Codzienne rozważania_24.03.10 Pięć znaków ostrzegawczych czczenia Mamony (Cz.1/2)

James Ryle

Żaden sługa nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować labo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Łk. 16:13).

Jedno jest pewne: okazujemy swoją miłość oddając cześć. Cokolwiek czy kogokolwiek czcimy, to/tego kochamy. Jeśli kochamy Boga, czcimy Go i służymy Mu, jeśli kochamy pieniądze, będziemy czcić je i służyć im. Jezus powiedział, że nie można robić tego jednocześnie wobec obu.Dawid napisał: „O jedno prosiłem Pana, o to zabiegam: abym mógł mieszkać w domu Pana przez wszystkie dni życia mego, by oglądać piękno Pana i by odwiedzać świątynię Jego” (Ps. 27:4).  Czym jest twoje życiowe „TO JEDNO”? Niektórzy klękają w Bożej obecności, inni przed Ołtarzem Mamony. Jak możemy sprawdzić, co czcimy?

Oto pięć znaków ostrzegawczych czczenia Mamony:

#1 – Niepokój o niezaspokojone potrzeby

Pieniądz obiecuje bardzo dużo, lecz niewiele daje. Kopacz zawsze kopie tylko po to, aby coraz bardziej zanurzać się w swojej dziurze. Tym samym, gdy skłaniamy się przed Mamoną wzrasta niepokój o nasze piętrzące się niezaspokojone potrzeby. W przeciwieństwie do tego, gdy skłaniamy się w obecności Pana, wstajemy wiedząc, że Pan jest Pasterzem naszym, wiemy, że nie braknie nam niczego, ponieważ On nas kocha i troszczy się o nas, zaspokajając nasze potrzeby zgodnie z obfitością Swej chwały.  Mamona nie jest w stanie dać takiego pokoju duszy; a brak tego pokoju jest głośnym znakiem tego, że skłaniamy się w obecności Mamony. Czczenie Pana daje nam pokój, czczenie Mamony daje niepokój. Co dziś czcisz?

#2 – Strach o przyszłość

„ZŁOTO!” Czy zauważyłeś jak dużo reklam w dzisiejszych czasach mówi o tym, dlaczego należy kupować złoto? Musisz je mieć, aby zapewnić sobie przyszłość, mówią. „Przyszłość jest niepewna, ekonomia niestabilna, kupuj ZŁOTO” Klękanie przed Ołtarzem Mamony napełnia serca strachem o przyszłość, ponieważ Mamona nie jest w stanie kontrolować przyszłości, nie może dać gwarancji bezpieczeństwa ani nie oferuje czegokolwiek, co nigdy nie zawiedzie. Jedynie Bóg może to zrobić, ponieważ On trzyma przyszłość w Swych rękach i On wyciąga te ręce do ciebie.  Pozwól, że zapytam: „Czy jesteś w dobrych rękach?”  Strach o przyszłość będzie powodował, że obecnie będziesz żył zredukowanym życiem; będziesz spięty i egoistyczny, a to, z kolei, doprowadzi do tego, że stracisz nawet to, co wydaje ci się, że masz: „Widziałem wielkie zło pod Słońcem, – napisał Salomon. – bogactwo zgromadzone na szkodę właściciela”. Strach o przyszłość zrujnuje twój teraźniejszy świat.

#3 – Niewiara w Bożą miłość i wierność

Mówi się, że Pieniądze Mówią. To prawda, mówią: „Pa – Pa!” Mówią również dużo innych rzeczy, szczególnie przeciwko Panu. Mamona powie ci, że drogi Pańskie są głupie a ci, którzy nimi chodzą są głupcami. Mamona będzie szydzić z twojego dawania (dziesięciny), bądź ostudzi ci sumienie bardzo inteligentnymi argumentami, przekonując, że ty jako chrześcijanin nie musisz dawać dziesięciny, „ponieważ nie jesteś pod prawem lecz pod łaską”.  Mamona sprawi, że będziesz w sercu zazdrościł bogatym ludziom i zaczniesz fałszować to tu, to tam, kłamać odrobinkę tutaj, odrobinkę tam, a to wszystko po to, żeby zdobyć więcej pieniędzy. Mamona rozbudzi w sercu więcej niewiary, która, z kolei, zrujnuje twoje finanse.  Mamona będzie przekonywać cię, że Bóg nie kocha ciebie i nie jest ci wierny, i wykorzysta twoje finansowe braki jako dowód tego kłamstwa.

Niepokój, strach i niewiara – to trzy skutki dotykające duszę, która oddaje cześć przed Ołtarzem Mamony. Jutro przyjrzymy się pozostałym dwom.deeo

Codzienne rozważania_23.03.10 Czego Pan oczekuje ode mnie?

James Ryle

A od szafarzy tego się wymaga, aby każdy okazał się wierny” (1Kor. 4:2).

Mówiliśmy ostatnio o Żebraku, Kopaczu i Szafarzu. Są takie trzy życiowe możliwości, a decyzje, które podejmujesz każdego dnia jak spędzić swój czas, jak wykorzystać swoje zasoby, gdzie użyć talentów ostatecznie zdecydują, która z tych trzech opcji będzie twoim udziałem.  Żebrak to ktoś, kto zrobi wszystko co konieczne, by przetrwać, ale tylko po to, aby spędzić życie w ubóstwie, przepełniony zgorzknieniem. Kopacz, kopie aby odnieść powodzenie, jego celem jest powodzenie, a osiągnąwszy jet chodzi w pysze. Szafarz stara się o znaczenie; rozumie, że bramą do wielkości jest hojność. Chodzi w pokorze, a Bóg udziela mu wszelkiej łaski w obfitości.  W świetle powyższe muszę przyjąć, że chcesz być Szafarzem; ponieważ w przeciwnym razie nie czytałbyś tego postu. Oto, co musisz wiedzieć.

Pańska jest ziemia i to co ją napełnia” (Ps. 24:1). Bóg jest Właścicielem wszystkiego. To, co jest w naszym posiadaniu jest pożyczką i wszyscy będziemy rozliczeni z tego, jak zarządzaliśmy Jego własnością. Oznacza to, że wszystko, co mamy, daje nam możliwości wykazania się jako szafarza/ zarządcy. Ponieważ jesteśmy gośćmi w Domu Pańskim, że tak powiem, zatem każdy dzień i każda nasza decyzja jest mierzona według standardów szafarstwa.

Oto Złota Zasada, który staje w centrum uwagi: „Troszczcie się o to, co należy do innych w taki sposób, jak chcielibyście, aby inni troszczyli się o to, co należy do was.  Zawsze, wszędzie i we wszystkim miej to na uwadze: jestem szafarzem/zarządcą. Jakikolwiek jest zawód w codziennym życiu, twoim powołanie jest szafarstwo”.

Poświęć czas na Słowo Boże, aby poznać Bożą wolę; dowiedz się co masz zrobić z powierzonym ci przez Pana Jego dobrem. Ostatecznie będziesz uprawniony, wiedząc, że jedyne czego Pan oczekuje od ciebie to twoja wierność.   “Od szafarza tego się wymaga, aby pozostał wierny” (1 Kor. 4:2). Słowo wierny oznacza “wykazujący się godnym zaufania”. Bóg powierza ci Swój świat, w Jego Słowie i w Jego dziele. Nie musisz robić wiecej niż możesz, ani nie musisz stawiać na cokolwiek mniej. Wszystko czego się wymaga to, abyś wiernie robił to, co robisz, cokolwiek to jest, i najlepiej jak tylko potrafisz według swoich możliwości.

W końcu czyż nie oczekujesz tego Dnia, gdy usłyszysz “Dobrze zrobione, dobry i wierny sługo”(t.j. szafarzu)? Taaak, jak tak.

продвижение

Równoważenie Słowa i Ducha w dobie skrajności

Eddie Hyatt

Nowi entuzjaści!

W historii ruchy przebudzeniowe ciągle stawały się ofairami tego, co starożytni nazywali „entuzjazmem” słowem, które ukuł Marci Luter odnosząc się do tych, którzy w pościgu za sensacją i duchowymi doświadczeniami porzucili rozum, Pismo i zdrowy rozsądek. Powszechnie przyjęło się, że samo słowo opisuje ludzi, którzy pomylili swoje uczucia i wyobrażenia z dziełem Ducha Świętego i wynoszą swoje osobiste doświadczenia ponad objawienie, które znajdujemy w Słowie Bożym.   Kim są entuzjaści dzisiaj? Przeczytaj dalszą część artykułu powiedz mi, co myślisz.

Luter i prorocy z Zwickau

Podczas gdy Luter ukrywał się na zamku w Wartburgu po tym, gdy został ogłoszony heretykiem, tkacz z Zwickau, Nocholas Storch i dwóch jego przyjaciół przyszło do rodzinnego miasteczka Lutra Wittenbergii twierdząc, że doświadczają boskich snów, wizji i że odwiedza ich archanioł Gabriel. Zadziwili ludzi swymi objawieniami i skierowali ruch reformatorski w kierunku opartym na swoich osobistych, nadnaturalnych spotkaniach, a nie na Biblii. Gdy Luter usłyszał co się działo, zaryzykował życiem, wrócił do Wittenbergu i wygłosił osiem kazań, pokazując z Pisma złudę objawień proroków z Zwickau. Wkrótce stało się to dla wszystkich w mieście oczywiste, że byli w błędzie i ci trzej prorocy wyjechali z miasta upokorzeni, aby nigdy już nie wrócić.

To właśnie przy okazji spotkania Luta z prorokami z Zwickau utworzył on termin schwarmer czy „entuzjasta”, które stał się opisem ludzi, którzy w poszukiwaniu sensacji i duchowych przeżyć porzucili Pismo i zdrowy rozsądek.

John Wesley spotyka entuzjastów

Entuzjaści zawsze byli częścią ruchów przebudzeniowych. Weźmy, na przykład, XVIII wiek i przebudzenie metodystów, gdzie duchowe manifestacja były bardzo obfite. Z dzienników Johna Wesley’a widać, że choć on sam cenił je, to jest również oczywiste, że stosował biblijne polecenie, aby „sprawdzać duchy” dzięki przykładaniu biblijnej prawdy do każdej sytuacji. Uważając Biblię za swój standard określił niektóry doświadczenia jako możliwe do zaaprobowania, a inne nie. Kilku ludzi informowało, na przykład, o przeżywaniu zalewającego poczucia Bożego pokoju, podczas gdy inni mówili o radości i miłości. Wesley powiedział na to: „Jak dotąd mogę zaaprobować ich doświadczenia, ponieważ są one zgodne ze spisanym słowem” [1]. Niemniej byli i tacy, którzy opisywali rzeczy, których Wesley nie mógł znaleźć w Piśmie. Na przykład mówiono, że ktoś czuł krew Chrystusa wypływającą z rąk czy spływającą w głąb gardła, bądź zwalającą się jak gorąca woda na pierś czy serce. Wesley powiedział: „Wyraźnie mówiłem im, że maksimum na które mogę się zgodzić, bez wyrzekania się zarówno Pisma jak i rozumu to było to, że niektóre z tych rzeczy mogły pochodzić od Boga (choć nie mogłem tego potwierdzić) działającego w jakiś niezwykły sposób, ale zupełnie nieistotnego ani dla ich usprawiedliwienia, ani uświęcenia; ale cała reszta, muszę w to wierzyć, to puste mrzonki rozpalonej wyobraźni”[2].

Pozostając otwartym na duchowe manifestacje, Wesley stale wzywał swoich uczniów do powrotu do Pisma. Jego standardem było:

Sprawdzać wszystko przy pomocy spisanego słowa i niech wszystko mu się kłania. Jeśli nawet na odrobinę odstąpisz od Pisma, od tego prostego literalnego znaczenia każdego tekstu wziętego wraz z kontekstem; stajesz wobec niebezpieczeństwa rozentuzjazmowania siebie [3].

George Whitefield trzyma się Słowa

Podobnie jak Wesley, Georgr Whitefiedl widział wiele manifestacji, gdy Duch Święty był wylewany w czasie jego spotkań, lecz, podobnie jak Wesley, Whitefiled upierał się prz tym, że manifestacje mają być mierzone przy pomocy standardu biblijnej prawdy. W 1729 roku napisał do Wesleya zachęcając go, aby nie wymagał, ani nie zachęcał do zewnętrznych manifestacji. Martwił się tym, że takie zaabsorbowanie manifestacjami „odciągnie ludzi od spisanego słowa”. Napisał:,

„Myślę, że kuszeniem Boga jest wymaganie takich rzeczy. Nie wątpię, że jest coś z Boga w tym, lecz wierzę, że wtrąca się i diabeł. Myślę, że to zachęta Francuskich Proroków odwiodła ludzi od spisanego słowa i spowodowała, że zaczęli bardziej polegać na wizjach, konwulsjach itd., niż na obietnicach i koncepcjach ewangelii” [4].

Przebudzenie na Azusa Street

Również przebudzenie na Azusa Street miało swoich „entuzjastów”. Pewien gość odwiedzając spotkanie napisał, że wydawało się jakby każdy religijny szaleniec z Los Angeles trafił na to przebudzenie. Mimo wszystko, William Seymour i inni przywódcy przebudzenia byli na tyle mądrzy i dojrzali, aby nie przepuszczać każdego sensacyjnego objawienia czy manifestacji, które się tam pojawiały. Pomimo że zachęcano do duchowych manifestacji i oczekiwano ich, wszystko musiał przejść przez biblijny sprawdzian. Magazyn „The Apostolic Faith (czerw-wrzesien 1907), oficjalne wydawnictwo Azusa Street Mission, wydało oświadczenie, w którym czytamy:

„Wszystko sprawdzamy według Słowa; każde przeżycie musi być sprawdzone według zgodności z Biblią. Niektórzy twierdzą, że jest to za daleko, lecz jeśli żyjemy zbyt blisko Słowa, ustalimy to z Panem, gdy Go spotkamy w powietrzu”.

Święci z Azusa wierzyli, że cierpliwe studiowanie Pisma było jedynym sposobem na uniknięcie fanatyzmu i duchowej pychy, pobudzali więc ludzi, aby wytrwałe badanie Słowa Bożego uczynili swym życiowym zajęciem.

Na pytanie: „Czy musimy tak samo dużo studiować Biblię po otrzymaniu Ducha Świętego?” padła odpowiedź:

„Tak, ponieważ jeśli tego nie będziemy robić to zostaniemy fanatykami bądź będziemy prowadzeni przez zwodnicze duchy i pojawią się objawienia i sny sprzeczne z Bożym Słowem; zaczniemy prorokować i myśleć o sobie jako o kimś wielkim, większym niż inni chrześcijanie. Jeśli jednak czytamy Biblię z modlitwą, będziemy pokorni jak małe dzieci i nigdy nie będziemy uważać, że otrzymaliśmy coś więcej niż najmniejsze dziecko Boże”.

Liderzy z Azusa Street przestrzegali także ludzi przed wyolbrzymianiem swych przeżyć (takie ostrzeżenie jest potrzebne dziś). W magazynie ze stycznie 1908 roku opublikowali napomnienie i zachęcali ludzi, aby nie przesadzali ze swymi doświadczeniami.

Napisali tak:

Korekta: Chcielibyśmy poprawić pewne błędy, które znalazły się w ostatnio opublikowanym sprawozdaniu z Portland. Stwierdzono tam, że na porannym spotkaniu zostało ochrzczonych 100 osób. Święci wierzą, że nie było ich tak dużo. Obłąkani, którzy zostali przyprowadzeni, nie zostali całkowicie uzdrowiony, bądź też ktoś przez nasz brak wiary czy słabość stracił swoje uzdrowienie. Świeci chcą, aby ta prosta prawda dotycząca tego dzieła została potwierdzona. Amen! Oby nikt znikąd nie przysyłał przesadzonych sprawozda, lecz lepiej nawet, aby były pomniejszone.

Kim więc są entuzjaści dzisiaj? Czasami jest to oczywiste, lecz musimy przyglądać się własnemu sercu. Z drugiej strony musimy strzec się popadnięcia w drugą skrajność jak to się zdarzyło prorokom z Zwickau, którzy nadmiernie polegali na uczuciach, wyobrażeniach, znakach i manifestacjach. W końcu Szatan może czynić cudowne znaki jak to wyraźnie wynika z takich fragmentów jak Mk 13:22, gdzie Jezus wyraźnie mówi o dniach ostatecznych: Powstaną fałszywi prorocy i namaszczeni, którzy będą ukazywać znaki i cuda, aby zwieść, jeśli to możliwe, wybranych.

Nie możemy nadmiernie reagować na entuzjastyczne skrajności i w ten sposób gasić prawdziwe dzieło Ducha Świętego pośród nas. Co o tym sądzicie?

[1] Wesley, vol. 1 of Works of John Wesley, 426-27, Sept. 6, 1742.

[2] Wesley, vol. 1, 426-27, Sept. 6, 1742.

[3] Wesley, vol. 2 of The Works of John Wesley, 429.

[4] Whitfield, 497.aracer

W obliczu tego co niemożliwe

Francis Frangipane

Kształtowanie służby

A gdy nastał wieczór, przystąpili do niego uczniowie jego i rzekli: Miejsce to jest puste, a godzina już późna; rozpuść więc ten lud, aby poszedł do wiosek i kupił sobie żywności. A Jezus im rzekł: Nie trzeba, żeby odchodzili, dajcie wy im jeść. Oni zaś mu powiedzieli: Mamy tutaj tylko pięć chlebów i dwie ryby'” (Mat. 14:15-17).

Chciałbym opowiedzieć dziś o tym, jak Pan wzbudza dojrzałych Bożych mężczyzn i kobiety, rozpala pragnienia i postawy, które przymuszają człowieka do pełnego oddania się chodzeniu z Jezusem Chrystusem. Ważne jest, aby od samego początku zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli chodzi wykonywanie Bożej woli, zarówno osoba Boga jak i Jego środki zawsze będą wydawać się niewystarczające. Och, będziesz przygotowywany w jakiś sposób. Będziesz studiował i modlił się, lecz za mało, będziesz wiernie oddawać swój czas i finanse, lecz nic z tego, co robisz nie jest godne zaufania i rzeczywiście, gdy już zrobiłsz wszystko, co tylko może, będziesz mamrotał Panu, coś takiego jak uczniowie: „Mamy tutaj tylko pięć chlebów i dwie ryby”.

Świadomość swojej niewystarczalności jest olbrzymim plusem w duchowym wzroście, jest to milowy krok na drodze do prawdziwej duchowości, która jest zrodzona z zależności od Boga, a nie z ludzkiej samowystarczalności. Gdy już raz człowiek uświadomi sobie swoją niewystarczalność, nie będzie marnował lat na dochodzenie do tego.

Nie ma dnia, abym nie miał świadomości swojej słabości. Oprócz zmagań z 'uczuciami’ niewystarczalności, dokładnie wiem, że jestem taki. Wiem bardzo dobrze, o tym że nawet największe moje wysiłki są całkowicie niewystarczalne, a z chwilą, gdy pomyślę inaczej, gwarantuję sobie upadek.  Pan ma wiele sposobów na pobudzanie mojego duchowego wzrostu, ale okresy największego wzrostu przychodzą niemal zawsze wbrew mnie samemu. Proces zaczyna się z chwilą, gdy Pan objawia pewne zadania czy potrzeby, które są zarówno absolutnie niezbędne jak i totalnie niemożliwe dla mnie do wykonania. Pierwszą moją reakcją jest modlitwa: „Panie, wzbudź kogoś innego, kto to zrobi”, lecz kiedy nikt się nie pojawia, zdaję sobie sprawę z tego, że Pan chce, abym to był ja. Gdy tylko zrobię pierwszy krok, szybko słyszę jak mówi to samo, co powiedział do uczniów: „Wy dajcie im jeść„.  Czasami ukrywam się za „znanymi” zadaniami, które wiem, że mogę wykonać, lecz zbliża się czas rozliczenia. Zazwyczaj jest to czas nacisku, presji zaczynający się od odkrycia mojej kruchości, a kończący się złamaniem i oczekiwaniem na Pana. To właśnie tutaj, tu gdzie narzekam na to jak żałośnie mało jest „pięć chlebów i dwie ryby”, które oferują Jezusowi, On mówi do mego serca: „Przynieś je do mnie” i tutaj zaczyna się cud łaski.

Gdy się poddaję na nowo w Jego ręce zaczyna się pojawiać nowy wymiar mojego chodzenia z Bogiem, czas nadnaturalnego pomnażania.  „Wziął pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, pobłogosławił, potem chleby łamał i dawał uczniom, a uczniowie ludowi. I jedli wszyscy, i byli nasyceni„(w.19).

Cokolwiek dajesz Jezusowi, On to błogosławi i łamie. Prawdziwy uczeń zawsze cechuje się tymi dwoma wyraźnie przeciwstawnymi cechami: znam Jego cudowne, niezasłużone błogosławieństwo i złamana jest w nim pycha, samowystarczalność i duma. Pan daje nam bezwzględnie do zrozumienia, że dla nas, jako chrześcijan, jest wyłącznie jedno źródło mocy. Im szybciej zdamy sobie sprawę z tego, że nasza skuteczność nie jest z nas, lecz z Chrystusa, tym szybciej będziemy przeżywać cuda, które On stwarza. Rzeczywiście, On objawia nam nasze słabości, ale tylko po to, aby przygotować nas na przyjęcie większej Jego mocy.

Zastanów się: Gdy Jezus uczynił cud rozmnożenia chlebów i ryb, zarówno On sam jak i uczniowi byli zmęczeni i potrzebowali wzmocnienia (p. Mk 6:31). Doszła do tego przykra wiadomość o ścięciu głowy Jana chrzciciela. Pan szukał miejsca, aby zabrać gdzieś uczniów, aby mogli odpocząć chwilę. Właśnie w takich warunkach osłabienia, Pan dokonał tego wielkiego cudu łaski.

Podobnie jak z Jezusem jest z nami: to wtedy, gdy odczuwamy naszą słabość najbardziej, Bóg może nas używać najpotężniej! Pan stale będzie nam stawiał zadania, których nigdy wcześniej nie robiliśmy. Będzie wymagał od każdego z nas oddania wszystkiego, bez względu na to jak bardzo nieodpowiednie będzie nam się to wydawać. W królestwie Bożym nie będzie „rycerzy w lśniących zbrojach”. Nasze zbroje będą pogięte i porysowane. Wspaniali hollywoodzcy herosi nie pognają na ratunek, lecz zrobią to właśnie ci zmęczeni święci, którzy patrzą na Boga i w swej słabości znajdują wzmocnienie Chrystusa. Jest to rzeczywista istota królestwa Bożego; boska wielkość przejawiająca się przez zwykłych ludzi.  W dniach, które są przed nami, Pan pokarze ci jakoś potrzebę, której spełnienie będzie wydawać się absolutnie poza twoimi możliwościami. Naturalną reakcją na to będzie: „Jestem tylko zwykłym człowiekiem z ograniczonymi możliwościami. Nie mogę zrobić tego, o co mnie prosisz”. Jeśli jednak będziesz spokojny, szybko usłyszysz cichy głos Mistrza, mówiący „Przynieś tą potrzebę do Mnie”.

Rób, co ci mówi, ponieważ gdy dasz Mu niedostatki swoich umiejętności i swoje żałosne możliwości, On zacznie błogosławić i łamać cię, po czym cudownie rozmnoży to, co do Mu przyniosłeś. Przez wszystkie lata mojej służby nie poznałem żadnej innej mocy skuteczniejszej w przemianie niż ta, działającej pomimo naszych braków; gdy jesteśmy Bogu posłuszni w obliczu tego, co niemożliwe.

seo оптимизация сайтов

Codzienne rozważania_22.03.10 Trzy życiowe możliwości- 3 Szafarz

James Ryle

I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę” (Łk. 16:3)

Słowo 'szafarz’ nie jest już dziś w ogóle używanem, a to nie dobrze, ponieważ zawiera w sobie głębokie znaczenie. Zasadniczo oznacza podporządkowanie życia i mienia z właściwym szacunkiem innej osobie. W Biblii to znaczenie jest jeszcze bardziej precyzyjne. W grece jest tutaj użyte oikonomos znaczące: “tego, który zarządza dobrami kogoś innego”, skąd wywodzi się 'ekonomia’.  Szafarz jest więc tym, który wykorzystuje powierzone jego trosce zasoby, aby wzmacniać nazwisko rodziny oraz powiększać majątek tego, kto mu te zasoby prawnie powierzył. W naszym przypadku tym Kimś jest Pan.

Rzekł więc (Jezus): Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby objąć królowanie i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich i dał im dziesięć min, i rzekł do nich: Obracajcie nimi, aż powrócę” (Łk. 19:12-13).

Chrystus jest Tym szlachetnym mężem, który wstąpił do nieba, aby otrzymać królestwo i który wróci. W czasie Swej nieobecności my jesteśmy Jego sługami, którym zostały powierzone Jego zasoby, abyśmy prowadzili Jego sprawy aż wróci.

Jak więc to robimy? A mówiąc dokładniej, jak TY to robisz? Jest to ważne, ponieważ w ostatecznym rozrachunku jest to najbardziej osobiste pytanie, na które każdy odpowie. “Każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu” (Rzm. 14:12).  “Co zrobiłeś z tym, co ci powierzyłem?” zapyta Pan, a przegląd naszego życie będzie odpowiedzią w Tym Dniu, gdy każdy człowiek zda sprawę Bogu.  Nie jesteśmy żebrakami, płaszczącymi się przez życie, zdani na dobrą wolę innych; nie jesteśmy kopaczami; wydzierającymi pazurami wszystko, cokolwiek można dorwać, nawet jeśli to oznacza wykorzystanie do tego innych. Mamy być szafarzami, ludźmi którzy szczodrze zarządzają powierzonym dobrem, dzięki czemu widoczny jest charakter naszego Mistrza.

Jest to bardzo szacowne zajęcie, ponieważ uznaje Bożą własność wszystkiego i Jego panowanie nad wszystkim. Decyzja w jaki sposób spędzimy nasze życie, pieniądze, i jak wykorzystamy nasze talenty i możliwości ostatecznie pokaże nasze najgłębiej skryte wartości. Okaże się czy stawiamy na pierwszym miejscu Boga, czy też mamy odwagę na to, aby wynosić siebie samych ponad Niego.

Żebrak. Kopacz, Szafarz. Którym z nich będziesz? Na pewno zdecydujesz się na szafarza, prawda? Jutro pokażę ci, jak to zrobić

продвижение сайта

Codzienne rozważania_21.03.10 Trzy życiowe opcje: 2) Kopacz

James Ryle

I rzekł zarządca do siebie samego: Cóż pocznę, skoro pan mój odbiera mi szafarstwo? Nie mam sił, aby kopać, a żebrać się wstydzę” (Łk. 16:3)

Kopacz to człowiek, który zawsze jest w pośpiechu, krzątając się tam i z powrotem w gorączkowym wyścigu, aby skończyć pierwszemu i na górze. Ironia tego jest tak, że kopiąc zagłębia się coraz bardziej w dziurze. Wiecie, takie: „im szybciej, tym bardziej poniżej!”.  Użyte tutaj greckie słowo to skapto, znaczące „wyskrobać”. Jest to trafny opis świata, w którym „człowiek człowiekowi wilkiem”. Jest to świat, w którym liczy się „JA PIERWSZY”, deptanie po trupach innych ludzi jest normą.  Kopacz jest dokładnym przeciwieństwem Żebraka; i będzie miał Żebraka w wielkiej pogardzie i lekceważeniu. Kopacz pyszni się ze swoich osiągnięć i bardzo dba o to, aby jego przedstawiać siebie w jak najlepszym świetle, nawet jeśli stoi przed samym bankructwem. Właściwy Image jest dla Kopacza wszystkim i wyznaje, że „kto nazbiera najwięcej zabawek, umierając, wygrywa!”

Nie, nie naprawdę.

Znamy wszyscy wspaniałą klasykę Dickens’a „Opowieść wigilijna”. Przedstawia tam spełnionego Kopacza, Ebenezera Scrooge:

„Och, twardą miał rękę ten Scrooge i umiał wyciskać pot z ludzi! Chciwy, chytry, łapczywy stary grzesznik, dusił i ze skóry obdzierał swoje ofiary. Twardy był i ostry jak krzemień, z którego żadna stal nie zdołałaby wykrzesać ani jednej iskierki szlachetnego ognia. Skryty w sobie i żyjący samotnie jak kołek”.

Scrooge był mężczyzną, który myślał o sobie, że jest wielki, a okazało się, że był ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godny. Tacy są ludzie, którzy wierzą, że przekopywanie swojej drogi na szczyt to najlepszy sposób na wykorzystanie życia. Spójrzmy na słowa Waltera Scott’a (przepraszam, nie podejmuję się tego tłumaczyć, a książki niestety nie znalazłem w lokalnej bibliotece – przyp.tłum.):

High though his titles, proud his name,

Boundless his wealth as wish can claim;

Despite those titles, power, and pelf,

The wretch, concentered all in self,

Living, shall forfeit fair renown,

And, doubly dying, shall go down

To the vile dust, from whence he sprung,

Unwept, unhonored, and unsung.

Bacz, abyś ty nie przekopał sobie drogi do Piekła.раскрутка сайта

Reality Check: Nie zapominajcie o prześladowanych braciach

16 marca 2010

W zeszłym tygodniu wielu naszych braci i sióstr straciło swoje życie dla Chrystusa. Jak powinniśmy zareagować na wołanie męczenników?

W zeszłym tygodniu, gdy miliony Amerykanów tłoczyło się w kinach, aby zobaczyć „Alicję w Krainie Czarów” w 3-D, wielu chrześcijan w innych częściach świata było napadanych, gwałconych i zabijanych dla ewangelii.

Otrzymałem wtedy od przyjaciela, Christopher’a Alam’a, ewangelisty, piszącego z Południowej Azji, aby mi opowiedzieć o straszliwej okrucieństwie jakie wydarzyło się w Myanmar.

„Tak długo, dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach dla Chrystusa

nie możemy zdjąć naszej zbroi ani żyć w świecie Fantazy

powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa”.

Opowiedział mi o tym, jak birmańskie małżeństwo zakładające kościoły na wiejskich terenach zostało brutalnie napadnięte przez lokalny oddział zbrojny. Kobieta została zgwałcona przez bandę buddystów, którzy byli niezadowoleni z tego, że miejscowi nawrócili się do Chrystusa i zniszczyli bałwany Buddy.

Said Alam: „ Kapłani lokalnego klasztoru buddyjskiego donieśli na chrześcijan lokalnym władzom wojskowym. Wojsko oraz kilku buddyjskich bandytów napadło na chrześcijan. Pobito ich, zniszczono ich dobytek i wyrzucono z miasteczka. Ci wierzący zostali zmuszeni do ucieczki w puszczę, gdzie teraz przebywają”. Około 100 ludzi z 20 rodzin żyje teraz bez dachu nad głową.

Tragedia na Myanmarze miała miejsce kilka dni przed tym, gdy 7 marca muzułmanie z północnej Nigerii w szale zamordowali maczetami i inna bronią około 500 chrześcijan. Chrześcijańscy przywódcy z tego obszaru powiedzieli The New Yourk Times, że wojsko śpiewało „Allach jest wielki”, gdy włamywali się do ich domów, rozcinali kobiety i dzieci nożami i palili domy.  Dziennik przekazał, że nigeryjska policja z miasta Jos aresztowała w związku z tymi zabójstwami 200 ludzi, skonfiskowano 14 maczet, 26 łuków, strzał, 3 siekiery, 4 włócznie i 44 pistolety. Co najmniej jeden z aresztowanych napastników przyznał się, że jest złonkiem terrorystycznej sieci Al-Kaidy.

Zaledwie cztery dni po masakrze w Nigerii, sześciu Pakistańczyków, którzy pracowali w organizacji World Vision w Pakistanie zostało zastrzelonych przez islamskich bojowników w mieście Oghi, w północnym Islamabadzie. Rzecznik prasowy organizacji powiedział, że około 15 uzbrojonych mężczyzn przyjechało do biura w Oghi 10 marca. Przeszukali kolejno w pomieszczeniu pracowników pomocniczych, czterech mężczyzn i dwie kobiety po czym oddali do nich strzały z bliska.

Jak powinniśmy reagować na takie ponure raporty? Zazwyczaj czujemy się bezsilni. Przede wszystkim Myanmar, Nigeria i Pakistan są po drugiej stronie świata. Wydaje się, że łatwiej zapomnieć o bólu, ponieważ oni są tak daleko.  Lecz Bóg wzywa nas, abyśmy stanęli w duchowej solidarności z naszymi prześladowanymi braćmi. Gdy dzieci Izraela miały wejść do Ziemi Obiecanej, Jozue dał wyraźne polecenia plemionom, Rubena i Manasessa, którzy już osiedlili się po wschodniej stronie Jordanu. Oni już zajęli swoje terytoria, mogli wymówić się od bitw, które czekały resztę.

Lecz Jozue powiedział do nich:

Wasze kobiety, dzieci i bydło niech pozostaną w ziemi, którą dał wam Mojżesz po tej stronie Jordanu. Wy wszyscy zaś, dzielni mężowie, przeprawicie się uzbrojeni przed waszymi braćmi i wesprzecie ich, aż Pan także waszym braciom, podobnie jak wam, da odpoczynek i oni także wezmą w posiadanie ziemię, którą Pan, Bóg wasz, im da; wtedy powrócicie do ziemi waszego dziedzictwa, którą dał wam Mojżesz, sługa Pana, po tej stronie Jordanu na wschodzie” (Joz. 1:14-15). Nie było zgody na to, aby lud Boży, Ruben i Manases, cieszył się pokojem i wolnością dopóki ich bracia nie zajęli swoich terenów.

Podobnie jest dziś; nie mamy zgody na to, aby się zrelaksować i dobrze czuć, tylko dlatego, że łatwo jest być chrześcijaninem w Stanach Zjednoczonych. Dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach, nie wolno nam zdjąć naszej zbroi i żyć w fantazyjnym świecie powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa.

Do naszych praktycznych obowiązków należy:

1. Modlić się za prześladowany kościół. Zachęcam (amerykańskich) wierzących, aby włączyli do modlitwy co najmniej jeden kraj. Możesz odczuć szczególne obciążenie krajem, w którym chrześcijanie cierpią. (Pan położył mi na sercu Iran. Zbieram informacje i wiadomości, abym mógł wstawiać się rozumnie.)

2. Wspierać finansowo prześladowanych wierzących. Wiele misyjnych organizacji pracuje dziś we wrażliwych krajach, aby zakładać kościoły, dostarczać literaturę i szkolić przywódców. Pytaj Pana, którą służbę powinieneś wspierać. Open Doors (opendoorsusa.org) oraz Voice of the Martyrs (persecution.com) to dwie wspaniałe organizacje, które służą cierpiącemu kościołowi. Odwiedź ich stronę, aby wpisać się na listę mailingową z najnowszymi informacjami i zobaczyć jakie są ich obecne strategiczne projekty.

3. Odwiedź swoich cierpiących braci. Brat Andrew, założyciel Open Doors, powiedział mi, że najważniejsze co może zrobić dla prześladowanych wierzący to spędzić z nimi czas i zachęcać ich. Oni muszą wiedzieć, że kogoś obchodzą. O ile podróżowanie do tych wrażliwych obszarów nie zawsze jest zalecane (a wybierając się tam należy dobrze się poradzić i uzyskać informacje od pastorów), wielu z nich można odwiedzić w miejscach, gdzie kościoły są napadane.

Żyjemy w takich czasach, gdy Bóg wstrząsa nasza amerykańską Fantazy i przywraca nam świadomość rzeczywistości. Bądźmy poważni. Nie odwracajcie się, proszę, od głosu krzyku naszych braci i sióstr, którzy znajdują się na linii frontu.

– – – – –

J. Lee Grady był przez 11 lat redaktorem magazynu Charisma, obecnie jest redaktorem pomocniczym.

You can find him on Twitter at leegrady. His latest book, The Holy Spirit Is Not for Sale, is now in stores.seo оптимизации сайта