Kriston Couchey
Gdy zastanawiałem się z zakłopotaniem nad tym snem, Ojciec wyjaśnił mi, kim był ten młodzieniec ze snu: „To jest Kościół” – powiedział.
Część I POKONANY PRZEZ ŚWIAT
W tym śnie byłem młodym mężczyzną, który właśnie znalazł swą drogę w życiu. Jestem gdzieś poza domem. Będąc w podróży prowadzę samochód i w czasie parkowania wpada na mnie inne auto. Tak pierwszy kościół zaczął swoją podróż i drogę do dojrzałości. Samochód, który ja prowadzę w jakiś sposób ma do czynienia z celem kościoła, a ten drugi to świat i jego cele, które 'kolidują’ ze sobą. Parking reprezentuje cel, który nie postępuje do przodu, lecz został 'zaparkowany’ (jest nieużywany).
Tamten mężczyzna jest dla mnie miły i kończy się to tak, że idę do niego do domu i zaprzyjaźniam się z jego dziewczyną. Zachowując się miło w stosunku do mnie, zaczynają mnie oboje atakować łyżkami do opon. Sam podnoszę taką łyżkę, aby walczyć na ulicy. Wiem, że będąc w mniejszości, przegrałem walkę i dostanę poważne urazy głowy. Sytuacja reprezentuje to, jak pierwszy kościół zaprzyjaźnił się ze światem i zaczął „kochać” te rzeczy (przyjaciółka) ze świata. Z powodu tego kompromisu, świat i diabeł (przyjaciółka) atakowali kościół swymi narzędziami. Kościół RÓWNIEŻ podjął tą samą światową broń i jest pokonany, z powodu swojej niewierności i wykorzystania światowej broni (Miecz Konstantyna). Walka odbywa się na ulicy i poza strefą ochrony domostwa Ojca.
Część II OCUCENIE NA ULICY
Minęło 15 lat, mam amnezję i uszkodzenia mózgu spowodowane tym atakiem, używam słownictwa z zakresu dwu, trzylatka i jestem pod nadzorem prawnego opiekuna. Minęło wiele lat. Z powodu zniszczeń dokonanych na kościele zapomniał o tym kim jest i stał się jak niemowlę zależy od prawnych opiekunów (prawo, uzależnienie, hierarchia), którzy się nim teraz zajmują. Jest to obraz współczesnego systemu instytucjonalnego kościoła.
Jestem na ulicy. Nagle amnezja opuszcza mnie, mój mózg łączy się w całość i wracają mi wszystkie czynności. Zaczynam rozumieć trudną sytuację, w której się znalazłem. Straciłem kontakt z rodziną, ponieważ byłem daleko, gdy zdarzył się wypadek, bliscy nie mogli mnie znaleźć, byłem pod opieką prawnych opiekunów. Na zewnątrz, na ulicy i nie pod opieką prawnego opiekuna jest miejsce, gdzie następuje uzdrowienie. Kościół przypomina sobie ponownie poza ścianami religii kim jest, przypomina sobie swoją „Rodzinę”, do której należał i od której został oddzielony, przez co znalazł się pod opieką 'prawnych opiekunów’ czyli tych którzy na mocy swej pozycji dyktowali mu co i jak, tych od których był całkowicie uzależnionych, tych którzy nadzorowali każde jego działanie.
Mówię opiekującej się mną kobiecie: „Vicky to moja mam, zadzwoń do nie”. Mówię jeszcze niewyraźnie, ale wiem, że mogę wyraźnie, jeśli spróbuje. Kobieta jest zszokowana tym, że poskładałem tyle wyrazów razem, lecz ignoruje moją prośbę, ponieważ siedziała przy mnie tyle lat i wiem, że nie jestem w stanie sam zająć się sobą. Zbudziłem się, byłem zdumiony snem i modliłem się, po czym znowu zasnąłem. Vicky to skrót od Victorii, Zwycięzcy. Po okresie dzieciństwa i braku możliwości zatroszczenia się o siebie, kościół budzi się do świadomości, że jego dziedzictwem jest być kościołem zdobywczym i zwycięskim. Prawny opiekun (stary Opiekun) nie ma takich umiejętności, czuje się pewnie wśród ubezwłasnowolnionych sierot więc ciągle traktuje kościół jak kogoś niedojrzałego, niezdolnego do zajęcia się sobą.
Część III WYRAŹNE SŁOWA
Teraz mówię do prawnej opiekunki jeszcze niewyraźnie, po czym, ostatecznie, wraca mi umiejętność wyraźnej mowy i zaczynam jej mówić, ku jej zdumieniu, że teraz jestem już normalny. Ona nie chce w to uwierzyć, że już nie potrzebuję jej kontroli, lecz prawda jest taka, że nie faktycznie już nie potrzebna mi jest prawna opieka, mózg został uzdrowiony, amnezja minęła, znowu staje się dorosłą osobą, która może podejmować własne decyzje. Sen kończy się tym, że kościół w końcu jasno wyraża swoje serc w dojrzały sposób i może podejmować swoje decyzje. Prawny opiekun (stary Opiekun) nadal uważa, że kościół musi być rządzony stale i zależny „pod” jego nadzorem.
PRZYSŁOŚĆ ORGANICZNEGO KOŚCIOŁA
Otrzymałem ten sen po rozmowie z kimś, kto rozpaczał nad brakiem „delegowanej władzy” i „struktury” w ruchu organicznego kościoła. Zachowanie tej osoby DOKŁADNIE odzwierciedla to, co czuje wielu „prawnych opiekunów”, gdy widzą ludzi kościoła, którzy nie wchodzą „pod” to, co ludzie uważają za władzę. Jednak Bóg naprawdę rodzi Swój kościół, aby był wyrazem Jego Samego w mniejszych organicznych warunkach. Wielką przeszkodą dla tego rodzaju organicznego sposobu działania jest myślenie hierarchicznego przywództwa, „prawnego opiekuna” pochodzące z tego, kończącego się wieku. Gdy ludzie zdają sobie sprawę z tego, że nie potrzebują już więcej „prawnego opiekuna” i wyjdą spod jego wpływów, widzimy wolność, dzięki której dojrzewają i działanie Ducha Świętego przez każdego, a nie tylko przez przywództwo. Umysł kościoła zdrowieje a jego postawa pomału wraca. To sprawia, że „Pamiętamy, kim jesteśmy”.
Dziś mamy do czynienia z zagrożeniem zwiedzenia i braku wizji w organicznym sposobie wyrażania się kościoła. Kościół nadal usiłuje odnaleźć swój wyraźny głos i przekonanie co do tego „kim jest”. Potrzebuje prawdziwych apostołów i proroków, którzy ROZJAŚNIĄ wizje tego, kim jest kościół, UZDOLNIĄ go do tego, oraz UWOLNIĄ, aby był dojrzałym młodym człowiekiem siły, do czego został powołany. Ten organiczny kościół ma jednak dużo ran, które muszą zostać uzdrowione. Zmaga się z odróżnieniem prawdziwej apostolskiej i proroczej służby od ludzi funkcjonujących jako „prawni opiekunowie”. Niech to będzie jasne: małe dziecko potrzebuje opiekuna i jest to dobre, aby troszczono się o niego. Człowiek dorosły, dojrzały nie potrzebuje tego, aby opiekun nim kierował i poprawiał go. Za brak wizji i wdzierające się zwiedzenie odpowiedzialne jest odrzucenie wszystkiego, co wygląda jak stary opiekun, lecz istnieje prawdziwe Apostolskie i Prorocze dzieło i pojawia się ono w ruchu organicznego kościoła.
KRÓLOWIE I KAPŁANI
Jednym z zadań apostołów i proroków jest wyposażanie ciała, aby wypełniało swoje role jako królowie i kapłani pod naszym Bogiem. Proroczy płaszcz ma w swej naturze kapłaństwo, a apostolski jest w swej naturze królewski. Jednak w przypadku obu tych darów nie może mieć miejsce uzależnianie i dyktatura w kościele, są one po to, aby uczyć innych, jak mają wejść w swoje miejsca kapłanów i królów w Chrystusie.
Zadanie uzdalniania kościoła do wypełnienia swego przeznaczenia ZANIKA, gdy ludzie zaczynają funkcjonować zgodnie z naturą i autorytetem Chrystusa! Chrystus we mnie jest nadzieją Chwały! Co Bóg kształtuje w kościele? On kształtuje SYNÓW! On buduje pełnię miary Chrystusa w Swym ludzie; który będzie wyrażał Jego Osobę.
W Nim
Kriston Couchey