James Ryle
„Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mat. 18:3)
Pastor Jack Haford podróżował po całym kraju i w związku z planem spotkań i miejscami, gdzie miał być, korzystał z innych linii lotniczych niż te, które lubił najbardziej. Wiązało się to z brakiem dodatkowych usług, wyższego standardu i brakiem możliwości wyboru ulubionych miejsce. Skończyło się tak, że jedyne miejsce jakie było dostępne znajdowało się na ostatnim rzędzie w środku. Wspaniale.
Tu miejsca zajęte były z jednej strony przez biznesmena a z drugiej, przy oknie, przez młodą niewiastę, która wyglądała jakby na upośledzoną umysłowo. Jack mówił, jak to, mając przed sobą 2.5 godzinny lot, celowo zanurzył się w swoich notatkach. Jakieś 10 minut po starcie poczuł, że młoda kobieta trąca go łokciem; trzy czy cztery lekkie szturchnięcia, aby ściągnąć uwagę.
„Tak?” – zapytał, zwracając się w jej stronę.
„Czy myje pan zęby?” -zapytała z dziecinna niewinnością i nieśmiałym uśmiechem.
„Tak, -odpowiedział Jack. – myję zęby”.
„To dobrze, ponieważ, gdyby pan nie mył zębów, -odpowiedziała dama. -mogły by powypadać; a to nie byłoby dobre”, po czym odwróciła się i zaczęła wyglądać przez okno. Jack wrócił do swoich notatek.
Jakieś 10 minut później, kolejne szturchnięcie łokciem poprzedziło drugie pytanie:
„Czy pali pan papierosy?”
„Nie, -odpowiedział Jack. -nie palę papierosów”.
„To dobrze -młoda dama odpowiedziała. -ponieważ mógłby pan umrzeć na raka”.
Ponownie po kolejnych 10 minutach: łokieć i trzecie pytanie:
„Czy kocha pan Jezusa?”
„Tak, – odpowiedział Jack. – bardzo kocham Jezusa”.
„To dobrze, bo pójdzie pan do nieba po śmierci. A to jest coś dobrego”.
„Tak jest”. – odpowiedział Jack i zwrócił się do swoich papierów.
Po kolejnych 10 minutach niewiasta dźgnęła go łokciem jeszcze raz i tym razem powiedziała:
„Zapytaj tego pana siedzącego koło ciebie, czy myje zęby”.
Nagle Jack zdał sobie sprawę, że Pan wyznaczył mu boskie spotkanie, które, aby do niego doszło, wymagało prawdziwej pokory. Zrobił tak, dźgając biznesmena siedzącego obok niego, zapytał: „Czy myje pan zęby?”
Wynik był taki, że pozostały czas loty Jack mógł dzielić się Chrystusem z całkowicie obcym człowiekiem, którego świat od tego dnia już nigdy nie będzie taki sam.
A oto myśl… znajdź kogoś, podejdź i zapytaj: „Czy myjesz zęby?”
Nigdy nie wiesz do czego może to doprowadzić!