Category Archives: Frueh Rick

Pozbawiony opinii

Rick Frueh

Czy obchodzi cię może, jak Kościół Szatana prowadzi swoje sprawy? A może jesteś zainteresowany wewnętrznymi prawami Świadków Jehowy? Jak myślisz, gdzie Kościół Mormona będzie miał swoją konferencję w 2013 roku? Jakie masz zdanie na temat parlamentarnych procedur w Korei Północnej? Jakie masz zdanie o przywódcy sąsiedniej świątyni buddyjskiej? Lecz, mówisz: Ja tak naprawdę nie mam żadnego zdania na ten temat? Nie należę do tych instytucji, które wymieniłeś i nie obchodzi mnie, co oni tam robią. Nie należą do mnie”.

Tutaj właśnie leży pewna wielka i przeszywająca zasada. „Niech umarli grzebią umarłych”. Jeśli obchodzi cię to, w jaki sposób upadłe instytucje prowadzą swoje sprawy, to jesteś jakoś zaangażowany w nie. Rodzi to pewne znaczące i badawcze pytania. Oczywiście, jeśli jest to twoja firma, która należy do ciebie, musisz pragnąć czystości i uczciwości, lecz jeśli należysz do gigantycznej kompanii i ta kompania nie traktuje właściwie swoich pracowników jeśli chodzi o wypłaty, korzyści, wakacje i inne sprawy? Czy, jako wierzący, powinieneś brać udział w narzekaniu i utyskiwaniu, a ostatecznie w otwartym proteście? Czy wierzący nie jest powołany do wyższego standardu i większego samo-wyrzeczenia? Czy Słowo Boże nie zaleca nam, abyśmy dla sprawy Chrystusa sami znosili nawet okradanie? Jakże łatwo jesteśmy przyciągani do ziemskich bitw i nieumyślnego kompromisu sprawy Chrystusa, nie tylko przez nasze słowa i postawy, lecz również przez nieświęte związki z niewierzącymi.

Nie jest to jakiś ozdobny punkt doktryny. Jest to podstawowy element tego, co naprawdę znaczy być uczniem Jezusa Chrystusa. Jakże często czytamy te słowa:

Kol 3

A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej; o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu”.

Jak często czytamy te słowa, a jednak idziemy dalej z tą samą ziemską perspektywą? Czy te słowa mają jakiekolwiek praktyczne znaczenie dla uczniów Chrystusa, czy też są to jakieś puste doktrynalne cele, które tworzą chwilowe wyobrażenia i rozpływające się w miarę czytania? Jesteśmy wzywani, zachęcani i zalecane jest nam, abyśmy żyli w wiecznym Królestwie Jezusa Chrystusa. Nie jest to jakieś mieszkanko w większej zachodniej egzystencji. Chodzi o to, że jesteśmy wezwani do uczniostwa, które czasami bywa ulotne, czasami rozdzierające, lecz zawsze pokorne i zawsze dające satysfakcję. Życie, które szuka wyłącznie Chrystusa i Jego woli, jest sprzeczne z tym, co się dzieje w upadłych duszach tego tymczasowego świata.

Continue reading

Mojżesz zawołał. . . on chce swoje kamienne tablice z powrotem

 

Rich Frueh

Ach, tak, legalizm. Jest tak stary jak Mojżesz i tak popularny jak Beatlesi. Przychodzi w tak wielu różnych formach i przenika przez pokolenia. Mężczyźni czy kobiety, czarni i biali, śniadzi i żółci, grubi i chudzi, wysocy i mali, dla wszystkich typów i wieków ma swój styl. Zadowala ciało i wsławił się wysłaniem krucjat, stworzeniem denominacji i teologii systematycznych. Legalizm pojawia się wtedy, gdy wierzący selekcjonują pewne zewnętrzne zachowania i czynią z nich albo niezbędnik do zbawienia, albo niezbędnik do „bycia w porządku z Bogiem”. Mając za sobą 40 lat jako wierzący, ciągle szukam wierzącego, który byłby całkowicie 'w porządku z Bogiem”, dzięki temu, że coś robi, lub czegoś nie robi, a to nawet bez sprawdzenia jego wewnętrznych myśli, które bardzo często mogłyby rywalizować z toksycznym śmietnikiem.

Nowym rozgrywającym futbolowym zespole San Francisco 49ers jest Colin Keapernick (amerykański futbol) . Bardzo dobrze zaczął jako rozgrywający, obecnie zaś jest krytykowany za liczne tatuaże. Wow,.. chwileczkę, myślałem, że jestem w kościele. Pomimo tego, że Nowy Testament nie wspomina o tatuażach ani nie zajmuje się nimi, znalazły sobie one drogę do niektórych kościołów jako standard, lub jako brak,… czegoś.

Nic się nie przejmuj się tym, że nie znajdziesz tego tematu w Nowym Przymierzu, ponieważ jest wielu utalentowanych mężczyzn i kobiet, którzy potrafią zarzucić wędkę wstecz, chwytać i wyciągnąć mojżeszową nagrodę. Później umieszczają tą zdobycz na plakietce i pokazują ją elegancko na doktrynalnej ścianie, poprzednio znanej jako „Łaska”.

Continue reading

Ludzki rozsądek – przewodnik do duchowej śmierci

Rick Fruech

 Gdy Jezus chodził po ziemi, zawsze wydawało się, że Jego słowa są eteryczne, sprzeczne i bardzo często nielogiczne. Niektórzy drapali się po swoich głowach, usiłując jakoś usystematyzować Jego nauczanie, a inni odchodzili urażeni. Jego nauczanie szybowało ponad ludzką mądrością i ludzkim rozsądkiem, i podkopywało to, czego nauczali religijni liderzy. Oświetlał nawet nauczanie Starego Testamentu i i wspomagał nim Swoje. Był tak kontrowersyjny, że polowano wielokrotnie na Jego życie i oczywiście, ostatecznie, został zabity.

Jezus powiedział, że Jego Królestwo nie jest z tego świata. Gdy przedstawiał proroczy wgląd w Swoją zbliżającą się śmierć, Piotr zgromił Chrystusa, i ogłosił, że oni nigdy do tego nie dopuszczą. Niemniej, Jezus powiedział Piotrowi, że sięgnął do źródła ludzkiego rozumu, a nie do Duchowej rzeczywistości. Kiedy jednak ten sam Piotr ogłosił, że Jezus jest Synem Żyjącego Boga, Jezus przyznał, że Piotr otrzymał poznanie od Ojca. Jak więc widzimy, są dwie rzeczywistości, które walczą ze sobą i są sobie całkowicie obce.

Ludzkie myślenie (logika – przyp.tłum.) wydaje się człowiekowi właściwe, jest logiczne, praktyczne i sympatycznie pasuje do ziemskiego systemu. Tego rodzaju myślenie dominuje na tym świecie. Uzna ono religię i istnienie Boga, lecz nie zrzeknie się swego panowania nad ludzkim umysłem. Może pozwolić na wyznanie wiary w Jezusa, lecz weźmie Jego Słowo i opatrzy go ziemską praktyką i logicznymi interpretacjami. Gdy Jego Słowa są tak wstrząsające i niezgodne z ziemską mądrością i rozsądkiem, wtedy ludzkie myślenie uduchowi je po to, aby przetłumaczyć te niestosowności na tu i teraz.

Po wielu, wielu latach uduchawiania Pisma i robienia z niego dobrej rady oraz moralnych przypowieści, na chrześcijańską wiarę patrzy się przeważnie przez pryzmat miliony tych, którzy jadą do budynku w niedzielę, bądź garść moralnych i ekonomicznych spraw. Nikt nie ma podstaw, aby powiedzieć, że chrześcijańska społeczność na zachodzie ma wybitne postawy i prowadzi znaczące i zadziwiające życie. Tak naprawdę, rozpad wiary stał się tak głęboki, że brak biblijnych podstaw wielu prawd nauczanych i praktykowanych przez ewangeliczną społeczność, widoczny jest na ich twarzach.

Continue reading

Nienasycona potrzeba nienawiści

Rick Ruech

 Martwię się nieco. Ku czemu zwróci się kościół po tegorocznych wyborach (w USA) ze swą nienasyconą potrzebą nienawiści czy uzależnieniem od niej? Chodzi mi o to, że najbliższe wybory dostarczają nienawiści dosłownie w obfitości. Odświeżyły się stare i zastałe nienawiści, jak też zaoferowano nowe i świeże, które są całkowicie spójne ze starymi standardami. Ta nienawiść karmiła dusze i napędzała ducha, a miliony rozmów nawet w kościelnych korytarzach i na parkingach wspierało tą nienawiść i wzmacniało ją pośród zgromadzeń. Również, wiele kazań dodało atmosfery nienawiści.

Niemniej zacząłem martwić się tym, gdzie my zaspokoimy nasze pragnienie i uzależnienie od nienawiści po wyborach. Myślę, że ten rok był takim darem nienawiści niemal w nadmiarze, a my tak bardzo obłowiliśmy się, skoro nienawiść stała się tak dostępny. Po tych wyborach może okazać się, że, zanim nasz rezerwuar nienawiści zacznie się wyczerpywać, będziemy musieli szybko znaleźć nowe źródło. Podobnie jak narkoman uzależniony od heroiny, szybko zaczniemy przeżywać bolesne skutki głodu. O czym będziemy rozmawiać? Gdzie skierujemy nasze żrące gadulstwo? Co złączy nas lepiej od nienawiści?

Continue reading

Rządy są ustanawiane przez Boga?

Rich Frueh

Rzm. 13:1-7:

 Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć.

Powiedzmy na samym początku, jaka jest pół-ortodoksyjna interpretacja tych wersów. Tematem górującym jest to, że masz być posłuszny swojemu rządowi, ponieważ Bóg go tam umieścił. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to nadmierne wymieszanie, lecz nadal jest to obraz tego, czego naucza się na podstawie tych wersów. Chciałbym jednak zająć się pewnym szczególnym brakiem konsekwencji, jak też hipokryzją, które pojawiają się w wyniku z takiej interpretacji.

Jeśli wierzysz, że Bóg powołał każdy jeden rząd na świecie to musisz wierzyć, że Bóg ustanowił Hitlera, Stalina i Mao, żeby wymienić tylko kilku, a jeśli rzeczywiście masz takie przekonanie to musisz być konsekwentny w swoim patrzeniu na rząd nawet jeśli to wydaje się przeważająco niespójne z tym, co wiemy o sercu Boga. Nie ma tutaj miejsca na ruch, skoro sugerujesz, że Bóg bezpośrednio ustanowił wszystkie rządy w całej historii. A dla was wszystkich, republikańskich wierzących, oznacza to, że Bóg ustanowił administrację Obamy wraz z jego dzieciobójczą polityką.

Powtórzmy: jeśli tak wierzysz to niech tak będzie, lecz jeśli takie jest twoje stanowisko to jak możesz biadać z tego powodu? Jak możesz mówić, że Bóg ustanowił administrację Obamy a następnie narzekać na to? To znaczy, że albo tak naprawdę nie wierzysz w to, albo jesteś hipokrytą. Taki punkt widzenia jest niedorzeczny. Jak Bóg może ustanowić Hitlera i następnie nakazać nam być mu posłusznymi? Czy Bóg sugeruje, że Hitler był „sługą Bożym dla was ku dobremu”? Ludzie, bądźmy poważni. Jest to nieuczciwe wobec Pisma wziąć kilka wersów i ustanowić je panem nad większością nowotestamentowego nauczania.

Continue reading

Przygotuj się na śmierć

Rick Fruech

Hbr.9: 27 „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd

Zbliża się szybciej niż może ci się wydawać. W czasie, gdy my wszyscy jedziemy autobusem życia, śmierć czeka na stacji. Nikt nie ucieknie, nikt nie może uniknąć jej uchwytu. Śmierć jest równym oportunistą. Nie obchodzi jej rasa ani kredo, śledzi każdą ludzką istotę. W każdym pokoleniu śmierć jest doskonała, nikt nie może jej uniknąć.

To właśnie tej śmierci każdy stara się uniknąć jak długo tylko może. Lekarstwa, witaminy, ćwiczenia wiele innych prób odsunięcia śmierci dalej i jeszcze dalej. Pismo ogłasza, że człowiek żyje w strachu przed śmiercią i niepewności, tego co leży później. Jest ona ostatnim wrogiem.

Chrystus przyszedł, aby pokonać śmierć i piekło. Chrystus powiedział, że każdy, kto wierzy w Niego nigdy nie umrze. Każdy wierzący, gdy łapie swój ostatnio oddech, jest przenoszony żywy do obecności Chrystusa. To jest TA obietnica. Życie wieczne jest ostateczną obietnicą. Wszystkie Boże obietnice są wspaniałe, lecz są podporządkowane obietnicy życia wiecznego. Wszyscy umrzemy pierwszą śmiercią, lecz unikniemy drugiej.

Życie jest wielką tajemnicą. Jesteśmy zbiorem dziesiątek miliardów komórek, z których każda składa się z setki miliardów atomów. Gdy patrzymy na skałę, wodę i drzewa, zdajemy sobie sprawę z tego, że również one są zbiorem atomów. Również zwierzęta są zbudowane z podobnych składników, niemniej tutaj właśnie zastanawiamy się nad znaczeniem życia. Niedźwiedź nie patrzy w górę i nie zastanawia się. Delfin nie drapie się w głowę i nie myśli o swojej egzystencji. Tylko człowiek myśli o życiu i śmierci, i znaczeniu tego wszystkiego.

Zamiast szukać Stwórcy człowiek stał się produktem własnych próżnych wyobrażeń. Podróżuje tam i z powrotem, starając się nakarmić swoje nienasycone pragnienie doświadczania przyjemności. Nawet kościół stał się przystankiem ludzkich przyjemności, które mają za cel zaspokoić tłumy po to, aby utrzymać napływający strumień pieniędzy. Bardzo niewiele mówi się o śmierci. Większość tego, czym zajmuje się kościół to podnoszenie jakości życia tutaj, na ziemi, i niewiele mówi na temat naszego prawdziwego życia, które jest w niebie z Bogiem w Chrystusie. To wszystko zostało zapomniane w tym hedonistycznym eklezjalnym klimacie.

Lecz, powtórzmy. Wszyscy zmierzamy ku śmierci. My wszyscy na pewno umrzemy.

Łk.,12: 19-21:
I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.

Dla kościoła koncepcja wiecznego życia jest równie obca jak wiecznej śmierci. Kto mówi z pasją i natarczywie o czasie, który ma przyjść? Mamy do dyspozycji wszelkiego rodzaju tematy zajęć biblijnych dla dorosłych (szkółek niedzielnych dla dorosłych). Niektóre są podzielone według wieku, niektóre mają za cel studiowanie Biblii i tak dalej, lecz gdzie jest reklama dla zajęć szkółki niedzielnej, która będzie brzmiała mniej więcej tak:
Zaczynając od tej niedzieli: Klasa przygotowująca do życia wiecznego i wszystkiego co wieczne.

Nie, nikt czegoś takiego nie chce, to zbyt niepraktyczne. Oni chcą tematów takich jak:

* Jak być zwycięzcą (sala 100)

* Osiąganie finansowych celów (sala 101)

* Ameryka: nasze chrześcijańskie korzenie. (sala 102)

* Wychowywanie dzieci (room 103)

* Odkrywanie swojego celu na ziemi (sala 104)

* Dziesięcina: Boża tajemnica powodzenia. (sala 105)

* Być singlem. (sala 106)

* Dochodzenie do siebie po rozwodzie. (sala 107)

* Szczęśliwe małżeństwo (sala 108)

* Księga Objawienia (sala 109)

* Biblijny sposób na przyrost twojego portfolio (sala 110)

* Seks po Bożemu (sale 111 – 125)

(Kto przyprowadzi największą ilość gości otrzyma darmowe karnety do motelu.)

(W każdej sali będą serwowane kawa i orzeszki.)

To są tematy, które przyciągają tłumy. Zajęcia, które koncentrują się na podnoszeniu ziemskiej mobilności i wszelkiego rodzaju nauczania typu: „napraw to”. Większość kościołów nigdy nie zajmuje się przygotowywaniem do wieczności i pogłębiania uczniostwa – Jezus nazwał ludzi z takim nastawieniem głupcami. Jeśli gdzieś znajdzie się taka klasa to zajmuje się głównie abstrakcyjną doktryną, a nie ofiarą, wyrzeczeniem się siebie tutaj i teraz. Przypuśćmy, że jakaś grupa szkółki niedzielnej wybiera się czasami na zewnątrz w niedzielę, aby nakarmić bezdomnych, rozdać traktaty czy skosić kilka trawników u wdów, bądź odwiedzić dom spokojnej starości? Czy to przyciągnęłoby tłumy?

Ale my czytamy pismo jak doktrynalną algebrę, która szerzy wiedzę, lecz nie wymaga żadnego żywego działania. Tak więc, żyjemy z maleńką wiedzą „o” Pismach, lecz bez autentycznej zmiany w naszych sercach i życiu. Czy tak postępował pierwszy kościół?
Zwróć uwagę na swoje życie, a krótkie zbadanie tego, jak była traktowana modlitwa na spotkaniach wtedy, a jak jest hańbiona dziś, jest lustrem pokazującym płytką i zbyteczną istotę lokalnych zgromadzeń. Tak, mamy znacznie lepszą muzykę czy, jak to się mówi w żargonie zachodniego kościoła, „mamy wspaniałe uwielbienie”. Już to samo w sobie jest niezwykłym afrontem wobec Boga.

Straciliśmy atmosferę wieczności i zastąpiliśmy ją błyskotkami współczesnej kultury. Pierwsi wierzący zdawali sobie sprawę z tego, że może trzeba będzie umrzeć dla Chrystusa, podczas gdy współcześni wierzący pobudowali sobie centra Practiker, gdzie ludzie przychodzą po to, aby czuć się błogosławieni i dowiedzieć się jak więcej wyciągnąć od Boga. Pierwsi wierzący byli sługami Najwyższego Boga, podczas gdy współcześni zrobili z Boga swojego sługę. Pierwsi wierzący spotykali się przez wiele godzin, podczas gdy współcześni mają zapełniony rozkład zajęć na czas po nabożeństwie. Pierwsi wierzący pragnęli Jezusa, podczas gdy współcześni pragną siebie.

Nie podoba ci się takie przesłanie? Więc pozwól, że wyjaśnię. Jeśli twoje oczy widzą, jeśli tego chcesz. Jeśli nie – to potrzebujesz tego. Zobaczmy w jakim kontekście Chrystus umieszcza to życie.

Mt. 16:25-26
Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?

Czy mogą być bardziej zaskakujące słowa? Jest to ostrzeżenie wszystkich wieków. Gdzie jest więc to ostrzeżenie grzmiące z kazalnic? Gdzie post i modlitwa towarzyszące płynącym z serc ostrzeżeniom naszych dzieci? Miałem dzieci, które były krnąbrne i choć płakałem często i modliłem się do Boga żarliwie, byłem zdumiony tym, jak niewiele uwagi lokalny kościół udziel samowolnym dzieciom czy jakiejkolwiek kapryśnej osobie. Zasugerowałem powstanie służby, która byłaby oddana wyłącznie modlitwie o każde krnąbrne dziecko wierzących rodziców. Na nasze spotkania przychodziły setki ludzi, lecz ostatecznie powiedziano, że nie ma miejsca na coś takiego. I to ma być chrześcijaństwo?

Widzisz jaką wagę Chrystus kładzie na nasze wieczne dusze? A jednak kościół ignoruje to wszystko, poza modlitwą grzesznika i manipulacją, aby pozyskać „członka kościoła”. Zamiast jednak karmić nasze dusze, zmagamy się o to, aby pozyskać ten otaczający nas świat, o którym Chrystus mówił. Czyż nie jest to zdumiewająca i najbardziej monstrualna zdrada? Chrystus uczył nas, aby wyrzekać się świata i szukać Jego, a my potakujemy głową i szukamy świata, a wyrzekamy się Jego. Podobnie jak w przypowieści o ojcu, który nakazał dwom swoim chłopcom iść do pracy w polu. Jeden powiedział: „Pójdę” i nie poszedł, a drugi powiedział: „Nie”, ale pokutował i poszedł. A oto mamy kościół, który mówi: „Tak, Panie”, lecz robi wszystko inne, byle tylko nie to, co On powiedział. Jest to nieprawdopodobny i żałosny spektakl.

Tak więc, chrześcijańskie życie, życie, które idzie Jego śladami, może być wygodne, spełnione i takie, które bardzo ściśle miesza się z życiem tych, którzy nie są uczniami Jezusa? Tak więc, życie wieczne to coś niewiele więcej niż doktryna spisanej wiary, lecz mająca tak niewielki wpływ na nasze ziemskie doświadczenie, że chodzimy nie wyróżniając się od innych ludzi, jako ci, którzy nie robią pewnych rzeczy, robionych przez innych? Czy to składa się na życie niosące krzyż? Niedobrze mi się robi i pewien jestem, że Duch smuci się nad tym, czym stał się kościół.

Pozwólcie mi na coś takiego. Nie mam osobiście wiedzy na temat autentyczności zbawienia kogokolwiek. Nikogo. Lecz jeśli poprawnie czytam Nowy Testament, wygląda na to, że jest tam sporo ostrzeżeń przed fałszywym wyznawaniem wiary. Jeśli zbadamy życie duchowe i pasję ewangelicznej społeczności to odkryjemy, że większość żyje na samej granicy. Jeśli okaże się, że z końcem czasów Bóg nakreśli tą granicę odrobinę bardziej na prawo niż mieszkają miliony to jakie będą reperkusje? Pytam o to, że skoro tak wielu członków kościoła nie okazuje niemal żadnego duchowego zainteresowania, nie wspominając o pasji, to czy nie jest to powodem troski, skoro Pan rozdziela owce od kozłów. Widzisz, w końcu Bóg będzie wymagał czegoś więcej niż dokumentu transferu.
Co robimy z ostrzeżeniem: „wielu powie mi Panie, Panie”? Nie lekceważę łaski Bożej, lecz czy nie powinniśmy żarliwie badać samych siebie? Czy nie powinniśmy odrzucić ciepławego i letniego wyrażania wiary, które znalazło sobie wygodny dom w tych dniach ostatnich? To nie jest zabawa! To nie jest trywialne. Wieczność czai się poważnie i choć my uczepiliśmy się proroczej szaty na antychryście to on teraz działa gorączkowo wewnątrz i na zewnątrz kościoła. Ten koniec czasu, który znamy, jest tuż za rogiem, a jednak niedzielne głosy z kazalnicy będą cytować bez zrozumienia treści, wymęczone nonsensy, lub co gorzej te same polityczno/moralno/narodowe odpady, które niczego nie zmieniają i będą zraszać kościelne ławy wygodą i sprawiedliwością własną

Ludzie umierają każdego dnia.150.000 codziennie, lecz wszyscy umrą i nie ma na to żadnego lekarstwa z wyjątkiem Chrystusa. Sytuacja jest skrajnie złowieszcza. Koniec jest blisko. Członkowie kościoła w dziesiątkach tysięcy nie mają w swoich lampach oleju, a gdy Oblubieniec wezwie, nie usłyszą Go. To tragedia, która przerasta wszystkie ziemskie tragedie razem wzięte. Ten świat zajmuje się wszystkimi swoimi tragediami pełnymi informacjami w środkach masowego przekazu, informuje o nich przez ekspertów i komentatorów. Przerywają nawet normalny bieg programów, aby przekazać nam „ostatnie wieści”.
Lecz kościół, który twierdzi, że wierzy w nadchodzącą tragedię, o której wcześniej pisałem, nie okazuje tego samego poziomu pasji, który widać w czasie meczu piłki nożnej, bądź po śmierci psa. Czy mamy wierzyć, że kościół w ogóle wierzy w te rzeczy?

11 września zginęło około 3000 ludzi i ten naród, w tym kościół, był przerażony. Tak, to była tragedia, lecz codziennie w Ameryce umiera około 7000 ludzi, a jednak kościół trwa niezdecydowany. Żadnych nabożeństw pamiątkowych, żadnych łez, żadnych pomników. Dlaczego? Ponieważ już nie mamy udziału w wiecznej perspektywie, a zajmujemy się wyłącznie doczesnością, wieczność zaś jest tylko wisienką na szczycie naszego ziemskiego życia. Wcinamy nasze ziemskie przekąski, cieszymy się naszym ziemskim kursem głównym, konsumujemy ziemski deser, a niebo będzie naszą kawą z ekspresu. Cóż za żenujący wstyd. Nic dziwnego, że, aby odczuwać swoją wartość jako moralni adwokaci i patriotyczni zwycięzcy, musimy uciekać się do naszych ziemskich bitw, ponieważ unikamy wszystkiego co choćby z daleka przypomina nowotestamentowy kontur, przesiąknięty wiecznością.

Ok, zajęcia skończone. Skierujcie się w stronę wyjścia i wróćcie do głównego nurtu. Wszyscy umrzemy, lecz może nie dziś.

Tik tak, tik tak, tik tak… przygotuj się na śmierć. Przychodzi do każdego z nas.aracer.mobi

Gdyby nie łaska

Rich Frueh

Weź każdy mój dobry uczynek, jakiego dokonałem przez 37 lat, odkąd uwierzyłem, i pomnóż przez milion, a nie będę w stanie zarobić na jedną uncję Bożego odkupienia. To wszystko śmieci i odpady. Bez względu na to jak długo głosimy Bożą łaskę, słowami ludzkiego rozumu nigdy nie będziemy w stanie nawet dotknąć brzegu tej szaty. Boża łaska jest niepojęta i opiera się ludzkim wysiłkom. Nie można jej zmierzyć, a w chwili, gdy się ją jakoś zdefiniuje, pojawia się świadomość, że wygląda to tak, jakbyś pukał do drzwi wiecznej biblioteki zwanej łaską.

Słowa z taką łatwością ześlizgują się z naszego języka, a jednak ich moc jest niewyczerpana. Gdyby grzech był w stanie wyrzucić mnie poza Jego łaską, z pewnością już dawno byłbym wyrzutkiem. Gdzie grzech mnoży się, tam łaska tym bardziej obfituje. O tak, my wszyscy w taki czy inny sposób sprawdzamy siłę Jego łaski, a jednak Jego łaska nigdy nie podlega sprawdzeniu, ponieważ jest doskonała i sięga znacznie ponad siłę grzechu. Raz uwierzywszy i raz otrzymawszy wiarę w Chrystusa grzesznik zostaje zmieciony do rodziny Bożej, a jednak ciągle zawodzi o własnych siłach. Bóg nie pobłaża grzechowi, lecz teraz zajmuje się nami jak synami, a nie przeciwnikami.

Continue reading