Religia strachu

Logo_TheSchoolOfChris

Chip Brogden

Jest to transkrypcja z nagranej sesji. Całości w oryginale można posłuchać TUTAJ

Pytanie: „Czasami oblatuje mnie strach… czy jeśli nadal tkwię w systemie to ominie mnie Porwanie? Powoli wychodzę z systemu i modlę się o to, aby system został zabrany ze mnie. Kocham Jezusa z całego serca i chcę postępować tylko zgodnie z tym, co On mi mówi”.

Czy nie byłoby miło, gdybyśmy mogli iść za Panem i pozwalać prowadzić Mu się, bez zakłóceń czy rozpraszania, zatrzymywania, upokarzania, bądź strachu powodowanych przez to, czego nauczył nas kościół, bądź czegoś co powiedział kaznodzieja?

To byłoby wspaniałe. Niemniej, ja wiem, że o ile wiele łatwiej jest wyjść z systemu, więcej czasu zajmuje wyprowadzenie systemu ze człowieka.

Religijne systemy wykorzystują strach do kontrolowania ludzi. Jest to wybrane przez system narzędzie. Strach. Religijne systemy używają strachu do zbawiania ludzi. Jeśli przyjrzysz się licznym katedrom w Europie to znajduje się na nich mnóstwo fresków. Kiedyś ludzie nie umieli czytać, więc kościoły pozyskiwały artystów, aby malowali na ścianach freski. Jest tam dużo pięknych obrazów nieba, stworzenia, aniołów i tak dalej, lecz jest również znacząca ilość ilustracji ludzi wrzucanych do piekła oraz diabła i jego demonów, które dręczą zgubionych. Mógłbyś się zastanawiać nad tym, po co umieszczać takie budzące wstręt, przerażające obrazy na ścianach katedr, lecz powód jest prosty: ludziom przekazywane jest wizualnie przesłanie. Jakie? Nawróć się lub spłoń, kochanie! (dosł.: Turn or burn, baby!)

Kościół miał potężną moc sprzymierzając się z Bogiem i przekonując ludzi, że jeśli masz przychylność Kościoła to masz przychylność Boga i będziesz cieszył się wiecznym niebiańskim szczęściem. Jednak, z drugiej strony, jeśli wypadniesz z łask Kościoła, wypadasz z przychylności Bożej i będziesz na wieki potępiony w piekle i siarce, wiecznych torturach i cierpieniu. Kiedy nie umiesz czytać to widzieć, znaczy wierzyć. Tak więc lud pospolity chodził do Kościoła, oglądał te freski na ścianach i trzymał się Kościoła. Nawet królowie w tamtych czasach byli w pewnym stopniu pod zaklęciem Kościoła i jak najczęściej starali się współpracować z nim, ponieważ nie chcieli, aby papież się wściekł na nich i ekskomunikował ich – a to oznaczało piekło!

Tak więc zagrożenie ekskomuniką i wiecznym potępieniem wystarczało, aby utrzymywać ludzi w posłuszeństwie dla religijnego systemu a nawet królowie i władcy w przeciwnym wypadku robiliby co tylko chcieli

Tak więc religia bazuje na strachu. Strachem są przyciągani do Kościoła ludzie i strachem utrzymuje się ich w chodzeniu do Kościoła. Możesz dziwić się temu, że niektórzy ludzie będą przyciągani do Kościoła przez strach. Zazwyczaj są to ci, którzy wychowali się w religijnych, chodzących do Kościoła rodzinach, gdzie ojciec i matka ciągnęli ich do kościoła za każdym razem, gdy tylko drzwi były otwarte. Może dorośli i zbuntowali się, decydując, że Kościół nie jest dla nich. Idą więc w świat i chodzą swoimi własnymi drogami. W międzyczasie mama i tato martwią się o nich i ich duszę, więc nadal przynudzają do chodzenia. Gdy mama i tato mówią: 'Widzisz, gdybyś chodził do kościoła, nie stało by się coś takiego. Musisz przestać walczyć z Bogiem i wrócić do Kościoła”. Stan takiej osoby jest osłabiany, martwi się, przeżywa depresję bądź szuka czegokolwiek, co mogło by pomóc, i myśli: „Wiesz, może rodzice mają rację. Moje życie jest faktycznie w wielkim bałaganie. Myślę, że spróbuję tego Kościoła jeszcze raz. Może to mi pomoże”. Zaczyna więc chodzić do Kościoła, jej życie jest bałaganem, gdy więc przychodzi czas na modlitwę, zazwyczaj ląduje złamana przed platformą, wszyscy zbierają się wokół niej i modlą się, i jest mnóstwo płaczu. Lecz, o ile płacz i wyrażanie swoich uczuć ma terapeutyczne znaczenie, . . . wszystkie emocje wychodzą i człowiek znajduje się w środowisku, które wydaje się przyjazne i pocieszające. Ludzie modlą się o człowieka a to wydaje się miłe i wzmacniające. Mama i tato cieszą się bardzo z powrotu do Kościoła, więc zaczyna się myśleć: „Wiesz, Kościół w końcu nie jest taki zły”.

Więc zaczyna chodzić do Kościoła.

Jest to bardzo typowy schemat zachowania. Obserwowałem jak odgrywa się to w życiu setek ludzi (jeśli nie tysięcy). Chciałbym tylko wskazać na to, że w tej całej historii, którą opowiedziałem, nie było Pana. Ani odrobiny. To wszystko skupia się na Kościele – nie jest skupione na Chrystusie. Tu chodzi o to czy ty chodzisz do Kościoła, czy nie, a stoi za tym taka myśl, że jeśli chodzisz do Kościoła to nie będą ci się przytrafiać złe rzeczy; jeśli jednak pójdziesz, będzie dobrze się działo, lub, co najmniej, łatwiej będzie znosić te złe rzeczy. Niemniej, całość opiera się na chodzeniu do Kościoła i opiera się na strachu. Nie opiera się na tym, gdzie ty jesteś osobiście z Panem, lecz na tym, gdzie jesteś z Kościołem.

Możesz powiedzieć: „Taaa, lecz istota polega na tym, że jak ktoś zacznie chodzić do kościoła to poprowadzi go to do głębszej relacji z Bogiem”. Niekoniecznie. Ach tak, brzmi to wystarczająco usprawiedliwiająco, lecz z mego doświadczenia wynika, że zdarza się to rzadko. Samo podejście jest w całości błędne. Chodzi mi o to, że jeśli chcesz jabłek, musisz zasadzić ziarno jabłoni. Nie możesz siać pomidorów i spodziewać się, że będziesz miał z tego jabłka. Jeśli więc nakłaniasz ludzi do chodzenia do Kościoła strachem to nie zaczną oni nagle przychodzić do Pana z miłością. Strach nie prowadzi do miłości. Religia nie prowadzi do Relacji. Po prost nie prowadzi. Drzewo poznaje się po owocu. Tak więc, religijny system jest zakorzeniony w strachu i nie może wydać z siebie miłości do Boga. To nie jest możliwe.

Ludzie powiedzą: „Ach, znam mnóstwo ludzi, którzy chodzą do Kościoła i kochają Jezusa z całego serca, a to zaprzecza temu, co mówisz”. Nie, nie zaprzecza. Jeśli ludziom zdarzy się znaleźć Boga w Kościele to nie dzięki Kościołowi, lecz pomimo Kościoła. Dzieje się tak nie dlatego, że Kościół jest tak wspaniały, lecz dlatego, że Bóg jest tak miłosierny. Jeśli jesteś człowiekiem szczerym, szukającym Boga z całego serca to On mówi: „Gdy Mnie szukacie, znajdziecie Mnie, gdy Mnie będziecie szukać z całego serca”. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że ludzie, którzy szczerze szukają Boga, zazwyczaj kończą w Kościele. Tak byli uczeni, prawda? Byli szkoleni tak: „Jeśli chcesz znaleźć Boga idź do Kościoła”. Tak więc, idą tam, ponieważ religijny system przez tysiące lat tak szkolił ludzi, aby myśleli, że Bóg i Kościół są jedno. Jeśli więc chcesz znaleźć Boga, idź do Kościoła. I to właśnie ludzie robią.

Gdyby jednak wiedzieli w jaki sposób znaleźć Boga, znaleźliby Go w supermarkecie. Boga można znaleźć w domu w komórce z miotłami. Boga można znaleźć w kafejce w pracy, można go znaleźć siedząc na plaży. Czy rozumiesz to, co mówię? Ludzi idą do Kościoła, aby znaleźć Boga, ponieważ tego oczekują. Znajdują Boga w Kościele, ponieważ szukają Go w Kościele. Bóg szanuje tych, którzy Go szukają i objawia im Siebie tam, gdzie są. Nie ma tu miejsca poparcie religijnego systemu. Często religijny system wchodzi w drogę szczerze szukających Boga i czasami robi tak złą robotę, że ludzie nie znajdują Boga w Kościele. Po prostu przestają szukać, bądź wyobrażają sobie, że jeśli Bóg w ogóle istnieje to nie znajdą Go w Kościele.

Moją życiową misją jest pokazać ludziom, że nie muszą chodzić do Kościoła, aby znaleźć Boga. Boża przychylność nie zależy od przychylności Kościoła. Po prostu nie zależy. Religia opiera się na strachu, Relacja – na miłości. Możesz uzyskać tą relację właśnie teraz. Dla większości ludzi jest to rewolucyjna koncepcja. Nie potrafią tego pojąć. Kiedy jednak już przemyślą sprawę, wszystko nabiera doskonałego sensu. Wtedy nie musisz już więcej bronić religijnego systemu. Możesz po prostu oddzielić to wszystko od Pana. Problemy powstają, gdy nie potrafisz oddzielić. Patrzysz na Kościół i mówisz: „Jeśli to jest wszystko, o co chodzi z tym Jezusem, to ja nie chcę Go”. Nie, to NIE jest to, o co chodzi – tu jest cała istota. Jesteś oburzony przez hipokrytów, chciwość i całe to szaleństwo, które się tu dzieje? Wspaniale! Bóg również jest zdegustowany. To jest to przesłanie. Ludzie słyszą to po raz pierwszy, mrugną okiem i idą dalej oniemiali. Oni spodziewają się, że będziesz bronił kościoła, a ty go nie bronisz, ty nie kłócisz się, zgadzacie się. Tak, system religijny to zamęt. Lecz my nie mówimy o Religii, lecz o Jezusie, mówimy o Relacji z Jezusem. To jest przesłanie.

Można teraz z łatwością przyjąć te słowa, Religia i Relacja, ponieważ używam ich przez cały czas i stają się bardzo passe, coś jak slogan. Widziałem ludzi kościoła mówiących o Religii i Relacji, po czym starali się pozyskać ludzi do chodzenia do Kościoła. Używają tej frazeologii, lecz mijają się z istotą.

Gdy trafiasz w cel, nie będziesz używał tych słów i następnie mówił o chodzeniu do Kościoła. Całą rozmowa przenosi się na przyjściu do Jezusa, nie na przyjściu do Kościoła. Tak więc, nie możesz używać tych słów i nie wprowadzać ich w życie. Musisz żyć nimi. Ludzie muszą to widzieć. „O tak, to jest ten facet, o którym ci mówiłem. Dziwny jakiś – mówi o Jezusie, lecz nie chodzi do Kościoła. Hm.. Muszę dowiedzieć się coś więcej. Muszę zobaczyć, skąd ten gość jest. To jest ten rodzaj Jezusa, w którego mogę uwierzyć”. Widzisz już, jak to działa? To jest zabawne.

Kiedyś pukałem do drzwi i nazywaliśmy to „świadczeniem”, lecz tak faktycznie było to zapraszanie ludzi, aby przyszli do Kościoła. Motywy były dobre, lecz nie były czyste. Rzeczywiście wydawało nam się, że jeśli ludzie przyjdą do naszego Kościoła to spotkają Pana we wspaniały sposób. Lecz nie tak działo się to w Dziejach Apostolskich, prawda? Oni nie mówili o przyłączaniu się do Kościoła, mówili o Jezusie, ludzie wierzyli w Niego, przychodzili do Pana i wszystko wzrastało. Oczywiście, spotykali się ze sobą nawzajem, lecz nie na to kładli nacisk w swoim przesłaniu. Przez stulecia przeszło ono z: „przyjdź do Pana” na „przyjdź do Kościoła”. Tak, twierdzę, że Religia opiera się na Strachu. To powinno być oczywiste.

Tak więc, wszystko czego się dotknie Religia wydaje strach. Strach dotyka wszystkiego. Dotyka twoich finansów. W pewnym okresie, gdy kościół pozbywał się mnie, przyszło do mnie pewne małżeństwo. Powiedzieli: „Nie zgadzamy się z tym, co się tutaj dzieje, lecz musimy płacić nasze dziesięciny, ponieważ chcemy, aby nasze finanse nie zostały przeklęte”. Co powiesz na coś takiego? Jakże zdumiewająca ignorancja: dawać pieniądze na coś, czego nie popierasz, ponieważ boisz się przestać płacić dziesięciny. Skąd bierze się ten strach? On nie pochodzi od Boga, pochodzi z Wiary Skupionej na Kościele, która tak naprawdę jest Wiarą Skupioną na Sobie. Robimy to, co jest w naszym najlepszym interesie i wierzymy, że w naszym najlepszym interesie jest nadal płacić dziesięciny, ponieważ boimy się tego, co mogło by się stać, gdybyśmy przestali. To jest Wiara Skupiona na Sobie. To jest Wiara Skupiona na Kościele. Nie jest to skupiona na Chrystusie wiara opierająca się na miłości. Biblia mówi: „Doskonała miłość odrzuca strach, ponieważ strach jest udręką. Kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości”.

Jest taki strach przed niechodzeniem do Kościoła. Dlaczego ludzie tak się z tym zmagają? Widzą prawdę, z pewnością usłyszą prawdę, jeśli będą słuchać tego programu, lecz pozostaje to stałe zmaganie. Nie są w stanie tak po prostu pozbyć się idei, że jeśli przestaną chodzić do Kościoła to stanie się im coś złego. Może staną się odstępcami. Może rodzina tego nie zaaprobuje. Może stracą przyjaciół. Może w niedzielny poranek diabeł złapie ich gdzieś indziej niż w Kościele i stanie się coś złego. Wszelkiego rodzaju dziwne rzeczy i wymówki, aby nadal trzymać się tego, co Bóg już dawno osądził i powiedział, aby wyjść. Lecz oni nie wychodzą. Jest jeden powód: STRACH. Strach przed nieznanym. Strach przed tym, co może się im przydarzyć.

Podobni są do postaci z „The Shawshank Redemption”, gościa, który po życiu spędzonym w więzieniu tak bardzo boi się wolności, że w końcu zabija siebie na kilka dni przed wyjściem. Dlaczego? Ktoś powiedział, że został zinstytucjonalizowany. Zapytali go, co to znaczy. Powiedział, że kiedy pierwszy raz trafiasz do więzienia, nienawidzisz tych ścian, następnie przyzwyczajasz się do nich, a potem nie potrafisz żyć bez nich. To jest, powiedział, zinstytucjonalizowany. Tak, to jest bardzo dobry sposób na opisanie instytucjonalnego Kościoła. Ludziom wydaje się, że nie mogą żyć bez niego, a to pokazuje na to, co oni myślą o swoim życiu. Ci, których wiara jest skupiona na Chrystusie wiedzą, że ich życie jest w Chrystusie, a nie w religijnym systemie.

Tak więc w pytaniu: „Czy nie stracę Porwania?” jest strach. Jest to kolejny przykład strachu. Zamiast miłości, nadziei i radosnego oczekiwania na powrót Chrystusa, Religia wytworzyła w tobie strach. Jest to podobne do czarnej chmury, która wisi nad głową, zamieniając to, co powinno być radosne, w strach. Ja nie oskarżam ciebie, oskarżam system religijny. Strach jest owocem tego religijnego systemu.

Cała moja wiedza o tobie opiera się na tym, co napisałeś, a w ostatniej części pytania czytam: „KOCHAM JEZUSA Z CAŁEGO SERCA I CHCĘ POSTĘPOWAĆ TYLKO ZGODNIE Z TYM, CO ON MI MÓWI”. W porządku, idź za tym. Brzmi to dla mnie tak, że jesteś w dobrym miejscu z Panem. Kochać Boga i chcieć postępować wyłącznie zgodnie z Jego wolą – lepiej już nie będzie. Zgodnie z Pismem, jeśli jesteśmy wiernymi sługami, nie będziemy zaskoczeni ani przestraszeni nagłym powrotem Mistrza. Przestraszą się jedynie ci, którzy są leniwi, letni, hipokryci, gnuśni oraz niewierni słudzy. Nie wygląda na to, żebyś do nich należał.

Zakładając więc, że twoje serce jest we właściwym miejscu, myślę, że możesz po prostu rozpoznać strach „pozostawienia” jako kolejny zwykły symptom religijnego uzależnienia, który pokonujesz. To jak ból głowy po przepiciu. Przestałeś pić poprzedniej nocy, lecz głowa nadal zwleka. Potrzeba trochę czasu na pozbycie się religijnego kaca, a ból głowy może trwać dłużej niż dwa, trzy dni. Lecz wyrośniesz z tego w miarę szybko.

Chciałbym, abyś przez to doświadczenie znalazł nowe miejsce wiary, zaufania, miłości. Jest mnóstwo różnych interpretacji Porwania, czy będzie przed, w czasie, czy po Wielkim Ucisku. Sądzę, że wiesz coś o tym, opierając się na tym, czego nauczyłeś się w Kościele, lecz nie jest ważna wiedza czy Jezus wróci przed, w trakcie, czy po Ucisku. Ważne jest to, że kochasz Go i oczekujesz na Jego powrót, a jest to czas radosnego oczekiwania. Mam nadzieję, że nie będzie cię obchodziło to, kiedy On wróci, że będziesz gotowy na Jego powrót i będziesz wierny. Bez względu na to, jak to wszystko się stanie, ważne jest to, że ty nie jesteś napędzany strachem, lecz miłością. A miłość ma swoje sposoby na wyprowadzenie dobra na końcu.

сео компания отзывы

Click to rate this post!
[Total: 19 Average: 4.4]

One comment

  1. Amen Bracie. Niewielu chrześcijan rozumie ,że Kościół to Oblubienica Pana, która oczekuje przyjścia Oblubieńca.
    Dlatego Woła PRZYJDŹ PANIE JEZU!!!
    Niestety system religijny przejął od katolicyzmu formy psychologicznego oddziaływania na ludzi ,zapominając o tym ,że Kościół jest żywym Ciałem Chrystusa .
    Jedyna zatem więź jaka powinna być nierozerwalna to więź z jego Głową ,
    Wszystkie inne więzi mogą mieć podłoże demoniczne pomimo tego ,że dzieją się w „kościołach”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.