Richard Murray
Jak często słyszeliśmy w ostrych słowach od rozpalonych ewangelistów i siarczystych teologów, że Jezus mówił o piekl ZNACZENIE WIĘCEJ niż o Niebie? Widziałem jak małe dzieci robiły ze strachu wielkie oczy, słysząc takie twierdzenie. Niestety, mało kto je kwestionuje…
Aż do dziś. Dziś jest nowy dzień.
Jezus NIE mówił o piekle więcej niż o Niebie, nawet nie zbliża się to do siebie. W Ewangeliach wyraz „Niebo” jest wymieniony przez Jezusa 120 razy, a piekło – około 15.
Co więcej, zastanówmy się nad następującym wersem, który opisuje początek służby Jezusa po Jego powrocie z pustyni: „Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios” (Mt 4:17). Jezus nieustannie parł na Niebo.
Oto istota: WSZĘDZIE, ZAWSZE i KAŻDEMU Jezus głosił „to Królestwo Niebios”, a nie „królestwo piekła”. Dodajmy do tego fakt, że niemal większość Jego przypowieści mówiła O Królestwie Niebios oraz to, że STALE nauczał tłumy przy pomocy tych przypowieści, a staje się jasne jedno: Niebo było stałym tematem, a nie piekło.
Ewangelia Jana nie wymienia „piekła” ani razu, podobnie jak Paweł w ŻADNYM ze swoich listów, a jednak uważany jest za największego teologa Nowego Testamentu. Oczywiście, Jezus okazjonalnie odnosił się do piekła i dał nam kilka wartościowych informacji na jego temat, lecz nie była to ISTOTA Jego przesłania – było nią NIEBO – i ono JEST sercem Ewangelii.
Jeśli zwrócisz uwagę na to jak często Jezus ostrzegał Żydów przed tym, że Go nie przyjęli to rzeczywiście zobaczysz jak szeroką drogą szli ówcześni Żydzi….
„tak będzie z tym złym pokoleniem”
„gdybym nie przyszedł i nie czynił znaków, których nikt inny nie czynił”.
„jeśli to się dzieje na zielonym drzewie…”
„plemię złe i cudzołożne znaku żąda…”
itd.. itd…
czemu miałoby zmieniać znacząco cokolwiek?
Jezus głosił Królestwo Boże, uczniom polecił głosić Królestwo Boże, po zmartwychwstaniu opowiadał im o Królestwie Bożym i, przede wszystkim,
demonstrował Królestwo Boże uzdrawiając, uwalniając, oczyszczając, przywracając wzrok i życie….
Kościołowi pozbawionemu mocy (na własne życzenie) pozostaje tylko straszenie piekłem na prawo i lewo, nieproporcjonalnie więcej do czegokolwiek innego, w nadziei, że tak się ktoś przestraszy, że się nawróci. Potem można mu tłumaczyć coś o Królestwie Bożym, tylko czy tak pozyskanych ludzi da się później przekonać o miłości i dobroci Bożej i uczynić z nich uczniów, zamiast wystraszonych śmiertelnie sług?
Małe sprostowanie.
Najwięcej Jezus mówił o piekle w prywatnych rozmowach z uczniami ostrzegając przede wszystkim właśnie ich przed niebezpieczeństwem znalezienia się w piekle. Tylko 2 razy poruszył ten temat w rozmowie z faryzeuszami. Wynika z tego że większość ludzi którzy słuchali czy podążali za Jezusem najprawdopodobniej poszła „szeroką” drogą. To zmienia znacząco interpretację tego tematu.