Category Archives: Faith Living NOW

Kiedy Hunny opuścił mnie – 6

FaithLivingNow

Pewność odpowiedzi na modlitwę

19.10.2022
Zanim zobaczę wynik oczami, wiem, że jest odpowiedź na moją modlitwę. Nauczyłam się tego dawno temu, gdy Hunny był aktywnym alkoholikiem. Modliłam się o jego bezpieczny powrót do domu, co rzeczywiście martwiło mnie, ponieważ wiedziałam, że będzie prowadził pod wpływem. W czasie tych nocy, a było ich wiele, zamykałam oczy i modliłam się żarliwie: „Ojcze, proszę, żeby wrócił bezpiecznie”. W ciągu chwili ta słodka, delikatna Obecność wlewała się w moje serce, przynosząc ulgę. Zawsze było to coś tak cichego, że nie zauważyłabym tego, gdybym była zbyt rozemocjonowana. Hałas moich emocji mógł blokować świadomość tych rzeczy. Gdybym nie otrzymała tego pokoju, nie miała bym go.
Tak więc, dyscyplinowałam swoje emocje, aż do wyciszenia, jak opiekun przeprowadzający przez ulicę dzieci, rozkładający ręce. Stop. Mogły nie odejść całkiem, lecz, z pewnością, musiały być cicho w głowie i sercu, podobne do myśliwego czekającego w ukryciu bez ruchu i bez oddechu. Spokój jest kluczem.
Po tym, gdy poprosiłam Ojca, siedziałam przez kilka chwil bez słowa. Oczekując. Gdy tylko ten słodki Pokój znajdzie się w moim sercu, zawsze jest tak dobry jak poręczenie, wiem, że odpowiedzią jest „Tak i Amen”.

Continue reading

Kiedy Hunny opuścił mnie – 5

FaithLivingNow

Obecność

14.10.2022
Tak wiele słyszymy o przebywaniu w obecności Bożej, szukaniu tej obecności, czy zapraszaniu jej. Słyszymy również o tym, że po odejściu kogoś do wieczności czuje się jego obecność. W tym tygodniu Ojciec uczył mnie o obecności Hunny’ego.
Są takie momenty, gdy czuję jego obecność tak wyraźnie, że jest to nie do pomylenia. Zamiast spojrzeć bezpośrednio na jego krzesło, mam wrażenie, że powinnam odwrócić wzrok. Patrzenie na to krzesło rozpraszało. Niemniej, gdy patrzyłam gdzieś dalej, jego obecność była bardziej przemożna, większa.

Dowiedziałam się pewnych rzeczy o nim, których nigdy świadomie nie rejestrowałam, gdy był tu fizycznie. Jak… Hunny emanuje wyraźnym rodzajem męskiej siły, która jest unikalna dla niego i przykuwa uwagę. Wraz z nieoczekiwanym humorem, który przenika wszystko, co robi i mówi. Za tym wszystkim kryje się uspokajająca, spokojna mądrość.

Czuję, że jest najsilniejsza wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewam. A jednak nauczyłam się, że mogę zamknąć oczy i podążać za Jego obecnością, tak jak w przypadku Ojca. Najbardziej zdumiewające jest jednak to, jak w mojej percepcji obecność Hunny’ego łączy się z obecnością Ojca. Wchodzę i wygrzewam się w obecności Ojca i nagle Hunny zagląda.
Zrozumienie tego, że Hunny jest teraz w Ojcu nie wydaje się takie trudne teraz. Gdzie jest jeden, tam jest również drugi.
Odkryłam, że jest to wspaniały sposób na odsunięcie smutku żałoby. Po prostu podnoszę głowę, wznoszę w górę i znajduję tę obecność. A tak przy okazji, czy zauważyliście kiedykolwiek, że jak jesteśmy smutni i depresyjni to zwieszamy głowy? Jeśli jednak podnosimy w górę, automatycznie zaczyna zmieniać się atmosfera.
Gdy wygrzewam się w obecności Ojca, tak łatwo jest znaleźć tam Hunny, a to uspakaja żal, podnosi mnie i stawia moje stopy na twardym gruncie. Umysł oczyszcza się i serce wypełnia się ponownie radością.
Śmierć nie ma w tym miejscu zwycięstwa i tam właśnie chcę żyć każdej minuty.

Pracuję nad tym każdego dnia. Trzymając się tej radości. Czasami wymaga to ode mnie, abym nie słuchała „naszej pieśni”. Nie jeszcze. Nie wtedy, gdy łzy mogą być zbyt bolesne. Decyduję się nie byś smętna, a co najmniej, niezbyt często.
W tym życiu jest zbyt wiele piękna, aby je długo ignorować. Wydaje się, że w tych dniach odbywa się dla mnie pokaz. Drzewa zmieniają się a pogoda jest doskonała. Tak więc, piękno tańczy w słońcu tuż przed moimi oczyma. Nie mogę przegapić tego daru miłości.
Jest tak, jak uczyłam się latami. Ja decyduję, czy być smutną i w depresji czy spoglądać w górę i odkrywać ratunek. Jest tutaj, czeka na mnie, abym zdecydowała się na zmianę punktu widzenia. On gorliwie czeka, aby skąpać mnie w miłości i radości.

Podnieście wzrok, przyjaciele.
Faith

< Moja rada dla wdów i wdowców | Pewność odpowiedzi na modlitwę >

Kiedy Hunny opuścił mnie 4

FaithLivingNow

30.09.2022
FAITH LIVING NOW
Moja rada dla wdów i wdowców

Będzie to moja wskazówka dla wdów na podstawie mojego jednego miesiąca jako wdowy i bardzo niewiele więcej.

Po pierwsze: zalecałabym każdemu, że ta wewnętrzna konwersacja powinna się zacząć teraz, zanim ktokolwiek odejdzie. Pytaniem, które należy sobie zadać jest: „Jak zareaguję, gdy to się stanie?” Mówię „gdy”, ponieważ każdy spotka się ze śmiercią partnera. Taka jest rzeczywistość. Odpowiedzią nie powinno być: „Nie chcę o tym myśleć”. Taka
odpowiedź będzie twoim zagrożeniem. Wyjdź naprzeciw tym wewnętrznym demonom gdy jeszcze możesz uciec przed nimi, jeśli trzeba, to w okresowych przerwach, lecz wracaj i spotykaj je aż będziesz w stanie odpowiedzieć na to
pytanie na tyle wystarczająco, żeby ten demon wyparował.

Prowadziłam tą wewnętrzną konwersację przez kilka lat, wyłączając ją i włączając, a szczególnie uważnie w ciągu ostatnich kilku tygodni, gdy prawdopodobieństwo zdarzenia wzrastało. W szczególności wychodziłam
naprzeciw tym demonom dlatego, że się tego bałam. Jest to najlepszy możliwy ze wszystkich powód. Wiem z własnego doświadczenia , że gdy ukrywam się przed tymi demonami, które mnie przerażają to później cena
jest wyższa, niż sobie wyobrażałam. Teraz ta cena jest zdecydowanie niższa. Właśnie ta prosta różnica w cenie może uczynić bogatym… w pokój, a trauma zostaje wypchnięta. Warto. Tak więc, zazwyczaj lubię zdobywać się na odwagę i spotykać te wewnętrzne demony z oczekiwaniem na radość. W jaki sposób pokonanie tego jednego tym razem będzie korzystne dla mnie?

Tak więc, najpierw konwersacja. Jeśli twój partner już odszedł, zadaj to pytanie szybko. Zobacz obraz siebie samej (samego). Czy jest to dla ciebie do przyjęcia? W takim razie ten jeden punkt zaliczony.

Continue reading

Kiedy Hunny opuscił mnie 2

FaithLivingNow

4 wrzesień 2022
Jak żyć po śmierci (bliskiego)
Wygląda na to, że poznaję swego martwego małżonka lepiej niż przez ponad 30 wspólnych lat. Może dlatego, że nie jest martwy. To było tylko jego ciało. Teraz, gdy widzi różne rzeczy znacznie wyraźniej, pojawił się nowy aspekt jego charakteru; głęboka mądrość i rozumienie. Nadal używa darów, które miał. Jak to możliwe, że nasza miłość wzrasta jeszcze bardziej?

Co więcej, gdy patrzę na jego puste krzesło i pamiętam, jak na nim siedział, kocham go i tęsknię, lecz w następnej chwili zaczynam rozumieć, że ta osoba, która zwykła tu siedzieć, zmieniła się. Nie tylko fizycznie, lecz również intelektualnie i duchowo. Ciągle wzrasta. Porzucił te rzeczy, które go powstrzymywały. Może były to jakieś zachowania wyryte w nim w dzieciństwie. Może uprzedzenia pochodzące z przeżytych stresów , nawet pewne cechy tożsamości, które tak naprawdę nie były jego?

Teraz jest to zupełnie inny Hunny niż ten, którego ceniłam. Jest czymś więcej.

Tak więc, nie muszę się bać, że zapomnę jak wyglądał, nie ma to znaczenia. Nie muszę tęsknić za jego uściskami, są znacznie głębsze niż fizyczne ramiona. I nie muszę pragnąc, aby umiał czytać w moich myślach… potrafi.

Nie jest to złudzenie spowodowane szokiem. Nie jest to fantazjowanie w rozpaczy i nie jest to również uwielbienie martwego, ponieważ czuję go i słyszę czasami. To nie są wspomnienia.

Continue reading

Kiedy Hunny opuścił mnie 1

FaithLivingNow


1 wrzesień 2022
Gdy mój Kochany opuścił mnie i poleciał do wieczności, nie było mnie w pokoju. Wyszłam na chwilę, aby przestawić samochód. Tylko kilka metrów, tak, żeby karetka mogła się zmieścić. Mogła to być minuta może dwie, gdy wróciłam aby zobaczyć jak bez życia spada z krzesła. Podbiegłam do niego, ale on już odszedł.

Dzwoniłam już na pogotowie, aby powiedzieć im, że bardzo cierpi na bardzo silny ból brzucha. Cały dzień sądził, że wydala kamień nerkowy, ale tak nie było. Krwawił wewnętrznie. Gdy więc, znieruchomiały mu nogi, zadzwoniłam na 911.
Tyle, że było już za późno. Nie wiedziałam o tym. On również nie.
Po wezwaniu karetki, przepraszał mnie, za to, że był w tak potrzebującym stanie, na co ja mówiłam, że również miałam takie chwile. Odpowiedział: „troszczenie się o ciebie to nic wielkiego”.

Continue reading

Kiedy Hunny opuścił mnie 3

FaithLivingNow


25.09. 2022
Hunny powiedział: „Nie dbam o to” i uwolnił mnie od poczucia winy.

Znowu jestem na tej drodze pełnej ukrytych min i dołów zniszczenia. Po raz kolejny Hunny przychodzi aby mnie uratować. Stało się to ostatniej nocy, gdy wygrałam pojedynek na spojrzenia demonów „czy to była moja wina?” i „czy mogłam zrobić coś więcej?”
Oczywiście, tkwiło to gdzieś z tyłu od odejścia Hunny, ponieważ nie mam jeszcze świadectwa zgonu. Nie mam pojęcia co znalazło się na tym małym skrawku, gdzie stwierdza się „przyczynę zgonu”. Ostatecznie wpadłam w tą czarną dziurę poczucia winy błagając Ojca, aby nie pozwolił na dodawanie do tego niczego sugerującego moje niedociągnięcie czy zaniedbanie.
„Ojcze, proszę, nie zniosę tej myśli, że to była moja wina”.
I w dół tej dziury rozpaczy i udręki. Jest bezlitosna i nieprzebaczająca. Tak więc, widziałam, że nie mogę tu pozostać, a raczej spotkać się z tą szpetotą i zgładzić ją. Lecz jak?

Poszłam do Ojca… następnie do Hunny i obnażyłam swoją duszę. „ Co zrobię jeśli okaże się, że to moja wina?” – łzy płynęły mi po twarzy. Usłyszałam jak przez prawe ramię Ojciec mówi: ”Jak wiele przyczyn możesz obrócić w swoje poczucie winy? Czy chcesz, aby to była twoja wina? Nic mniej cię nie interesuje?” Z pewnością umysł może
dążyć swoimi przebiegłymi i wstrętnymi drogami. Gdy patrzyłam na Hunny, powiedziałam do niego „A co jeśli to rzeczywiście była moja wina?” Wtedy powiedział ze swą autorytatywną i zdecydowaną pewnością: „Nie obchodzi mnie to”. Widziałam za nim sceny jego cierpienia, które dotykały go tak intensywnie. Wiedziałam, że często chciał odejść,
lecz decydował się pozostać tak długo dla mnie. Doszło do tego, że było to już nie do zniesienia a on ciągle walczył.

Gdy przyszło światło, zobaczyłam, jak pospieszył do tego pełnego miłości, akceptacji pokoju. Nie obchodziło go to, w jaki sposób dostał się tutaj. Nie obchodziło go, ponieważ nie miało to znaczenia.
Wszystko, co się liczyło to była ta Miłość… wolność od udręki.

Moje poczucie winy rozpadło się i rozdrobniła na popiół. Nie miało już zębów, aby mnie ranić.
Kocham mojego Hunny i on kocha mnie… bezwarunkowo. Każdego dnia mówił to wielokrotnie… a ciągle słyszę go, jak mówi teraz: „Kocham cię”.

Słońce wzeszło wokół niego i nigdy już nie zajdzie.
Jestem kochana i jestem wolna od poczucia winy.

< Jak żyć po śmierci (bliskieg) | Moja rada dla wdów i wdowców >

Faith
FAITHLIVINGNOW@GMAIL.COM

Przytul COVID-19

FaithLivingNow

2 kwietnia 2020

Czemu ktokolwiek miałby obejmować Covid-19? Ponieważ MIŁOŚĆ uzdrawia zniszczoną tożsamość, a tak właśnie stało się z tym wirusem.

Pamiętacie, jak mówiłam o niszczących burzach? Ojciec objawił, że były stworzonymi bytami. Podobnie jak zwierzęta, drzewa i woda zawierają w sobie energię i życie. Zostały dane z pierwotnym celem  wzrastania człowieka, lecz ich wewnętrzna tożsamość została zmieniona przez przekleństwa i nienawiść ludzkości.

To samo zdarzyło się w przypadku Covid-19

Po nadmiernym stosowaniu antybiotyku, zainfekowana norowirusem mysz odnawia normalne funkcjonowanie limfocytów immunologicznego systemu i normalną morfologię wnętrzności.

Żołądkowo-jelitowe przewody ssaków obfitują w wirusy. Jak dotąd niewiele wiadomo o tym, w jaki sposób te wirusy wpływają na swego gospodarza, lecz ich normalna ilość i różnorodność sugerują, ze mają istotne znaczenie. Jest to informacja zaczerpnięta od dr Marilyn Roossinck, pracującej na Uniwersytecie Stanowym Pensylwania, specjalizującej się w patologii roślin, biologii i mikrobiologii środowiska.

Wirusy zostały stworzone przez Ojca na korzyść ludzkości, lecz przez lata zaczęliśmy je postrzegać jako zło zasługujące na zniszczenie. Znienawidziliśmy je, gromili i wykrzykiwali w ich stronę potworne nazwy

Nie niszczy to tego, co Ojciec stworzył, lecz niszczy wewnętrzną Tożsamość powodując, że zapomina ono o swym pierwotnym celu.

Zapytałam więc Ojca o to, w jaki sposób powinnam reagować na Covid-19, na co odpowiedział: „Uzdrów go miłością” i przypomniał mi pewną lekcję na temat burz.

„Cobidzie-19 wspomnij na swoją pierwotną Tożsamość jako wirusa stworzonego przez Boga ku korzyści ludzkości i służeniu jej. Unieważniam przekleństwa i nienawiść, którymi ludzkość cię obsypywała jak dotąd. Obejmuję cię z miłością i szacunkiem ze względu na piękno twojego stworzenia i proszę z nabożnym szacunkiem, abyś wrócił do swojej pierwszej miłości i pierwszego zadania. Doglądaj nas i sprawiaj, abyśmy kwitli pełnym zdrowiem”.

Może to wyglądać na przesadę, lecz pamiętaj… nic nigdy nie zostało uzdrowione przez strach, panikę i niepokój.

Pokutujmy (zmieńmy myślenie) i odwróćmy się od złych dróg (przeklinania stworzenia), aby Ojciec z nieba (naszego wewnętrznego Królestwa) mógł wyciągnąć do nas (jako Jedno z nami) swoją rękę (w Miłości) i uzdrowić naszą ziemię (wewnętrzne terytorium).

Błogosławieństwa na waszą drogę

Faith