Category Archives: Feminizm

Exodus singielek z chrześcijaństwa trwa nadal

12 czerwca 2020
Captain Cassidy


Jedną z głównych trosk tego bloga jest podupadanie chrześcijaństwa w Ameryce, a w szczególności to, co nazwałam „churn rate”. Od wielu lat to pogarszanie się spowodowało zdecydowany brak równowagi płci. Większość kościołów składa się z kobiet, choć wydaje się, że obecnie ta sytuacja zmienia się. Spójrzmy dziś na odpływ z chrześcijaństwa singielek i jaki to może mieć wpływ na rozwój tej religii.

where the single women at


(„Churn rate” jest współczynnikiem, który w biznesie określa tempo w jakim klienci opuszczają dany biznes przechodząc do innej firmy. Właściciele chcą utrzymać ten wskaźnik na jak najniższym poziomie. Często mówię o „Evangelical churn”, lecz ta idea ma zastosowanie do wszelkich religijnych kolorytów).

Coraz więcej różnych grup

Oczywiście, nie tylko singielki opuszczają chrześcijaństwo, lecz ogólnie kobiety:

Ten exodus ma miejsce nie tylko we wszelkich odmianach protestantyzmu, lecz również w katolicyzmie.
Wydaje mi się, że właśnie, hmm, objęliśmy wszystkich tutaj.
Lecz na dziś, skupimy się na najmłodszych kobietach.

Mówiąc w ten sposób, mamy na myśli młodsze kobiety z pokolenia millenialsów, a w szczególności pokolenia Z, tych urodzonych po 1996 roku. Kobiety z Gen Z są mniej zainteresowane małżeństwem niż ich starsze siostry. Co więcej, są również najmniej licznym religijnym pokoleniem w naszej historii.
O, Boże. Dlaczego, ach, dlaczego?

Continue reading

Dlaczego obrona męskiego przywództwa jest ważna dla zdrowia kościoła?

Dlaczego obrona męskiego przywództwa jest ważna dla zdrowia kościoła?
Oryg:  TUTAJ

Bruce A. Ware
Komplementaryzm jest, w jednym sensie, centralny, a nie uboczny, główny, a nie drugorzędny. Komplementaryzm jest pogląd mówiący, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę jako jednostki równe w swej zasadniczej godności i ludzkiej osobowości, lecz różne i uzupełniające się funkcjonalnie. Męskie przywództwo w domu, społeczności wierzących jest tutaj rozumiane jako część Bożego planu stworzenia. Proszę zwróćcie uwagę na to, co ja tutaj głoszę, twierdząc, że komplementaryzm jest w pewnym sensie centralny i główny.
Nie mówię, że Pismo naucza, że wszelkie starszeństwo w kościele czy męskie przywództwo i poddanie żony w domu jest centralne czy pierwszorzędne doktrynalnie. Nie. Doktrynalne pierwszeństwo rezerwuję dla takich kardynalnych chrześcijańskich przekonań jak trój jedyna natura Boga, zastępcza ofiara, usprawiedliwienie jedynie z wiary, cielesne zmartwychwstanie Chrystusa, dosłowny i fizyczny powrót Chrystusa na ziemię – doktryny, które dotykają prawd samej ewangelii.

Nie chodzi mi o to, że uzupełnianie się mężczyzny i kobiety nie odnosi się w istotny sposób do centralnych doktryn. Rzeczywiście, Trójca, na przykład, przedstawia równość istoty przy różnych rolach, która to równość i różnorodność jest odzwierciedlana w człowieku, jako mężczyźnie i kobiecie. Zastępcza ofiara zostało poniesiona przez kogoś, kto poddał się dobrowolnie woli Swego Ojca, demonstrując w ten sposób radość i piękno zarówno władzy (Ojca, który posłał) jak i poddania (Syna, który wykonał).

Niemniej, o ile biblijny komplementaryzm jest powiązany z centralnymi doktrynami chrześcijaństwa, sam w sobie nie jest centralny. Właśnie dlatego wierzę, że błędem jest oskarżać ewangelicznych egalitarystów jako heretyków. O ile wierzę, że egalitaryści bardzo błądzą w swym odrzuceniu równości istoty i różnorodności ról kobiety i mężczyzny to, dopóki trzymają się centralnych doktryn (wspominanych wyżej), różnice pojawiające się tutaj same w sobie nie powodują odstępstwa od ortodoksji.

W jakim więc sensie biblijna komplementarność kobiety i mężczyzny jest centralna i główna dla chrześcijańskiej wiary? Wierzę, że ta doktryna ma centralne i strategiczne znaczenie dla utrzymania chrześcijańskiej wiary w kulturze, która jest nadmiernie gotowa do adoptowania wartości i wierzeń wrogich ortodoksji i ewangelicznym przekonaniom. Badając główne punkty nacisku wywieranego przez stale wzrastającą w neopogaństwo kulturę, która usiłuje obalić chrześcijaństwo, widać wyraźnie, że linie frontu nie stoją dziś na pozycjach doktrynalnych. Być może w dniach dominowania liberalizmu tak było, lecz już tak nie jest. Ktoś może z nostalgią patrzeć na „dni chwały”, gdy argumenty były rzucane tam i z powrotem w takich tematach jak istnienie Boga, dziewicze narodzenie Chrystusa, prawdziwość zmartwychwstania, prawdziwość Pisma, itd., itd. Niemniej dziś, głównymi dziedzinami, w których naciska się na chrześcijaństwo, aby się poddało, są sprawy płci i seksualności. Postmodernistów i etycznych relatywistów niewiele obchodzą twierdzenia prawd doktrynalnych; uważają je za nieszkodliwe, archaiczne i nieodpowiednie do życia. Jedynie co ich interesuje to fakt czy ich feministyczne sprawy i seksualne perwersje są tolerowane, aprobowane i rozpowszechniane na coraz obszerniejszym neopogańskim pejzażu.
A skoro akurat to jest dla nich najważniejsze, to właśnie tutaj chrześcijaństwo jest najbardziej wystawione na ciosy. Przegrana w tej bitwie oznacza, że Kościół zostanie poddany w coraz większym stopniu odstępstwu. Z całą pewnością nie upłynie dużo czasu, gdy etyczne odstępstwo (na przykład: kościół ulegający feministycznej presji ordynowania kobiet) podda się odstępstwu od nawet bardziej centralnych doktryn (na przykład: kwestionowanie tego czy biblijny patriarchat dowodzi jej fundamentalnej niepewności). Dla mnie bardzo pouczające są ostrzeżenia Pawła przed odstępstwem od wiary w dniach ostatnich, wśród których wylicza kompromisy w dziedzinie etyki oraz palące konsekwencje jako wstęp do doktrynalnego odstępstwa na pełną skalę (1Tym. 4:1-5).
Czy nie powinno być tak, żeby zwolennicy egalitaryzmu i komplementaryzmu zgodzili się na niezgodę, aby żyć i dać żyć innym, jak to było do tej pory? Z jednej strony, oczywiście, powinni. Jak już wcześniej sugerowano, egalitaryzm nie jest sam w sobie herezją, niemniej, nie możemy być naiwni co do strategicznych nacisków na kościół dokonywanych przez elity naszej świeckiej (neopogańskiej) kultury, których celem jest odwiedzenie wierzących od wielowiekowych i wyraźnych biblijnych wskazówek dotyczących męskości i kobiecości. Nie jest to sprawa obojętna. Dopoki kosciol  bedzie staral sie wpasowac w dorobek kulturalny przyznajac bez zastrzezen kobietom na rowni z mezczyznami miejsce w sluzbie i akceptujac wszelkie formy wyrazania seksualnosci jak rowniez „preferencje” nie bedzie w nim miejsca dla koncerwatywnych, biblijnych wiernych
Zatem zachowanie „pokoju”, spowoduje ukrycie pokuszenia. Podczas gdy kute są imienne i oszczercze oskarżenia przeciwko konserwatywnemu chrześcijaństwu, nadal będzie wywierany nacisk, aby poddać się w sprawach płci i seksualności.
Może nam się wydawać, że przede wszystkim nie zrezygnowaliśmy z niczego, co jest centralne dla ewangelii. Musi jednak być jasne, że w miarę jak to się dzieje, kościół zostawia przykład ulegania kulturalnym naciskom i bodźcom sprzeciwiającym się jasnemu autorytetowi spisanego Bożego słowa. Gdy tak się dzieje, nawet jeśli te kompromisy mają miejsce w sprawach, które nie są centralne dla wiary, kościół jest znieczulany na radykalne wezwanie Pisma i zamiast tego nabiera smaku na światowe uznanie. Jak nauczał Jezus ten, kto jest wierny w małym, będzie wierny i w wielkiej sprawie. Wydaje się, że odwrócenie tego jest prawdziwe: kompromis w małej sprawie, wykuwa drogę do kompromisów, które mają już większe znaczenie.

Tak więc komplementaryzm jest centralny, a nie poboczny, główny, a nie drugorzędny – nie doktrynalnie lecz strategicznie. Dziś kościół jest wezwany do tego, aby sprzeciwiał się kulturalnej presji i trwał oddany objawionej prawdzie w dziedzinie płci i seksualności, która jest przeciwna do poglądów współczesnej kultury. Oby Bóg dał łaskę, abyśmy wierzyli, uchwycili się i żyli zgodnie z jasnym, mądrym i dobrym nauczaniem Bożego natchnionego słowa. Nic innego nie posłuży dobru kościoła, a każde obniżenie tego standardu spowoduje po jakimś czasie upadek.

Bruce Ware jest seniorem diakonem Szkoły Teologicznej oraz profesorem teologii chrześcijańskiej na The Southern Baptist Theological Seminary w Louisville, KY.

интернет реклама раскрутка сайтов

Marketing zła

Dawid Kupelian, wydawca WorldNetDaily, właśnie opublikował książkę pt.: „Marekting of Evil” (Marketing zła). Czytelnicy mówią, że ogromnie otwiera oczy na wiele rzeczy. Zastanawiamy się, jak to się stało, że na Zachodzi sprawy poszły w tak złym kierunku i to tak daleko w duchowej i moralnej dziedzinie w ciągu jednego pokolenia. Kupelian dowodzi (popierając to wieloma dowodami), że jest prowadzona swego rodzaju kampania „marketingowa” mająca na celu przemianę naszego społeczeństwa na gorsze. Poniżej znajduje się jego przemówienie na ten temat:

JAK NAPRAWDĘ DZIAŁA „MARKETING ZŁA”

David Kupelian. (GRUDZ. 14, 2005)
Dobrze jest znowu znaleźć się na swoich starych śmieciach. Teraz mieszkam na wielkim Północnym-Zachodzie, lecz dorastałem kilka mil stąd w Montgomery County, Maryland.

Pamiętam, jak wracałem ze szkoły do domu i oglądałem „Samotnego Jeźdźca” i „Klub Myszki Miki” na małym czarno białym ekranie telewizora. Nie było wtedy MTV czy Howarda Sterna. Lubiłem popowe piosenki takie jak: „The Battle of New Orleans” i „The One-Eyed, One-Horned, Flying Purple People Eater”; nigdy nie słyszałem gwiazd rapu deklamujących monotonnie o zabijaniu policjanta i gwałceniu k kobiety. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek słyszał cokolwiek o aborcji czy homoseksualizmie. Wydaje się, że wszyscy moi przyjaciele mieli zarówno matkę jak i ojca w domu; nawet szkoła była w porządku. Przysięgaliśmy wierność fladze każdego dnia, i nigdy nigdy nie straszył mnie więzieniem, jeśli powiedziałem słowa „w Bogu”. Nikt mnie też wtedy nie uczył tego, że Kolumb był ludobójcą, że pielgrzymi wykorzystywali Indian czy, że Ameryka była rasistowskim uciskającym i złym krajem. Wtedy myślałem, że Ameryka jest najlepszym krajem na ziemi.

Tak naprawdę, to wtedy wszyscy po prostu wiedzieli o tym, że Ameryka jest największym i najbardziej godnym szacunku krajem. W tym miejscu powinienem powiedzieć: jakie zmiany mogą nastąpić w ciągu 50 lat. A jeśli ujmę to w taki sposób: Jaką różnicę może zrobić 50 lat – plus kilka naprawdę obrzydliwie błyskotliwych kampanii marketingowych – w przemianie kraju.

Zatytułowałem swoją książkę „Marketing zła”, ponieważ jest to dokładnie to z czym mamy do czynienia: opakowywanie, perfumowanie i dar – opakowanie niszczących filozofii i zachowań i sprzedawanie ich Amerykanom tak, jakby miały wielką wartość. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, chciałbym poświęcić chwilkę, aby powiedzieć wam pewną historię o sobie, abyście mogli zrozumieć dlaczego napisałem tą książkę na temat zła.

Straciłem wielu członków rodziny w tureckim ludobójstwie Armeńczyków – być może około setki – wraz z moim dziadkiem, który był lekarzem. Zło i złość jaka zostały wywarte na niewinnych ludzi zaszczepiona jest nie do wyobrażenia. Mój ojciec, który wtedy był małym chłopcem, uciekł konno wraz z matką ratując swoje życie. Aby skrócić przerażającą historię powiem, że mój ojciec i babcia wyrwali się z barbarzyństwa i sadystycznej brutalności, która pochłonęła 1.5 miliona ich pobratymców. Udało im się dostać na statek i po długiej podróży dotrzeć do kraju, który przywitał ich i zaoferował możliwość rozpoczęcia nowego życia – Ameryki. Było tutaj ciężko, bardzo ciężko. Ojciec podjął się pracy szkolnego dozorcy, gdy miał dziewięć lat, aby pomóc matce. Ojciec wraz z babcią przetrwali i dostali się do koledżu i odbudowywali swoje własne życie. Gdzieś po drodze mama i tata spotkali się, pobrali, i całkiem szybko osiedlili tutaj w D.C tworząc rodzinę.

Byłem środkowym z trójki dzieckiem. Mój ojciec został naukowcem, specjalistą rakietowym, pracując nad obroną tego kraju. Pamiętam jego wizytówkę, na której było napisane: „”U.S. Army Chief Scientist for Ballistic Missile Defense.” Nie wiedziałem wtedy dokładnie, co to znaczy, ale brzmiało znakomicie. (Naukowiec Armii Stanów Zjednoczonych do spraw Rakietowej Obrony Balistycznej).

Moja babcia wiele lat później zdecydowała się wrócić do starego kraju, aby po raz ostatni odwiedzić krewnych i wzięła mnie ze sobą. To było pamiętne wydarzenie, ale najbardziej wbiła mi się w pamięć ta noc, gdy wróciliśmy do Ameryki. Wylądowaliśmy w Porcie Lotniczym Kennediego w Nowym Yorku, lecz z powodu spóźnienia, nie zdążyliśmy na połączenie do Waszyngtonu i spaliśmy na drugim pietrze terminalu. W pewnej chwili babcia udała się do damskiej toalety, a kiedy wróciła, opisała mi – łamiącym się ze wzruszenia głosem – jak czyściutko wszystko błyszczało, było nowoczesne, że była ciepła i zimna woda, wszystko doskonale funkcjonowało – coś zupełnie innego niż tam, gdzie dopiero byliśmy i mówiła mi, że tak bardzo była wdzięczna, że mogła wrócić do USA, że była gotowa uklęknąć i pocałować Amerykę – właśnie tutaj na lotnisku JFK. Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że uczucia mojej babci, jej miłość dla tego kraju, były typowe dla milionów imigrantów. Ameryka byłą po prostu największym, najwspanialszym najbardziej hojnym krajem na ziemi – ja o tym wiedziałem, ona wiedziała, wszyscy wiedzieli.

Kiedyś było tak było.

Dziś, niezliczona ilość z pośród nas została nauczano tego, aby nienawidzić Ameryki. W naszych absurdalnie drogich szkołach, uczenie niezadowolenia z Ameryki jest absurdalnie normalne. Nie macie pojęcia jak wielu Churchill’ów Ward’ów i jest tutaj wokół, zatruwając umysły waszych dzieciaków.

Następnie, jest teraz ruch antywojenny, w którym oczywiście jest paru szczerych ludzi, którzy myślą, że wojna jest pomyłką, lecz najbardziej widoczni są ci, których widzieliśmy tutaj w D.C.zeszłym tygodniu. Ci ludzie otwarcie wyrażają swoją głęboką nienawiść –nie tylko dla prezydenta i jego administracji – lecz dla samej Ameryki. Cindy Sheehan, tak ceniona przez wiadomości powiedziała, cytuję: „Ten kraj nie jest wart tego, aby za niego umierać”.

Liderzy i organizatorzy demonstracji takich, jak w ostatnią sobotę, to grupy otwarcie sprzyjające komunistycznymi i terrorystycznym reżimom. Grupa taka jak ANSWER, którą Washington Post opisał jest „po prostu z czołową grupą antywojenną ultralewicowej Światowej Partii Pracy, która entuzjastycznie popiera Płn. Koreę i inne niebezpieczne, zwariowane reżimy, a nawet gorzej – popiera „iracki ruch oporu”, który zabija naszych żołnierzy w Iraku.

Lecz anty-amerykanizm nie jest jedynym kłopotliwym zachowaniem. Dziś, miliony Amerykanów przyjęło wszelkiego rodzajuwierzeń i zachowań, które przeraziłyby pokolenie ich rodziców – a w rzeczywistości zszokowały by każdego warchoła z każdego pokolenia Amerykanów od czasu, gdy Deklaracja niepodległości została podpisana.

  • Jakiego rodzaju wierzenia i zachowania?
  • Nieograniczona aborcja, legalna w całej Ameryce i to niemal do samej chwili narodzin.
  • Dziwaczna dążąca do samozniszczenia kultura młodzieżowa.
  • Szalejące rozwody,które są dostępne praktycznie z każdej przyczyny – a na dowód 50% stosunek rozbitych małżeństw.
  • Zakaz umieszczania 10 przykazań i prowadzenie modlitwy w publicznych miejscach. Nauczanie o homoseksualizmie pięciolatków w szkołach publicznych.Najbardziej całkowite zniszczenie tradycyjnych zasad moralnych co do seksu, dzięki czemu mamy epidemię seksu wśród 11, 12, 13 i 14 latków w krajowych szkołach średnich. Jak to się stało? Co rzeczywiście spowodowało tak dramatyczną przemianę Ameryki w ciągu naszego życia?

W książce „Marketing Zła” pokazuję w jak Amerykanie zostali wmanipulowani, okłamani i zwiedzeni do odrzucenia narodowego kręgosłupa, judo-chrześcijańskich wartości. Pokazuję również w jaki sposób zostało to wykonane przy wykorzystaniu środków i tych samych taktyk, które Medison Avenue używa do sprzedawania nam samochodów, papierosów i ostatniej mody.

Pięćdziesiąt lat temu ukazał się bestseller Vance Packards „The Hidden Persuaders” (dosł: „Ukryci Przkonywacze”), pokazując Amerykanom w jaki sposób przemysł reklamowy wykorzystuje potężne techniki umysłowej i emocjonalnej manipulacji. Odkładając na bok wątpliwą etykę zwodzenia kogoś do tego, aby kupił coś, czego faktycznie nie potrzebuje – czy w niektórych przypadkach w ogóle nie jest dla niego dobre – specjaliści odkryli cały nowy świat narzędzi i technik skutecznych do nakłanianiu ludzi do zakupów.

Dziś, bez względu na to czy sprzedaje się papierosy, czy punkt widzenia, celują w nasze uczucia i emocje, – a faktycznie w nasze słabe strony – a nie do naszego rozsądku.

Na przykład, dobrze znamy Marlboro Man, reklamę Filipa Morrisa, która sprawiła, że Marlboro stało się najlepiej sprzedawanymi papierosami na świecie. A teraz spójrzmy, co ten cowboy na koniu ma wspólnego z papierosami? Nic, lecz ten obraz w jakiś sposób przekazał milionom mężczyzn pozytywne wrażenie wolności, niezależności, męskości, a te uczucia zostały w zamian połączone z tą szczególną marką papierosów.

Powiedzmy, że ktoś ogląda reklamę Marlboro wiele razy – reklama robi swoją pracę w nim – po czym idzie do marketu kupić papierosy i mówi: „Daj mi paczkę Marlboro”. A dlaczego nie inną markę? Nieświadomie chce ponownie rozpalić to wrażenie wolności i męskiej twardości z obrazu Marlboro Man. Jak? Zapalając papierosa. Jeśli brzmi to jak podwórkowa psychologia: przepraszam, ale jest to w skrócie ostatnie 50 lat marketingu. Pobudza szczególne uczucia, które potem łączysz z produktem.

W jaki sposób można wziąć wierzenia i zachowania, które są złe i niszczące, ubrać je i opakować tak, aby wyglądały na dobre? Jak molestowanie dzieci staje się „miłością mężczyzny i chłopca”? Jak rozgniatanie czaszki dziecka i wysysanie jego umysłu staje się „konstytucyjnym prawem”. Jak cytowanie Biblii staje się „mową nienawiści”?

Spójrzmy, w ciągu następnych kilku minut, na specyficzne przykłady marketingowego szaleństwa.

Zacząłem książkę od „prawy gejów”, ponieważ marketingowcy tego programu bardziej niż ktokolwiek inny tak niewiarygodnie jasno, szczegółowo i bezwstydnie wyjaśniają w jaki sposób manipulować postawami Amerykanów.

Marketingowa biblia praw gejów, zatytułowana „After the Ball” (Po kłębku) została napisana przez dwóch błyskotliwych, wykształconych na Harvardzie specjalistów od marketingu: Marshall Kirk oraz Hunter Madsen. Wyłożyli wiele wszechstronnych technik przekonywania, z których wszystkie polegają w ogromnej mierze na manipulacji i zastraszeniu.

Skupmy się tylko na dwóch z nich: „desensitization” oraz „jamming”

(sprawianie, że jakieś sensacyjne zdarzenie przestaje być sensacyjne – czyli znieczulanie – oraz zagłuszanie – przyp.tłum.)

Zasadniczo „desnsalitization” oznacza, że jeśli powtarzasz coś oburzającego – a nawet coś oburzająco fałszywego – stale i wciąż, i bez przerwy, to ludzie stopniowo stają się coraz mniej oburzeni, i ostatecznie zaakceptują to. Oto, na przykład, co nasi guru od marketingu gejów piszą na temat przyzwyczajania Amerykanów do homoseksualizmu:

„Główną rzeczą jest to, aby mówić o gejach tak długo, aż sprawa stanie się męcząca. Staraj się zmęczyć ludzi i nic więcej… Jeśli możesz wyjaśnić, że homoseksualizm jest po prostu jeszcze jednym zachowaniem – uzyskując choćby wzruszenie ramion – to twoja walka o prawne i społeczne przepisy jest rzeczywiście wygrana”.

A co ze spamowaniem? Zostało ono nazwane „psychologicznym terroryzmem”. Pamiętasz jak Sowieci używali zagłuszania, gdy wolna Radio Europa nadawało swoje audycje poza żelazną kurtynę? Dziś „zagłuszanie” literalnie oznacza uciszanie twoich krytyków czy oponentów przez atakowanie i zastraszanie ich. Słuszne czy niesłuszne to nie ma znaczenia – ty atakujesz drugą stronę w każdy możliwy sposób tak, aby się zamknął. Amerykańskie debaty polityczne są pełna zagłuszania.

Jeśli krytykujesz któregokolwiek z amerykańskich samozwańczych przywódców takich jak Jesse Jackson to ryzykujesz, że zostaniesz nazwany rasistą, no i oczywiście większość polityków boi się tego bardziej niż swojej własnej śmierci. Powiedz cokolwiek o radykalnych aktywistach homoseksualizmu, bez względu na to z jak dobrymi intencjami to powiesz, zostaniesz zaatakowany jako bigot, homofob i człowiek pełen nienawiści. Żadna rzeczywista dyskusja nie jest tolerowana; skrytykuj rząd za astronomiczne wydatki na socjalne programy a senator Kennedy ekskomunikuje cię jako człowieka pozbawionego troski, nienawidzącego starych ludzi – całkiem podobnie, jak z rasistami. To jest zagłuszanie.

Te techniki dominują w naszej narodowej debacie…

Język jest potężnym narzędziem.
Nie myśl, że bawimy się słowami na pograniczu, to jest istota. Cała Konstytucja to są wszystko „słowa”. Deklaracja Niepodległości i Biblia to też po prostu „słowa”. Zmień znaczenie słów, a zmienisz rzeczywistość. Aborcja jest legalna w Ameryce z powodu jednego słowa: „wybór”. Pierwsi marketingowcy aborcji wykombinowali, że będzie znacznie łatwiej bronić abstraktu, pozytywnie brzmiącą zasadą taką jak „wybór”, niż nieograniczonego mordowania nienarodzonych dzieci. Media kupiły to i wojna o „wybór” została wygrana, zanim się jeszcze zaczęła. Jak możesz być przeciwny „wyborowi”?

Inny przykład: Jaka jest marketingowa fraza numer jeden dzisiaj? „Bush skłamał”.
Jest już niemal jak znak firmowy.
„Bush lied us into war” (Dosł.: „Bush wkłamał do wojny”, czyli „Bush przekonał nas kłamstwem do wojny” – przyp.tłum.) Jest kilka odmian tego. „Bush lied about Saddam’s WMD.” „Bush lied, thousands died.” (Bush kłamał o broni chemiczne Saddama.” „Bush skłamał, tysiące zginęły”.

Czy pamiętasz szok jaki przeżyłeś, gdy usłyszałeś to za pierwszym razem, „Bush skłamał”? Oskarżenia stały na skraju cywilizowanej dyskusji, a wyglądało to jak Howard Dean na prochach (czy Howard Dean nie na prochach). Teraz mamy „Mamuśkę Pokoju” Cindy Sheehan, wielbioną przez prasę, a oto kilka epitetów, którymi nazwała ona prezydenta Stanów Zjednoczonych. Cytuję: „palant”, „zły maniak”, „kłamiący gnój”, „terrorysta”, „wojenny kryminalista”, „gangster” i „morderczy zbir”.

„Desensitization” – znieczulanie. Gdy słyszysz tego rodzaju retorykę dzień po dniu to szybko przejdzie ci uczucie oburzenia, po prostu zmęczysz się tym. Gorzej, zaczniesz wierzyć w to. Zastraszenie jest potężną siłą, większość z nas nie wie, jak sobie z tym radzić bez poddania się rezygnacji w taki czy inny sposób. Jeśli dostateczna ilość ludzi mówi, że Bush jest kłamcą to musi to być prawda? Pamiętasz, gdy psycholog William James powiedział: „Nie nic tak absurdalnego, w co ludzie nie uwierzyliby, jeśli będziesz to powtarzał wystarczająco często”.

Kłamstwo

Jeśli jesteś zaangażowany w reklamowanie zła to jest jeszcze jedna technika gotowa do wykorzystania – faktycznie jest bardzo ważna. Nazywa się to: kłamstwo. Aby sprawić, że coś złego będzie dobrze wyglądać, musisz kłamać na ten temat.

Weźmy pod uwagę aborcję. W książce „Marketing zła” zamieściłem wywiad z współzałożycielem amerykańskiego ruchu aborcyjnego, Bernardem Nathansonem. Założył największą klinikę aborcyjną na Zachodzie oraz był współzałożycielem NARAL, awangardowej grupy, która doprowadziła do legalizacji aborcji w Nowym Yorku w latach sześćdziesiątych. Usiadł z grupą innych ludzi i dosłownie wymyślili oryginalne slogany marketingowe: „wolność wyboru” i „kobiety muszą mieć kontrolę nad swymi ciałami’. Oto co powiedział mi Nathansoon, cytuję: „Pamiętam śmiech, gdy wymyśliliśmy te slogany… Wtedy były to bardzo cyniczne slogany, podobnie jak i dziś te wszystkie slogany są bardzo, bardzo cyniczne”.

Innymi słowy: wiedzieli o tym, że tworzą zwodnicze marketingowe przesłanie.

Dziś Nathanson przyznaje, że on sam i jego koledzy kłamali na prawo i lewo. Fabrykowali statystyki i wyniki ankiet i karmili nimi chętne media. Jaki jest najbardziej skuteczny slogan marketingowy? „Kobiety umierają”. Wydaje się, że zdeptał on wszystkie inne punkty. W latach poprzedzających Roe v.Wade, stale słyszeliśmy o tym, że w Stanach Zjednoczonych rocznie umiera 5.000-10.000 kobiet wskutek wykonywania nielegalnej aborcji. To właśnie Nathan i jego kohorty głosili, choć była to nieprawda, a nawet w pobliżu prawdy i oni o tym wiedzieli. Niektórzy ludzie mówią: „Hej, Nathason staje w obronie życia, jak więc możesz wierzyć jego krytyce przemysłu aborcyjnego? (Nathanson w latach 90’tych zobaczył, że aborcja jest zła i stanął przeciw niej). Jeśli nie wierzysz Nathansonowi, to może uwierzysz Centers for Disease Control (Centrum Kontroli Chorób)? Czy wiesz ile kobiet faktycznie umarło z powodu nielegalnej aborcji w 1972 roku, ostatnim pełnym roku przed Roe v.Wade? Zgodnie z danym CDC to nie było 5.000 czy 10.000, to nie było nawet 1.000 – lecz 39.

Przypuśćmy, że powiedziano by nam, że 10.000 amerykańskich żołnierzy zginęło w wojnie w Iraku, że wpłynęło to na nas tak, że odeszliśmy, po czym sprawy niepomiernie pogorszyły się po naszym wyjściu. Przypuśćmy teraz, że odkryliśmy, że to nie 10.000 Amerykanów zginęło w Iraku, lecz tylko 39. Czy nie czulibyśmy się zdradzeni?

Amerykanie zostali zdradzeni przez marketingowców aborcji, a w szczególności przez media, które były przekonane, że legalizacja aborcji jest oświeconą i postępową szansą, której Ameryka potrzebowała i wzięły udział w propagandowej kampanii, które doprowadziła do Roe v.Wade.

Przyjrzyjmy się innemu przypadkowi – „konstytucyjnemu oddzieleniu kościoła od państwa”. Jest to znakomity slogan marketingowy dla ciebie – dowód na to, że jeśli coś powtórzysz wystarczająco dużo razy to ludzie w to uwierzą. Posłuchaj, mam nagrodę w wysokości 10.000$ dla każdego, kto znajdzie słowo „rozdział” czy „kościół”, czy „państwo” w pierwszej Poprawce a jednak, niewiele jest bardziej znanych Amerykanom zwrotów. Moi prasowi koledzy szczególnie często powtarzają ten zwrot jak hipnotyczną mantrę. Czy nie słyszysz tego? „Sędziowie ACLU (American Civil Liberties Union – amerykańska unia na rzecz swobód obywatelskich) cytujący konstytucyjne rozdzielenie kościoła od państwa, ogłosili dziś, że podawano do sądu Boga” – czy cokolwiek takiego. Marketingowcy płacą miliony dolarów, aby okleić ich produkt czy politycznego kandydata takim zwrotem.

Jest to kolejna jadowita manipulacja słowami. Przez 150 lat od ustanowienia Karty Praw, słownictwo Pierwszej Poprawki dotyczące „ustanowienia religii” znaczyło, że federalny rząd nie będzie wymuszał istnienia państwowego kościoła, jakiejś szczególnej denominacji, na pozostałych stanach. Dziś, wydaje się, że już wyszeptanie czegokolwiek o Bogu, Biblii, Dziesięciu Przykazaniach czy, Boże uchowaj, modlitwie w miejscu publicznym, stanowi nielegalne „ustanowienie religii”.

Czy pamiętacie jak wkrótce po 11.września 2001 szkoła publiczna w Kalifornii wzniosła transparent,mówiący po prostu „Boże Błogosław Ameryką” aby uczcić zabitych w terrorystycznych atakach. Transparent został natychmiast zaatakowany przez UCLA jako niekonstytucyjne ustanowienie religii. Czy ktokolwiek z fundatorów tego transparentu – i w ogóle ktokolwiek – rzeczywiści miał taki zamiar?

Porozmawiajmy o być możne najważniejszej części naszego życia – o naszych dzieciach.

Nie sądzę, aby istniało gdzieś takie miejsce, gdzie marketingowcy zła byliby bardziej bezduszni niż w przypadku sprzedawania seksu i buntu naszym dzieciom. Jeśli chodzi o dolary to rynek nastolatków wart jest dosłownie miliardy dolarów i to przez duże M. Czy wiesz, co robią te potężne rozrywkowe korporacje po to, aby wyciągnąć od naszych dzieciaków tyle pieniędzy ile tylko się da? Mają takie grupy zainteresowania, do których wysyłają „kulturowych szpiegów” (których nazywają „korespondentami”), którzy udają przyjaciół troszczących się ę o nastolatków, aby wybadali w jaki najlepszy sposób można ich oddzielić od pieniędzy ich rodziców. Angażują się w „brzęczący marketing” (tam właśnie ukrywają swoich agentów w przebraniu, jako „jednego z tłumu”, aby w rozmowach z klientami podnieść wartość nowego produktu). Wynajmują takich ludzi, którzy kontaktują się z dziećmi przez Internet na czatach. Innymi słowy, wprowadzają całą maszynerię współczesnego marketingowego badania rynku i psychologii konsumenta, aby rozeznać tą kopalnię złota rynku – twoje dzieci. Czy masz pojęcie jak wiele młodych pięknych dzieci ma liszaje i syfilis oraz inne przenoszone drogą płciową choroby, których nigdy by się nie nabawili, a wszystko tylko dlatego, że słuchali jakiś złych handlowców, którzy sprzedali im łatwy seks? W mojej książce ujawniam rzeczywiste techniki, których używa się, aby zwieść młodych ludzi do buntu przeciwko swoim rodzicom i wciągnięcia ich w seksualną rewolucję.

Pozwólcie, że zadam wam zagadkę.
Przypuścimy, że w następnym tygodniu ukaże się książka o seksie, która stanie się międzynarodowym bestsellerem a z autora zostanie zrobiony przez media narodowy bohater? Kiedy jednak przeczytasz ją, odkryjesz, że tutaj czarno na białym i w szczegółach, jawnie, i z aprobatą znajdują się setki rzeczywistych przypadków aktów seksualnych między dorosłymi i dziećmi, włączając w to małe dzieci i szkraby, zaczynając od kilkumiesięcznych. Pamiętaj, że nie jest to fikcja. Czy nie powiedziałbyś: „Ooo, gdzie autor zdobył te materiały? To jest ciężkie przestępstwo, w każdych okolicznościach uprawianie seksu z małymi dziećmi. Coś strasznie złego jest tutaj”? Wiesz co? To, co opisałem nie jest hipotetyczne. Opisałem międzynarodowy bestseller „Sexual Behavior in the Human Male” („Seksualne zachowania mężczyzn” napisaną przez Dr. Alfred C. Kinsey’a i opublikowaną w 1948.) Kinsey był uwielbiany przez prasę jak wielki naukowiec, człowiek rodziny i odważny badacz, rozwijający naszą naukową wiedzę o ludzkiej erotyce. W rzeczywistości Alfred C. Kinsey prawdziwym seksualnym psychopatą, co każde z jego współczesnych biografów może udowodnić.

Szczegółowe tabele, o których wspomniałem – niemowląt i dzieci molestowanych przez „badaczy” z wykorzystaniem stoperów, aby zmierzyć i opisać ich przypuszczalne reakcje seksualne – są straszliwie realne. Znajduje się to w Tabelach 30-34. Nie wierz mi na słowo, idź do biblioteki i sam sprawdź. Nie mogę powtarzać w takich rodzinnych okolicznościach jak teraz, co robiono tym biednym dzieciom lecz gdy poczytasz własne słowa Kinsey’a zobaczysz, że nie promował on niczego innego jak tylko seksualne torturowanie setek małych dzieci, przypominając niesławnego nazistowskiego doktora Józefa Mengele. Dwóch „badaczy”, na których w największym stopniu polegał, byli to seryjni pedofile: Rex King i zatwardziały kryminalista nazistowski Fritz von Balluseck.

A oto zagadka. Jesteś gotowy? Jak to możliwe, że nikt nie powiedział słowa na rzeczy tych dzieci, które były seksualnie wykorzystywane, co zostało opisane w najlepiej sprzedawanej książce Kinsey’a? Te przestępstwa były zapisane wyraźnie, czarno na białym. Jak to możliwe, że nikt nie powiedział: „Chwila! Czy tu ktoś jest? Jak mógł ten zwariowany naukowiec otrzymać takie dane, bez popełnienia straszliwych przestępstw? Dlaczego jest sławny, a nie w więzieniu?”

Dlaczego trzeba było 33 lat od tej publikacji, aby w 1981 roku jedna samotna badaczka, Judith Reisman, doktor nauk, uczona – dmuchnęła w gwizdek?

Co się z nami stało? Czy wzięliśmy jakieś ogłupiające tabletki?

Czy stajemy się bezmyślnymi zombi, gdy ktoś wkłada biały fartuch i nazywa siebie samego naukowcem?

Tak, tak się stało.

Makabryczne „badania” Kinsey’a nad seksualizmem dzieci w oczywisty sposób nikogo wtedy nie trapiły i, prawdę mówiąc, niewiele nas niepokoją i dziś. Większość ludzi słysząc te informacje będzie zszokowanych przez jakieś pięć minut, a potem pod naciskiem swoich problemów i zadań, po prostu przejdzie do czegoś innego – i zapomni.

Lecz nie jest to zapominane tutaj, w kulturze. Cały gmach seksualnej rewolucji we wszystkich swych przejawach – galopująca rozwiązłość, prawa gejów, aborcja, pornografia i tak dalej – włączając w to ostatni ruch na rzecz liberalizacji aborcji, zbliżający się wkrótce, dominujący dorosłych – seks dziecięcy – tutaj usłyszałeś o tym po raz pierwszy, uwierz mi – wszystko to wyrasta z Kinsey’a i jego badań, w których ten ruch ciągle opiera szuka naukowego usprawiedliwienia. A jednak było to prawdopodobnie najgorszy przypadek zaniedbania w nauce XX wieku. Zostaliśmy nabici w butelkę na długi czas, ale dlaczego tak się stało?

William Penn daje nam pewną wskazówkę: „Człowiek musi być rządzony przez Boga, bo inaczej poddaje się tyranom”.

Widzicie, po II Wojnie Światowej, Amerykanie rozwinęli w sobie niemal cześć dla nauki. W początkowych latach mężowie Boży byli mędrcami w społeczeństwie, dziś naukowcy, bez względu na swoje tajemnice, prywatne sprawy, bez względu rodzaj ukrytego, szalonego, wewnętrznego buntu przeciwko Bogu, który może panować nad nimi, są naszymi kapłanami. Dyskutowanie nad Kinsey’em było by jak dyskutowanie nad Pismem, byłoby niemal świętokradztwem. Czy to w komercji, gdy oglądamy aktora ubranego w biały fartuch i noszącego stetoskop, czy w życiu, uznajemy naukowców i profesorów, „badaczy” i innych „ekspertów” za nasze autorytety i dajemy ich słowom więcej zaufania niż naszemu własnemu Bogu – a przy zdrowym rozsądku – nawet wtedy, gdy to co mówią, jest bez sensu.

Istota jest taka: Im bardziej odchodzimy od naszych judeo-chrześcijańskich korzeni, jako jednostki i jako naród, tym bardziej jesteśmy wciągani do tych społecznych rewolucji i innych śmieci, do wszelkiego zniszczenia i nieszczęścia, które oszukańczo opakowane są jako wolność i postęp.

Zbliżamy się do końca, wiec czas na to, aby zadać pytanie: „Czy jest nadzieja?”

Oczywiście jest nadzieja. Jest nadzieja dla każdego z nas, dla naszych rodzin zarówno na poziomie indywidualny, jak i dla tego największego z krajów.
Indywidualnie, ten bezmyślny bunt, w który tak wielu z nas wpadło, przeciwko naszym narodowym judeo-chrześcijańskim wartościom – w pogoni za fałszywymi ruchami wolnościowymi i szalonymi filozofiami – musi się skończyć. To nas zabija, musimy ponownie szczerze czcić Boga i 10 przykazań, oraz Kazanie Jezusa na Górze

Jest jednak znacznie więcej do zrobienia. Aby poradzić sobie z obrzydliwymi wpływami z zewnętrznej kultury, Amerykanie muszą uczyć swoje dzieci zasad stania w łasce wobec zła.

Ci „marketingowcy zła”, jak ich lubię nazywać, dominują, bardziej niż cokolwiek innego, dzięki sianiu zamieszania i zastraszaniu nas, abyśmy porzucali nasze postawy, abyśmy wątpili w to, co do czego kiedyś byliśmy przekonani i szli za nimi. Aby wyjść na przeciw temu, musimy po prostu rozwijać łaskę pod naciskiem – Ronald Regan miał ją – tą wspaniałą, oświecającą zdolność do patrzenia prosto w oczy , nawet jeśli nas okłamują, abyśmy nie dali się przez nich zastraszyć, zmieszać, czy zdenerwować. W ten sposób, ich plany zostaną z nimi, i nie wpłyną na nas i na nasze dzieci.

Patrząc szerzej, jedną wielką nadzieją zmiany, jaką widzę w Ameryce jest powstanie czegoś, co nazywamy Nowymi Mediami.

W książce „Marketing zła” stwierdziłem, że nie ma w Ameryce instytucji, która byłaby bardziej odpowiedzialna, bardziej brała udział w doprowadzeniu do tego, aby zło wyglądało na dobro, niż media parające się wiadomościami, ponieważ jest to filtr, przez który wszyscy uzyskujemy informacji. Prasa ma moc do tego, aby ujawniać i obalać marketingowców zła w każdym ruchu, lecz ma również moc do tego, aby przekazywać ich przesłanie dalej i dawać im nieuzasadnioną wiarygodność. Niestety, to przez ostatnich kilka dekad było ich głównym zajęciem.

Lecz co by było, gdyby cierpliwie, odważnie i zawzięcie zorientowane na prawdę media informacyjne byłby tutaj, aby ujawniać kłamstwa i zwiedzenie i pokazywać, czym one są w rzeczywistości? Nie liczyłoby się wtedy tak bardzo to, co marketingowcy zła robili czy mówili, czyż nie?

Nowe Media – jak internet, radio, kablówka, blogi, to wszystko równoważy zakorzenione, świeckie, lewicowe media jak New York Times i wielkie sieci telewizyjne i radiowe – wzrastają swoim wielkim wpływem na Amerykę.

Jeden drobny, osobisty przykład:
organizacja, której służę jako dyrektor WorldNetDaily.com, doniosła ostatnio o wydaniu naukowej książki, która ma się wkrótce ukazać, w której wyraźnie popiera się uprawianie seksu dorosłych z dziećmi. Pokazaliśmy to na pierwszej stronie poniedziałek i wtorek, a ja skontaktowałem się z wydawnictwem, Howorth Press, skąd otrzymałem informację, że zdecydowali się w końcu nie wydawać tej książki. Po wysłuchaniu wielu rozgniewanych czytelników, chcieli, aby wszyscy wiedzieli o tym, że nie są zainteresowani wykorzystywaniem dzieci w jakiejkolwiek formie i zrezygnowali z wydania tej książki.

Jeden mały kroczek dla ludzkości, prawda? Po prostu jedna z wielu codziennych bitw, które Nowe Media prowadzą. Lecz pomyśl o tym tak: Przypuśćmy, że media zrobiły by podobnie, gdy Kinsley publikował swój bestseller promujący pedofilię, książkę, od której zaczęła się rewolucja seksualna. Być może Ameryka mogłaby uniknąć trochę tych cierpień i nieszczęść, które tak rozbiły i zrujnowały wiele milionów ludzi przez minione od tamtej pory dziesięciolecia.

Dlatego właśnie napisałem „Marketing zła”. Moim zamiarem było pokazanie tych ludzi i ukrytych technik, których używają od dziesięcioleci, aby nas złapać w pułapkę, wprowadzić w zamieszanie i zasiać zwątpienie w prawdy, które kiedyś znaliśmy. Jest to wstrętna gra i stawka jest bardzo wysoka – lecz, dzięki Bogu, gdy raz zrozumiemy, jak to działa, gra jest skończona.

Oryginał: TUTAJ

i/ Ward Churchill (Keetoowah Band of Cherokee – znana w Stanach grupa Indian Cherokee z kwaterą główną w Tahlequah, Oklahoma) jest jednym z najbardziej otwartych mówców z pośród aktywistów rodowitych Amerykanów i naukowcem w Północnej Ameryce, oraz wiodącym analitykiem spraw dotyczących rdzennych mieszkańców kontynentu. W swych licznych opublikowanych pracach Churchill rozwija tematy ludobójstwa w obu Amerykach, rasizmu, historycznej i prawnej (re)interpretacji podboju i kolonizacji, środowiskowego wyniszczenia ziemi Indian, rządkowych represji ruchów politycznych, krytyki literatury i kina i wszelkich rodzimy alternatów dla status quo.

ii/ Roe v. Wade, 410 U.S. 113 (1973) [1], był przypadkiem ustanowienia przez Naczelny Sąd Stanów Zjednoczonych zapisu stwierdzającego, że większość praw przeciwko aborcji pogwałca konstytucyjne prawo do prywatności, unieważniającym wszelkie stanowe przepisy wyjmujących z pod prawa i ograniczających aborcję. Jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w historii Naczelnego Sądu Stanów Zjednoczonych.

Feminizacja kościoła

Logo_Wood

Leon J. Podles (fragmenty)

Być może już zauważyłeś, że generalnie, mężczyźni nie są tak zainteresowani religią jak kobiety, a jeśli mężczyźni są szczerzy to powiedzą ci, że ogólnie mają takie odczucie, że kościół jest dla kobiet. Mogą dodać do tego, że kobiety są bardziej emocjonalne niż mężczyźni, czy też, że religia jest taką podporą, której mężczyzna nie potrzebuje.

W mojej książce „Impotencja Kościoła: feminizacji chrześcijaństwa” badam temat braku mężczyzn w zachodnim kościele. Tutaj zamierzam dokonać krótkiego podsumowania tez zawartych w książce, mówiących o tym, że, po pierwsze: mężczyźni trzymają się z dala od chrześcijaństwa, ponieważ uważają je za zagrożenie dla swojej ciężko zdobytej męskości. Po drugie: wyjaśnię jak to się stało, że kościół zaczął być identyfikowany z kobiecością. Po trzecie: rozważę w jaki sposób ta feminizacja podkopała ojcostwo, oraz w jaki sposób Kościół może zdobyć mężczyzn i pomóc im być chrześcijanami i chrześcijańskim ojcami.

Socjolodzy zebrali statystyki dotyczące praktyki i przekonań i te badania potwierdzają popularne wrażenie: religia, szczególnie chrześcijańska różnorodność, jest przeważająco kobiecą sprawą w zachodnim społeczeństwie. James H.Ficher pyta: „Czy mężczyźni są rzeczywiście mniej religijni od kobiet?”1
Większość badań na to pytanie wydaje się wskazywać, że tak jest i to przejawia się we wszystkich chrześcijańskich kościołach, denominacjach i sektach na Zachodzie. Michael Argyle generalizuje: “Kobiety są bardziej religijne niż mężczyźni pod wszystkimi względami, szczególnie w dziedzinie modlitwy osobistej, jak również członkostwa, uczestnictwa i postawy”2. Gail Malmgreen wskazuje, na nierówność płci wśród kleru i płeć wierności: „We współczesnej zachodniej kulturze, religia było przeważająco kobiecą sferą. Niemal w każdej sekcie i chrześcijańskiej denominacji, pomimo że mężczyźni zmonopolizowali władzę, kobiety stanowią większość członków3”. Chrześcijaństwo jest religią kobiet i dla kobiet.

Kobiety nie tylko zazwyczaj częściej od mężczyzn chodzą do kościoła, są również bardziej aktywne i lojalne. Georg Banra napisał w połowie lat 90-tych o Amerykanach: „Kobiety chętniej uczestniczą w zgromadzeniach w ciągu tygodnia  jak też 50%
kobiet chętniej niż mężczyźni przyznaje, że są „religijne” i stwierdzają, że są „całkowicie oddane” chrześcijańskiej
wierze4.
Ta przepaść wydaje się wzrastać gwałtownie. W 1992 roku 43% mężczyzn uczestniczyło w życiu kościoła; 1996 tylko 28%5. Uczestnictwo w kościele w Stanach Zjednoczonych to około 60% kobiet i 40% mężczyzn. Im bardziej liberalna denominacja, tym wyższy procent kobiet. Fundamentaliści są podzieleni niemal równo, lecz jedyną religią, w której czasami pojawia się większość mężczyzn to Wschodni Ortodoksi, Ortodoksyjny Judaizm, Islam i religie wschodnie takie jak Buddyzm. Mężczyźni mówią, że wierzą w Boga, tak samo jak kobiety, lecz im więcej chrześcijańskich praktyk i wierzeń się pojawia, tym mniej są im oddani. Mężczyźni znacznie rzadziej chodzą do kościoła od kobiet, jak też znacznie mniej wierzą w życie po śmierci, niebo i piekło.

To zróżnicowanie nie jest ograniczone do Północnej Ameryki. W XVII wiecznej Nowej Anglii, Cotton Mather zdumiewał się nad tym, dlaczego jego zbory są w przygniatającej części damskie. Nie są również Stany Zjednoczone najgorsze w tym. Mężczyźni z Ameryki Łacińskiej nieustannie opierają się chodzeniu do kościoła6. W jednej z konserwatywnych hiszpańskich wiosek uważane jest za haniebne dla mężczyzny, aby był wyjątkowo religijny. Mężczyzna jest poniżany, pasar vergüenza, jeśli ma długi lub „jeśli widuje się go w kościele z różańcem lub siedzącego w pierwszej ławce” 7.
Mężczyzna może być katolikiem bez noszenia piętna hańby, lecz zewnętrzna religijność jest niezgodna z męskością. W całej Europie ten powtarza się ten sam obraz. W Anglii różnica wzrastała: „brak równowagi między płcią staje się czymś więcej niż mało znaczącym elementem we współczesnym społeczeństwie”8. Różnica ta może być prześledzona tak daleko wstecz, jak daleko sięgają pierwsze statystyki dotyczące kościoła – i dotyczy to nie tylko różnic widocznych zewnętrznie, lecz również w zakresie wiary:o wiele więcej kobiet niż mężczyzn określa Chrystusa jako podstawę wiary9.
We współczesnej Francji kościół jest zdominowany przez kobiety. Jest tak od czasów, gdy Francja podniosła się z okresu skrajnego antyklerykalizmu w XIX wieku. Różnica między uczestnictwem kobiet i mężczyzn zmalała nieco w połowie XX wieku, częściowo ze względu na to, że więcej mężczyzn chodziło do kościoła, a częściowo, ponieważ mniej kobiet chodziło10. Sytuacja była znacznie gorsza w XIX wieku, gdy szalał antyklerykalizm. W 1858 roku rektor Montpellier rozpaczał nad tym, że „religijne obowiązki są niemal całkowicie zaniedbane przez mężczyzn czy też praktycznie rzecz biorąc wykonywane są tylko dla oka. Generalnie kobiety wykonują ich obowiązki” 11. Powiedział tak, ponieważ tylko 15% mężczyzn wykonało swoją Wielkanocną powinność. W 1877 w zachodniej części dekanatu Orleanu zaledwie 4.7% mężczyzn przyjęło Wielkanocną Komunię, pomimo że zrobiło to 26% kobiet 12.
Strategią francuskiego kościoła stało się utrzymanie obecności w społeczeństwie przez wpływy kobiet13. Strategiczne decyzje dotknęły nawet doktryny. Kościół od pewnego czasu trwał w potępianiu antykoncepcji. Lecz we Francji wieśniacy praktykowali stosunek przerywany, aby ograniczać podział swojego dziedzictwa. Zgodnie z radą Alfonsa de Ligouri, spowiednicy zdecydowali, że kobiety są niewinne, jeśli ich mężowie stosują ten środek antykoncepcji. Ta decyzja opierała się na strachu przed tym, że rygoryzm spowoduje zrażenie kobiet i utratę wpływów kościoła we francuskim społeczeństwie. W 1842 roku Trappis (lekarz) Debryne kłócił się z rygorystycznymi postawami w tej dziedzinie: „Należy zwrócić poważną uwagę na to, aby nie zrażać kobiet przez nieroztropny rygor; ta sprawa jest szczególnej wagi. Następne pokolenie jest w rękach kobiety, przyszłość należy do niej. Jeśli kobieta odejdzie od nas [„nas” wydaje się być skierowane do jego czytelników księży], to wraz z nią wszystko zniknie i rozpadnie się w otchłań ateizmu – wiara, moralność, i nasza cała cywilizacja14.

Gdziekolwiek zachodnie chrześcijaństwo się rozprzestrzeniało, kościół feminizował się. Reuther zauważa, że „w Niemczech, Francji, Norwegii i Irlandii kobiety stanowią 60-65% aktywnych członków. W Korei, Indiach i Filipinach – 65-70%15.

Anegdotyczne dowody wskazują, że ten schemat większej kobiecej pobożności sięga wstecz poza Reformację. Nawet średniowieczni kaznodzieje czynili uwagi do kobiet, jako bardziej aktywnych w kościele”16. Bliższa analiza danych socjologicznych pokazuje, że tak ściśle to nie bycie mężczyzną czy kobietą stanowi różnicę, lecz bycie męskim lub kobiecym. Znaczy to, że mężczyźni, którzy mają kobiece cechy osobowości znacznie częściej mają zwyczaj chodzić do kościoła niż inni mężczyźni. Kobiety, które mają męskie cechy osobowości, zwyczaj rzadziej chodzą do kościoła niż inne.

Męskość i Kościół.

Antropolodzy i psycholodzy rozwoju, którzy badali sprawę męskości doszli do powszechnej zgody, co do topologii męskości. Zacznę od narodzin dziecka, ponieważ jest to coś, z czym niemal wszyscy jesteśmy zaznajomieni. Chłopiec rodzi się z kobiety i ma bardzo intensywną, bliską relację z matką przez kilka pierwszych lat swego życia. Początkowo dziecko nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest osobnym bytem, inną osobą. Następnie zaczyna stopniowo dochodzić do tego, że jego matka różni się od niego w niezmiernie ważnym aspekcie: jest ona tym, czym on nigdy nie będzie mógł i nie powinien być – kobietą. Chłopiec musi przełamać tą głęboką, bliską więź z matką, aby ustabilizować swoją własną tożsamość. Dziewczynka jest inna, ona może stać się kobieca naśladując swoją matkę. Chłopiec nie może być męski imitując swoją matkę; on musi odwrócić się od tego modelu, zazwyczaj w stronę ojca. Na chłopca jest wywierana silna presja, aby tego przełomu dokonał. Jeśli tego nie zrobi, nazywany jest maminsynkiem, dziewczyną i znacznie bardziej dokuczliwymi epitetami. Uczy się tego, że za wszelką cenę musi zostać mężczyzną.

Mężczyzna niesie inną odpowiedzialność w życiu: podejmuje niebezpieczne prace w społeczeństwie, może pracować sam do śmierci, jak prawnik, zostać zastrzelonym na wojnie czy cokolwiek pośrodku. Nawet w Stanach Zjednoczonych mężczyźni zajmują niemal wszystkie niebezpieczne pozycje w naszym społeczeństwie, mierzone według prawdopodobieństwa poniesienia śmierci czy odniesienia ran. Tylko wtedy, gdy zarobi na swoje ostrogi jako mężczyzna, może włączyć się do świata kobiet żeniąc się i stając ojcem rodziny. Jako chłopiec jest strzeżony i zaopatrywany we wszystko; jako mężczyzna musi ochraniać i zaopatrywać innych, nawet kosztem własnego życia. Ten schemat jest niemal uniwersalny. Generalnie społeczeństwa posiadają coś, co antropolog z Yale, David Gilmore, nazywa „ideologią męskości”. Na całym świecie chłopcy są poddawani inicjacjom i próbom mającym na celu przełamanie ich relacji z matkami. Chłopcy muszą uczyć się znosić ból, cierpieć ubóstwo, tak by mogli w przyszłości podejmować niebezpieczne i wyniszczające zajęcia, które są we wszystkich społecznościach. Świat kobiecy jest bezpieczniejszy (dla mężczyzny): nie ponosi on niebezpieczeństwa rodzenia dzieci. Dlatego mężczyzna musi być nieustannie naciskany na dystansowanie się od kobiecego świata. Otrzymuje wyższy status w zamian za wzięcie na siebie męskiej roli, lecz płaci za to cenę. Michael Levin mówi: „Jeśli rola w seksie ma być uważana za wynik negocjacji, w których mężczyzna otrzymuje dominację w zamian za ryzyko gwałtownej śmierci, to trudno powiedzieć, że zrobił dobry interes”.

Zachodnie chrześcijaństwo stało się częścią kobiecego świata, od którego mężczyźni muszą się oddzielać, aby osiągnąć męskość; tak to czują. To dlatego trzymają się z dala od kościoła, a szczególnie wtedy, gdy widzą, że mężczyźni zaangażowani w kościele, są zazwyczaj mniej męscy. Większość religijnych denominacji, tych, które są najbardziej widoczne na zewnątrz, ma jak najgorszą reputację. Anglo-Katolicy zostali zrugani przez wiktoriańską prasę jako niemęscy, ponieważ oddali się gipsowym i koronkowym figurom (w niektórych przypadkach ta krytyka była uzasadniona). Psychologiczne badania wykryły związek między kobiecością w mężczyźnie a zainteresowaniem religią. Mogą wystąpić nawet fizyczne różnice. Wśród mężczyzn, piłkarze i aktorzy mają wyższy poziom testosteronu, a usługujący (w kościele) niższy. Powodzenie i poczucie własnej wartości mogą zmienić nawet poziom hormonu.

Dlaczego Kościół jest „kobiecy”? Czy jest coś w sposób wrodzony kobiecego w chrześcijaństwie? Wielu tradycyjnych chrześcijan wierzy, że tak jest, lecz Bóg wcielił się jako mężczyzna i uczniowie Jezusa byli klasycznymi przykładami rozwoju męskiego. On Sam nawet musiał ustanowić pewien dystans miedzy sobą, a swoją matką; zostawił ją, aby jako nastolatek nauczać w świątyni, wykonywać dzieło Ojca; zostawił ją, aby podjąć swoją publiczną służbę; i ostatecznie musiał zostawić ją, gdy zmarł. Bóg Judaizmu i Ojciec Jezusa Chrystusa był męski, ponieważ był świętym Bogiem, co oznacza, że był oddzielony do Stworzenia. Hebrajskie słowo „święty” to kaddosz – „oddzielony”. Żydzi poznawali Boga, naturę Ojca poprzez jego działania, które były działaniami oddzielania. On oddzielił lud, Żydów, od pogańskich narodów; On oddzielił światło od ciemności, ziemię od morza. On stwarzał przez rozdzielenie, Jego lud był ludem oddzielonym, oddzielonym od reszty świata. Dzieła Jezusa były dziełami Boga. On stworzył nowych ludzi przez oddzielenie ich od Żydów, On nie przyszedł po to, aby przynieść pokój, lecz miecz, który dzieli.

Gdy chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się wszędzie prowokowało opozycję, gwałt, prześladowania i morderstwa od Ukrzyżowania do współczesnych chrześcijan, których ukrzyżowano w Sudanie. Ten nowy lud został powołany do tego, aby być świętym i oddzielonym od tego świata. Czas życia męczenników i ojców kościoła pierwszego tysiąclecia nie przejawiał wielkich znaków ku temu, aby chrześcijaństwo miało być szczególnie przeznaczone dla kobiet czy czegoś, co jest zagrożeniem dla męskości.

Czas feminizacji zachodniego chrześcijaństw może być określony raczej dokładnie. Nagle, w XIII w., w czasie życia św. Dominika i św. Franciszka kobiety zaczęły angażować się w kościele do tego stopnia, że zarówno Franciszek jak i Dominik ostrzegali swoich uczniów, aby nie poświęcali całego czasu na głoszenie kobietom i ignorując mężczyzn. Św. Franciszek z Asyżu, w dość niecharaktrystycznej uwadze, powiedział (zgodnie przekazem Tomasza z Pawii), „Pan zabrał nam żony, ale diabeł dał nam siostry”17. Święty Dominik usiłował utrzymywać swoich uczniów z dala od kobiet. Pierwsze konstytucje zapisane w 1220 roku, przed śmiercią Dominika w 1221, zabraniały Dominikanom cura monialum, „duchowego kierunku ku kobietom”18. Ten zakaz wydawał się nie bazować na jego strachu przed celibatem  lecz na obawie, że jego uczniowie zostaną przytłoczeni przez kobiety i będą lekceważyć głoszenie mężczyznom19.  Tak też rzeczywiście się stało. W ciągu stulecia Dominkanie większośćswego czasu poświęcali kobietom.

Co stało się w średniowiecznym kościele? Otóż w kazaniach mający bardzo głęboki wpływ na temat Pieśni nad Pieśniami Bernard z Clairvaux nauczał, że relacje między duszą Chrystusa do Boga, była tego rodzaju, jak oblubienicy do Niebiańskiego Oblubieńca. W ten sposób rozwijał swoje alegoryczne egzegezy, które sięgają Orygenesa, lecz jego nauczanie padło na płodny grunt i zostało przyjęte przez ludową pobożność, pomimo, że te słowa nie były właściwe. Emocje i sentymenty zawsze grały pewną rolę w chrześcijaństwie, lecz teraz z jakiegoś powodu te emocje należało do kobiet. Język Bernarda, który wyrażał jedność duszy z Bogiem w erotycznych terminach, był bardzo odpowiedni dla kobiet. Valerie M.Lagorio w swej podróży po mistycznej literaturze dochodzi do wniosku: „W pracach kobiet wizjonerek, zwraca uwagę powszechność Brautmystik (mistycyzm duchowego małżeństwa), miłosnych spraw między Chrystusem a duszą, prowadzących do opowiedzenia się i małżeństwa20. „Brygida Szwedzka zazwyczaj odnosiła się do siebie samej w trzeciej osobie, jako „oblubienicy”21.

Ślubna jedność duszy z Chrystusem nie jest czymś innym czy wyższym niż małżeństwo ziemskie; zastępuje je i konkuruje z pewnym fizycznym erotyzmem straconej seksualnej jedności. Margaret Ebner, czuje, że Jezus przebija ją „ swym wartkim strzałem (sagitta acuta) ze swej włóczni miłości22”. Jezus powiedział do niej takie słowa: „Twoja słodka miłość dotyka mnie, twoje wewnętrzne pragnienie przymuszają mnie, twoja płonąc miłość związuje mnie, twoja czysta prawda trzyma mnie, twoja płomienna miłość trzyma mnie blisko. Chcę dać ci pocałunek miłości, który jest rozkoszą twojej duszy, słodkie wewnętrzne poruszenie, miłosny dodatek23”. Usłyszała o tym pocałunku od Bernarda: „Tęskniłam i bardzo pragnęłam otrzymać ten pocałunek tak, jak mój pan św. Bernard go dostał”24.

Ten wyraźny erotyzm średniowiecznych mistyków ciągle jest w pobliżu, jak każdy, kto przeczytał „Mariette in Esctasy” wie. Pseudo-mistycy, którzy mieli erotyczne fantazje dotyczące Jezusa zalali Katolicki Kościół. Jest to skrajność, lecz większość ludowej pobożności zachowuje rozwodnioną wersję tego erotyzmu. Zarówno Katolicy jak i Ewangelicy mówią o swojej osobistej relacji z Jezusem. Z wywiadów zawartych w książce, „The Church Impotent” wynika jasno, że to, jak ludzie rozumieją ten język, jest romantyczną więzią z Jezusem, „zakochiwaniem się w Jezusie”. Nie tylko stare pieśni takie jak: „O, jak ja kocham Jezusa” mają na sobie ten znak. Frederica Mathewes-Green przekazuje, że jest taka generacja chrześcijańskiego rocka, która chrystianizuje miłosne pieśnie wstawiając w nich imię Jezus zamiast „sympatia” (dosł.: „girlfriend”). Wydaje mi się, że nawet doktryna poddała się feminizmowi kościoła. Kobiecość charakteryzują takie tematy jak: jedność, integracjai i utrzymywanie relacji.

Uniwersalizm stał się wizją otrzymywaną niemal we wszystkich kościołach, dziś. Uniwersalizm jest doktryną, która mówi, że wszystkie ludzkie istoty (a niektórzy dodają nawet upadłych aniołów) będą na końcu zbawione, a piekło, jeśli istnieje, będzie puste. Julia Norweska usłyszała Jezusa mówiącego: „Wszyscy będą zbawieni”. Pytała o to, w jaki sposób, lecz powiedziano jej tylko „wszyscy będą zbawieni”. Inni święci sprzeczali się z Bogiem, pytając jak może on posyłać do piekła nawet grzeszników. Hans Urs von Balthasar, ulubieniec Jana Pawła II, napisał: „Czy mamy odwagę wierzyć, że wszyscy będą zbawieni?”Jego odpowiedź brzmi: „tak” i z pewnością skłania się ku uniwersalizmowi. Był on pod znacznym wpływem mistyczki Adrianny von Speyer.

O ile wszyscy mamy nadzieję i modlimy się o to, aby tak się stało, Jezus pozostawia nam wiele zdecydowanych ostrzeżeń mówiących o ogniach piekielnych i o robactwie, które nie giną. On oddzieli owce od kozłów w dniu ostatecznym. Nawet w zwykłym chrześcijańskim życiu osąd, potępienie i piekło znikły z powszechnej świadomości, podobnie jak praktyka wyznawania grzechów. Skoro wszyscy pójdziemy do nieba, to po co przejmować się pokutą? Jeśli wszyscy idą do nieba to, po co ludzie mają zostawać chrześcijanami? Jeśli chrześcijaństwo jest zwykła grą słów czy dekoracją, to mężczyźni mają ciekawsze rzeczy, na które mogą wykorzystać swój czas.

Mężczyźni szukają swego religijnego spełnienia poza Chrześcijaństwem. Wolni Masoni i podobne organizacje podjęły konfrontację ze śmiercią i nowym narodzeniem człowieka. Sporty stały się nową religią, jak kiedyś wojna, nacjonalizm, faszyzm i nazizm. Mężczyźni szukali tego co transcendentne nie w chrześcijaństwie, lecz w nowych religiach męskości. Mężczyźni znają przejścia śmierci i nowego narodzenia, ponieważ wszyscy musieli umrzeć dla bezpiecznego matczynego świata i bycia chłopczykiem, aby narodzić się jako mężczyźni. Oni wiedzą o tym, że aby być w pełni męskim, trzeba umrzeć i narodzić się na nowo, a zatem szukają śmierci i ponownego narodzenia wszędzie, gdzie tylko mogą je znaleźć. Chrześcijaństwo jest religią śmierci i zmartwychwstania, lecz bez męskości, oddzielonej od chrześcijaństwa, zbyt często dostarcza kiepskiej podróbki zmartwychwstania i rzeczywistej śmierci.

Przekształcanie mężczyzn w chrześcijańskich ojców.

Mężczyzna może być uczony wyłącznie przez innego mężczyznę, a zbyt wielu pastorów nie jest prawdziwymi mężczyznami. Po opublikowaniu tej książki zadzwonił do mnie pewien pastor. Był on ordynowanym Prezbiteriańskiego Kościoła. Gdy przyszedł do seminarium, został poddany serii psychologicznych

badań i rozmawiał z psychiatrą. Psychiatra przyjrzał się wynikom i pierwszym pytaniem jakie zadał było: „Czy jesteś homoseksualistą?” Kandydat odpowiedział: „Nie, nie jestem, a dlaczego pytasz?”. Psychiatra na to: „Masz psychologiczny profil homoseksualisty, lecz nie przejmuj się tym, wszyscy usługujący w twojej denominacji, którzy odnieśli sukces, mają taki sam profil”. Po przeczytaniu tej książki zdał sobie sprawę z tego, że problem polega na tym, że pastorzy, często zostają pastorami, ponieważ lubią brać udział w kobiecym świecie i adoptują mentalne postawy kobiet, które są ich podstawową audiencją. U takich mężczyzn psychologiczny profil jest zniewieściały.

Pastor razem z mężczyznami w kościele powinien wypracowywać programy, które pomogą wyrosnąć chłopcom na mężczyzn.

Inicjacja do tajemnic religii powinna być częścią stawania się mężczyzną,

a nie czymś, co prowadzi z dala od męskości.

Chłopcy są znacznie bardziej fizyczni i dla nich szkółka niedzielna jest zwykłą kontynuacją całej pięciodniowej męczarni siedzenia cicho. Aktywność fizyczna i trening powinny być łączone z treningiem religijnym. Skauci dostarczają znakomitego modelu: mogą oni z łatwością wcielić rytuały inicjacyjne. Jeden z luterańskich kościołów w Baltimore zaadoptował Królewskie Zaproszenie. Skauci modlili się całą noc w ciemnym kościele a rano otrzymywali miecz i swoje skautowskie mundurki w ceremonii, która odbywa się przed całym zgromadzeniem.

Kościół towarzysząc chłopcom w całej drodze do męskości, może pomóc im stać się lepszymi ojcami. Pomimo że, oczywiście, ojcostwo jest wypełnieniem męskości, wymaga ono ponownego złączenia z kobiecością, domowym światem i napotkania wyzwań i niebezpieczeństw. Rola obrońcy czy dostawcy jest również wyzwaniem, a znacznie głębiej, taki młody mężczyzna musi sam uniknąć utknięcia w młodzieńczych poszukiwaniach dreszczyków emocji.

Inicjacja do tajemnicy religii powinna być częścią stawania się mężczyzną, a nie czymś, co prowadzi z dala od męskości. Chrześcijańscy ojcowie powinni instruować swoich synów, przede wszystkim przez przykład. Ojcowie powinni prowadzić rodzinne modlitwy, czytanie Biblii i wspólne wyjścia do kościoła. Ojcostwo powinno być podkreślane w kazaniach tak, jak to jest w Biblii. Wiele miejsca w Starym Testamencie jest poświęcone na wyjaśnianie jak być ojcem i ojciec ma kluczowe znaczenie dla chrześcijańskiego domostwa w Nowym Testamencie.

Głoś cała ewangelię razem z tymi niewygodnymi częściami. Piekło i potępienie są rzeczywistością i nikomu nie przynosi nic dobrego zapominanie o tym. Chrześcijaństwo jest sprawą skrajnie poważną, znacznie bardziej poważną niż ekonomia i polityka. Chrześcijaństwo może dać prawdziwą inicjację do tajemnicy życia i śmierci, nieba i piekła, duchowej walki i przeznaczenia ludzkiej rasy. Mężczyźni wymagają treningu w duchowej dyscyplinie i będą uważali to za wartościowe, jeśli dostrzegą wagę chrześcijaństwa. Pomimo swych słabych punktów książka Mitch’a Finley’a „Tylko dla mężczyzn: strategie katolickiego życia” ma w sobie praktyczne podejście.

Pamiętaj o tym, że celem Kościoła nie jest przylgnięcie do matki. Pastorzy nie powinni myśleć, że ich zadaniem jest przyprowadzanie mężczyzn i wprowadzanie ich do wszelkiego rodzaju pobożności i komitetów. Chrześcijańska forma jest konieczna, lecz rolą pastora powinien być ojciec, a nie matka. Robotą ojca jest oddzielić swoje dzieci od młodzieńczej zależności i wysłać ich przygotowanych do bitwy ich życia. Rolą laikatu jest być na zewnątrz w świecie, chrystianizacja naszej kultury. Każdy ktokolwiek próbował to zrobić wie, że jest to walka i że Kościół potrzebuje znacznie więcej niż tylko kilku dobrych mężczyzn.

Oryginał:

http://www.touchstonemag.com/docs/issues/14.1docs/14-1pg26.html

1James H. Fichter, “Why Aren’t Males So Holy?” Integrity 9 (May 1955): p. 3.

  1. 2Michael Argyle, Religious Behaviour (London: Routledge and Kegan Paul, 1958), p. 76.

  1. 3Gail Malmgreen, “Domestic Discords: Women and the Family in East Cheshire Methodism, 1750–1830,” in Disciplines of Faith: Studies in Religion, Patriarchy and Politics (London: Routledge and Kegan Paul, 1987), p. 56.

  1. 4George Barna, Index of Leading Spiritual Indicators (Dallas: Word Publishing, 1996), p. 87.

  1. 5George Barna, “The Battle for the Hearts of Men,” New Man, vol. 4, no. 1 (January-February 1997): p. 42.

6Carmela Lison-Tolosana, Belmonte de los Cabelleros: A Sociological Study of a Spanish Town (Princeton: Princeton University Press, 1983), p. 309.

  1. 7Lison-Tolosana, Belmonte, p. 338.

  1. 8Grace Davie, Religion in Britain Since 1945: Believing Without Belonging (Oxford: Blackwell Publishers, 1994), p. 118.

  1. 9Davie, Religion in Britain, p. 119.

  1. 10Femand Boulard pisze: „Zachowania płci, bardzo odmienne w poprzednich okresach, wyraźnie zmieniły się w kierunku zbliżonych proporcji. Niedzielny spis, który objął diecezję Versailles 23 listopada 1975 roku, pokazał wyraźnie, że ilość mężczyzn [proporcja mężczyzn praktykująca katolicyzm] ustabilizowała się niemal wszędzie między 35-40%, dla grupy powyżej 25lat; nieco słabiej kształtuje się w środowiskach wiejskich i osiąga całkowita zgodność 50% wśród niektórych starszych mieszkańców miast. W przeciwieństwie do tego w latach 1907-1908 w sąsiedztwie Versailles, ta proporcja było to 15.6%, w okolicy 1880 dla całej diecezji nie sięgała 11% (Matérieux pour l’histoire religieuse du peuple français XIXe–XXe sičcles [Paris: Editions de L’Ecole des Hautes Etudes en Sciences Sociales, 1982], p. 19). Niemniej statystyki z tej książki mówią o długotrwałej i masowej różnicy w religijnej praktyce francuskich kobiet i mężczyzn.

  1. 11Gerard Cholvy and Yves-Marie Hilaire, Histoire religieuse de la France contemporaine, vol. III (Toulouse: Bibliothecque histoire privat, 1985), p. 299.

  1. 12Christianne Marcilhacy, Le Diocčse d’Orléans sous l’episcopat de Mgr. Dupanloup (Paris: Librarie Plon, 1962), p. 531.

  1. 13The current situation in the Catholic Church, in which contraception is officially condemned but those who adhere to this doctrine are largely excluded from Catholic education and diocesan structures, may be due to the same strategy of not offending women.

  1. 14Quoted by Langlois, Claude. “Féminisation du catholicisme,” in Histoire de la France religieuse, vol. 3, Du rois Trčs Chrétien ŕ la laicité républicaine (Paris: Editions du Seuil, 1991), ed. Jacques Le Goff, p. 303.

  1. 15Rosemary Radford Reuther, “Christianity and Women in the Modern World,” in Today’s Woman in World Religions, ed. Arvind Sharrna (Albany: State University of New York Press, 1994), p. 285.

  1. 16Berthold von Regensburg głosił: “Ir frouwen, ir sît barmherzic unde gęt gerner zuo kirchen danne die man unde sprechet iuwer gebete gerner danne die man unde gęt zu predigen gerner danne die man” (Predigten, vol. 1, ed. Franz Pfeiffer [Vienna: Wilhelm Braumüller, 1862], p. 41). W innym gazaniu, Berthold kontynuuję ten sam sposób mówiąc, że kobiety są: “erbaumherziger, danne die man und betet gerner, mit venie, mit danne die man, mit kirchgengen, mit riuwe, mit űf stęn, mit salter lesen, mit vigilie. Mit maniger guottćte sît ir bezzer.” (bardziej miłosierne i chętne do modlitwy twarzą do ziemi niż mężczyźni, odwiedzania kościoła, milczenia, stania czytania Psałterza, czuwań. Przez liczne dobre uczynki, jesteście lepsze” (Predigten, vol. 2, p. 141).

17Dominus a nobis uxores abstuli, dyabolus autem nobis procurat sorores” (quoted by Herbert Grundmann, Religiöse Bewegungen im Mittelalter [Hildesheim: Georg Olms Verlagsbuchhandlung, 1961], p. 262, n. 149). Somehow this quote was omitted from the English translation, Religious Movements in the Middle Ages, trans. by Steven Rowan (Notre Dame: University of Notre Dame Press, 1995).
W tej decyzji czytamy: “prohibemus ne aliquis fratrum nostrorum de cetero laboret vel procuret, ut cura vel custodia monialum seu quarumlibet aliarum mulierum nostris fratribus commitantur” (zakazujemy zarówno pracować lub szukać toski czy opieki zakonnic czy jakichkolwiek innych kobiet towarzyszących naszym brakiom) (cytat za Roger De Ganck, Beatrice of Nazareth in her Context [Kalamazoo: Cistercian Publications, 1991], p. 21, n. 89).

18

  1. 19Grundmann mówi o Dominiku: “Na łożu śmierci, w swych ostatnich poleceniach, usilnie ostrzegał swoich barci przed łączniem się z kobietami, a szczególnie młodymi. Czy ostrzegał ich tylko co do moralnej postawy indywidualnych zakonników? Czy jest możliwe, że założyciel zakonu, był pochłonięty pytaniami o przyszłość swego zakonu i w tych ustnych przekazach zastanawiał się czy zakon powinien wcielić więcej kobiecych społeczności, umieszczając zakonników, aby doglądali je i zaopatrywali, odrywając ich w ten sposób od ich podstawowego zadania jakim było głoszenie? (Religious Movements, pp. 94–95).

  1. 20Valerie M. Lagorio, “The Continental Women Mystics of the Middle Ages: An Assessment,” in Roots of the Modern Christian Tradition, p. 81. Leclercq et al. concur: “Głównie panowało to wśród kobiet, …. że przyjmowały to z gorliwością” (Jean Leclercq, François Vandenbroucke, and Louis Bouyer, The Spirituality of the Middle Ages, trans. by the Benedictines of Holmes Eden Abbey [London: Burns and Oates, 1968], p. 373).

  1. 21Birgitta wyjaśnia: “Nikt nie powinien sądzić, że ona, to najpokorniejsze stworzenie Boże, sama przyjęła to, aby nazywać się oblubienica Chrystusa, czy Jego kanałem, z powodu próżnej czci i jakiegoś tymczasowego zysku, lecz zgodnie z poleceniem Chrystusa i błogosławionej Marji, jego najcenniejszem matki, którzy oboje tak ją nazawl”. (Birgitta of Sweden: Life and Selected Revelations, ed. Marguerite Tjader Harris, trans. Albert Ryle Kezel
    [New York: Paulist Press, 1990], p. 71).

  1. 22Margaret
    Ebner, Major Works, trans. and ed. by Leonard P. Hindsley (New
    York: Paulist Press, 1993), p. 156.

  1. 23Margaret
    Ebner, Major Works, p. 135.

  1. 24Margaret
    Ebner, Major Works, p. 150.

topod