John Fenn
Przypominam sobie pewnego chłopca i dziewczynę, którzy udali się na swoją pierwszą randkę. Jeździł swym pierwszorzędnym 1965 GTO (http://tnijurl.com/a6553b36694b/). Choć pochłaniał ropę jak pożar rafinerii to przecież pod koniec 1974 roku nie każdy chłopak miał swój samochód. Była pod wielkim wrażeniem.
Nosiły go nerwy w drodze powrotnej z kina do domu, bo z silnika zaczął dostawać się do środka dym, a tu akurat włączyło się czerwone światło na skrzyżowaniu. Modlił się o lekki wietrzyk i szybką zmianę świateł, zanim oboje poczują ten smród palonego oleju… Litościwie światło zmieniło się szybko i pojechali dalej. Później mówiła, że nie zwróciła na to uwagi, po prostu była szczęśliwa, że jej chłopak zabrał ją na film swoim własnym samochodem!
Nie miał kasy na obiad oraz kino, więc było tylko kino, pierwsza randka, żeby się poznać. Lubił tą dziewczynę i nie chciał, aby ten wieczór tak się zakończył. Szybko przeliczył ile mu jeszcze zostało w kieszeni pieniędzy i, jako że właśnie przejeżdżali koło sklepu, bez namysłu zapytał czy nie chciałaby się zatrzymać na ciasteczka, na co gorliwie zgodziła się! Usiedli i rozmawiali przez dłuższy czas przy mleku i ciasteczkach i choć wydawało się jakby minęło kilka sekund, późna godzina zaskoczyła ich niespodzianie.
Noc skończyła się pocałunkiem, gdy odprowadził ją pod drzwi. Musiała wejść na schodek, ponieważ był taki wysoki – ach, ten łagodny, nieco przedłużony całus – po czym, gdy się pożegnali, uniosła się w górę do domu. Później powiedziała mu, że po tym pocałunku wiedziała, że go poślubi.
Jak już pewnie zgadliście, była to moja pierwsza randka z Barbarą. Była pod wrażeniem samochodu i moich manier, spontaniczności i troskliwości. Jej rodzice byli pod wrażeniem tego, że byłem z dobrej rodziny. W oczach jej matki wystarczająco dobrej dla jej córki, że tak powiem. Ja byłem pod wrażeniem jej urody, dobrego humoru, uporu, mądrości; była bezpośrednia i wesoła. Dobrze było z nią być.