Raymond Ibrahim
FrontPageMagazine.com
19 kwietnia 2011
http://www.meforum.org/2878/iraq-christians-persecution
W zeszłym tygodniu iracki muzułmański naukowiec wydał fatwę, stwierdzając, wśród innych barbarzyństw, że: „dopuszczalne jest rozlewanie krwi irackich chrześcijan”. Wzniecenie tego czym fatwa jest, nie wymaga więcej słów.
O ile atak z października zeszłego roku na kościół w Bagdadzie, w którym zginęło około 60 chrześcijan, jest powszechnie znany i uzyskuje dostęp do informacji w mainstream-owych mediach, faktem jest, że od chwili, gdy amerykańskie siły usunęły Saddama Husseina w 2003 roku, dla chrześcijan życie w Iraku stało się piekłem na ziemi.
Wśród innych okrucieństw, ścinanie głów i krzyżowanie chrześcijan nie należą do rzadkości; przesłanie mówiące „wy, chrześcijańskie psy, wyjeżdżajcie lub gińcie” są typowe. Islamiści uważają kościół za „sprośne gniazdo pogan” i straszą „eksterminacją irackich chrześcijan„. Jan Eibner, dyrektor Christian Solidarity International w ostatnim liście do Prezydenta Obamy dobrze podsumowuje sytuację:
Groźba eksterminacji nie jest pusta. Od upadku reżimu Saddama Husseina w wyniku skierowanej na nich przemocy ponad połowa populacji chrześcijan została zmuszona do ucieczki ze swoich domów i są dziś
Irakijczyk rozpaczający na pogrzebie dwóch braci zamordowanych za to, że byli chrześcijanami
rozproszeni po całym kraju. Według informacji podawanych przez Hammurabi Human Rights Organization ponad 700 chrześcijan zostało zabitych w tym biskupi i księża, a 61 kościołów padło ofiarą ataków bombowych. Siedem lat po przeprowadzeniu Operation Iraqi Freedom, katolicki biskup, Louis Sako z Kirkuk przekazuje: „W Iraku ten, kto nie jest muzułmaninem jest obywatelem drugiej kategorii. Często koniecznością staje się nawrócenie lub emigracja, ponieważ w przeciwnym wypadku ryzykuje się życiem”. Ta anty chrześcijańska przemoc podtrzymywana jest przez szeroko rozpowszechnioną kulturę muzułmańskiej supremacji, która sięga daleko poza tych, którzy pociągają za cyngiel czy odpalają bomby.
Wielką ironią, oczywiście, jest to, że prześladowania chrześcijan gwałtownie wzrosły pod amerykańską okupacją. Jak ujmuje to główny urzędnik Watykanu, chrześcijanie „paradoksalnie byli lepiej chronieni przez dyktaturę” Saddama. Jakie to robi wrażenie, że pod Saddamem, który notorycznie łamał prawa człowieka, chrześcijanie mieli się lepiej niż pod demokratycznym rządem sponsorowanym przez humanitarną, jak niektórzy powiedzieliby „chrześcijańską”, Amerykę?
Wydaje się, że Saddam, podobnie jak kalif Bagdadu, wykorzystywał lepiej wykształconych chrześcijan, którzy nie stanowili dla niego zagrożenia, jak jego bliski współpracownik Tariq Aziz. Co więcej, z korzyścią dla chrześcijan trzymał na krótkiej smyczy krajowych islamistów, którzy nienawidzili go jako świeckiego apostatę nie mniej niż chrześcijan.
I odwrotnie: przez umocnienie „tych ludzi” Stany Zjednoczone nieświadomie wyrządziły zło chrześcijańskiej mniejszości. Przez naiwne wpajanie wartości Zachodu muzułmanom, amerykańskie przywództwo stale myśli, że „ludzie władzy” w naturalny sposób staną się liberalną, egalitarną społecznością, pomimo oczywisty dowodów zaprzeczających temu. Faktem jest, że w arabsko muzułmańskim świecie tradycyjnie „rządy większości” oznaczają dominację większego plemienia nad mniejszym, czyli islamską dominację.
Tak czy inaczej, gdy już kreatura „ludzi władzy” zostanie wypuszczona, mniejszości – w szczególności rdzenni chrześcijanie – idą na pierwszy ogień prześladowań. Faktycznie, dowody wskazują na to, że wspierany przez Amerykan „demokratyczny” rząd Iraku umożliwia i wzbudza prześladowania chrześcijan. (To wszystko wywołuje istotne pytanie: Czy tyrani tacy jak Saddam, Mubarak, Kadafi, kształtują brutalne społeczeństwa czy też z natury brutalne społeczeństwa wymagają tyranów o ciężkiej ręce, aby utrzymywać je w porządku?)
Inny wskaźnik mówiący o tym, że umocnienia muzułmańskich mas oznacza cierpienie chrześcijan jest taki, że choć iraccy chrześcijanie stanowią zaledwie 5% populacji, to składają się na 40% uciekinierów opuszczających Irak. Tak samo jest obecnie w Egipcie: „wzrastająca ilość spośród 8-10 milionów egipskich Koptów szuka sposobu na wydostanie się spod wzrastającego wykorzystywania przez islamistów narodowej rewolucji, która obaliła w lutym wieloletnią dyktaturę Mubaraka”.
Zniszczenia irackich kościołów
Egipskie problemy są wewnętrzne, podczas gdy prześladowanie irackich chrześcijan jest bezpośrednim wynikiem amerykańskiej interwencji. Jeszcze bardziej ironiczne jest podejście Obamy: usprawiedliwiając amerykańską interwencję w Libii głównie humanitarnymi zwrotami, zadeklarował ostatnio, że, o ile „prawdą jest, że Amerykanie nie mogą używać wojska we wszystkich przypadkach prześladowań … to nie może to być wymówką, aby nie działać w ogóle na rzecz tego, co jest właściwe”.
Zaprawdę, prawdziwe. Tak, jak Obama „działa na rzecz tego, co właściwe” dając militarną ochronę al Kaidzie powiązanej z libijską opozycją, iraccy, rodowici chrześcijanie nadal są eksterminowani, pod samym militarnym nosem Amerykan w Iraku.
Widzicie, w nieustannych próbach pozyskania tych bardzo pożądanych, lecz zawsze ulotnych „muzułmańskich serc i umysłów” – czym Obama obciążył nawet NASA – amerykańskie przywództwo świadomie ignoruje nieludzkie traktowanie islamskich „chrześcijańskich psów”, których wystarczy zaledwie wymienić, aby było to przyczyną niepokoju muzułmanów.
– – –
Raymond Ibrahim jest zastępcą dyrektora Middle East Forum
Tekst może być publikowany i przekazywany pod warunkiem umieszczenia jako części integralnej wszystkich informacji na temat autora, miejsca publikacji i linku do oryginału.
раскрутка сайта