Author Archives: pzaremba

Nie ma formułek dla synów i córek Boga

Stephen Crosby

Stephen Crosby

O wielkiej wierze nie decydują cuda, znaki i dziwy.
Wiara nie jest produktem wykorzystywanym do osiągania tego, co, jak nam się wydaje, potrzebujemy lub czego chcemy.
Zwycięskiej wiary nie znajdujemy w „Bożych tak” na nasze prośby, lecz w „Bożych nie” („Ojcze, jeśli chcesz, możesz ten kielich odsunąć ode mnie”. – Nie, to niemożliwe. – Mimo wszystko, nie moja wola, lecz twoja niech się stanie”. Oto nieco wiary dla was.).
Zastanówmy się nad historią z Księgi Rodzaju z Ogrodu. Abba ustanowił dla ich dobra pewne ograniczenie. Zagrożeniem jest tutaj wiara: czy przypiszą ufną wierność Bogu, że coś takiego zrobił, czy też znajdą ludzkiego rodzaju cechę „odmowy” czegoś, ze względu na małość duszy (zazdrość / zawiść)? (Tak naprawdę to Bóg nie jest tak dobry, czegoś nam odmawia.)

Ten drugi przypadek.
Tak więc, zwycięska wiara jest ugruntowana na wynikającym z relacji zaufaniu nawet w obecności Boskiego „nie”, a nie w domniemanych dowodach wiary przez znaki i cuda.
Jeśli nie zrozumiemy tego, dramatycznie upadniemy. Wchodzimy w dwojaki grzech ludzkiej rasy: wiarołomstwo, które przypisuje Bogu nasze własne sprawy, upodabniając Go do nas (bałwochwalstwo), a następnie próbując niezależnie wykorzystywać duchową mechanikę „wiary” do otrzymania tego, co chcemy.
Nasze pragnienia = Bóg, de facto niekwestionowane.
„Duchowo” przekonujemy samych siebie o prawomocności tego wszystkiego, utożsamiamy się z tym, przylegamy do tego, walczymy o to – a to wszystko jest manifestacją, I WSPÓŁUDZIAŁEM Z, KŁAMSTWEM WSZYSTKICH KŁAMSTW mówiącym, że Bogu nie można zaufać.
I to nazywamy „wielką wiarą”.
Jest to demoniczne, a używam tego terminu celowo i ostrożnie, a nie hiperbolicznie. Jest to powszechnie znane jako czary, a symuluje w kościele bycie modlitwą.
Nawiasem: narodziłem się i wychowałem w ruchu „charyzmatycznym”, jestem za znakami i cudami, niemniej sprzeciwiam się okropnemu nauczaniu nieistniejącej etyki i zepsutym światowym systemom wartości, które często temu towarzyszą.

Continue reading

Nepal grudzień 2021

Pozdrowienia z Nepalu

Chciałbym podziękować zarówno za waszą stała modlitwę jak i wsparcie finansowe.

Wasze wsparcie w modlitwie i finansach umożliwia nam rozszerzanie Królestwa Bożego w Nepalu, bez względu na wiek, kultury i społeczności.

Jeśli chodzi o Kościół i społeczności chciałbym wam przedstawić nowy projekt popularyzacyjny wśród dzieci.
„MERCY BAG” jest służbą ewangelizacyjną wśród dzieci w okresie Bożego Narodzenia. Jak mówi Biblia: „Otwiera swoją dłoń przed ubogim, a do biedaka wyciąga swoje ręce” (Przyp 31:20). Jest to rozwijająca się wizja wyjścia do tych drogocennych dusz dla Chrystusa.

MERCY BAG

Wasze niewielkie dary mogą pomóc nam dotrzeć do tych dzieci z miłością Chrystusa.
Połączmy razem nasze siły, aby wypełnić Wielki Nakaz naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Prem z Nepalu.

Jak pokonać depresję, zamieszanie, zwątpienie i strach?

Barry Bennett
Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który z powodu znajdującej się przed nim radości wytrwał krzyż, zlekceważył hańbę, oraz usiadł na prawicy tronu Boga” (Hbr 12:2).

Jezus był w stanie to znieść, ponieważ miał wizję RADOŚCI. Radość Pana jest nasza siłą! Jezus patrzył ponad to, co chwilowe ku tej rzeczywistości, która miała być dla wszystkich ludzi owocem Jego cierpienia.
Możesz znać, a możesz nie znać źródła swojej depresji i zamieszania, lecz źródłem twojego zwycięstwa jest radość Pana. Są takie okresy, że musisz ZMUSIĆ się do tej pozycji. W jednym z wersów nazywa się to „ofiarą chwały”, w innym „trzymanie się mocno naszego wyznania”. Paweł zachęca wierzących do tego, aby „radowali się zawsze i ponownie, radowali się stale”.

Korzeń depresji i strachu jest niemal zawsze skutkiem rozproszenia uwagi i zniszczonej relacji z Panem.

Troska w sercu człowieka je gnębi, ale życzliwe słowo je pociesza” (Przysł 12:25).

Troski tego świata (niepokój) zaduszają Słowo, lecz… Wielki mieszka w tobie i ty możesz POBUDZIĆ SIEBIE SAMEGO w Panu. Smith Wigglesworth zwykł mawiać: „Jeśli Duch nie porusza się we mnie to ja poruszam Ducha”, tańczył i chwalił Boga dopóki nie dotarł do miejsca radości i zwycięstwa. Strach to odwrócona wiara. Gdybyśmy mieli powiedzieć, że jest coś pozytywnego w strachu, to mogłoby tak być przez uświadomienie sobie, że mamy wiarę, lecz jest skupiona na złych rzeczach. Myślisz o złych rzeczach, mówisz o złych rzeczach i działasz na tej podstawie tak, jakby były prawdą. Odwróć strach! Niech Jego Słowo będzie źródłem twoich myśli, słów i działań. Zostałeś stworzony tak, abyś wierzył Bogu! Rób to!
Skup swoje myśli, wypowiadaj tylko słowa wiary, patrz poza to, co chwilowe ku wieczności i CHWAL Go. W obecności radosnego ducha żadna ludzka emocja nie jest w stanie Cię pokonać.

Dawno, dawno temu…


Brian Zahnd

Dawno, dawno temu wierzyliśmy w Boga (czy bogów) równie bez wysiłku, jak wierzyliśmy w twardy grunt pod nogami jak i w przestworza niebios nad głowami. Starożytny grecki poeta wyraził to w postaci hymnu do Zeusa (później zastosowany przez apostoła Pawła): „W nim żyjemy, poruszamy się jesteśmy” (Dzieje Ap. 17:28). Dla starożytnych to, co boskie, było czymś tak naturalnym jak powietrze, którym oddychali. Niemniej, było tak zanim wszystko stanęło w ogniu. Było tak przed wielkimi pożogami światowych wojen, przed tym, gdy niebo nad Auschwitz zostało zaciemnione ludzkim pyłem, przed złowieszczymi grzybami chmur nad Hiroszimą i Nagasaki, przed tym, gdy świat był świadkiem wznoszących się płomieni nad dwoma wieżami na Manhattanie, przed tym, gdy długo czczone instytucje zostały pochłonięte płomieniami skandali, zanim ci, którzy gardzą chrześcijaństwem zaatakowali je taktyką spalonej ziemi.

Dziś trudniej jest wierzyć, trudniej trzymać się wiary a niemal niemożliwe uchwycić się religii z niesteraną niewinnością. Żyjemy w czasach, w których wszystko jest w ogniu i wiara milionów jest zagrożona niszczeniem.
Tak więc, czy w wieku niewiary chrześcijańska wiara ma ciągle szanse na przeżycie?

Continue reading

Przywileje, czy krzyż

 ERIC SCOT ENGLISH
11.9.2020

Amerykańscy chrześcijanie muszą dojść do porozumienie z myślą, że utrata ich przywilejów – faworyzowany status jaki mają w amerykańskim społeczeństwie – jest świętym aktem. Przede wszystkim, utrata przywilejów zawiera się w istocie przesłania Ewangelii. Krzyż nie tylko demonstruje to, że relacja między chrześcijaństwem a przywilejami istnieje, lecz również prosi, aby z niej zrezygnować.

Oglądałem ostatnio rozmowę  TEDx pt.: „Utrata przywileju” z Thomasem Owens, wspaniałym wykładowcą seniorem Auckland University of Technology. Owen zaprezentował przegląd dominujących sil stojących za gniewem, jaki ludzie czują, gdy przeżywają utratę przywilejów (we wszystkich ich różnorodnych formach). Rozmowę można zobaczyć tutaj TEDx
Owens dowodzi, że owa utrata przywilejów tworzy taką chwilę w jednostce, że nie tylko tracą coś dla nich ważnego, lecz również wielu jest po raz pierwszy konfrontowanych z przywilejem, który tak długo mieli. Przede wszystkim, nie można stracić czegoś, czego się nigdy nie posiadało.

Gniew jednostki spowodowany stratą jest ich przyznaniem się do tego , że czuli się uprzywilejowani.
Ważne jest zauważyć, że sprawa przywileju przebiega przez całą masę socjalnych spraw, nie tylko rasowych. Niemniej, na rzecz zwięzłości tego artykułu może być korzystne, jeśli napiszę o przywilejach generalnie. Przywileje odnoszą się do socjalnych korzyści czy dobrych stron JAKIEJKOLWIEK grupy czy osoby, która jest spadkobiercą tylko dlatego, że jest częścią tej grupy.

Krzyż sprawia utratę przywileju
W czasach Jezusa nie było nikogo, kto miałby więcej do stracenia niż religijni przywódcy. Żydzi żyli pod opresyjną ręką Rzymu, byli bardzo obciążeni podatkami, które doprowadzały wielu do wielkiego ubóstwa. Większość wpływowej żydowskiej klasy stanowili religijni przywódcy. Ich status jako pośredników władzy gwarantował im przywileje (np.: niższe podatki), których przeciętny Żyd nie otrzymywał.
Pojawienie się Jezusa w tej światowej scenie służyło podkopaniu autorytetu religijnych liderów i dlatego stali się Jego najbardziej znaczącymi przeciwnikami (nie „grzesznicy” jak można by oczekiwać).
Tłumy, które gromadził oraz przesłanie, które głosił, były zagrożeniem dla ich autorytetu. Dla przeciętnego Żyda przesłanie wiary bez uczynków prawa sprawiało, że żydowscy kapłani przestawali być użyteczni. Jego przesłanie miłości i nadziei dodawało wiary we własne siły, w szczególności tych uciskanych, którzy byli w oczach Boga uważani za równych – co było w zdecydowanym kontraście do tego, jak byli traktowani przez społeczeństwo. Gdyby została odebrana religijnym liderom doniosłość ich statusu, utraciliby przywileje nadane im przez Rzymian.

Continue reading

Czy twoim przeznaczeniem było to przeczytać – 4

The Church Without Walls

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Ostatnio skończyliśmy pytaniem, że jeśli Bóg wiedział, kto przyjmie zbawienie a kto nie, to po co stworzył ludzi, o których wiedział, że i tak skończą w piekle?

Więc albo piekło i jezioro ognia naprawdę nie są wcale takie złe, albo może chodzi tu o coś innego? Spójrzmy na to coś. Poniższe piszę w kategoriach ‘być może’, ponieważ rzeczy te nie możemy poznać po tej stronie wieczności, jednak mam nadzieję, że skłoni to nas do zastanowienia się, w co wierzymy i dlaczego w to wierzymy. Poniżej przedstawiam możliwe scenariusze…

Po co się modlić, jeśli nie miałoby to wpływać na przyszłość?
Rzym. 8:29 mówi: „Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci”. Stwierdzenie „których przedtem znał” sugeruje, że mogą istnieć inni, których nie znał.

Co się stanie, jeśli przeznaczenie każdego człowieka nie jest ustalone w momencie stworzenia? Co by było, gdyby po stworzeniu wszystkich Bóg skupiłby się tylko na tych, o których wiedział, że przyjmą zbawienie, a z pozostałymi nie chciałby mieć nic wspólnego (nie chciał ich poznać)? Czy nie dlatego modlimy się o kogoś, aby jego przyszłość mogła zostać zmieniona? Czy modlitwa nie ma na celu tego, aby Bóg mógł skierować człowieka na ścieżkę wiodącą do innego przeznaczenia?

A co, jeśli Bóg wie wszystko, ale czasem może odmówić sobie samemu poznania w jakieś sprawie?
Przykładem to ilustrującym jest obraz rodzica, który pożycza nastolatkowi samochód w piątek wieczorem, pod warunkiem jednak, że wróci od do domu przed północą.

Ponieważ zna swoje dziecko to wie, że może on spędzać czas z innymi „dobrymi dziećmi” i po prostu spotkać się i zjeść pizzę w czyimś domu. Ale wie też, że może spędzić czas jeżdżąc samochodem ulicami miasta, aby popatrzeć, co inni robią. Wie również, że może jednak wpaść na pomysł ścigania się z kolegami i zostać złapany przez policję. Ten rodzic jest również świadomy tego, że ktoś może w tym czasie zaatakować jego dziecko, zranić ja a nawet zabić.

Rodzic może wyobrazić sobie sto rzeczy, które mogą przyjść do głowy nastolatkowi, w związku z samochodem, lecz nie wie, jaką on decyzję podejmie. Mógłby to wiedzieć, gdyby chciał, np. poprzez śledzenie GPS, jednak decyduje, ze pozwoli mu podjąć własne decyzje.

Wie również to – i to zanim wręczy dziecku kluczyki do samochodu, że dzieciak zawsze może na niego liczyć, bez względu na przeznaczenie, jakie on wybierze. Ma oczywiście nadzieję, że nastolatek będzie się trzymał tego, co mu wpajał i że wróci przed północą nietknięty i nieskażony przez świat. Ale ponieważ kocha swoje dziecko, to jeśli przyjdzie taka konieczność, pójdzie na posterunek policji aby go wyciągnąć, do szpitala, jeśli coś mu się stanie a nawet do kostnicy. Zrobi to wszystko z powodu miłości do swojego dziecka. Pójdzie gdzie trzeba i zrobi co trzeba dla dziecka, bez względu na to, jakie ono podejmie decyzje. Zawsze za nim stanie.

Continue reading

Dziesięć lat cyklu „Muzułmańskie prześladowania chrześcijan”

Raymond Ibrahim
11/18/2021

W lipcu 2021 była dziesiąta rocznica rozpoczęcia cyklu comiesięcznych relacji pt.: „Muzułmańskie prześladowania chrześcijan” (publikowanych przez Gatestone Institute i, nieregularnie, u mnie na stronie pod tym tytułem). Wtedy, w lipcu 2021, zacząłem zestawiać i podsumowywać w jednym sprawozdaniu przypadki prześladowań, które pojawiały się każdego miesiąca – tak więc, jest kronika, aby gdy przyjdzie właściwy czas, zwykła wymówka, że „w ogóle nie wiedzieliśmy”, nie mogła się utrzymać.
Teraz po 10 latach pojawiania się tych sprawozdań – gdy pojawiło się w sumie ich 120, każdy średnio 3.500-4.000 słów ( czy niemal 500.000 w sumie) – czego nauczyliśmy się? Jakie trendy zostały pokazane?

Po pierwsze: fenomen muzułmańskich prześladowań chrześcijan jest realny: niezachwiany, stały, systematyczny, systemowy i stosuje się do wzoru aprobowanego przez szariat – co oznacza, że źródłem jest islam. Jak pisałem wówczas, w 2011, w pierwszym raporcie.

Każda możliwa opowieść o prześladowaniu typowo dopasowuje się do specyficznej myśli przewodniej, w tym nienawiści do kościołów i innych chrześcijańskich symboli; seksualnej przemocy wobec chrześcijanek oraz mizoginii, praw dotyczących apostazji i bluźnierstwa, złodziejstwa i łupiestwa w miejsce podatku dżizja; i nadrzędne oczekiwanie, że chrześcijanie będą zachowywać się jak zastraszeni dimmis.

Niewiele się zmieniło: każda z tych 10-20 opowieści o prześladowaniach udokumentowanych w każdym sprawozdaniu zazwyczaj pasowało do tych myśli przewodnich: wysadzanie w powietrze, palenie i delegalizacja kościołów; gwałty i przymusowe nawrócenia chrześcijanek; zabijanie i wieloletnie wyroki więzienia na apostatów, bluźnierców i ewangelistów; ogólna dyskryminacja i wykorzystanie; oraz wzrastająca, jawna rzeź chrześcijan. (Zainteresowanych bardziej szczegółowym doktrynalnym i historycznym tłem tego zjawiska zapraszam do bardziej szczegółowo opracowanego artykułu.)

Interesujące jest to, że gdy w lipcu 2011 roku przystępowałem do realizacji pomysłu comiesięcznych sprawozdań, martwiłem się realnością wykonania; jakiego rodzaju „raport” da się skompilować jeśli, powiedzmy, jeden czy dwa przypadki prześladowań – o ile w ogóle – pojawią się w danym miesiącu? Niestety, i raczej bardzo wymownie, nie zdarzyło się w ciągu tych 120 miesięcy coś takiego ani razu, lecz ilość indywidualnych przypadków prześladowań systematycznie tylko wzrastała, tak więc, aby to zadanie stało się wykonalne i obejmowało co miesiąc poniżej 4000 słów, pomniejsze historie musiałem pomijać.

Continue reading