Niczego nie brakuje, nic się nie psuje

Gdy wyruszaliśmy z Hunny na mini wakacje naszym samochodem kempingowym, który zaczął się psuć, przypomniałem sobie słowa Ojca, które powiedział do mnie kilka miesięcy wcześniej: „Niczego nie brakuje, nic się nie psuje”. Mówiły one do mnie o pełni i doskonałości oraz skutku Jego obecności.
Czy jednak miał na myśli doskonałość mojej duszy i ducha, czy dotyczyło to też naszego samochodu na czas wakacji? Czy też powinnam zacząć racjonalizować, mówiąc, że żyjemy w upadłym świecie i musimy spodziewać się tego rodzaju 'prześladowania”?
Jak to możliwe? Wyglądałoby na to, jakbym mówił coś takiego: „Bóg jest dobry w duchowej rzeczywistości, lecz nie tak bardzo w naturalnej, ponieważ jest bezsilny w tym upadłym świecie”.
Nie może tak być, ponieważ każdy z nas przeżył jakieś cuda i działanie Jego moc. Wiemy, że Ojciec bardzo chętnie porusza sprawy na naszą korzyść, a przecież skuteczność naszych modlitwy wydaje się być sporadyczna. Tak więc, szukamy tego, co stałe, aby usprawiedliwić to, co niestałe. Pamiętamy ten wers, który mówi, że On współdziała we wszystkim ku naszemu dobru.
On chce. Było to oczywiste, gdy zepsuł się uchwyt holowniczy i mąż musiał prowadzić samochód. Martwiło mnie to, ponieważ w czasie jazdy zwykle bolało go biodro. Modliłam się więc o niego co kilometr. Ojciec obrócił to ku dobremu. Ból przeszedł, a Ojciec dał nam objawienie. Ten ból brał się z powodu ułożenia jego ciała. Gdy jechał jako pasażer odchylał się do tyłu, a prowadząc auto, siedział prosto. To było proste objawienie, a jednak cud. Ojciec wykorzystał sytuację ku naszemu dobru.
Ostatniego dnia rano, gdy przygotowywaliśmy camping do końcowego etapu podróży zepsuła się kolejna rzecz. I kolejna. To nie było nic wielkiego, Nic, co mogłoby spowodować poważne problemy, lecz nagle pojawiło się we mnie coś podobnego do świętego wzburzenia.. Wybuchnęłam słowami: „O to więc chodzi! Nic więcej zepsutego! To jest moje królestwo! Wszystko tutaj jest doskonałe! Niczego nie brakuje, nic się nie psuje!”
Niemniej w powietrzu wisiało pytanie: jak „niczego nie brakuje, nic się nie psuje” ma się do praktycznej strony naszego życia?
Po powrocie do domu Ojciec niemal nadgorliwie i z hukiem otworzył mi szeroko drzwi zrozumienia. Rzuciłam się na ten temat, jak tylko zalałam kawę i siadłam do biurka. Powiedział mi, że znaleźliśmy się pod duchowym atakiem, na który On pozwolił po to, abym mogła chwycić od Niego kolejny klucz królestwa. Dzięki tym kluczom jestem zwycięzcą.
„Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Czy wierzysz, że możesz żyć „nie mając żadnych strat, ani niczego zepsutego? – zapytał mnie.
„Ojcze, mówisz, że możemy żyć w rzeczywistości, w której nic się nie psuje? Zawsze?”
Przypomniał mi o tym, że dzieci Izraela chodziły z Mojżeszem po pustyni przez 40 lat, a ich rzeczy nie zużyły się.
Po czym, zapytał: „Wyobraź sobie, o ile lepiej miały by się wasze finanse, gdybyś nie musiała nigdy kupować tego, co się wcześniej zepsuło?”
W tym momencie zobaczyłam pewien aspekt obfitości, nad którym nigdy wcześniej nie zastanawiałam się. Wzdrygnęłam się na samą myśl o noszeniu tej samej koszuli przez 20 lat, lecz chodziło o to, że Pan wskazywał mi na pewną dziurę w mojej portmonetce. Nawet jeśli udało się uzyskać jakiś dochód to wydatki wzrastały. Oczywiście, można oskarżać ekonomię czy rząd, lecz wydaje się, że zawsze tak jest, że jest coś, co wiem, że mamy więcej pieniędzy i rusza, by wyciągnąć je z naszych rąk. Dostajemy niespodziewany bonus w postaci 250$ i następnego dnia łapiemy gumę, która kosztuje dokładnie 250$. Jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która to zauważyła. Zawsze dziękowałam Ojcu za to, że przygotował nas na takie nieszczęście.

Jeśli jednak On posyła błogosławieństwo, z którego okrada mnie przeciwnik, tylko dlatego, że nie wiem, że mogę w moim królestwie ogłosić: „nic nie brakuje, nic się nie psuje”. Jeśli to złodziejstwo jest możliwe tylko dlatego, że przeciwnik atakuje, mówiąc: „żyjemy w upadłym świecie”?
Ojciec przypomniał mi o tym, że mam dokładnie to, w co wierzę. Być może nie byłam w stanie zmienić tej sytuacji w widoczny sposób, ponieważ akceptuję taki atak jako coś normalnego, a takie represjonowanie jako część życia.
Jestem świadoma tego, że każda trudność, którą On dopuścił do mnie, okazywała się być sposobnością do wejścia na nowy poziom prawdy. Powodowała, że udawałam się do Niego po klucz przeznaczony do pokonania wyzwania. Zazwyczaj nie idzie mi dobrze zwyciężanie, gdy stosuję jakieś formułki modlitewne czy metody, lecz zawsze, gdy udaję się do Niego otrzymuję klucz! Wha-la!
Kiedyś Ojciec wskazał mi, że całą istotą mojego życia jest uczenie się tego, jak być zwycięzcą. TO jest najważniejsze. Nie jesteśmy tutaj po to, aby znosić upadły świat i żyć w nim jako ofiary – mamy zmieniać to status quo. Wprowadzać zmiany, zmieniać sytuację w istotny sposób, sprowadzać niebo na ziemię – po to są właśnie klucze do królestwa.
Musze przyznać, że nic… NIC na ziemi daje tak dobrego samopoczucie, jak to, gdy otrzymuję klucz do przeszkody …i okazuje się, że ten klucz pasuje do zamka!
Nie ma to nic wspólnego z ciężką pracą nad zdobywaniem wiary, chodzi tu o prostą wiedzę, że Ojciec ma klucze i chce, abym je również miała.
Mogę wam udowodnić, że to działa w moim królestwie. Wszystko, co wiem to fakt, że za każdym razem, gdy otrzymam objawienie tego, jak funkcjonuje królestwo, moje życie wydaje się stawać nieco bardziej doskonałe. Coraz większe dramaty, zamieszanie, chaos, które dawno temu znosiłam, coraz bardziej zanika, a doskonałość coraz bardziej przenika wszystko. Niektórzy z naszych przyjaciół nie rozumieją tego i wydaje im się, że to, co mówimy o Ojcu jest po prostu głupie, lecz dzieje się to wprost przed ich oczyma. Myślę, że są zdumieni nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać. Lol.
Tak, czasami dzieje się coś, co mogło stać się straszliwym nieszczęściem, a zdarzyło się w czasie naszych wakacji, gdy zepsuł się hak przyczepy. Nawet nie wiem, jak długo podróżowaliśmy z tym. Naturalnie rzecz biorąc samochód mógł z łatwością odłączyć się od nas na autostradzie. Tak się nie stało. Nie mogło, a to ze względu na aniołów i boską ochronę.
Co więcej, aby wykorzystać to ku naszemu dobru Ojciec otworzył takie drzwi, że naprawa może nic nie kosztować, a w najgorszym przypadku niewiele. Oczywiście, ponieważ jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi, mamy zamontowane dodatkowe zabezpieczenia.

Spodziewam się, że owo „niczego nie brakuje, nic się nie psuje” będzie trwało w praktyce dalej, tylko dlatego, że w końcu uwierzyłam w tą cześć królestwa na ziemi. Chcę z tej cudownej rzeczywistości każdej częścią, po jaką mogę sięgnąć.
Oczywiście, zamierzam nadal pozwalać na to, aby Duch deklarował cudowne rzeczy nad moim królestwem a ja będę nadal prosić o klucze, które sprowadzają królestwo na ziemię. Przede wszystkim, nie mam problemu z tym, żeby żyć w raju tutaj na oczach wszystkich. Może nie robię tego tak dobrze, jak powinnam, lecz znacznie lepiej niż to było zazwyczaj. Jest to postęp we właściwym kierunku.
Jak więc poczuje się, gdy coś się zepsuje? Lub coś zginie? Czy popadnę w depresję i będzie mi się wydawało, że coś robię źle? Nie, nie tak działają te klucze. To nie moje stworzenie. Ojciec je stworzył, podobnie jak mnie. Kiedykolwiek zgodność znika jest tak dlatego, że przeznaczony jest do tego inny klucz.
To Królestwo jest czymś żywym, jest płynne (wiecie, jak „żywa woda”) i jest Duchem. Jest Żywe. Tak samo jest ze wszystkim, co w nim się znajduje. Tak więc, przewidywalność często wylatuje prosto oknem, a jest to cecha charakterystyczna, która utrzymuje mnie w stałej zależności od Ojca za każdym razem i we wszystkim. Pokochałam takie życie. To przygoda!

Dziękuję za to, że bierzecie udział w mojej podróży. Uwielbiam dzielić się z wami historiami zwycięstw i mam nadzieję, że przynoszą one wam błogosławieństwo.

Faith

Click to rate this post!
[Total: 7 Average: 4.4]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.