Stan Tyra
W 7 rozdziale Księgi Rodzaju znajduje się opis Arki Noego, który stał się bardzo dobrze znaną Biblijną historią, lecz jak dotąd nie pozwoliliśmy na to, aby jej metaforyczne znaczenie nauczyło nas czegokolwiek służącego przemianie. Została zdegradowana do słodkiej opowieści dla dzieci, bądź sprowadzona do mściwego ludobójstwa dokonanego przez Boga, zmiatającego wszystko i dokonującego w napadzie furii sobie samemu przemeblowania.
Tracimy w ten sposób klucz służący odkryciu podstawowego objawienia zawartego w tym opisie, a mianowicie to, że Bóg sprowadził wszystkie możliwe na Ziemi przeciwności w jedno miejsce i trzymał je tam na tyle długo, życie zostało zrozumiane i doświadczone. W miejscu wymuszonej bliskości zgromadził to, co w swej naturze dzikie oraz to, co domatorskie; to, co czołga się i fruwa, co czyste i nieczyste, co męskie i żeńskie. Życie spełnia się wtedy, gdy trzymamy wszystkie te niepogodzone sprzeczności wewnątrz siebie, nie zmieniając ich. Ta historia wskazuje na to, że to Ty jesteś taką Arką pełną sprzeczności.
Ego zawsze chce wszystko zmieniać, poprawiać i doprowadzić do tego, aby kurz szybko opadł. Tak więc, Arka obrazuje to, jak Bóg uwalnia nas, wypuszczając nas na pewien czas na wzburzone fale, uwięzionych razem ze sprzecznościami, przeciwieństwami, napięciami i paradoksami, które stają się dla nas szkołą zbawienia i szkołą bezwarunkowej miłości.
Miłości można nauczyć się wyłącznie przebywając w tej arce przeciwności, w spotkaniu z „innością”. Aby, że tak powiem, „przemeblować” swoje życie, musimy zacząć od „znoszenia ciężarów jedni drugich, aby w ten sposób wypełnić prawo Chrystusa” (Ga 6:2). Przyjąć rzeczywistość i Chrystusa to przebaczyć ludzkości to, że jest ludzka. Bez tego przebaczenia ani zbawienie, ani przemiana jakiegokolwiek rodzaju nigdy nie zajdzie.
To, czego rzeczywiście obecnie szukasz to nie to, żeby być bezbłędnym, lecz przyłączonym (tut. gra słów: „not to be correct but to be connected”).
Dalsze jedzenie z niewłaściwego drzewa powoduje, że znajdujemy się poza tym ogrodem i czujemy się usprawiedliwieni ceniąc bardziej rzekomą poprawność niż autentyczne poczucie więzi/łączność.
Category Archives: Tyra Stan
Stan_01/02.07.2019
Stan Tyra
Wyraz „grzech” jest skrajnie błędnie rozumiany i stanowi bardzo wielki problem dla nas. W swej ignorancji i naiwności przyjęliśmy bardzo niewłaściwe i zwodnicze wyjaśnienie grzechu jako biblijnej prawdy. Zamiast wykorzystać go w wyjaśnieniu iluzji oddzielenia, życia z dala od domu i poza naszym ogrodem, sprawiliśmy, że znaczy nieprzyzwoite zachowania i moralną niegodność.
W biblijnym objawieniu Jezusa nie chodzi o działanie, lecz o uświadomienie. Nigdy nie możesz się „dostać tam”, możesz tylko „być tam”. Wyłącznie ludzkość może przyjąć to jako prawdę, ponieważ mówi to więcej o Bogu niż o nas, a jest to nie do przyjęcia przez większość, ponieważ nasze ego od daru łaski woli wyścig osiągnięć. Wynik jest taki, że chrześcijaństwo, takie jakie znamy, stało się grą o uzyskanie wartości, w której wszyscy przegrywają. Niektórzy przyznają to i rezygnują z tego podczas gdy inni odrzucają i żyją udawanym życiem i we własnej sprawiedliwości.
Podróż Pisma mówi o rozwoju twojej świadomości, aby pomóc zobaczyć siebie, jako umiłowanego (ą) Boga, lecz to wymaga pokory. Gdy Pismo jest postrzegane przez okulary „ubogiego w duchu” (Mt 5:3), wyjaśnia nam nas samych. Gdy czyta się je z poczuciem uprawnienia opartego na sprawiedliwości własnej to daje nam fałszywą ewangelię wygranych i przegranych.
Spotkałem zbyt wielu ludzi, którzy wierzą i nieustannie cytują wszelkiego rodzaju natchnione teksty, lecz nie mają w sobie życia i „tchnienia”. „Zbliżają się do mnie tylko słowami”,.. czy jak powiedział Jezus: „nieszczerze” (Iz 28:13; Mt 15:8).
Powinno być dla nas oczywiste, że Bóg, w przeciwieństwie do fundamentalizmu, nie boi się, ani nie wprowadzają u Niego zmieszania błędy i upadki. W ekonomii łaski nie ma ślepych zaułków. Możemy korzystać z każdego drzewa, lecz z wyjątkiem jednego. Wszystko wolno, lecz nie wszystko jest pożyteczne” (1Kor 10:23). Wszystko nieustannie współpracuje z nami ku naszemu dobru, nawet wtedy, gdy nie jesteśmy tego świadomi.
2.07
Pierwszym aktem boskiego objawienie jest samo stworzenie. Jak wszystko, co pochodzi od Boga, rozwija się z czasem, lecz w takim jak my znamy. Interesujące jest to, że ten sam wzór jest ewolucyjny w swej naturze, a jest to wyraz, którego większość chrześcijan nienawidzi. Tak więc nie chodzi o wierność, lecz wyłącznie o „To”. Księga Rodzaju nie twierdzi, że jest naukowym zapisem, lecz jest duchowym zapisem zawsze rozwijającej się chwały.
Dualistyczny umysł nie jest w stanie łatwo połączyć idei, ponieważ woli myślenie albo/albo. Początkowy stan myślenia jest niemal zawsze całkowicie dualistyczny, ponieważ poznaje wyłącznie tylko przez różnicowanie. Z drugiej strony umysły świętych i mistyków zwykle postrzegają całość, zamiast części.
Na przykład: czy zwróciliście kiedykolwiek uwagę, na to, że Bóg powiedział o stworzeniu, że jest „dobre” w dniach od trzeciego do siódmego, lecz nie powiedział tego w dniu pierwszym i drugim? Dlaczego? Ponieważ w czasie tych dwóch dni następowało rozdzielenie, nieba od ziemi i ciemności od światłości? Nie powiedział, że to jest dobre, ponieważ nie jest tak To co Jezus robi w tak cudowny sposób to połączenie ich razem: „w niebie, jak i na ziemi”. Nie tylko trzyma razem rozdzielone rzeczy, lecz również mówi nam, że możemy robić to samo.
Duchowość to podróż w uczeniu utrzymywania razem przeciwności, zaprzeczeń w tym również ciało i ducha. W rzeczywistości, nigdy nie było rozdzielone, choć „grzech” tak sądzi. Te „ludzkie jednostki” były tym miejscem, na które „aniołowie zstępowali i wstępowali” (J 1:51). Być może nasze największe problemy wynikają z tego, że nie zgadzamy się z tym, że jesteśmy nagromadzeniem przeciwności, a jednocześnie samym miejscem zamieszkania Boga.
Jak wyglądałoby życie, gdybyśmy faktycznie przyjęli wszystkie sprzeczności istniejące w nas (mamy pełną świadomość ich występowania u innych) i utrzymywali je razem, zamiast osądzać je i oskarżać? Być może było by to… nieba na ziemi. Jakże nowa idea :).
Stan_30.06.2019
Stan Tyra
„Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas” – Rdz 1:26.
Wydaje mi się, jakbym to powtarzał stale i wciąż, i od nowa, a jednak
codziennie przypomina mi się, że muszę to powtarzać na okrągło. Twoja
prawdziwa tożsamość, prawdziwe ja zawsze było zakorzenione w pierwotnym błogosławieństwie, a nie grzechu. (STOP. Pomyśl o tym przez chwilę.)
Twój odwieczny cel jest nie tylko dobry, lecz Bóg mówi o tobie, że
jesteś „bardzo dobry” (Rdz 1:31). Bez względu na to w którym miejscu
swojej podróży jesteś, masz dom i ojca, do którego możesz wrócić, którego opinia o tobie, nigdy się nie zmieniła ani nie zmieni.
Dom znajduje się tam, dokąd my wszyscy usiłujemy znaleźć drogę powrotu.
Nie jako gość, niewolnik, grzesznik czy odwiedzający, lecz jako synowie i córki Boga. Wszyscy odeszliśmy z domu, zaginęliśmy (zgrzeszyli). W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza Jezus mówi o zagubionej owcy: „czy nie zostawię 99 i nie pójdę za tą jedną?” Tak! Dlaczego? Ponieważ całe 100% należy do Niego. Nikt nie zostaje pozostawiony, bez względu na to, co Tim Lahaye mówi. Czy ufasz mu bardziej niż własnym słowom Jezusa? Daje się stworzyć z niektórych rzeczy wspaniałą książkę fikcji i zarobić na tym mnóstwo pieniędzy, lecz nie mają one nic wspólnego z wieczną Bożą opinią na nasz temat.
Owa zagubiona moneta nie straciła swojej wartości dlatego, że zaginęła. Synostwo Marnotrawnego Syna nie zmieniło się tylko dlatego, że był daleko przez pewien czas. W żadnej z trzech historii opowiedzianych w 15 rozdziale Ewangelii Marka ani wartość (monety), ani DNA/tożsamość owcy) ani relacja (syn) nie tracą swojej wartości. Syn próbował zmienić
swoją relację i stać się niewolnikiem, lecz Ojciec nie chciał tego nawet słuchać. Zmieniła się tylko odległość do domu i to na chwilę, z pewnością nie na zawsze.
Ta droga, którą usiłujemy wrócić do domu jest naszpikowana „diabłami” (egoizmem, cielesnymi myślami), zawsze starającymi się zasiać ziarno podejrzenia, sugerując „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?” oraz „jeśli naprawdę jesteś synem czy córką…” Doktryna totalnej demoralizacji jest demoniczną anty-chrystusową doktryną, która degraduje człowieka z poziomu odwiecznego Bożego wzoru do ludzkiej religijnej opinii i woli nazywając cię kupą zakopaną przez Boga. Naprawdę?? Taka jest twoja definicja łaski? I uważasz się za świętego, określając jako złe i nikczemne to, co Bóg nazwał „bardzo dobrym”? Celem Jezusa i jedynym celem religii czy kościoła wszelkiej maści jest przekazywać wieść o wiecznej Unii. Zadanie polega na tym, aby pomóc ludziom ponownie odkryć swoje pierwotne przeznaczenie i tożsamość,
„ukrytych w Chrystusie w Bogu” (Kol 3:3).
„Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi (co mówi!!!???), ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy (okaże się, że już jesteśmy) do Niego podobni…” (1J 3:2).
Ta droga, którą usiłujemy wrócić do domu jest naszpikowana „diabłami” (egoizmem, cielesnymi myślami), zawsze starającymi się zasiać ziarno podejrzenia, sugerując „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?” oraz „jeśli naprawdę jesteś synem czy córką…” Doktryna totalnej demoralizacji jest demoniczną anty-chrystusową doktryną, która degraduje człowieka z poziomu odwiecznego Bożego wzoru do ludzkiej religijnej opinii i woli nazywając cię kupą zakopaną przez Boga. Naprawdę?? Taka jest twoja definicja łaski? I uważasz się za świętego, określając jako złe i nikczemne to, co Bóg nazwał „bardzo dobrym”? Celem Jezusa i jedynym celem religii czy kościoła wszelkiej maści jest przekazywać wieść o wiecznej Unii. Zadanie polega na tym, aby pomóc ludziom ponownie odkryć swoje pierwotne przeznaczenie i tożsamość,
„ukrytych w Chrystusie w Bogu” (Kol 3:3).
„Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi (co mówi!!!???), ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy (okaże się, że już jesteśmy) do Niego podobni…” (1J 3:2).
Stan_28/29.06.2019
Stan Tyra
28.06.
Bóg zawsze i na zawsze przychodzi jak ten, który jest całkowicie ukryty, a jednak doskonale ujawniony. Ego jest w piśmie ukazywane w licznych metaforycznych obrazach, a jednym z nich jest Herod. Herod nie mógł znaleźć Chrystusa, choć pasterze i mędrcy mogli. Dlaczego? Gdy szukasz Chrystusa tak jak Herod, na bazie strachu i kontroli, nie znajdziesz Go pomimo tego, że jest na widoku. „Znajdziesz go, gdy go będziesz szukał swoim sercem” – a nie cielesnym umysłem. Jest ukryty poza tym, o czym mógłbyś „pomyśleć i poprosić” w naturalny sposób w ramach stworzenia (stajenka ze zwierzętami). A tak przy okazji dla tych, którzy chcieliby się spierać o to, jak „słuszna” jest biblijna dosłowność; Biblia nie mówi nic na temat „trzech mędrców”. To założenie opierające się na dziecięcych historiach, a faktem jest to, że zostały przyniesione trzy dary. Po prostu chciałem wskazać na to, że istnieje mnóstwo założeń, o których twierdzimy, że są dosłowne i niezawodne, a takimi nie są.
Historycznie rzecz biorąc większość religii naucza, że aby przyjść do Boga trzeba znaleźć odpowiednią duchową lokalizację, brać udział w rytuałach, wypowiadać właściwe słowa, zachowywać się właściwie i być moralnie w porządku. Myślę, że wszyscy zaczynamy z tego miejsca, usiłując znaleźć mapę do Boga, ponieważ to nie wymaga wiary, po prostu wymaga faktów. Założenie jest takie, że jeśli mamy właściwe odpowiedzi, fakty, przekonania i wyprostujemy to, co zewnętrzne to mamy Boga..
Podróż biblijnego objawienia pokazuje nam podróż. Przeprowadza nas przez wszystkie stopnie przebudzenia, zaczynając od świętego miejsca, świątyni, do świętego działania i świętej obecności: „Zawsze jestem z wami”. Zasadniczo, nasza podróż jest przemieszczaniem się punktu skupienia z nadmiernej koncentracji na sobie i doskonałych zachowań różnego rodzaju do nagiej obecności. Jezus nazwał to: „czujnością”, „widzeniem” czy „stanem obudzenia”. Faktycznie, „czuwajcie” to niemal ostatnie słowa wypowiedziane przez Jezusa.
To, co wiem z własnego doświadczenia to, że Bóg niemal zawsze manifestuje się w tym, co zwyczajne, co upadłe, co nieudane, co ostatnie, co najbardziej niespodziewane i w codzienności. Dziś jest dzień twojego zbawienia. Nie wczoraj, lecz dziś, lub wcale. Jest to coś całkowicie sprzecznego ze śmieszną ideą, jakoby Bóg powstrzymywał Cię od podjęcia słusznej decyzji.
„Kiedy jeszcze daleki byłeś od przebudzenia, On widział cię i umiłował”. Niedojrzała religia uczy nas, że Bóg kocha nasze silne strony i toleruje słabości, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. On toleruje nasze mocne strony, a celebruje słabości, ponieważ wyłącznie „w słabości twojej Jego moc się przejawia” (2Kor 12:9). Niewiele z boskiej przemiany dzieje się z pomocą naszej własnej siły. W ten sposób właśnie Jezus stawia na głowie religię, zarówno ówczesną, jak i obecną.
Jest to nasze doświadczenie na dziś, jeśli przeżywasz w pełni i słuchasz, jesteś przemieniany. Bóg przychodzi do ciebie ukryty w twoim życiu. Dla religijnego umysłu powstaje tutaj wielkie rozczarowanie. Oni zdecydowanie bardziej woleliby być na nabożeństwie.
Stan Tyra
29.06
Stworzyliśmy straszliwy rodzaj dualizmu, którym określamy to co duchowe i to co nieduchowe. Jest to złudzenie, które Jezus ujawnił. Wcielenie to Ojciec ogłaszający nam, że Duch i ludzkość zawsze były jedno. Nigdy nie były oddzielone. Jezus był Bogiem, przypominając nam o jedności każdego z nas, jedno ciała napełnione jednym duchem (p. Ef 2:11-20)
Jak czytamy historię z Księgi Rodzaju, o Adamie i Ewie, nawet nie widząc tego, że nie tylko przyjęliśmy kłamstwo oddzielenia, lecz głosimy je jako ewangelię. Podobnie jak Ewa została zwiedziona, aby „myślała”, że nie jest taka jak Bóg, że nie jest jedno z Bogiem. Również zostaliśmy zwiedzeni, skoro Paweł ostrzega Koryntian przed tym samym zwiedzeniem w 2Kor 11:3. Jeśli sądzisz, że musisz coś „zrobić”, aby być jedno z Bogiem, również jesteś zwiedziony. Jedyne co musisz zrobić to pozbyć się religijnej pętli wokół szyi i odetchnąć! Nigdy nie byłeś oddzielony od miłości Ojca! To jest dobra nowina i radość dla wszystkich ludzi!
Kusi nas to, aby ufać „naszej wierze” w Boga, zamiast faktycznie ufać Bogu przez wiarę i uznać tajemnicę Chrystusa w nas, jedynej nadziei na cokolwiek. Wiara w wiarę czy wiara w wiarę kogoś innego jest bardzo sprytnym sposobem na całkowite uniknięcie życia wiary.
Zdumiewające jest to, jak religia zamieniła wiarę tak, aby znaczyła coś przeciwnego: w tradycję pewnej wiedzy, domniemanej przewidywalności, niezbite odpowiedzi i próżne wnioski kim jest Bóg, a jaki nie, kto jest z Boga, a kto nie. Dokładnie wiemy, co Bóg zamierza powiedzieć, bo mamy Boga w kieszeni. W końcu nasz pastor, nasi rodzice i nasza denominacje mówi, że Bóg jest taki i, na Boga, ufam im!! Ok, zatem twoja wiara jest albo ich wiarą, albo ich niewiernością. Tak czy inaczej, wyznajesz go swoimi ustami, lecz serce jest daleko od niego. Tak naprawdę, nie „znasz” Go. Znasz czyjąś opowieść o Nim. „Kim mówicie, że jest?”
Większość religii głosi pozbawioną wiary ewangelię, która mówi, że jeśli zrobisz to i to, będziesz zaakceptowany przez Boga i pójdziesz do nieba, jako zapłatę za zrobienie tych rzeczy. Sam tak głosiłem. Lecz dziś nazywam to bzdetami!
Stan_26/27.06.2019
Stan Tyra
26.06.
Wspomniałem ostatnio, że nie powinniśmy czekać do chwili, gdy zbliża się śmierć, aby zacząć żyć. Chciałem rozwinąć to nieco.
Śmierć jest wspaniałym nauczycielem, jeśli jej słuchasz tego, co ona do ciebie mówi. Śmierć nadaje znaczenie życiu. Wielu ludzi boi się śmierci dlatego, że tak naprawdę nigdy nie żyli! Nigdy! Nigdy naprawdę.
Można bać się śmierci z powodu przekonania, że są jeszcze takie rzeczy, których się nie doświadczyło. Powiedziałbym, że to właściwe o ile zdefiniuje się „doświadczenie”.
Sporo z tych rzeczy nie doświadczyłeś nie dlatego, że nie byłeś wśród nich, lecz dlatego, że zwyczajnie nie zwracałeś na to uwagi. Nikt inny nie może zmarnować twojego życia za ciebie. Ty marnujesz je martwiąc się i niepokojąc równocześnie ignorując i tracąc z widoku wszystko inne. Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś wiedział, że dziś jest jego ostatni dzień? Czemu więc nie żyć w ten sposób mimo wszystko? Spróbuj to teraz przez godzinę? A może minutę? W porządku! Teraz żyjesz. Śmierć może pomóc w doświadczaniu życie, jeśli pozwolisz na to, że będzie ci przypominać o tym, co rzeczywiście jest ważne.
Dlaczego by, zamiast dziś zagubić się w umysłowym trajkotaniu nicości,
nie kontemplować chwilowej natury życia. Dlaczego nie pamiętać i nie
myśleć o tym, co ma rzeczywistą wartość? Pomyśl o tych rzeczach.
Czemu nie wykupić dzisiejszego dnia i nie radować się nim aż do
przepełnienia?
Nie odkładaj nadziei bo inaczej doprowadzi cię ona, bądź już
doprowadziła, do choroby serca. Nie odkładaj na później miłości,
załóż ją. Usuń egoistyczne warunki i założone wcześniej przypuszczenia
„jak powinno wyglądać” życie i ciesz się życiem i człowieczeństwem z
całą ich prostotą, kolorytem i dziwactwem. Ponieważ „jeśli nasienie (powiedz „to jestem ja”) nie wpadnie do ziemi i nie obumrze (ja), pojedynczym ziarnem zostaje” (J 12:24). Samotność, którą odczuwasz wynika z tego, że mijasz się z życiem, ponieważ nie chcesz przyjrzeć mu się poprzez śmierć. Gdy już raz to zrobisz, śmierć nie będzie już więcej żądłem, lecz stanie się wartościowym nauczycielem, a ty zaczniesz żyć pełnią życia zarówno sam, osobiście, jak i ci wokół ciebie. Nie marnuj kolejnego dnia.
27.06.2019
Biblijne objawienie zaprasza nas do nowego sposobu patrzenia i doświadczania. Problemem jest to, że zrobiliśmy z Biblii kupę idei, odpowiedzi i religijnych dogmatów, co do których albo mamy rację, albo
się mylimy. Przekonaliśmy samych siebie, że to ci inni są ślepi, jeśli nie widzą tego samego, co ja. Tak naprawdę to nie tyle chcemy, żeby oni
otrzymali nową parę oczu, lecz żeby widzieli i zgadzali się ze nami, co
oznacza, że ślepy prowadzi ślepego.
Kościół fundamentalny, aby uniemożliwić ludziom udania się w
jakąkolwiek inną podróż, poczynił dufne odpowiedzi, doszedł do szybkich wniosków swej patentowanej teologii. Podobnie jak ów starszy brat z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza wierzy, że wyłącznie ci, którzy zostają „w domu” zasługują na cokolwiek ze strony Ojca.
Oczywiste jest, że to podróżnik doświadcza objawiania Ojca. Miejscowy
tylko kopie coraz głębiej i trzyma się ściśle swego uprawnienia, które
usprawiedliwia przesłanie osądu, oskarżenia i oddzielenia.
Biblia czytana oczyma początkującego nie daje odpowiedzi czy wniosków.
Dochodzisz do nich tylko wtedy, jeśli są one już głęboko zakorzenione.
Jeśli podchodzisz do Biblii po to, aby potwierdzać to, co już uważasz za prawdę, to szybko! Tu jest rozdział i wers! Czy nigdy nie zwróciłeś uwagi na to, że Biblia całkowicie wspiera każdą deklarację prawdy każdej denominacji, głoszoną jako TA prawda, przy czym wszyscy inni są w
błędzie?
Biblia nie udziela odpowiedzi, ponieważ Bóg wie, że chcemy ich. Chcesz
ich tylko dlatego, że nie masz wiary w swoją podróż, ani w zaufanie i
uchwycenie się tajemnicy. Biblia zaprasza cię do tajemnicy osobistej
podróży pokazując podróż ludzkości. Pokazuje nam podróż, która
jest płynna, a nie statyczna, zawsze rozwija się i kurczy, idzie we
właściwą stronę i złą, żyje i obumiera, trzy kroki do przodu dwa wstecz.
Podobnie jak w przypadku pór roku, Biblia pokazuje nam na jak jeden sezon odchodzi, a przyjście następnego jest oczywiste. W jednej chwili
ogłaszamy: „Ty jesteś Chrystus”, a w następnej wypieramy się tego
Chrystusa i wszystkiego, co do niego przynależy. Wszystkiego!
Jeśli czytasz Biblię po to, aby znaleźć w niej konkretne koncepcje to
je tam znajdziesz. Niemniej, jeśli zdasz sobie sprawę z tego, że to, co
znalazłeś nie jest prawdą, lecz zwykłym faktem, który pokrzepia twoje
fałszywe ego, dając ci poczucie, że zdałeś kosmiczny egzamin
dojrzałości. Niemniej, ani objawienie, ani przemiana, nie są skutkiem
działania inteligencji – są to dary pokory, ulubionego miejsca ukrycia
Boga.
Stan_24/25.06.2019
Stan Tyra
24.06
Najwyższą duchową ścieżką jest samo życie. Jeśli wiesz, jak żyć codziennym życiem to w rzeczywistości żyjesz pełnią życia. Niemniej, zacząć trzeba od właściwego podejścia do życia i uświadomienia sobie tego, że masz do dyspozycji wyłącznie jeden wybór , który prowadzi do życia, szczęścia i nie chodzi tu o karierę, małżeństwo czy nawet szukanie Boga. Jedynym pytaniem, na które musisz sobie odpowiedzieć jest to, czy chcesz być szczęśliwym. To jest tak proste, choć w tej chwili prawdopodobnie myślisz o gigantycznej liście wymówek, dlaczego to nie jest tak proste, a to właśnie jest twój główny problem – uzależniłeś swoje szczęście od okoliczności. Większość ludzi zwyczajnie zakłada, że szczęście nie podlega ich kontroli. Mówisz: „oczywiście, chcę być szczęśliwy, ale…”
Czytałeś przypowieści? Wyraz „błogosławiony” oznacza: „szczęśliwy”, przyjrzyj się więc bliżej temu, co każda z ośmiu mówi. Szczęśliwi ubodzy w duchu??? Szczęśliwi, ci którzy się smucą?? Ludzie w żałobie nie są szczęśliwi! Jest to postawa umysłu, która utrzymuje cię na uwięzi niezadowolenia oraz sprawia, że twoje szczęście lub jego brak jest całkowicie uzależnione od okoliczności oraz innych ludzi.
Tak długo, jak odkładasz szczęście do czasu zaistnienia odpowiednich okoliczności, a następnie tracisz kontrolę, a okoliczności i inni ludzie kontrolują twoje życie i stan szczęścia, trwasz w stanie nieoświeconym i żyjesz, wkurzając się niemal na wszystko.Jeśli dosłownie przymierasz głodem i ktoś oferuje ci jedzenie to nie przedstawiasz mu swoich spożywczych preferencji. Nawet ci to do głowy nie przyjdzie. Każda żywność będzie dobra! Dlaczego? Bo jesteś głodny i chcesz cokolwiek zjeść, a w takim stanie nie obchodzi cię, co się stawia przed tobą. „…głodnej duszy nawet gorysz wydaje się słodka” (Przyp 27:7).
Jeśli napędza cię wyłącznie szczęście to szczęście przyjdzie. Dopóki jest uzależnione od właściwych okoliczności czy pewnych szczególnych zachowań ludzi, szczęście nigdy nie pojawi się – a co najmniej przez długi czas. Ostatecznie będziesz świadomy jednie rozczarowania prowadzącego do zgorzknienia. Ty możesz wyśpiewać swoją drogę wyjścia z więzienia. Po prostu musisz przestać narzekać i myśleć o swoich żałosnych okolicznościach na tyle długo, aby napisać nową pieśń. Tak naprawdę to możesz przejść przez dolinę cienia śmierci i nie bać się złego lecz tylko wtedy, jeśli przechodzisz PRZEZ nią zdając sobie sprawę z tego, że jest to tylko cień. Nic więcej.
Cień nie może ci niczego zrobić.
25.06
Duchowy rozwój jest dziełem życia pozbawionego strachu, stresu czy dramatyzmu. Wiesz, że brzmi jako coś niemożliwego i dla większości prawdopodobnie nie duchowo, lecz tak nie jest. Tak naprawdę nie ma żadnego powodu do przeżywania napięcia, zmartwienia, obawy, strachu czy stresu. To dlatego często czytamy w Piśmie: „nie bój się”, „nie obawiaj się” i „nie martw się”. Jezus zwraca nam uwagę na ptaki niebieskie oraz kwiaty, abyśmy uczyli się od nich.
Stres pojawia się wyłącznie wtedy, gdy usiłujemy opierać się
życiowym zdarzeniom na podstawie naszych przyjętych z góry wyobrażeń, jak powinny one wyglądać. Jeśli nie odpychasz życia ani go nie pociągasz ku sobie to nie buduje się żaden opór.
Po prostu bierzesz w tym udział.Jesteś.
Co w nas odpycha lub ciągnie? Wola. Siła woli, która jest tobą, jest realną siłą, dzięki której ty kontrolujesz sprawy. Właśnie ona porusza nasze nogi i ręce. Nie funkcjonują same z siebie. Tej samej siły woli używasz do trzymania się myśli.
Przeważnie staramy się opierać czemuś, co już się wydarzyło – jest to przykład na całkowity brak skuteczności. Jak możesz się sprzeciwiać czemuś, co już zaszło? W taki, że z determinacją trzymasz się wewnętrznie myśli o tym. Czyniąc tak, powodujesz, że nie może przeminąć i gromadzisz w sobie negatywną energię, która jest później pokazywana innym jako osobowość ofiary pełna potępienia
To z kolei blokuje przepływ życia przez ciebie, co znowu przekazujesz tym wokół siebie w postaci dramatyzmu, rozżalenia, gniewu, zgorzknienia, złości i podejrzliwości. W swej istocie reprezentuje to twojego wroga, któremu nie chcesz przebaczyć. Dlaczego więc mówimy, że kochamy Jezusa, jeśli odmawiamy wykonania tego, co on powiedział? (J 14:15). Śpiewamy: „Z wnętrza mej duszy płynie rzeka życia…” (dosł.: „I’ve got a river of life flowing in my soul.…”), a tak naprawdę często śmierdzi jak ściek. To, co powinno być przekazywane dalej, jest przechowywane w środku i
stajemy się, powiedzmy, „pełni tego”.
Stan_22/23.06.2019
Stan Tyra
W Liście do Efezjan 3:20 czytamy, że Duch chce wykonać w nas pracę wychodzącą poza nasze naturalne zdolności myślenia czy proszenia. Wyraz „ponad” trafnie ujmuje istotę duchowości, jako coś wychodzącego poza twoją przeszłość, przyszłość, poza to, cokolwiek możesz sobie wyobrazić. Jeśli stale pozwalasz sobie wychodzić poza siebie, żyjesz nieograniczonym życiem. Nie ma tu żadnych granic. Granice i ograniczenia istnieją wyłącznie w tych miejscach, w których zatrzymujesz się w wychodzeniu poza i ograniczaniu samego siebie, rzeczywistości i Boga.
„Poza” jest nieograniczone we wszystkich kierunkach. Granice w duchu istnieją wyłącznie wtedy, gdy stworzysz sobie sztuczne ograniczenia. Jezus powiedział uczniom, że miał im jeszcze wiele do powiedzenia, lecz nie byli jeszcze wtedy gotowi. Powiedział, że to, czym się chciał z nimi podzielić wymagało od nich wyjścia poza ich aktualne wnioski. Granice robią wrażenie ograniczenia. Boże sprawy są skończone wyłącznie wtedy gdy twoje postrzeganie żyje wewnątrz mentalnej bariery.
Aby wyjść „poza” musisz wychodzić stale poza narzucone sobie granice. Nakładasz granice, gdy usiłujesz rozwiązać tajemnicę i sprawić, aby to, co nieznane, stało się znane. Wierzenia, oklepane odpowiedzi i wnioski są bardzo dobrym sposobem na takie uproszczenie Boga, aby pasował do stworzonych przez siebie ograniczeń, w ramach których wydaje nam się, że kontrolujemy w pewnym stopniu sytuacje, i taki mentalny model staje się twoją niezawodną ewangelią.
Za każdym razem, gdy coś rzuca wyzwanie takiemu modelowi, bronisz się. Wynika to stąd, że nie jesteś w stanie dopasować tego, co się właśnie dzieje, do aktualnego wewnętrznego modelu rzeczywistości i duchowości. Jeśli chcesz wyjść „poza”, tam, gdzie „głębina przyzywa głębinę”, musisz zaryzykować brak zaufania do obecnego wzoru. Masz tylko dwie możliwości do wyboru: albo sprzeciwić się rzeczywistości, albo zgodzić się na prowadzenie poza to, o co możesz prosić czy pomyśleć.
Być obudzonym to nie tyle „wiedzieć”, ile w pokoju przyjmować to, że czegoś nie wiesz. To zgoda na pozostawienie swoich wniosków i uchwycenie tajemnicy. To rozumienie tego, że moje pytania są o wiele cenniejsze niż jakiekolwiek odpowiedzi, ponieważ to pytania prowadzą cię „poza”, a odpowiedzi prowadzą cię w ramach granic. Z chwilą, gdy ustają pytania, zatrzymuje się podróż „poza”. Znam wielu ludzi, którzy mają mnóstwo wspaniałych pytań, a ich jedną przeszkodą jest żądanie odpowiedzi na te pytania.
Często budujemy nasze życie opierając się na zachowaniu kogoś innego bądź jakiejś grupy ludzi. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że ten fundament został wyrwany ci spod stóp? Zdarzyło się coś, co błyskawicznie ujawnia wadliwość podstaw tej osoby czy grupy. Początkowo robisz wszystko, co możesz, aby utrzymać to razem, lecz to przeżycie jest prawdziwym zamaskowanym darem. Po tym jak się rozpadnie to wszystko, zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele swego życia i energii zmarnowałeś usiłując utrzymać to razem, tłumiąc równocześnie swoje i innych oczekiwania.
Osobiście
odkryłem absolutną wolność w odejściu od wyobrażania sobie, jak coś
powinno wyglądać. Zasadniczo, można żyć tylko na dwa sposoby: możesz
poświęcić swoje życie trzymając się wygodnej strefy, bądź możesz
zachęcić drzwi wolności, aby otwarły się przed tobą. Innymi słowy:
możesz żyć zmagając się z próbami dopasowania życia i innych ludzi do
twojego wewnętrznego wzoru, bądź możesz odsunąć te oczekiwania i zdjąć
ze swego życia kajdany.
Wychodzenie „poza” oznacza wychodzenie poza zbudowaną własnymi siłami klatkę oczekiwań. Możesz ozdobić swoją klatkę pięknymi przeżyciami, wielkimi planami i portretami winy, lecz dalej będzie to klatka. Nie jest istotne jak zostanie to nazwane, klatka będzie klatką. Musisz chcieć zauważać, gdy ktoś czy jakaś grupa otwiera drzwi i pozostawia je otwarte czy to niechcący czy celowo.
Podobne to jest do zaskoczenia jakie przeżywa pies spotkawszy niewidzialny płot. Nie znasz granic jakie zostały na ciebie nałożone przez innych oraz ich aprobaty dla ciebie, dopóki nie spróbujesz przekroczyć tych ukrytych ograniczeń, a wtedy – paff! Odczuwasz skutki, a równocześnie stajesz wobec decyzji czy pozostaję wewnątrz owych ścian oczekiwań czy też ruszam biegiem, przyjmuję początkowy ból i będę wolny po drugiej stronie? Zaufaj mi, wolność zawsze jest warta bólu.
Duchowy wzrostu to twoja chęć wyjścia „poza”, bez względu na to, jaki ból decyduje o twoich ograniczeniach. Nigdy nie znajdziesz odpocznienia jeśli będziesz strzegł systemu, który jest uzależniony od działania innych. Ostatecznie, jeśli zdecydujesz się na przełamanie ku wolności, bez względu na to, w jaki sposób ta wolność przychodzi, zdasz sobie sprawę z tego, jak wiele energii i życia zmarnowałeś na próby budowania, naprawiania i ochrony tego systemu.
Zainteresowany? Wyobraź sobie
jeden dzień z życia tak wspaniały i tak nieograniczony przez
egoistyczne wymagania i oczekiwania, że życie może być przeżywane
obficie. Taki dzień tak zwyczajnie rozwija się, umysł nie stara się
kontrolować go, naprawiać,wyjaśniać czy oskarżać kogoś innego. Życie po
prostu przemija jako jedno boskie doświadczenie za drugim. Z czasem
pokochasz swoje granice, ponieważ teraz będziesz je już postrzegał jako
kolejne zaproszenie do ucieczki. Swoboda życia, która nieustannie mówi
„tak” wychodzeniu „poza”. Myślę, że dlatego ludzie, którzy wiedzą, że
nadeszła ich ostatnia godzina są tacy spokojni – zrezygnowali z
wszelkich swoich walk o kontrolę. Żadnych więcej oczekiwań. Po prostu
poddanie. Myślę również, że nie musi tak być, aby to te ostatnie chwile
życia doprowadzały nas do takiego poziomu pokoju.
Ja wiem, że nie zamierzam czekać na to do tego czasu.