Category Archives: Autor

Autorzy artykułów

4 Dary Ducha Świętego – języki

John Fenn

Wracałem kiedyś z zajęć w szkole, uwielbiając Pana. Nagle język zmienił mi się na angielski, choć nic w tej sprawie nie robiłem – po prostu wypłynęło to ze mnie, z serca miłości dla Pana. To, co powiedziałem było pięknym uwielbieniem i oddaniem czci Panu, lecz nie byłem pewien, co się działo.

Znacznie później zdałem sobie sprawę z tego, że sam interpretowałem swój język modlitwy. Na temat języków nagrałem cykl nauczania (CD/MP3), więc nie będę się tym tutaj obszernie zajmował, przyjrzymy się tylko na pewnym podstawom.

W czasie nawiedzenia Pana, gdy uczył mnie na ten temat, zapytałem: „Po co języki? Przecież to tak kontrowersyjny temat w niektórych kręgach!” Odpowiedział (skracając konwersację do istoty): „Zastanów się nad problemem Ojca. Człowiek został oddelegowany na ziemię, lecz wpuścił na ten świat grzech. Jeśli możesz to pojąć, zrozumieć w większości to my działamy na ziemi na zaproszenie”.

(Dał mi chwile i tysiące rzeczy przeleciało mi przez głowę, które nagle nabrały sensu – On, jako Stwórca, rezerwuje sobie prawo do skorzystanie ze stworzenia, co wyjaśnia to, że natura w ostatnich latach przed Jego powrotem szaleje starając się pokazać człowiekowi, że tak naprawdę to nie on kontroluje bieg spraw tak, jak mu się wydaje. Od dawna zdaję sobie sprawę z tego, że Pan nie jest we wszystkich szczegółach zaangażowany w życie każdego, lecz angażuje się na zaproszenie tych, którzy chcą, aby był obecny w ich życiu, bądź robi to na prośbę swoich dzieci, które proszą Go, aby zajął się niezbawionym przyjacielem czy kimś bliskim.)

Języki angażują trzy części ciała

Z doświadczenia wiem, że ludzie, którzy są intelektualistami, bardziej skupieni na tym, co rozumowe, często mają problem z językami, ponieważ języki płyną z ducha. Ci ludzie zwykle nie mają świadomości istnienia swego duchowego człowieka, ponieważ żyją w rzeczywistości intelektualnej. Muszę z nimi rozmawiać o takich chwilach w ich życiu, gdy odczuwają coś wewnątrz, w głębi, odbierają poczucie winy, brudu, zasmucenia, gdy zdarzyło się coś, z czego zdali sobie sprawę, nie powinno się zdarzyć.

Aby takie wspomnienia wygrzebać, większość musi szukać bardzo głęboko, ponieważ ze względu na to, jak zostali stworzeni przede wszystkim odnoszą się do intelektu. Można powiedzieć, że mają emocje, lecz nie są emocjonalni. Niemal przez całe życie funkcjonują w oparciu o umysł, a nie ducha, i nie rozumieją ludzi emocjonalnych. Sprawy Ducha nie należą do dziedziny emocjonalnych, lecz ktoś kto zna swoje emocje ma kontakt ze swymi wewnętrznymi uczuciami, jest więc dla normalne, że włącza tą dziedzinę emocji do swego życia. Ktoś, kto funkcjonuje na poziomie intelektualnym często tego nie robi. Ma emocje, lecz są one odrzucane przez intelekt. Mam nadzieję, że ma to sens – nie jest to negatywna cecha charakteru, tak zostali po prostu stworzeni.

Tak więc, gdy przychodzi do komunikacji z Panem, odebrania współczucia, czy „uczucia” w swym duchu, jest to zdolność wyuczona, stanowi nowy rozdział dla nich, ponieważ podchodzą do języków w sposób intelektualny, mimo że pochodzi to z ducha.

Continue reading

3 Dary Ducha Świętego – proroctwo


John Fenn

Wśród przejawów działania Ducha niewiele jest tak źle rozumianych i źle używanych jak proroctwo. Paweł w 1Liście do Koryntian 15:3 pisze, że proroctwo jest inspirowaną przez Boga wypowiedzią „ku zbudowaniu, zachęceniu i pociesze”. Tylko tyle, nic proroczego w prostym proroctwie.

Prawdopodobnie często prorokowałeś nie zdając sobie z tego sprawy. Może powiedziałeś do przyjaciela coś takiego, jak: „Czuję w swym duchu, że wszystko będzie w porządku”, ponieważ odczuwałeś pokój w jego sprawie i pokrzepienie. To było proroctwo. Bosko inspirowane słowo zbudowania, zachęty i pociechy. Te określenia mają na celu nasze lepsze zrozumienie. Pan jest pokorny i działając, nie ogłasza się mówiąc, co czyni – po prostu zaspokaja potrzebę.

Interpretacja, a nie tłumaczenie.

Języki, które zostały zinterpretowane są równe z proroctwem, jako na równi inspirowane słowa ku zbudowaniu, zachęcie i pocieszeniu. Tak jak interpretacja języków jest interpretacją, a nie tłumaczeniem, często podobnie jest z proroctwem.

Tłumaczenie jest dokładna kopią przesłania przekazaną w innym języku. Interpretacja pozostawia przekazującemu ją człowiekowi wolne miejsce na to, aby była w niej jego osobowość, wykształcenie, kultura i słowa użyte do przekazania przesłania. Właśnie dlatego czasami ktoś przekazujący proroctwo może powiedzieć: „Przetoż tak mówi Pan”. Pan, przekazując przesłanie, nie mówi językiem Biblii Gdańskiej (w oryg. Biblii Króla Jakuba – przyp. tłum.), lecz ten, kto mówi, interpretuje przesłanie ujmując je poprzez swoje wykształcenie i kulturę.

Można coś odczuwać w duchu i ubrać to w słowa wyrażające to, co się czuje. Ktoś może mieć świadectwo, coś, co odbiera, czy rozeznaje w duchu, i przekazuje to swoimi słowami drugiej osobie.

Prorok będzie słyszał Samego Ducha Świętego i powtarzał słowa dosłownie. Prorok otrzymuje słowa dotyczące narodów, liderów i zdarzeń w naturze regularnie, a proste proroctwo jest interpretacją czegoś, co dostrzega się w swym duchu, a co w zamiarze Pana ma służyć zachęcie, zbudowaniu i pocieszeniu kogoś innego.

Na poziomie osobistym, gdy Pan daje mi słowo do kogoś, najczęściej słyszę jak Duch Święty mówi, podobnie jak prorok Agabus w Dz. 21:11, gdy powiedział Pawłowi: „To mówi Duch Święty: Męża, do którego ten pas należy, tak oto zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą w ręce pogan”. Większość ludzi będzie słyszeć słowa lub/i odbierać jakieś uczucia, które ubiera w swoje własne słowa. Czasami ktoś, kto nie jest prorokiem, usłyszy jak Sam Duch Święty mówi, lecz nie jest to zdarzenie powszechne. Zazwyczaj słyszy się coś niewyraźnie, można widzieć jakiś obraz w duchu, i przekazywać to słowami, i to jest bardzo powszechne.

Niebezpieczeństwa związane z osobistym proroctwem

W 23 rozdziale Księgi Jeremiasza Pan mówi Jeremiaszowi o fałszywych prorokach, dając również lekcję naszemu pokoleniu w tym, jak opisuje swoje „słowa”. Pierwszym elementem jest ich osobiste życie. W wersach 9-14 Pan mówi, że ci ludzie nie żyją dla Niego, lecz w samym środku grzechu. Dla nas, współcześnie, oznacza to, że mamy się przyglądać temu, kto do nas prorokuje. Czy jego małżeństwo i prywatne życie są uporządkowane? Jeśli jest samotny czy jest wolny od pożądliwości i grzechu związanego z seksem? Czy jest moralnie w porządku?

Zostałem kiedyś poproszony, aby jako osoba z zewnątrz, pomóc w pewnym kościele domowym (nie będącemu w naszej sieci) w nadziei, że dotrę do dwóch samotnych mężczyzn, którzy nie chcieli nikogo słuchać. Wyciągali samotne kobiety w ich wieku na bok, do sąsiedniego pomieszczenia i „prorokowali” im zawsze w romantycznych tonach. „Moja córko, kocham cię, mówi Pan, jak kochankowie udający się gdzieś, aby dzielić się swymi sercami, chodź ze mną, mówi Pan” równocześnie, przesuwając palcami po włosach, i wiele takich rzeczy.

Można sobie wyobrazić do jak niekomfortowych sytuacji doprowadzali kobiety! Niemniej, nie słuchali nikogo i zostali poproszeni, aby odeszli. Ich życie pełne było pożądliwości a ich słowa nasączone były niemoralnym życiem i wypływały ich własnej pożądliwości. Continue reading

2 Dary Ducha Świętego – słowo wiedzy i słowo mądrości

John Fenn

W Colorado Springs są obiekty, które dawniej nazywano The World Prayer Center. Nauczałem tam przez pewien czas. Po jakichś wykładach podeszło do mnie małżeństwo prosząc o modlitwę z pytaniem czy mają teraz sprzedać swój biznes czy nie. W czasie modlitwy zobaczyłem jak na kalendarzu przemija rok i zatrzymuje się na pewnym miesiącu, po czym usłyszałem, jak Ojciec mówi coś takiego: „Mniej więcej za rok przyjdzie do nich ktoś, aby kupić ich biznes z wielkim zyskiem dla nich. Niech przyjmą tą ofertę, wszystko pójdzie sprawnie, a ja pokażę im następny rozdział ich życia”. Powiedziałem im po tym, co zobaczyłem i co powiedział Ojciec, i to było na tyle.

W niewiele ponad rok później otrzymałem e-mail, w którym była informacja o tym, że stało się dokładnie tak jak powiedziałem, a zyskali na tej transakcji ponad 250.000$, i byli bardzo wdzięczni. Nigdy więcej o nich nie usłyszałem. Nie ma ich na liście subskrypcyjnej, nigdy nie dali żadnych pieniędzy, nigdy więcej nie prosili o modlitwę. Ten przejaw działania Ducha miał na celu ich korzyść (a nie moją). Bóg Ojciec jest TAK dobry.

W Ewangelii Łukasza (19:29-35) Jezus mówi dwóm swoim uczniom, aby udali się na pewne miejsce, gdzie znajdą przywiązanego młodego osiołka, którego mają przyprowadzić. Dodał, że gdyby ich ktoś pytał, co robią, to mają powiedzieć, że Pan go potrzebuje. Stało się dokładnie tak, jak Jezus im powiedział.

„… Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem; prawdę powiedziałaś. Rzekła mu niewiasta: Panie, widzę, żeś prorok” (J 4:17-19, kobieta przy studni).

Słowo mądrości i wiedzy to kolejny dary objawienia (rozeznawanie duchów jest innym).

Informacja o sprzedaży biznesu przekazana temu małżeństwu oraz Jezus mówiący uczniom o okolicznościach w jakich znajdą się, gdy pójdą po osiołka, są przykładami słowa wiedzy.

Słowa wiedzy to drobne informacje, które Ojciec daje komuś przez Ducha Świętego o przeszłości lub stanie obecnym kogoś innego. Słowo wiedzy to szczątkowa informacja o przyszłości, w szczególności o tym, co wydarzy się i jak się zachowywać wobec przyszłych zdarzeń. Jaka jest różnica między proroctwem a słowem wiedzy wyjaśnię następnym razem.

Jak pamiętamy z 1 Listu do Koryntian 12:7 manifestacje Ducha są dawane po to, aby wszyscy mogli się mieć lepiej, co znaczy, że tu nie chodzi tego, kto tych informacji udziela, nie czyni to z niego proroka, lecz zwyczajnie chodzi o to, że Ojciec chce zaspokoić potrzeby.

W 2Księdzie Królewskiej 6:8-13 król Syrii wszczął wojnę z Izraelem i w czasie kampanii rozmieszczał obozy wojska w różnych miejscach, lecz ta lokalizacja zawsze była znana Eliaszowi, który o tym, gdzie stacjonują wojska, informował króla Izraela. Król Syrii był sfrustrowany tym i sądził, że mają pośród siebie zdrajcę, lecz jeden ze sług powiedział: „Nikt, panie mój, królu, lecz to prorok Elizeusz, który jest w Izraelu, donosi królowi izraelskiemu słowa, które wypowiadasz w swojej komnacie sypialnej”.

Ponieważ dotyczy to stanu aktualnego jest to ponownie przykład słowa wiedzy danego Eliaszowi dla korzyści Izraela.

Nikt nie zostaje z tego powodu prorokiem

Continue reading

1. Dary Ducha Świętego – rozeznawanie duchów

John Fenn

Jak funkcjonuje dar rozeznawania duchów

Przyszedł do mnie mężczyzna, prosząc, aby mógł stać się członkiem naszej rady usługujących. W czasie, gdy opowiadał o swojej służbie, czułem w duchu obciążenie, które rosło z każdym zdaniem. Gdy przeniosłem uwagę ze słuchania go na wczucie się w mego ducha, nagle otrzymałem wewnętrzne poznanie, pewnego rodzaju objawienie unoszące się do mego umysłu: „To jest kłamliwy duch”. Wiedziałem to.

To słowo, które zidentyfikowało okłamującego mnie mężczyznę, a nie tylko jego lecz też demonicznego ducha, który był źródłem tego kłamstwa, było manifestacją, określaną w Piśmie jako „rozeznawanie duchów”.W Ewangelii Mateusza 16:23 Piotr odważnie skonfrontował Jezusa, mówiąc mu, aby nie szedł na krzyż. Jezus rozeznał przez dar rozeznawania duchów, że ta sugestia pochodziła od Szatana i zareagował słowami: „Odejdź ode mnie Szatanie”.

U wielu mężczyzn, kobiet i dzieci tego typu zdarzenia miały miejsce – jakaś nagła wiedza od Boga, a nie coś pochodzące z własnego doświadczenia czy wiedzy, że coś czy ktoś jest, lub nie jest, od Boga – rozeznanie duchów.

Manifestacja Ducha są dane ku naszemu pożytkowi

Continue reading

Mieć wroga


Stan Tyra

Wydaje się, że większość z nas jest pobudzanych dzięki temu, że ma wroga, kogoś czy coś, przeciwko czemu staje. Daje ci to, co jest wystarczająco dziwaczne, bardzo fałszywe poczucie kontroli i wyższości, ponieważ dostrzegłeś „grzech” i dzięki Bogu jest on „gdzieś tam”. Dopóki to oni są problemem, dopóty możesz skupiać się tym, aby ich zmieniać, napominać, odrzucać i uważać siebie za nienaganną ofiarę.
Gdy nienawidzimy, stajemy się lustrem, zawoalowanym obrazem tego samego. Gdy już raz pozwolisz, aby ktoś determinował jak i gdzie wydatkujesz swoją energię i na co kierujesz działania, możesz na to tylko reagować i szybko stajesz się tego samego rodzaju energią, która ma ten sam, choć dobrze skrywany cel. Teraz to już jesteś w stanie zabić kogoś i uważać, że wykonujesz Święty akt dla Boga.
Raczej wolelibyśmy pozbyć się bólu niż zachowywać go na tyle długo, aby nas uczył i przemieniał. Zamiast „stać się grzechem” odrzucamy „grzesznika” i zamiast przemieniać ból, narzucamy go.

Żyć życiem zmartwychwstałym nie oznacza nie mieć ran i być boskim, lecz jedno i drugie: być ranny i boskim równocześnie. Mamy taką tendencję, aby być albo tym zranionym, albo boskim (faryzeusz), co jest przeciwieństwem podobieństwa do Chrystusa, który jest jednym i drugim. Poddać się dobrowolnemu zawieszeniu (ukrzyżowaniu – przyp. Tłum.) pośród silnego sprzeciwu umacnia współczucie, dzięki czemu ból jest przemieniany, a nie przekazywany.

Zawsze, gdy nie przemieniasz swojego bólu, przekazujesz go. Zamiast trzymać ból w miejscu ukrzyżowania, będziesz chciał naprawiać, zmieniać, kontrolować i reformować ludzi czy wydarzenia. Niestety, motywy są zazwyczaj przepełnione tym samym wypływającym z własnej sprawiedliwości oburzeniem na tych, których chce się poprawiać. Zasadniczo, gdy tak robisz, nieświadomie usiłujesz uniknąć bólu, zamiast pozwolić na to, aby ten ból uczył cię i przemieniał. Właśnie ze względu na ten schemat, nie wierzę większości przejawów tzw. „świętego oburzenia” i moralnego gniewu. Zgodnie z moim doświadczeniem nigdy nie pochodzi to od Boga.

Ludzie wzbudzeni z martwych są znacznie bardziej łagodni i chętni do podjęcia zastępczej śmierci dla siebie, delikatnie deklarując: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. To nie „oni” są problemem, lecz my. Podobnie jak Jezus, ludzie wzbudzeni z martwych noszą swoje rany nie żywiąc do nikogo urazy, lecz przyjmują postawę zapraszającą do dotknięcia tych ran i zobaczenia, jak wygląda wskrzeszone z martwych życie, aby i oni mogli uwierzyć.

Wszyscy byliśmy w takim miejscu, usiłując wypędzić „diabła” przy pomocy naszego własnego „księcia demonów” (Mk 3:22). Wszyscy byliśmy pobudzani przez przeciwnika, ponieważ daje nam on zgodę na naszą własną wewnętrzną wściekłość.
Wygląda to na jakąś formę pokoju, lecz w rzeczywistości jest jego zaprzeczeniem i to często w „imieniu Jezusa”.

Mentalność ofiary

Stan Tyra

W każdym ego znajduje się „mentalność ofiary”. Niektórzy mają tak silną mentalność ofiary, taki obraz siebie, że staje się to istotą ich tożsamości. Uraza i gniew nigdy nie ustępują z ich myśli.
W takim umyśle narzekanie oraz reakcyjność są ulubionymi wzorami, dzięki którym ego wzmacnia samo siebie. W taki sposób uzasadnia się, że to inni są „źli”, bądź sytuacje, a ty sam w „porządku”. Jesteśmy uzależnieni od tego, aby być „w porządku” (mieć rację), ponieważ sprawia to, że czujemy się lepsi, co tylko wzmacnia iluzje ego.

Ego musi pozostawać w jakimś konflikcie, ponieważ musi być coś, przeciwko czemu staje, czy walczy, demonstrując w ten sposób, że to jestem „ja”, a tamto nie jest „ja”. Kimże byłby „wierzący” bez „niewierzącego”. Niestety, większość z nas nie ma pojęcia. Zbiorowa tożsamość tworzy się i wzmacnia przez to, że istnieje grupa czy plemię mające tego samego wroga. Pamiętaj, że ego musi trwać w jakimś konflikcie, ponieważ istnieje dzięki porównywaniu siebie i, aby to zyskać, uchwyci się czegokolwiek.

W końcu, jeśli chodzi o dziś, zazdrość (zawiść) jest ubocznym produktem ego, które czuje się osłabione, jeśli coś dobrego dzieje się komuś, kogo nie aprobuje. Można cieszyć się zwycięstwem czy powodzeniem kogoś innego, co, jak wierzę, jest kluczem do wyrwania się z więzienia samo-zniszczenia. Twoim zwycięstwem również może być radość spowodowana cudzym zwycięstwem. To za czym tęsknisz może być wyryte w cudzych ranach, (jak w przypadku Tomasza i Jezusa), bądź w zwycięstwie kogoś innego.
Zwróć uwagę na to, co czujesz, gdy ktoś upada i odnosi powodzenie. Czy pojawia się jakieś uczucie uzasadnienia jego upadku, bądź rozżalenie z powodzenia? Zwrócenie na to uwagi może pomóc ci dostrzec oszustwo iluzji, którą nazywasz „ja” już zbyt długo.

Nie sikaj do basenu…

Stan Tyra
Oto nad czym zastanawiałem się dziś o 5 rano: Jezus powiedział: „Cokolwiek uczynicie jednemu, mnie to czynicie” (Mt 25:40). Częściowo należy to do moich rozważań, lecz nie od tego się zaczęło. Tym podzielę się na końcu, bo to zbyt głębokie na teraz :). Dlaczego tak wiele czasu zajęło mi rozważania tego bardzo ważnego stwierdzenia? Powinno być dla nas oczywiste, że nie wierzymy w to wszystko. Powiedz teraz: „Jezu! To kompletna bzdura a ty jesteś kłamcą!!” No, proszę! Dlaczego tego nie chcesz powiedzieć? Mówisz to swoim życiem. Z nielicznymi wyjątkami, bo są takie, wszyscy żyjemy nie wierząc, że te właśnie słowa Jezusa są prawdą.

Jesteśmy tak skupieni na sobie, tak sprawiedliwi we własnych oczach, że wszystko kręci się wokół „mnie”: moje życie, moja rodzina, moja kariera, moje zdanie, moja grupa, moje przekonania, moja partia polityczna i – ach Boże, nie dopuść, abyśmy coś opuścili – „Mój Kościół”. Czy nie czytałeś o tym, że niektórzy mówią „Mój Boże, Mój Boże…”? Ach, czytałeś, ale to nie było skierowane do ciebie? To „do tych innych ludzi”, czyż nie?

Wiem, że używamy zaimka „my” do opisania różnych rzeczy, lecz chodzi mi o to, że jest to tak głęboko zakorzenione w naszych umysłach i ma wpływ na wszystko, co robimy.

Powodem, dla którego większość kościołów odrzuca to, co nazywa się „uniwersalizmem”, co jest oskarżycielskim, religijnym substytutem „Bóg tak umiłował cały świat…” jest to, że nie chcemy, aby Boża miłość była uniwersalna i z pewnością nie jesteśmy w stanie znieść myśli o tym, że wszyscy, uniwersalnie są zaakceptowani przez Boga. Kościół stworzył na swój własny obraz Boga, który jednych akceptuje, a innych nienawidzi, a jeszcze innych lubi, podobnie jak on (tak, nienawidzisz niektórych, choć nie chcesz tego przyznać) i chce, aby Bóg myślał tak, jak kościół, zamiast myśleć tak, jak Bóg. Nic w życiu Jezusa nie wskazuje na wyłączanie niektórych, a jednak nazywamy sami siebie „uczniami Jezusa”. Wydaje mi się, że GDYBYM chciał znaleźć jakieś wykluczenie w życiu Jezusa to jedynym miejscem, w którym to groteskowe religijne działania ma miejsce, to religijny, uczęszczający do świątyni tłum. To są jedyni ludzie, których Jezus nazwał „synami diabła”!

W duchowym wymiarze, przeciwieństwo gramatycznego wyrażenia „Moje… cokolwiek” jest zwykłym oksymoronem (metaforyczne zestawienie wyrazów o przeciwstawnym, wykluczającym się wzajemnie znaczeniu, np. gorzkie szczęście). Wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani. Ktoś nauczył cię czytać, dzięki czemu czytasz ten tekst, prawdopodobnie ktoś nauczył cię, jak interpretować różne rzeczy, w co wierzyć, co ma wpływ na to, jakie uczucia budzą się w tobie, czytając ten tekst. Ja napisałem to, co czytasz, ktoś inny stworzył telefon, tablet czy komputer, na którym to czytasz. Wszyscy są ze sobą połączeni i powiedzieć komuś: „Nie potrzebuję ciebie” to przeciwne Chrystusowi widzenie tego świata. „Mój Bóg” jest oksymoronem. Myślę, że ma to wielkie znaczenie i jest prorocze, że Jezus, ucząc swoich uczniów modlić się, zaczął od: „Ojcze nasz…”, a nie „Mój Ojcze…”

Ok, jak zwykle robi się to zbyt długie. Trudno wylądować dużym samolotem na małym poletku i ciężko jest zaakceptować wielkiego Boga w małym umyśle. A oto, co mi dziś rano powiedział Duch, od czego zaczęły się poranne rozmyślania: „Stan, nie możesz sikać w rogu basenu, bez względu na to jak jest głęboki”. Poważnie! Jest to jedna z najgłębszych rzeczy jakie od pewnego czasu Duch powiedział do mnie i prawdopodobnie po czasie może się okazać, że było to najważniejsze objawienie mojej drogi. Przemyśl to, a nieco później porozmawiamy o tym.