Category Archives: Pozostałe

Smak nieba na ziemi – królestwo i przebudzenie #Toronto

Wszyscy otrzymujemy przedsmak nieba. Nie jest to jeszcze danie glówne, lecz przedsmak tego, co ma przyjsc. Kaseczek nieba na ziemi. George Edon Ladd, teolog i pisarz na temat Królestwa, mówi: #

Siedziałem kiedyś przy stole z przyjacielem,
który jest właścicielem restauracji, w której jedliśmy obiad. On nie musiał
czytać menu; znał go na pamięć. Każdy kelner był gotów spełnić jego żądanie.
Oferując zamówienie dla nas obu, uśmiechnął się i powiedział:

Chcesz trochę rybek?

Wkrótce wielki półmisek znalazł się
na naszym stole i zakopaliśmy się w nim.

Chętnie jadłem, myśląc, że to jest
późna wieczorna przekąska. Wtedy pojawiły się zupy, za którymi podążały
pasty. Następnie zaserwowano nam sałatki i mięsa. Za każdym razem przypuszczałem,
że to jest właśnie główne danie i jadłem do pełna. Nie trzeba mówić, że
do końca wieczoru byłem „wypchany!” początkowe przystawki, które pożerałem
na początku, teraz zostały przysłonięte przez następującą po nich smakowitą
serię. Te przystawki miały tylko przygotować mnie na danie główne, a nie
być samym posiłkiem.

Odkąd zaczęło się obecne wylanie kilka
lat temu, Bóg „zsyłał” na ludzi przystawki. Wszyscy otrzymujemy przedsmak
nieba. Nie jest to jeszcze danie główne, lecz przedsmak tego, co ma przyjść.
Kąseczek nieba na ziemi. George Edon Ladd, teolog i pisarz na temat Królestwa,
mówi: „Nadchodzący wiek jest ciągle przyszłością, lecz możemy zakosztować
mocy tego Wieku.” Biblia mówi o tych, którzy „zakosztowali mocy wielu przyszłego”
(Hebr 6,5).

Jezus zawsze zdawał się wprawiać w
zdumienie swych uczniów, gdy mówił o nadchodzącym królestwie. Z jednej
strony mówił, że nadejściu królestwa będzie towarzyszyć wielka chwalą,
jak u Mat. 13,41-43. Z drugiej strony mówił jednak, że królestwo jest pośród
nich (Łuk 17,20-21). Innym zaś razem modlił się „przyjdź królestwo twoje,”
jakby przywołując przyszłość do obecnej rzeczywistości. Czy to możliwe,
aby królestwo, panowanie Boga, mogło być obietnicą przyszłości i równocześnie
obecnym błogosławieństwem? Czy to możliwe, że każde uzdrowienie jest przystawki
przed przyszłym królestwem? Czy dramatyczne uwolnienia są zwykłą zapowiedzią,
która mówi: „Jeszcze niczego nie widzieliście!”? Wierzę, że tak jest!

Jak wykazują studia nad nauczaniem
Jezusa na temat królestwa, Pan wprowadził je w wiek, który jest

rozszerzeniem obecnego wieku na wiek
przyszły. Co to dla nas dziś oznacza? Ciągle jesteśmy ciałem i krwią i
żyjemy w tym upadłym świecie, lecz koniec został już napisany i Jezus jest
zwycięzcą. Dlatego więc żyjemy na tym świecie, lecz nie jesteśmy z tego
świata. Nasze obywatelstwo należy do nieba i jest wieczne. Gdy chodzimy
po ziemi, okresowo otrzymujemy „zrzuty” królestwa Bożego z nieba. To zmienia
wszystko, co dotyczy naszego życia. Królestwo to „sprawiedliwość, pokój
i radość” (Rzym 14,17). „Totonto Blessing” jest, na przykład, takim „zrzutem”
Jego Królestwa. Jest zakąską rzeczy przyszłych. Przyszła radość zstąpiła
do tej rzeczywistości szczególnie w Toronto i innych miejscach wylania.
W rezultacie tego, dziesiątki tysięcy doświadczyło radości, które daje
tylko niebo. Odnowienie jest przedsmakiem i przedpłatą tego, co ma przyjść.
To jest niebo na ziemi!

Wierzę, że zbliżamy się do Drugiego
Przyjścia Chrystusa, będą powstawały większe „wyłomy” w niebie i więcej
Jego królestwa będzie wylewane jako wzrastający przedsmak tego, co ma przyjść.
Za każdym razem, gdy się modlisz: „Więcej Panie,” zapraszasz wszystko,
co ma niebo do zaoferowania do dotknięcia twojej sytuacji. Wybuchom Jego
miłości i radości często towarzyszą ostre manifestacje, ponieważ nasze
fizyczne ciała nie są zaznajomione z mocą tej rzeczywistości! To właśnie
dlatego będziemy potrzebowali w przyszłości, po życiu tutaj, nowego ciała,
abyśmy mogli wziąć udział w pełni, której zaledwie skosztowaliśmy tutaj
na ziemi. Ciągle staram się zrozumieć implikacje Jego królestwa. Wiem o
tym, że nigdy nie doświadczę jego chwały dopóki nie stanę przed Nim. W
międzyczasie, na ziemi, mam dostęp do poznania, radości, mocy i pokoju,
które normalnie istnieją tylko w niebie.

Czytałem kiedyś książkę napisaną przez
tych, którzy zmarli i odwiedzili niebo. Mówili, że podczas pobytu w niebie
zauważyli tam liczne magazyny. Gdy zapytali Pana, co to jest, odpowiedział,
że tam są pomysły, pieśni i błogosławieństwa, które mają być powołane przez
ludzi na ziemi. To zdaje się być w zgodzie ze słowem z 1 Kor 2,9: „Czego
oko nie widziało, ucho nie słyszało, to przygotował Pan tym, którzy Go
miłują.”

Czy mogą być przechowywane w niebie
błogosławieństwa, które mają być dopiero objawione? Czy modlitwa i wiara
mogą „przywołać” te rzeczy z nieba, aby ukazały się w tym czasie i miejscu
na ziemi? Nawet teraz w niebie przygotowywane są „przystawki” dla ciebie
i twego kościoła. Choć to nie jest danie główne, będą przygotowywane, aż
do chwili, gdy to ostatnie się pojawi! Niemal słyszę zaproszenie z nieba,
aby dosunąć krzesła, czy część kobierca przy Jego stole, aby „spróbować
i zobaczyć, że dobry jest Pan” (PS 34,8).

Przypomina mi się pieśń, którą zwykle
śpiewamy: 'Przyjdź i spożywaj, wzywa Pan, przyjdĄ i spożywaj. Ten, który
karmił tłumy, zamienił wodę w wino, teraz przywołuje głodnych: „Chodźcie
i spożywajcie!” Tak więc, następnym razem, gdy „wylądujesz” na dywanie
i zaczniesz odczuwać ostrą obecność Pana, spójrz w niebo i powiedz: „OK,
tak smakuje niebo. To jest smak Twojego królestwa, Panie Jezu!”


aracer.mobi

Prowadzenie Kościoła do Rzeki #Toronto

Gdy Pan powolal mnie na pastora, powolal mnie do tego, abym byl mezem modlitwy. Trudno byloby mi opisac cudowne okresy, które zaczalem przezywac, gdy poglebil moje zycie modlitewne gdy mnie nawiedzal. To w tym czasie Pan nauczyl mnie tego, aby trzymac sie Jego obietnic.#

W czerwcu 1994 roku wszyscy byliśmy
przepełnieni podnieceniem, gdy Pan zaczął ciągnąć nasz kościół (Washington
Crossing United Methodisct Church) do Rzeki błogosławieństwa przebudzenia.
Cóż to za widok ludzi stojących w kolejce godzinami po modlitwę, głodnych
i spragnionych, aby Jego obecność dotknęła ich życia. Dziś, ponad pięć
lat później, widzę zmieniony kościół napełniony w niedzielne poranki ludźmi
uwielbiającymi i tańczącymi przed Panem. Przez to wszystko Pan wzmocnił
naszą pasję dla Niego, pogłębił powołanie do modlitwy i wysłał nas na zewnętrz
do otaczającego nas społeczeństwa i na cały świat, aby dzielić się posłaniem
o Jego miłości. Lecz nie dajcie się zwariować, ta przemiana nie zaszła
w ciągu jednej nocy. Zajęło to wiele czasu, cierpliwości i wielkiego dzieła
modlitwy. Proces zmian stale trwa. Przede wszystkim Rzeka Jego Ducha jest
nie jest „doświadczenie, które trzeba przeżyć” lecz „stylem życia, w którym
należy chodzić.” Poprzez tą transformację Pan nauczył mnie pewnych ważnych
lekcji na temat prowadzenia kościoła poprzez zmiany.

Gdy Pan powołał mnie na pastora, powołał
mnie do tego, abym był mężem modlitwy. Trudno byłoby mi opisać cudowne
okresy, które zacząłem przeżywać, gdy pogłębił moje życie modlitewne gdy
mnie nawiedzał. To w tym czasie Pan nauczył mnie tego, aby trzymać się
Jego obietnic. Zanim przyjąłem propozycję zostania pastorem seniorem w
Washington Crossing, Pan dał mi słowo z Iz. 41,18: „Sprawię, że wytrysną
rzeki na gołych miejscach i krynice wśród dolin, obrócę pustynie w kałużę
wód, a ziemię suchą w źródła.” W 1993 roku i na początku 1994 nie
wiedziałem w jaki sposób to słowo się dla nas wypełni.

Wszystko co wiedziałem to było to,
że mam trzymać się tego słowa i ufać Mu, że On je urzeczywistni.

Wtedy Bóg zdawał się wzywać mnie jako
pastora, abym trzymał się mojego powołania, lecz pozostawił służbę. Pan
chciał, abym powiedział:

Panie, rób ze mną co chcesz. Nie ważne
jak wysoko, czy jak nisko, jestem Twój. Chcę Twojej aprobaty nad wszystkim
co robię.


Aby usługiwać zmartwychwstaniem Syna,
potrzebne jest ukrzyżowanie serca. Podjęcie mojego krzyża wymagało zgody
na opuszczenie służby.

Gdy po raz pierwszy przybyłem do Washington
Crossing, myślałem że znam Boży dzienny porządek kościoła. Jakże się myliłem!
On chciał, abym odłożył wszystkie moje plany wraz z moim prawem do tego,
aby być w porządku i pokornie powiedzieć:

– Panie, potrzebuję Cię, abyś mi pokazał,
co chcesz, żebym robił.

Pan chciał odkryć przede mną Swoją
wolę, w taki sposób i w takim czasie jak On chciał

Może się komuś wydawać, że modlitwa,
trwanie w powołaniu i Jego obietnicach, i pozostawienie służby jest czymś
łatwym, lecz prowadzenie grupy ludzi poprzez zmiany jest trudną i skomplikowaną
pracą. Zrozumienie faktu, że są cztery podstawowe rodzaje reakcji na zmiany
może ci pomóc.

Cztery rodzaje reakcji na zmiany

Aubrey Malphurs sugeruje, że w kościele
są cztery grupy ludzi, które reprezentują cztery rodzaje reakcji na zmiany.
Pierwsza grupa to „szybko przyjmujący,” którzy stanowią 10-20% zgromadzenia.
Ci lubią zmiany i szybko biorą w nich udział.

„Średnio przyjmujący” to 60-80% ludzi.
Ci, nie akceptują tego natychmiast. Mogą nawet początkowo opierać się zmianom.
Co pomoże im się zmienić? „Średnio przyjmujący” zmieniają się, w miarę
jak widzą, że zmiany wychodzą zgromadzeniu na dobre. Trzecia grupa to „późno
przyjmujący,” około 5-20% zgromadzenia.

Pomimo, że te informacje dotarły do
mnie, gdy już długo byliśmy w procesie zmian, to ów podział na grupy pomógł
mi lepiej zrozumieć dlaczego ludzie reagowali w taki sposób jak reagowali.

Desperacko pragnę przeprowadzić każdego
przez zmiany, jeśli to tylko możliwe. Jeden bardzo mądry

człowiek powiedział mi kilka lat temu:

Bóg nie powołał cię, abyś był pastorem
niektórych ludzi, On powołał ciebie do tego, abyś był pastorem wszystkich.

Zdałem sobie sprawę z tego, że jeśli
mam być pastorem wszystkich ludzi, będę w tym potrzebował Bożej pomocy.
Oto kilka kroków, które pomogły mi w napotkanych wyzwaniach.

Kroki poprzez zmiany

Pierwszym krokiem do wprowadzania
naszego kościoła do Rzeki jest rozwinięcie procesu, w którym nasze zgromadzenie
będzie mogło otwarcie dyskutować i modlić się nad różnymi aspektami zmian.
Nauczyłem się tego, że gdy ludzie widzą pewne decyzje dotyczące kierunku
całego zgromadzenia, chcą poznać proces jaki doprowadził przywództwo do
tego wniosku. Otwarta komunikacja upewnia w tym, że przywództwo kościoła
trwa w modlitwie, i działa pod bezpośrednim prowadzeniem Pańskich wskazówek,
jak również, że robi to dla dobra zgromadzenia.

Aby zbudować zaufanie liderzy muszą
komunikować, komunikować i komunikować. A gdy już jesteś zmęczony mówieniem
tego, powiedz jeszcze raz. Podczas, gdy zazwyczaj wszystkie nasze niedzielne
nauczania są zajęte wers po wersie, rozdział po rozdziale wędrówką przez
Biblię, poświęciłem kiedyś 12 tygodni nauczając na temat tego, co się u
nas działo. Okresowo, przemawiam na temat stanu kościoła, potwierdzając
to skąd wyszliśmy i dokąd, jak wierzymy, zmierzamy. Lecz jak masz ty to
zrobić?

Gdy porozumiewasz się ze zborem, wyjaśnij
co się dzieje, jak się dzieje, jak również dlaczego i tak się dzieje. Często
pastorzy nie rozumieją tego mówiąc tylko o tym, co się dzieje, a nie wyjaśniając
dlaczego. Ludzie muszą wiedzieć, że pastor i liderzy uważnie pracują nad
całością spraw, które przebudzenie ze sobą może przynieść. W szczególności
chcą wiedzieć to, czy znajdują się w bezpiecznym miejscu.

Taki rodzaj komunikacji rodzi się
wyłącznie wtedy, gdy poświęcisz czas na słuchanie ich trosk. Pamiętam wielu,
którzy przychodzili do mnie, gdy przebudzenie się zaczynało, i dzielili
się ze mną swymi obawami. Bardzo ważne była afirmacja ich przez powiedzenie:
„Dzięki ci, że podzieliłeś się tym za mną. Wiem, że trzeba wiele odwagi,
aby to zrobić. Obiecuję ci, że będę modlił się o to, co mi mówisz. Nie
mogę obiecać, że zrobię to, co mówisz, lecz będę się modlił o to.”
Następnie proszę ich, aby przedstawili jeszcze inne swoje uwagi. Czasami
radzę się innych liderów w kościele. Dlaczego? Ponieważ nie chcę wprowadzać
swych własnych sposobów, lecz Boże, a słuchanie staje się łatwe, gdy jest
obecna miłość.

Wiele lat temu, gdy byłem nastolatkiem,
pamiętam, że pytałem Pana o to, w jaki sposób zajmować się zborowymi
konfliktami. Otrzymałem w odpowiedzi te proste słowa, które pomogły mi
wiele lat później:

„Ucz tych, którzy chcą słuchać, kochaj
tych, którzy nie chcą.” Kochanie ludzi zawiera w sobie informowanie
ich, że są wartościowi i szanowani. Przypominają mi się słowa Pawła do
Tymoteusza w 2 Tym 4,2: „Głoś Słowo, bądź w pogotowi w każdy czas, dogodny
czy niedogodny, karć, grom napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem.”

Część źródeł oznacza zaopatrzenie
w książki i taśmy tak, aby ludzie mogli zbadać sprawy. Jak powiedział jeden
z naszych liderów na początku: „Masz niezłe wyzwanie, aby wyjaśniać niewyjaśnialne.
Pamiętaj, ze twoją rolą nie jest przekonywanie ludzi, aby poszli za tobą,
lecz zasianie ziarna i pozwolenie Bogu wniesienia wzrostu.” Mamy tak wielu
ludzi, którzy musieli przeskoczyć tak wiele teologicznych przeszkód, aby
dostać się tam, gdzie są obecnie. Często po prostu mówiłem im: „Rozumiem
jak trudne jest to dla ciebie. Dlaczego nie przeczytasz tej książki, czy
nie zajrzysz do tych materiałów i nie pomodlisz się o to. Jestem przekonany,
że Bóg poprowadzi cię, gdy będziesz szukał Go.” Jest tak ważne nie przymuszać
ludzi, lecz pozostawić im swobodną przestrzeń wypracowanie sobie zdania,
bez względu na to jakiego dotyczy to problemu.

Poza cierpliwymi uwagami, nie zapominaj
ludziom dziękować. Uwielbiam zachęcać ludzi i stwierdzać jakimi sposobami
posługuje się Bóg, aby ich budować i zmieniać.

Tak więc, w jaki sposób zgromadzenie
dostaje się do rzeki? Mogę powiedzieć tylko jedno: „Dzieje się to przez
łaskę Bożą, lecz żadne ludzkie standardy tego nie osiągną.” To Jego łaska
poprowadziła nas, ciągle daleki-od-doskonałości kościół z ciągle dalekim-od-doskonałości
pastorem, ku tym dniom nawiedzenia.


продвижение сайта

Hodowanie Gołąbka #Toronto

Niedlugo po tym, jak obecne odswiezenie zaczelo sie w naszym zborze, Ojciec zaczal pracowac ze mna nad sposobem jak #

Niedługo po tym, jak obecne odświeżenie
zaczęło się w naszym zborze, Ojciec zaczął pracować ze mną nad sposobem
jak „prowadzić” kościół. Po dwudziestu latach pastorskiej służby myślałem,
że wiem w jaki sposób prowadzić zgromadzenia, które były „przyzwoite i
w porządku.” To wszystko miało się zmienić. W moim poprzednim artykule
(„nie zabijaj gołąbka” – 2/1999) dzieliłem się tym w jak dramatyczny sposób
zaczęły się te zmiany. Jadąc do kościoła w niedzielę rano zbliżyłem się
do delikatnego gołąbka, który przysiadł na ulicy tuż naprzeciwko mnie.
W tej chwili poczułem Pana mówiącego do mnie:

Nie zabijaj gołąbka.

Aby go uchronić przed śmiercią zwolniłem,
po czym zatrzymałem się całkowicie, gdy odlatywał. Przez kilka następny
tygodni Pan pokazywał mi kilka sposobów „zabijania gołąbka,” czy też zasmucania
Ducha Świętego na naszych zgromadzeniach.

Pastorzy mogą być świetnie wyszkoleni
w zabijaniu gołębia, nie mając takiego zamiaru, wtedy gdy starają się wydawać
owoce przy pomocy własnych starań. Polegamy na puszkowanych programach,
nowych podkreśleniach tu i tam i zgromadzeniach prowadzonych w dobrych
kościołach, zamiast nauczyć się jak być prowadzonym przez Ducha Świętego.

Jednak pastorzy nie są jedynymi osobami,
które mogą zabić gołąbka. Robią to też gromadzenia. Dlaczego więc nie przyjrzeć
się kilku rzeczom, które mogą zrobić członkowie zboru, aby hodować gołębia
i uchronić zbór przed gaszeniem Ducha Świętego? Wiele z tego, ma do czynienia
z nastawieniem.

Skarb obecnego poruszenia Bożego

Na drugi dzień konferencji „Catch
the Fire” w Domu Ojca, członek zboru zapytał mnie:

Jak myślisz, co Bóg następnie zamierza
zrobić?

W ciągu dwóch poprzednich dni oglądaliśmy
ludzi zbawianych, a kilka osób doświadczyło napełnienia

Duchem Świętym. W czwartek wieczór
budynek był wypchany po brzegi. Uwielbienie było entuzjastyczne i intymne,
a co najmniej dwie osoby otrzymały uzdrowienie fizyczne. Jedna osoba została
uzdrowiona z opryszczki. Podczas konferencji ludzie pozostawali nasiąkając
obecnością Bożą długo poza 23 godzinę.

Zanim zaczęło się odnowienie w 1994r.
w naszym zborze byliśmy szczęśliwi, gdy ludzie pokazywali się w niedzielny
poranek. Wtedy musielibyśmy być szaleni, aby planować spotkanie na czwartek
wieczór. Nikt nie mówił językami od pięciu lat, a fizyczne uzdrowienia
były jeszcze rzadsze. Dlaczego więc, w samym środku tego cudownego działania
Ducha Świętego wśród nas, jesteśmy tak zainteresowani tym, co Bóg będzie
robił następnie?

Czy to jest możliwe, aby członkowie
zboru nie zauważyli obecnego przebudzenia, dziejącego się wśród nich i
zaczęli lekceważyć obecne działanie Boga? Wśród ludzi będących od samego
początku przebudzenia, istnieje takie pokuszenie, że zmęczą się czynieniem
dobra. Modlitwa usługującego zespołu o ludzi może być ciężką pracą, szczególnie
jeśli modlimy się o tych, którzy wyschli lub są cyniczni. Jednak musimy
sobie wysoko cenić to, co Bóg robi wśród nas. Musimy pamiętać, że On nie
wywołuje naszego upadania tak po prostu, On robi to, abyśmy upadli w miłości
do Jego obecności. On nie uzdalnia nas po prostu do śmiechu; On odnawia
w nas radość ze zbawienia.

Następnym razem, gdy zdecydujesz,
czy jechać czy nie na następne przebudzeniowe zgromadzenie, po prostu spróbuj
sobie przypomnieć jak się sprawy miały w twoim zgromadzeniu, zanim Bóg
się w nim pojawił.

Wtedy tchnij modlitwę i powiedz Jezusowi,
że nigdy nie chcesz wrócić do tego, co było! Na tym samym oddechu podziękuj
Mu za „Ojcowskie Błogosławieństwo” i trwaj nasiąkając Jego obecnością.
Robiąc w ten sposób, będziesz gotowy na to, cokolwiek przyjdzie następnie.
Powinniśmy się radować tym wszystkim, lecz aby się cieszyć ważne jest,
aby pojawić się we właściwym czasie.


 

Pojawienie się we właściwym czasie

Świeże wylanie Ducha zawsze zmienia
sposób, w jaki zgromadzenie uwielbia. Przed przebudzeniem jedną z naszych
głównych trosk było to, aby nie obrażać gości; tak więc skróciliśmy uwielbianie
do 20 minut. Wtedy, nagle, w trzecią niedzielę października 1994 roku,
Bóg pojawił się w naszym kościele. W tą niedzielę uwielbianie i śpiew trwały
45 minut. Wszyscy czuli respekt, a każdy robił wielkie oczy jak księżyc
w pełni nad Pacyfikiem. Obecność Boża była gęsta w samym środku tej szkolnej
stołówki. Nikt nie patrzył na zegarek a wszyscy wiedzieliśmy, że Bóg miał
coś do zrobienia. Obecnie, już od pięciu lat, doświadczamy stałego wylania
Ducha.

Zaczęliśmy zmiany od spędzania większej
ilości czasu na uwielbianiu Go i radowaniu się Jego obecnością. Stopniowo,
ludzie zaczęli tańczyć i wtedy w którąś niedzielę, gdy wolność w chwale
stała się celebracją Jego łaski, pojawiły się pierwsze transparenty i flagi,

Zanim nadeszło Ojcowskie błogosławieństwo,
śpiew był wstępem do kazania, które było centrum zgromadzenia. Teraz, uwielbienie
i nasiąkanie Jego obecnością jest równie ważne jak słuchanie głoszonego
Słowa. Gdy uwielbianie było tylko wstępem, to pojawienie się we właściwym
czasie, na pierwsze dźwięki, nie było wcale ważne. Jednak, teraz, gdy zostało
podniesione na ważne miejsce, ważne również stało się być na miejscu i
zdążyć na pierwsze dźwięki.

Pierwsze 15 minut uwielbiania jest
bardzo znaczące. Gdy wchodzimy w uwielbianie z niepohamowanymi oczekiwaniami,
mamy większe szanse na znaczące spotkanie z Bogiem. Jeśli stracimy celebrację
czci i celowo przyjdziemy na zgromadzenie później, rozglądając się za wolnym
miejscem i wchodząc w uwielbienie tylko dla naszej wygody, to prawdopodobnie
straciliśmy najważniejszą część poranka. Ważne jest, aby się strzec zbliżania
do Pana od niechcenia.

Przekaż to dalej

Dodatkowo do wysokiego cenienia sobie
przebudzenia i gotowości do uwielbiania, innym kluczem do utrzymania świeżości
wylania Ducha w zgromadzeniu jest dzielenie się tym z innymi tak często,
jak to tylko możliwe. Nie znaczy to, że mamy wstać z podłogi i zacząć wszystkim
świadczyć! Zbyt wielu pastorów zabiło gołąbka usiłując zamienić Ojcowskie
błogosławieństwo w narzędzie wzrostu kościoła. Gdy po raz pierwszy przyszło
Ojcowskie odświeżenie i przebudzenie, praco-holicy, postorzy o mentalności
Mary, już po kilku miesiącach odnowienia, zaczęli zachęcać swoje owce,
aby „zanieśli to na ulice.” Prawda jest taka, że tylko na miarę tego, jak
owce są napełniane, odnawiane i uzdrawiane, będą myśleć o tym, aby zabrać
to na ulice!

Wierzę, że prowadzenie specjalnych
konferencji przebudzeniowych jest jednym z najskuteczniejszych środków,
które pozwalają lokalnym zborom przekazywać to innym, co Ojciec robi pośród
nich. Moim zdaniem, jednym z najlepszych przykładów jest TACF. W ciągu
sześciu lat za darmo dawali światu to, co Ojciec dał im. Lecz dawanie wymaga
jednego: ciężkiej pracy nad każdym członkiem zgromadzenia. Kościół będzie
potrzebował więcej wprowadzających i pracowników szkółek, budynek będzie
częściej używany i będzie wymagał więcej prac konserwatorskich. Zgromadzenie
będzie wzywane do udzielania gościny wielu kaznodziejom jak również do
reklamowania poruszenia Bożego. To wszystko wymaga nakładów finansowych
i często lokalne zgromadzenie musiało nadrobić braki zbiórkami, czy opłatami
rejestracyjnymi.

Bardzo ważne jest również, aby zgromadzenie,
w którym odbywają się przebudzeniowe spotkania, nie


wykorzystywało poruszenia Bożego
do budowania wzrostu własnego kościoła czy organizacji. Musimy pamiętać,
że dajemy to darmo miastu w nadziei, że ludzie będą odświeżeni po to, aby
wrócili do swych kościołów żywi, z nową pasją dla Jezusa, gotowi do uwielbiania
i służenia Mu z nowym wigorem. W ten sposób, odnowienie, będzie się rozprzestrzeniało
do innych kościołów w naszym regionie.

Innym sposobem „dawania dalej’ jest
to, co jeden z mówców konferencyjnych nazwał 'opowiadaniem”duchowych historii”
– tj., historii Ducha Świętego. Są to historie o działaniu Ducha Świętego
w naszym”kościele, naszym życiu i życiu innych. Gdy dzielisz się cudami
Bożymi, uzdrowieniami i odnowieniem relacji, twoja radość będzie iskrą
zapalającą pragnienie. Zapraszaj ludzi na odświeżające zgromadzenia zachęcając
ich do wyjścia do modlitwy po zgromadzeniu, po czym siedź z tyłu i patrz,
jak Pan robi dla nich to samo, co uczynił tobie!

Jeśli każdy członek zgromadzenia pamięta
o tych kluczach i nauczy się nieść swoją część „chwały” nie


potrzeba będzie wiele czasu, aby
to cudowne błogosławieństwo rozszerzyło się wokół świata.


aracer.mobi

Czy jestes nowym winem, kompatybilnym z 2K (2000). #Toronto

Osobiscie nie potrzebowalem zadnego przebudzenia, myslalem. Dobrze mi szlo. Faktycznie uslugiwalem ewangelia i, choc nie bylem w stanie zrobic niczego, aby pomóc mojej duchowo rozbitej zonie, to nie mialo nic do rzeczy. Przede wszystkim, bylem czlowiekiem z powolaniem i wizja, nie dopuscilbym, aby cokolwiek spowolnilo mnie, nawet gdyby nasze malzenstwo wydawalo sie rozpadac.#

Osobiście nie potrzebowałem żadnego
przebudzenia, myślałem. Dobrze mi szło. Faktycznie usługiwałem ewangelią
i, choć nie byłem w stanie zrobić niczego, aby pomóc mojej duchowo rozbitej
żonie, to nie miało nic do rzeczy. Przede wszystkim, byłem człowiekiem
z powołaniem i wizją, nie dopuściłbym, aby cokolwiek spowolniło mnie, nawet
gdyby nasze małżeństwo wydawało się rozpadać.

Na początku 1994 roku jeden z moim
przyjaciół, pastorów, dzwonił do mnie i namawiając mnie na wyjazd i sprawdzenie
„rozszerzonych” spotkań przebudzeniowych, które odbywały się w Lakeland
na Florydzie w Carpenter’s Home Church (Kościół Domu Stolarza). W tym czasie
zanim mogłem zaplanować czas i namówić moją „mniej – niż- chętną – na wyjazd
– na – inną chrześcijańską – konferencję” żonę na przelot ze mną całej
trasy z Seattle na Florydę, był już początek 1995.

ZASKOCZONY JEGO RADOŚCIĄ

Gdy w końcu dotarliśmy późno w poniedziałek
na zgromadzenie, byliśmy zszokowani tym, że kościół był całkowicie wypełniony.
Zgromadzenie zaczęło się i w ciągu kilku minut chwała Boża napełniać „martwe
i bezpłodne” serce mojej żony Swą słodyczą. Dawno stracone poczucie obecności
Jezusa wróciło i marnotrawna córka wracała teraz do domu.

Podczas gdy wszyscy obecni wydawali
się być bardzo radośni, śmiali się, skręcali na podłodze lub biegali wokół
audytorium, Winni siadła obok mnie całkowicie owładnięta przez Jego bliskość
płacząc nieopanowanie przez większość spotkań w ciągu całego tygodnia.

Z drugiej strony, ja nie mogłem sobie
wyobrazić w jaki sposób odpowiedzieć na wezwanie południowo afrykańskiego
kaznodziei, który nawoływał ludzi: „wypij następny łyk nowego wina!”

„Wypij – myślałem sobie – co on ma
na myśli mówiąc wypij?” Gdy mi powiedział, że mam zrobić coś takiego jak
„módl się,” czy „wyznawaj” albo „wierz” wtedy bym go zrozumiał, lecz „wypij?”
Wydawało się, że jestem na tym miejscu jedynym facetem, który ma z tym
problemu.

Choć czytałem drugi rozdział Dziejów
Apostolskich wielokrotnie, niewiele wiedziałem o tym, co Biblia nazywa
„nowym winem.” Wszystko koc wiedziałem o winie, go było stare wino. Wychowałem
się we Wschodniej Europie i pamiętam ojca, jak zajmował się swą własną
uprawą winorośli i przechowywaniem wina w drewnianych baryłkach. Jednak
odkąd zostałem chrześcijaninem nie myślałem wiele o winie, ponieważ to
był w naszym kościele temat kontrowersyjny. Nic nie mogłem przestać myśleć
o tym, co ewangelista mówił. „Jak mogę pić nowe wino, jeśli to nie jest
w ogóle rzeczywiste wino? Przede wszystkim – myślałem – w dniu Zielonych
Świąt wielkie było mówienie językami, a nie wino, czy upojenie.”:

Gdy te myśli chodziły mi po głowie,
odkryłem, że na wpół się modlę: „Czy muszę się wrócić na sam początek,
aby nauczyć się ponownie czegoś podstawowego? Czy myślisz, Panie, że coś
przegapiłem?

Czy gdzieś gwałtownie zboczyłem z
kursu?”

OD PEŁNI DO WYSUSZENIA I Z POWROTEM

Nagle, jak w filmie, moje przeżycia
jako chrześcijanina przez poprzednie 20 lat zaczęły przepływać mi w pamięci,
zaczynając od pierwszego spotkania z Panem, na gołym szczycie górskim na
północ od Los Angeles, gdzie pierwszy raz zderzyłem się z Nim.

Następnie przypomniałem sobie dzień
chrztu Duchem Świętym, gdy otworzyły się w wizji niebiosa i zobaczyłem
tron Boży okryty tysiącami aniołów i kul ognistych padających na moje piersi,
wypalając wszystko w moim wnętrzu. Wtedy byłem imigrantem, prosto z łodzi,
sam w Ameryce, lecz byłem tak podekscytowany Jezusem i tak spragniony Jego
Słowa, że spędzałem z Nim każdą wolną chwilę, czasami 10, 12 godzin dziennie.
Jakiż czas mieliśmy wtedy razem. To było jak roczny miesiąc miodowy. Historie
biblijne i rzeczywistość Ducha stały się dla mnie realne.

Wtedy poszedłem do szkoły biblijnej.
Byłem tak spragniony nauki, czytałem coraz więcej i więcej książek, komentarzy
Biblijnych i studiów teologicznych. Wkrótce nastąpiła ordynacja, małżeństwo
i więcej obowiązków lidera. Jednak, im bardziej „dojrzały” się stawałem,
tym bardziej byłem zajęty i tym mniej czasu miałem dla Niego.

Nadnaturalność uciekły z mojego życia.
Wizje, sny ustały i przekształciły się w tworzone przez ludzi plany i ustanawiane
przez siebie plany. Nie ograniczany czas oddania i długie posty dla Pana
powoli zanikły i zostały zastąpione wyznaczonymi spotkaniami, ściśniętymi
w kalendarzu. Mój poświęcony czas stał się wytężoną duchową walką. Stopniowo
więź miłości z Panem została zastąpiona powtórzeniami, biblijnymi wyznaniami
i nieustanną walką o rozwinięcie czegoś znanego jako chrześcijański charakter.
Wizyty Pana już dawno ustąpiły, zamienione na wielopunktowe, samo rozwojowe
formuły, wymagające działania i wymiernych rezultatów.

A teraz, oto ponownie znalazłem się
w oceanie Bożej chwały, spontanicznej radości i, choć walczyłem o to, nie
wiedziałem jak w tym wziąć udział. W nieopisanej manifestacji chwały, wszyscy
obecni zostali pochwyceni od stóp do głów na wiele godzin, spontanicznie,
głośno chwaląc Jezusa. Tutaj w Jego obecności, to wszystko, co usiłowałem
przez siedem długich lat zrobić, aby przywrócić moją żonę do poprzedniego
stanu i co nigdy mi się nie udało, Bóg zrobił w ciągu siedmiu pełnych chwały
dni.

Winnie zanurkowała w Rzece Bożej!
Nasza córka, Yana, nie wiedziała na początku, co się z mamą stało. Nigdy
nie wdziała jej czytającej Biblię. Nagle Winnie pożerała znowu Słowo w
dzień i w nocy, jak to było, gdy po raz pierwszy przyszła do Pana. Często
wybuchała spontanicznym śmiechem bez jakiejś szczególnej przyczyny i często
kończyła kręcąc się na podłodze.

Ostatecznie, również ja zostałem chwalebnie
dotknięty. Gdy, któregoś wieczoru, Bóg manifestował się we mnie, wszystko
w moim środku wirowało jak mikser. Silne strumienie Ducha Świętego wiały
przez wprost przez mojego ducha, napędzając mnie ponownie na wysokie poziomy
Jego łaski. Pan ponownie zaczął kontrolować moje życie.

ODNOWIENIE NASZEGO MAŁŻEŃSTWA

Gdy wróciła nasza miłość do Jezusa,
wrócił również romans naszego małżeństwa! Ponownie zaczęliśmy się zakochiwać
w sobie nawzajem!

Któregoś ranka powiedziałem do Winnie:
„Kocham cię, Winnie, jak Chrystus kocha kościół.” Padła w moje ręce i zaczęła
płakać bez kontroli. Wierzę, że było to dotknięcie Pana, który mówił do
niej moim głosem. Dlaczego zajęło mi 17 lat, abym pozwolił Mu to powiedzieć?
Lecz jestem wdzięczny, że w końcu poddałem się Jego głosowi.

Kilka miesięcy później tego samego,
niezapomnianego roku, pojechaliśmy do Kanady odwiedzić Toronto Airport
Christian Fellowship. Wow!

Czegoś takiego nie widzieliśmy nigdy.
Znów zobaczyliśmy tą samą budzącą respekt Rzekę Ducha Świętego, jak ta,
która płynęła na spotkaniach w Lakeland, na Florydzie. Lecz tutaj Rzeka
niosła inną różnorodność manifestacji i środków wyrazu. Tutaj widzieliśmy
wysuszonych wierzących i poranione sługi ze wszystkich stron świata, przyjeżdżających
po uzdrowienie i odświeżenie.

To w Toronto, gdy Winnie przyglądała
się usługiwaniu zwykłych ludzi z zespołu modlitewnego, działających pod
namaszczeniem Ducha Świętego, Bóg odnowił jej służbę Gdy wróciliśmy do
domu, porzuciła pracę i przyłączyła się do podróżnego zespołu na pełny
etat. Teraz jesteśmy partnerami, „moja” służba, stała się „naszą” i Bóg
odnowił powołanie, która nam dał jako partnerów w służbie, ponad 25 lat
temu. Jak tęskniliśmy za tym tak długo, nie wiedziałem!

Ostatecznie, jak Abrahamowi i Sarze,
Bóg dał nam „Izaaka.” To jest istota Ewangelii; majestat objawienia Jego
manifestującej się chwały mieszkającej w nas na zawsze.

„Nowe wino” jest przeznaczone dla
„nowego człowieka,” chichota Winnie, gdy pije z Duchowej Skały.

„Nie przy następnej „suchej” okazji!”
to jedno z jej ulubionych powiedzeń. Jak może istnieć jakikolwiek inny
sposób, skoro zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby być stale napełnieni
Duchem? Winnie nie jest również na „socjalnym łyczku.” Odnalezione, nowe
„Boskie upojenie” już się przekształciło w stałe uzależnienie!

„Cóż mogę powiedzieć? – uśmiecha się
– zdaje się, że to działa dla tych, którzy wierzą!”

Tak, widzisz, gdy przystępujemy do
roku 2000 i każdy pyta czy jesteś Y2K kompatybilny (zgodni z rokiem 2000),
śmiejemy się wraz z Winnie, i naszą córką, Yaną – my staliśmy się new wine
2K compliant (zgodni z nowym winem 2000). Dlaczego nie przyłączysz się
do nas i nie zaczniesz pić Jego nowego wina?!
aracer

Szafarstwo a Duch Święty

Logo_Carpenter

Gary Carpenter

Łuk 19,19-26

Rzekł i do niego: Także i ty bądź nad pięcioma miastami. A inny przyszedł i rzekł: Panie, oto mina twoja, którą trzymałem w chustce. Bałem się bowiem ciebie, żeś człowiekiem surowym; bierzesz, czego nie położyłeś, i żniesz, czego nie posiałeś.

Rzecze do niego: Na podstawie twoich słów osądzę cię, sługo zły. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym; biorę, czego nie położyłem, i żnę, czego nie posiałem. Dlaczego więc nie dałeś pieniędzy moich do banku? Po powrocie miałbym je z zyskiem? A do tych, którzy stali obok, powiedział: Odbierzcie od niego minę, a dajcie temu, który ma dziesięć min. A oni rzekli do niego: Panie, ma już dziesięć min. Powiadam wam, iż każdemu, kto ma, będzie dane, temu zaś, który nie ma, i to, co ma, będzie odebrane.

Wspólną dla wszystkich potencjalnych Bożych Biznesmenów jest obawa przed popełnieniem błędu w „obracaniu” i ewentualnej stracie Pańskiej miny. Jednak w tym nauczaniu Pan wspomniał tylko człowieka, który uzyskał najwięcej, tego, który uzyskał mniej oraz sługę, który nic nie zarobił, ponieważ odmówił obracania miną.

Na początku nie mogłem zrozumieć, dlaczego Pan nie dał nam przykładu Swej reakcji na sługę, który by stracił minę wskutek popełnionych błędów. Przede wszystkim, patrząc tylko na tę przypowieść, wydaje się, że owi słudzy zostali pozostawieni sobie samym, gdy Pan odjechał do dalekiego kraju. Z pewnością, mając świadomość, że są to tylko śmiertelni ludzie, skorzy do popełniania błędów, istniała możliwość straty. Lecz Pan nigdy nie wspomina o takiej możliwości, ani w tej przypowieści ani w Mat (25,14-30).

Myślałem tak: „Czy Pan nie wie o tym, że my jesteśmy upadłym ludem, skorym do błędów? Dlaczego nic nie wspomniał o możliwości utraty miny?” Wtedy zrozumiałem, dlaczego Duch Święty wybrał taką sekwencję objawień, by uczyć mnie, w poprzednim roku. Pierwsza była seria objawień nazwanych „Służący Syn”.

Aby pokrótce przedstawić: Służący Syn opuścił dom Ojca w misji z czystym sercem i zgodnie z wolą Boga. Szybko okazało się, że jest przeciwnik, który zażarcie sprzeciwia się mu przez bezpośrednie ataki i wszelkiego rodzaju zwiedzenia.

Jego motywy były czyste, chciał służyć Ojcu wypełniając misję, lecz przekonał się, że nie był w stanie sprzeciwić się diabłu o własnych siłach. Zwiedzenie po zwiedzeniu nachodziły go przez fałszywych przyjaciół i fałszywych proroków. Ostatecznie Służący Syn (ciągle starający się jak najlepiej) został ograbiony, głodny i zniszczony i wybity z kursu.

W tym momencie Ojciec posłał Pomocnika, Ducha Świętego! Ten Pomocnik nie mógł zostać zwiedziony, nie mógł być kuszony, ani zwyciężony w walce. Kluczem do pokonania przeciwnika, za każdym razem, była całkowita współpraca z Pomocnikiem, którego Ojciec posłał. Syn nauczył się całkowicie poświęcać swoje siły i energię na naukę współpracy z poruszeniem i dziełami Ducha Świętego. Tak długo, jak Służący Syn wykonywał wszystko wraz z Pomocnikiem, był zwycięzcą… za każdym razem!

Zwycięstwo dla niego przyszło gdy stał się „jedno” z Pomocnikiem w myśli, celu i sposobach.

To wymagało od Służącego Syna poświęcenia olbrzymiej ilości czasu na społeczność z Pomocnikiem. Za każdym razem, gdy Służący Syn otrzymywał komplet porad i działał w doskonałym posłuszeństwie, zwycięstwo nad przeciwnikiem było pewne i zupełne, w każdej bitwie i bez strat!

Wracając do historii Łukasza o zarządzaniu jedną miną, „wydaje się”, że ci słudzy, gdy Pan odjechał, zostali o własnych siłach. Lecz tak nie było. Nasz Mistrz nie zostawił nas sierotami, które muszą znaleźć swą własną drogę przebicia się przez upadły świat.

Nie, Jezus powiedział:

Jan 14:16-18

Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was.

„Przyjdę do was”. Jak? Przez Ducha Świętego, prawdziwego Pomocnika, którego Ojciec posłał. Duch Święty udziela nam „umysłu Chrystusowego” do każdej decyzji, jaką musimy podjąć. Dla Bożych Biznesmenów, problem był taki, że zaczęliśmy przezwyciężać mamonę raczej ludzką mądrością, niż płaceniem ceny za społeczność z Duchem Świętym, aby otrzymać instrukcje, które pochodzą z umysłu naszego Mistrza, Samego Jezusa Chrystusa!

Boży Biznesmenie…. NIE JETEŚ SAM! Jesteś współpracownikiem Ducha Świętego, którego posłał Ojciec. Gdy trwałem w modlitwie w sierpniu 1998 roku, Duch Święty powiedział do mnie:

Polecenia, które nie zostały usłyszane, nie mogą być wykonane. Wielu nie słyszy głosu Tego, Który mówi z nieba, ponieważ nie nauczyli się siedzieć i słuchać Moich rad. Mówię ponownie, to Ja jestem tym, który przynosi każdemu wierzącemu umysł Chrystusa. Przynoszę ten umysł w szczególny sposób dla tych, którzy siedzą i słuchają Moich porad i szczegółowych instrukcji”.

Każde polecenie, które ode Mnie otrzymują… nie jest dodatkiem do ich ciężarów. Ono uwolni ich od ich ciężarów, ponieważ te instrukcje pochodzą z umysłu Chrystusa i mają w zamiarze uwolnić Mnie i Moją moc w życiu każdego wierzącego. Jego polecenia nie przychodzą w taki sposób, że ja stanę bezczynnie, a człowiek ma pracować. Jego instrukcje przychodzą tak, że człowiek może odpocząć w wolności, która należy do synów Żyjącego Boga, a Duch wykonuje wszystko zgodnie z Moją mocą, która obecna jest we Mnie.

To jest pomoc, którą Ojciec i Syn posłali dla swoich Służących Synów. NIE DZIĘKI MOCY, ANI SILE, LECZ PRZEZ MOJEGO DUCHA, MÓWI PAN!”

Bez takiej współpracy między nami a Duchem Świętym, mamy gwarancję niepowodzenia i istnieje potencjalne niebezpieczeństwo „straty Pańskiej miny”. A co dla tych, którzy zapłacą cenę za społeczność z Duchem Świętym? Dla tych, którzy czekają na Pana, aż do otrzymania pełnej porady Jezusa Chrystusa przez Ducha Świętego? Dla nich nie ma upadku, straty miny.

1 Jan 4:4

Wy z Boga jesteście, dzieci, i wy ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, większy jest, aniżeli ten, który jest na świecie.

продвижение

Zarzadzanie jedna mina

Logo_Carpenter

W przypowieści o dziesięciu minach czytamy:

Łuk 19:16

Zjawił się więc pierwszy i rzekł: Panie, mina twoja przyniosła dziesięć min zysku. Zwróćmy uwagę, że ten pierwszej klasy sługa odniósł się do oryginalnej miny, zasady, „twoja” mina. Ten sługa nie miał w niej udziału, ani nie obracał nią zwiększając jej wartość dla swoich własnych celów. Zgodnie z nauczaniem o „Różnicy między zaopatrzeniem a zarządzaniem”, ten sługa znał ostry podział między zaopatrzeniem swych potrzeb, a swym zarządzaniem Pańską miną. Nie mieszał ze sobą tych dwóch spraw. Zwróć uwagę na to, że nie powiedział: „Panie, twoja mina przyniosła dziesięć min, minus to, co wykorzystałem na wykarmienie rodziny”. Nie, on rozumiał różnicę między spożywaniem przy stole łaski a swym szafarstwem Pańską miną.  Zauważ również, że ta przypowieść ilustruje stwierdzenie: „Wywyższenie dotyczące twoich finansów JEST w 100% uzależnione od twojego działania”. Słudzy byli wynoszeni proporcjonalnie do skuteczności swego zarządzania. Im lepszą pracę w zarządzaniu Pańską miną wykonali, tym większa odpowiedzialność zarządzania została im powierzona. Ten sługa, który zarobił dziesięć min, dostał władzę nad dziesięciu miastami:

Łuk 19:17

I rzekł do niego: To dobrze, sługo dobry, przeto iż w małym byłeś wierny, obejmij władzę nad dziesięciu miastami. 

Sługa, który zarobił pięć min, dostał władzę nad pięcioma miastami:

Łuk 19:19 Rzekł i do niego: Także i ty bądź nad pięcioma miastami.

Konieczne jest zwrócenie uwagi na to, że żaden z tych sług nie korzystał z tego, co „zarobił” przez obracanie pierwotną sumą, „na życie”. Nikt z nich nie „jadł” z tego obszaru finansowego. W jaki sposób więc zdobywali zaopatrzenie? Ze stołu Łaski Mistrza! Wyniesienie na wyższy poziom szafarstwa jest oparte na działaniu, lecz działanie nigdy nie ogranicza prawa dzieci do korzystania z Ojcowskiego jadalnego stołu. Jest interesujące, że nie mamy w tej przypowieści przykładu sługi, który by w skutek obracania początkową sumą doznał straty. Być może taka myśl nie przyszła do głowy naszemu Panu, który wiedział o tym, że może posłać Swego Ducha Świętego, aby tym sługom towarzyszył w czasie Jego nieobecności. Lecz wyraźnie mówi nam, że jedyne działanie, które spowodowało Jego gniew, to…… NIE ZROBIENIE NICZEGO!

Zadziwiające jest, że to nie strach przed stratą zatrzymał złego sługę przed obracaniem pieniędzmi…. to była motywacja jego serca. Nie rozumiał, kim jest „pierwszej klasy sługa”. Pamiętasz z Łuk 17,7-9, że „sługa pierwszej klasy” zawsze stawia potrzeby swego Mistrza na piewszym miejscu! W wersji Króla Jakuba odpowiedź złego sługi jest zapisana w ten sposób:

Łuk 19:20-21

Przyszedł następny mówiąc: Panie, oto twoja mina, którą trzymałem w chustce. Ponieważ obawiałem się, że jesteś człowiekiem surowym: bierzesz, czego nie położyłeś i zbierasz to, czego nie zasiałeś.

Nie mówił o tym, że obawiał się zawieść Pana, gdyby stracił pieniądze. Nie, taka motywacja, co najmniej do pewnego stopnia, jest w sercu każdego sługi Pańskiego, który jest powołany do obracania finansami na ryzykownym rynku. Przyglądając się dokładniej temu, co powiedział ów zły sługa, okazuje się, że nie obracał pieniędzmi, ponieważ postrzegał swego Mistrza jako takiego, który „bierze, czego nie położył i zbiera to, czego nie zasiał”.

Jest w wersji Biblii Króla Jakuba coś, czego nie możemy zauważyć. Jakkolwiek nie jestem zwolennikiem Żywego Słowa, to jednak wierzę, że ta wersja da nam nieco więcej światła na badany werset. W Biblii Żywego Słowa napisane jest tak:

Łuk 19:20-21 Lecz trzeci mężczyzna przyniósł tylko te pieniądze, z którymi zaczynał.

Zachowałem je bezpiecznie – powiedział, Ponieważ obawiałem się (że zażądasz ode mnie moich zysków), bo jesteś twardym człowiekiem i zabierasz to, co nie należy do ciebe, a nawet konfiskujesz kłosy z innych plantacji.

Słowa „obawiałem się, że zażądasz ode mnie moich zysków” mówią bardzo wiele. Ten człowiek uważał, że jeśli spędzi swoje życie na obracaniu miną, zyski powinny należeć do niego….a nie do Mistrza! Z całą pewnością nie miał serca sługi pierwszej klasy. Był zainteresowany swoim „własnym” zskiem, a nie zdobywaniem zysków dla Mistrza.

Pomimo, że zły sługa wiedział o tym, że pierwotna mina należała do Pana, nie skonsumował jej dla siebie. Problem jest taki, że on nie chciał tracić życia na obracaniu miną, po to, aby przynosił zyski dla Mistrza, dopóki nie było w tym żadnej „korzyści dla niego”. Był sługą „wynajętym”, „najemnikiem”. Dlatego Jezus powiedział:

Łuk 17:10 Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy.

Gdy Jezus powiedział do uczniów, aby mówili: „sługami nieużytecznymi jesteśmy”, oczywiście nie miał na myśli, że powinni myśleć o sobie, że są bezwartościowi w Królestwie. Ci słudzy, którzy przynieśli dziesięć i pięć min byli z pewnością sługami przynoszącymi owoce dla Królestwa Bożego i dlatego właśnie ich Mistrz promował ich na wyższy poziom odpowiedzialności. Tylko zły sługa był zainteresowany swoim „własnym” zarobkiem i jego Sam Jezus określił jako Nieużytecznego dla Finansów Królestwa. W opisie tej sytuacji w Ew. Mateusza, Jezus mówi o złym słudze, który nie obracał otrzymanymi pieniędzmi:

Mat 25:30 A nieużytecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Boży Biznesmeni, Boży Szafarze Finansów Królestwa mają być „użyteczni” dla Królestwa Bożego. Nie mamy być tacy, jak ów zły sługa i widzieć siebie jako „najemników”. Jesteśmy nieużyteczni w tym sensie, że „obracałem powierzoną mi miną po to, aby zdobyć zysk dla mojego Mistrza na korzyść Królestwa Bożego. Zrobiłem to, ponieważ takie jest moje powołanie. Nie robię tego dla moich zysków, nie robię tego, jak najemca. Nie oczekuję prowizji za moją służbę, ani nie potrzebuję jej, dlatego, że wszystkie moje potrzeby są już dla mnie zaspokajane u stołu Łaski mojego Ojca”. Musimy zrobić wyraźną różnicę między statusem synów, którzy jedzą przy rodzinnym stole a naszym szafarstwem na Ojcowskich polach. Spożywamy przy Ojcowskim stole dlatego, że jesteśmy synami Boga, wyłącznie przez łaskę. Nie musimy korzystać z zysków zarobionych przez nasze zarządzanie.

раскрутка

Różnica miedzy zaopatrzeniem a szafarstwem

Logo_Carpenter


Carpenter Gary

Ta lekcja napisana jest specjalnie z myślą o Bożych Biznesmenach, lecz jej zasady mają zastosowanie do wszystkich, którzy są „powołani” w Królestwie Bożym.

W grudniu 1997 roku prowadziłem serię wykładów opartych na Ew. Łuk 17,1-10 zwaną „Boże Szafarstwo Finansami Królestwa”. Centrum tego nauczania było objawienie, które nazwałem

„Wiara synowska a dzierżawcy”. W skrócie, Duch Święty pokazał mi, że Chrześcijaństwo jest „rodziną” a nie „religią” i, że działa bardzo podobnie jak „rodzinny biznes” tu na ziemi. Duch Święty przypomniał mi rodzinną farmę mojego dziadka i to, jak wiele wszyscy synowie i córki musieli pracować, aby wykonać swe dzienne zadania skierowane na osiągnięcie wspólnego „zbierania żniwa”. Wszystkie dzieci wiedziały, że żniwo należało do dziadka. Nikt nie myślał o tym, że nawet niewielka część tego żniwa jest osobiście jego.

Jednak wiedzieli również, że gdy każdego wieczoru zabrzmi gong wzywający na posiłek, każdy z nich ma zasiąść przy stole i jeść z dziadkowego stołu nie dlatego, że „służyli mu przez cały dzień”, lecz raczej dlatego, że wszyscy byli jego wnukami. Dziadek oczekiwał, że będą jedli z jego stołu, aż do syta. Zaspokajanie ich potrzeb nie było proporcjonalne do ich „działania” na farmie w ciągu dnia. Oczekiwano, że będą korzystali ze wszystkiego, co jest na stole, czego zechcą, po prostu dlatego, że byli jego dziećmi.

Stosując tę zasadę do Finansów Królestwa, musimy zrozumieć, że: Jako dzieci Boga, naszego Ojca, nasze potrzeby są zaspokajane przez Jego Łaskę… po prostu dlatego, że Jezus dokończył dzieła, które otworzyło dla nas drzwi do adopcji do Bożej rodziny. Możemy oczekiwać tego, że będziemy ubrani, mieli mieszkania i będziemy nakarmieni tylko dlatego, że jesteśmy Jego dziećmi i dziedzicami Boga. Tej zasady nauczał Jezus w Mat 6, gdy powiedział:

Mat 6:25-26

Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo

co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one?

Jedno jest pewne: ptaki niebieskie, nie są związane ze żniwem jakiejkolwiek farmy. Jeśli cokolwiek mają z nim wspólnego, to przyczyniają się do jego zmniejszania wyjadając dojrzewające ziarna, a jednak Ojciec żywi je. Czyż my, będąc dziećmi naszego niebieskiego Ojca, mamy oczekiwać od Niego mniej? Nie! Jesteśmy dziećmi Bożymi i możemy spodziewać się, że będziemy darmo posileni wyłącznie z Jego Łaski, opierającej się na niczym innym, jak tylko na skończonym dziele Jezusa, które umożliwiło nam stanie się „narodzonymi z ducha” dziećmi Bożymi.

Naszą postawą powinno być to, że nigdy nie musimy troszczyć się o zaspokojenie naszych własnych potrzeb, tak, abyśmy mogli cały swój czas i życie poświęcić na służeniu Ojcu, wychodząc na pola i zbierając dla Niego żniwo dusz. Inaczej mówiąc, nie musimy spędzać naszego życia pochłonięci zarabianiem pieniędzy na zaspokojenie naszych potrzeb. Zamiast tracić czas na zarabianie możemy służyć Bogu naszemu Ojcu zachowując całkowity pokój umysłu, pewni, że wszystkie nasze potrzeby zostaną zaspokojone darmo, z Łaski. Oczywiście, była to główna myśl, której nauczał Jezus w Mat 6:

Mat 6:24

Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a

drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie

możecie Bogu służyć i mamonie.

Mentalność dzierżawcy jest całkowicie odmienna. Wiedząc o tym, że nie jest synem będzie obrabiał część dziadka farmy w nadziei na zebrania żniwa „dla siebie” za swoją pracę. Wie, że nie należy do rodziny i nie reaguje na gong wzywający na obiad przy jadalnym stole dziadka. Wszelka jego praca na tym polu będzie motywowana zaspokajaniem swych potrzeb. Nawet jeśli część jego ziarna jest ustalona jako procent, to w jego umyśle funkcjonuje zasada: „Im więcej wysieję, tym więcej będę miał”. Nigdy nie będzie miał mentalności przeciwstawiającej „pracę dziedzictwu,” czy też „uczynki łasce” i zawsze będzie jadł owoce swej własnej pracy.

Jest to właściwy sposób na życie, lecz taka mentalność może być tragiczna dla prawdziwych „synów i dziedziców”. Śmieszne by było, gdyby którykolwiek z dzieci dziadka myślał, że ilość obiadu jaką może dostać każdego dnia jest w jakiś sposób ograniczona i zależy od tego, ile hektarów ziemi w tym dniu „obsiali”. Nie do pomyślenia! To są przecież dzieci. Mogą jeść ze stołu wszystko, cokolwiek zapragną, dlatego, że są dziećmi.

Po powrocie z Houston w grudniu 1997 roku, w czasie modlitwy Duch Święty już nie uczył mnie więcej zasad Finansów Królestwa. Koncepcja, którą zaczął mi objawiać, była zgodna całkowicie z nauczaniem pastora Dave`a Robersonona. Po jakimś czasie zapytałem Pana: „Panie, dlaczego już nie uczysz mnie na temat transferu pieniędzy? Przecież rozumiesz, że Hollywood ciągle ma pieniądze, a Kościół nie?”

Odpowiedzią Pana było: „Nadnaturalny transfer pieniędzy jest możliwy wyłącznie przez dziedziczenie. Przeprowadziłem cię przez ścieżki Finansów Królestwa tak daleko, jak tylko mogłem, dopóki nie zrozumiesz lepiej kim jesteś i jak zawładnąć twoim dziedzictwem”.

Zostało mi polecone, abym spędził mnóstwo czasu w 1998 roku na modlitwie i upewnieniu się, że właściwie zrozumiałem pastora Dave`a. W rzeczywistości, w ciągu całego roku 1998, Pan pozwolił mi być tylko trzy miesiące poza Centrum Modlitwy, pomimo, że miałem dużo zaproszeń do przemawiania gdzie indziej. Po setkach godzin modlitwy i rozważaniu lekcji i nauczania, jakie pastor Dave przekazał w tym roku, znowu otworzyły się drzwi do następnego pokoju objawienia dotyczącego nadnaturalnych sposobów transferu majątku.

Zajęło mi cały rok i jeden miesiąc zrozumienie i przemiana, umożliwiające wejście do tego pokoju. W wolności mogę zaznaczyć, że czuję, iż zaledwie przekroczyłem jego próg. W tym pokoju jest tak wiele do zbadania.

Przez ostatnie kilka tygodni Duch Święty uwypuklał, podczas sesji modlitwy, następujące wersy:

Łuk 17:7-9

Kto zaś z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie do niego, gdy powróci z

pola: Chodź zaraz i zasiądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż się najem i napiję, a potem i ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze, że uczynił to, co mu polecono?

Nie potrafię rozwinąć tego, co nauczał pastor Dave na temat tego fragmentu, tak więc po prostu zacytuję go:

Sługa pierwszej klasy jest to taki sługa, który zawsze stawia potrzeby swego Mistrza na pierwszym miejscu. Jego życie jest poświęcone temu jednemu celowi … zaspokojeniu potrzeb Mistrza. Taki sługa nigdy nie będzie myślał o obsłużeniu siebie, dopóki nie jest zadowolony z tego wszystkiego, co zrobił, aby zaspokoić potrzeby swojego Mistrza każdego dnia”.

W Centrum Modlitwy (podobnie jak w większości kościołów) jest kilka osób, które mają oczywiste powołanie na Ewangelicznych Przedsiębiorców. Nie trzeba ich wymieniać po nazwisku bo ich „powołanie” jest oczywiste dla każdego, kto ich spotyka. Wszyscy, włączając w to mnie, są na różnych stopniach rozwoju, w miarę, jak nasze umysły są odnawiane do myślenia zgodnie z zasadami Królestwa Bożego.

Podczas tego samego okresu czasu, gdy Duch Święty uwypuklał to, że „sługa pierwszej klasy najpierw zaspokaja potrzeby swego Pana”, również upewniał mnie w tym, co widziałem u siebie samego i ludzi, którzy poddani byli temu nauczaniu. Nie ma potrzeby wymieniać ich nazwisk ani metod przez nich stosowanych. Ważne są dla nas podstawowe wspólne wzory. Jeden odczuwa powołanie na ewangelicznego przedsiębiorcę przez zajmowanie się rynkiem, inny przez tworzenie i wprowadzanie nowych pomysłów, jeszcze inny, przez rozpoczęcie i prowadzenie działalności biznesowej, podczas gdy jeszcze jeden jest w tak wczesnym stadium swego rozwoju, że nawet nie wie, jaką „metodę” przeznaczył mu Pan…. lecz wie, że ma „powołanie” dokładnie takie samo i ma rację. W tym punkcie rozwoju i ćwiczenia Bożego Biznesmena jego walka to głównie „stanie w modlitwie”. Oczywiście jest to pierwszy poziom, który wszyscy szukający Pana prawdziwie muszą przejść.

Wszyscy ci ludzie są szczerzy i mają najczystsze serca, jakie kiedykolwiek znałem, jeśli chodzi o służenie Bogu…. a nie mamonie.

Podczas gdy Duch Święty stale zaznaczał mi zasadę „sługi pierwszej klasy”, również upewniał mnie co do pewnych wspólnych dla wszystkich tych ludzi wzorców, wraz ze mną, gdy schodziliśmy się wspólnie. Nikt z nas na tym poziomie rozwoju nie miał wiele do powiedzenia na temat ilości pieniędzy, które moglibyśmy przeznaczyć na zaspokojenie potrzeb naszego Mistrza. Przyczyna? Nie mieliśmy ich! Z pewnością każdy z nas dawał tak wiele, jak tylko mógł, lecz, jak dotąd, te ilości były relatywnie małe. Nie były to te wielkie przepływy pieniędzy jakie „widzieliśmy” w naszym duchu.

Nie, nasze świadectwa zazwyczaj nie dotyczyły naszej „służby”, lecz raczej Jego „zaopatrzenia”.

Wszyscy byliśmy zadziwieni tym, w jaki sposób Pan w cudowny sposób zaopatrywał nas nawet podczas okresu, gdy nasze myślenie było tak infantylne, że w rzeczywistości nie było żadnej służby dla Królestwa, jeśli chodzi o finanse. Co więcej Duch Święty był nawet bardziej dokładny pokazując mi jak wiele jeszcze przemian musi w naszych umysłach zajść.

Pokazał przykład z mojego życia najpierw. Gdy ostatecznie posłuchałem powołania do służby w pełnym wymiarze, serce miałem przepełnione chęcią służenia Mu do końca mojego życia. Gdy modliłem się i otrzymywałem coraz dalsze polecenia, poddawałem się im (czasami bardzo poniewczasie) krok po kroku. Mówię o takich rzeczach, jak rozpoczęcie studium biblijnego, oferowanie kaset za darmo itd. Lecz wiedziałem również, że częścią mojego powołania jest przelewanie majątków królestwa ciemności do Królestwa Bożego.

Ci, którzy znają moje świadectwo wiedzą o tym, że przez posłuszeństwo Pańskim poleceniom zostałem faktycznie odcięty od wszelkich możliwych konwencjonalnych źródeł przychodów, zarówno ze świeckich jak i postrzeganych jako „normalne”, jak: sprzedaż kaset, listy itp. Ostatecznym efektem był to, że pomimo, iż miałem serce do służenia Panu i tylko Jemu, jako ojciec i mąż w mojej ziemskiej rodzinie byłem pochłonięty myślami: „jak my przetrwamy finansowo”.

Czas nie pozwolił mi na ponowne przerabianie koncepcji, których nauczyłem się w czasie tej drogi, lecz wystarczy powiedzieć, że byłem zbyt pochłonięty myśleniem o tym, jak „moje” własne potrzeby będą zaspokojone, aby zaspokajać potrzeby mojego Mistrza… ostatecznie w dziedzinie finansów. Trudno byłoby powiedzieć, że „opis sługi pierwszej klasy” z Ew. Łuk 17,17-19 pasował do mnie.

Moim pragnieniem było, aby Duch Święty uczył mnie tajemnic, które spowodują przelew pieniędzy ze światowego systemu mamony do Królestwa Bożego. Zamiast tego, On był zajęty uczeniem mnie pojęć „Synostwa” i „Dziedzictwa” i darmowego otrzymywania z Ojcowskiej Łaski.

Teraz odkrywam, że Duch Święty nie miał innego wyjścia. To przekonanie jest kluczem otwierającym drzwi do następnego pokoju zrozumienia.

To, co powiedziałem o sobie, można było równie dobrze powiedzieć o pozostałych członkach Centrum Modlitwy. Na przykład jeden mężczyzna rzucił pracę etatową, aby zająć się wyłącznie działaniami na rynku. Nikt nie robi takich rzeczy dopóki nie jest całkowicie zaprzedany Bogu w dziedzinie finansów. Lecz gdy się spotkaliśmy nie miał żadnego świadectwa dotyczącego wielkich przelewów majątku dla Królestwa. Nie, podobnie jak ja, jego świadectwo dotyczyło Bożej wierności w zaspokajaniu potrzeb nawet pomimo, że jego najlepsze wysiłki w obrocie rynkowym nie przynosiły żadnego żniwa dla Królestwa.

Podobnie jak mnie, Duch Święty uczył go najpierw, zarówno przez naukę jak i praktykę, poznania wierności naszego Ojca w zaopatrywaniu swych dzieci, nawet jeśli nasze „działania” były w rzeczywistości żadne. Zwróć uwagę na to, że powiedziałem „działania” a nie wysiłki. Ten człowiek spędzał niezliczone godziny zarówno na modlitwie jak i nauce zasad działania rynku. Lecz jego „działania” dotyczące transferu bogactw były w rzeczywistości zerowe.

Cóż powiedział Jezus?

Mat 6:26

Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a

Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one?

Mogę podawać przykłady za przykładami, pokazujące takich ludzi, którzy są powołani do dokonywania transferów bogactw ze światowego systemu mamony do Królestwa Bożego, lecz do dziś, pierwsi uczą się tego, że są synami, których zaopatrzenie nie jest uzależnione od ich działania. Nie chcę, aby czytelnik myślał, że oni wszyscy mają swoje codzienne potrzeby zaspokojone w sposób rozrzutny. Przeciwnie, więcej było doświadczeń „pustyni” niż „posiadania w nadmiarze”. Było to bardzo podobne do otrzymywania „manny”, aby utrzymywać życie każdego dnia: zapłacić za prąd, mieć jedzenie dla całej rodziny, zatankować bak na następny jeden przejazd itd. Było to po prostu sympatyczne „doświadczanie nauki” dla każdego z nich.

Podobnie jak Izraelici podczas ich czterdziestoletniej drogi po pustyni, wolelibyśmy mieć do jedzenia przepiórki i obfitość naszych finansów. Lecz czego nauczył się Izrael w ciągu czterdziestu lat takich lekcji? Wszyscy mieli mówić ludziom: „Pan jest zaopatrzeniem moim”.

Nauczyli się również tego, że ich zaopatrzenie nie zależało od ich działania, w końcu nie zdobyli ani jednego centymetra kwadratowego Ziemi Obiecanej w tym czasie. Po pierwsze musieli nauczyć się, że Bóg jest ich Zaopatrzeniem i, że to zaopatrzenie było oparte na Jego łasce… a nie na ich uczynkach. Wierzę, że tej samej lekcji byli uczeni ci mężczyźni, którzy byli szkoleni na

Bożych Biznesmenów.

Paweł powiada:

1 Tym 6:5-8

Ciągłe spory ludzi spaczonych na umyśle i wyzutych z prawdy, którzy sądzą, że z

pobożności można ciągnąć zyski. I rzeczywiście, pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym. Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym.

Dzięki Bogu, nie zajęło czterdziestu lat przyjęcie tego nastawienia serca, ani życie w takim stanie zadowolenia. Co jest potrzebne, aby „wejść do tego odpocznienia?” Objawienie, że jesteś dzieckiem Bożym! On jest twoim Zaopatrzycielem, ponieważ jest twoim Ojcem. Jego zaopatrzenie nie jest oparte na twoich działaniach. On zawsze zaopatruje w oparciu o skończone dzieło Pana Jezusa Chrystusa, który zapłacił cenę za ciebie, abyś stał się narodzonym z Ducha dzieckiem Bożym. Nigdy nie staniesz się „synem”, który jest równocześnie „sługą pierwszej klasy” (w finansach), dopóki nie „wejdziesz do tego odpocznienia”. Zawsze będziesz bardziej skoncentrowany na swoich własnych potrzebach, niż na konieczności zaspokajania potrzeb Mistrza. „Lęk przed niedostatkiem” zawsze będzie ci dyktował, że pieniądze, które do ciebie przychodzą powinny być raczej przeznaczone najpierw na potrzeby własne, lub schowane na przyszłość niż na zaspokajanie potrzeb finansowych Królestwa Bożego. Innymi słowy mówiąc:

NIE JESTEŚ WOLNY, ABY BYĆ SŁUGĄ BOŻYM, DOPÓKI NIE JESTEŚ „W PEŁNI PRZEKONANY”, ŻE JESTEŚ SYNEM!

Dlaczego synowie mojego dziadka byli tak wolni od trosk o zaspokojenie ich własnych potrzeb, że mogli czuć się wolni do poświęcenia całych swoich dni na „biznes rodzinny”? Ponieważ oni dobrze zrozumieli to, że są synami! Wiedzieli o tym, że gong wzywający na posiłek odezwie się na czas, wiedzieli, że wszyscy razem będą spożywać z jadalnego stołu dziadka każdego wieczora. Nie było żadnego powodu, aby sądzić inaczej. Byli synami, dziedzicami wszystkiego, co należało do niego. Było nie do pomyślenia, że dziadek odmówiłby im posiłku. Mieli całkowite przekonanie, że ojcowskie zaopatrzenie codziennych potrzeb umożliwia całkowite oddanie całej siły na pracę w polu.

++++++++++++

Gdyby mieli jakiekolwiek wątpliwości co do zapewnienia im przez dziadka zaopatrzenia, musieli by część swego czasu poświęcić na zaspokojenie swoich własnych potrzeb. Lecz wolni od tych trosk, cały swój czas i uwagę kierowali na przyniesienie żniwa.

Taka „wiara w Ojcowskie zaopatrzenie” jest dokładnie tym, czego nauczał Jezus w Ew. Mateusza 6, gdy mówił:

Mat 6:31-34

Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.

Smutno to powiedzieć, lecz Kościołowi w znacznej części brakuje tego przekonania. Pierwszą przyczyną jest to, że weszliśmy raczej na drogę „religii” niż „synostwa”. Nie zrozumieliśmy tego, że najpierw jesteśmy synami, a dopiero później sługami. W rzeczywistości jest nawet znacznie gorzej. Po raz pierwszy widzę, że nigdy tak naprawdę nie będziemy wolni do „służby pierwszej klasy” dopóki nie zrozumiemy w pełni, że jesteśmy naprawdę „synami” i „dziedzicami” Boga.

Byliśmy tak zorientowani na „uczynki”, że przyjęliśmy słowa Jezusa Mat 6,33 „szukajcie najpierw królestwa Bożego” nadając mu znaczenie „pracuj ciężej i ciężej, służąc Bogu” wpierw, a wtedy będziesz błogosławiony. Nie, Nie, tysiąckroć NIE! W ten sposób buduje się coraz więcej z mentalności najemnika opierającej się na twojej własnej sprawiedliwości i błogosławieństwie opartym na własnych uczynkach. Jest to mentalność najemnika a nie „synów i dziedziców”.

Pięć razy w Ew. Mateusza 6 Jezus powiedział „nie troszczcie się…” w odniesieniu do trosk o nasze życie. Dlaczego tak silnie to podkreślał? Powtórzę jeszcze raz NIE MASZ KWALIFIKACJI NA BOŻEGO SŁUGĘ, DOPÓKI NIE JESTEŚ NAJPIERW W PEŁNI PRZEKONANY, ŻE JESTEŚ JEGO SYNEM!

Dopóki nie masz pełnego przekonania o tym, że twój Ojciec wiernie zaopatrzy wszystkie twoje potrzeby zgodnie z obfitością chwały w Chrystusie Jezusie… opartego WYŁĄCZNIE na fakcie, że jesteś Jego „synem i dziedzicem”, nigdy nie będziesz prawdziwie WOLNY do służby tylko i wyłącznie dla Niego w dziedzinie finansów.

Gdy Duch Święty zaczął kłaść silny nacisk na to, że „sługa pierwszej klasy” stawia potrzeby swego Mistrza NAJPIERW, moje uczucia były zranione i, prawdę mówiąc, byłem nieco zaniepokojony. Jedną z rzeczy, których nauczyłem się przez te okresy intensywnej modlitwy w duchu było to, że absolutnie nie mam żadnej kontroli nad tym, co Duch Święty wybierze do nauki dla mnie w danej chwili. Chciałem zapytać: „jeśli moje szafarstwo jest główną rzeczą, którą muszę poznać, aby stać się sługą pierwszej klasy, to dlaczego nie uczysz mnie tych rzeczy NAJPIERW?” Powiedziałem wcześniej, że Duch Święty nie miał innego wyboru, jak nauczyć mnie wpierw rzeczy dotyczących darmowego otrzymywania z Ojcowskiej łaski. Tylko teraz, po tych latach wiernego zaspokajania przez Niego, bez względu na moje żałosne działania, moich potrzeb, dochodzę do miejsca, gdzie mogę w swym umyśle te dwie rzeczy rozdzielić. Uczę się teraz różnicy między ZAOPATRZENIEM a SZAFARSTWEM!

Moje prawo do spożywania przy Ojcowskim stole jest dane z łaski, dane mi na bazie doskonałego i zupełnego dzieła Jezusa Chrystusa. Wiara w tym skończonym dziele jest wystarczająca do zaspokojenia wszystkich moich potrzeb przez całą resztę mojego naturalnego życia a także na całą wieczność. Spożywam przy stole mojego Ojca ponieważ jestem Jego synem….!

Jeśli chodzi o zaspokajanie moich osobistych potrzeb: Jestem synem, współdziedzicem z Jezusem Chrystusem. Zawsze będę miał swobodny dostęp do jadalnego stołu dzięki Łasce Ojca opartej wyłącznie na skończonym dziele Chrystusa, gdy cierpiał, umarł i powstał z martwych, aby otworzyć mi drzwi adopcji do rodziny Bożej.

Szafarstwo, jednak, jest zupełnie inną sprawą. Teraz, gdy już zobaczyliśmy istotę naszego dziennego zaopatrzenia z łaski, opartego wyłącznie na synostwie, spójrzmy na szafarstwo. Ponownie Duch Święty uczył mnie dalej używając analogii do farmy dziadka. Gdy synowie wzrastali w fizycznej budowie, mądrości i umiejętnościach, wzrastał wraz z czasem też poziom ich szafarstwa. Gdy byli bardzo młodzi, powiedzmy w wieku pięciu lat, mieli obowiązek siedzieć w kombajnie obok dziadka lub jednego ze starszych braci. Gdy nieco podrośli, otrzymywali na początku bardzo proste zadania. Być może pierwszym zadaniem, jakie otrzymywali było wierne smarowanie kół każdego dnia; technicznie bardzo proste lecz konieczne, jeśli kombajn miał być utrzymany w dobrym stanie.

Dziadek mógł przyglądać się przez pewien czas, aby zobaczyć czy są wierni w tym codziennym szafarstwie. Jeśli, po jakimś czasie, okazali się godni zaufania, w miarę, jak rośli i mądrzeli, mógł przydzielić im zadania bardziej odpowiedzialne. Ta zasada promowania nigdy się nie zmienia (jeśli chodzi o szafarstwo) w Królestwie Bożym:

Łuk 16:10

Kto jest wierny w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy.

Proszę, zachowaj to najważniejsze w pamięci, że to jest zasada „Szafarstwa” a nie Łaski. Przede wszystkim to stwierdzenie Jezus uczynił na zakończenie przypowieści, którą nazywamy „O złym słudze”. Sam Jezus uczył jak człowiek powinien zarządzać swym życiem, aby służyć Królestwu Bożemu. Fakt, że Jezus nauczał tutaj o zarządzaniu pieniędzmi jest oczywisty poprzez następne zdanie:

Łuk

16:11

Jeśli więc w niesprawiedliwej mamonie nie byliście wierni, któż wam powierzy

prawdziwą wartość?

Właśnie tego Bóg szuka, gdy chodzi o wyposażenie Bożych Biznesmenów namaszczeniem mądrości, poznania i pełnej radości ku wypełnieniu ich powołania. On poszukuje szafarzy, którzy będą „wierni w zarządzaniu niesprawiedliwą mamoną”. Wywyższenie dotyczące twego szafarstwa pieniędzmi JEST w 100% zależne od twojego działania. Niewierność nie odsuwa cię od jadalnego stołu Jego Łaski. Nadal jesteś synem, lecz niewierność w zarządzaniu pieniędzmi, które ci powierzył zdyskwalifikuje cię z wyniesienia na wyższy poziom finansowego zarządzania finansami Jego Królestwa.

Jeśli okazałeś się być „niesprawiedliwym szafarzem”, On po prostu rozejrzy się za innym synem, który będzie wierny w tej dziedzinie. To nie jest kosmiczna wiedza. Jezus bardzo zniżył swoje nauczanie, abyśmy mogli właściwie zrozumieć, czym jest szafarstwo. Zasady objawione w przypowieści o złym słudze nie są przedmiotem tej lekcji. Chcemy wyjaśnić bardziej subtelne sposoby działania przeciwnika. Jeśli czytelnik nie jest zaznajomiony z zasadami tej historii, mam inne lekcje napisane i z radością wyślę ci je, jeśli będziesz je chciał mieć.

Myślę, że aby ruszyć dalej z tego miejsca dobrze będzie spojrzeć na świadectwo jednego z mężczyzn, który ma Boże powołanie do prowadzenia Bożego Biznesu. Stwierdził tak:

„Pan położył przede mną idee Finansów Królestwa jakieś 15 lat temu. Jednak 4 lata temu przemówił do mnie i powiedział, abym Mu zaufał w całkowicie nowej dziedzinie. Powiedział, że chce kogoś, kto ma zwyczaj podejmowania ryzyka. Był to dla mnie wielki krok, lecz zdecydowałem wziąć Go za słowo”.

Wtedy skierował mnie do handlu nieruchomościami i spekulacji towarami drobno-hurtowymi. Chciałbym móc powiedzieć, że ten plan był aż dotąd pełen sukcesów, lecz fizyczny poziom naszego sukcesu był ograniczony. Chciałbym również móc powiedzieć, że wykonywałem polecenia Pana z dokładnością co do literki. Niestety, teraz widzę, że daleko odszedłem od szczegółowych instrukcji, jakie miałem w tym czasie. Tak więc nie mogę oskarżać Boga o mój brak sukcesów”.

Niepowodzenia w postępowaniu zgodnym ze szczegółowymi poleceniami Pana są wspólną cechą, którą odkryłem we wszystkich świadectwach, jakie od tych mężczyzn otrzymałem. To samo mogłem zaobserwować u ludzi z Centrum Modlitwy, którzy mieli takie samo powołanie. Jest wiele powodów nieposłuszeństwa w dokładnym wypełnianiu szczegółowych instrukcji, lecz muszę podkreślić coś, co musi zostać zaznaczone jako pierwsze… TROSKA!

Wszyscy potencjalni Boży Biznesmeni, których osobiście znałem, byli zrównani z ziemią aż do tej chwili. Diabeł (jak dotąd) odnosił sukcesy w „pożeraniu” ich służby przenoszenia majątku do Królestwa Bożego. Jaka jest przyczyna tego, że diabeł odnosił sukcesy „pożerając” kogokolwiek lub ostatecznie skuteczność ich służby? Oto werset, z którym jesteśmy dobrze zaznajomieni, lecz rzadko kiedy jest nauczany w kontekście:

1 Ptr 5:8

Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew

ryczący, szukając kogo by pochłonąć.

Bez względu na to, czy zechcemy to zauważyć czy nie, każdy potencjalny Boży Biznesmen, którego osobiście znam, mógłby powiedzieć: „Aż do tej chwili, diabeł skutecznie pochłaniał skuteczność mojej służby. Zrobili wszystko, co mogli, aby „sprzeciwić się diabłu mocni w wierze”, jak stwierdza następny werset, lecz na próżno. Dlaczego? Otóż ciągle jesteśmy niszczeni przez brak poznania (Oz 4,6). Kluczem do „przeciwstawiania się diabłu w mocnej wierze” jest poprzedni werset mówiący:

1 Ptr 5:6

Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego.

1 Ptr 5:7

Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie.

(W BT Wszelkie troski złóżcie na niego,…)

Gdy „troszczymy się” (martwimy), jesteśmy kandydatami do „pochłonięcia”. Nie jest to bardziej skomplikowane, niż brzmi. W swym świadectwie ten mężczyzna powiedział, że Bóg potrzebuje kogoś, kto będzie podejmował ryzyko. Jest to zwykły sposób Bożego działania, jak to widać przez cały Stary Testament. Posłał Abrahama oraz jego 318 domowników na bitwę przeciwko zjednoczonym armiom królewskim. Posłał Gedeona z 300 mężczyznami przeciwko nieprzeliczonym tłumom wyszkolonych, doskonale uzbrojonych żołnierzy. Kluczem do zwycięstwa zawsze jest nauczenie się polegania na mocy Boga bardziej, niż na sobie.

Boży Biznesmen jest nie mniej w stanie wojny niż Abraham, Jozue, Gedeon czy król Dawid. Dopóki oni nie wypełnią swego powołania, diabeł i jego ludzie zawsze będą kontrolować gro ziemskiego majątku. Powstaje pytanie: „Jak to się stało, że diabeł odnosił takie sukcesy w pochłanianiu służby tych ludzi?” Z pierwszego listu Piotra widzimy, że to przez nasze „troszczenie się” (troski) diabeł bierze nad nami przewagę – pochłania nas.

Powtarzam, pięć razy w Ew. Mateusza, w szóstym rozdziale Jezus powiedział „nie troszczcie się”. Uczył, w jaki sposób służyć Bogu, a nie mamonie. „Ryzyko”, o które Bóg prosi Bożych Biznesmenów może wyglądać rzeczywiście przerażająco! Dopóki Boży Biznesmen nie jest całkowicie wolny od troski, nigdy nie będzie zdolny do precyzyjnego wykonywania poleceń, które otrzymał od Pana.

JESZCZE NIE NAUCZYLIŚMY SIĘ TEGO, ŻE NASZE ZAOPATRZENIE JEST CAŁKOWICIE NIEZALEŻNE OD NASZEGO SZAFARSTWA! ZAOPATRZENIE JEST OPARTE NA ŁASCE! SZAFARSTWO JEST OPARTE NA DZIAŁANIU. TO POZNANIE UWALNIA CZŁOWIEKA CAŁKOWICIE OD „TROSKI” DOTYCZĄCEJ ZASPOKAJANIA ICH OSOBISTYCH POTRZEB!

Byliśmy niszczeni przez brak tego „poznania”. Jest to jedno z subtelnych zwiedzeń, które diabeł używał, aby „pożerać” Bożych Biznesmenów. Gdy ryzyko naszego szafarstwa znacznie wzrasta, widzimy, że to ryzyko zagraża naszemu zaopatrzeniu. W tym momencie idziemy na kompromis ze szczegółowymi Bożymi instrukcjami z powodu naszego własnego wnioskowania…. i to, co chcieliśmy przez kompromis zatrzymać… tracimy!

Powtarzam stale i wciąż, nasza służba jako Bożych Biznesmenów jest „pochłaniana” przez wroga ponieważ w naszych umysłach nie oddzieliliśmy wystarczająco SZAFARSTAWA od ZAOPATRZENIA.

Lecz to się zmieni

topodin.com