Poddanie się, a autorytet – część 1

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

W 1981 roku zostałem zatrudniony przez służbę kampusu uniwersyteckiego, aby wnieść równowagę w nauczanie ich pracowników i członków. Zaangażowali się oni w „Ruch Pasterski”. Był to program mentorski, który szybko przekształcił się w takie działanie, w którym członkowie kościoła nie mogli podejmować żadnych decyzji życiowych bez wcześniejszego zezwolenia ze strony kierownictwa kościoła. Wkrótce w powodu powstałych zranień, wszystko to się rozpadło.

Trochę historii, ponieważ jest to wciąż obecne w różnych formach
W „pasterzowanie” doszło do takiej kontroli, że nawet niektórzy przywódcy kościelni mówili ludziom, kogo mają poślubić lub też np. zerwać z kimś, kogo kochali, ponieważ przywódca „otrzymał słowo od Pana” albo też „nie miał w sobie świadectwa” w tej sprawie. Posługiwali się Bożym imieniem, aby poprzeć swe własne, ludzkie porady.

Wkrótce cały ten ruch się rozpadł. Wpłynęło to bardzo na służbę kampusu i cały kościół i z tego właśnie powodu zostałem poproszony o przywrócenie równowagi w nauczaniu. W całym kraju wiele kościołów upadło a wiele osób zostało skrzywdzonych z tego właśnie powodu. Wielu ludzi odeszło od Pana, wiele małżeństw, które nigdy nie powinny były być zawarte, a do których doszło w wyniku manipulacji starszych, zakończyło się rozwodem.

Jednak to niezrównoważone nauczanie i praktyki pozostają wciąż żywe i mają się dobrze do dzisiaj w wielu kościołach. Jakieś 15 lat później po wydarzeniach w kampusie, gdy pracowałem w jednym z wielkich kościołów, młoda, niezamężna studentka szkoły biblijnej, w której byłem dyrektorem, poprosiła mnie o rozmowę. Czuła się potępiona rozmawiając ze mną – liderem spoza jej własnego kościoła, jednak potrzebowała pomocy, ponieważ musiała porozmawiać z kimś neutralnym na temat nauk głoszonych przez jej pastora.

Pastor powiedział, że jeśli poszedłeś do innego kościoła, to wystawiłeś się na atak diabła
Powiedział, że jeśli ludzie nie są obecni na wszystkich nabożeństwach jego kościoła, tym samym wystawieni są na ataki diabelskie. Dzisiaj podobne rzeczy możemy dostrzec w różnych służbach internetowych, które głoszą, że jeśli ludzie nie zapiszą się na następne spotkanie, otwierają się przez to na diabła. Jeśli nie przekażą pieniędzy na tę służbę – otwierają się na diabła. Nie chcą ryzykować, że „rozminą się z Bogiem”, więc dalej to oglądają, aby nie otwierać się na diabła. Jest tego naprawdę cała masa – mnóstwo manipulacji polegającej na trzymaniu ludzi w strachu, zarówno przed Bogiem, jak i przed diabłem.

Jednak ta młoda kobieta odczuwała wewnętrzny konflikt. Wiedziała, że chociaż Bóg używał tego pastora i innych liderów kościoła, to jednak coś było nie tak z myślą, że jeśli „wyjdzie spod ich przykrycia”, otworzy się wtedy na atak. Wiedziała przecież, że ona także ma w sobie Chrystusa. Czy On sam nie wystarczy? Czuła, że coś jest nie tak z tym, że sama, z Chrystusem, który w niej przecież jest, nie może podejmować decyzji dotyczących jej własnego życia. Coś jej nie pasowało w tym, że miała konsultować wszystkie decyzje z liderami, by mogli wtedy przekazać „słowo” lub jakieś wskazówki.

W swoim kościele przystąpiła do programu „mentorskiego” …
…który prowadził mężczyzna co najmniej 20 lat od niej starszy i do tego żonaty. Bardzo szybko program mentorski stał się sposobem, aby nią kontrolować. Czuła, że mentor miał wobec niej nawet jakieś motywy seksualne i starał się przejąć kontrolę nad jej życiowymi decyzjami. Wiedziała, że jest manipulowana, jednak przywódcy kościoła zawsze pokazywali jej wtedy jakiś werset, a ona nie chciała zgrzeszyć przeciwko Bogu, ani otworzyć się na atak diabła.

Historia ta zawiera wiele rzeczy, różnych form manipulacji, które często można dostrzec w dzisiejszych kościołach: posługiwanie się Bogiem do usprawiedliwiania niemoralnego lub nieetycznego zachowania, przejmowanie kontroli nad prawem ludzi do podejmowania własnych decyzji, wywoływanie u kontrolowanej osoby wrażenia, że gdy nie zgadza się z mentorem, obraża tym samym Boga, wprowadzanie pożądania i fantazji w relacje między mentorem a uczniem.

Często słyszy się też o byciu „pod czyimś przykryciem” czy o „relacjach przymierza”. Słyszałem o „proroctwach” wypowiadanych nad ludźmi, które kończyły się: „tak mówi Pan”, i zawsze proroctwo takie wychodziło od pastora lub innego starszego.

Nie chcesz rozminąć się z Bogiem – postawa oparta o strach
Poddanie się pod autorytet to często temat poruszany w małych grupach, które zawsze zorganizowane są w formie piramidy, gdzie osoba na jej szczycie mówi innym, co powinni, a czego nie powinni robić, i zawsze powołuje się przy tym na Boga. (Więcej informacji na temat piramidy tradycyjnego kościoła znajdziesz w mojej książce „Return of the First Church”).

Słyszałem wiele historii o pastorach, którzy mówili o ludziach, którzy opuścili ich kościół, że „mają demony” i kazali pozostałym członkom ich unikać.

Czy Jezus postępował w ten sposób w ewangeliach?
W Jan. 6:66-67, kiedy Jezus powiedział trudną do zrozumienia przypowieść – rzecz, która wielu słuchaczy uraziła, zapytał też swoich uczniów: „Czy i wy mnie opuścicie?” Nie powiedział im, że mają odejść, tylko po prostu zadał pytanie.

Kiedy bogaty młodzieniec odszedł od Jezusa (Mat.19:16-23), czy On pobiegł za nim? W Łuk. 9:59-62 dwóch mężczyzn oświadczyło, że chcą pójść za Jezusem. Jeden z nich powiedział, że najpierw jednak chce wziąć udział w pogrzebie, a drugi, że najpierw chce wrócić do domu, aby się pożegnać. Czy Jezus pobiegł za którymkolwiek z nich? Nie. Po prostu poinformował ich o koszcie bycia uczniem, a następnie pozwolił im podjąć własną decyzję.

Jezus zawsze taki jest. Najpierw pokaże nam, głęboko w naszym sercu, konsekwencje wyboru, którego chcemy dokonać, a następnie pozwoli nam, oraz Jemu w nas, podjąć decyzję. Jezus powiedział, że Duch Święty „wprowadzi was we wszelką prawdę”. Nie pędzi nas idąc z tyłu, motywując nas za pomocą strachu. On prowadzi nas idąc z przodu i prosi, abyśmy za Nim podążali.

W przyszłym tygodniu pokażę kilka oznak duchowej manipulacji oraz to w jak prowadzi nas Bóg, abyśmy mogli porównać Boże postępowanie z wypaczeniami, jakie na ludzi nakłada diabeł.

| Część 2 >

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

One comment

  1. Bardzo dziękuję Ci bracie Tomaszu S. za wytrwałą pracę tłumaczenia tekstów Johna Fenna, dla mnie są one ogromem wiedzy biblijnej, poznawania i rozumienia inaczej niż do tej pory wielu fragmentów w Biblii,
    John Fenn jest dla mnie wielkim autorytetem, zbudowaniem, i zachęceniem w wierze w Naszego Pana Jezusa.
    Wiele błogosławieństw dla Ciebie Tomaszu, jak to mawia J.F.
    Urszula

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.