Category Archives: Autor

Autorzy artykułów

Czym jest świętość?


Roger Sapp

Świętość jest pewną biblijną koncepcją, która dla wielu oznacza przyjęcie jakichś zasad i przykazań, które strzegą zachowań. To nie jest świętość. „Świętość” i „uświęcenie” oznaczają dokładnie to samo. Oba wyrazy pochodzą z tego samego greckiego źródłosłowu: „oddzielić dla Boga do Jego celu”. W zasadzie oznacza to: „duchowo szczególny z powodu Bożego celu/zamiaru”.

Z języka greckiego pochodzi pewna ilość wyrazów, które pokazują to. Na przykład: „sanktuarium” to grecki wyraz znaczący: „miejsce, które zostało oddzielone na Boży użytek”. Innym znanym wyrazem tego samego pochodzenia jest „święty”, co dosłownie znaczy: „osoba oddzielona”, ktoś, kto został „oddzielony” przez Boga do Jego użytku. Jest jeszcze kilka innych podobnych wyrazów wskazujących na faktyczną koncepcję bycia „oddzielonym” przez Boga dla Jego celu.

Przeciwieństwem świętości jest „pospolitość/powszechność”. Albo coś jest „święte”, albo „pospolite”. Niektóre tłumaczenia biblii zamiast „pospolite” używają zamienników typu: „nieświęte” czy „nieczyste”, „świeckie”. Niemniej jednak w języku hebrajskim ten wyraz przetłumaczony dosłownie oznacza: „pospolity”. Oba te wyrazy, „święty” i „pospolity” można znaleźć w jednym wersie użyte jako przeciwieństwo. Na przykład w Księdze Kapłańskiej 10:10:

„abyście umieli rozróżniać między tym, co święte, a tym, co nie święte, między tym, co czyste, a tym, co nieczyste…” (BW),

abyście rozróżniali między tym, co święte, a tym, co świeckie, między tym, co nieczyste, a tym, co czyste…” (BT).

Zilustrujmy znaczenie tych wyrazów w taki sposób. Gdy podchodzę do automatu-lodówki z napojami to wszystkie puszki, które tam się znajdują są „pospolite”. Nie zostały „oddzielone” dla nikogo. Z chwilą nabycia jednej z nich, staje się ona dla mnie „święta” – szczególna dla mnie – i celu jakim jest dla mnie wypicie jej. Oczywiście, jest to bardzo ograniczona ilustracja, ponieważ ludzie mają wolną wolę i mogą odpowiedzieć pozytywnie lub negatywnie na Boże „oddzielenie ich”.

Chrystus nabył nas poprzez krzyż. Należymy do Niego i teraz jesteśmy „oddzieleni dla Jego celu” . Nie tylko jesteśmy obecnie oddzieleni dla Pana, lecz On dalej pracuje w nas nad tym, aby „nas oddzielać” od tych rzeczy, które mogą przynieść nam szkodę lub zakłócić wykonanie Jego celu dla nas. Możemy się zgodzić, lub nie, na to, aby nas dalej „oddzielać”. Mimo wszystko, teraz już jesteśmy świętymi, którzy powinni stale doświadczać przemiany na obraz Jezusa Chrystusa.

Continue reading

Ufaj Mojemy Życiu


Chip Brogden

Stale uczę się coraz bardziej i bardziej tego, że koniecznie trzeba pozwolić Bogu, aby działał we mnie na Swój sposób, a to znaczy, że nie zawsze wtedy, kiedy powinienem, pozwalam Mu żyć przeze mnie.

Obym był tak poddany przez cały czas, bez zawodu. Niemniej, w tych przypadkach, gdy pozwalam Jemu reagować przeze mnie, skutki są tak zdumiewające. Właśnie dzięki temu wiem, że On żyje. Jestem w stanie obserwować jak On pracuje przeze mnie, niemal tak, jakbym stał z boku i obserwował samego siebie.

Pozwólcie, że posłużę się zwykłym zdarzeniem, aby zademonstrować wam, w jaki sposób Jego Życie, jeśli Mu tylko na to pozwolimy, reaguje w nas, zamiast nas. Sprowadźmy to do praktyki. Z natury nie należę do osób cierpliwych, mam skłonności do lenistwa i irytacji. Czasami mogę być najtrudniejszą osobą do zniesienia w życiu, co z pewnością moja żona poświadczy. Pewnego razu byłem szczególnie rozzłoszczony i na samym skraju reakcji takiej jak zwykle się zdarza, wprost z Adamowej zamiast Chrystusowej natury. Jenak, aby sprawdzić wystarczalność Życia Chrystusa we mnie, zwróciłem się wewnętrznie do Pana i otwarcie wyznałem swoją niezdolność do kontrolowania swego gniewu, języka. Po prostu zrzuciłem to wszystko na Pana, mówiąc: „Ponieważ ja nie mogę, Ty musisz. Ponieważ jest to ponad moje możliwości, więc polegam na Tobie w tym, czego sam nie mogę”. Jeśli Ty tego nie zrobisz to ja nie mogę”. Nie było to powiedziane w arogancki sposób, lecz w rzeczowym tonie, którym po prostu przedstawiałem fakty. Dopóki myślimy, że MY możemy, czy nawet myślimy, że Bóg uzdolni nas do czegoś, ciągle zmagamy się. Musimy przestać to robić i pozwolić zrobić Jemu. Już dobrze wiedziałem, jak to się skończy, gdybym próbował poradzić sobie po swojemu. Po wyszeptaniu tej modlitwy, nie zajmowałem się tą myślą więcej, lecz czekałem, aby zobaczyć, co Pan zrobi we mnie. Za każdym razem, gdy umysł podejmował sprawę ponownie, cichy głos mówił: „Ufaj Mojemu Życiu”. W ciągu ostatnich tygodniu te łagodne podpowiedzi stale i wciąż prowadziły mnie przez niemożliwe do opanowania sytuacje i przenosząc mnie znacznie ponad jakiekolwiek krótkoterminowe zwycięstwa, które byłbym w stanie wyprodukować o własnych siłach. Wiemy o tym, że Chrystus był kuszony we wszystkim, podobnie jak my, a jednak grzechu nie popełnił. On jest ponad wszystkim, nie ma takiego pokuszenia, takiej sytuacji, problemu czy okoliczności, których On by nie opanował już. Nie martwimy się to, że Chrystus może potknąć się, zgrzeszyć czy zostać zaskoczony przez przeciwnika. Dlaczego? Ufamy Jego Życiu; znamy Człowieka, wierzymy, że On wystarcza – nie, więcej niż wystarcza, aby odpowiedzieć na każdy test, sprawdzian i pokuszenie. Skoro On żyje we mnie, a ja jestem naczyniem, które zawiera Jego Życie to czemu nie zaufać Chrystusowi na ziemi? Czy to nie jest ten sam Duch? Zdecydowanie tak!

Continue reading

Czy Bóg dopuszcza do zła_2

Richard Murray

Powiedzieć, że Szatan ma „cel…dopuszczony” przez Boga to jak powiedzieć, że molestowanie dzieci, gwałt i morderstwo mają pobożny „cel”, ponieważ Bóg „dopuścił” do tego.

Jest to po prostu kolejny sposób na złożenia zła u Bożego progu.

Gdybym wierzył, że Bóg dopuścił (zarządził, pozwolił) na dzieciobójstwo, molestowanie dzieci, ich gwałcenie i mordowanie, jako część Swego wyższego ładu, to odważnie powtórzyłbym za słynną opinią Dostojewskiego z „Braci Karamazow”: „Odrzucam ten wyższy ład całkowicie. Nie jest wart łez tego jednego torturowanego dziecka…”.

Nie, nie ma czegoś takiego w Nowym Testamencie, ani tego nie objawia. Bóg już wcześniej NIE-dopuścił do wszelkiego szatańskiego zła przez moc Krzyża. Łu 10:18-19; Kol 2:15; Hbr 2:14-15; J 16:11; Mt 16:19; Ef 1:22-23. Bóg JUŻ nie zezwolił na wszelkie zło, lecz JESZCZE Jego sąd będzie W PEŁNI WYEGZEKWOWANY na wszelkiej diabelskiej mocy i zwierzchności.

Tak naprawdę, Jezus JEST pełnym/doskonałym odrzuceniem zła. Szatan ciągle trzyma się w pobliżu, NIE dlatego, że Bóg mu na to pozwala, lecz dlatego, że MY to robimy. Jest pokonanym i zniszczonym wrogiem. Bóg czeka na nas, jako Jego ciało, aby z entuzjazmem wymusiło JEGO niezgodę na zło – dziś, tutaj, teraz.

„Nigdy, żadne zło nie pochodziło z [Bożych] rąk…Niech ta prawda zadomowi się w waszych sercach… zawsze gdy niepokoi nas kolec czy oset, trutką czy bezużytecznym chwastem, niezdrową bestią … czy jakąkolwiek z niezliczonych niedogodności i bólów obecnego stanu, zawsze, gdy bliscy jesteśmy omdlenia z powodu walki z zewnątrz czy strachów wewnątrz, pamiętajmy o tym, że Bóg uczynił wszystko dobre, i unikając twardych myśli o Nim, powiedzcie: To przeciwnik uczynił”. G. H. Pember – „Earth’s Earliest Ages”.

Jezus złamał moc grzechu, lecz do nas należy wyjście z tej zniszczonej klatki. Bez względu na to, jak silna WYDAJE SIĘ moc grzechu, aby kogoś zniewolić, to związanie następuje przy pomocy zniszczonego zamku w rozbitej bramie o bezużytecznych drzwiach wiszących luźno na zawiasach.
Continue reading

Czy Bóg dopuszcza do zła?

zdjęcie profilowe użytkownika Richard Murray

Murray Richard

Zanim powiesz: „Tak, oczywiście, że dopuszcza”, chciałbym, abyśmy się cofnęli i zastanowili nad kilkoma możliwościami.
Na rzecz dyskusji załóżmy, że dobry Bóg nigdy nie stworzył ani nie dopuścił zła jakiegokolwiek rodzaju. Innymi słowy: dobry Bóg nigdy NIE POZWALAŁ NA ZŁO, nigdy nie DOPUSZCZAŁ.

Jeszcze jesteście ze mną? Załóżmy teraz, że jeśliby taki dobry Bóg NIE DOPUSZCZAŁ do zła to powstaje pytanie: JAK On nie dopuszcza do niego? Czy taki Bóg jest ograniczony w tym, JAK nie dopuszczać do wszelkich złych motywacji, zachowań i zdarzeń?

Czy taki dobry Bóg przymusza wole wolnych jednostek, aby spalić na popiół wszelką złą myśl, zanim się pojawi? Czy taki Bóg mógłby siłą interweniować za każdym razem przygważdżając każde złe zdarzenie w przyrodzie, zanim się stanie? Czy laserowy promień spadałby z nieba, paląc wszystkich złoczyńców, aby zatrzymać ich złe uczynki?

Czy tego rodzaju wymuszone wkroczenie do naszych umysłów i życia nie robiłoby z Boga pewnego rodzaju „gwałciciela”? Czy gdyby mógł psychicznie „przejąć” nasze serca i umysły, jak mistrz pacynkarz to, zamiast być cennym potomstwem, nie stalibyśmy się raczej mapetami, a nie Jego dziećmi, jakimiś robotami na Jego szachownicy.

Czy możemy powiedzieć, że taki dobry Bóg NIGDY nie dopuściłby się do „rzeczywistego gwałtu”, aby zapobiec złu? Czy raczej nie zgadza się na zło w inny sposób, taki, który jest ZGODNY z Jego doskonałym charakterem.

Na przykład W Liście do Tytusa 1:2, wraz z kilkoma innymi wersami, mowa jest o tym, że NIEMOŻLIWE jest, aby Bóg KIEDYKOLWIEK kłamał. Z łatwością więc możemy spostrzec, że Bóg nigdy nie skłamie po to, aby zapobiec złu.

BÓG NIGDY NIE POPEŁNI ZŁA, ABY POWSTRZYMAĆ ZŁO. Powód? Ponieważ NIE ma miejsca na zło w Jego naturze. Ten dobry Bóg, o którym dyskutujemy, ciągle pozostaje wszechmocny, lecz JEDYNIE w KONTEKŚCIE Jego doskonałego CHARAKTERU.

Łatwo to zobaczyć w kontekście kłamania, że Bóg nigdy nie zrobi z Siebie kłamcy po to, żeby nie dopuścić do tego, aby zdarzył się jakiś szczególny przypadek zła. Co jednak z Jego pozostałymi cechami Boskiej natury? Jeśli Bóg nigdy nikogo nie zabije, nie ukradnie, nie zniszczy, nie zmusi, nie zmanipuluje czy znieprawi po to, aby nie dopuścić do zła to co?
Continue reading

Pewność i przekonanie_2

zdjęcie profilowe użytkownika Richard Murray

Richard Murray
Naprawdę G.K. Chesterton pomógł mi zobaczyć wagę tego, w jaki sposób równoważymy „pewność” z „niepewnością”.

Innymi słowy: w jakich dziedzinach (szczególnie jeśli chodzi o duchowe obszary wiary, nadziei i miłości) powinniśmy utrzymywać „pewność”, a w jakich powinniśmy mieć zdrowy poziom trwałej”niepewności”? Przeczytajmy ponownie, co miał do powiedzenia na ten temat Chesterton, a następnie zastosujmy to do życia Jezusa, aby sprawdzić czy to się zgadza.

„Współcześnie cierpimy na źle umiejscowioną pokorę. Skromność przeniosła się z narządu ambicji i przeniosła usadowiła na organie przekonania; tam, gdzie jej nigdy nie miało być. Człowiek miał mieć wątpliwości co do siebie, lecz nie wątpić w prawdę, co zostało dokładnie odwrócone.

Obecnie ta część człowieka, którą człowiek broni, jest dokładnie tą, która nie powinna być broniona – on sam. Ta część, w którą wątpi, jest właśnie tą, której poddawać pod wątpliwość nie powinien – Boska Przyczyna…Współczesny sceptyk jest tak pokorny, że wątpi nawet w to, że może się dowiedzieć… W naszych czasach istnieje prawdziwa pokora, lecz równocześnie bywa, że występuje również praktycznie rzecz biorąc pokora, która jest bardziej trująca niż najwścieklejsza czołobitność ascetów…

Ta stara pokora sprawiał, że człowiek wątpił w swoje wysiłki, co prowadziło go do cięższej pracy. Lecz nowa pokora wywołuje u człowiek zwątpienie co do jego celów, co całkowicie powstrzymuje go od pracy… Jesteśmy na drodze do stworzenia rasy ludzi, którzy będą zbyt intelektualnie wstydliwi, aby wierzyć [w cokolwiek]”
Orthodoxy[reprint, San Francisco: Ignatius, 1995], 36-37.) ~~G. K. Chesteron

Jeśli Chesterton ma rację, powinniśmy tą dwustronną rzeczywistość zobaczyć w życiu Jezusa, doskonałym drugim Adamie. Z jednej strony, Jezus powinien okazywać zdrowy poziom niepewności co do Swoich własnych możliwości, lecz z drugiej, równocześnie okazywać niecodzienną pewność co do możliwości Ojca. Czy więc jest widoczne jest to obosieczne zjawisko w Piśmie?
Continue reading