Codzienne rozważania_11.03.10 Tak wiele znaczysz dla Boga

James Ryle

Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro” (Rdz. 50:20)

Kiedyś pastor Powel, baptystyczny duchowy, mieszkający w internacie, który głosił co niedzielę w dużym kościele, rzucił z kazalnicy wyzwanie: „Musimy czytać Biblię więcej, więc wzywam was, aby pierwsza rzecz jaką zrobicie w poniedziałek rano to było czytanie od początku Księgi Rodzaju i żebyście się przekonali jak daleko dojdziecie do następnej niedzieli”.  Tak też zrobiłem. Wziąłem Biblię Gedonitkę i zacząłem czytać:

Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość”.

Porwało mnie to! Czytałem dalej, dotarłem do węża w ogrodzie i winnej pary, która została wygnana. Czytałem o Matuszalemie, człowieku, który żył najdłużej ze wszystkich ludzi, o arce Noego, ojcu Abrahamie i Ziemi obiecanej. Potem o Józefie, młodym marzycielu, który znalazł się w wyschłej studni a potem został sprzedany w niewolę przez swoich braci. Czytałem o tym, jak przechodził przez różne okropne rzeczy, aż Bóg wywyższył go, aby został zarządcą Egiptu.

Dotarłem do słów, które Józef wypowiedział do swej błądzącej rodziny: „Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro”. Pomimo okropnego położenia, wszystko co się działo na końcu wyszło ku dobremu. Jakoś w swym młodym sercu utożsamiałem się z Józefem, i miałem odwagę pomyśleć, czy i w moim przypadku też będzie to szło ku dobremu.

Do czwartku skończyłem czytać Księgę Rodzaju i poszedłem do panny Walker i powiedziałem z triumfem w głosie: „Panno Walker, przeczytałem całą Księgę Rodzaju!” Miałem nadzieję, że zrobię na niej wrażenie i otrzymam takie przysłowiowe klepnięcie w głowę, jakie wszyscy chłopcy chcą czasem od kogoś otrzymać, szczególnie od swych ojców.

Zamiast tego zwróciła się do mnie z groźnym spojrzeniem i warknęła: „Ty mały kłamczuchu! Nie przeczytałeś! Nikt nie może przeczytać Księgi Rodzaju w jeden tydzień”.

Natychmiast dwie rzeczy stały się dla mnie pewne: po pierwsze: ona również nie przeczytała, po drugie: wiedziałem, że już nigdy nie pójdę do nie z czymkolwiek, co jest ważne. W ciągu następnych lat nauczyłem się tego, że było bardzo niewielu dorosłych pracujących tutaj, na których można było liczyć, gdy było to rzeczywiście ważne. Byłem zagubiony w tłumie niechcianych dzieci i byłem sam.

Jednak Pan był ze mną, nawet pomimo tego, że nie wiedziałem o tym. „Nawet jeśli ojciec i matka porzucą mnie – napisał psalmista -Pan mnie przygarnie (Ps. 27:10).

Pismo zawiera wielkie obietnice dla niezliczonej ilości porzuconych dzieci żyjących w tym zepsutym świecie. Może jesteś jednym z nich. Bóg jest Ojcem sierot i On jest na linii zawsze, gdy jakieś dziecko jest odrzucane przez swych rodziców.

Słowo „odrzucić” oznacza: „pozostawić, opuścić; narazić na wszelkie niebezpieczeństwo”. Jest o skrajny akt rodzicielskiego braku odpowiedzialności. Pan jednak nie stoi obojętnie, gdy rodzice błądzą. On zabiera takie porzucone dziecko; jedno, wszystkie. „Zabrać” znaczy „zabrać jednostkę do grupy innych; zbierać (jak coś wartościowego) i zbierać ziarno, jak coś o wielkiej wartości”.

Czy wiesz, że bardzo liczysz się dla Boga? On uważa, że masz wielką wartość, i dostrzega w twoim życiu wielki cel. Być może akurat teraz nie jesteś w stanie zobaczyć tego czy uwierzyć, ale jest to prawda.

– – – – –

(Excerpt from Released from the Prison My Father Built, pg.32, James Ryle) Get Your Copy Today!

продвижение сайтов seo раскрутка сайта обучение

Codzienne rozważania_10.03.10 Nie spędzaj tak życia

James Ryle

Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” (Gal. 5:1).

W tym ogromnym karnym kompleksie Oddzielenia nie tylko źli ludzie robią złe rzeczy, lecz również dobrzy. Strach czai się wszędzie, poczucie winy i wstydu czyha z każdego kąta, winy za to zrobiliśmy innym i wstydu za to, co nam zrobiono.  Mówię wam, że za tymi nieugiętymi ścianami znajdziecie smutek, którego nie da się pocieszyć, nienawiść, której nie da się ukoić i pustkę, która nęka duszę jak wycie wiatru w zimną samotną noc.

Samotność. To zdradziecki stan, który najskuteczniej szerzy się w tym ciemnym i suchym miejscu. Jest to prawdopodobnie najwyższa cena Oddzielenia jaką nasze upadłe dusze płacą mocom ciemności. „Nie jest dobrze człowiekowi, gdy jest sam” – powiedział Bóg, gdy zaświtało życie ludzkie i można być pewnym, że od tej chwili Szatan, zawsze przeciwny Bogu, stara się zrobić wszystko, co tylko może, aby doprowadzić człowieka do stanu samotnego i nieszczęsnego stworzenia.  Samotne więzienie jest najskuteczniejszym szatańskim środkiem wymierzonym w każdego z nas.

„Jakże straszliwie samotne czuje się serce pośród tłumu” napisał angielski pisarz, Charles Lamb. Wielki Albert Einstein ujął to może jeszcze lepiej: „Dziwne jest, że można być tak powszechnie znanym, a jednak tak samotnym”.

Powszechnie znany jest fakt, że najbardziej popularni artyści scen zmagają się z przygniatającą depresją i poczuciem braku bezpieczeństwa, wywoływanych przez głęboką samotność. Mailyn Monroe i Elvis Preslay, których życie zakończyło się przedwcześnie i tragicznie, to dwa przykuwające uwagę przykłady. Diabeł chce oddzielić cię, potem odizolować i ostatecznie wykończyć. Samotność jest pierwszym krokiem na drodze do tego zniszczenia.

Z pewnością nie było nigdy nikogo tak samotnego jak winny Adam. Tuż po tym, gdy zjadł fatalny owoc, widzimy go, jak ukrywa się przed Bogiem w chłodnym poranku dnia. Oddzielenie będzie tak robić mężczyznom i kobietom; oddzieli cię od Boga i pozostawi w takim zamieszaniu, że rzeczywiście będziesz wierzyć, że On nie widzi, jak się ukrywasz za krzakiem.

(Excerpt from Released From the Prison My Father Built, by James Ryle, pg. 65-66. Get Your Copy Today!продвижение

Wieczna Miłość

Ron McGatlin

W ekonomii Bożego działania z człowiekiem wszystko jest oceniane pod tym względem ile zostanie wykorzystane w niebie i jakiej będzie to jakości. Ustanawianie życiowych priorytetów obejmuje ustalenie wartości jaką nadajemy drogocennym chwilom świadomości i potencjału jaki tkwi w przydzielonym okresie życia na ziemi.

Życie w Bogu jest wieczne, niemniej czas naturalnego życia w naszych ziemskich ciałach jest ograniczone. Dzień o dniu, chwila po chwili zwykły rezerwuar naturalnego życie wyczerpuje się w miarę jak dopuszczony okres naturalnego życia jest pochłaniany przez czas.

Dziecku wydaje się, że życie nie ma końca. U człowieka dojrzałego doświadczenie uczy, że ma tylko względnie krótki okres tego życia. Obserwujemy jak ci, którzy podążali śladami tych doświadczeń starzeją się i odchodzą. Jeśli obejrzymy się przez ramię za siebie, widzimy tych, którzy idą za nami stałym strumieniu ludzi idących przez życie.

Jako nastolatek żyjący bez Boga dziwiłem się pustej daremności życia. Nie istniał jakiś postrzegalny cel urodzenia się, chodzenia do szkoły, zawsze obecnych obowiązków do wykonania, potem chodzenia do pracy przez całe życie, posiadania dzieci, aby zmierzały się z tymi samymi nużącymi pustymi rzeczami. Wszystko to razem nie miało żadnego innego sensu poza tym, że dojrzeć i zacząć ponownie ten sam proces daremny proces. Pozostało mi tylko jako życiowy cel zaspokajanie własnych przyjemności.

Czy możecie sobie wyobrazić głęboką satysfakcje i radość, gdy Bóg cudownie wszedł w moje życie w wieku 21 lat? Oto nagle tam, gdzie do jeszcze przed chwilą była pustka nudy, pojawił się w życiu cel. Teraz, po tych wszystkich latach, chwila w której poznałem MIŁOŚĆ ciągle jest żywa w mojej pamięci. Ciągle napływają mi do oczu łzy, gdy sobie przypomnę ten poranek, kiedy po raz pierwszy przeżyłem Miłość Bożą. Nigdy nie wiedziałem, że ktoś może mnie pokochać. To było obezwładniające. Życie zaczęło się od tej chwili. Wszystko zmieniło się i zaczęło zmieniać.

Cel w życiu

Skarb, który znalazłem w Bożej miłości dał mi prawdziwe życie. Szybko pojawił się w centrum uwagi cel życia. Wszyscy musieli wiedzieć o tym, że ta miłość zmieniła całe życie i usunęła pustkę i powierzchowność. Poznanie miłości Bożej i kochanie Go mogło to cudowne życie dać każdemu. Oni wszyscy musieli poznać Jezusa i przyjąć Jego miłość, która dawała wspaniałe życie, które ma cel. Wszyscy musieli wiedzieć, że Jezus kocha ich tak bardzo, że umarł za nich. Tak, było pełen żaru do głoszenia ewangelii, aby dotrzeć do każdego z ewangelią zbawienia.

Lata poświecone na szkolenie w systematycznej teologii religijnego kościoła przeniosły punkt ciężkości z miłości na studiowanie słowa i wykonywanie religijnych posług. To głębokie uczucie, że musi być coś więcej było obecne głęboko wewnątrz lecz przykryte warstwami religijnego szkolenia.

I nagle od Boga

Ponownie Bóg cudownie zainterweniował w moim życiu i wylał Swego Ducha na mnie, gdy siedziałem samotnie, modląc się na brzegu potoku. Zapoczątkowało to proces, który wypłukał ze mnie wszystko, czego byłem uczony na temat zaniku mocy i darów Ducha Świętego. Cudowna miłość Boża nie tylko została odnowiona ale przesunęła się ku bardziej dojrzałemu i intensywnemu poziomowi. Dało to początek burzliwemu okresowi niszczenia wszystkiego co budowałem w życiu i wszystkiego co religia i potrzeba zbudowały we mnie. Niewyobrażalnie bolesny był widok tego, jak całe moje dotychczasowe życie, mówiąc obrazowo, spłonęło do cna czy zmieniło się w proch.

I jeszcze raz niespodzianka

Po raz kolejny Bóg zainterweniował w moje życie. To było to większe niż wszystko, co do tej pory. W połowie lat 80tych, po latach umierania dla swej przeszłości i latach pracy uwalniania, oczyszczania i uzdrawiania ciągle trwał proces zamian wszystkiego. Skończyło się wszystko, nie pozostało mi zupełnie nic z czym mógłbym usługiwać czy robić jakiś biznes czy choćby przyjmować posługę.

Stanąłem ponownie na starcie. Ponownie, podobnie jak poprzednio, gdy Bóg wkraczał, byłem sam, tym razem w ciszy przyczepy kempingowej za domem. Postanowiłem poczytać Nowy Testament. Czytając Ewangelie wg Mateusza miałem wrażenie, że jedno słowo stale na mnie wyskakuje. Dziwiło mnie to dlaczego, bo było to jakoś takie ogólne, wcześniej bez znaczenia, a teraz sterczące w górę. Zadałem Bogu proste pytanie. Odpowiedź, którą usłyszałem, zmieniła moje życie na zawsze: Boże, co to słowo KRÓLESTWO naprawdę znaczy? Dlaczego Jezus mówił o tym tak często?”

Zostałem przytłoczony objawieniem na temat Jego Królestwa, – teraz na ziemi – które Bóg wlewał we mnie. Fragmenty Biblii, które trudno było zrozumieć, a jeszcze trudniej wyjaśnić, nabierały doskonałego sensu i nowego znaczenia w świetle Jego Królestwa. Było to coś w rodzaju przeżycia otwartego nieba. Każde pytanie, które zadawałem Bogu natychmiast otrzymywało odpowiedź z mądrością i zrozumieniem przekraczającym wszystko, cokolwiek do tej pory znałem. To oświecenie i zrozumienie Biblii rozwijało się w czasie. Często byłem zdumiony tym, jak pewne rzeczy nabierały prostego i głębokiego sensu i przynosiły taki wewnętrzny pokój. Od tego dnia w latach 80tych każdy dzień mojego życia jest pochłonięty przez to, co dla mnie jest co najmniej ostatecznym celem życia na ziemi.

Ostateczny cel

Ponad narodzeniem na nowo i ponad chrztem w Duchu Świętym jest życie królestwa Bożego – królestwo niebios na ziemi, jak jest w niebie. Bóg miał pewien cel udzielając odkupienia przez wiarę w Chrystusa i udzielenie pełnomocnictw przez życie Chrystusa w nas przez Ducha Świętego. Wszystko, czego Bóg udzielił ludzkości przez Chrystusa Jezusa jest skierowane ku rządom na tym świecie Bożego Królestwa wiecznej miłości. Ta MIŁOŚĆ Boża spływa przez ludzkość na ten świat, odzwierciedlając chwałę Jego miłości z powrotem ku Niemu i wszelkiemu stworzeniu. Świadectwo chwały Bożej w Chrystusie ma świecić na wszystkie zakątki ziemi i aż do krańców stworzenia. Królestwo Boże na Planecie Ziemi jak to jest w niebie spływające miłością i chwałą na całe stworzenie jest ostatecznym celem ludzkiego życia na ziemi i w niebie.

Godzien jest BARANEK! Chwała Bogu Wszechmocnemu!

Tajemnicą wieków jest CHRYSTUS W TOBIE, NADZIEJA CHWAŁY!

kol 1:27: Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały.

Obj. 11:15:

I zatrąbił siódmy anioł; i odezwały się w niebie potężne głosy mówiące: Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi jego i królować będzie na wieki wieków.

Iz: 9:6-7:

Albowiem dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju. Potężna będzie władza i pokój bez końca na tronie Dawida i w jego królestwie, gdyż utrwali ją i oprze na prawie i sprawiedliwości, odtąd aż na wieki. Dokona tego żarliwość Pana Zastępów.

I niech będzie chwalebne imię jego błogosławione na wieki, A cała ziemia niech będzie pełna chwały jego! Amen, Amen.

Dążcie do miłości. Ona nigdy nie zawodzi,

A jego królestwo trwa na wieki.

Ron McGatlin

basileia@earthlink.net

deeo

Czy potrzebny ci środek Ducha Świętego do odtykania?

 

09 marca 2010

Nie jesteśmy w stanie zdobyć młodszego pokolenia wczorajszą czerstwą religią, czas odetkać nasze studnie.

W zeszłym tygodniu przemawiałem do grupy liderów stowarzyszonych z pewną zielonoświątkową denominacją w Południowej Karolinie. Wielu z tych mężczyzn i kobiet jest bardzo spragnionych świeżego poruszenia Bożego, lecz są świadomi małej skuteczność w zdobywani ludzi dla Bogu. Większość z ich małych zgromadzeń szarzeje za dnia.  Powiedziałem im, że są tylko dwa wyjścia: zmienić się lub umrzeć.

 

Nie tkwijcie w starym miejscu. Duch Święty oferuje oferuje najlepszy sposób na odetkanie waszych studni. Otwórzcie swoje życie i służbę na to, co nowego Bóg robi w tym ekscytującym czasie.

 

Przy pomocy historii z życia Izaaka przypomniałem im, że nigdy nie powinniśmy budować służb mając na uwadze tylko jedno pokolenie. Bóg przedstawia się jako „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” (Wyj. 3:6). Pan chce, aby Jego praca posuwała się z pokolenia w pokolenie, a to wymaga od nas elastyczności i otwartości na zmiany.

Po śmierci Abrahama Izaak wybrał się w czasie głodu do Geraru. Będąc tam zakasał rękawy i wykonał wyczerpującą pracę. Czytamy w Rdz. 26:18, że: „Izaak odkopał studnie, wykopane w czasach Abrahama, ojca jego, które Filistyni zasypali po śmierci Abrahama, i nadał im te same nazwy, jakie nadał im ojciec jego”.

Te fragment pokazuje wyraźną duchową zasadę: Bóg chce otwierać duchowe studnie błogosławieństwa, lecz nie chce tego błogosławieństwa ograniczać do jednego pokolenia. Przeciwnik uwielbia zasypywać nasze studnie wszelkiego rodzaju przedmiotami, w tym: religijnością, tradycją, legalizmem, denominacyjną polityką, walkami, zazdrością, chłodem serc, pychą i niemoralnością. Jeśli chcemy, aby w naszych studniach płynęła woda, musimy je odetkać.

O ile Izaak nie zmienił nazw studni nadanych przez Abrahama to odnowił je tak, aby mogły być błogosławieństwem dla kolejnego pokolenia. My również musimy być gotowi na takie przekształcenie naszych służb (czy nawet całkowite ich wypalenie jeśli trzeba), aby młodsze pokolenie chciało napić się tego, co oferujemy. Nie możemy zmieniać istoty naszego przesłania, lecz nie da się skutecznie pozyskiwać pokolenia Izaaka, czerstwą, staromodną prezentacją.

 

Potrzeba nam całkowitej przebudowy. Oto tylko kilka obszarów, które mogą wymagać odnowienia, przebudowy i odetkania:

1. Prawdziwa szczera duchowość. W czasach zielonoświątkowo charyzmatycznego poruszenia, przedawkowaliśmy z robieniem szumu. Celebrowaliśmy kaznodziejów, którzy nosili błyszczące garnitury a ich włosy wyglądały jak hełm. Wydawało nam się, że nie ma problemu w popychaniu ludzi, aby padali na podłogę w czasie usługi. Wypracowaliśmy sobie własne dziwaczne maniery zachowania przy kazalnicy. To wszystko musi odejść, dziś młodych ludzi nudzi sztuczność i udawanie. Nie musimy robić z siebie dzikusów, aby uzyskać nadnaturalne efekty.

2. Style muzyki. Uwielbienie wywołuje wojnę w niektórych kościołach, ponieważ tak bardzo związaliśmy się z muzyką naszego pokolenia. Chciałbym wykrzyczeć do ludzi z mojego pokolenia i starszych: „Tu nie chodzi o was!” Jeśli chcemy pozyskać młodszych ludzi to musimy zaktualizować naszą playlistę. Nie bądź egoistyczny; możesz słuchać swoich złotych przebojów w samochodzie lub w domu, lecz nie buduj służby swojego kościoła na muzyce z lat siedemdziesiątych.

3. Ubiór. W czasach, kiedy strój w stylu Casual Friday stał się normą dla większości pracowników biznesu, mnóstwo kościołów ciągle nie dostało jeszcze notatki służbowej. Kiedy wszyscy wokoło wyglądają jakby byli na pogrzebie, młodzi ludzie czują się jakby byli z innej planety. Wielu młodych chłopaków nie stać na zakup ciemnego garnituru (albo padli by martwi nosząc taki) a większość młodych kobiet nie da się zmusić do noszenia kapelusza z piórami, białych rękawiczek czy bluzek, które zakrywają ramiona. Nie ma drugiego tak skutecznego środka do zatykania studni jak staromodny religijny strój.

4. Zespół przywódczy. Jednoosobowy pokaz to była w kościołach norma w latach 80tych, lecz pokazaliśmy, że nie ma miejsca dla życzliwej dyktatury w kościele. Ten system nie był skuteczny i nie jest biblijny. Współcześnie młodzi ludzie chcą wzajemnego oddziaływania i więzi. W Nowym Testamencie Paweł budował wielopokoleniowy, wielokulturowy zespół, w którym byli mężczyźni i kobiety (p. Rzm. 16:1-16). Powinniśmy robić podobnie.

5. Relacyjne uczniostwo. W minionych latach, zdominowanych przez telewizję, chrześcijanie byli raczej widzami, którzy budowali swoje duchowe życie wokół wielkich wydarzeń, lecz kościół nie będzie w ten sposób funkcjonował w erze cyfrowej. Młodzi ludzie nie chcą się uczyć od gości, którzy przyjeżdżają do kościołów w limuzynach, zasiadają na tronie na scenie, głoszą z podwyższenia po czym znikają w swym wypoczynkowym pokoju. Oni chcą prawdziwych relacji z prawdziwymi duchowymi ojcami (matkami), którzy będą chcieli spędzić z nimi czas.

6. Technologia. Nie pojechałbyś za granicę jako misjonarz bez znajomości tamtego języka, a jednak sporo dzisiejszych kościołów usiłuje zdobyć młodsze pokolenie nie mając pojęcia o cyfrowych mediach. Nie bój się zmiany, jeśli dzieciak potrafi korzystać z iPhone to ty możesz też się nauczyć jako używać tweet’a. Bóg chce, abyśmy używali wszystkich nowoczesnych form komunikacji do głoszenia Jego prawdy.

 

Nie tkwijcie w starym miejscu. Duch Święty oferuje najlepszy sposób na odetkanie waszych studni. Otwórzcie swoje życie i służbę na to, co nowego Bóg robi w tym ekscytującym czasie.

 

J. Lee Grady był przez 11 lat redaktorem magazynu Charisma, obecnie jest redaktorem pomocniczym.

You can find him on Twitter at leegrady. His new book, The Holy Spirit Is Not for Sale, releases later this month.

раскрутка

Codzienne rozważania_09.03.10 Promise Keepers

James Ryle

Spójrzcie na narody i zobaczcie, patrzcie ze zdumieniem i trwogą! Bo za waszych dni dokonuję dzieła, w które nie uwierzycie, gdy wam ktoś o nim będzie opowiadał” (Hab.1:5, )

– Chcę, żebyś był kapelanem zespołu piłkarskiego Colorado Football Team.  – powiedział do mnie kiedyś trener Bill McCartney, w taki sposób, żebym wiedział, że ta sprawa nie podlega dyskusji.

Tacy są trenerzy piłkarscy. Kiedyś usłyszałem jak Tom Landry powiedział: „Trener to facet, który zmusza mężczyzn, żeby robili to, czego nie chcą, żeby doszli do tego czego zawsze chcieli”. Tak właśnie jest też z trenerem McCartney’em. On chciał, żebym był kapelanem zespołu i to wszystko.

– A co mam robić. – zapytałem. – Motywować ich?

– Oczywiście, że nie, – odpowiedział. – to jest akurat moja robota.

– No to co konkretnie chcesz, żebym robił? – zapytałem ponownie niepewny tego, o co mu chodziło.

–  Chcę, żebyś robił swoja robotę. – powiedział. – Tylko szybko!

Wiecie, byłem kaznodzieją długodystansowcem. Jeden z członków kościoła powiedział mi nawet: „Pastorze, twoje kazania są jak łaska Boża: nie do pojęcia i bez końca!” Nawet mój własny syn, Dawid, gdy był pastorem ds młodzieżowych nakleił kiedyś w męskiej ubikacji na suszarce do rąk notkę: „Tu nacisnąć po kazanie pastora Jamesa”. Błogosławię cię, mój synu.

Tak więc, Mac chciał, aby robił to w czym byłem dobry, tylko szybciej i miał do tego porządne powody. Gdy w mówisz do piłkarzy przed ostatecznym meczem to faktycznie nie masz czasu na głoszenie trzypunktowego kazania z wierszem na końcu. Jak się też przekonałem pierwszego dnia, dowcipy nie wychodzą dobrze, ponieważ ci chłopcy nie są w nastroju do śmiechu. Ciężko pracowali przez cały tydzień po to, aby teraz dać z siebie wszystko, całą swoją fizyczną tężyznę postawić przeciwko konkurentowi, a ty stajesz przed nimi w postawie klowna! Nie sądzę.

W ciągu kilku tygodni przekonałem się, że jedyną rzeczą, którą oni szanują to to twardo stojący gość, który mówi wprost do ich serc, więc zająłem taką postawę. Było oczywiste, że okazało się to właściwe; byłem członkiem piłkarskiej drużyny CU przez 10 lat. Lecz Panu chodziło o coś czego ani ja sam, ani Bill McCartney nigdy byśmy sobie nie wyobrazili. Już sam fakt, że dał nam razem współpracować był czymś niezwykłym.

Trudno sobie wyobrazić bardziej niepodobnych do siebie przyjaciół niż my dwaj. On był twardym piłkarskim trenerem, nie jakimś bezsensownym strażnikiem dyscypliny; zabetonowanym i pracującym na godziny katolikiem z Michigan. Jeśli o mnie chodzi to byłem byłym hipisem i kryminalistą, obwiesiem, charyzmatykiem z Biblią, piszącym poezje i doszukującym się kształtów zwierząt w chmurach.

On był Spartaninem, a ja – aktorem. On był wojownikiem, a ja – oratorem; on człowiekiem czynu, ja – marzycielem; on był przywódcą mężczyzn, ja zażenowanym, niepewnym gościem ciągle rozważającym, jak to było dorastać bez ojca . . . czy mamy.

Bóg patrzył z góry na tych synów człowieczych i mówił:”Tak, myślę, że wykorzystam tych dwóch chłopaków do czegoś niewiarygodnego”.

(Fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”, str. 41; James Ryle, 2010.)

Uwaga: Zamieszczone zdjęcie to lotniczy obraz z pierwszego spotkania Promise Keepers na pełnym stadionie wFolsom Field w Boulder Colorado; było tam około 54.000 mężczyzn! Był to zaledwie początek nadzwyczajnych rzeczy, które Pan czynił.раскрутка сайта через поисковые системы

Codzienne rozważania_08.03.10 Kiedy zostaje się mężczyzną?

James Ryle

Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce” (1Kor. 13:11).

Każdy mężczyzna i kobieta chcą być ważni, mieć znaczenie. Chcemy żyć dobrym i pełnym znaczenia życiem, znaleźć miłość i spełnienie, mieć dzieci, które będą robić to samo. To Bóg włożył takie pragnienia w nasze serca; on chciał tego dla nas, zanim my tego zapragnęliśmy!

Tak bardzo pragniemy akceptacji i potwierdzenia od dwóch najważniejszych w naszym życiu osób: mamy i taty, a w szczególności od taty. Z jakiegoś powodu to jego słowa mają o wiele większe znaczenie niż słowa mamy. Żyjemy w upadłym świecie wypełnionym zniszczonymi relacjami i wielu z nas przechodzi przez życie bez jakiejkolwiek akceptacji czy usłyszenia czegokolwiek pozytywnego wyrażonych w jakiś znaczący sposób.

Niemniej, nie jesteśmy odrzuceni. Bóg Sam wychodzi naprzeciw nas, aby nam zapewnić akceptację i dobre słowo, którego potrzebujemy i często dzieje się to w zaskakujący sposób. Takie doświadczenia mogą być punktami zwrotnymi w naszym życiu. To chwila, gdy dojrzała samoświadomość prowadzi do stanowczego działania, uwalniającego potencjał dzięki któremu możemy być naprawdę sobą. To właśnie miał na myśli Paweł, pisząc: „Gdy byłem dzieckiem” i „gdy na męża wyrosłem”, gdzieś po drodze nastąpił punkt zwrotny. Bóg chce, aby każdy z nas przeżył takie miejsce.

Zwrot „gdy na męża wyrosłem” można przetłumaczyć dosłownie tak: „gdy doszedłem do tego, aby być mężczyzną”. Czy miało to już miejsce u ciebie? Czy doszedłeś już do bycia mężczyzną czy też, bez względu na wiek, ciągle jesteś dzieciakiem. To pytanie prześladuje mężczyzn aż do późnych lat.

„Kiedy stałem się mężczyzną? Chcę to wiedzieć. Czasami to zastanawiam się czy w ogóle jestem. Czy ktoś może mi to powiedzieć? Czy to się stało wtedy, gdy zapaliłem papierosa za szkołą? Czy to było wtedy, gdy się przyłączyłem do innych kumpli na wygłupy? A może wtedy, gdy wypiłem łyk alkoholu i jeździłem po mieście? Czy może stało się wtedy, gdy sam starałem się wyglądać na wielkiego, aby poniżać innych. Mogło to być wtedy, gdy zdobyłem zwycięski punkt dla mojego zespołu, albo wtedy gdy w końcu dostałem najwyższa notę na końcowym dyplomie z czego rodzicie byli zadowoleni?Może na tej pierwszej gorącej randce, gdy poszliśmy na całego? Czy wtedy stałem się mężczyzną? Czy w ogóle się to kiedyś stało? Może wtedy, gdy złożyłem przysięgę wierności na flagę i poszedłem na wojnę? A może wtedy, gdy wróciłem do domu i zastanawiałem się, o co chodziło w tej wojnie? Czy to było w kaplicy, gdy szedłem do ślubu. Wygląda na to, że to stało się wtedy. No, przynajmniej sądząc po uśmiechu. A może wtedy, kiedy moje dzieciaki spojrzały na mnie w górę i nazwały mnie któregoś dnia tatusiem? Albo wtedy, gdy dostałem pracę i wspiąłem się na sam szczyt?

Jestem więc teraz mężczyzną, przynajmniej tak mówią, lecz jeśli jestem, to jest jeszcze jedna rzecz, która mi przeszkadza. Jeśli tak to muszę zapytać, a to pytanie prowadzi mnie do szaleństwa. Lecz jeśli stałem się mężczyzną to dlaczego ciągle zachowuję się jak dzieciak?”

(Fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”, Rozdział 5 str. 94 i 97 ; James Ryle, 2010.)

Oryginał można nabyć TUTAJ.

раскрутка

Codzienne rozważania_07.03.10 Władca Pierścieni

James Ryle

każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy” (1 Kor. 9:25).

Mam mistrzowski pierścień, a nawet dwa. Jeden to pierścień Big Eight Conference Championship (Teraz to Big Twelve) a drugi to pierścień National Championship z 1991 roku. W kolegiackim świecie futbolu zdobycie obu to wielka sprawa, możecie więc sobie wyobrazić naszą ekscytację, gdy nam się to udało w Kolorado. Pomimo że byłem tylko kapelanem również i mnie wręczono te pierścienie. Jest na nich nawet moje nazwisko.  Łałł.

Okazało się jednak, że jest pewien problem; pierścienie nie pasują. Nie rozumiem tego dlaczego. Zostałem zmierzony przed ich wyprodukowaniem i bardzo chciałem je założyć, gdy tylko zostaną dostarczone. Niestety okazało się, że oba były za małe. Bum! Stałem w swoim pokoju usiłując znaleźć jakiś sposób, aby je wepchać na palec, lecz za nic nie chciały wejść. Na ślinie udawało mi się dopchać jeden i drugi tylko do stawu, lecz wtedy palec puchł jak hot dog. Z trudnością udało mi się go zdjąć, zanim było za późno. Wiecie jak męczące jest posiadanie dwóch Mistrzowskich Pierścieni, których nie można nosić? Pamiętam, jak mamrotałem pod nosem chłodno, narzekając w tej sprawie Panu.

„Są za małe”. – powiedziałem. Wtedy nastąpiła taka chwila, której nigdy się nie zapomina: Pan powiedział do mego serca:

„Tak jest, są za małe. Powołałem cię do czegoś większego niż gra w piłkę nożną i mistrzowskie pierścienie”.

Jako kapelan byłem świadkiem tego, jak zespół piłkarski w niemal spartańskim oddaniu poświęcał się sprawie, która ostatecznie, na Wielkiej Scenie życia, szybko przemija i większość szybko o niej zapomina, oprócz tych, którzy zapłacili cenę za zwycięstwo. Mam takie pytanie: jeśli te chłopaki płacili tak wiele za coś, co jest tak niewiele warte, co takiego powstrzymuje nas przed oddaniem całego naszego życia Chrystusowi?

Mówiąc słowami Pawła: „każdy zawodnik od wszystkiego się wstrzymuje, tamci wprawdzie, aby znikomy zdobyć wieniec, my zaś nieznikomy”(1Kor. 9:25). Czyż nasze poświęcenie nie powinno być w jakimś stopniu większe, skoro nasza nagroda znacznie przekracza ich nagrodę? Tak, tak być powinno! (str..45, Released From the Prison My Father Built, James Ryle, 2010).

Mam nadzieję, że podobają wam się te fragmenty mojej książki. Oryginał można nabyć TUTAJ.

aracer