Category Archives: Frangipane Francis

Zgorzknienie w ogrodach naszych serc _1

Francis Frangipane

Baczcie, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń,  rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, (Hebr. 12:15)

Nie jest możliwe aby przejść przez ten świat nie będąc dotkniętym przez niesprawiedliwość czy ból serca. Dopóki nie nauczymy się naszych zmagań  przerabiać w Chrystusie, pojedyncze zranienie naszej duszy może  stworzyć głębokie zgorzknienie w nas zatruwając naszą egzystencję ciągu mojej 33 letniej służby, znałem zbyt wielu chrześcijan, którzy doprowadzili do perfekcji sztukę wyglądania na uprzejmych, podczas gdy wewnątrz trzymają cynicznego, pełnego urazy i gniewu ducha. Przełknęli truciznę zgorzknienia, która powoduje, że umierają duchowo. Problem polega na tym, że jako chrześcijanie wiemy o tym, że reagowanie z otwartą złością na ludzi jest złe. Jednak zamiast prawdziwie przebaczyć i poddać tą niesprawiedliwość Bogu, tłumimy nasz gniew. Gniew jest wynikiem dostrzeżonej niesprawiedliwości. Stłumiony gniew zawsze degraduje sie do zgorzknienia, które w rzeczywistości jest niespełnioną zemstą.

Ludzie doprowadzeni do zgorzknienia

Biblia nie tylko dostarcza nam biografii herosów wiary lecz dokumentuje również życie zwykłych ludzi, jednostek, które doświadczały tych samych bólów serca, co my. Niektórzy przezwyciężyli zranienia czy stratę a w konsekwencji zgorzknienie, podczas gdy inni stali się przykładami, których należy unikać.

Weźmy pod rozważania Księgę Rut. Głód w Izraelu zmusił rodzinę Noemi do emigracji do Moabu. Bez rodziny i przyjaciół, którzy by jej pomagać, jako cudzoziemka w obcej ziemi, Noemi doświadczyła straty męża i dwóch dorosłych synów. Gdy wróciła do Izraela z Rut, jej synową, ogłosiła kim jest: Nie  nazywajcie mnie Noemi, nazywajcie mnie Mara, gdyż Wszechmogący napoił mnie wielką goryczą. (Rut 1:20).

Imię „Noemi” znaczy „przyjemna”. Możemy sobie wyobrazić, że kiedy Noemi jako dziecko była oddawana Bogu, jej rodzice modlili się, aby jej imię było zapowiedzią jej przyszłości. Teraz stało się coś zupełnie innego. Noemi był głęboko dotknięta zgorzknieniem przez los, aż do skrajności oskarżania „Wszechmogącego” o napełnienie jej goryczą.

Jeśli kiedykolwiek słyszałeś zgorzkniałej osoby to wiesz, że nie ma w nim nic „przyjemnego”. Powinieneś płakać z taką osobą, a zgorzkniała dusza jest duchem złapanym w osnowę czasu; żyją wspomnieniami swych bólów.

Kilka lat temu spotkałem kobietę, która przeżyła bardzo trudny rozwód.  Rozmawiałem z nią co pół roku przez dwa lata i za każdym razem opowiadała o swoim byłym mężu dokładnie to samo. Rozwiodła się z mężem, lecz poślubiła zgorzkniałego ducha, który uwiązał ją jej bólem serca. Dla Noemi jej zgorzknienie było skierowane pośrednio do Boga. Była zagniewana na to, że On dopuścił trudności w jej życiu. „Pan zgotował mi powrót w niedostatku” (1:21). Mój smutek to wina Boga. Porównaj jej życie z tym, utratą bliskich przez Joba (Job 1:1-22). Job stracił swoją rodzinę oraz majątek i ukląkł i uwielbił Pana: „Pan dał, Pan wziął, niech będzie błogosławione imię Pańskie” (1:21). To, w jaki sposób radzimy sobie ze smutkiem objawia głębię naszej czci dla Boga. Gdy życie nas tnie to krwawimy zgorzknieniem czy uwielbieniem? Job ukląkł i zbliżył się do Boga. Noemi odwróciła się i rozmawiała o Bogu plecami do Niego. Mam drogich przyjaciół, którzy stracili swoich jedynych synów, gdy ci byli jeszcze nastolatkami. W samym środku bólu ich serca byli przykładami prawdziwego uwielbienia. Przez lata ból oczyścił i pogłębił ich uwielbienie; ich cierpienie sprawiło, że stali się bardziej współczujący wobec cierpienia innych (p. 2 Kor. 1:3-4). Znam też innych, którzy cierpieli z powodu nagłej straty kogoś bliskiego i w ciągu tygodni, odwrócili się od Boga i stali zgorzkniali. Przeciwności nie doskonalą charakteru, one go ujawniają, pokazują to, co się dzieje w środku.

Zatruci

W starożytności ludzkość eksperymentowała z roślinnością, aby stwierdzić, które rośliny są użyteczne, a które trujące. W swych poszukiwaniach ludzie odkryli, że, generalnie mówiąc, jeśli roślina i owoc są słodkie to zazwyczaj są bezpieczne; gorzkie rośliny zabijają lub wywołują choroby. Podobnie jest z gorzkimi doświadczeniami w naszym  życiu, jeśli dopuścimy je do wnętrza naszego duch to mogą stać się trucizną, która zniszczy nasze myśli, oczekiwania i postawy. Takie doświadczenia mogą wejść do twojej duszy przez względną ranę lub niesprawiedliwość; mogą rozpocząć przez pomniejsze rozczarowanie czy stratę. Jednak, gdy już raz zgorzknienie wejdzie do ludzkiej duszy jest jak tusz rozprzestrzeniający się w wodzie – może zaciemnić każdy aspekt egzystencji.

Oczywiście, nie tylko zgorzknienie może zrujnować nasze życie, List do Hebrajczyków ostrzega nas, że korzeń zgorzknienia może pokalać wielu (Hebr. 12:15). Duchowy korzeń zgorzknienia, jest to nierozwiązany gniew, który został zagrzebany pod powierzchnią naszego życia.  Zewnętrznie wyglądamy „poprawnie po chrześcijańsku”, dopóki nie zaczniemy dyskutować o kimś, kto nas zranił. Jak mówimy ten korzeń „wyrasta” i zanieczyszcza innych. Jeśli nie zająłeś się swoim zgorzknieniem, uważaj, gdy rozmawiasz z innymi, abyś nie zanieczyścić ich swoimi słowami. Jeśli zaś słuchasz osoby zgorzkniałej, zważaj na to, aby duch zgorzknienia nie przeniósł się na ciebie również!

Zaniedbania

W Księdze Genezis znajdujemy następną zgorzkniałą duszę w Ezawie, bracie Jakuba. Ezaw w głupi sposób przehandlował swoje dziedzictwo, gdy było młody i stracił błogosławieństwo ojca, gdy był stary. Gdy odkrył, że to wszystko stracił na rzecz swojego brata to Biblia mówi, że „podniósł głośny i pełen goryczy krzyk” (1 Moj. 27:34)

Lenistwo lub zaniedbanie, które prowadzi do strat może wywołać zgorzknienie duszy. Co więcej, równie destrukcyjna może być postawa kogoś, kto nas zwodzi i zabiera to, co prawnie należy do nas. Znam ludzi, którzy byli leniwi i nie cenili sobie swojego wykształcenia. Dziś są zgorzkniałymi pracownikami o minimalnym wynagrodzeniu. Znam również, młode niezamężne matki, które pozwoliły na to, aby zwiedzeni chłopcy ukradli im dziewictwo, co później wywołało zgorzknienie. Nawet duchowi ludzi mogą cierpieć zgorzknienie spowodowane zaniedbaniem. Znam pastora, który był tak oddany służbie, że stale zaniedbywał swoją żonę.  W końcu rozwiodła się z nim; jak bardzo wołał i płakał, cierpiał gorzką stratę żony i szacunku kościoła.

Strata poniesiona przez Ezawa spowodowała, że zgorzkniał bardzo, czy my podobnie jak Ezaw, stracimy coś znacznie bardziej wartościowego z powodu naszego zaniedbania? Czy inni otrzymają błogosławieństwo przeznaczone pierwotnie dla nas, co wywoła w nas zgorzknienie? Niech Pan objawi nam te korzenie zgorzknienia, które, podobnie jak uwalniana pomału trucizna, cichutko zabija nas.

Bóg pragnie przywrócić nam zdolność do kochania i śmiechu. W następnym tygodniu będziemy dyskutować w jaki sposób wykorzenić zgorzknienie i uwolnić się. A teraz przystąpmy szczerze do tronu Bożej łaski i prośmy Go, aby pokazał nam nasze serce. Pytajmy Go, czy ogród naszego serca jest rzeczywiście wolny od korzeni zgorzknienia.

Część Druga

deeo.ru

Ścieżka do mocy

Frangipane Francis

Nadchodzi nowe przebudzenie do kościoła. Narodzi się w modlitwie i będzie skryte w pokorze, lecz jego moc wyłoni się przez współczucie. Siła tego nowego poruszenia jest głęboko we wnętrzu Samego Pana. Tak , nawet wśród diabelskich warunków na ziemi On obiecał: „NAD KIM SIĘ ZMIŁUJĘ NAD TYM SIĘ ZMIŁUJĘ, I OKAŻĘ WSPÓŁCZUCIE KOMU OKAŻĘ WSPÓŁCZUCIE (RZYM 9:15, przekł. z ang.).

Zwykli ludzie przymuszeni przez płonące współczucie Boże, będą potężnie używani w nadchodzących latach: oni dokonają przemiany tłumów.
Współczucie Chrystusa będzie w szczególny sposób objawione tam, gdzie ludzie cierpią nieubłaganie. Pamiętajmy, że Pan nie stoi z boku przyglądając się ludzkiemu stanowi; cierpienia egzystencji ludzkości są stale w sercu Boga. Księga Sędziów objawia nam niesamowitą jakość relacji między Bożym serca a ludzkim smutkiem. Pismo mówi, że: Pan nie mógł już znieść niedoli Izraela (przekł. z ang.). W wyniku tego Pan wyratował Swój lud od jego wrogów.

Dziś Duch Święty mówi: „Im bardziej zniszczony obszar, tym większe Moje współczucie popłynie”. Afryka, część Azji będą oglądać tłumy nawróconych z islamu i wejdą w potężną społeczność z Chrystusem.
Faktycznie w czasie Ramadanu, muzułmańskiego świętego miesiąca, wielu muzułmanów otrzyma wizje Jezusa Chrystusa i będzie nawróconych osobiście przez Pana tak, jak Paweł został nawrócony z Judaizmu. Misjonarze z Pakistanu będą używani przez Boga, aby dotykać wielu narodów. Duch Święty mówi: „Módlcie się gorliwie o Pakistan, o prezydenta, generała Pervez Musharraf’a i za kościół, ponieważ misjonarze z Pakistanu objawią Chrytsusowe współczucie dla wielu narodów”. Co więcej, Pan mówi: „Módlcie się za Indie”. Godzina Indii zbliża się. Szatan chciałbym zniszczyć te dwa kraje zanim wielkie wylanie Ducha Świętego spadnie na nich. Zatem Duch Święty nakazuje: „Módlcie się o Pakistan i Indie!”

Jednak to poruszenie boskiego współczucie nie będzie ograniczone tylko do biednych narodów. W wybranych miastach i społecznościach na Wschodzie współczucie Boże będzie płynąć obficie.  W rzeczywistości nawet teraz Pan przygotowuje chrześcijan ze wszystkich kościołów, włączając w to Katolików, Prezbiterian i ludzi z kościoła Episkopalnego. Niektórzy z tych, których Bóg użyje w potężny sposób będą z denominacji uważanych przez wielu chrześcijan za martwe i odstępcze.

Wielu wpływowych, lecz zatwardziałych biznesmenów zostanie dotkniętych i przemienionych przez współczucie Boże. Rządzący, burmistrze i wielu cywilnych przywódców będzie przeżywało uzdrowienia, które zmienią ich życie; prawnicy, lekarze i naukowcy będą poświadczać o niezaprzeczalnych cudach.  Zmienieni przywódcy gangów i kryminaliści, wielokrotni recydywiści, będą używani przez Boga, aby zaczynać działalność kościołów pełnych mocy. Tak, kiedyś kryminaliści bez nadziei będą używani przez Boga, aby zanieść nadzieję zdewastowanemu sąsiedztwu.

Klucz do mocy:  Boskie Współczucie.

Ponieważ głównym korzeniem tego przebudzenia będzie współczucie, ważne jest wyizolować je spośród innych cnót i inspirujących darów. Otóż, może ktoś być wprawnym nauczycielem, który funkcjonuj autentycznie w umiejętności komunikacji, lecz nie mieć prawdziwego współczucia. Przywódca może posiadać znakomite obdarowanie do zarządzania, a jednak unikać współczucia. Tylko dlatego, że ktoś jest obdarowanym psalmistą i prowadzi wielu w chrześcijańskiej sztuce i muzyce nie znaczy, że jest napełniony w swej służbie współczuciem. Tak, nawet najbardziej poruszający prorocy czy apostołowie mogą sami być pobudzani przez coś innego niż współczucie. Te wszystkie dary i służby mogą być naprawdę inspirujące w obszarze ich funkcjonowania, lecz nie nieść w sobie głębokiego pulsu Bożego współczucia.

Współczucie, zgodnie z definicją greckiego oryginału to: „pragnienie we wnętrznościach”. Nie jest to funkcja intelektu, lecz głębokiej rzeczywistości ducha. Ważne jest, zatem, abyśmy nie pozwolili na to, aby religijny intelektualizm rządził nami. Prawdziwe współczucie wynika ze współczucia Bożego; ludzki kanał Jego współczucia musi być zjednoczony w pragnieniem Bożym. Ponieważ większość z nas wyczerpała swój ograniczony zapas współczucia, musimy poddać się ponownie otwarciu serc. Zaufaj w Bożą pomoc. Musimy nauczyć się wystawić nasza ciała na ogień poszukiwania współczucia.

Rozważcie, umiłowani, i to, że owo „pragnienie z wnętrzności” jest „najskrytszą istotą”, jest tym obszarem, z którego, jak powiedział Jezus, popłyną rzeki wody żywej. Ten nowy poziom współczucie nie będzie wyczerpywał nas bezsilną sympatią, lecz, zamiast tego, będzie ustawiał naszego ducha w zgodzie z mocą Bożą ku uzdrawianiu i odkupieniu.

Współczucie jest mocniejsze niż sympatia i jest bardziej trwałe niż empatia; obie te cechy są wymiarami podatności i tożsamości  – są ważnymi towarzyszami, którzy prowadzą nas do Chrystusowego współczucia. Lecz współczucie chwyta te uczucia i przemienia je w napełnione miłością działania.

Przyjrzyj się Chrystusowi, który uzdrawiał w ewangeliach cierpiących:

A Jezus zdjęty litością (współczuciem) wyciągnął rękę swoją, dotkną się go i rzekł mu: chcę , bądź oczyszczony!
(Mar 1:41). Ponownie czytamy w ew. Mat 29:34 (z ang.): Poruszony współczuciem (litością) Jezus, dotknął ich oczu i zaraz przejrzeli, i poszli za nim.  I jeszcze jeden przykład (Mat 14.14 przekład a ang.): I wszedłszy, ujrzał mnóstwo ludu i odczuł współczucie dla nich i uzdrowił chorych spośród nich.

Jezus był poruszony współczuciem, odczuwał go i „uzdrowił chorych spośród nich” Czy czujemy współczucie? Czy jesteśmy dziś świadomi wewnętrznego pulsu współczucia? Czy możesz spisać kiedy również byłeś „poruszony współczuciem”? Zbyt często, zamiast współczucia jesteśmy poruszani przez ambicje, pychę i interes własny. Pragniemy być dostrzegani przez ludzi, być podziwiani za wielkość i zakres naszej służby czy talentów.  W naszej gorliwości, aby wypełnić naszą pasję zapominamy o współczuciu.
Boże, wybaw nas od tego! Dla wielu, tłumy symbolizują moc i powodzenie. Jednak, gdy Jezus widział tłumy, nie postrzegał ich jako środka do osobistego spełnienia, raczej „czuł współczucie dla nich, ponieważ byli utrudzeni i opuszczenia, jak owce bez pasterza (Mat 9:36).

Ludzie mieli faryzeuszy, ale nie było pasterzy. Znosili wpływy doktrynalnych ekspertów, ‘prawników’, lecz nie mieli nikogo, kto naprawdę by się o nich zatroszczył. Chrystus miał współczucie, był poruszony przez współczucie i pozwalał na to, aby to współczucie znalazło swoje spełnienie w uzdrowieniu i pocieszeniu chorych i cierpiących.

Nie mówię o innych, kochani. My sami zamknęliśmy nasze współczucie i powstrzymaliśmy Boże pragnienie odzywające się w nas. W tych dniach nie wystarczy po prostu być przyjacielskim czy miłym. Musimy pozwolić Duchowi Świętemu odblokować wnętrzności naszego współczucia. Pan obiecał, że nie tylko będzie miał miłosierdzie dla wielu i poprowadzi ich do przebaczenia i zbawienia, lecz On również objawi Swoje wielkie współczucie.  Pozwólcie, że powtórzę Jego obietnicę, nieodwołalny cel: „nad kim się zmiłuję nad tym się zmiłuję, i okażę współczucie komu okażę współczucie  (RZYM 9:15b).

Pan jest z nami, aby wypełnić Swoje wielkie pragnienie, aby zbawiać i uzdrawiać. On postanowił w Swym sercu w tej godzinie objawić Swoje współczucie i my musimy pozwolić na to, aby Jego współczucie poruszało nas.  Nauczyliśmy się tego, jak prowadzić kościół, jak tworzyć niedzielne wydarzenia tak, aby pobudzały  i ekscytowały. Teraz jednak, Pan mówi: Idźcie i nauczcie się, co to znaczy WSPÓLCZUCIA
CHCĘ, A NIE OFIARY.
  Pan mówi nam, abyśmy nie patrzyli ponad zatwardziałymi i tymi bez nadziei. Przypomina nam, że: Ja nie przyszedłem sprawiedliwych, lecz do grzeszników (Mat.9:13).

Współczucie jest ścieżką do mocy.

seo в яндекс

Demaskowanie oskarżyciela braci

Frangipane Francis

Więcej zborów zostało zniszczonych przez oskarżyciela braci i jego współpracowników – wyszukiwaczy błędów – niż niemoralność i nadużycia finansowe razem wzięte. Ten wpływ jest tak przeważający w naszym środowisku, że został podniesiony do rangi „służby”! Jednak Pan obiecał, że w Jego domu oskarżenia zostaną zastąpione modlitwą, a wyszukiwanie błędów – przez miłość, która zakrywa mnóstwo grzechów.

Szatan chce powstrzymać twój rozwój
Szatan, aby opóźnić lub wręcz zatrzymać duchowe przebudzenie, wysłał przeciwko Kościołowi armię demonów, specjalistów od wyszukiwania błędów. Celem tej napaści jest odprowadzenie Ciała Chrystusa od doskonałości Mistrza i skierowanie uwagi na niedoskonałości innych. Przeznaczeniem ducha-wyszukiwacza błędów jest atak na różne poziomy wzajemnych relacji międzyludzkich. Atakuje rodziny, zbory, stowarzyszenia kościelne, starając się wnieść niemożliwe do naprawienia rozłamy. Maskarada jako rozeznawanie, jest duchem, który wślizguje się do naszych opinii o innych ludziach, powodując, że stajemy się krytyczni i osądzający. W konsekwencji, wszyscy musimy dokonać oceny naszych motywacji (nastawienia) w stosunku do innych. Jeżeli nasze myśli są inne niż wiara czynna w miłości musimy mieć świadomość, że jesteśmy pod duchowym atakiem.
Demon wyszukiwania błędów będzie przekonywał jednostki do tego, aby spędzały całe dnie, a nawet tygodnie na wygrzebywaniu starych upadków i grzechów swoich Kościołów, zborów i sług Bożych. Ludzie złapani przez tego zwodniczego ducha stają się „krzyżowcami” – nieprzejednanymi wrogami swych dawnych wspólnot.
W większości przypadków, rzeczy które oni uważają za złe lub braki, są właśni tymi dziedzinami, w których Pan stara się pozyskać ich jako wstawienników. To co w innym przypadku mogłoby stać się możliwością do duchowego wzrostu i wyjścia naprzeciw potrzebom, staje się okazją do błędów i potknięć. W rzeczywistości ich krytycyzm staje się zasłoną dymną dla ich serca pozbawionego modlitwy i niechęci do służenia.
To, że ktoś potrafi wykryć niedoskonałości pastora czy kościoła nie jest w żadnym wypadku miarą duchowości. W rzeczywistości, potrafiliśmy wynajdywać błędy kościoła przed staniem się Chrześcijanami.  Natomiast to, co zrobimy z zauważonymi błędami, jest miarą chrześcijańskiej dojrzałości. Pamiętaj, że kiedy Jezus zobaczył stan ludzkości, „wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi…….. uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Fil 2.7).  Jezus umarł, aby zabrać grzech, a nie osądzić go.

NIKT NIE JEST WOLNY.
Jest nieco pocieszające, że Sam Jezus nie był w stanie wypełnić „standardów” tego ducha, który przemawiał przez faryzeuszy. Bez względu na to co Jezus robił, zawsze znajdowali w nim jakiś błąd.  Jeżeli osobiście nie skonsultowałeś się lub nie wysłuchałeś osoby, co do której jesteś krytyczny, jak możesz być pewny, że pełni roli oskarżyciela braci? Nawet „Zakon nie sądzi człowieka, jeżeli go wpierw nie przesłucha i nie zbada co czyni”.
Celem wroga w tym ataku jest zdyskredytowanie usługującego i jego przesłania. Słuchałem dziesiątek pastorów z różnych denominacji, i odkryłem, że czas tych duchowych ataków w ich zborach wypadał niemal zawsze tuż przed, lub natychmiast po znaczącym przełomie. Nie sprowokowane napady tego demona zawsze zatrzymywał postęp ich zborów. Kiedy ten duch przenika umysł jednostki, jego oskarżenia są tak zajadłe, że nawet ci, którzy powinni wiedzieć lepiej, zostają zmieszani i następnie zwiedzeni przez te wpływy. Niemal wszyscy zaangażowani w to, zdejmują swój wzrok z Chrystusa i koncentrują się na kwestiach spornych, ignorując w czasie sporu, że Jezus aktualnie modli się z swoje ciało, aby była jedność. Omamiony przez tego demona, oskarżeniami i przeciw-oskarżeniami ograbiają ducha zboru pobudzając podejrzenia i strach między ludźmi. Dewastacja rozbija kościół, w który atak został wycelowany, podczas gdy zniechęcenie ogarnia i stara się zniszczyć pastora, i jego rodzinę lub inne sługi Bożych w zborze.
Niemal każdy sługa czytający to, spotkał się z taki atakiem ducha wyszukiwaczy błędów w tym czy innym okresie. Każdy zna dobrze depresję spowodowaną usiłowaniami odrzucenia tego ducha oskarżania, kiedy szepce swoje plotki poprzez całe lokalne zgromadzenie: zaufani przyjaciele, którzy wydają się być tak odlegli, wstrząśnięte ustabilizowane relacje, oraz wizja kościoła zabagniona walką i brakiem działania.
Ten wróg nie ogranicza się jedynie do atakowania lokalnych zborów, jego ataki dotyczą miast i narodowości. Główni wydawcy zarobili miliony sprzedając książki zniesławiające, których wiarygodność jest na poziomie kolumn plotkarskich w dziennikarskich wiadomościach.  Tak, niektórzy ze sług rzeczywiście znaleźli się w poważnym grzechu, lecz istnieją biblijne sposoby korygowania, sposoby które prowadzą do uzdrowienia, a nie do zniszczenia! Są zarówno osoby odpowiedzialne za kontrolę w Kościele, jak i lokalne stowarzyszenia sług, gdzie można się spierać prywatnie. Zamiast tego, liderzy odważnie wyzywają innych liderów; pisząc otwarte listy, nagrywając kasety krytykujące różnych innych liderów; krążą one jak trucizna we krwi ciała Chrystusa – a jak kościół Zbawiciela żarłocznie je pochłania.!!
Aby ukryć demoniczne pochodzenie tej działalności, wyszukiwacze błędów ubierają swój krytycyzm w szaty religijności. Pod przykrywką ochrony owiec przed błędami wielkości komara w doktrynie, zmuszają owczarnię do pójścia za błędem pozbawionej miłości korekty o rozmiarach wielbłąda. Próbują naprawić naruszenie Pisma, a sposobem zastosowanym przez nich jest właśnie naruszenie Pisma.  Gdzie jest „duch łagodności”, o którym wspomina Paweł w liście do Gal 6.1, uniżenie „bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony”.

W większości przypadków osoby w domniemanym błędzie nigdy wcześniej nie były konfrontowane, zanim ich rzekomy błąd nie stał się tematem rozmów całego kościoła. Tylko po tym, jak odstępca stał się osobą publiczną przez książki, kasety, audycje radiowe, zostaje powiadomiony o swoim rzekomych błędach. Bracia, duch stojący za takimi oskarżeniami musi być rozeznany, ponieważ jego celem nie jest odnowa i uzdrowienie, lecz zniszczenie.

CZYSTY PRZYKŁAD.
Kościół wymaga korygowania, lecz służba napominania musi być wzorowana na Chrystusie, a nie na oskarżycielu braci. Kiedy Jezus napomina kościoły w Azji (Obj. 2-3), swoje napomnienie poprzedza pochwałą i zamyka obietnicami. Jezus upewnia ich, co do tego, że głos który ich napomina, jest tym samym głosem, który inspiruje ich zalety. Po zachęceniu, zaczyna napominanie.

Nawet jeżeli kościół wszedł na błędną drogę, jak było w przypadku dwóch z siedmiu zborów, Chrystus ciągle oferuje łaskę i miłosierdzie. Jak cierpliwy był Jezus? On dał nawet „Jezebel…. czas aby się upamiętała” (Obj. 2.20-21) Po przekazaniu ostrzeżenia zborowi, Jego ostatnie słowa to nie było potępienie lecz obietnice.
Czy to nie jest Jego sposób postępowania z każdym z nas? Nawet w przypadku najpoważniejszej korekty Jezus zawsze łączył „łaskę i prawdę” (J.1.14). Jezus powiedział o owcy: „One znają mój głos i za obcym natomiast nie pójdą lecz uciekną od niego” (J10.4-5). Pamiętaj, jeżeli głos napomnienia czy naprawy nie przynosi łaski ku odnowie, to nie jest głos pasterza. Jeżeli jesteś jedną z owiec, nie pójdziesz za nim.

NARZĘDZIA WALKI WROGA.
Aby odkryć oskarżenia wroga przeciw kościołowi, ważne jest zauważyć, że wróg musi swoje oskarżenia wyciągać z piekła. Jeżeli pokutowaliśmy z naszych grzechów, to nie ma żadnych ich zapisków w niebie. Jak napisano: Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. (Rzym.8.33).  Jezus nas nie potępia, lecz jest raczej po prawicy Ojca wstawiając się za nami.
Zobaczmy zatem, jakie są narzędzia walki wyszukiwacza błędów. Po pierwsze, jest to nasz obecny grzech. Sytuacja, gdy nie odpowiadamy na pragnienie Ducha Świętego doprowadzenia nas do pokuty, otwiera drzwi oskarżycielowi do potępiania nas. Głos wroga nigdy nie oferuje nadziei ani rozciągnięcia łaski do pokuty. Działa tak, jakby był głosem Boga  i stajemy się winni grzechu nieprzebaczalnego. Sposób radzenia sobie z wrogiem w tej dziedzinie polega na rozbrojeniu go przez szczerą pokutę z grzechu i spojrzenie na Chrystusa jako źródło wszelkiej sprawiedliwości.

Szatan nie tylko pragnie oskarżać nas jako indywidualne jednostki, lecz zamieszać w naszych umysłach, wprowadzając krytycyzm i oskarżenie przeciwko innym. Zamiast modlitwy jedni za drugich, reagujemy cieleśnie na obrażanie. Nasze nie Chrystusowe reakcje są łatwym celem manipulacji przez ducha wyszukiwacza błędów.
Tak więc wyrzucamy oskarżyciela braci przez uczenie się modlitwy wstawienniczej jedni za drugich. Musimy nauczyć się wybaczać w taki sam sposób, w jaki Chrystus wybaczył nam samym. Jeżeli ktoś pokutował ze swoich grzechów, musimy ćwiczyć się w takim samym „boskim przebaczaniu” jakie istnieje w niebie. Zwyciężamy wyszukiwacza błędów, kiedy naśladujemy naturę Chrystusa: jak Baranek, Chrystus umarł za grzeszników, jako kapłan wstawia się.

Drugie narzędzie walki tego demona jest używane przeciwko naszym przeszłym błędom lub złym decyzjom. Każdy z nas ma wrodzoną zdolność do ignorancji. Nikt nie musi czytać zbyt wiele historii mężów bożych, aby się przekonać, że nie byli oni powoływani z powodu swej wewnętrznej mądrości. W rzeczywistości, wszyscy popełniamy błędy. Na szczęście uczymy się z nich i rozwijamy dzięki nim w sobie pokorę. Jednak ten demon wyszukiwania błędów, podejmuje nasze stare błędy i paraduje z nimi przed naszą pamięcią, krytykując nasze pragnienie czynienia Bożej woli i utrzymując nas w pętach przeszłości.
Kiedy demon nastawia nas przeciwko innym, w pierwszej kolejności prowokuje nas do zazdrości i do strachu. Bezpieczeństwo naszego życia, miejsca wydaje się być zagrożone przez sukces kogoś innego. Prawdopodobnie, aby usprawiedliwić nasze własne upadki, wyolbrzymiamy przeszłe niedociągnięcia innych. Im bardziej wzrasta nasza zazdrość, tym bardziej ten demon eksploatuje nasze myśli, aż do chwili, gdy nic w innej osobie lub kościele nie wydaje się być w porządku. W ostatecznym stadium toczymy wojnę przeciwko tej osobie, żadna obrona zaproponowana przez tamtą osobę nie jest wystarczająca dla nas. Jesteśmy przekonani o tym, że jest zwiedziony i niebezpieczny, i uważamy, że to jest dla nas właściwe, aby ostrzegać innych. W rzeczywistości prawda jest taka, że to osoba której umysł jest kontrolowany przez ducha wyszukiwacza błędów jest zwiedziona i niebezpieczna. Ponieważ jego nieodpokutowane myśli dotyczące zazdrości lub krytycyzmu dostarczają piekłu materiału do budowania ścian między członkami Ciała Chrystusa.
Niestety, to właśnie często liderzy, którzy zatracili swoją pierwszą miłość, są najbardziej zagorzałymi oskarżycielami tych, którzy poruszają się z Duchem Świętym. Prześladowania są uczynkami ciała. „Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz.” Gal.4.29. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale ci którzy prześladują innych „mniemają, że spełniają służbę Bożą”. (J16.2)
Aby walczyć z tym przeciwnikiem musimy stworzyć atmosferę łaski między poszczególnymi osobami jak i w całym zborze. Podobnie jak Ojciec, który dał nam życie musimy starać się, aby wszystkie sprawy pracowały wspólnie i dla dobra. W przypadku jednych potknięć musimy być bardzo szybcy w zakrywaniu ich, bez hipokryzji, ponieważ jesteśmy członkami jedni drugich (Ef. 4.25). Jak napisano: „Nikt nie będzie się zbliżał do swego bliźniego, aby odsłonić jego nagość” (III Moj. 18.6). Wszyscy jesteśmy rodziną zrodzonymi z jednego Ojca, „gdyż są one twoją nagością” (v10). Nawet w Starym Przymierzu, było bezprawiem odkrywanie czyichś błędów publicznie. Miłość znajduje odkupieńczą drogę do zakrycia wielu grzechów.

TAM, GDZIE GROMADZĄ SIĘ SĘPY.
Oskarżyciel używa również innego narzędzia walki i korzysta z niego niezwykle przebiegle. W naszej wędrówce z Panem jest taki czas, w którym, aby zwiększyć zdolność do przynoszenia owoców, Ojciec oczyszcza nas (przycina) – cofa na wcześniejsze miejsce. Jest to czas przygotowania, którego celem jest przygotowanie do wprowadzenie swoich sług do służby z nową mocą. Podczas tego okresu, Bóg wymaga nowego poziomu poddania się, jak  i świeżego ukrzyżowania ciała. Jest to też często czas upokorzeń i testów, opróżniania siebie samego i dostrzegania własnej nieskuteczności, i zwiększanie zakresu polegania na Bogu. To może być czas pełen strachu, kiedy nasze potrzeby są wystawione widok.
Niestety jest to też czas, kiedy nasze słabości są widoczne nie tylko przed niewiastami  i mężami Bożymi; często występują one przed zborem i przed mocami i zwierzchnościami.  Duch wyszukiwacza błędów i ci wszyscy, którzy zaczęli myśleć podobnie jak on, znajdują w takim podatnym na zranienia celu okazję do zmiażdżenia go.

Znowu jak i wcześniej, coś co mogłoby posłużyć jako okazja do wzrostu, jako duchowy inkubator, staje się trumną. Ci którzy, w innym przypadku, mogliby zwiększyć jasność i moc proroczego przesłania i wizji zostają zbici, porzuceni i odcięci przez tych ludzi, którzy powinni modlić się za nich W tych atakach wyszukiwacz błędów jest najbardziej niszczący, ponieważ wtedy demon dokonuje aborcji nienarodzonej dojrzałej służby, tych którzy mogliby uzbroić swoje zbory do wojny. Wyszukiwacze błędów i plotka są już dawno zasiane w kościele
– może jesteś jednym z nich ! Podczas, gdy Bóg czyni z twojego pastora człowieka bardziej Mu uległego i w ten sposób lepiej ukształtowanego do Jego celów, czy ty krytykujesz jego widoczny brak namaszczenia? Pomimo tego, że on nie opuścił ciebie w czasie, gdy potrzebowałeś pomocy, czy ty opuścisz go teraz, kiedy on jest przygotowywany do pełnego poddana się krzyżowi? Twoja wiara może być bardzo zachęcająca?  Ci zaś, którzy sympatyzują z oskarżycielem braci wypełniają słowo (Mat 24.28)
„Tam gdzie jest padlina, zbierają się sępy”. Te podobne do sępów osobowości karmią oszczerstwami swoje niższe instynkty, ponieważ szukają tego co martwe; są przyciągane przez to co umiera.  Ostatecznie ci wyszukiwacze błędów odchodzą instynktownie rozglądając się za jakimś innym kościołem „ są to ludzie biadający nad swoim losem, …..którzy wywołują rozłamy (Judy 16-19).  Pozostawiają swoich pierwszych braci głęboko zranienych, w stanie wojny i zniechęconego pastora. Wkrótce przyłączają się do następnego zboru, i po jakimś czasie Bóg zaczyna pracować z ich nowym pastorem. Ponownie duch wyszukiwaczy błędów odzywa się przez nich, w strategiczny sposób usadowiony, aby zniszczyć następny zbór. Dziś Bóg szuka ludzi, ze znacznym autorytetem i mocą. W tym okresie ich wzrostu, gdy są przycinani, czy będziemy ich podlewać naszymi modlitwami czy też będziemy sępami zlatującymi się, aby pochłonąć ich umierające ciała.


JAK PRAWIDŁOWO DOKONYWAĆ KOREKTY.

Kiedy przychodzi oskarżyciel, przynosi zniekształcone fakty i potępienie. Ci którzy zostali złapani przez tego ducha, nigdy nie badają cech, zalet organizacji czy osoby, którą atakują. Z tą samą gorliwością z jaką wyszukiwacze błędów wygrzebują grzechy, ci którzy chcą zwyciężać tego wroga muszą gorąco szukać Bożego serca i Jego powołania dla tych których napominają…  Prawdziwa korekta zawiera szacunek, a nie zemstę. W rzeczywistości, czy ci, których mamy napominać nie są sługami Chrystusowymi? Czyż nie są oni Jego własnością? Czy to jest możliwe, żeby uczynki, o które jesteśmy zazdrośni, były uczynkami Chrystusa? Zapytajmy się również dlaczego Bóg wybrał nas do tego, aby przynieść jego korektę? Czy postępujemy zgodnie z przykładem jaki zostawił nam Chrystus? To są ważne pytania ponieważ, aby być namaszczonymi przez Chrystusa do napominania w autorytecie, musimy przystępować do ludzi z miłością Chrystusa. Lecz jeżeli jesteśmy źli, zgorzkniali, lub zazdrośni o innych, to nie możemy się dobrze nawet modlić o tych ludzi, a znacznie mniej napominać ich. Jezus , wielki Lew Judy, został ogłoszony jako godzien przyniesienia osądu, ze względu na cnoty charakteru, jako baranek wydany za grzechy. Jeżeli nie jesteś zdecydowany umrzeć za ludzi, nie masz prawa ich sądzić.
Ci którzy usiłują usprawiedliwić opuszczenie zboru nie mogą tego robić przez proste w szukiwanie błędów, a raczej powinni się otwarcie porozumiewać z zespołem usługujących. Ich nastawieniem powinna być modlitwa i miłość, pozostawienie błogosławieństwa za to co osiągnęli spędzając czas w zborze. Jeżeli rzeczywiście jest grzech wśród usługujących, powinni się skontaktować z przełożonymi kościoła i przedstawić im sytuację. Ponadto lokalni liderzy powinni być w stałym kontakcie ze sobą, aby porozumiewać się i nigdy nie polegać na opiniach o innych kościołach czy liderach wydanych przez tych, którzy je opuścili. Jeżeli ludzie wstępują do twojego zboru i przynoszą do niego korzeń zgorzknienia w stosunku do pierwotnej społeczności, ten korzeń wzrośnie przez twoje zgromadzenie i wielu zostanie pokalanych. Zatem, bez względu na to jak bardzo potrzebujesz nowych członków, nigdy nie buduj swojej społeczności na osobach, które nie pojednały się z poprzednią społecznością.  Rzeczywiście Słowo Boże dla nas jest takie, że w Domu Bożym krytycyzm ma być zastąpiony przez modlitwę, i wyszukiwanie błędów wyeliminowane przez zakrywanie miłością. Tam gdzie jest błąd, musimy wchodzić z motywacją naprawy. Tam, gdzie są nieprawidłowe doktryny pozwólmy działać łagodnemu duchowi, gdy usiłujemy naprowadzać ludzi znajdujących się w opozycji.

Panie Jezu, przebacz nam nasz brak modlitwy i słabość miłości. Panie chcemy być jak Ty, tak abyśmy, gdy widzimy niedostatek, zamiast krytykować położyli swoje życie za to. Panie uwolnij swój kościół od tego demonicznego ducha wyszukiwania błędów. W imieniu Jezusa Amen.раскрутка

Na dordze do Damaszku

Francis Frangipane

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje” (J 12:24-25).

W tej uwadze Jezusa ukryta jest głęboka prawda mówiąca o duchowym wzroście. Łączy On nasz wzrost z wzorem, który obserwujemy w cyklu życiowym nasiona. W ziarnie łączą się dwa aspekty: łuską i jądro. Łuska jest twardą, zewnętrzną powłoką, która ochrania delikatniejsze, wewnętrzne jądro. Oczywiście to jądro, a nie łuska, ma moc przyniesienie owocu i dokonania reprodukcji. Niemniej, kiedy już ziarno zostanie zasiane w ziemi i podlane, zewnętrzna łuska musi się zostać zniszczona, jej użyteczność kończy się, „umiera’.  Bez śmierci tej łuski, nasienie nigdy nie wydałoby owocu i pozostałoby samym nasieniem, jak to powiedział Jezus.

Podobnie nasz duchowy wzrost ukazuje podobny proces, który jest uporządkowanym czasem łamania, umierania, aby ostatecznie kończyć się nowym narodzeniem. Pan nie musi stwarzać na naszej drodze żadnych trudności; presji, ludzi, ubocznych korzyści jest wokół dostatek.  Przeżywamy nawet bezpośrednie demoniczne ataki, które Pan może zarządzić po to, aby złamać naszego zewnętrznego człowieka i zbudzić czy uwolnić nasze wewnętrzne ja.

Sprzeciwiamy się tej myśli, lecz złamanie i śmierć naszego starego ja jest integralną częścią naszej duchowej podróży. Zewnętrzna natura, łupina, musi zostać złamana. Ona musi przeżyć śmierć po to, aby nasz wewnętrzny człowiek odnalazł prawdziwe duchowe życie w Chrystusie. Wszelki prawdziwy duchowy rozwój przychodzi wtedy, gdy, w taki czy inny sposób, zewnętrzny człowiek łamie się a wewnętrzny człowiek jest dotykany i ożywiany tchnieniem Bożym.  Umiłowani, każdy akt prawdziwej wiary pojawia się, gdy ten wewnętrzny człowiek reaguje na obietnice Boże. Szczere uwielbienie, które istnieje wyłącznie w duchu i w prawdzie, jest wynikiem intymnej miłości Bożej do wewnętrznego człowieka, nawet wtedy, gdy odbywa się pogrzeb tego zewnętrznego.

Jak napisano: „Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Ponieważ człowiek patrzy na to, co przed oczyma, lecz PAN patrzy na serce” (1 Sam 16:7). Nawet w tej chwili, nasz Ojciec, który widzi w ukryciu, spogląda na serce wewnętrznego człowieka.

Zetknięcie z Chrystusem.

Paweł mówił do nas o tych dwóch aspektach naszej tożsamości pisząc: „choć nasz zewnętrzny człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się każdego dnia (2 Kor. 4:16). Ponownie mówi nam, że „według  człowieka wewnętrznego ma upodobanie w zakonie” (Rzym 7:22), aż ostatecznie modli się, aby Bóg zapewnił mu „wzmocnienie przez Jego Ducha w wewnętrznym człowieku (Ef 3:16).

Jeśli nie cierpimy z powodu śmierci zewnętrznego człowieka, jego łuskowata natura staje się zasłoną, która ukrywa zepsucie i egoistyczne motywy naszego serca. Bez osobistego dotknięcia przez świadomość konieczności zadziałania Zbawiciela w naszym życiu, natura człowieka otrzymuje rysy faryzejskie: ufając sobie samej, że jest sprawiedliwa równocześnie patrzy na innych z potępieniem (p. Łu 18:9). Nie musimy nosić na zewnątrz owych faryzejskich szat, lecz mamy w sobie jego postawę. Aby nas zbawić, Chrystus musi stanąć naprzeciw.

Myślę o Pawle. Oto człowiek, który był „faryzeuszem faryzeuszy”, kimś kto był sprawiedliwym we własnych oczach i prześladowcą kościoła. Paweł ukrywał swój prawdziwy charakter za religijną maską faryzeusza, lecz gdy Pan stanął mu na drodze do Damaszku to Paweł nie tylko zobaczył Bożą chwałę, lecz swój własny stan w świetle Chrystusa. Jego własna opinia o swej sprawiedliwości legła w gruzach a jego zewnętrzny człowiek został złamany.

Podobnie jest z nami w naszej podróży. Nic nie możemy zrobić jak tylko przyjść do Boga tacy, jacy jesteśmy. Jednak, umiłowani, będzie taki czas, gdy spotkamy Jezusa w zupełnie nowy sposób.  Nie będzie to potańcówka, lecz zniszczenie i uwolnienie równocześnie. Celem Pana jest usunięcie fałszywej powłoki zewnętrznego człowieka i obudzenie miłości wewnętrznego. On spotyka się z nami na drodze, aby nas zdemaskować.

Tak, drogi przyjacielu, nasza własna opinia o nas samych zostanie zmiażdżona; staniemy się znacznie bardziej pokorni. Potrzeba Zbawiciela nie będzie już więcej doktryną, stanie się faktem naszego życia – gdy spotkamy na drodze do Damaszku Zbawiciela, który zdejmie naszą maskę.

deeo.ru

Tak, jak Dawid zdobył Jerozolimę

  Czas odnowy

Francis Frangipane

    Jednym z wielkich błędów kościoła jest budowanie wiary i standardów na wczorajszych osiągnięciach. Wiele obietnic musi się wypełnić zanim powróci Chrystus. Biblia mówi, że kościół nie tylko będzie przeżywał „trudne chwile” w dniach ostatnich (2 Tym 3,1), lecz okres odnowienia (Dz 3,21). Konsekwentnie, w samym środku światowych konfliktów królestwo Boże na ziemi będzie stale odnawiane i odbudowywane dopóki nie zostanie ukształtowane na podobieństwo królestwa Bożego w niebie! Zaplanuj oglądanie nowych żniw oraz demonstracji Bożej chwały i mocy. Powinniśmy oczekiwać na cuda, których nasi ojcowie nie widzieli (Dz 2,18-21)! Uwierzmy również, że obietnice których nie damy rady osiągnąć, zdobędą nasze dzieci.
Król Dawid urodził się w czasach podobnych do naszych. Izrael miał króla – Saula, lecz on był cielesny. Żydzi byli w Ziemi Obiecanej, lecz mieli tą ziemie wspólnie z niepokonanymi wrogami. Gdy Dawid został królem w jego duchu było coś innego. On wiedział, że Bóg obiecał Izraelowi znacznie więcej niż Żydzi zdobyli. W szczególności, Jebuzejczycy ciągle okupowali teren znany teraz jako Jeruzalem. Gdyby Dawid porównywał siebie z sukcesami swych poprzedników, nigdy nie rozważałby ataku przeciwko Jebuzejczykom. Byli oni dzikimi ludźmi z gór i choć znajdowali się na liście plemion przeznaczonych do wydziedziczenia przez Izrael, nigdy nie zostali pokonani.
Pomyśl o tym: najwięksi bohaterzy Izraela, od Jozuego do Sędziów, próbowali i nie dawali rady pokonać Jebuzejczykom. Tak wiec, Jebuzejczycy pogardliwie potraktowali informacje o tym, że Dawid planuje zająć ich główne miasto Jebus (Jeruzalem). Kpili z młodego izraelskiego króla, mówiąc: „Nie wejdziesz tutaj, lecz ślepi i kulawi cię przepędzą” (2 Sam 5,6).
Mamy stad dwie lekcje. Po pierwsze, dla każdego kto pragnie oglądać wypełnienie niesamowitych obietnic Bożych – Bóg mówi do nas wszystkich: NIE BĄDŹ WARUNKOWANY PRZEZ PRZESZŁOŚĆ! – tylko dlatego, że nie widziałeś manifestacji mocy bożej w twoim kościele czy mieście – Bóg może zmienić wszystko w ciągu jednej nocy      Druga lekcja jest taka: Prawdopodobnie to nie sam diabeł przychodzi i pokonuje cię, to raczej strzec się musimy przed błędnymi radami niewierzących chrześcijan. Pamiętaj, że Jebuzejczycy drwili, że „ślepi i kulawi” zawrócą Izraela. Możemy naprawdę mocno stać w wierze przeciwko duchowym mocom zła, lecz naszym rzeczywistym nieprzyjacielem mogą nie być wcale same moce i zwierzchności, lecz „ślepi i kulawi”, którzy siedzą obok nas w kościele.
Kim są ślepi? Po prostu to, ci którzy nie widzą wizji, którą ty widzisz; oni są „ślepi” na pełną wiary przyszłość, którą Bóg włożył w twoje serce. Nie możemy pozwolić ludziom, którzy nie widzą naszej wizji na to, aby stali się naszymi doradcami. Strzeż się sympatii wobec duchowo „ślepych”. Odrobina ich niewiary, może w czasie walki, podkopać twoją wiarę.
Kim są duchowo kulawi, którzy mogą nas zatrzymać? To ci, którzy potknęli się o coś (lub kogoś) w przeszłości. To są ludzie, którzy nie idą już obok wraz Chrystusem. Wystrzegaj się dzielenia się swoimi wizjami z cynikami. Jeśli weźmiemy pod uwagę „ostrzeżenia” „kulawych,” to będzie tylko kwestią czasu, a ich zranienia i brak łaski uszczupli naszą moc; również staniemy się nadmiernie ostrożni i uprzedzeni. Choć faktycznie potrzebujemy porady innych chrześcijan i z pewnością musimy trwać w przebaczeniu i dobroci wobec opozycji, to nie możemy pozwolić słowom duchowo ślepych i kulawych być naszymi doradcami.

    Świat należy do Boga     Oczywiście, w naszym świecie, naszym rzeczywistym są duchowe moce złego wypływające na nasze społeczności. i, pamiętajmy,  że jeśli cierpimy będąc ślepymi i kulawymi, Jezus może nas uzdrowić. Lecz faktem jest, że Szatan obserwował upadki wielu chrześcijan przed nami. Ktoś może odczuwać diabelską pogardę, gdy pastor czy wstawiennicy modlą się o przebudzenie całego miasta. Diabelskie drwiny nie mają podstaw jeśli, generalnie ujmując, naszym duchowym przodkom nie udało się wyrwać warowni złego ze swych miast. Historia jest rzeczywiście po stronie przeciwnika.
A jednak, Bóg dał nam swoje niezmienne słowo. Jego obietnice, „Zapisz to, co widziałeś, i wyryj to na tablicach, aby to można było szybko przeczytać, Gdyż widzenie dotyczy oznaczonego czasu i wypełni się niezawodnie. Jeśli się odwleka, wyczekuj go, gdyż na pewno się spełni i nie opóźni się. Oto człowiek niesprawiedliwy nie zazna pokoju duszy, ale sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Hab 2:3-4).
„Żyć z wiary” to wierzyć Bogu dopóki wizja jaką On dał nie spełni się. Dawid wierzył bogu i, choć historia była po stronie Jebuzejczyków, czytamy: „Dawid jednak zdobył twierdzę Syjon (2 Sam 5,7).
Było od młodości w Dawidzie coś, co namawiało go do pokonania Jebuzejczyków. Faktycznie, Pismo mówi nam, że po tym, gdy Dawid jako nastolatek pokonał Goliata, „wziął głowę Filistyna i przyniósł do Jeruzalemu” (1 Sam 17,54). Pamiętaj, w tym czasie Jerozolima, była ciągle nazywana Jebus i była okupowana przez Jebuzejczyków. Było to tak, jakby mówił: „W porządku, jestem tylko chłopcem, lecz pokonałem filistyńskiego olbrzyma. Pamiętajcie mnie, wrócę tutaj.” w czasie krótszym niż dwadzieścia lat Dawid wrócił, teraz jako król Izraela. Pokonał warownie Jebuzejczyków i nazwał ją miastem Dawida.
Widzisz, nie chodzi tu o wypełnienie naszego życia, lecz o wypełnienie Bożego słowa. Boże słowo nie wraca do Niego puste, lecz wykonuje cel, w jaki go Pan wypowiedział. Gdy Król Dawid usłyszał drwiny jebuzejczyków, nie wycofał się w niewiarę, ani nie załamała się  jego wiara, dlatego, ze jego przodkowie nie dali rady. Zamiast tego – i to jest ważne – Dawid interpretował walkę w świetle obietnic Bożych. W grę wchodziła integralność osobistych obietnic Pana danych Abrahamowi i jego potomstwu: „Potomkowie twoi zdobędą grody nieprzyjaciół swoich” (Gen 22,17).

   Choć przeciwnik miał historię po swojej stronie, Dawid miał niezmienne słowo Boże po swojej! TO jest dziedzictwo duchowego potomstwa Abrahama, aby wprowadzić wpływy Boże do swoich społeczeństw i, poprzez Chrystusa, posiąść miasta. To nie jest moje czy twoje słowo, lecz obietnice Boga Wszechmogącego! On powiedział i On też wypełni je. Jego ludzie posiądą bramy swych nieprzyjaciół. Jest to zarzut, że diabłem bardziej chce naszych miast niż kościół! Pragnienie Dawida zdobycia Jerozolimy było pobożnym pragnieniem, które pochodziło od Chrystusa, ponieważ to, co zewnętrznie stało się miastem Dawida, wkrótce miało stać się miastem Bożym.
Jak Dawid wierzył w Boże obietnice, tak i my musimy.Pan przysiągł, że „narody będą przychodzić do [naszej] światłości” (Iz 60,3). I rzeczywiście, Sam Ojciec odwołuje się do Ducha Chrystusowego w nas: „Proś Mnie, a dam ci narody w dziedzictwo… (Ps. 2,8) /    Komu uwierzymy? Kalekom? Oni nie chodzą z Bogiem. Ślepym? Oni nie widzą tego, co my widzimy. Weźmy Boga, za Jego słowo. Sam Jezus zapewniał nas, że: „Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mar. 9,23). Czy wierzysz? Czy też jesteś miłym wierzącym, który chodz  do kościoła? Umiłowani, jeśli nie damy rady, to nie jest wielkim wstyd. Po prostu włączymy się w szranki duchowych bohaterów, którzy byli przed nami i „poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice” (Hebr. 11,13). Zaprawdę, lepiej jest umrzeć w wierze, niż żyć w zwątpieniu.
Lecz rozważ, co będzie jeśli się nam powiedzie? Co, jeśli dzięki procesowi wiary Bogu, ON wkłada w nas Chrystusowe wytrwanie i Jego charakter? Co, jeśli okaże się, że Bóg pomaga nam oglądać uzdrowienie naszych miast?
Módlmy się: Panie, ty obiecałeś, że narody przyjdą do naszej światłości, przebacz nam, za wahanie się w niewierze!
Wierzymy, że ty przygotowałeś dla nas wielkie rzeczy. Ufamy, że w naszym życiu będziemy szli za Twoimi obietnicami i wydziedziczymy naszych wrogów, tak jak Dawid zdobył Jeruzalem!

    In Christ’s Image,
125 Robins Square Dr,
Robins, IA 52328
1-888-934-6243 or 1-319-395-7617.
www.inchristsimage.org

aracer

Dziecko w łonie Boga

Frangipane Francis

Prawdziwy kościół jest dzieckiem w łonie Bożym i to  co czuje Wszechmogący, wpływa na nas. Absorbujemy do naszego duchowego  DNA potężną miłość Bożą a Jego współczucie staje się naszym udziałem.  Pomimo tego, nie możemy poddać się obawie znienawidzenia tego, czego Bóg nienawidzi, ponieważ nasze myśli i motywacje muszą być poddane Jego własnym.
Myślę teraz o proroku Ezechielu. Nakazano mu przejść przez grzeszną  Jerozolimę i wszystko spisać, nie tylko całą perwersję, lecz również  tych, którzy są byli dotknięci tą sytuacją w zupełnie inny sposób. Czytamy:

Iz. 9,4    I rzekł Pan do  niego: Przejdź przez środek miasta, przez środek Jeruzalemu, i uczyń  znak na czole mężów, którzy wzdychają i jęczą nad wszystkimi obrzydliwościami popełnionymi w nim!

Dla Pana było ważne, aby zidentyfikować tych, którzy  byli zjednoczeni z Nim sercem; którzy bardziej troszczyli się o to, co  On myśli, niż o akceptację otaczającego ich bezbożnego świata.  Umiłowani, we współczesnym kościele jest wielka, fałszywa tolerancja.  Zamiast Królestwa Bożego służymy „filozofii” zwanej chrześcijaństwem.  Nauczyliśmy się żyć ze zwodniczym kompromisem, który udaje cnoty. Jeśli  tylko prawdziwie posiedliśmy boskie przekonanie to będziemy czasami  obraźliwie określani jako „ekstremiści”. Obawiam się tego, że wielu z  nas tak dopasowało swoje życie w pośród grzechu, że już nie „wzdychamy i nie jęczymy” nad stanem świata.

Pan dalej przekazywał swoje słowo prorokowi (9:4-6):

A do  innych rzekł tak, że to na własne uszy słyszałem: Przejdźcie za nim przez miasto i zabijajcie bez zmrużenia oka, i nie litujcie się!
Wybijcie do nogi starców, młodzieńców i panny, dzieci i kobiety,  lecz tych wszystkich, którzy mają na sobie znak, nie dotykajcie! A  rozpocznijcie od mojej świątyni! I rozpoczęli od starszych mężów, którzy byli przed przybytkiem.

Być może odczuwamy ból serca na widok grzechu  naszego społeczeństwa, lecz, skoro nie wiemy, co robić, zagrzebaliśmy  nasze uczucia. Dziś z trudem słyszymy szept, który niegdyś był  głosem  oburzenia naszego serca. Nawet sami przed Bogiem  umilkliśmy z naszą irytacją związaną z aborcją i wykorzystaniem dzieci;  nauczyliśmy się cicho dostosowywać do wielopoziomowej inwazji  niemoralności w naszym społeczeństwie; zaakceptowaliśmy bez zająknięcia  utratę dziewictwa naszej młodzieży.   Pan powiedział: „zabijaj… i nie oszczędzaj” tych, którzy nie  narzekają. I wtedy padło ostrzeżenie: „a rozpocznijcie od mojej świątyni”.

Drodzy pastorzy i liderzy, nie wolno nam się bać okazywania bólu serca i niezadowolenia z powodu grzechu szerzącego się na  naszej ziemi, nawet jeśli wygląda na to, że nie pasujemy do naszych czasów.  Ja, osobiście, nie zgadzam się przyjąć, że oczekiwanie na szybkie porwanie jest dobrą wymówką, aby przestać troszczyć się o  mój naród. Mówię wam, nawet gdy trąba zabrzmi, a ja powstanę na rozkaz Boży to usłyszycie, jak wołam o miłosierdzie dla mojego narodu!

Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy się smucą”.  Jeśli dziś kościół nie jest objawieniem serca Chrystusa na ziemi i  jeśli nie jęczy z powodu zła i nie płacze nad cierpieniami tłumów to jest tak tylko dlatego, że umieściliśmy siebie  poza pasją Bożą.

Pan powiedział do Ezechiela „zaznacz” („uczyń znak”)  na czołach „tych, którzy jęczą”. Hebrajskie słowo tłumaczone jako  „znak” było ostatnia literą hebrajskiego alfabetu – „tau”. Jego symbol  to krzyż bez górnej części, coś podobnego do „T”. Ten znak był często  używany przez chrześcijan w pierwszym wieku jako symbol krzyża. Patrząc  na to z Bożej, wiecznej perspektywy, było to tak, jakby Pan w istocie powiedział do Ezechiela:
– Naznacz krzyżem czoła tych, którzy smucą się z powodu grzechu.

Interesujące jest to, że choć sąd spadł na  Jerozolimę, stało się to przed wizją jaką otrzymał Ezechiel.  Nie  istnieje żaden zapis, że przed wygnaniem Izraela do Babilonu, ludzie  mieli być fizycznie znakowani na czołach znakiem „tau”; jak również nie  możemy powiedzieć, żeby ktokolwiek został zabity za to, że nie jęczał i  nie narzekał. Wydaje się bardziej prawdopodobne, że ta wizja, którą  otrzymał Ezechiel „miała się wypełnić”, a nie była to fizyczna rzeczywistość, której był świadkiem w swoim czasie.

Zauważ również, że Księga Objawienia głosi, że  nadejdzie taki czas, przed okresem ucisku, w którym Pan faktycznie  wyśle aniołów, aby naznaczyli „czoła Sług Bożych” (Obj. 7:3). „Pieczęć  Boża” na czołach będzie wyróżniać ich w czasie plag. Jakikolwiek to  będzie znak, stanie się on tarczą gwarantującą nietykalność w  nadchodzących dniach. Ze względu na podobieństwo między wizją Ezechiela  i św. Jana uderza mnie pytanie: czy Duch Boży nadal szuka tych, którzy  wzdychają i jęczą nad niesprawiedliwościami i obrzydliwościami dziejącymi się w ich ziemi?

Drodzy przyjaciele, strząśnijmy z siebie  odurzenie  kompromisem. Zbyt wielu z nas zabawia się rzeczami, nad którymi powinniśmy rozpaczać. Bóg zniszczył świat w  czasach Noego z powodu gwałtu, a my siadamy przed telewizorami i w  teatrach  zabawiani przemocą. Pan straszliwie zniszczył Sodomę i  Gomorę z powodu ich zniekształconej moralności, a my w ogóle nie  protestujemy przeciwko podobnej przewrotności wdzierającej się do naszej ziemi. Prosty list czy e-mail do sponsorów niemoralnych  telewizyjnych pokazów niesie ze sobą olbrzymie znaczenia mające wpływ  na ich decyzje co do tego, na co będą płacić; list do rządowych  urzędników stwierdzający, że nie będziesz głosował na nikogo, kto popiera  legalizację homoseksualizmu czy dalszą degradację naszego społeczeństwa może z Bożym błogosławieństwem sterować wybranymi urzędnikami.

Mówię tutaj o wrażliwości na uczucia płynące od  Boga, w którym mieszkamy. Tak, powinniśmy być wdzięczni za wszystko, co  Pan dla nas zrobił, lecz bądźmy wdzięczni łamiąc równocześnie urok  kompromisu. Możemy przemienić naszą ziemię i Bóg nam pomoże w tym! Pan  nie chce, abyśmy reagowali wyłącznie w przypadkach aktów przemocy, lecz  abyśmy obrócili nasz gniew we wstawiennictwo i działanie. Pan pragnie,  abyśmy ponownie przyłączyli się do pasji Jego serca. Zapytaj Go, jakie  są Jego odczucia wobec otaczającego cię świata. Jeśli jako kościół  faktycznie jesteśmy dzieckiem w łonie Boga czy możemy zatem otworzyć naszego ducha na pasje serca Bożego?

эффективная раскрутка сайта и продвижение

Ciche żniwo

Frangipane Francis

Miałem ostatnio sen. Znalazłem się w umyśle umierającego człowieka. Był w śpiączce, lub stanie nieświadomości wywołanej lekami; rodzina modliła się, lecz nie wiedzieli czy on przyjął ofiarę Chrystusa. Wiedzieli tylko tyle, że przez całe swoje życie opierał się ich wysiłkom poprowadzenia go do Chrystusa.

W tym śnie miałem tak ostrą świadomość stanu jego umysłu, że jego myśli, uczucia i zmagania wydawały się być niemal jak moje własne. Pomimo tego, że oczy miał niemal zamknięte a jego widzenie zamglone, widział przez szparkę miedzy powiekami swoich bliskich stojących przy łóżku. Obserwowałem to jak usiłuje sięgnąć do nich lecz zewnętrznie jego ramię ani drgnęło. Słyszałem jak wewnętrznie wzywa ich imiona, lecz na zewnątrz w jego ustach nie było słychać nawet szeptu.  Ktoś z rodziny trzymając go za rękę zapytał:
– Jeśli słyszysz mnie, uściśnij.
Słyszał i zacisnął palce na jej palcach, lecz wszyscy widzieli, że jego ręka pozostała bezwładna. Był świadomy, lecz całkowicie niezdolny do żadnej reakcji. Słyszał ich modlitwy; czuł ciepło ich pocałunków na twarzy.
Pycha i izolacja jaką zachowywał przez całe życie, stała teraz na straży jego gasnącego serca. Zdarzyła się katastrofa, śmierć przystąpiła i wiedział dobrze o tym, że nie jest przygotowany na wieczność. Zanurzona pod zewnętrznym spokojem, wewnątrz toczyła się wojna o jego duszę i Bóg wygrał. Pokonany przez niezniszczalną Bożą miłość znalazł ostatecznie pokój. W czasie spędzonym w szpitalu modlił się po cichu i przyjął Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Obserwowałem jego ostatnie wysiłki, aby powiedzieć im o tym, gdy życie odpłynęło z jego ciała.

Nagle alarmowe sygnały szpitalnych urządzeń wypełniły powietrze i teraz znalazłem się w pomieszczeniu spoglądając na martwe ciało człowieka, który właśnie umarł. Po sali biegały pielęgniarki, podczas gdy rodzina skupiła się w rogu płacząc. Myśl o tym, że ich bliski zmarł bez Chrystusa była bardziej niszcząca niż sam fakt jego śmierci. W moim śnie, poruszyłem się i wstałem. Usłyszałem, jak Pan mówi do mojego serca:
– Powiedz im, że jest ze mną.

Bóg jest dobry

Kilka dni minęło. W tym czasie modliłem się i miałem coraz silniejszą świadomość tego, że jest wielu Bożych ludzi, którzy głęboko ubolewają nad niezbawionymi bliskimi, którzy umarli. Oczywiście, ten sen nie ma zastosowania do wszystkich, lecz są tacy, do których to przeżycie jest skierowane. Poddaję je wam w ogólnym sensie, ponieważ Duch Święty przekonał mnie, że On da świadectwo w waszych sercach.

Tak, czułem przynaglenie, aby przekazać ci ten sen. Jestem przekonany, że Pan ma dla ciebie ważną pracę do wykonania, lecz przeciwnik używa pytań dotyczących tego zdarzenia do zasiewania zwątpienia w twojej duszy. To pytania nie tylko dotyczące tych, którzy odeszli, lecz również Samego Boga, mocy i daru modlitwy. W wyniku tego zostało zmniejszone przekonanie z jakim spoglądasz na Boga i dzieje się tak w czasie, w którym jest to żywotnie ważne dla ciebie, aby stawać w modlitwie za innych członków twojej rodziny.

Ostatecznie, nawet z tymi pytaniami i tajemnicami życia, nie wolno nam temu, co nieznane przysłaniać to, co znane. Bóg jest dobry. Poznaję naturę Boga tylko przez patrzenia na jedną rzeczywistość: życie Chrystusa. Wiem, że Bóg mnie kocha, ponieważ posłał Swego Syna, aby umarł za moje grzechy. Faktycznie, Jezus powiedział: „Kto mnie widział, widział Ojca (Jn 14:8). Gdy patrzymy na Chrystusa, widzimy Boga.

Niektórzy z nas utracili swoich bliskich w nagłych wypadkach, gdzie oczywiste jest, że nie mieli oni czasu na pokutę i zwrócenie się do Boga. A jednak, przypomnę wam, że wielu ludzi, którzy mieli przeżycia bliskie śmieci, mówiło o tym, że widzieli „całe życie przed swymi oczyma”. Inni, którzy ulegli wypadkom, mówili o „zwalniającym czasie” i niemal zatrzymującym się życiu. Wierzę, że nawet to, co może wydawać się nagłą śmiercią, dzieje się w czasie, który jest jak miech akordeonu: rozciągany i zwalniany, aż do chwili, gdy osoba wejdzie do zupełnie innej rzeczywistości czasowej. Tam, widzą szczyty i upadki swojego życia i ponownie mają możliwość przyjęcia Jezusa Chrystusa.  Umiłowani, pomimo tego wszystkiego, czego nie wiemy o tajemnicach życia, jedno jest wiecznie prawdziwe: Bóg jest dobry. On nie pragnie, aby człowiek zginął, On będzie walczył o nasze zbawienie, aż do chwili śmierci. Zrzućmy więc nasze cieżary na Pana, ponieważ On naprawdę się o nas troszczy. I ponownie biegnijmy wytrwale w tym biegu, który jest przed nami, ponieważ Ten, który dał obietnice jest wierny Panie Jezus, dziękuję ci za to, że umarłeś za moje grzechy. Panie, jest tak wiele spraw, o których nie wiem, lecz wiem na pewno to, że Ty jesteś dobry. Te rzeczy, których nie rozumiem, oddaje Tobie, powierzając Ci siebie i tych, których kocham.

aracer