Category Archives: Charisma

Dlaczego niektórzy wciąż nadają imiona aniołom?

Dlaczego niektórzy w prorockim ruchu wciąż nadają imiona aniołom?

Jennifer LeClaire

Tłum. B.M.

Niedawno usłyszałam proroctwo, które opisywało anielskie nawiedzenie. Oczywiście, jestem jak najbardziej za anielskimi nawiedzeniami. Zarówno Stary, jak i Nowy Testament przedstawiają mnóstwo przykładów objawiających się ludziom aniołów przynoszących niebiańskie wiadomości. Ale ten anioł najwyraźniej miał twórcze imię. Brzmiało ono „Bezpieczne Przejście”.

Zasmuca mnie fakt, że ponownie musimy obchodzić tą górę w ciele Chrystusa. Czyż nie było kontrowersji wokół Emmy -anioła kobiety, która rzekomo rozpoczęła współczesny ruch proroczy – i czyż nie było to wystarczające, żeby położyć kres temu rodzajowi bzdur? Najwyraźniej nie.

Continue reading

Nie jesteś jeszcze w związku małżeńskim?

Debbye Turner

Osobiście nie mam zamiaru śpiewać bluesa o byciu singlem. Ty też nie powinieneś.

„Dlaczego jeszcze nie wyszłaś za mąż?” jest najczęściej zadawanym mi pytaniem w obecnym momencie mojego życia. Co myśli sobie człowiek, który mnie o to pyta? Czy tak naprawdę pyta „Wszystko z tobą w porządku?”. Z pewnością właśnie to ma na myśli! Mimo, że zwykle daję grzeczną odpowiedź, w stylu „Po prostu czekam na Boga”, ale tak naprawdę to chcę z całych sił zakrzyczeć „Prawdę mówiąc, nie wiem. Ale nie martwię się tym. Cieszę się tym, jak jest! A teraz daj mi spokój! „.

Bycie samemu to przede wszystkim nie choroba, którą należy leczyć ani choroba, której się trzeba pozbyć czy plaga zagrażająca tkance naszej kultury. Nie ma absolutnie nic złego w byciu singlem. Nie potrzebuję uwolnienia od bezżeństwa. Nie potrzebuję uzdrowienia z niego. Mam się dobrze. Jestem normalna, zdrowa i wartościowa.

Kiedy Dawid napisał: „Wysławiam Cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła Twoje” (Ps. 139:14), nie miał na myśli bycia w związku w doskonałej jedności z drugą osobą. Chodziło mu o to, że był fantastyczny, dokładnie taki, jakiego stworzył go Bóg.

Żeby nie było wątpliwości: Tak, chcę wyjść za mąż pewnego dnia. Tak, chcę mieć dzieci.

Tak, wiem, że mam 36 lat. Ale wiem też, że Bóg ma boski i niesamowity plan dla mojego życia. Zaczął dobrą pracę we mnie i będzie wierny w ukończeniu jej (Flp.1:6: „Mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa”). W odpowiednim czasie On wskaże mi właściwą osobę i nie będę już sama. Jednak w międzyczasie – i chcę być tutaj bardzo jasno zrozumiana – jestem singlem. Nie jestem niekompletna ani ty nie jesteś!

Continue reading

Uzdrowienie z bólu bezdzietności

Anahid Schweikert

Tłum. B.M.

Co mówisz siostrze w Chrystusie, która nie może zajść w ciążę?

Dzisiaj powiedziałem coś głupiego. Starając się zaoferować słowo mądrości bez rzucania fałszywej nadziei kobiecie z ciążą wysokiego ryzyka, powiedziałem coś, co okazało się niewypałem. Mimo, że Maria ma dwoje dzieci, to również straciła dwoje z tej samej fizycznej komplikacji, która obecnie zagraża jej nienarodzonemu dziecku, i obawia się więzi z siedmiomiesięcznym maleństwem w swoim łonie, bo wie, że może ono umrzeć podczas porodu.

„Mam przyjaciółkę, która straciła troje dzieci – powiedziałem jej – a kiedy dowiedziała się podczas jednej z ciąż, że ich dziecko nie poradzi sobie, po prostu postanowili oboje kochać je, bez względu na to jak długo będzie w łonie. Ten czas miłości względem ich nienarodzonego dziecka pomógł im, gdy nadszedł czas smutku i bólu”. Ale to nie było pocieszające słowo dla Marii, którą uzasadnione obawy pozbawiły wszelkiej radości z ciąży.

Nie chodzi o to, że moje słowa były wyrwane z kontekstu; rozmawialiśmy o bolesnych emocjach związanych z niepłodnością. Wyczułem natychmiastową więź między nami, bo przeszedłem podobną drogę. Ale ze wszystkich ludzi, to ja powinienem wiedzieć lepiej, co zrobić zamiast starać się pocieszać ją czyjąś historią.

Gdy ją przeprosiłem za swój przygnębiający komentarz, zapewniłem ją, że ta powściągliwość w jej sercu jest normalną ludzką reakcją na smutek, jakiego już doświadczyła. Ja nazywam to ścianą smutku.

Biblia daje nam wgląd w kobiecy smutek opowiadając historię Anny (1 Sam.1). Anna czuła wstyd i przygnębienie, bo nie mogła mieć dzieci. Jej mąż Elkana, bardzo ją kochał, ale miał drugą żonę, Paninnę, którą najwyraźniej poślubił, żeby urodziła mu potomstwo. Peninna wzbudzała w Annie gorycz rok po roku, przypominając jej o bezpłodności.

Podczas jednej z corocznych pielgrzymek do Sylo z Elkaną, Anna doznała tak głębokiego smutku, że płakała i nie mogła jeść. Kiedy poszła do świątyni, jej cierpienie było tak wielkie, że nie mogła nawet się modlić. Kapłan Heli uznał, że jest pijana i skarcił ją (1Sam. 1:13-14). Później, zdając sobie sprawę z tego, że ją źle osądził, wypowiedział błogosławieństwo nad nią, mówiąc: „Idź w pokoju, a Bóg Izraela da ci to, o co go prosiłaś”. Dla Anny był to duchowy przełom. Oznaczało to, że Bóg wysłuchał jej modlitw. Wkrótce uspokoiła się i odeszła swoją drogą.

W końcu poczęła i urodziła Samuela, którego zabrała do świątyni, gdy miał 3 lata, żeby służył Panu. Później urodziła jeszcze pięcioro dzieci.

Nie każda historia o niepłodności kończy się tak jak Anny. Ale pokazuje nam bolesną walkę kobiety, która powierzyła swoje zranione serce Panu i oczekiwała na Jego pełną miłości odpowiedź na jej wołanie.

W naszej kulturze bycie bezdzietnym nie jest wstydem, ale może być wyniszczające, kiedy nie jest z wyboru. Prawie 5 milionów par w Stanach Zjednoczonych doświadcza bezpłodności w pewnym okresie małżeństwa.

Jednak najczęściej pary, które walczą z tą traumą napotykają albo na kłopotliwą ciszę albo niezręczne rady, nawet ze strony kościoła. Komentarze w stylu „spokojnie, kochana”, to zarówno obraza, jak i prostackie pojmowanie tego, co jest zazwyczaj plątaniną medycznych, emocjonalnych i duchowych tajemnic.

Więc co możemy zrobić lub powiedzieć, aby pomóc komuś, kto stara się przezwyciężyć ból bezdzietności? Oto kilka ogólnych wskazówek:

1. Bądź przyjacielem. Prawdziwa, wspierająca przyjaźń jest największym darem, jaki jesteśmy w stanie zaoferować każdemu, kto zmaga się z bezpłodnością. Bezdzietna żona nawet w dzisiejszym społeczeństwie czasami czuje się jak by nie pasowała do otoczenia.

Może prowadzić bardziej spontaniczny styl życia niż kobiety dźwigające odpowiedzialność za rodzinę, ale może ona być zbyt stara dla studenckiego tłumu i zbyt młoda, by być towarzyszką kobiet, które odchowały już swoje dzieci. Jednak w towarzystwie rówieśniczek, młodych mam, może boleśnie doświadczać „poczucia winy niedobitka”, które młode mamy czasami wyczuwają w kobietach, walczących o to, żeby tylko zajść w ciążę.

2. Rozmawiaj. Chociaż dobrze jest być wrażliwym na uczucia kobiety bezdzietnej, to nie zakładajmy, że jest ona zazdrosna lub nie może cieszyć się twoim szczęściem posiadania dzieci. Niewątpliwie będą takie dni, gdy będzie chciała z radością oglądać twoją córeczkę w przedstawieniu szkolnym, ale też i takie, gdy po prostu widok dziecka może poruszyć ją do łez.

Kluczem jest szczera komunikacja. Pozwolić jej swobodnie przyjąć lub odrzucić twoje zaproszenie. Jeśli czuje się niewygodnie w towarzystwie woich dzieci, zaplanuj babski wieczór lub tylko dla par.

Dla kobiety w twoim otoczeniu lub kościele, która boryka się z bezpłodnością, twoja fizyczna obecność i dostępność może wypełnić jałowe miejsce w jej rutynowym życiu codziennym, czego nie potrafi nawet jej rodzina. Jeśli dzieli was duży dystans, rozmowy telefoniczne i listy w tym okresie życia będą bezcenne, i niewątpliwie pojawią się w odpowiednich momentach.

3. Zaakceptuj jej duchowy stan. Nie bądź zaskoczony, jeśli twoja przyjaciółka będzie miała pesymistyczne spojrzenie na życie, lub będzie się wydawało, że ma obsesję posiadania dziecka. Weź pod uwagę, że wiele miesięcy rozczarowań albo hormonalne zmiany, które mają miejsce podczas każdej ciąży, czy żal po utracie dzieci, tylko potęgują jej ścianę smutku.

Kobieta, która nieustannie przeżywa rozczarowanie i śmierć może mieć trudności z pozytywnym nastawieniem. I odwrotnie, jeśli maskuje swój smutek, może to oznaczać, że boi się ujawnić swój ból, bo wówczas wyda się nieduchowa. Może być także zła na Boga, lub czuć, że Bóg ją karze.

Pomóż swojej przyjaciółce przejść przez ten stan duchowego zamieszania. Niech wie, że nie musi rozumieć Bożych planów i celów, aby Mu zaufać. Zapewnij jej bezpieczne miejsce, gdzie mogłaby zmagać się ze swoimi duchowymi pytaniami.

4. Rozpoznaj wyjątkowość jej doświadczenia. Musimy wiedzieć, że mężowie i żony, każde z osobna, mogą radzić sobie z pytaniami i żalem inaczej. Pomimo głębokiej miłości Elkany do Anny, jego pytanie „Czy ja nie jestem dla ciebie lepszy niż dziesięciu synów?”, pokazuje, że nie potrafił zrozumieć jej bólu (1 Sam. 1:8).

Ten rodzaj małżeńskiej dynamiki nie jest niczym niezwykłym. Poczucie winy, które może przyjść na skutek bezpłodności wystarcza, aby postawić wiele par na drodze do rozwodu. Wsparcie, odpowiedzialna relacja z inną parą, mogą pomóc, ale ponieważ problem bezpłodności wydaje się być (i często jest) długotrwały, pary mogą nie podjąć inicjatywy poszukiwania pomocy u innych.

Pary doświadczające bezpłodności prócz zmagania się z poczuciem winy często płacą wysokie koszty leczenia i życia w „próżni”, zawsze zostawiając miejsce na możliwość zajścia w ciążę. Ciągłe planowanie rodziny wpływa na wszystko, począwszy od kariery, po wakacyjne decyzje i rodzaj samochodu. Niestały charakter tych planów i niepewność może być trudniejsza dla żony niż dla jej męża.

Ogólnie mówiąc, trochę zrozumienia i dużo szczerego dialogu stanowi długą drogę w kierunku uzdrowienia z bólu bezpłodności. Celem jest trwać przy przyjacielu, dopóki on czy ona nie znajdzie rozwiązania dla tej sytuacji. Odpowiedzią Boga może być cudowna ciąża, budowa rodziny przez adopcję lub rodzicielstwo zastępcze, bądź pokój co do życia bez dzieci, życia spełnionego.

Dopóki odpowiedź nie nadejdzie, nie bądź, jak Peninna prowokująca gorycz Anny. Nie bądź jak mąż Anny, którzy bagatelizowali jej ból, lub jak Heli, który źle ocenił jej stan. Nie bądź zbyt szybki w słowach, jak ja byłem z Marią. Nawet zachęcające słowa mogą być odebrane jako proroctwo, więc nie naciskaj ani nie bądź zarozumiały.

Zamiast tego, bądź jak Jezus, przyjaciel, bliższy niż brat, który płakał nad grobem Łazarza i potem wskrzesił Go z martwych. A kiedy nie wiesz, co powiedzieć, po prostu milcz, roniąc łzy współczucia lub wysłuchując obolałego serca kobiety. Sama twoja obecność może wiele powiedzieć, wskrzesić wiarę i pomóc rozbić mur smutku.

Anahid Schweikert jest niezależnym dziennikarzem.

 все о продвижении сайтов

Dlaczego nie chcę zrezygnować z lokalnego kościoła

J.Lee Grady

Tłum.: BM.

To nie czas na przygnębienie i osądzanie. Kościół może najbardziej zajaśnieć w godzinie ciemności.

Gdy mój przyjaciel Ferrall Hardison przeniósł się do Proncetown w 1990 roku, objął pastorstwo w zielonoświątkowym kościele liczącym 70 członków. Założona w 1918 roku kongregacja, teraz była zmęczona, podstarzała, z niewielkim budżetem. Ferrell był tam 25 pastorem, a większość poprzedników zarządzała kościołem najdłużej przez rok lub dwa. Nie była to posada marzeń dla młodego pastora!

Dzisiaj ten kościół ma nową nazwę, The Bridge (Most), i urósł do 1250 wierzących uczestniczących w cotygodniowych nabożeństwach. Zeszłej jesieni ogłosili, że zakładają nowe centrum uwielbieniowe i nową kongregację w Goldsboro, która ma już 300 członków. Olbrzymia suma z budżetu kościelnego, 2,6 mln dolarów rocznie, idzie na cele ewangelizacyjne, i Farrell obliczył, że przynajmniej 3000 ludzi przyszło do Chrystusa poprzez ich usługę w ostatnich latach.

„Z powodu wszechobecnego negatywizmu wielu chrześcijan osiadło na mieliźnie przygnębiającego cynizmu. Sądzą, że Ameryka jest gotowa na sąd (czyż nie jesteśmy od wieków?) i że równie dobrze możemy zasłonić rolety, zwinąć się w kłębek na kanapie i czekać na pochwycenie”.

 W obliczu upadającej gospodarki dajemy więcej, powiedział mi Hardison. Zauważyliśmy, że ludzie dają, gdy rozumieją, jak ich dawanie zmienia ludzkie życie w kontekście wieczności.

Ferrell to prosty facet, którzy wierzy w modlitwę. Nie jest ani typem pastora celebryty, który prowadzi swój kościół jak business, ani samozwańczym „apostolskim” tyranem, który wyszczekuje polecenia swoim pracownikom i traktuje ludzi jak śmieci. Wierzy w podstawowe wartości biblijne takie jak służenie, pokora, usługiwanie zespołowe i współczucie. A ludzie napływają do The Bridge, ponieważ znajdują tam uwielbienie z Jezusem w centrum uwagi, głoszenie oparte na Biblii i przede wszystkim nowotestamentową miłość.

 Wierzę, że taki właściwie powinien być kościół.

Dzielę się tą opowieścią o sukcesie, ponieważ słyszę dzisiaj naokoło dużo narzekania. Znam ludzi, którzy przestali chodzić do kościoła z wielu powodów: byli zranieni przez pastora lub zlekceważeni przez innych członków kościoła, myślą, że wszyscy chrześcijanie to hipokryci (nie znam ani jednego chrześcijanina, łącznie ze mną, który by nie miał w sobie, chociaż odrobiny hipokryzji), lub, że żaden kościół w odległości godziny drogi nie spełnia ich oczekiwań.

 Z powodu wszechobecnego negatywizmu wielu chrześcijan osiadło na mieliźnie przygnębiającego cynizmu. Sądzą, że Ameryka jest gotowa na sąd (czyż nie jesteśmy od wieków?), i że równie dobrze możemy zasłonić rolety, zwinąć się w kłębek na kanapie i czekać na pochwycenie.

To jest naprawdę smutne, ponieważ ta ciemna godzina jest dla nas najlepsza okazją, żebyśmy zajaśnieli.

 Nie zgadzam się na porzucenie lokalnego kościoła. Każdego miesiąca spotykam takich pastorów, jak Farrell Hardison i widzę zachęcające oznaki życia duchowego. Wielu pastorów pozbywa się starych bukłaków i modli się o nowe wino. Kościoły współpracują z władzami lokalnymi i pomagają biednym. Młodzi ludzie znajdują Jezusa i z pasją walczą ze społeczną niesprawiedliwością.

 Pomimo, iż mamy czasy rozpaczy ekonomicznej, politycznej i moralnej, to niektórzy przywódcy zdecydowali się zapalić świeczkę niż przeklinać ciemności. Wiedzą, że ludzie są bardziej otwarci na ewangelię, gdy czasy są trudne.

Gdy wchodziliśmy w 2012 rok czułem, jak Pan mi mówi, że będzie to czas rozwoju dla kościołów lokalnych. Dostałem słowo z Obj. 3:2a, które jest słowem dla kościoła w Sardes: „Bądź czujny i umacniaj jeszcze to, co pozostało, a co może umrzeć” .

Będzie to także rok dla mniejszych kościołów, żeby się rozrastały. Wymagać to będzie od nas zmiany w sposobie modlenia się. Jednak jest dużo małych kościołów, które są połączone za sobą przez Boga, żeby być jak wojsko Gedeona. Jeśli Mu zaufamy, On użyje niewielkich kościołów do wielkich zadań.

Wiem, że kościoły mogą zejść z drogi. Mogą pogrążyć się w religijnej tradycji lub programach denominacyjnych, mogą się stać nieefektywne z powodu grzechu w przywództwie, mogą utracić swoją radykalność z powodu zaniedbania intymnej relacji z Chrystusem, albo mogą się wykoleić z powodu nadmiaru charyzmatyczności. Ale w każdym przypadku Jezus daje szansę na odnowienie.

 Proszę, nie rezygnuj z kościoła. To naprawdę może być nasza najlepsza godzina.

Ponad 100 lat temu brytyjski kaznodzieja Charles Spurgeon przypomniał swojemu pokoleniu, że Bóg nie ma planu B na przyciągnięcie świata do Siebie. Napisał: „Niektórzy chrześcijanie chcą pójść do nieba sami, w osamotnieniu, ale wierzących nie porównuje się do lwów czy niedźwiedzi lub innych zwierząt wałęsających się samotnie. Ci, co należą do Chrystusa są jak owce w tym względzie, że uwielbiają przebywać ze sobą. Owce podążają w stadzie i Boży lud też”.

Zachęcam cię, żebyś znalazł swoje stado, modlił się za swojego pasterza, kochał Boży lud i używał wszystkich swoich duchowych darów, żeby przyprowadzać ludzi do społeczności wiary, gdzie będą mogli znaleźć schronienie przed nadchodzącym sztormem.

продвижение

Odetnij głowę węża

Kay Winters
15 czerwca 2010

Miałam ostatnio okazję doświadczyć proroczego przeżycia, które jasno ukazuje stan kościoła w Ameryce. Chodzimy z mężem na wieczorne spacery, mijając czasami bogate sąsiedztwo. Lubimy widok luksusowych domów z ogrodami ozdobionymi wodospadami i fontannami. Czasami, ku zdumionym spojrzeniom, idziemy na tyły tych domów, znajdując tam niezwykłe baseny, boiska sportowe, miejsca na ogniska i widoki przypominające mi obrazy Thomasa Kindaida.

Będąc pewnego wieczoru na naszym spacerze, mąż nagle wykrzyknął: „wąż!”. Gdy odskoczyłam w przeciwnym kierunku zobaczyłem około metrowego grzechotnika, jakieś 30cm od miejsca gdzie szliśmy. Wychowana na farmie w stanie Georgia, wiedziałam jak zachowują się węże, a szczególnie jadowite żmije. Węże reagują na drgania ziemi, byłam wiec zdziwiona tym, że ten wąż nie syczał i nie zwinął się do ataku. Ku naszemu zdumieniu zignorował nas i powoli popełzł w przeciwnym kierunku. Wydawało się, że czuł się tutaj jak u siebie „domu”.

Zdecydowaliśmy się zaalarmować właściciela. Zadzwoniłam do drzwi. Przywitał mnie mężczyzna po 40stce. Powiedziałam: „Proszę pana, w waszym ogrodzie jest grzechotnik. Może zechciałby go pan usunąć”. Zamarł i nie odpowiedział. Wiedząc o tym, że wąż może szybko uciec, mówiłam dalej: „Proszę pana, tu w sąsiedztwie jest dużo dzieci”.

W końcu po kolejnej długiej przerwie, odpowiedział: „OK., chwileczekę”. Można było wyczuć, że nie chciał, żeby mu przeszkadzano, lecz moje ostatni stwierdzenie sprowokowało go do działania. Po chwili, która wydawała się wiecznością, właściciel wnurzył się z garażu z drągiem jakieś 1.8m, zakończonym wielkim, podobnym do brzytwy ostrzem.

Byłam zaskoczona tym, że grzechotnik dalej wędrował sobie w ślimaczym tempie. Właściciel podchodząc do niego z tyłu, wyglądał na przerażonego. Kilka razy podnosił swój oręż w powietrze, naprężając się z całej siły, wahając się jednak z wykonaniem śmiertelnego uderzenia. Nie chcą go krępować, milczałam, lecz nie mogłam powstrzymać myśli: „Co jest nie tak z tobą? Odetnij głowę wężowi, teraz!”

Służyć Bogu czy Mamonie
I wtedy, natychmiast, zdałam sobie sprawę z tego, że ta sytuacja z wężem jest podobna do obecnego stanu amerykańskiego kościoła. Właściciel reprezentuje kościół, a grzechotnik – Szatana.

Niestety, kościół nie jest straszny ani groźny dla Szatana. W rzeczywistości, wąż błąka się po Ciele Chrystusa tam i z powrotem, często bez oporu czy jakichkolwiek konsekwencji. Nie musi nawet syczeć, zwijać się i uderzać na nas, ponieważ stanowimy dla niego niewielkie zagrożenie. Wie o tym, że ogromna część kościoła nie jest skupiona na Chrystusie, lecz na sobie. Nasze serca nastawiliśmy na doczesne skarby, zamiast na te wieczne, szukając Bożej ręki, zamiast Jego twarzy. Nawet nasi duchowni zostali zwiedzeni, uważając wielkość swoich zgromadzeń, ofiar i budynków za miarę powodzenia. Skrzywiona ewangelia „powodzenia” nauczyła nas tego, jak wykorzystywać wiarę do uzyskania większych domów, lepszych samochodów i bezpodatkowych kont.

Duchowe oczy otoczyła nam infekcja, która zniekształciła nasze widzenie. Zaślepieni materializmem, gonimy za mamoną, podczas gdy Szatan leży cicho u naszych stóp. Pogoń za rozkoszami zatwardziła nas nie tylko na płacz potrzebujących, lecz również na szept Ducha Świętego. Nie chcemy, aby nasza codzienna rutyna została zakłócona w jakikolwiek sposób. Wynik jest taki, że większość z nas nosi znak, który mówi: „Nie przeszkadzać!” Potrzebujemy jakiegoś pobudzenia, które wyrwie nas z tej bezpiecznej strefy, abyśmy służyli w domu, kościele i w naszym społeczeństwie.

Podobnie jak w kościele w Laodycei, amerykański kościół został zwiedziony przez bogactwa. Nie mamy świadomości naszego duchowego ubóstwa i ślepoty. W rezultacie wielu amerykańskich chrześcijan nieświadomie czci bałwana mamony. W swym Miłosierdzi, Pan wykorzystał spiralę lecącej w dój ekonomii i monetarnego systemu, aby nas ostrzec, żebyśmy nie ufali niepewnym bogactwom, lecz Jemu, który udziela nam wszystkiego ku używaniu (p. Obj.. 3:15-19; Łk. 16:13).

Deptaj po wężach
Naszym zadaniem jest deptanie po wężach i skorpionach, niszczenie Szatana pod naszymi stopami. Niemniej, jednym z kluczowych elementów pozwalającym nam zwyciężać dzieła diabła jest głębia naszej pokuty. Tylko głęboka pokuta z naszego duchowego samozadowolenia i bałwochwalstwa uzdrowi duchową ślepotę, co umożliwi nam rozpoznanie węży w naszym życiu. Wtedy, gdy będziemy świadomi sztuczek Szatana, będziemy w stanie wstrząsnąć królestwem ciemności, zmuszając Szatana do ucieczki i postawimy znak „Zakaz wstępu!” na naszej ziemi.

Jezus dał nam moc do pokonania przeciwnika. „Oto daję wam władzę i moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi” (Łk. 10:19).

Musimy zostać pokoleniem pogromców węży, ponieważ nasza walka jest prowadzona przeciwko zwierzchnościom, mocom i władcom ciemności, i duchom złym w okręgach niebieskich. Jako żołnierze krzyża, musimy zmienić bierne serca na niepohamowanych bojowników i odciąć głowy wężom z naszego życia. Rzeczywiście, Jego moc działająca w nas może złamać wszelkie jarzmo i rozciąć łańcuchy, a Jego światło w nas może pokonać wszelką głębię ciemności.
“Gdyż na to objawił się Syn Boży, aby zniweczyć dzieła diabelskie” (1Jn. 3:8).

Te węże, które spotkamy, będą syczeć, zwijać się i atakować w obawie przed Tym Większym, którzy żyje w nas. Gdy będziemy używać autorytet i udzielonej nam przez Boga mocy, wiele z tych wężów będzie uciekać ze strachu. A co z tymi wężami, które opierają się i nie chcą wyjść z naszego życie? Musimy wtedy powiedzieć: „Odcinamy im głowy!” (p. Jk. 1:4;  1Jn 3:8).
Autorka wraz z mężem, Robem, założyli Prepare the Way Internationa, wędrowną służbę proroczą w Phoenix, w stanie Arizona. Ich misją jest zapalanie rewolucji i przebudzenia w Ameryce przez głoszenie pokuty, proroczego odnowienia i promowanie przebudzenia.раскрутка

Kolejne przebudzenie Boże

Nicki Pfeifer

Tłum.:  BM

Jedno z najpoważniejszych zagrożeń, z jakim się chrześcijanie zmagają to myślenie w kategoriach religijności. Gdy mówimy o „potężnym poruszeniu Boga” lub o „przebudzeniu”, często kojarzymy je z budynkiem kościoła. Otrzymujemy wizje, uwielbiamy Boga, słuchamy płomiennych ewangelistów, a przed ołtarzem wylewamy nasze modlitwy.

Nawet, gdy przenosimy to wszystko „na ulice”, to i tak wygląda, jakby się to działo w murach kościoła. Rozmawiamy z ludźmi językiem, jakim posługujemy się w kościele i modlimy się o nich w taki sam sposób, jak robimy to w kościele. Wszystko jest tak jak w kościele, z wyjątkiem miejsca.

Głosimy Słowo z Biblią w ręku lub ustawiamy scenę, żeby zagrać tą samą muzykę, co na niedzielnym nabożeństwie. Przenosimy kościół na ulice ale działamy w ten sam stary sposób od wielu dekad, na wzór starych bukłaków.

Jeśli ludzie nie są zainteresowani doświadczaniem tego, co się dzieje w kościele, to na jakiej podstawie sądzimy, że będą chcieli doświadczyć tego poza jego murami? Starając się w ten sposób przywołać Boże poruszenie nie rozpoznajemy sposobów, w jakich Bóg już działa w sercach ludzi w oderwaniu od tradycyjnych metod kościoła.

Kościół Nowego Testamentu był inny. Miał pewną przewagę. Był nią fakt, że chrześcijanie nie posiadali budynków ani tradycji, których musieliby bronić. I to pozwalało im na otwarte myślenie. Nie mieli ograniczeń. Dla nich przewidywanie poruszenia Bożego, albo opisywanie jak ono wygląda nie było ograniczone przez poprzednie praktyki lub stereotypy. Byli w stanie zobaczyć świat w zupełnie nowym świetle, w takim, które eksponowało małostkowość i ograniczoność żydowskiego myślenia na temat pracy Boga pośród pogan.

Podobnie jak żydowscy przywódcy z I-ego wieku, tak samo dzisiejsi chrześcijanie mogą się stać równie ograniczeni w swoim pojmowaniu aktywności Boga poza kościołem. Być może po tych 2000 lat uwierzyliśmy, że Bóg myśli tak jak my, działa tak jak my, mówi jak my i tak samo cieszy się z naszego towarzystwa.

Podobnie rzecz się miała z Pawłem do momentu spotkania Jezusa w drodze do Damaszku. Ta jedna rozmowa z Nim wymazała z jego pamięci wszystkie znane mu idee i modele. Nic już nie było takie samo. Wszystko się zmieniło. Musiał na nowo budować wszystkie swoje poglądy – na religię, społeczeństwo, kulturę i politykę.

Burzenie poglądów jest zazwyczaj trudniejsze niż budowanie. To dlatego upłynęło aż 14 lat od nawrócenia się Pawła do momentu wysłania przez niego Barnabę w 13 rozdziale Dziejów Apostolskich. Potrzebował czasu, żeby wszystko przemyśleć.

Po odbyciu pierwszej podróży misyjnej – tej, podczas której widział więcej nawracających się pogan niż Żydów – Paweł wybrał Sylasa i ponownie wyruszył (Dz. Ap. 16). Po udanych doświadczeniach, Paweł wraz i resztą towarzyszy przemierzali Azję Mniejsza, aż dotarli do Troady na Morzu Egejskim. Stamtąd wyruszyli do Macedonii i rozpoczęli grecką kampanię ewangelizacyjną.

Na Areopagu przedstawił nadzwyczajne, znakomite spojrzenie na  poruszenie Boże mające miejsce poza murami kościoła. To, co powiedział wprawiło w osłupienie wszystkich, którzy wierzyli, że Bóg działa tylko na określone sposoby, przy pomocy określonych osób i w konkretnych miejscach (rozumiecie – ludzie jak my!).

Powiedział, że Bóg objawiał się na różne sposoby w różnych kulturach od samego początku; On kocha wszystkich ludzi i działa w różny sposób, po to, żeby mogli mieć z Nim realną więź (Dz.Ap. 17:22-31).

Gdy Paweł przemierzał ulice Aten zauważył wiele bożków, którym Grecy oddawali cześć. Pośród nich był pomnik zadedykowany „Nieznanemu Bogu”. Ateńczycy wiedzieli, że gdzieś jest Bóg, który jeszcze nie został nazwany w ich panteonie, jednak zasługuje na to, by być czczony. Właśnie ze względu na tego Boga i uwielbienie Mu oddawane przez Greków Paweł powiedział: „Otóż to, co czcicie ja wam zwiastuję”.

Czy widzicie to?

Paweł potwierdził, że Ateńczycy nieświadomie wielbili Boga Żydów – Jahwe. Nie znali Jego imienia i nie mieli pełnego objawienia Jego dróg i pragnień odnośnie rodzaju ludzkiego. Nie znaczyło to, że byli w przymierzu z Bogiem. To również nie znaczyło, że byli na nowo narodzeni. Jednakże to potwierdza fakt, że Bóg działał w ich sercach, umieszczając w nich pragnienie poznania Go. Tak więc gdzieś, kiedyś w swojej historii Grecy uwierzyli, że istnieje Bóg, którego imienia nie znali ale wiedzieli, że zasługuje na uwielbienie.

Bóg potrafi poruszać się poza murami kościoła w taki sposób, jakiego nie możemy sobie nawet wyobrazić!

Paweł potrafił rozpoznać działanie Boga w tej kulturze i dostosować swoje przesłanie do niego tak, żeby przemówić do Ateńczyków w praktyczny i właściwy sposób.

Po zapewnieniu ich, że Bóg jest potężniejszy niż budynki a nawet większy niż ludzkie wyobrażenia i możliwości uwielbiania Go (Dz.Ap. 17:24-25), powiedział, że Bóg „ustanowił dla nich (narodów) wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania.” Właśnie tak, to Bóg jest odpowiedzialny za powstanie i upadek wszystkich narodów, i to On ustanawia granice.

Wówczas Paweł dodał coś jeszcze. Powiedział, że Bóg działa pośród narodów na ziemi w jednym celu: „żeby szukały Boga, czy Go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas” (Dz.Ap. 17:27).

Paweł przyznaje, że Bóg działał w narodach całej ziemi poprzez wszystkie wieki historii ludzkości. W tym czasie, gdy przygotowywał Izrael do stania się błogosławieństwem dla innych ludzi na świecie, On również pracował nad narodami, by przyjęły i zaakceptowały Jego Słowo. Nie stał bezczynnie.

 Bieg historii się nie zatrzymał, więc dlaczego mielibyśmy sądzić, że Bóg się zatrzymał? Dzisiaj musimy przyznać, że On działa w naszych sąsiadach, miastach i narodach tak samo, jak w kościele. Jeżeli ograniczymy pojmowanie „poruszania się Boga” lub „przebudzenia” jedynie do religijnych nabożeństw w budynkach kościelnych, to nie dostrzeżemy tego, co On naprawdę robi na ziemi.

 Oto skąd pochodzi moje przekonanie, że nie możemy określać tego, co Bóg robi według tego, jak się zachował ostatnio. Próba wskrzeszania poprzednich przebudzeń nie jest mądrym posunięciem ze strony chrześcijan. Powinniśmy mieć otwarte umysły i wyjrzeć na zewnątrz naszych religijnych klatek, żeby dostrzec, co w tej chwili Bóg robi.

 To, że Bóg mówi do niewierzących może być dużym zaskoczeniem dla wielu wierzących. Niektórzy mogą nawet sądzić, że dla Boga niemożliwe jest przekazać objawienie poganom. Ale Paweł tak nie myślał. W Dziejach Apostolskich 17:28 powiedział, że greccy poeci przekazywali prawdę o Bogu! Mówi: „Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy”.

Nie tylko Ateńczycy wielbili Boga Biblii ale również ich poeci należeli do tych, co otrzymywali objawienia o Nim i Jego tęsknocie za relacją ze wszystkimi ludźmi. Było to zupełnym zaskoczeniem dla dewocyjnych Żydów wierzących nauczaniu rabinicznemu, że poganie zostali stworzeni po to, żeby być „paliwem dla ognia piekielnego”.

Jezus powiedział w ewangelii Jana 16:8, że Duch Święty przyjdzie i „przekona świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie” (podkreślenie dodane). Nie powinniśmy myśleć w ten sposób, że gdy Duch Święty został wylany na „wszelkie ciało” (Dz.Ap. 2:16-21), to ludzie spoza kościoła otrzymali jedynie strzępki objawienia, które mogło przyprowadzić ich do Chrystusa.

 Paweł również w Liście do Rzymian 1:19 mówi: „Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił” (podkreślenie dodane). Ten werset zapewnia, ze Bóg działa w sercach ludzi na całym świecie, objawiając im prawdę.

Oprócz tego, że Bóg mówi do ich wnętrza, to również mówi na zewnątrz poprzez przyrodę, jak to stwierdza Paweł: „Bo niewidzialna Jego istota, to jest wiekuista Jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę” (Rz. 1:20).

 Muszę przyznać, że cały czas wyglądam poza mury kościoła i obserwuję, czy czasem Bóg się nie porusza.

 Jeśli potrafimy rozpoznać Boga w kulturze w taki sposób, w jaki robił to Paweł, to będziemy wiedzieli, jak zebrać żniwo. Żniwo samo mówi, kiedy jest czas zbierania; zbierasz plony zawsze na warunkach żniwa, nie na własnych!

 To, jak Bóg działa dziś w kulturze jest ekscytujące. Coraz więcej ludzi poszukuje tego, co rzeczywiste. Ludzie mają już dość tego, co jest fałszywe i podrobione. Wygładzone produkcje filmowe zostają zastępowane przez telewizję rzeczywistą. Ludzie cenią w tym swój udział. Prędzej umieszczą swoje nagranie video na You Tube niż obejrzą jakieś w telewizji.

 Ludzie chcą się łączyć z innymi. Globalne społeczeństwo stale się zawęża w miarę jak rozwój technologii pozwala na pokazanie wszystkiego, począwszy od ekonomii, aż po powstania zwane Wiosną Arabską.

 Czy dostrzegacie to? Czy tak jak Paweł, widzicie Boga w tym wszystkim?

 – – – – – – –

O autorce: Nicki Pfeifer wraz ze swoim mężem Markiem jest współzałożycielką Open Door Ministry w Chillicothe, Ohio (opendoorohio.com), gdzie pracują jako starsi pastorzy. Obydwoje są również założycielami Mark and Nicki Pfeifer Ministries (markandnicki.com). Nicki jest założycielką szkoły proroczej Fire School of Profetic Training, która ma filie na terenie całych Stanów Zjednoczonych., Azji i Afryki. Jako znany głos proroczy, Nicki bierze udział w konferencjach w USA i innych krajach.

как продвинуть свой сайт в поисковиках

Twój Pastor jest na linii ognia – módl się o niego, proszę!

28 września 2011

J. Lee Grady

Często, kiedy nauczam grupę ludzi, którzy pragną zostać usługującymi, zaczynam od słów: „Witam na wojnie.” Dodatkowo przypominam im, że w momencie gdy zgłosili się na ochotnika by stanąć na pierwszej linii ognia w duchowej bitwie, na ich plecach pojawił się widoczny z daleka, czerwony celownik. Służba może być czymś niesamowicie satysfakcjonującym, ale nie oszukujmy się: najczęściej polega ona na wykonywaniu niewdzięcznej pracy, pełnej bólu głowy, rozczarowań, konfliktów, osamotnienia, frustracji, wysłuchiwania małostkowych skarg i zażaleń oraz na zmaganiu się z napiętym budżetem.

Można by było przypuszczać, że każdy pastor ma pod sobą ogromny kościół i jeździ wciąż to nowymi samochodami, jednakże pamiętajmy o tym, iż przecięty kościół w tym państwie (w USA – przyp. tłumacza) składa się z 75 członków a przeciętny pastor zarabia mniej niż 34 000 dolarów rocznie – plus ewentualnie dodatkowa praca by wyżywić swoją rodzinę. Statystyki biją na alarm: 90 procent pastorów pracuje ponad 50 godzin tygodniowo; 70 procent twierdzi, że nie ma żadnych bliskich przyjaciół; 45 procent musiało odejść ze służby na jakiś czas z powodu depresji lub wypalenia.

Normalnym jest, że każdy lider przechodzi emocjonalne wzloty i upadki, jednakże w momencie gdy zniechęcenie zaczyna wycieńczać psychicznie, może ono powalić kogoś na dobre.

Eddie Taylor, mój przyjaciel, pastor Church on the Hill (Kościół na Wzgórzu) w Dalton, w stanie Georgia, parokrotnie stawiał już czoła naciskom związanym ze służbą oraz stał oko w oko z wypaleniem w służbie. Zaczął on bardzo mocno wczytywać się w historię Eliasza (zobacz: 1 Księga Królewska rozdziały 17-19) aby dowiedzieć się jak przetrwać ten czas; ostatnio podzielił się ze mną wnioskami dotyczącymi tego, w jaki sposób modlić się o ludzi w przywództwie. Jako że październik jest miesiącem poświęconym duchowieństwu, postanowiłem podzielić się głównymi zagadnieniami z tego, co mi powiedział.

Jestem pewien, że twój pastor bardzo ucieszyłby się z kartki z życzeniami wręczonej mu w następną niedzielę, ale podwójnym błogosławieństwem dla niego była by informacja, że regularnie modliłeś się o następujące rzeczy:

1.       Módl się przeciwko czarom i manipulacji. Gdy tylko Eliasz przeciwstawił się bałwochwalstwu w Izraelu, Izebel skierowała swoje działania na atak przeciwko niemu. Musimy zawsze pamiętać jakiego typu zasadzki stosuje szatan (zobacz: 2 List do Koryntian 2:11). Wróg uderza przede wszystkim w chrześcijańskich liderów, próbując wciągnąć ich w niemoralność, zwiedzenie lub pychę; podsyła też swoich ‘ludzkich wysłanników’ aby ich kontrolowali lub też zniechęcali ich. Przez modlitwę możesz obnażyć tą diabelską taktykę.

 2.       Módl się o odwagę. Eliasz był człowiekiem o mocnym charakterze. Nie tylko postawił się Achabowi, ale również zorganizował publiczną konfrontację między nim a fałszywymi prorokami Izebel. Jednakże, zaraz po tym jak w odpowiedzi na modlitwę Eliasza spadł z nieba ogień, Izebel grozi Eliaszowi – i jak mówi Biblia „Zląkł się (…) i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie (…)” (1 Księga Królewska 19:3). Liderzy są powołani do konfrontowania się z różnymi rzeczami, jednakże, aby to czynić, potrzebują ponadnaturalnej Bożej pomocy. Módl się, aby Bóg sprawił, że twój pastor stanie się odważnym człowiekiem.

 3.      Módl się przeciwko depresji. Po tym jak Eliasz ucieka na pustynię, zaczyna się zachowywać jak pastor cierpiący na wypalenie w służbie. „Dosyć już, Panie, weź życie moje (…)” (19:4). Normalnym jest, że każdy lider przechodzi emocjonalne wzloty i upadki, jednakże w momencie gdy zniechęcenie zaczyna wycieńczać psychicznie, może ono powalić kogoś na dobre. Módl się, aby twój pastor codziennie czerpał świeżą radość ze studni zbawienia.

4.       Módl się o odpocznienie. Po intensywnym czasie spędzonym na górze Karmel, Eliasz uszedł jeden dzień drogi z Beer-Szeby i spał pod krzakiem jałowca. Czasami twój pastor potrzebuje najbardziej jednego wolnego dnia. Mimo to, wielu pastorów czuje, że wciąż powinni wykonywać swoją służbę, albo z powodu oczekiwań innych, albo też z powodu oczekiwań, które sami sobie narzucili. Sytuacja jest o tyle bardziej dramatyczna, iż wielu z nich nie wyznaczyło sobie pomocników by razem z nimi uporać się z bieżącymi sprawami. Módl się, aby twój pastor nie tylko się wysypiał, ale również aby miał czas odpoczynku z dala od telefonu komórkowego, emaili oraz ciągłych pozornie podbramkowych sytuacji, które z pewnością mogą zaczekać.

 5.       Módl się o Boże dotknięcie. Po wyczerpującym pobycie na szczycie góry, Eliasz poczuł w sobie ponadnaturalny przypływ sił, nie tylko dlatego, że zjadł coś i spał, ale przede wszystkim dlatego, że został on dwukrotnie dotknięty przez anioła Bożego (zobacz: 19:6-7). Módl się aby twój pastor otrzymał podwójną dawkę Bożej obecności. Jedynie dzięki ponadnaturalnemu namaszczeniu od Boga jesteśmy w stanie usługiwać w mocy Ducha Świętego.

 6.       Módl się o uczniów. Nawet po tym jak Eliasz usłyszał głos Boga na górze Choreb, był skłonny pomyśleć, że jest jedynym prawdziwym prorokiem, jaki pozostał. Jednakże Pan powiedział mu, że jest 7 000 proroków, którzy nie pokłonili się przed Baalem, oraz polecił mu, aby namaścił Elizeusza na swojego następcę (zobacz: 19:15-18). Bóg nie chce, aby jego liderzy sami wykonywali swoją służbę. Bieg, do którego jesteśmy powołani, jest biegiem długodystansowym, który obejmuje wiele pokoleń! Módl się o to, aby twój pastor dobrze ustalił swoje priorytety, tak aby mógł inwestować swoje życie w młodsze pokolenie liderów.

P.S. Nie wręczaj tej listy swojemu pastorowi w następną niedzielę i nie mów mu, że modlisz się o powyższe rzeczy. (Mówiąc np.:” Pastorze, modlę się abyś miał odwagę skonfrontować się z plotkarzami w tym kościele, a zwłaszcza z panią Kowalską!”). Nikt nie chce poczuć się zmanipulowanym przez prośby modlitewne. Zamiast tego, módl się nikomu o tym nie mówiąc, i proś Boga aby potrzymał twojego pastora tą samą łaską, którą miał dla Eliasza.

 Tłum.: Magdalena Michna

   – – – – –  – – – – – – – –

J. Lee Grady jest byłym wydawcą czasopisma Charisma (Charyzma). Można znaleźć go na Twitterze wpisując leegrady. Chętnie dowie się z jakich powodów kochasz swojego pastora albo w jaki sposób twój pastor pobłogosławił ciebie lub twoją rodzinę..

aracer.mobi