykańskich podatników, równocześnie mówiąc tym samym podatnikom, że te same mury budowane wzdłuż południowej granicy, nie mają w ogóle sensu.

Dochodzę też do wniosku, że Cameron i Obama nie są świadomi faktu, że o ile Egipt dokłada wszelkich starań o to, aby nie dochodziło do żadnej wymiany handlowej z jego sąsiadami w Gazie to Izrael naprawdę przesyła ogromne ilości środków żywności, medycznej pomocy i zasobów do Gazy każdego dnia tylko na bazie pomocy humanitarnej.

To, co rzeczywiście Izrael stara się zrobić, to zagwarantować, że terroryści i broń nie będą wydostawać się z Gazy i nie będą używane przeciwko ich miastom, aby zabijać jeszcze więcej niewinnej ludności.

Głównie jednak myślę o innej niezwiązanej z tym historii, która została ujawniona w zeszłym tygodniu, a która zadaje kłam temu fałszywemu oburzeniu Camerona i „międzynarodowej społeczności”.

Jest to historia o tym, jak Obama oraz brytyjscy i szkoccy urzędnicy zmówili się, aby uwolnić libijskiego terrorystę, masowego mordercę, który został skazany za wysadzenie w powietrze samolotu PanAm lot 103 nad Lockerbie w 1988 roku.

Wygląda na to, że British Petroleum, lepiej znane amerykanom jako niesławne BP, chciało podpisać lukratywny kontrakt z Libią, więc wywarło naciski na brytyjskich polityków w celu uwolnienia Abdel Baset al-Megrahi, sprawcy katastrofy lotniczej w Lockerbie, wraz z innymi terrorystami, przetrzymywanymi w prawdziwych więzieniach w Wielkiej Brytanii, a nie w tym zmyślonym jak Gaza. Obama, udając, że nic nie wiedział o biznesie, jak to zostało ujawnione w zeszłym tygodniu, miał pełne informacje o tym planie a nawet dał na to ślepe, pisemne zezwolenie. Oczywiście, musiało to być na bazie „humanitarnej troski”, ponieważ Abdel Baset al-Megrahi umierał na raka i nie dawano mu szans na przeżycie Nowego Roku 2010.

Teraz okazuje się, że za diagnozę al-Megrahi zapłacił Libijczyk, Muammar al-Kadafi. Była więc równie fałszywa jak oburzenie Camerona o Gazę. Al-Megrahi żyje i ma się dobrze, mieszkając w luksusowej rezydencji, w sąsiedztwie Kadafiego jako bohater swej rodzinnej ziemi za to, że zabił setki Brytyjczyków, Szkotów i Amerykanów.

Wystarczy, aby przewracało się w brzuchu – jeśli znasz prawdę. Ale, żeby poznać prawdę w tym wieku dezinformacji i propagandy egoistycznej, musisz się nieźle napracować.

Ludzi takich jak Cameron i Obama nie obchodzi prawda, nie obchodzi ich sprawiedliwość. Nawet nie obchodzi ich życie niewinnych ludzi. Dla nich liczy się tylko to, gdzie jest ropa, kto ma pieniądze i do kogo należy władza.

раскрутка

Cała wina spada na 'pokojową flotyllę’

Barry Farber

WND © 2010

Czy należycie do tych, którzy chcieliby, aby nasze wojny nie były tak moralnie zagmatwane, jak to się dzieje ostatnio? Czy tęsknicie za moralną jasnością II Wojny Światowej, wyraźne cięcie: dobrzy i źli goście? Jeśli tak, gratulacje. Oto macie tu tutaj i teraz na wodach Gazy.

Z jednej strony mamy ciemność, dyktaturę, tortury, religijną opresję, szybkie egzekucje braci podejrzanych o brak lojalności, ścinanie głów odważnych dziennikarzy, którzy dążą do prawdy, honorowe zabójstwa młodych córek zaciekawionych smakiem pomadki do ust, całkowite ujarzmianie kobiet, związane terytorium rozmiarów księżyca ze słowami „Upadek” wypisanymi na nim wszędzie, wersety, które domagają się eksterminacji tych, którzy nie wierzą; jest znacznie więcej, ale to wystarczy.

Z drugiej strony mamy mały kraj tonący pod ciężarem swych Nagród Nobla, oślepiający medycznymi osiągnięciami, życiodajnymi wynalazkami, cudownymi terenami zieleni, które były pustyniami o historyczne mgnienie oka temu, kraj, którego system prawny jest otwarty na wszystkie rasy i religie, jedyna demokracja między Morzem Śródziemnym a Pacyfikiem; jest znaczenie więcej, ale to wystarczy. Izrael grzecznie wystosował na świat notę: „Nie zostaniemy ponownie tak tanio eksterminowani”.

Prędkość światła jest imponująca, lecz jest niczym w porównaniu z mocą ignorancji. Fakty nie przestają być faktami, tylko dlatego, że źli ludzie ich nienawidzą. Oto co główne media światowe chcę wam wmówić: „Izrael dokonał morderczego napadu na pokojową flotyllę, która niczego nie chciała, jak tylko dostarczyć pomoc humanitarną do rozstawionych mieszkańców Gazy”. I tego towaru, przyjaciele, znajdziecie w obfitości, wszędzie gdzie zbierają się gracze kupujący w hossie.

Paul Harvey, proszę z powrotem! Nigdy do tej pory nie była nam bardziej potrzebna „reszta historii”. W pewnym sensie to Gaza jest okupowana – przez Hamas! Hamas odmówił uznania Izraela i przerzucił 10 000 wybuchowych pamiątek na miasta Izraela.

A teraz, co z tą „humanitarną pomocą”? Czy macie świadomość tego, że Izrael ostrzegał głośno i długo przed jakimikolwiek próbami łamania dobrze usprawiedliwionych blokad? To nie robi na tobie wrażenia! Bardzo dobrze, czy masz świadomość tego, że Izrael zaprosił flotyllę do przepłynięcia do południowego portu, Aszdodu, gdzie ładunek mógł być przejrzany, aby oczyścić z wszelkiej broni, która mogłaby się 'przypadkowo’ dostać zmieszana z humanitarną pomocą i skąd pomoc mogła zostać dostarczona niezmieniona do Gazy?

To może martwić trochę łamiących blokadę, ponieważ odziera to prawdziwe motywacje flotylli do bardzo cienkiej bielizny. I, oczywiście, ten szczery humanitarny gest Izraela został odrzucony przez „pokojowych aktywistów”, tym samym dowodząc, że prawdziwymi motywami ekspedycji było sprowokowanie konfrontacji z Izraelem, co się udało. Czy masz świadomość tego, że „pokojowi aktywiści” mieli ze sobą dzieci, wiedząc, że udają się, aby naruszyć międzynarodowe morskie prawo przeciw Izraelowi hojnemu w ostrzeganiu? Brzmi znajomo?

Nikt nie musiał zginąć. Nawet jeden paznokieć nie musiał zostać złamany, lecz dopuszczenie do tego, aby prawdziwa humanitarna część ładunku dotarła przez Izrael, nie dałoby „pokojowym aktywistom” bohaterskiej szaty „nieposłuszeństwa”, na co nastawione było całe to chore przedstawienie. Izraelscy komandosi byli uzbrojeni w pistolety do paintball’u, wiecie, takie, co to policyjni praktykanci ćwiczą nimi w lasach Dakoty.

Wszyscy możemy podziwiać odważnych aktywistów sprzeciwiających się uzbrojonej sile, aby dostarczyć żywność i leki do kraju znajdującego się pod obcą okupacją, lecz czy macie świadomość tego, że Izrael opuścił gazę w 2005 roku? Tak więc, jak „odważni” są ci, którzy odrzucili izraelskie zaproszenie, aby przekazać pomoc w pokojowy sposób i zamiast tego, urządzili cały ten niepotrzebny bunt, aby wysłać pomoc do kraju, który nie jest okupowany, lecz lecz pochłonięty niszczeniem swego pomocnego, jeśli tylko nienawidzonego, sąsiada. Izrael, rozumiesz, dostarcza do Gazy 15000 ton pomocy tygodniowo.

Gdyby jakieś hollywoodzkie wydarzenie zaplanowane na zwrócenie uwagi mediów zawiodło i kosztowało życie dziewięciu osób, to wszyscy by potępiali taki wyczyn. A dokładnie takie coś zrobiła flotylla. Tymczasem zamiast potępić tą imprezę, Rada Bezpieczeństwa potępia Izrael. Jak byś zionął w druku? Pamiętam czasy, gdy „Wyciągnijcie Stany Zjednoczone z Narodów Zjednoczonych i Narody Zjednoczone ze Stanów Zjednoczonych!” było wojennym zawołaniem różnych buraków z góry i lasów. Teraz jest to stanowisko zajmowane przez tych, którzy powinni zdobywać głosy szukających prawdy i sprawiedliwości.

Izrael ma pełną świadomość niedogodności, porażki i katastrofy w relacjach publicznych. Wszystkie izraelskie protokoły wojskowe i policyjne są nastawione na zapobieganie krzywdzenia niewinnych.

Zauważcie wy, „Bojownicy Wolności”, których ulubionym narzędziem są masowe fałszywe relacje medialne, że gdy zabawiacie się z jakąkolwiek armią, marynarką czy policją w nadziei osiągnięcia emocjonujących propagandowych zwycięstw to mogą zdarzać się wypadki. Cała wina za tą tragedię spada wprost na krwawy ołtarz sprawców tej „pokojowej flotylli”.

Tak, wściekają się na Izrael. Nikt nie lubi jak się na niego wściekają, lecz Izrael, podobnie jak większość z nas, znacznie bardziej woli, aby się na niego wściekać niż nad nim płakać.

Wykrzykiwanie obsceniczności jest bardziej pożądane niż szeptanie eulogii.

– – – – –

Barry Farber jest pionierem „radio talk”, pierwszą audycje nadał w 1960 roku. The Barry Farber Show” jest obecnie emitowany na cały kraj przez 100 stacji. W 1991  Fraber wygrał  „Talk Show Host of The Year” i jest obecnie wymieniany wśród 10 najlepszy „talk shosts” (prowadzących audycje radiowe na różne bieżące tematy) wszechczasów przez magazyn Talkers Magazine „. ARtykuły Afrbera pojawiają się w the New York Times, Reader’s Digest, the Washington Post and the Saturday Review.  Ma również duże osiągnięcia jako autor, którego książki, między innymi: „Making People Talk” and „How to Learn Any Language” osiągnęły wielkie powodzenie. Włada płynnie ilkunastoma językami.

topodin.com