
Jezus jest wzorem człowieka po wsze czasy
Stephen Crosby
Nie trzeba być długo członkiem rodziny Bożej, aby trafić na jeden z najważniejszych podziałów, który ma odbicie w doktrynie i praktyce wierzących: podział spowodowany darami Ducha Świętego, przejawianiem się wszystkich darów z Ef 4:11-13 aż do przyjścia Pana. Dziś zaczniemy cykl, w którym omówimy, jakie dla charyzmatów są konsekwencje pełnego człowieczeństwa Pana oraz wielu innych fundamentalnych cech ewangelii. Jest to sprawa wielkiej wagi.
Termin „charyzmatyczny” jest kojarzony z punktem widzenia, który mówi o kontynuacji, trwaniu tych darów. Niestety, towarzyszom temu terminowi również liczne, dobrze zasłużone negatywne opinie. Osobiście chciałbym się zdystansować do tego. Jestem zarówno zasmucony jak i rozgniewany przez wrzawę wokół telewizyjnych ewangelistów, przez oszustwa, kłamstwa, miłość do pieniędzy, miłość do kontroli, wykorzystanie pogaństwa new age, przez gnostycyzm i w ogóle przez pozbawione biblijnych podstaw nonsensy i szaleństwo, które towarzyszą temu terminowi. Niemniej, jest najbardziej powszechnie rozpoznawany i rozumiany termin związany z tym tematem. Niechętnie będę korzystał z niego wraz z całym bagażem instynktownych reakcji i często usprawiedliwionym negatywnym podejściem do niego. Czasami wydaje się, że na wstępie trzeba być nieco szalonym i pozbawionym rozumu, aby uwierzyć, że wszystkie dary i służby Ducha mają funkcjonować na zawsze. To całkiem przykre i zupełnie niepotrzebne.
Charyzmatycy przez to 100lecie często dobrze zapracowali na stereotypowe uprzedzenia co do charyzmatów i jest to pewne nieszczęście. Przypuśćmy, że ktoś wierzy, że obecne manifestacje darów są nieco mniej inteligentne, nienaukowe czy mniej poświęcone właściwemu obchodzeniu się z Pismem niż inne. Rzeczywistość Ducha i charyzmatów często jest lekceważona machnięciem różczką „emocjonalizmu” czy argumentem o tym, że „uczucia górują nad Pismem”.
Są to zużyte fałszywki, często odzwierciedlające brak czyjegoś doświadczenia w tym względzie, złe doświadczania nabrane z tymi, którzy roszczą sobie prawo do tego tematu jak do własności, bądź zwykła intelektualna nieuczciwość czy lenistwo. Są to obszerne polemiki – przyjmowanie najbardziej skrajnych czy nienormalnych przejawów i tworzenie z nich norm. John MacArthur zrobił na tym karierę. Jest to bardzo smutne i niepotrzebne.
Przypomina mi się historia pewnego ucznia, który zdecydował się zrezygnować z uczenia się matematyki w trzeciej klasie, ponieważ 20% uczniów z klasy oblało ten kurs. Oskarżał nauczyciela i materiał, i postanowił nie tracić czasu, nie uczyć czegoś tak głupiego jak matematyka i to od głupiego nauczyciela a skutek był taki, że do końca życia nie był w stanie utrzymać równowagi finansowej na swym koncie.
Continue reading →