Codzienne rozważania_03.01.10

Biblia w czterech słowach

Logo_Ryle

3 stycznia2010

James Ryle

Niech stanie się światłość!” (Rdz. 1:3)

Na początku Bóg powiedział: „Niech stanie się światłość!” Te cztery słowa podsumowują całą Biblię. Wszystko, co następuje po tym pierwszym zdaniu, ma na celu wypełnienie go. Gdy Bóg powiedział: „Niech stanie się światłość„, wydał polecenie, które nie zostało cofnięte aż po dziś dzień.

To jest Jego wola, abyśmy widzieli objawienie Jego miłości we wszystkim, cokolwiek uczynił, we wszystkim cokolwiek mówi i we wszystkim cokolwiek robi, abyśmy doszli do poznania Go, będąc kochani przez Niego i kochając Go.

Ogród, w którym nasi Pierwsi Rodzice zostali umieszczeni jest objawieniem Bożej miłości dla nich. Obfitość błogosławieństw i bliskość Jego obecności zasypują nas dowodami Jego miłości. Raj, z którego spadliśmy i do którego aspirujemy, świadczy o pełnej miłości Bożej woli dla nas.  Tak, nawet wybór innej drogi jest objawieniem Jego miłości. Bóg nie nakazał Adamowi i Ewie żyć w ogrodzie wbrew ich woli. Oto stało tam Drzewo Poznania Dobra i Zła, którego owoce oferowały im moc samookreślenia.

Kiedy popełnili błąd w wyborze i zostali wypędzeni z Raju, nadal Bóg objawiał Swoją miłość, okrywając ich skórą niewinnego zwierzęcia, zabitego z ich powodu. Następnie, gdy wyszli na porośniętą cierniami pustynię, udzielił im ochrony i mnóstwa naturalnych błogosławieństw. To jest miłość.

Lecz jest jeszcze znacznie więcej.

Gdy ludzkość mnożyła się i rozpowszechniała na Ziemi, Bóg wybrał Abrahama i jego potomków, aby uczynić z nich naród oddzielony tak, aby cały świat mógł zobaczyć objawienie Jego miłości w tym, jak troszczył się i zaspokajał potrzeby tych, którzy należeli do Niego.

Przekazanie Prawa na Górze Synaj było objawieniem Jego miłości, ponieważ Bóg wprowadził w ten sposób cywilny porządek ludowi włóczęg, który nie miał pojęcia o niczym innym poza opresyjnym niewolnictwem. Posyłanie Proroków i Jasnowidzów, Kapłanów, Sędziów i Królów to wszystko było wyrazem wielkiej miłości dla Jego ludzi. On podniósł standard ich życia i stworzył z nich latarnię, aby świat mógł wiedzieć Jego wielką miłość. Jednak największe Światło miało dopiero przyjść; największe objawienie Jego miłości do nas wszystkich było tuż za rogiem.

Przyjrzymy się temu jutro.

продвижение

Codzienne rozważania_02.01.10

Logo_Ryle

Objawienie Bożej miłości

James Ryle

I rzekł Bóg: „Niech stanie się światłość. I stała się światłość” (Rdz. 1:3)

Są to pierwsze zapisane słowa wypowiedziane przez Boga a jest tutaj znacznie więcej ukryte niż moglibyśmy początkowo dostrzec. Pisanie o tych sprawach jest, mówiąc słowami Eugene Peterson’a, jak: „próba namalowania ptaka w locie”. Nasze próby zdefiniowania i wyjaśnienia tego, co jest w nieustannym ruchu, będą w najlepszym przypadku rozmazanym obrazem, lecz postaram się to zrobić jak najlepiej.

Zastanówmy się: w Dniu Stworzenia Bóg powiedział: „Niech stanie się światłość” i była światłość. A przecież nie stworzył słońca, księżyca i gwiazd aż do Dnia Czwartego. Tak więc, zwrot „niech stanie się światłość” nie oznacza światła słonecznego. Co więc oznacza?

Jedynym sposobem, aby to poznać, to pozwolić Biblii mówić za siebie. Biblia mówi za siebie, jeśli zwrócimy uwagę na to jak używa pewnych szczególnych słów, takich jak: „na początku” i „światłość”. Szybki przeskok do Nowego Testamentu, pokazuje nam, co pisze Umiłowany Jan: „Na początku było Słowo i Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (Jn 1:1). Dalej, że „Słowo ciałem się stało” (w. 14). Stąd wiemy, że gdy Bóg mówi, to, co mówi, dzieje się. Księga Rodzaju pokazuje to: „I rzekł Bóg, i tak się stało” (ten zwrot występuje co najmniej 8 razy w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju).

W innym miejscu Jan napisał tak: „A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością,, a nie ma w nim żadnej ciemności” (1Jn 1:5). Po czym, kilka stron dalej: „Bóg jest miłością” (1Jn 4:8 i 16).  Aaaaa, więc Bóg jest Światłością; i Bóg jest Miłością. To tutaj właśnie Jan stawia obok siebie to, co dosłowne i co metaforyczne. Bóg jest Miłością – to jest dosłownie. Bóg jest Światłością – to jest metaforycznie. Jedno i drugie znaczy to samo.

Tak więc w Pierwszym Dniu Bóg na początku, kiedy Bóg powiedział: „Niech stanie się światłość!„, znaczyło: „Niech objawi się Moja miłość!”

I tak było.

Znaczy to, że wszystko cokolwiek wydarzyło się od Dnia Pierwszego dalej, aż po dzień dzisiejszy nawet, ma swój jeden cel, którym jest objawienie nam Bożej miłości w taki lub inny sposób. Przyjrzymy się temu bardziej szczegółowo jutro.

topod.in

Codzienne rozważania_01.01.10

Logo_Ryle

James Ryle

Powstań, zajaśniej, gdyż zjawiła się twoja światłość a chwała Pańska rozbłysła nad tobą” (Iz. 60:1).

1 stycznia 2010 – to jest świt nowego dnia, nowego roku i nowej dekady.

Co Pan może mieć nam do powiedzenia w tej ważnej chwili? Jakie słowo może nam przekazać, które przeniesie nas zarówno do przodu jak i wzwyż z niezachwianą wiarą, nieśmiertelną nadzieją i nie kończącą się miłością?  Co Pan może powiedzieć, co podniesie nas ponad szarzejące dni zimy, zarówno w naturalnej jak duchowej rzeczywistości, dać nam ciepłą wizję, która spogląda poza obecną chwilę i abyśmy mogli cierpliwie dotrwać do czasu, gdy chłód zelży a wiosna znów pojawi się nad nami?

Wydaje mi się, że wiem.

Nie jest to nic nowego; to słowa, które są z nami od jakiegoś czasu, podobne do wiecznie świecącej pochodni przekazywanej przez stulecia, oświetlającej każdy ciemny dzień i rozjaśniającej każdego słabnącego ducha.

Powstań, zajaśniej, gdyż zjawiła się twoja światłość a chwała Pańska rozbłysła nad tobą” (Iz. 60:1).

Są to słowa napełnione ogromna mocą – mocą świtał chwały; mocą wiary i odwagi. To słowa, które pobudzają nas do czegoś wyższego – „Powstań!„. To słowa, które wzywają nas do szlachetniejszej perspektywy – „Zajaśniej!”  Te słowa wlewają w nas wiarę, aby wierzyć w to, czego może jeszcze obecnie nie widać i uchwycić się tego – „zjawiła się światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą!”  Prowokują nas do aktywnego życia, które rodzi się z odwagi wiary. Zwróć uwagę na te szczególne słowa: „Powstań, Zajaśniej„. Znaczenie tego jest takie: jeśli wykonamy pierwszą część, „powstań!„, to Pan dopilnuje tego, aby miała miejsce i druga część, „zajaśniej!”

To jest miejsce, w którym wiara i odwaga muszą zareagować. Może nam się wydawać, że lepiej byłoby powiedzieć: ” Zajaśniej, a potem Powstań”. Wiesz, takie: „Panie, jeśli Ty mnie rozświetlisz, TO WTEDY ja wstanę i usłużę Tobie”.

„Nie – łagodnie odpowiada Pan – Ty wstań i służ Mnie, a WTEDY zajaśniejesz!”

Inaczej mówiąc: „Powstań! Zajaśniej!”

Wierzę, że właśnie to Pan mówi w tym nowym dniu, nowym roku i nowym dziesięcioleciu.   To mówi Pan do ciebie,… i do mnie. Przez następnych kilka dni będę rozwijał ten temat, mając jedno na myśli: aby pomóc ci doświadczyć obecności Bożej; aby słyszeć Jego głos i odkryć moc do wykonania tego, co On mówi, aby robić.

Powstań! Zajaśniej!

aracer

2010 LEPSZA DROGA

Kriston

Kriston Couchey

STRACIĆ WŁASNA WOLĘ

W godzinie przemiany Ojciec wzywa Swoich ludzi, aby umarli. Jesteśmy powołani do śmierci dla naszych własnych sposobów, myśli, postaw i działań. Jest to wezwanie do uśmiercenia własnej woli i własnych dróg, po to, abyśmy tu na ziemi stali się w pełni podobni do Chrystusa. Paweł napisał: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”. Nie jest to rok działania DLA Chrystusa czy pytania się o to „Co zrobiłby Jezus?”, lecz jest to rok, w którym będziemy robić to, co ON robi TERAZ, ponieważ On to robi i robi to przez nas. Ojciec nie wymaga od nas, abyśmy żyli swoim życiem dla Niego. Ojciec chce, aby abyśmy umarli ponieważ wtedy Jego Życie będzie mogło się manifestować przez nas.

Jak to się stanie? Czy postanawiamy naszym aktem woli być niewolnikami woli Bożej i wykonać wszystko, wiernie przestrzegać własnym staraniem i siłą każdego przykazania? W tej godzinie musimy zdecydować się na całkowitą utratę naszej woli i wykonywanie wyłącznie Jego woli, lecz syn niewolnicy nie posiada żadnego dziedzictwa w przeciwieństwie do syna wolnej. Nie bądź synem niewolnicy.

2010 LEPSZA DROGA

Niewolnik nie ma pojęcia o tym, co robi jego pan i służy tylko z obowiązku i według wymagań, aby wypełnić przykazania swego pana. Ojciec nie powołuje nas na niewolników, lecz na synów. Słudzy są posłuszni prawu Pana, synowie zaś wypełniają prawo Pana, ponieważ posiadają serca Ojca. Stają się sługami Miłości, którzy dobrowolnie składają swoje życie; tak samo jak Syn Miłości zrobił to 2000 lat temu. Jezus dał nam nowe przykazanie, abyśmy się Miłowali nawzajem i w ten sposób wypełniamy prawo i proroków. Możesz iść za Bogiem, bo musisz, ale też możesz stać się spełnieniem Bożych pragnień, ponieważ masz takie same pragnienia.

Na ten rok, jak dotąd, mam tylko jedno zadanie: odrzucić wszystkie moje namiętności/pasje i odpocząć w Miłości Ojca.

Kriston Coucheyраскрутка сайта

Zacznij rok 2010 ze świeżą wiarą

Logo_Grady

06 stycznia 2010

J. Lee Grady

Wiekowy już Oral Roberts mawiał: „Oczekuj cudu”. To dobra rada na wejście w ten nowy okres.

Gdy zielonoświątkowy ewangelista mający dar uzdrawiania, Oral Roberts, zmarł kilka tygodni temu, byłem zdumiony tym, że niektórzy chrześcijanie rzucili się na jego spuściznę tak szybko. Nie poczekali nawet kilku dni, aż rodzina i przyjaciele odbędą żałobę. O ile Billy Graham – prawdziwy chrześcijański gentleman – przekazał kilka uwag na temat Robertsa, łowcy herezji potępili go jak szarlatana.

Oprócz tego, że byli niewiarygodnie nieprzyzwoici, ich ostry osąd był niesprawiedliwy. Wiem, że Roberts popełnił wiele błędów podczas swej 60cio letniej służby, ale jestem wdzięczny za to, że miał odwagę wierzyć Bogu co do rzeczy niemożliwych. Był pionierem w wykorzystaniu telewizji, dzięki której mógł dotrzeć z Chrystusem do milionów w latach 60tych. Zbudował popularny chrześcijański uniwersytet i wbrew opozycji rzucił wyzwanie kościołowi, aby uwierzył w boskie uzdrowienie.

„Zachęcam was, abyście wchodząc w 2010 rok spisali sobie każdą jedną obietnicę, którą Bóg dał wam ze Słowa”.

Roberts nie był jakimś wyrafinowanym facetem; mężowie wiary rzadko kiedy są tacy. Urodził się w ubóstwie i jego pierwsze lata służby nie były olśniewające. Pewien zielonoświątkowy kaznodzieja uświęcenia, który żył w latach 30tych mówi, że pamięta, gdy Oral i Evelyn Roberts przeprowadzili się z Goergia do Oklahoma. Wszystko, co posiadali przywiązali z tyłu samochodu wzorując się na wierze pionierów, która wymaga ofiary i pokory.

Intrygujące jest dla mnie to, że Roberts zmarł dokładnie w chwili, gdy wchodzimy w nową dekadę. Jego śmierć, 15 grudnia, reprezentuje przemijającą erę. Pionierzy współczesnego ruchu charyzmatycznego odchodzą a to pobudza mnie do myślenia z pewną troską o tym, czy jesteśmy uzbrojeni w wiarę, która jest konieczna do wytrwania.

Nigdy nie utożsamiałem się z ruchem wiary, pomimo że słuchałem przesłań Kennetha Hagin’a i Norvela Hayes’a, gdy miałem 20 lat. Odwróciłem się, gdy pewni kaznodzieje wiary zaczęli tak bardzo skupiać się na finansowym powodzeniu, że stali się materialistami i manipulowali przy zbieraniu składek. Nie kupiłem filozofii „nazwij to i weź to” („name it and claim it”), ponieważ nie wierzę, że muszę ograniczać moją relacje z Bogiem do jakiejś formuły. Martwiło mnie to, gdy zwolennicy przesłania wiary zaczęli twierdzić, że nie możemy przyznawać, że jesteśmy chorzy czy kiedy mamy zły dzień. To nie jest wiara; to wypieranie się.

Chcę, aby w moim życiu, i jestem pewien, że tobie również na tym zależy, była obecna prawdziwa wiara. Paweł powiedział do Tymoteusza: „Celem tego, co przykazałem jest miłość płynąca ze czystego serca i dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej” (1Tym. 1:5 wg wersji ang.). Słowo „szczera wiara” (tu: nieobłudna -przyp.tłum.) jest w Biblii Króla Jakuba przetłumaczona jako: „niekłamana”. Oznacza to coś czystego, rzeczywistego i nieukrywanego. Nie jest udawana i nie jest zmieszana z cielesnością.

Częsciowo to, co nazywaliśmy w przeszłości wiarą było zmieszane z chciwością i egoizmem. Jeden z kaznodziei prosperity zachęcał swych uczniów, aby nosili T-shirty z napisem:”I WANT MY STUFF” (CHCĘ TEGO, CO MI SIĘ NALEŻY). Taka niedojrzała postawa jest słabym przykładem biblijnej wiary. Prawdziwa wiara, szczera rozmaitość, skupia się na królestwie Bożym, a nie na sobie. Wrasta ona mocno do wnętrza człowieka, gdy słucha obietnic Słowa Bożego, po czym buduje swoje życie na duchowej rzeczywistości.

Zaczynając rok 2010 wziąłem się za badanie życie Abrahama. Czytałem wielokrotnie wersy z Księgi Rodzaju, Listów do Rzymian, Hebrajczyków i Galacjan, które opisują podróż tego męża, którego nazywamy „ojcem naszej wiary”. Abraham udowodnił nam, że jeśli chcemy podobać się Bogu, musimy Mu uwierzyć; musimy cierpliwie ufać w Boży plan wydarzeń, a nie wprowadzać własny i naciskać na jego wykonanie.

Zachęcam was, abyście wchodząc w 2010 rok spisali sobie każdą jedną obietnicę, którą Bóg dał wam ze Słowa. Może modlisz się o lepszą prace, otwarcie drzwi służby czy duchowy zwrot w twoim kościele. Być może prosisz Boga o odnowienie rozbitej relacji czy sprowadzenie syna marnotrawnego do Pana. Być może jesteś jednym z tych tysięcy Chrześcijan, którzy modlą się i poszczą w tym miesiącu o duchowe przebudzenie naszego kraju. To będzie wymagało wiary!

Jakiekolwiek wyzwania rzuca ci życie w twarz, uchwyć się Bożego specyficznego słowa skierowanego do ciebie. Czytaj je, rozważaj i ogłaszaj. A gdy pojawią się drapieżniki wątpliwości, które przychodzą, aby ukraść ci te obietnice, stań zdecydowanie i przegoń je. Pamiętaj, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych.

Oral Roberts mawiał do swoich słuchaczy: „Oczekuj cudu”. Wierzę, że jest dobra rada dla nas na dzisiaj. Niech pojawi się w twoim sercu święte oczekiwanie. Bóg zaopatrzy cię w świeżą wiarę, abyś mógł stanąć naprzeciw każdego wyzwania w tym roku.

J. Lee Grady jest wydawcą magazynu Charisma.

You can find him on Twitter at leegrady. You can check out our scrapbook of Oral Roberts here.

продвижение

CO CIĘ USZCZĘŚLIWIA?

Linda S. Mintle

Uśmiałam się czytając taki nagłówek w USA Today: „Psycholodzy już wiedzą, co sprawia, że ludzie są szczęśliwi”. Nie wiedziałam, że szczęście jest tajemnicą, którą trzeba odkryć dzięki mojej wspaniałej profesji! Zdumiona, zaczęłam czytać. Cóż to za ekscytujące odkrycia?

Jeśli czytasz Biblię to nie zaskoczy cię to badanie, a tylko potwierdzi Boże metody działania.

1.  Najszczęśliwsi ludzie na świecie to ci, którzy spędzają najmniej czasu samotnie, a dążą do intymności i osobistego wzrostu. Gdy to czytam natychmiast myślę o Jezusie. On był bardzo aktywny jeśli chodzi o społeczność. Poświęcił swoje życie dla wiernej grupy swych uczniów i doprowadził do powstania intymnego kręgu 12 mężczyzn. Przez nich założył kościół. W pierwszym kościele najważniejsza była społeczność, intymność i osobisty wzrost.

2. Szczęśliwi ludzie nie osądzają siebie na podstawie tego co inni mają lub robią, to znaczy nie porównują siebie z innymi. Biblia wyraźnie mówi, że nie mamy mierzyć siebie miarą innych, lecz wyłącznie Słowem Bożym. Gdy jesteśmy posłuszni Słowu Bożemu i chcemy podobać się Jemu, nie brakuje błogosławieństwa i zadowolenia.

3.Materializm jest toksyczny dla szczęścia. Przypowieść o młodym bogaczu z Ewangelii Mateusza wskazuje właśnie na to. Pomimo swego bogactwa ten człowiek chciał czegoś więcej – życia wiecznego. Jezus podkreślił wagę zachowywania przykazań, lecz powiedział, że potrzeba jeszcze czegoś więcej. Musiał sprzedać to, co posiadał i ruszyć za Jezusem. Niestety, młodzieniec wybrał materialne posiadłości zamiast Chrystusa i odszedł „zasmucony”.

4. Optymizm jest ważny, nawet w trudnych czasach. Dzięki Chrystusowi, nadziei jest mnóstwo. Jeremiasz ogłosił (32:17): „Ach, Wszechmocny Panie! Oto Ty uczyniłeś niebo i ziemię wielką swoją mocą i swoim wyciągniętym ramieniem; nie ma nic niemożliwego dla ciebie”. W ostatnim rozdziale Księgi Joba, gdy już tak wiele wycierpiał i tak bardzo został wypróbowany, krzyczy: „Wiem, że Ty możesz wszystko, i że żaden twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny” (Jb 42:2). W Biblii mamy mnóstwo przykładów ludzi, którzy nie dali się sponiewierać okolicznościom czy wydarzeniom. Ich nadzieja była złożona w Panu, a końcowym efektem był pokój i odpocznienie.

5. Liczy się działanie. Nie tylko to w co wierzysz czy jakie masz poglądy na życie ma udział w twoim poczuci szczęścia. Ludzie, którzy oddają siebie innym i nie są pochłonięci sobą, są bardziej zadowoleni z życia. I nic zaskakującego tutaj. Bóg dał swego jednorodzonego Syna, ostateczny dar ofiarny. Dawanie jest biblijną zasadą, czy to jeśli chodzi o finanse, służbę, żywność, schronienie, czas czy talent. Wynikiem dawania jest błogosławieństwo.

6.  Ludzie szczęśliwi znają swoje mocne strony i korzystają z nich. Jesteśmy stewardami Bożych darów i mamy używać ich na Jego chwałę. Jeśli działasz w tych darach i robisz to, do czego cię Bóg wyposażył, jesteś szczęśliwy. Psycholodzy nazywają ten ruch „strumieniem”. Ludzie wiary „płyną” w Duchu.

7. Ludzie wdzięczni są szczęśliwi. Na wieki jesteśmy wdzięczni za Jezusa i Jego ofiarę, i za wszystko, co Bóg robi dla nas. Ze szczerej wdzięczności wypływa szczęście.

8. Najsilniejsze powiązanie ze szczęściem ma chęć przebaczania. Korzyści z przebaczenia są doskonale udokumentowane psychologicznie. Dla wszystkich wierzących przebaczenie nie jest opcją, lecz przykazaniem Jezusa. Przebaczamy innym, ponieważ On nam przebaczył.

Całe to poszukiwanie szczęścia na nic się nie zda, jeśli nie prowadzi do Tego, w którym można znaleźć zadowolenie. Prawdziwe szczęście nie jest związane ze zdarzeniami, pieniędzmi, władzą, sławą czy czymkolwiek innym z czym kojarzy je nasza kultura. Szczęście to wybór, jak głosi Pismo: „Szczęśliwi lud, któremu tak się powodzi. Szczęśliwy lud, którego Bogiem jest Pan” (Ps. 144:15).

W tym nowym roku niech twoim celem będzie szczęście, do którego dojdziesz zgodnie z powyższymi wskazówkami. W poszukiwaniu satysfakcji patrz na Boga i ucz się ufać Jego suwerenności i wszechwiedzy. Bądź Mu posłuszny i wierz, że ON we wszystkim współdziała ku dobremu. Pamiętaj, masz dostęp do Jego radości i właśnie to cię wzmacnia.

раскрутка

Dlaczego obrona męskiego przywództwa jest ważna dla zdrowia kościoła?

Dlaczego obrona męskiego przywództwa jest ważna dla zdrowia kościoła?
Oryg:  TUTAJ

Bruce A. Ware
Komplementaryzm jest, w jednym sensie, centralny, a nie uboczny, główny, a nie drugorzędny. Komplementaryzm jest pogląd mówiący, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę jako jednostki równe w swej zasadniczej godności i ludzkiej osobowości, lecz różne i uzupełniające się funkcjonalnie. Męskie przywództwo w domu, społeczności wierzących jest tutaj rozumiane jako część Bożego planu stworzenia. Proszę zwróćcie uwagę na to, co ja tutaj głoszę, twierdząc, że komplementaryzm jest w pewnym sensie centralny i główny.
Nie mówię, że Pismo naucza, że wszelkie starszeństwo w kościele czy męskie przywództwo i poddanie żony w domu jest centralne czy pierwszorzędne doktrynalnie. Nie. Doktrynalne pierwszeństwo rezerwuję dla takich kardynalnych chrześcijańskich przekonań jak trój jedyna natura Boga, zastępcza ofiara, usprawiedliwienie jedynie z wiary, cielesne zmartwychwstanie Chrystusa, dosłowny i fizyczny powrót Chrystusa na ziemię – doktryny, które dotykają prawd samej ewangelii.

Nie chodzi mi o to, że uzupełnianie się mężczyzny i kobiety nie odnosi się w istotny sposób do centralnych doktryn. Rzeczywiście, Trójca, na przykład, przedstawia równość istoty przy różnych rolach, która to równość i różnorodność jest odzwierciedlana w człowieku, jako mężczyźnie i kobiecie. Zastępcza ofiara zostało poniesiona przez kogoś, kto poddał się dobrowolnie woli Swego Ojca, demonstrując w ten sposób radość i piękno zarówno władzy (Ojca, który posłał) jak i poddania (Syna, który wykonał).

Niemniej, o ile biblijny komplementaryzm jest powiązany z centralnymi doktrynami chrześcijaństwa, sam w sobie nie jest centralny. Właśnie dlatego wierzę, że błędem jest oskarżać ewangelicznych egalitarystów jako heretyków. O ile wierzę, że egalitaryści bardzo błądzą w swym odrzuceniu równości istoty i różnorodności ról kobiety i mężczyzny to, dopóki trzymają się centralnych doktryn (wspominanych wyżej), różnice pojawiające się tutaj same w sobie nie powodują odstępstwa od ortodoksji.

W jakim więc sensie biblijna komplementarność kobiety i mężczyzny jest centralna i główna dla chrześcijańskiej wiary? Wierzę, że ta doktryna ma centralne i strategiczne znaczenie dla utrzymania chrześcijańskiej wiary w kulturze, która jest nadmiernie gotowa do adoptowania wartości i wierzeń wrogich ortodoksji i ewangelicznym przekonaniom. Badając główne punkty nacisku wywieranego przez stale wzrastającą w neopogaństwo kulturę, która usiłuje obalić chrześcijaństwo, widać wyraźnie, że linie frontu nie stoją dziś na pozycjach doktrynalnych. Być może w dniach dominowania liberalizmu tak było, lecz już tak nie jest. Ktoś może z nostalgią patrzeć na „dni chwały”, gdy argumenty były rzucane tam i z powrotem w takich tematach jak istnienie Boga, dziewicze narodzenie Chrystusa, prawdziwość zmartwychwstania, prawdziwość Pisma, itd., itd. Niemniej dziś, głównymi dziedzinami, w których naciska się na chrześcijaństwo, aby się poddało, są sprawy płci i seksualności. Postmodernistów i etycznych relatywistów niewiele obchodzą twierdzenia prawd doktrynalnych; uważają je za nieszkodliwe, archaiczne i nieodpowiednie do życia. Jedynie co ich interesuje to fakt czy ich feministyczne sprawy i seksualne perwersje są tolerowane, aprobowane i rozpowszechniane na coraz obszerniejszym neopogańskim pejzażu.
A skoro akurat to jest dla nich najważniejsze, to właśnie tutaj chrześcijaństwo jest najbardziej wystawione na ciosy. Przegrana w tej bitwie oznacza, że Kościół zostanie poddany w coraz większym stopniu odstępstwu. Z całą pewnością nie upłynie dużo czasu, gdy etyczne odstępstwo (na przykład: kościół ulegający feministycznej presji ordynowania kobiet) podda się odstępstwu od nawet bardziej centralnych doktryn (na przykład: kwestionowanie tego czy biblijny patriarchat dowodzi jej fundamentalnej niepewności). Dla mnie bardzo pouczające są ostrzeżenia Pawła przed odstępstwem od wiary w dniach ostatnich, wśród których wylicza kompromisy w dziedzinie etyki oraz palące konsekwencje jako wstęp do doktrynalnego odstępstwa na pełną skalę (1Tym. 4:1-5).
Czy nie powinno być tak, żeby zwolennicy egalitaryzmu i komplementaryzmu zgodzili się na niezgodę, aby żyć i dać żyć innym, jak to było do tej pory? Z jednej strony, oczywiście, powinni. Jak już wcześniej sugerowano, egalitaryzm nie jest sam w sobie herezją, niemniej, nie możemy być naiwni co do strategicznych nacisków na kościół dokonywanych przez elity naszej świeckiej (neopogańskiej) kultury, których celem jest odwiedzenie wierzących od wielowiekowych i wyraźnych biblijnych wskazówek dotyczących męskości i kobiecości. Nie jest to sprawa obojętna. Dopoki kosciol  bedzie staral sie wpasowac w dorobek kulturalny przyznajac bez zastrzezen kobietom na rowni z mezczyznami miejsce w sluzbie i akceptujac wszelkie formy wyrazania seksualnosci jak rowniez „preferencje” nie bedzie w nim miejsca dla koncerwatywnych, biblijnych wiernych
Zatem zachowanie „pokoju”, spowoduje ukrycie pokuszenia. Podczas gdy kute są imienne i oszczercze oskarżenia przeciwko konserwatywnemu chrześcijaństwu, nadal będzie wywierany nacisk, aby poddać się w sprawach płci i seksualności.
Może nam się wydawać, że przede wszystkim nie zrezygnowaliśmy z niczego, co jest centralne dla ewangelii. Musi jednak być jasne, że w miarę jak to się dzieje, kościół zostawia przykład ulegania kulturalnym naciskom i bodźcom sprzeciwiającym się jasnemu autorytetowi spisanego Bożego słowa. Gdy tak się dzieje, nawet jeśli te kompromisy mają miejsce w sprawach, które nie są centralne dla wiary, kościół jest znieczulany na radykalne wezwanie Pisma i zamiast tego nabiera smaku na światowe uznanie. Jak nauczał Jezus ten, kto jest wierny w małym, będzie wierny i w wielkiej sprawie. Wydaje się, że odwrócenie tego jest prawdziwe: kompromis w małej sprawie, wykuwa drogę do kompromisów, które mają już większe znaczenie.

Tak więc komplementaryzm jest centralny, a nie poboczny, główny, a nie drugorzędny – nie doktrynalnie lecz strategicznie. Dziś kościół jest wezwany do tego, aby sprzeciwiał się kulturalnej presji i trwał oddany objawionej prawdzie w dziedzinie płci i seksualności, która jest przeciwna do poglądów współczesnej kultury. Oby Bóg dał łaskę, abyśmy wierzyli, uchwycili się i żyli zgodnie z jasnym, mądrym i dobrym nauczaniem Bożego natchnionego słowa. Nic innego nie posłuży dobru kościoła, a każde obniżenie tego standardu spowoduje po jakimś czasie upadek.

Bruce Ware jest seniorem diakonem Szkoły Teologicznej oraz profesorem teologii chrześcijańskiej na The Southern Baptist Theological Seminary w Louisville, KY.

интернет реклама раскрутка сайтов