Kiedy Hunny opuścił mnie – 8

Oddzielenie śmiercią
01.11.2022
Największym szokiem dla mnie było oddzielenie od Hunny’ego, ponieważ nigdy nie byliśmy oddzielnie. Nie znosiliśmy dobrze oddzielenia. Przez lata, nawet wtedy, gdy pracowaliśmy oboje, mieliśmy włączone przez cały dzień bluetoothy. W ten sposób mieliśmy żywe połączenie ze sobą od chwili, gdy rozjeżdżaliśmy się. Utrzymywaliśmy tą rozmową niemal przez cały dzień. Nawet, gdy rozmawialiśmy z kimś bezpośrednio to ten po drugiej stronie bluetootha po prostu czekał.
Niekoniecznie rozmawialiśmy ze sobą przez cały czas, po prostu wiedzieliśmy, że najbardziej krzepiącym miejscem na tym świecie była wzajemna obecność.
Na szczęście, po jego odejściu, szybko połączyliśmy się ponownie. Tak szybko, że mówił do mnie, gdy jechałam ze szpitala do domu. Choć temat był nowy, to sama rozmowa nie, była to raczej kontynuacja tego, co miało miejsce przez … większość naszego życia.

Ta różnica
Niemniej, tak, coś się zmieniło. Teraz byliśmy w końcu na blutooth’e bez końca. Nie wracał fizycznie do domu, no i ten mój gniew żałobnika zaczął wkraczać tu i tam.
Ostatecznie, pewnego dnia bluznęłam do niego: „Mam tego dość, potrzebuję ciebie uścisnąć, czuć twoją rękę na moich plecach, pocałunek na ustach” i rozpłakałam się.

Gdy łzy spływały mi z zamkniętych oczu, poczułam jego rękę jak pociera mi plecy okrężnym ruchem tak, jak to zawsze robił. „Jest w porządku, jest w porządku. Odszedłem, jestem tutaj”. Następnie usłyszałam go tak, jakby to był telepatyczny przekaz naszych serc: „Odczuwaj moje usta tak, jak odczułaś ramiona Ojca. Poczuj moją rękę tak, jak poczułaś rękę Jezusa. Jestem częścią nich, a oni są częścią mnie. Jesteśmy tutaj. W tobie. Ja Jestem”.
Intuicja była gotowa przyjąć to przesłanie. Wyobraźnia była tutaj, aby namalować ten obraz. A ten łączący Duch ciągle wibruje, jak zawsze. Jest to jak ocean, w którym pływam i chodzę, i mówię wewnątrz.

Przyjęcie
Następnie jest przyjęcie. Do mojego stylu zachowania należy: „strzeż swoje serce”. Ja zaś muszę machnąć drzwiami i zostawić je całkowicie otwarte, bez żadnego wahania czy rezerwy. Muszę ZAUFAĆ jem, Ojcu, Jezusowi, Duchowi. Gdybym nie przyjęła, nie miałabym go, odszedł by ode mnie całkowicie, a ja musiałabym nauczyć się jak żyć bez jednej części mego Jestestwa.

Ach! Jaką byłoby to traumą… i jest. Przejście przez tą separację dla tak wielu ludzi na całym świecie. Tylko dlatego, że nie pozwolili sobie UWIERZYĆ tym przebłyskom Prawdy, które migają przed naszymi oczyma. Ach, to tylko wyobraźnia. Tak, jakby wyobraźnia nie była wartościowym organem z repertuaru naszego Ducha.

Wolność
I jest jeszcze jedna cecha Ducha, która ostrożnie unosi się wokół mnie w tych dniach. Spotkałam się już z nią wcześniej. Podchodzi i powiewa swoimi długimi kosmykami tuż przed moim nosem albo wzrokiem, aż złapię te jej nieśmiałe wici. Wolność zanurza palce u stóp w moje przeżycia i kiedy otwieram się szeroko na przyjęcie, nagle odkrywam, że ona też jest częścią mnie.

Jestem bardziej wolna. To prawda. Nie jest to jakoś przerażające, przyznać się do tego. Jest to na moja korzyść raczej jakiś aspekt przejścia Hunny’ego z jego własnych resztek przeszłości, które podążały za nim bez przeszkód. W końcu nosimy je ze sobą bez względu na to, jak wiele z nich już „posprzątaliśmy”. Jak możemy nie? Bez względu na pełnię Ojca, w której chodzimy czysto wewnętrznie, wciąż są takie fragmenty naszego charakteru, które przyswajaliśmy w różnych okresach naszego życia tutaj, w tej fizycznej rzeczywistości.

Ale kiedy Hunny odrzucił je od siebie i poleciał w pełnię wolności, ja również uwolniłam się od subtelnych ich skutków. One też nie są już moje, nie muszę się nimi zajmować.
Teraz, kiedy mam z nim tą więź, jestem bardziej wolna w sobie, niż kiedykolwiek wcześniej.
Nawet w tm najdoskonalszym wydaniu.

Potrzeba
Są też skutki moich własnych cech empatycznych, które absorbują inne doświadczenia i traumy. Zwłaszcza na tym poziomie więzi, którą mamy. I herezją byłoby nienawidzić tego. Raczej uwielbiam te dary. Teraz nie są już potrzebne, skoro zostawił je za sobą.

Nie muszę się nim „opiekować”. Tak jak on robił to dla mnie… i nadal wydaje mi się, że tego potrzebuję.

Jakie to dziwne, że to trochę zmieniło strukturę naszego związku. Nastąpiła dziwna jednostronność. I czy to nie dziwne, że prawdopodobnie nigdy nie przestanę go potrzebować, dopóki jestem w tym ciele? Ale on, podobnie jak Ojciec, nie będzie już tego potrzebował.

Wierność
Tu w nowy sposób otworzyła się dla mnie wierność Ojca. „Zawsze będę z Tobą” jest teraz smaczniejsze niż kiedykolwiek. Ten świat może być zimny i niebezpieczny. Ale poznaliśmy, że Ojciec jest zawsze z nami. A teraz Hunny też jest tego częścią. Już kilka razy słyszałam, jak mi to mówił. Na początku było to dziwne, ale oczywiście, co miałoby więcej sensu? On jest teraz naprawdę, czysto Jednym. Więc zawsze będzie ze mną. Nigdy nie rozdzieleni.

pokój
Jestem spokojniejsza, może bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w ten sposób w tym życiu na Ziemi.

Jakże piękne są nici życia i wieczności.

< Wielkie lustro | >

Faith
FAITHLIVINGNOW@GMAIL.COM

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.