Monthly Archives: wrzesień 2019

Jak bardzo jesteś utwierdzony 2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Kiedy byłem małym chłopcem, mieliśmy sąsiadkę – Panią McCoy. Odnajmowała swoją ziemię innym rolnikom, ale sama hodowała kurczaki. Ponieważ była w zaawansowanym wieku i trudno było jej się poruszać, rzadko opuszczała dom. Pani McCoy kochała swoje kurczaki. Kiedy ją odwiedzaliśmy pozwalała nam pomagać jej w zbieraniu jajek. W podzięce dawała każdemu z nas 3 lub 4 jajka, które wkładaliśmy do własnych koszyków. Mówiła: „nie chcę abyście wkładali wszystkie jajka do jednego koszyka”. Jak wiemy chłopcy w wieku 4-8 lat są szczególnie ostrożni i delikatnie obchodzą się z różnymi rzeczami i dlatego są doskonałymi zbieraczami jajek. 😊 Pani McCoy w swej mądrości rozłożyła ryzyko zniszczeń na kilka mniejszych koszyków.

Wszystkie jajka w jednym koszyku?
Pytałem ostatnio, co utwierdza was w waszym chrześcijaństwie, co utwierdza was w waszej wierze, w waszym chodzeniu w Chrystusie? Czy znasz chrześcijan, którzy wkładają wszystkie swoje duchowe „jajka” do jednego koszyka? Czy ich życie duchowe pozostaje całkowicie „w koszyku” jednego kościoła, nauczania, osoby lub służby czy też swoją wiarę wzięli oni bezpośrednio od Jezusa i zaczęli w niej chodzić?

Czy widziałeś sytuacje, gdy ten „koszyk” został im zabrany lub też zepsuł się, odpadł od łaski itd., co doprowadziło ich do wielkiego kryzysu wiary? Jeśli tak było, to stało się tak, ponieważ włożyli wszystkie swoje duchowe jaja do jednego koszyka. Mówili, że wierzą Panu, jednakże ich wiara była przefiltrowana przez kaznodziei i ich nauczania. Nie oparli swego chrześcijaństwa na Panu, ale na służbie, pod której byli wpływem. Nie znali Pana bezpośrednio, ale czerpali swą wiedzę na Jego temat właśnie z tej służby. Wierzyli, jednak nie znali naprawdę Pana. Ich wiara opierała się na tym, co mówili do nich ludzie, zamiast na osobistym chodzeniu z Panem.

Nie ma nic złego w zaangażowaniu się w różnego rodzaju służby w kościele, ale to nie one dały nam zbawienie. To sam Ojciec i Pan Jezus powinni nas utwierdzić w naszej wierze a nie jakaś służba, w którą może jesteśmy zaangażowani. Służby są pomocne w tym, że uważamy się za chrześcijan, jednakże nie mogą być duchowym sednem naszej wiary.

Spójrzmy na słowa Jezusa w Ew. Jana 17:3
A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś”. To stwierdzenie nie unieważnia reszty Pisma Świętego, gdzie czytamy, że jeśli uwierzymy w naszym sercu, że Jezus powstał z martwych i że jest Panem, to będziemy zbawieni – nie. Wskazuje jedynie, że można bardziej poznać żywot wieczny. Prawdziwe poznanie Ojca to głębia życia. W języku greckim słowo „znać” to „ginoskosin”, co oznacza „poznać się”. Głębia życia wiecznego to droga, na której poznajemy Ojca i Jego Syna, którego posłał.

Istnieje różnica między wiarą w Jezusa a poznaniem Jezusa. Istnieje różnica między wiarą w Boga Ojca, a poznaniem Boga Ojca. Kiedy zaczynamy wierzyć, rodzimy się na nowo i zostajemy zbawieni, jednakże dopiero poznanie (Boga) przynosi nam głęboką wiarę.

Kiedy rodziliśmy się na nowo to wierzyliśmy, jednakże naprawdę nie znaliśmy jeszcze Boga. Uwierzyliśmy w Jezusa, odmówiliśmy modlitwę, wyraziliśmy naszą wiarę, „zaprosiliśmy Jezusa do naszego serca” lub coś w tym rodzaju. Po prostu uwierzyliśmy i narodziliśmy się na nowo. Niektórzy nawet zostali ochrzczeni Duchem Świętym. Byliśmy i i w dalszym ciągu jesteśmy wierzącymi.. Staliśmy się chrześcijanami.

Ścieżka do poznania
Zaczęliśmy szukać rzeczy, które utwierdziłyby nas w tym, w co wierzymy. Stało się to poprzez różne służby i kościoły, przyjaciół i media, małe grupy czy też specjalnych mówców– wszystko to, co potwierdziło, że to, w co uwierzyliśmy, jest prawdą. Ale nie od razu poznaliśmy Ojca lub Pana. Na początku uwierzyliśmy i zaczęliśmy korzystać z różnych służb i mediów, które pomogłyby nam poznać Ojca i Pana Jezusa. Jednakże wielu zatrzymało się w tym miejscu, nie przechodząc dalej, do osobistego poznania Ojca, do poznania Jezusa. Nawet dziesiątki lat później w swym chrześcijaństwie, z powodu tego, że szukali swej afirmacji w służbach, kaznodziejach, nauczaniach, miejscach przebudzenia duchowego i innych rzeczach, zamiast poświęcić czas i wysiłek na poznanie Ojca – w dalszym ciągu tylko ‘wierzą’ zamiast znać Go osobiście.

C. S. Lewis powiedział: „To Chrystus, a nie Biblia, jest prawdziwym Słowem Bożym. Biblia czytana we właściwym duchu i pod przewodnictwem właściwych nauczycieli, doprowadzi nas do Niego”.

Czy swą wiarę pokładasz w spisanym Słowie Bożym czy też w Osobie, która JEST tym Słowem? Czy czerpiesz wiarę jedynie z konkretnego wersetu czy też od Tego, od którego wyszedł ten werset? Kiedy „stoisz” na Słowie, to opierasz się na rozdziale i wersecie czy też na Osobie, która jest Słowem? Czy całą swą wiarę włożyłeś do jednego koszyka Jezusa, czy też poznanie Jezusa jest jednym z wielu różnych koszyków, które nosisz?

Jak bardzo jesteś utwierdzony 3


John Fenn

Czy chrzest zmywa grzechy?

Kevin T. Bauder
Teksaski poranek już był ciepły, a robiło się gorąco. Zajrzał do mnie pewien przyjaciel, aby się przywitać i zapytałem go, jak zamierza spędzić coś, co się zapowiada na gorące przedpołudnie. Odpowiedział: „Zamierzam udać się do sklepu z narzędziami i kupić sobie lody”. Nieco zdumiony
Kpiąco powiedziałem: „Nie wiedziałem, że można kupić lody w sklepie z narzędziami”.
Odpowiedział: „Nie, najpierw idę do sklepu z narzędziami, a potem na lody. Dwa oddzielne zajęcia”.Cała rozmowa polega zna semantycznej dwuznaczności: czy kupowanie lodów jest skoordynowane z udaniem się do sklepu z narzędziami, czy też podporządkowane mu? Gramatyka nie daje nam na to odpowiedzi na to pytanie, bo inaczej dwuznaczność nie miała by miejsca. Oba przypadki są prawdopodobne.Mamy do czynienia z nieco bardziej skomplikowanym przypadkiem w Dziejach Apostolskich 22:16, w którym znajduje się część osobistego świadectwa Pawła. Opowiada o tym, jak w Damaszku został do niego posłany Ananiasz, który zapowiada, jak będzie wyglądała służba, którą Bóg dla Pawła zaplanował, po czym mówi: „A teraz na co czekasz. Wstawszy ochrzcij się i zmyj z siebie grzechy, wzywając imienia Pańskiego”.

Ludzie wierzący w odnowienie w chrzcie, w tym ci z ruchu Stone Campbell, powołują się na ten tekst, jako dowód na to, że chrzest zmywa grzechy. Ponieważ czasownik „daj się ochrzcić” i zwrot „obmyj swoje grzechy” połączone są spójnikiem „i”, więc wnioskują, że to obmycie musi być połączone z chrztem. Częściowo jest to pogląd Jacka Cottrell’a, który zakłada, że „dwa główne czasowniki zdania, znajdujące się w trybie rozkazującym, to „ochrzcij się I [kai] obmyj swoje grzechy”. Są połączone przez kai w pojedyncze zdarzenie”.Takie zrozumienie tego tekstu jest możliwie, podobnie jak to było z moim przyjacielem i jego powiedzeniem, że idzie kupić lody do sklepu narzędziowego. Niemniej jednak, tylko dlatego, że takie coś jest możliwe, nie znaczy, że jest to jedyny sposób odczytania. Chrzest i obmycie grzechów mogą być dwoma oddzielnym zdarzeniami.

W wersie 22:16 znajdują się dwa czasowniki, które mają specyficzną grecką konstrukcję gramatyczną, która wskazuje na to, że podmiot działa sam na sobie, bądź we własnym interesie, co nie jest łatwe do przetłumaczenia. Mimo wszystko, Ananiasz nie powiedział: „daj się ochrzcić” oraz „obmyj swoje grzechy”, lecz coś w rodzaju: „ochrzcij się” oraz „obmyj grzechy swoje”.

Każdy z tych dwóch czasowników jest połączony nieokreślonym imiesłowem. Funkcją takiego imiesłowu jest określić działanie, które jest wcześniejsze od głównego czasownika. Pierwszy imiesłów to „wstawszy” a drugi „wezwawszy imienia Pańskiego”. Każdy z tych imiesłowów definiuje działanie głównego czasownika: „Wstawszy, ochrzcij się” oraz „oczyść swoje grzechy, wezwawszy imienia Pańskiego”.

Jaka jest relacja między ochrzczeniem się a zmyciem grzechów? Te dwa czasowniki są połączone spójnikiem łącznym, lecz skutek semantyczny to podrzędność. Innymi słowy te zdania są dwuznaczne. Można je odczytać w taki sposób, że chrzest skutkuje, bądź prowadzi, do obmycia grzechów, lub, że chrzest i obmycie grzechów są aktami osobnymi, w obu przypadkach równie nakazanymi.

Jedna sprawa powoduje, że drugie podejście staje się bardziej prawdopodobne. Chodzi o pojawienie się tutaj imiesłowów. Imiesłowy już definiują działania, które są podporządkowane każdemu z głównych czasowników. Gdyby Ananiasz chciał podporządkować obmycie grzechów chrztowi to mógł równie dobrze skorzystać z podobnej konstrukcji. Fakt, ze tego nie zrobił sugeruje, że najprawdopodobniej chciał pokazać, że chrzest i obmycie grzechów są raczej oddzielnymi, a nie połączonymi, zdarzeniami.

Innymi słowy: Cottrell prawdopodobnie myli się, mówiąc, że kai [i] łączy te dwa czasowniki w jedno zdarzenie. Z pewnością myli się, jeśli uważa, że jest to jedyna rzecz, jaką to kai może robić. Jest możliwe i uważam prawdopodobne, że kai faktycznie koordynuje tutaj oddzielne zdarzenia. Jeśli tak, to ten wers może być przetłumaczony w taki sposób: „Na co czekasz? Wstawszy ochrzcij się; i również obmyj swoje grzechy, wezwawszy imienia Pańskiego”.

Żeby było jasne, 22:16 nie jest tekstem zaprzeczającym odnowieniu w chrzcie, lecz nie odrzuca też tego, że chrzest obmywa grzechy. Z drugiej strony, nie potwierdza również tego w wyraźny sposób. Jest to znaczeniowo niejednoznaczne zdanie. Prawdopodobnie nie chodzi tu uporządkowanie kolejności chrztu i przebaczenia, ani o jakąś zależności między nimi.

Prawdopodobnie jest zestawieniem ich jako dwóch rzeczy, które Paweł musi zrobić w najbliższej przyszłości.

Czekaj cierpwliwie na swego Izaaka

Russell Durose

Obietnice Boże mają pewien czas wypełnienia, który wypróbowuje cierpliwość każdego.

Pan dał mi to Słowo właśnie teraz, gdy wróciłem po dniu pełnym wyzwań związanych z utrzymywaniem w ryzach stwarzającego problemy życia. Pan wzywa nas do oczekiwania na Izaaka. Chcesz czekać, czy też wolisz wyprodukować coś, co jest łatwe i naturalne? Z chwilą, gdy widzimy, że dochodzimy do progu cierpliwości, musimy uciszyć się, powstrzymać i zapanować nad ciałem. To właśnie tutaj odbywa się bitwa… niecierpliwość naszej ludzkiej natury często przedwcześnie kończy procesy, które Bóg rozpoczął.

Szacuję, że między otrzymaniem obietnicy narodzin Izaaka, a jego urodzeniem minęło około 25 lat. W międzyczasie pojawiło się ogromne pokuszenie, aby samemu doprowadzić ją do wypełnienia.
Obietnica boskiego pochodzenia została zanieczyszczona zwodniczymi myślami o tym, że trzeba z Bogiem współpracować, że TO TY MUSISZ ZROBIĆ PIERWSZY KROK, MUSISZ COŚ ZROBIĆ… to był największy błąd i do dziś cierpimy z powodu konsekwencji.

Porównajmy lepiej dwie kobiety: Sarę i Annę… Sara poddała się zniecierpliwieniu… Anna cierpiała czekając wypełnienia obietnicy. Dla Anny wstyd i utrapienie spowodowane niepłodnością było czymś codziennym, lecz uczucia te znosiła przez pewien czas, aż poddała siebie całkowicie i Bóg spełnił jej pragnienie. Czas jej oczekiwania był wypełniony modlitwami, łzami, postami i męką, lecz korzyści z tego czerpiemy do dziś, ponieważ Samuel wprowadził na tron namaszczając Saula, a następnie namaszczając Dawida.

Przenieśmy to do naszych marzeń o służbie… czy chcesz czekać na swego Izaaka? Czy też „w trudnej sytuacji pomożesz Bogu?” Ismael znaczy problem i zmaganie. On szydzi z obietnic Bożych… walczy z nimi. Jestem pewien, że w naszych kościołach są również tak zwani Ismaelici, którzy nigdy tak naprawdę nie narodzili się na nowo, lecz polegają na religijnych uczuciach i tak wiele sporów jest przez nich wywoływanych. Czasami z tych sporów powstają wojny między plemionami, tworzy się państwa i dzieli światy. Tak więc, jaki jest koszt naszej niecierpliwości? Może kosztować nas nawet nasze życie.

Stan 9/12.09.2019

Stan Tyra
09 września
Podróż przemiany jest podróżą kolejnych przebudzeń i rozszerzania świadomości. Najbardziej podobna jest do krętych spirali, które stale się rozszerzają się. W miarę jak się rozszerza, poruszamy się do przodu i wstecz, w górę i w dół. Nigdy nie jest to prosta linia. Nigdy nie ufaj nikomu, kto sprowadza to do formułki.

11 września

Ogólnie rzecz ujmując, moglibyśmy opisać nasz udział w życiu Ducha, jako powrót do domu w Bogu. Jest to postępujące objawienie prawdy naszego bycia: Już jesteśmy w Bogu. Nasze oddzielenie od Boga jest iluzją umysłu (Kol 1;21), i to iluzją opartą na tym, co teologowie nazywają grzechem i ma ona potężne i tragicznie konsekwencje.

Skutek jest taki, że zredukowaliśmy tą podróż do domu „w Chrystusie” do odpłaty opartej na zdyscyplinowanym zachowaniu (uczynkach), z czego wiernie się pysznimy.,

Nikt nie może nas nauczyć tak wiele o lekarstwie na tą przepaść, jak mistycy, z których Jezus jest pierwszym. Mistycy to ci, którzy są duchowo zakorzenieni w doświadczeniu, a nie moralności, teologii czy ideologii. Wyłącznie podróż doświadczenia i słuchania może przenieść twoją wiedzę z głowy do serca, do centrum twojego jestestwa. Jest to przemieszczenie z dochodzenia do prawdy do stałego dochodzenia do prawdy, ponieważ temu wzrostowi królestwa nie ma końca. Pamiętaj, Jezus powiedział: „idź za mną”, a nie ucz się o mnie faktów czy czcij mnie.

12 września

Zachodni fundamentalizm postrzega wyraz „mistyk” jako coś pochodzącego z new age i kultu, o ile nie wprost demonicznego. Rozumiem to, też tak myślałem w poprzednich latach. Mistyk nie jest słowem, które chcielibyśmy używać, wolimy takie jak: chrześcijanin, wierzący, uczeń czy członek.

Ludzie mówili do mnie: „daleko odpłynąłeś od podstawy i przehandlowałeś bycie chrześcijaninem, za bycie mistykiem”, na co ja odpowiadam: „dziękuję ci”. Zachodni fundamentalizm dyskredytuje mistyków głównie dlatego, że nic o nich nie wie bądź nie chce wiedzieć. Gdyby przynajmniej przez chwilę zwrócili uwagę ich podejrzenia jeszcze by wzrosły , ponieważ nie lubią języka poznania, jedności i włączenia, które stanowią zagrożenie dla ich systemu wymiennej sprawiedliwości i narzędzi służących utrzymaniu jej.

Niemniej, każda religia ma swoich mistyków w tym to, co później stało się znane jako chrześcijaństwo. Mistycy są zakorzenieni w doświadczeniu, podczas gdy fundamentalizm jest zakorzeniony w teologii i przekonaniach. Kiedy Jezus mówił o byciu jedno z Ojcem to nie miał na myśli wierzenia, lecz doświadczenie. Modlił się o świat, abyśmy również mogli tego doświadczyć,.Łatwo jest zobaczyć, o ile w ogóle zachcemy zwrócić na to uwagę, jak bardzo chrześcijaństwo oddzieliło siebie od duchowości Jezusa. .

Mistycyzm to uczestnictwo w przemieniającej podróży przemiany a Jezus zaprosił wszystkich, aby w tej podróży „szli za Mną”. Wszyscy jesteśmy wezwani do tego, aby żyć w tej tajemnicy naszego życia umieszczonego w Chrystusie i zwracali uwagę na stałą obecność „bogactwa obfitości łaski”.

<|>

Stan_6/8.09.2019

Stan Tyra

Stan Tyra
6 września
Wbrew retoryce tylko niewielu pragnie przemiany i nieliczne kościoły witają ją z radością. Wolimy, aby proces przebiegał zgodnie z naszym planem, pod naszą kontrolą i był ograniczony do drobnego majsterkowania przy naszych religijnych projektach samorozwoju.

Jednym z powodów tego, że tak naprawdę nie chcemy przemiany jest to, że w trakcie tej podróżny napotykamy na opór w tych miejscach, w których zazwyczaj spodziewalibyśmy się wsparcia. Rodziny, przyjaciele i kościół często współpracują ze sobą, aby nas uchronić przed autentycznością, a utrzymać mocno w miejscu podporządkowania się normom. Właśnie dlatego chrześcijaństwo w większości swych form jest bardziej plemienne niż przemieniające – brak mu cierpliwości do znoszenia twojej marnotrawnej podróży i z pewnością chce uniknąć przykrych sytuacji, jakie może ona sprawić. Reputacja jest ważniejsza niż przemiana, wymagania zaś są proste: bądź dobrym starszym bratem, trzymaj się domu i bądź posłuszny.
Szczera przemiana jest procesem zmiany, który nie podlega naszej kontroli. W przeciwieństwie do dyscypliny, przemiana jest powstrzymywana staraniami, a przyspieszana przyzwoleniem. Jeśli w naszym wnętrzu ma nastąpić głęboka zmiana, musi pochodzić z jakiegoś miejsca spoza naszego ego. Każda próba kierowania czy kontrolowania go wyłącznie wzmacnia fałszywe ego, a wtedy prawda o naszym życiu jeszcze bardziej oddala się od nas.

7 września
Przemiana wpływa na naszą tożsamość w taki sposób, że ujawnia nasze „załączniki”. Jesteśmy tym, z czym najbardziej się utożsamiamy. Jeśli utożsamiam się z systemem przekonań (wierzeń) wtedy jestem moim systemem wierzeń. Jeśli jest to historia to jestem moją historią. Jeśli jest to rasa, płeć, reputacja, osiągnięcia, upadki czy cokolwiek innego jeszcze zdołasz wymienić, tym jestem. „Jak człowiek myśli w sercu swoim, taki jest” (Przyp 23:7). Jestem tym, do czego jestem najbardziej przywiązany, ponieważ właśnie to, do czego jestem tak przywiązany, decyduje o tym, co myślę. Jest to klasyczne definicja bałwana, a bałwanem jest wszystko do czego musisz się zwrócić o pozwolenie, gdy usłyszysz głos Ducha wzywającego cię do wyjścia poza miejsce, w którym jesteś ku większemu, autentycznemu ja.

Wielu ludzi utożsamia siebie z osobistą historią wykorzystania czy traumy. Przyjmują na siebie coś, co nazywamy tożsamością ofiary. O wiele bardziej tragiczne jest stać się własnym bólem, niż tylko znosić ten ból. Łatwo również utożsamić się z życiowymi okolicznościami i powiedzieć: „to ja, taki jestem, to jest moje życie”.

Być tym, co niosą własne myśli, wierzenia i przekonania skutkuje znacznie mniejszym ja i jest bardziej niebezpieczne od tylko posiadania myśli, wierzeń i przekonań. Na przykład: każdy z nas zna kogoś, kto utożsamił się ze swymi religijnymi wierzeniami. Nie da się z nim przeprowadzić istotnej rozmowy o czymkolwiek, ponieważ jego osobista, wewnętrzna przestrzeń już jest przepełniona jego opiniami i przekonaniami. Ma zawsze gotowy system obronny, ponieważ czuje, że nie tylko kwestionujesz jego wierzenie, lecz to, kim jest, jego tożsamość.
Gdy pytam kogoś: „Powiedz mi coś o sobie” to niemal bez wyjątku zaczyna mi opowiadać, co robi. Jestem matką, ojcem, mężem, żoną księgowym chrześcijaninem…?? Zmagamy się z przemianą i przejściem na wyższy poziom świadomości, ponieważ utknęliśmy w małej przestrzeni tego, co robimy i co myślimy. Wielu przylgnęło do Jezusa pomimo tego, że On mówi: „przestań, nie trzymaj się mnie” (J 20:17). Jeśli trzymamy się kurczowo Jezusa nigdy nie wzniesiemy się do chrześcijańskiej świadomości, gdzie jest miejsce na wolność do „życia, poruszania się i bycia” (Dz 17:28).

Życiem wiary jest reagowanie na życie przez „tak i amen”, równocześnie idąc dalej w pokoju, z akceptacją i wdzięcznością. Wiara jest czymś znacznie więcej niż zgodą na wierzenia i koncepcje. Wiara jest jedyną rzeczą, która może cię przygotować do najbliższego upadku swobodnego i towarzyszyć ci dalej w tym, co jest częścią następnej przemieniającej podróży. Ta podróż stawania się nie jest powolnym wspinaniem się wzwyż na starą transformacyjną górę, lecz wygląda tak: trzy kroki w górę, utrata równowagi i spadek dwa kroki wstecz. To ten jeden zyskany krok nadaje impet do dalszego marszu.
Musimy wypuścić na wolność nasze życie, co dotyczy również nasze wierzenia i przekonania, bądź Jezus powiedział, że „stracisz życie”, zanim je rzeczywiście znajdziesz. Musimy odpuścić, przejść przez stan niewiedzy, aż dojdziemy do takiego stanu, że ta wiedza nie jest nam potrzebna. To, że nie musisz wiedzieć, jest wskaźnikiem obecności autentycznej wiary. Znaczy, że zostałeś z jakiegoś powodu, którego nie rozumiesz, doprowadzony do miejsca, którego nie znasz i to w podróży, której nie możesz kontrolować.
Proces przemiany nie jest dla lękliwych, a ci, którzy zawsze mają szybkie religijne odpowiedzi, nie doświadczą go. Jest dla poszukiwacza obecnego w każdym z nas, który wie, że to, co jest ukryte w całym rozgardiaszu naszych załączników i tożsamości to autentyczne JA, które jest większe, rozleglejsze i bardziej miłujące niż wszystkie, wymyślone przez siebie pomysły na owo „ja”.

8 września
Jednym ze sposobów uodparniania się na przemianę jest to, że prowadzimy życie zbyt zajęte, aby mieć czas na ciszę i samotność. To nasze zapracowanie rozprasza nas tak, że nie możemy się spotkać z naszym wewnętrznym ja. Wolimy rozpraszanie i relaks niż przestrzeń na obecność i spotkanie. Właśnie unikanie tych rzeczy jest źródłem naszego uzależnienia i utrzymuje nasze religijne życie spięte w desperackim kieracie obowiązków i krzątania.

<|>

Stan_3/5.09.2019

Facebook

Stan Tyra
3 września

Życie mnóstwa ludzi sprowadza się do domagania się podobieństwa, szczególnie w dziedzinie polityki i religii. Ja mam rację – ty się mylisz. Ja jestem dobry – ty jesteś zły. Ja jestem zbawiony- ty nie. To ego opakowuje się we takie wnioski i przekonania po czym mówi: „taki właśnie jestem!” Przeważnie jest to po prostu inna forma psychopatycznej paplaniny.
Nie widzimy tego, lub nie chcemy zobaczyć, że ład tworzy się wyłącznie z kontrastów. Wyobraź sobie jak nudne i irytujące byłoby to, gdybyś poszedł na koncert, na którym zespół wszystkie utwory grałby na jednej funkcji harmonicznej (akordzie). Na harmonię w życiu składa się coś więcej niż samo E-dur, musi ono być otoczone przez C-dur i G-dur.
Arka Noego jest znakomitym studium kontrastów. Bóg celowo utrzymuje te wszystkie „przeciwności” razem, dopóki nie przyjdzie pokój (listek drzewa oliwnego Rdz 8:11). Z tego miejsca rodzi się nowe życie. Jezus był Arką Bożą, a teraz ty jesteś tą Arką – Ciałem Chrystusa.
Świadomość tej części swego boskiego charakteru najlepiej daje się utrzymać współdziałając ze swymi przeciwnościami w pokoju, nie uważając ich za coś wstydliwego. To te kontrastowe kolory składają się na twoją życiową kanwę. Nie ma kolorów, nie ma opowieści, nie ma życia.

4 września
Fundamentalizm uczy, że wszystko wypływa z Boga na zewnątrz. Zaczynam patrzeć na Boga inaczej, wierzę, że wszelkie życie płynie ku Bogu a nasza podróż to nauka jak uczestniczyć w tym strumieniu. Życie ma swój kierunek i ten kierunek jest zwrócony ku Bogu. „Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi” opisuje nieustanny Boży cykl. Pierwsi na ostatnich, ostatni na pierwszych i tak stale i wciąż powtarzany jest cykl życia.

Przemiana (transformacja) to nie zmiana, jak szybko ją określamy, nie jest to również rozwój własny. Transformacja to ruch w stronę świadomości niepodzielności. Może to sięgać poza nasze umiejętności pojmowania, lecz nie wychodzi poza nasze doświadczenie. Możemy nie rozumieć, lecz możemy wiedzieć.
Wszystko na świecie opowiada nam tą samą opowieść: pory roku, nasiona, zgubiona owca, zgubiona moneta, stracony syn czy posłany Syn. Wszystko zaczyna się w Chrystusie i do Chrystusa wraca. Nawet Bóg „w Chrystusie świat ze sobą jedna” (2Kor 5:19). Zostawia te 99 i idzie szukać jednej, ponieważ w Chrystusie nie istnieje coś takiego jak 99%. Zawsze jest tylko i wyłącznie 100%, całkowitą pełnią i totalnym objęciu wszystkich.

5 września
Prawdziwy duchowy wzrost zawsze doprowadza do tego, że stajesz się bardziej żywy i bardziej autentyczny, ponieważ masz większą świadomość Boga a twoje człowieczeństwo nabiera bardziej pobożnego charakteru. Nie ujawni się to przez lepsze poddanie się religijnym ideałom i standardom, co więcej, podobnie jak w przypadku Jezusa, często będzie to wyglądało na sprzeciw wobec tychże.

Fundamentalizm (niedojrzała religia) każe nam dążyć do świętości, zamiast do całości/pełni; do stawania się duchowym, zamiast w pełni człowieczym; do osiągnięć, zamiast do przemiany oraz do doskonałości, zamiast Jedności. Zbyt często mylimy nasze religijne projekty samorozwoju, które nie są niczym więcej jak tylko polerowaniem fałszywego ego, z bardziej radykalnymi planami Ducha. Ponieważ głos Ducha Świętego zawsze jest łagodnym zaproszeniem, a nie żądaniem, często nie zauważamy go.
Jedność z Chrystusem nie jest tylko teologiczną propozycją – jest obietnicą, której można doświadczyć.

<|>

Stan_02.09.2019

Stan Tyra
2 września

Ciąg dalszy z wczoraj.
Jak uniknąć bajora wiedzy, wyjść z niego i przejść do rzeki świeżej wody. Jestem żarliwym czytaczem książek, lecz radzę, aby nie poprzestawać na książkach. Wiedza rzadko ma moc przemiany. Wyłącznie podróż doświadczenia jest przemieniająca i dlatego Jezu powiedział: „chodź za mną…” Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do traktowania intelektualnego poznania jako czegoś empirycznego i przemieniającego, że gromadzimy coraz więcej i więcej faktów i informacji. Skąd więc, wytłumaczcie mi, nasze nieustanne wątpliwości? Jesteśmy przekonani, że zdobycie właściwej odpowiedzi jest tym samym co oświecenie i przemiana. Nie jest. W rzeczywistości, jest największą przeszkodą. „Uderzająca do głowy” wiedza Biblijna jest najlepszym sposobem na to, aby uniknąć Boga.
Zachęcałbym cię do tego, abyś znalazł jedną osobę, która szła przed tobą i zwrócił uwagę na mądrość, którą niesie. „Uczcie się od nich” jak powiedział Jezus (ode Mnie) o sobie uczniom. Lecz pamiętaj: jest to życiowa podróż, nie kościelne nabożeństwo czy klasa szkolna.

Po drugie: zwracaj uwagę na swoje serce. Już znasz w ten sposób Boga, więc zrozum: po prostu „przypominasz sobie”.

Jan napisał: „Mówię wam o tym, nie dlatego, że nie wiecie, lecz dlatego, że już wiecie”. Już zostało ci dane „wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności”, więc duch i twoja podróż będą ci po prostu przypominać te wszystkie rzeczy. Za każdym razem, gdy próbujesz i zbliżasz się do Boga intelektualnie, twoje ja będzie uważać to za niewystarczające i zwracać się w stronę innego wyścigu osiągnięć.
Zwykle jest tak, że gdy szukamy informacji, widzimy to, czego szukamy i zgadzamy się z tym, co już uważamy za prawdziwe. Musisz dojść do miejsca, doświadczenia, które rozprasza i usuwa z centrum ego a konfrontuje cię z większym i bardziej globalnym światem. Paradoksalne jest to, że Bóg, aby to zrobić, wykorzystuje twoje własne dzieje i życie.
Zadziwiające, że Bóg ukazuje się w przebraniu twojego życia.

<|>