Chrześcijanie poza kościołem – Rozdział 9

W KOŚCIELE, A POZA KOŚCIOŁEM.

Wygląda na to, że istnieje narastająca fala „niezadowolenia” w kościele. Czy to możliwe, że Sam Bóg wywołuje to, aby przygotować na wielkie zmiany i reformacje wśród Swoich ludzi? Wielu spośród tych, którzy do mnie napisali ciągle jeszcze jest w swoich kościołach, lecz trudno im znaleźć silne argumenty za tym, aby tam pozostać. Poniższe e-maile wyjaśniają przyczyny ich wzrastającego niezadowolenia:

Noreen (Południowa Afryka):  

Jestem jedną z tych, którzy są w, choć poza, jeśli wiesz o co mi chodzi. Odkryłam, że o wiele bezpieczniej czuję się w mojej osobistej relacji z Panem w domu. Okazało się również, że nigdy nie mogę być pewna tego, czy to co się dzieje w kościołach jest właściwe. To okropne, że dziś wieczór mogłam iść do kościoła, a jednak zdecydowałam, że nie. To pozostawia poczucie winy, niemniej, nigdy nie czułam się bliżej Pana.

 

Candy (USA):  

Nie jestem obecnie „poza kościołem”, lecz czasami czuję, że równie dobrze mogłabym być. Wróciłam do napełnionego Duchem kościoła, do którego uczęszczałam siedem lat temu. (Poszłam do innego charyzmatycznego kościoła na 3 lata i odpadłam, po czym przeszłam na 4 lata do niecharyzmatycznego). Wiedziałam, że muszę wrócić do kościoła napełnionego Duchem… Okazało się, że moje członkostwo zostało usunięte i muszę przyłączyć się ponownie… Ciągle tego nie zrobiłam… Nie wiem, dlaczego mam to zrobić. Pastor promuje różne rzeczy usiłując pozyskać nowych członków. To nie jest złe, to jest tak, jak gdybyśmy mieli prawdziwe przebudzenie a ludzie przyszliby sami z siebie, tak? W każdym razie zmagam się z regularnym chodzeniem pomimo, że wiem, że powinnam. Czuję się tak, jakbym była w bardzo suchym miejscu, nawet wtedy, gdy jestem w kościele. Na każdą osobę, które jest „poza kościołem” jest prawdopodobnie co najmniej jedna osoba „w kościele”, która zastanawia się po co tu jest.

Vicki (USA):

Czy to możliwe, aby być na pustyni i ciągle aktywnie być zaangażowanym w kościele? Identyfikuję się z tymi, którzy znajdują się na pustyni i opuścili kościół i rozważałam to samo, lecz otrzymuję sprzeczne informacje i dopóki nie będę miała wyraźnego nakazu wymarszu, nie odważę się ruszyć, choć mam już tak dość kościelnych programów. Myślę, że jestem „chrześcijanką, która w kościele jest poza kościołem”, wykończonym przez programy i puste uwielbienie, spragnioną rzeczywistych relacji skoncentrowanych na tym, co Bóg robi i pragnącą przynosić owoce nawet jeśli oznacza to oczyszczenie z bardzo starych gałęzi.  

Alistair (Australia):

Nadal chodzimy do kościoła, lecz tracimy nadzieję. Zastanawialiśmy się przez pewien czas, czy obecna struktura będzie zniszczona a prawdziwa oblubienica powstanie jak Fenix z popiołów, czy też prawdziwy kościół będzie wzbudzony poza tym obecnym, który stanie się jeszcze bardziej oderwany od Pana.

Mamy wraz z żona dwa bolesne pragnienia w naszych wnętrzach: aby zobaczyć odkupioną sztukę oraz aby zobaczyć kościół będący Jezusem dla świata wokół nas.
______________________________________________

Wielu mówiło mi, że czują się tak, jakby po prostu „nie pasowali” do tego, co się dzieje w ich lokalnych kościołach. Trzymają się, lecz nie są w stanie wejść w to, co się dzieje:

 

Jill (Nowa Zelandia):  

Wraz z mężem, po okresie aktywnego zaangażowania w życie kościoła charyzmatycznego od 1965 roku, spędziliśmy dwa lata poza kościołem i ostatnio znowu wracamy.. w innej społeczności.

Niemniej, kiedy siedzę tutaj w każdą niedzielę czuję się tak nie na miejscu i zastanawiam się, co jest złego ze mną. Mam nawet problemy z wejściem w zbiorowe uwielbianie… a przecież w domu… sama czuję się znacznie bliżej Pana. Nie jesteśmy turystami kościelnymi i byliśmy bardzo zaangażowani w grupy domowe, studia biblijne, gdy byliśmy w kościele, lecz od chwili, gdy znaleźliśmy się „poza kościołem” okazało się, że o wiele łatwiej jest mi się komunikować z innymi, którzy są poza kościołem z różnych przyczyn. Nie pragniemy być samotnymi strażnikami, robiącymi coś sami z siebie, lecz wydaje nam się, że jesteśmy w czymś, co Bóg robi.  

Claudia (USA):

Dyskutowaliśmy wraz z mężem o tym, czy zostaliśmy wywołani ze zorganizowanego kościoła czy nie. Ciągle uczestniczymy w kościele w niedzielę, lecz nie wydaje się, żebyśmy gdziekolwiek pasowali. Siedzimy wśród tysięcy, słuchamy „dobrego posłania”, lecz „nie jesteśmy połączeni z ciałem”. Chcielibyśmy. Próbowaliśmy przyłączyć się tylko po to, aby zostać wypchnięci. Dostrzegamy tak wiele kontroli w lokalnych kościołach, do których chodzimy. Wiem, że izolacja nie jest odpowiedzią.

_______________________________________________

Pewna ilość tych „z kościoła” mówi, że zauważyli wielu innych wokół, którzy wydają się być obecnie niespokojni i niezadowoleni. Zdaje się, że to zjawisko jest bardzo rozpowszechnione:

Peter i Doreen (Nowa Zelandia):

Mam wątłą wieź z kościołem anglikańskim i spotkałem tak wielu ludzi, którzy są spragnieni „sami nie wiedzą czego”. Mają niepokój w sercach i, jak powiadasz, wędrują od kościoła do kościoła… 

Erlene (USA):

Mam przyjaciół, którzy (w większości) opuścili kościół. Sama ciągle chodzę do mojego, a to dlatego, że NIE usłyszałam, aby Bóg powiedział mi coś innego. Prowadzę studium biblijne dla dorosłych w każdy niedzielny poranek, oraz pewne inne studia biblijne z różnymi ludźmi w ich domach i wiem, że Bóg powołał mnie do nauczania. Niemniej jednak, jestem bardzo niespełniona moim „kościołem jak zwykle”. Jestem sfrustrowana tym, że nie widzimy znacznie więcej „znaków, które towarzyszą tym, którzy uwierzyli” i rutyną. Dary Ducha są bardzo potrzebne, zbawienie nie zdarza się w żadnym stopniu, kościół stał się raczej chrześcijańskim klubem społecznym, moim zdaniem…

Eileen (USA):  

Należymy do tej części chrześcijan, którzy są całkowicie niepewni i jedyne co nas trzyma przy tym jednym kościele to fakt, że nasze dzieci są zaangażowane w grupę młodzieżową i czujemy, że potrzebują tego kontaktu. Wszystkie kościoły, w których byliśmy, zielonoświątkowe, charyzmatyczne, baptystyczne… cokolwiek.. w każdym z nich czegoś brakuje. Wydaje mi się, że kościołowi tego pokolenia brakuje „pełni” Chrystusa. To zawsze wydawało się być jego najsłabszą jego dziedziną. Nie mówię, że jesteśmy doskonałymi chrześcijanami, którzy wszystko wiedzą… to nie tak… lecz tak wiele brakuje.

Uczę się i wzrastam znaczenie bardziej (przeważnie) w domu w komorze modlitwy szukając Pana i studiując Jego Słowo. Mój i męża duchowy wzrost nie jest wynikiem uczestnictwa w kościele, lecz czasu spędzonego z NIM w domu. Kościół stał się bardziejsocjalną przerwą niż czasem prawdziwego poszukiwania Boga. Powinniśmy robić te rzeczy, które robił Jezus (cuda, uzdrowienia, uwolnienia, odnowienia, itd..) a nawet większe! Szczególnie w tych dniach ostatecznych!

____________________________________________________

Wielu pisało do mnie o tym, jak „pustym” doświadczeniem stał się dla nich kościół i jak zastanawiali się nad tym, co trzeba by zrobić, aby to uległo zmianie.  

Ruthie (USA):

Wydaje się, że tylko grzeję siedzenie w moim kościele. „Działalności” i „programy” stały się tak puste. Staliśmy się klubem społecznym o mentalności „błogosław mnie…” Odkryłam, że mam większe pragnienie spędzania czasu samotnie z Jezusa i odczuwania Jego obecności niż w grupie ludzi, którzy całe nabożeństwo spoglądają na zegarki, zastanawiając się ile z ich wolnego dnia będzie użyte na kościelne nabożeństwo…

 

Hollie (USA):  

Czuję się jakbym była w miejscu duchowego zawieszenie przez ostatnie 4, 5 lat. Kościół do którego uczęszczam ma wspaniałe nabożeństwa, programy rozpierają ściany, lecz przeważnie pozostawia mnie to z niewzruszonym i apatycznym sercem.

Ponieważ…

Ponieważ, być może, patrzę na innych, nie skupiam wzroku na Jezusie.

Ponieważ patrzę na innych i po wspaniałym nabożeństwie, oni wracają do robienia tego wszystkiego, co robili, a co nie było całkiem doskonałe przed Panem. Co dobrego niesie ogromne „dotknięcie” (gęsia skórka) przez Pana, jeśli nie ma trwałych zmian, gdy gęsia skórka znika? Niechętnie świadczę ludziom w przypadku, gdy chcą przyjść ze mną do kościoła. Czuję, że wprowadzenie ich do kościoła poprowadzi ich przeważnie do przywiązania do kościoła, a nie do relacji z Panem…Nie chcę, aby ktoś po prostu „przyszedł do kościoła” ze mną, chcę, aby „przyszedł do Jezusa”!Wydaje się, że nie podkreśla się tak bardzo osobistej relacji z Panem, przeważają  relacje z pastorem i innymi usługującymi, czy naszą służbą w zgromadzeniu. Zupełnie nie mam pragnienia służby czy przywódczej roli w zgromadzeniu. Wszystko to już widziałam, sama wiele z tego robiłam i jestem już naprawdę zmęczona tym, nie robi to na mnie żadnego wrażenia.

Nie ma wielkiej radości, myślę odwiedzać skazanych, wdowy, chorych, zranionych, tych, którzy wyślizgują się po cichu poza drzwi zgromadzenia i nikt tego nie zauważa, ponieważ wszyscy są tak bardzo zajęci „usługiwaniem” zgubionym. (Zgubieni stają się jeszcze bardziej zgubieni, a zbawieni są nie zauważani). Nawet jeśli zauważą, że ktoś od dłuższego czasu nie przychodzi to są zbyt zajęci, aby faktycznie dowiedzieć się dlaczego tej osoby nie ma czy gdzie jest. (Często ta „zajętość” jest skierowana na kościół!)

W tym samym czasie jestem spragniona. Jestem tak desperacko spragniona znaleźć w lokalnym kościele to coś, to sprawia w moim duchu/duszy ten straszliwy głód iczuję się tak nie usatysfakcjonowana tym, co się mi podaje w lokalnym zgromadzeniu.
Przebadałam swoje serce, aby zobaczyć czy to jest „moje”, czy są takie rzeczy, z których powinnam pokutować, zająć się nimi czy poddać pod krew.. Oczywiście są, lecz nie tylko to powoduje taki straszliwy duchowy głód.

Nie chcę „dobrych” nabożeństw w moim kościele, nie chcę brać udziału w większej ilości programów czy wyjazdowych usług. Nie chcę urzędu w zgromadzeniu.

Może po prostu chcę być nakarmiona. Lecz, nakarmiona czym? I dlaczego czuję tak straszliwy duchowy głód? Słowo mówi: „zbadajcie i zobaczycie, że dobry jest Pan”. Być może nie „próbuję”. Jeśli tak, to chcę! Lecz nie chcę próbować czegoś, co upichci pastor, aby podać na nabożeństwie. Nie chcę być przy duchowym szwedzkim stole, podnosić i kosztować co też może mnie usatysfakcjonować duchowo, lub wywołać „gęsią skórkę” Ducha Świętego, którą ktoś inny dla mnie przygotował. Ja chcę BOGA!

Marilyn (USA):  

Już długi czas mija, jak nic nie otrzymałam od kościoła. Uwielbienie jest słabe… wszystko w pośpiechu, ponieważ mamy nabożeństwa kolejno jedno po drugim.

Nie ma czasu, aby pozwolić Duchowi Świętemu wejść, lecz chcę ci powiedzieć dlaczego  ostaję. Zostaję ze względu na dzieci, nie jestem tutaj po to, aby brać, lecz aby dawać. Możemy robić nabożeństwa dla dzieci, żywe i pełne znaczenia. Dzieci nas potrzebują w tym miejscu i więcej otrzymuję dając dzieciom niż biorąc udział w nabożeństwach.

Donna (USA):  

Nie jestem w stanie powiedzieć jak wiele razy chodzę do kościoła w desperacji, aby spotkać Boga, tylko po to, aby wyjść zniechęcona a czasami nawet ze łzami.

Kościoły, które tutaj, w Ameryce znajduję (w stanie Oregon, gdzie mieszkam i w Teksasie) są tak martwe i suche (tak, tzw. „napełnione Duchem”), że muszę zmuszać się do tego, aby iść, a czasami nie mogę się zmusić.

Zastanawiałam się czy coś jest nie tak ze mną, że tak bardzo jestem niechętna, podczas gdy wszyscy moi przyjaciele zawsze tryskają entuzjazmem, bo „obecność Pana była tak mocna” czy „to było naprawdę wspaniałe”. A ja myślałam (nigdy tego nie mówiąc) UH! Wolę mojego dentystę.  

Kocham Jezusa taaaaaaaak bardzo i mam tak dobry czas po prostu będąc z Nim w domu, że nie mogłam zrozumieć dlaczego tak często w kościele czułam się tak nieprzyjemnie.  Rozmawiam z wielu swoimi niezbawionymi przyjaciółmi i rodziną, którzy bez wyjątku zostali wykorzystani lub nawet okradzeni przez „chrześcijan” i „chrześcijańskie służby” i stale usiłuje ich przekonać, że to nie Bóg im to zrobił.

Niestety większość „chrześcijan” wyrabia Bogu tak złe imię, że niezbawieni nie chcą mieć z Nim nic wspólnego. Modlę się teraz nieustannie: „Panie, jeśli źle reprezentuję ciebie, powstrzymaj mnie koniecznie w jakikolwiek sposób”.  Nie chcę zdawać rachunku w dzień sądu za wszystkich ludzi, którzy z mojego powodu trzymaliby się od Boga z dala.

Teraz wiem, że są nas prawdopodobnie miliony, którzy czują się tak samo wobec „zorganizowanej religii” i zakładam się, że ten masowy exodus z „kościoła” jest z Boga. On powiedział: „Wyjdź z niego ludu mój, nie bierze więcej udziału w jego grzechach”.

______________________________________________
Ludzie będący „w kościele” mówili mi, że są w stanie zakłopotania, co robić i dokąd iść. Wydaje się, że jest tam mało możliwości. Rzeczywiście nie dostrzegają Boga działającego w ich kościele, lecz zdaje się, że gdzie indziej nie jest lepiej. Cóż można zrobić, aby zaradzić tej niemocy, która ogarnęła zachodnie chrześcijaństwo?

Sondra (Australia):

Pomimo, że pozostałam w kościelnym systemie (co jest niewygodne), po prostu nie wiem, co robić. Myślę o tym całym „staniu się dziwnym i poza porządkiem”.

Nie chcę być poza Ciałem; a raczej poza „skomercjalizowanym” kościołem… taki brak wstawiennictwa, szukania Boga i cichego czasu na głęboką modlitwę, a właściwie nie ma tego zupełnie!!  A będąc całkiem szczera to brak w ogóle pokuty. Faktycznie, pokuta zdaje się być brudnym słowem w naszym kościele. Zbyt niewygodnym, aby udzielić mu wystarczającej wagi na jaką zasługuje i jakiej Bóg wymaga do zdrowego duchowego życia. W rzeczywistości pokuta została wypchnięta na rzecz budowania samego siebie i pychy we wszystkim co robimy! Nasz kościół wydaje się promować siebie tak, jakby był tak godny znalezienia się na pierwszym miejscu w Bożych planach, celach i błogosławieństwach.

 

Cheryl (USA):

Jesteśmy na skraju odejścia z kościoła całkiem, lecz faktycznie bardzo chcemy, jako że jesteśmy bardzo sfrustrowani i wypchani po brzegi odgrywaniem kościoła.
Przez 10 lat byliśmy oddanymi liderami młodzieżowymi i zostaliśmy okrzyknięci buntownikami za naszą troskę o stan kościoła przez ostatnie kilka lat.
Okazało się, że odwróciliśmy się plecami do kościoła, lecz mamy wątpliwości, aby odejść całkowicie. Nasze uczucia są takie – jeśli my wszyscy „wyjdziemy” to kto powie innym, którzy czują się podobnie, że nie są sami i, że nie są „dziwakami”.

We wszystkich aspektach naszego życia jesteśmy bardzo oddani Bogu i rzeczywiście znacznie bliżej Niego teraz, niż kiedykolwiek wcześniej. Zabawne jak to działa! Znamy bardzo wielu ludzi, którzy również są na skraju opuszczenia kościoła lub już to zrobili. Dzieje się to w alarmującym tempie tutaj w Ontario, ponieważ tak wielu z nas czuje podobnie i wykonuje ten sam ruch nie wiedząc wcześniej o innych idących tą samą drogą. Nie mogę myśleć inaczej, jak tylko w ten sposób, że to Bóg wyprowadza tą armię na pewien czas. Jak długo – kto to wie?

Tait (USA):

Od pierwszego roku byłem tak sfrustrowany moim kościołem i ich światowymi sposobami, strachem przed ludźmi (siedzącymi w ławkach) bardziej niż bojaźnią Bożą, że czułem, że muszę odejść (ponieważ bardziej byłem skupiony na tym, co jest złe, niż na Panu). Pan w oczywisty sposób działa w moim kościele przygotowując nowe bukłaki, lecz moja frustracja wywołana przez ludzi, którzy chcą się trzymać starych metod i odrzucają nawet możliwość przyjęcia nowych, jest przytłaczająca.

 

Lea (USA):

Czasami wydaje mi się, że łatwiej by było regularnie chodzić do kościoła, żeby uniknąć zatroskanych uwag od moich chrześcijańskich przyjaciół, którzy wierzą, że jestem nieposłuszna. W rzeczywistości, chodzę do kościoła okazjonalnie z powodu poczucia winy, lecz za każdym razem, gdy to robię, czuję jakby mi Bóg przypominał, że to On mnie stąd wywołał. Nie wywołał mnie ze społeczności z braćmi i siostrami, lecz ze zorganizowanego kościoła. Kiedyś, gdy poszłam, czułam się tak pusta. Dowiedziałam się od pastora, jak ważne jest, aby być częścią kościoła. Słyszałam to już tak wiele razy, że zaczyna mnie to zastanawiać, dlaczego tak wielu pastorów tak często przypomina o tym. Zastanawiam się czy oni nie czują tego, że Bóg jest na tyle wielki, aby spotykać się z nami w domach bez zorganizowanego uwielbiania, kazań i szkółek niedzielnych dla dzieci?

Kulę się w swym duchu i czuje chora z powodu każdej niedzieli, gdy muszę siedzieć dwie godziny tego „szukajmy Boga”, podczas gdy my wszyscy zdajemy się szukać siebie i przeżywać dobry socjalny czas.продвижение

< Część 8 | Część 10 >

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *