Kiedy Hunny opuścił mnie – 7

Wielkie lustro

20.10.2022
Przypomina mi się, że to, co widzimy po jednej stronie lustra, po drugiej jest zwierciadlanym odbiciem, przeciwieństwem tego pierwszego. Ten świat zawsze był i jest dychotomiczny.
(Dychotomia (gr. dichotomos – przecięty na dwie części) – dwudzielność; podział na dwie części, wzajemnie się wykluczające i uzupełniające do całości.)

Tak więc, co jest przeciwieństwem tej ogromnej fali narcyzmu, która porusza się w naszym świecie. Sądzę, że jest to wielkie przebudzenie prawdziwego siebie. Tego siebie, które jest stworzone na obraz Boga. W tych dniach odkrywamy je w fali, która, jak sądzę, nie była dotychczas widziana.

Ostatnio, odkrywam tą dychotomię w lustrze miłości i nienawiści w moim życiu z Hunny’m. Zagląda zza rogów od czasu przejścia Hunny’ego. Rozpoznaję ją, choć nie chcę tego widzieć. Nie teraz, gdy odkrywam coraz głębiej, jak wspaniały był dla mnie. Nie chcę widzieć również tej drugiej strony. Niemniej, oto jest. Owa dychotomia prawdy.
Tak więc, muszę spotkać się ze światłem prawdy odbitym w lustrze. Nie tylko z jednej strony, lecz również z drugiej. Jak głęboka była nasza wzajemna miłość, tak równie głębokie były nasze grzechy. Z obu stron, jak nic, o czym kiedykolwiek wiedziałam czy wyobrażałam sobie. Czyż nie taka jest prawda o wszystkich pełnych pasji a jednak młodzieńczo naiwnych istotach ludzkich? Czyż nie dlatego stworzyliśmy starożytne historie o greckich i rzymskich mitologicznych bogach, które miały więcej pasji niż żywi, a jednak naiwni ludzie? W tych historiach my sami odbijamy się jak w lustrach. Niewiarygodnie burzliwe, a jednak… tak powszechne.

Jak mówią: „Mądry człowiek po szkodzie”. Oczywiście, tak jest. Jest więc mi teraz łatwo wrzucić nasze życie na wielki mentalny ekran i odgrywać w kółko pewne sceny. Teraz, gdy już ta gra na ziemi jest zakończona. Nie oglądam jednak tego sama. On to widzi również. Wyraźnie.
Zadajemy takie pytania: Dlaczego on to zrobił? Dlaczego nie zrobiłam czegoś innego? Pytania, które nie mają rozstrzygających odpowiedzi, a raczej są jak zdejmowanie kolejnych warstw cebuli.
Są tak wypchane różnokolorowymi włóknami. Składają się z tych rzeczy, których nie da się dostrzec w ramach tych chwil. Ciągle nie do wyjaśnienia. Po prostu, byliśmy to MY.
Nie mogę powiedzieć, że jedne zachowania były błędne, a inne doskonałe. Po prostu byliśmy to My… odgrywający nasz wspaniały taniec relacji. Jedno, co mogę przyznać,.. zdumiewa mnie to, że musieliśmy to robić razem.

W pierwszym roku naszego małżeństwa dostałam zapalenia zatok i lekarz dał mi jakiś całkowicie nowy lek. Nikt nie wiedział, że niektórzy będą fatalnie na niego reagować, ani o tym, że to właśnie ja stanę na tym skraju.
Obudziłam się pewnego dnia i usłyszałam głos w głowie, mówiący: „Umierasz”, i tak było. Nie wiedziałam dlaczego, lecz wiedziałam, że jest to prawda, a byłam zbyt słaba, żeby choćby podnieść się i zawołać o pomoc. Zastanawiałam się nad tym i wiedziałam, że jestem spokojna i gotowa, lecz było takie jedno utrzymujące się wahanie. Powiedziałam Ojcu o tym w taki sposób: „Naprawdę chciałbym zobaczyć, co moglibyśmy razem z Hunny’m zrobić”.
Natychmiast, jakby na znak, wszedł Hunny, wziął mnie z łóżka na ramiona i ogłosił: „Zabieram cię do mojego rodzinnego lekarza. Twoi lekarze zabijają cię”.
Jak się okazało, miał racje. Powiedzieli, że już by mnie nie było, gdyby Hunny nie przytargał mnie tam.

Tak więc, przeżyłam i byłam z nim przez całkiem długi czas. Wiem teraz, co mogliśmy i co stworzyliśmy razem. Nie mogę być już bardziej wdzięczna. Był to najbardziej fantastyczny kalejdoskop przygód, tragedii i cudów.

Zastanawiając się nad lustrem Naszym lustrem, nie jestem pewna czy rozumiem cokolwiek lepiej te puzzle, lecz jestem jeszcze bardziej pewna tego, że ponownie wybrałabym i wolała uczestniczyć razem z nim w tej grze. Była to głęboko wnikliwa produkcja, wypakowana przygodami w każdej minucie. Na pewno mistrzowskie dzieło.
Przeszło mi przez myśl, żeby napisać pamiętnik. Hunny zawsze uważał, że niektóre części mogłyby stać się bestsellerami; zachęcał mnie zawsze do tego. Nie zeszło to jeszcze całkowicie z grafiku. Chodzi o to, że po prostu niektóre z tych najbardziej poruszających serce chwil, są zbyt … święte, aby się nimi dzielić. Nie mogę tych pereł rzucić w błoto publicznej posiadłości.

Teraz, gdy piszę te ostatnio zdania, krzesło Hunny’ego trzasnęło jęknęło najbardziej zdecydowanie. Tak samo to brzmiało, gdy na nim siedział. Nagle i niespodzianie, światło w myszce zaczęło mrugać przez kilka sekund, choć jej nie dotykałam.

Hmmm. No, w porządku. Zdaje się, że podzielę się kilkoma uwagami na ten temat.
🙂

< Pewność odpowiedzi na modlitwę | Oddzielenie śmiercią >

A do tego czasu, dużo błogosławieństw
Faith
FAITHLIVINGNOW@GMAIL.COM

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.