Grady J. Lee
Popieram każdy święty przełom przebudzeniowej gorączki, lecz bądźmy ostrożni, aby strzec się przed pychą i błędem.
Bóg rozbudza głęboką duchową pasję w sercach tysięcy ludzi, którzy wybierają się w ostatnim miesiącu na Florydę, aby przeżyć przebudzenie zw.: „Lakeland Healing Revival”. Ponieważ spotkania zaczęły się 2 kwietnia w kościele, gdzie jest 700 miejsc siedzących, tłum czterokrotnie przenosił się do większych pomieszczeń, gorączka rosła, a wiadomości rozpowszechniały się na całym świecie – dzięki GodTV i audycjom online.
W ciągu kilku tygodni efekt kuli śnieżnej osiągnął pełny rezultat.
Można spokojnie powiedzieć, że nie ma w historii ruchu zielonoświątkowego poruszenia, które by zdobyło tak wiele międzynarodowej uwagi i tak szybko, jak te spotkania. Jestem cheerleaderem charyzmatycznego ruchu, ucieszyłem się więc, słysząc wiadomości o tym, że Todd Bentley przedłużył swoją wizytę w rozpalonym kościele. Emocjonujące było słuchanie raportów o cudach i oglądać wzrastający, aż do zapełnienia stadionu tłum.
“Gdy dopuszczamy dziwaczne zachowania na scenie, sugerujemy, że jest to prawidłowe i w ten sposób dopuszcza się do rozpowszechniania się większej ilości dziwnego ognia.
15 kwietnia odwiedziłem nabożeństwo i byłem pobłogosławiony przez muzyke Heather Clark’s oraz tryskające energią uwielbienie zebranych. Śmiałem się razem ze wszystkim,i gdy patrzyłem jak Bentley wykrzykuje swoje „firmowe” „Bam! Bam! Bam!”, gdy modli się o chorych i macha swoim utatuowanym ramieniem nad tłumem. Hej, Jezus nie modlił się o ludzi według faryzejskiego podręcznika, jestem więc otwarty na niekonwencjonalne metody.
Ale byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że całym sercem chwytałem to, co zobaczyłem w Lakeland. Coś mnie niepokoiło, lecz trzymałem zamknięte usta przez trzy tygodnie, gdy się modliłem, radziłem się szanowanych duchowych przywódców i badałem swoje serce, aby być pewnym, że nie żywię tym religijnego ducha. Ostatnia rzecz jakiej nam dziś potrzeba to więcej złośliwie uduchowionych łowców herezji uderzających w innych chrześcijan.
Nie jestem łowcą herezji i popieram to, co dzieje się w Lakeland, ponieważ wiem, że Bóg używa niedoskonałych ludzi (takich jak ja i ty) do zdobywania innych dla Jezusa. Równocześnie, wierzę, że moje pytania są szczere, a troska prawdziwa.
Nie motywuje mnie krytykowanie Bentleya czy pastora, który sponsoruje te spotkania, Stephen Stradera. We wrześniu 2002 magazyn Charisma wydał siedmiostronnicowy artykuł na temat zdumiewającego nawrócenia Bentley’a z narkotykowego uzależnienia.
Wierzę, że Bentley jest uczciwym bratem, który chce, aby ludzie spotykali sie z Bożą obecnością i mocą. Niewątpliwie ten 32 letni ewangelista potrzebuje naszych modlitw bardziej niż kiedykolwiek, a szczególnie teraz, gdy znalazł się w centru międzynarodowej uwagi mediów. Lecz w miarę hałas z Lakeland rośnie coraz bardziej a jego wpływy rozszerzają się, przekazuję kilka słów ostrzeżenia, które stosują się do każdego z nas, nie tylko do chłopaków w Lakeland. Mam nadzieję, że wszyscyzro zumieją, że te uwagi są oferowane w miłości.
1. Strzeżcie się dziwnego ognia.
Imię Jezusa jest wywyższane w czasie przebudzenia w Lakeland, a tej nocy, gdy tam byłem, trzy osoby wyszły do przodu po zbawienie. Od tamtej pory coraz większe tłumy wychodzą, aby znaleźć Chrystusa, a jednak obawiam się, że jest równocześnie subtelnie głoszone w Lakeland inne przesłanie – przesłanie, które obserwatorzy kultów nazwaliby duchową podróbką/fałszerstwem.
Bentley jest jednym z kilku charyzmatycznych duchownych, którzy w ostatnich latach kładą nacisk na anioły. Nauczał na temat aniołów, które przynoszą finansowy przełomy i objawienia, czasami odnosi się do anioła o imieniu Emma, który podobno grał rolę w zainicjowaniu proroczego przebudzenia w Kansas City w latach 80 tych. Bentley opisuje Emmę jako kobietę w spływającej białej szacie, które unosi się kilka stóp nad poziomem podłogi. Wszyscy z nas, wierzący w Biblię, wiedzą o tym, że anioły są prawdziwe i że działają one dla nas, aby nas ochraniać i usługiwać nam. Lecz apostoł Paweł, który sam miał spotkania z aniołami, wysłał ostre ostrzeżenia do Koryntian, Galacjan i Kolosan właśnie o aniołach, które głoszą inną ewangelię czy o tych, które domagają się uwagi.
W Kolosach wierzący byli tak rozkochani w aniołach, które widzieli w wizjach, że stali się „bezsadanie nadęcii” (wg. BW „pysznili się swym cielesnym usposobieniem” – przyp.tłum.) (Kol. 2:18). Paweł był nieugięty wobec tego, że zaabsorbowania aniołami może prowadzić do poważnego zwiedzenia.
Musimy być ostrożni tutaj! Nie mamy żadnego biznesu uczyć Bożych ludzi o komunikowaniu się z aniołami czy szukaniu od nich objawienia.
A jeśli jakikolwiek ruch przebudzeniowy – bez względu na to jak pasjonujący i ekscytujący – miesza ewangelię Jezusa z tym dziwnym ogniem to wyniki mogą być niszczące. Musimy pamiętać o tym, że mormonizm narodził się z człowieka, który spotkał anioła, twierdzącego, że mówi w imieniu Boga.
2. Strzeżcie sie dziwnych manifestacji.
Gdy moc Ducha Świętego zstępuje na ludzi, mogą oni czuć się osłabieni czy nawet upaść. Moc Ducha może również powodować, że ludzie trzęsą się, drżą, śmieją czy płaczą. Takie manifestacje są bliblijne i powinniśmy zostawić dla nich miejsce, lecz gdzie postawimy linię graniczną między uzasadnionym przeżyciem, a fanatycznymi ekscesami?
Apostoł Paweł musiał zajmować się skandalicznymi manifestacjami w kościele w Koryncie. Ludzie działali jak szaleni lunatycy – i zamieniali kościół w miejsce nieskrępowanych ekstatycznych zachowań dla wszystkich. Paweł wzywał do zdyscyplinowania ich i przypominał pierwszym chrześcijanom, że „duchy proroków są im poddane” ( 1 Kor. 14:32). Innymi słowy: Paweł mówił, że nikt znajdujący się pod wpływem Ducha Świętego nie może funkcjonować niekontrolowany. W wielu współczesnych charyzmatycznych przebudzeniach duchowni/usługujący dopuszczają do tego, że ludzie zachowują się na scenie jak epileptycy – i przypisują ich ściągające na siebie uwagę błazeństwa Duchowi Świętemu. Może nam się wydawać, że to wszystko w żartach (wiesz, po prostu „działasz jak szalony” dla Boga), lecz powinniśmy być bardziej zaniepokojeni, ponieważ takie zachowania karmią cielesność i zasmucają Ducha. Gdy zachęca się do egzotycznych manifestacji, ludzie mogą uzyskać jakiś religijny high z drgawek, wibracji, krzyków czy odurzenia, (byłem przy ludziach, którzy skręcali się, jakby w bólu, czy wydawali erotyczne dźwięki – myśląc, że to było uzasadnione duchowe przeżycie), lecz emocjonalna euforia nie gwarantuje przemiany serca. Osoba, która bryka w kościele jak odwiązany źrebak, odniosłaby więcej korzyści z cichego siedzenia i czytania Biblii przez godzinę. Gdy dopuszczamy na scenie dziwaczne zachowania, sugerujemy, że jest to prawidłowe i w ten sposób powoduje się dalsze rozpowszechnianie większej ilości dziwnego ognia.
3. Strzeżmy się rozgłosu i przesady.
Dziś nasze serca wołają o prawdziwe poruszenie Boże, chcemy prawdziwego dzieła. Czytamy o Wielkich Przebudzeniach z przeszłości i tęsknimy do tego, by przez nasz kraj przetoczyła się fala pokuty. Kościół jest w odstępczym stanie, nasz kraj zbuntował się przeciwko Bogu.
Jesteśmy w rozpaczliwym stanie! W tej tęsknocie za świętym nawiedzeniem musimy być jednak ostrożni, abyśmy nie nazwali pierwszej słabej bryzy dojrzałym przebudzeniem Ducha. Jeśli tak robimy, to wywołamy u ludzi rozczarowanie, gdy zdadzą sobie sprawę z tego, że być może nie było to tym, czym ogłaszaliśmy, że było. Słownictwo używane w czasie przebudzenia Lakeland stworzyło niemal atmosferę jakiejś ubocznej atrakcji. Ludzie są zapraszani: „Przyjdź i weź coś”; cuda mają prawdopodobnie „wyskakiwać jak popcorn”; organizatorzy reklamują to jako największe przebudzenie w historii.
Takie zuchwałe stwierdzenia obniżają cenę tego, co Duch Święty robi – i robią złą przysługę naszym braciom i siostrom, którzy przeżywają przebudzenia w nowotestamentowym stylu w krajach takich jak: Iran, Chiny czy Indie. Mamy jeszcze daleką drogę przed sobą, zanim doświadczymy ich poziomu przebudzenia. Bądźmy pokorni i złamani przed Panem. Cieszę się z każdego uzdrowienia w czasie spotkań w Lakeland. Cuda są wspaniałe, tłumy wielkie; lecz same cuda i tłumy nie gwarantują przebudzenia. Tłumy podążały za Jezusem w czasie Jego ziemskiej służby, lecz wielu z tych, którzy widzieli wzbudzonych z martwych czy jadły nadnaturalnie rozmnożone chleb i ryby, później ukrzyżowało Syna Bożego. Tylko kilku uczniów, którzy chodzili za Jezusem również po Kalwarii, wprowadziło prawdziwe przebudzenie – to, które było skąpane w bojaźni Bożej, potwierdzone znakami i cudami, temperowane prześladowaniami i dowiedzione tysiącami nawróceń, nowych kościołów i przemienionym społeczeństwem. Nie powinniśmy przeżywać czegoś mniejszego.
J. Lee Grady jest wydawcą magazynu Charisma.