Category Archives: Pozostałe

4 wersy, czy znasz je dobrze na pewno?

http://staticfiles2.outreachinc.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/06/bodybuilding.gifBrian Orme

Te cztery biblijne wersy są prawdopodobnie jednymi z najczęściej błędnie interpretowanych pism. Wiem, używałem ich poza kontekstem wielokrotnie, lecz teraz zobaczymy, jakie jest ich rzeczywiste znaczenie.

Nie sądzę, żeby było przestępstwem korzystanie z nich w nieco innym kontekście, nie jestem pedantem, lecz myślę, że znajomość oryginalnego kontekstu może być pomocna w zrozumieniu i zastosowaniu ich pełni i pięknego znaczenia Pisma. Weźmy je więc ze szczyptą soli.

http://staticfiles2.outreachinc.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2014/06/bodybuilding.gif

Wszystko mogę w tym, który daje mi siłę (który mnie umacnia)” Flp 4:13.

Ten krótki wers często jest cytowany przez sportowców, znajduje się na nalepkach na zderzaki, jako szczere wezwanie do osiągnięcia wspaniałych rzeczy takich jak bieg w maratonie, wspinani się w górach, wygranie zawodów, dokończenie remontu kuchni itp. Niemniej, jest to krótki – i pełen mocy – fragment, który swojego znaczenia nabiera z kontekstu, w którym się znajduje. Paweł pisze list do kościoła w Filipii, aby ich powiadomić, że Bóg nauczył go tego, aby był zadowolony we wszystkich okolicznościach, zarówno w czasie obfitości, jak i desperacji (pisze ten list z więzienia).

Tak więc, właściwym znacznie jest uznanie dla człowieka, który nauczył się iść za Bogiem w każdych okolicznościach. Cokolwiek stawało na drodze Pawła, radził sobie z tym z wiarą. Mogło to być kamienowanie, więzienie, rozbicie statku, biczowanie itd. Nie jest to wezwanie, aby ruszyć i dokonywać wspaniałych wyczynów, lecz jest to piękne przypomnienie, aby, pośród wzlotów i upadków życia całkowicie oddanego sprawie Chrystusa, dążyć do wiary i zaufania Bogu.

Continue reading

Co wskazuje na to, że masz zły obraz Boga

Jeśli prawdą jest, że prawda nas uwalnia to można powiedzieć, że te kłamstwa nas powstrzymują.

Jason L Clark
8. 05. 2014

Oryg.: TUTAJ

Jeśli prawdą jest, że prawda nas uwalnia to można powiedzieć, że kłamstwa nas powstrzymują. To, jak widzimy naturę Ojca ma nieskończone znaczenie – albo jesteśmy coraz bardziej wolni, albo coraz bardziej pozbawiani tej wolności.

Jest jedna fundamentalna prawda dotycząca Bożej natury i przez ten Jego aspekt powinniśmy mierzyć wszystkie inne: Bóg jest miłością (1J 4:8) a Jezus jest doskonałym wyrazem tego, jak wygląda miłość i co robi. On jest doskonałą teologią.

Prawdziwy obraz Boga będzie uwalniał i umacniał synów i córki do tego, aby byli podobni do Jezusa. Tak zostaliśmy zaprojektowani i stworzeni, aby poznać, że Bóg jest miłością i aby ta prawda przemieniała nas. Jeśli jednak popadniemy w patrzenie na Boga jako gniewnego, mściwego, oczekującego na to, że mamy żyć zgodnie z Jego standardami czy cokolwiek w tym rodzaju to takie przekonanie będzie majstrować przy naszym świadectwie i stanie osobistego życia duchowego.

Prawdziwy obraz Boga będzie uwalniał i umacniał synów i córki do tego, aby byli podobni do Jezusa.

Mamy do czynienia z mnóstwem fałszywych poglądów na temat Boga, lecz poniżej opisałem kilka sygnałów wskazujących na to, że masz fałszywy obraz Boga.

1. Do działania zamiast miłości motywuje cię poczucie wstydu

Poczucie wstydu czy potępienia często jest wskazuje na to, że wierzysz iż zdanie Boga na twój temat zależy od tego jak bardzo jesteś Mu posłuszny, jak bardzo Go kochasz i jak bardzo Go szukasz.

Po pierwsze: Bóg nigdy nie posługuje się w komunikacji poczuciem wstydu czy potępienia – to pochodzi z innego źródła.

Po drugie: nie masz nic do gadania w sprawie tego, co Bóg czuje do ciebie. Bóg jest miłością i Jego serce jest skierowane na ciebie, co w doskonały sposób wskazuje życie, śmierć i zmartwychwstanie Jego Syna.

Po trzecie: „miłujmy, ponieważ On pierwszy nas umiłował” (1J 4:19). Twoja pobożność, życie modlitewne, duchowe, zawsze mają być odpowiedzią na objawienie Jego miłości, jakie posiadasz, a nie napędzane strachem przed Jego gniewem czy rozczarowaniem.

Continue reading

Naucz się kochać tych, którzy czynią ci zło


22 kwietnia 2016

Przyp. tłum.: Autor używa w artykule różnych formy wyrazu „abuse”, który ma mnóstwo znaczeń, więc zamieszczam słownikową definicję (wg: ling.pl): „nadużyć/nadużywać, (z)robić niewłaściwy użytek z; (s)krzywdzić, źle (po)traktować, znęcać się nad, maltretować; wykorzystać/wykorzystywać seksualnie; obrazić/obrażać słownie, (ze)lżyć, (na)ubliżać, przeklinać; zniesławić/zniesławiać;”.

Od wydawcy: Niektórzy czytelnicy mogą czuć awersję do tego tematu. Zachęcam jednak do przeczytania tego artykułu jako wkładu do swojego własnego uzdrowienia.

Swego czasu śmiałem się z tego, że zatwardziałość serc Izraelitów doprowadziła ich do takiego stanu, że zamiast wejść do Ziemi Obiecanej, musieli spędzić 40 lat, wędrując po pustyni. W miarę jak docieram do 35 rocznicy pracy w służbie medycznej, dochodzę do wniosku, że jestem równie zatwardziały jak oni. Wiedzieli, że Ziemię Obiecaną zamieszkują olbrzymy i myśleli, że nie będą w stanie ich pokonać, więc nie posłuchali Boga. Jeśli o mnie chodzi to nie wykonywałem jednej rzeczy, którą Pan nakazał – kochać ludzi bezwarunkowo.

Łatwo jest kochać tych, którzy dobrze nas traktują, lecz niemal niemożliwe wydaje się kochać tych, którzy są dla nas okrutni. Przykazanie, aby miłować moich wrogów zostało wbite mi w głowę, lecz wydaje się, że przesłanie, które było doskonale zrozumiałe przez umysł, nie spenetrowało złomowiska mej duszy. To właśnie tam, pośród ran i żywych emocji z przeszłości, owo napomnienie do kochania innych okazywało się być bezsilne.

W czasie, gdy pracowałem w Tacoma, w stanie Washington, regularnie transportowałem pewnego pijaka, który wyspecjalizował się w gnębieniu ratowników medycznych w czasie najcięższych godzin służby – środku nocy, gdy wyjeżdżaliśmy po niego. Gdy już znaleźliśmy go, wrzucaliśmy go na nosze na kółkach i pozbywali w najbliższym szpitalu. Zrzędził i biadolił całą drogę na to, jak to źle mu jest jechać, a gdy miał gorszy dzień to opluwał nas i zalewał stekiem wyzwisk. Pamiętam, jak raz poprosił moją partnerkę, aby podała mu rękę. Naiwnie złapała go za rękę, a on chwycił ją tak silnie jak tylko potrafił, aż wydała z siebie krzyk i wrzeszczała a niego, żeby puścił. Robił takie rzeczy codziennie. Odczuwał w tym jakąś przyjemność (a może spełnienie), gdy wywoływał ból u innych.

Doradzałem ludziom, którzy przeżywali krzywdy i tortury z rąk swoich krewnych. Słyszałem, o takich rzeczach, które im uczyniono, tak wynaturzonych i chorych, że zastanawiałem się, jak to możliwe, że jeszcze żyją. Jak to możliwe, aby takich podłych, zboczonych i pozbawionych serca ludzi pokochać tak, jak nakazał Jezus?
Continue reading

Jak sprawdzić owoc?

Ojciec zapytał: „Jak sprawdzasz owoc?” i zacząłem się nad tym zastanawiać.

Jeśli o mnie chodzi to decyduję się na rozdzielenie go, zanim ten smakowity klejnot ląduje na języku. Nie obracam go w rękach, nie wącham uważnie. Zdaje się, że nie sprawdzam go wcale.

Chrześcijanie często używają zwrotu: „Sprawdź owoc”. Jest to swego rodzaju antidotum na wątpliwością, bądź sposób upewnienia siebie samych, że Bóg jest w danej sytuacji obecny i ma to oczywiście sens, o ile wiesz, jak sprawdzić owoc.
Ojciec wyeksponował mi ten zwrot w sercu i zobaczyłem w wizji pęk owoców znajdujących się na stole przede mną. Ponieważ uwielbiam owoce, zadziałałem tak, jak zawsze reaguję na owoce: szybko sięgnąłem ręką do tej sterty i wepchałem do ust pełną ich garść.

Uwielbiam owoce tak bardzo, że jestem gotów i na zły kawałek, aby go wypluć, kiedy już mam to w ustach.

checking fruit

Zdarzyło się to już niejeden raz, lecz nigdy nie powstrzymało mnie przed takim postępowaniem. Nawet po odrzuceniu tego złego kawałka, szybko sięgam dalej, ponieważ ten jeden nie znaczy, że wszystkie jest złe.

Poważnie, właśnie tak sprawdzam owoce.

Gdy więc Ojciec zadał mi to pytanie, zaśmiałem się, lecz zacząłem to też rozważać z duchowej perspektywy.
Znowu zdałem sobie sprawę z tego, że postępuję całkiem podobnie. Swobodnie sięgam po nie. A tak poważnie pytając to jak można sprawdzić owoc, nie sięgając i nie kosztując go? Wszystko inne go tylko zabawa z owocem.

Nawet jeśli z góry założy się, że wkrótce coś wypluję, jaki jest inny sposób na to, aby wiedzieć, jaki ten owoc jest? Zarówno naturalny jak i duchowy owoc może być piękny, pachnieć słodko lecz być kwaśny, bądź niedojrzały czy choćby mieć niedobry kawałek, lecz nie dowiem się o tym, dopóki go nie spróbuję.

Przewrażliwienie na punkcie duchowych rzeczy jest równie niepotrzebne, jak w przypadku naturalnych owoców. Pozwólcie, że wyjaśnię.  Zetknięcie się z czymś złym, nie jest śmiertelne, jak nam mówiono, a wyplucie jest doskonałym i natychmiastowym rozwiązaniem. Znaczy to, że nie osądzam niesprawiedliwie na podstawie denominacyjnych uprzedzeń czy teologii jakiejś biblijnej szkoły. Faktycznie spróbowałem czegoś i okazało się, że było kwaśne, ohydne czy fe. Mogę więc teraz wypluć to. Zrobione i koniec. Ze mną wszystko jest w porządku, nic niesamowitego nie wskoczyło na mnie.

Myślę o tym bardzo podobnie jak apostoł Paweł, gdy strząsnął węża – nawet nie zmartwił się tym ukąszeniem. Wiedział, że moc, która żyje w nim była większa niż trucizna węża.

Właściwym sposobem jest odważne próbowanie.

Continue reading

Codzienne rozważania_02.01.2016

Hurynowicz_rozwazania
Ew. Marka 16:15.
I RZEKŁ IM (JEZUS): IDĄC NA CAŁY ŚWIAT, GŁOŚCIE EWANGELIĘ WSZYSTKIEMU STWORZENIU.

W Bożym zamyśle ewangelia, czyli dobra nowina – wieść o krzyżu i dokonanym na nim przez Jezusa Chrystusa dziele zbawienia – ma zasięg globalny. Nasz Bóg „chce aby wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Słowo Boże mówi również:”Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Ew. Jana 3:16). Słowa te skierowane są do każdego człowieka, bez wyjątku. Narodowość, język, kultura, rasa, wykształcenie, pozycja społeczna, środowisko – to wszystko nie ma dla Niego najmniejszego znaczenia. Przed Bogiem wszyscy są grzesznikami i potrzebują ratunku. Również wszyscy mogą przyjąć zaoferowane w Jezusie Chrystusie zbawienie. Lecz każdy osobiście musi uznać swoją winę i uwierzyć w Zbawiciela. W niebie będą kiedyś zgromadzeni wszyscy wierzący i nową pieśnią podziękują Panu Jezusowi za Jego dzieło odkupienia słowami: „odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu” (Obj. 5:9).
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Jak zmieniać ten świat

Ponieważ wczoraj byłem w podróży i spotykałem nowych ludzi, późno dotarła do mnie wiadomość o zdarzeniach w Paryż. Na Facebooku pełeno było smutku i gniewu z powodu ofiar. Jakże to straszliwa tragedia; ci wszyscy ludzie zgładzeni w imię bezwzględnej ideologii, która nie szanuje ludzkiego życia!

Wszyscy możemy sobie wyobrazić podobną sytuację z własnym udziałem i odczuwać horror jaki towarzyszy atakowi w najmniej spodziewanym miejscu, utratę życia bliskich w kwiecie wieku.

Oczywiście, media będą w szczegółach opisywać wszystko, tworząc stałe fale smutku i strachu, co jeszcze bardziej pogarsza ten stan poczuciem bezsilności. Dla większości z nas Paryż jest bardzo odległy, my zaś nie możemy wpłynąć w żaden istotnych sposób na te niespokojne wydarzenia na Środkowym Wschodzie.

Miałem interesującą rozmowę o tym, jak Bóg chce, abyśmy reagowali na naszych przeciwników miłując ich a to przecież oznacza sytuacje podobne do tej. Odpowiedziałem, że nie mam pojęcia. Gdy myślę o tych ogromnie kosztownych rzeczach w naszym świecie, nie wiem, jak miłość mogłaby funkcjonować wśród takich ekstremów. Może jednak nie o to tu chodzi. Nie da się zobaczyć jej znaczenia, ponieważ tak naprawdę nie jesteśmy zaangażowani w nie.

Możemy się smucić z powodu ludzi w Paryżu, możemy modlić się o Bożą interwencję w tych rozpaczliwych okolicznościach i o globalnych przywódców, aby z mądrością zajęli się chaosem w naszym świecie. Pomocą może być uświadomienie sobie tego, że media zasypują nas intrygami, przy pomocy informacji, które pobudzają emocje w związku z sytuacjami, na które nie mamy żadnego wpływu, a to może być paraliżujące. Opłakujemy ludzi, których nie znamy, bojąc się sytuacji, których nie możemy kontrolować. Nie wiem, jak pocieszać ludzi z Paryża ani jak zakończyć fundamentalistyczną agresję islamu na ten świat, lecz wiem, jak dziś kochać ludzi wokół mnie. Znam ludzi, którzy przechodzą przez bardzo bolesne doświadczenia, noszą swój własny smutek i tym mogę nieść ulgę. Znam takich, którzy traktują mnie z pogardą i odrzuceniem, a przecież jest bardzo jasne, co to znaczy, kochać ich. Tak naprawdę nie możemy kochać „tego świata” w jakikolwiek istotny sposób. Jest to coś zbyt abstrakcyjnego i ogólnego na poziomie makro, aby można było wpłynąć jakkolwiek, lecz miłość ma ogromnie bogate znaczenie w okolicznościach najbliższych naszego własnego życia.

Czy nie dlatego Jezus kazał nam „kochać siebie nawzajem”, a nie tłumy czy cały świat? Miłość ma być stosowana w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej. Jeśli chcesz zmieniać świat, przestań śledzić sytuacje, który nie kontrolujesz i przenieś wzrok na tych ludzi, którzy są i na te sytuacje, które dzieją się tuż wokół ciebie, patrz tam, gdzie twoja miłość może doprowadzić do zmiany.

Jeśli rozpaczasz z powodu cierpienia ludzi w Paryżu i czujesz się bezsilny, nie mogąc im pomóc, pomyśl o kimś, kto przechodzi przez głęboki ból czy życiowe wyzwanie i znajdź sposób, aby dziś dać mu zachętę. Zamiast odchodzić w strachu i frustracji z powodu ISIS, znajdź kogoś, kto wyrządził ci jakąś krzywdę i pytaj Jezusa czy jest jakiś sposób na okazanie dziś miłości, dzięki czemu zacznie się odwracanie cykl złego, który jedynie dodaje ból do bólu.

Nie zwyciężamy zła tego świata przeżywając zamieszanie i trapiąc się, lecz przez okazanie miłości komuś, kto jest blisko nas. Każdy akt wspaniałomyślności i dobroci wnosi na ten świat światło. Za każdym razem, gdy przynosisz ulgę złamanemu sercu, gdy oferujesz dobroć obcemu czy poświęcasz czas komuś samotnemu, wylewasz odrobinę królestwa na ten świat.

Zawsze, gdy strach ustępuje miejsca miłości, która funkcjonuje bezpośrednio w naszych własnych, otaczających nas sytuacjach, ten świat zmienia się trochę, a moc niegodziwości jest łamana. Znajdź kogoś, komu okażesz miłość, zachęcisz czy pobłogosławisz dzisiaj, a będziesz miał udział w czymś znaczącym. Te większe sprawy możesz zostawić w ręku Ojca, który ma wszelkie możliwości, aby doprowadzić do tej zmiany.

8 cech współczesnego faryzeusza

ViolaFestival

F. Viola

Oglądam sagę „Wojny Gwiezdne” od 1977 roku i oczekuję mającej wkrótce pojawić się nowej serii. To taki smakowity kąsek na rozpoczęcie tekstu poniżej.

Choć to było „dawno, dawno temu w odległej galaktyce” kiedy faryzeusze spotykali się w „Centrum Jeden”, robiąc problemy Bożym posłańcom to faryzeusza i faryzeizm są jednak ciągle obecne z nami.

Oni są jak ubodzy: Zawsze będą z wami.

O ile faryzeizm bardzo mocno współcześnie podupada (przeżywając zaawansowane stopnie stężenia pośmiertnego) to faryzejski duch ciągle istnieje i jest powodem tego, że tak wielu niechrześcijan nie chce mieć nic wspólnego z Jezusem.

W wieku 18 lat spędziłem mnóstwo czasu z grupą, która mnożyła faryzeuszy jak króliki i ze wstydem przyznaję, że byłem jednym z nich.

Niemniej, dzięki Bogu, przeżyłem życiową pralnię, która wypłukała sporo (bądź, mam nadzieję, wszystko) z tego faryzeusza ze mnie. Niestety, nie każdemu się to zdarza. Wielu chrześcijan marnuje swoje cierpienia i pozostają tak samo zatwardziali, zgrubiali, sprawiedliwi we własnych oczach i osądzający, jak byli jako młodzieńcy.

Oto 8 cech charakterystycznych „chrześcijańskich” faryzeuszy:

1. Faryzeusze spędzają więcej czasu na tym, czego nienawidzą niż na tym, co kochają.

A faryzeusze nienawidzą ludzi. No, tych, którzy grzeszą inaczej niż oni sami. (Czyż to nie jest wygodne, że Bóg nienawidzi tych samych ludzi, co faryzeusze?). Eghm.

W umyśle faryzeusza uczniowie Jezusa, którzy trzymają się innej teologii nie powinni być w ogóle dopuszczani do dzieci i małych zwierząt domowych. Jeśli mówisz takiemu: „Nie zgadzam się z tobą” to on uważa, że „ewangelia jest zagrożona” i skacze z wysokiego klifu w kulturalno-teologiczną wojnę przeciwko tobie i twoim przyjaciołom.

To z powodu faryzeizmu chrześcijanie znani są głównie z tego, czemu się sprzeciwiają, zamiast być znani z tego za czym stoją. Jest tak dlatego, że określenie „ewangelikalny” zaczęło oznaczać fanatycznych zelotów, którzy do perfekcji doprowadzili taktyki „kulturowej wojny” i reprezentują groteskowo nienawistną wersje chrześcijaństwa powszechnie powszechnie wyrażaną przez ambitnych polityków.

2. Faryzeusze powiększają grzechy innych, minimalizując, czy nawet ignorując, własne.

Jezus powiedział, abyśmy strzegli się faryzeuszy, którzy są hipokrytami. A.W. Tozer ujął to tak: „Faryzeusz jest twardy dla innych, lecz delikatny dla siebie, lecz duchowy mąż jest miękki dla innych, a twardy dla siebie”.

3.Faryzeusze wierzą w (i rozpowszechniają) oskarżenia przeciwko innym, nie zwracając się do nich bezpośrednio, czego przecież domagałbyś się, gdybyś to ty był szkalowany (Mt 7:12).

Niestety, „chrześcijańscy” faryzeusze produkują więcej jadowitej krytyki i szerzą więcej trucizny niż katastrofy takie jak wybuch elektrowni jądrowej w Czernobylu. Szerzenie oszczerstw jest w biblii określane jako „trucizna”, ponieważ naraża ona niewinne dusze na toksyczne substancje, które są duchowo zabójcze.

Faryzeusze są biegli w oczernianiu, bombardując innych tym, że „Bóg jest po naszej stronie”, a tak naprawdę to nie wiedzą, co ze sobą zrobić dopóki nie 'walczą’ dla Jezusa.

Continue reading