John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Mówiłem o tym, że jedną z rzeczy, którymi dzielił się ze mną Pan, były „cuda społeczne”, których to będzie można doświadczyć w domowych kościołach, na spotkaniach oraz w rodzinie i wspólnocie wiary.
Szukanie w niewłaściwych miejscach
Ci z nas, wychowani w wierze w tradycyjnym kościele, zostali nauczeni, aby wyglądać cudów w ramach spotkań kościelnych. Nie jest to krytyka, tylko spostrzeżenie, ponieważ byłem tam i sam tak robiłem.
Jeśli już jakiś pastor poczuje się wystarczająco bezpieczny, aby zaufać liderom jakiejś grupy domowej i pozwolić odstąpić lekko w bok od oficjalnego planu kościelnego, aby pozwolić Duchowi płynąć poprzez uwielbienie i modlitwę, to ma to miejsce relatywnie rzadko. Wszystkie programy kościelne nakierowane są na to, aby wszystko prowadziło w końcu do niedzielnego nabożeństwa w budynku kościoła.
Tak więc uczestnicy nabożeństw z szacunkiem spoglądają na nie, jako źródło Bożej mądrości i miejsce, gdzie cuda się dzieją. Kiedy ma wystąpić zaproszony mówca, to powszechne jest wyczekiwanie, że Bóg może uczynić dziś coś szczególnego. Dodaj do tego wszystko to, co pokazuje się w telewizji chrześcijańskiej, filmach różnych służb, słyszy się w opowieściach misyjnych, w których zdarzyły się wielkie cuda, i wszystko to potwierdza, że tradycyjne nabożeństwo jest miejscem, w którym Bóg porusza się przez Swego Ducha.
Gdzie miały miejsce cuda w Nowym Testamencie?
Pastorowie, nauczyciele biblijni często słusznie zauważają, że wiele z cudów Jezusa i apostołów zostało dokonanych w domach lub w miejscach publicznych. Zwykle przy tym napominają, że wierzący muszą wyjść na ulice. Pastor staje się wtedy cheerleader-em i kościół czuje się winny, ponieważ zwykle świadczenie na ulicy komuś kompletnie nieznajomemu jest bardzo niewygodne i narusza normy społeczne.
Czytamy o pierwszym cudzie Jezusa, gdzie w domu zamienił wodę w wino i potakujemy głowami w zgodzie zastanawiając się może, jak mogło wyglądać to wesele. Widzimy wszystkie inne uzdrowienia, które miały miejsce w domach, które czasem wydarzyły się w czasie posiłku i może zdajemy sobie nawet sprawę, że nawet Łazarz został wzbudzony z martwych w swoim domu. Czytamy, że Pięćdziesiątnica miała miejsce w domu, a później, w Dz. 9, widzimy wskrzeszoną Dorkas, która to także spoczywała nieżywa w domu.
Zauważamy nawet, że Dzieje Apostolskie kończą się, gdy Paweł uzdrowił, prawdopodobnie z czerwonki, namiestnika wyspy imieniem Publiusz, co umożliwiło mu uleczyć potem kolejnych ludzi. Pierwszy cud Jezusa był cudem „społecznym”, a ostatni cud z Dziejów Apostolskich też taki był. Oba wydarzyły się w domach.
Ciężko jednak zacząć nam myśleć, że pierwszym miejscem poszukiwania uzdrowień, cudów i znaków powinien być dla nas dom. Nie kierujemy się też najpierw korzyścią płynącą dla większej grupy ludzi, gdy zwracamy się do Boga.
Czy świadczy to o niskiej duchowej jakości naszego życia domowego, o naszym błędnym rozumieniu Pisma Świętego – niezrozumieniu, że cały Nowy Testament został napisany przez apostołów, którzy spotykali się kościele w domu i piszą do ludzi, którzy w domu prowadzili kościół?
To się wkrótce zmieni
Jezus powiedział mi: „Wielu członków mego ciała szukało cudów i uzdrowień w niewłaściwym miejscu. Wielu odseparowało się ze swoim duchowym życiem i nie mają we Mnie relacji z innymi wierzącymi. Nie mają duchowej rodziny ani wspólnoty, która mogłaby ich wspierać, a przecież wewnątrz tej rodziny i społeczności z innymi jest miejsce, w którym można znaleźć cuda”.
Nie oznacza to, że źle jest szukać cudów i uzdrowień dla samych siebie. Nie, nie jest, ale to skupienie się tylko na sobie samym ulegnie zmianie.
Nadchodzą dni, kiedy Ojciec np. rozmnoży mleko dla rodziny, której zostało go bardzo niewiele. Mleka nie zabraknie, dopóki nie będą w stanie nabyć go więcej. Nadchodzą dni, kiedy rodzina, która nie ma co jeść, usłyszy pukanie do drzwi i będzie to ktoś, kogo przysłał Ojciec, aby przyniósł im jedzenie. Nadchodzą dni, w których potrzeby ubrania oraz jedzenia zostaną zaopatrzone w ostatniej chwili przez innych ludzi, którzy pozostają z nimi w relacjach wiary, którzy mają czym się podzielić i czują ponaglenie, aby to zrobić.
Nadchodzą dni podziemnej gospodarki w ciele Chrystusa, o których 10 lat temu powiedział mi, że będę je oglądał. Wszystko to będzie się działo w ramach relacji między wierzącymi.
Ogrodzenie się zawęża
Wielu czytelników pamięta, jak dzieliłem się tym, co Pan powiedział mi 4 lutego 2001 r. a co zapoczątkowało CWOWI. Powiedział wtedy:
„Ujrzyj to, co ja widzę. Wielu biega z jednego miejsca na drugie, w poszukiwaniu spektakularnych rzeczy sądząc, że są one nadnaturalne. Umyka im jednak nadnaturalna praca, która odbywa się pośród nich samych, nawet w ich własnych sercach, ponieważ proces uczniostwa JEST rzeczą nadnaturalną.”
„Wielu biega tam i z powrotem pytając: „gdzie jest następne poruszenie Boże, nowy sezon Ducha? ” A przecież to wszystko jest to pod ich nosem. Potykają się o nadnaturalne dzieło pośród nich samych i nie chcą ukorzyć się i nauczyć, ponieważ szukają tylko sensacji i tego, co przemawia do zewnętrznego człowieka. Nie rozpoznają prawdziwego poruszenia Bożego, ponieważ trzeba to duchowo rozpoznać.”
Miliony ludzi doświadcza przebudzenia, które sprawia, że przestaną gonić za spektakularnymi rzeczami i spoczną, aby naprawdę wzrosnąć w Chrystusie. W czasie, gdy świat zewnętrzny staje się coraz bardziej antychrystusowy, w ukryciu, w milionach serc, ciało Chrystusa dojrzewa. Czas duchowego dzieciństwa się kończy i ciało zaczyna dojrzewać.
Wierzący pragną czegoś prawdziwego. Chcą prawdziwych ludzi. Chcą sieci ludzi, którzy będą sobie nawzajem zapewniać bezpieczeństwo. Prawdziwi przyjaciele. To właśnie dzieje się w sercach – wołanie ciała Chrystusa o coś rzeczywistego, prawdziwego. Jest tego więcej, ale czuję się zmuszony zatrzymać w tym miejscu.
John Fenn
++