Stan Tyra
16,01
„Chrystus wyzwolił nas, … nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” (Ga 5:1).
Wolność jest istotą miłości. Bez wolności nie ma miłości, a tylko powinność, strach i obowiązek. „Przyjemna religia” zawsze czuje się zagrożona wolnością, ponieważ boska wolność umożliwia Bogu zmianę nas. Jeśli ludzie są rzeczywiście wolni to jest tak dlatego, że przełamali zasady wet za wet i religijne quid pro quo (rekompensatę), i kochają tak, jak kocha Bóg. Jezus mówi: „Jeśli kochacie tych, którzy was kochają, to cóż z tego? Nawet poganie tak robią!” (Mt 5:46 -48). Jan Chrzciciel jest „największy z tych, którzy narodzili się z niewiasty” (Łk 7:28) dlatego, że wyszedł poza przyjemną przewidywalną religię i stworzył własny rytuał inicjacyjny. Jednak Jezus „przebił’ cały ten niekonwencjonalny, nieortodoksyjny rytuał! Pomyśl o tym. Jezus często odrzucał rytuały „normalnego” kościoła i zamiast tego przedstawiał coś, co wydawało się pomysłami szaleńca. Faktem jest, że główne spotkanie Jezusa z Ojcem miało miejsce, gdy uczestniczył w rytuale Jana! Każda pobożna podróż musi iść na pustynię, co wychodzi poza „normalność”. Musi iść do miejsca, które często jest zwane „dziwacznym”, w którym jest odrzucenie, niepewność, prawdopodobnie upadek i ogromne ryzyku. Jan udowodnił, że to właśnie tam rzeczywiście rozpoznaje się „tego Baranka”. Niemniej, wielu woli pozostać w bezpiecznym świecie religijnych idei, przekonań i opinii, gdzie można liczyć na poważane role i status. Częściowo problemem jest to, że nasza zachodnia i kultura, a w szczególności chrześcijaństwo, wydało niewielu przewodników, którzy faktycznie byli na pustyni, doświadczyli nieortodoksyjnej wolności i wrócili, aby poprowadzić nas ku tej drodze mądrości. Większość funkcjonujących jako „klerycy” czy pastorzy nie należy do ludzi podejmujących ryzyko, a są ekipą, która zobowiązuje się do strzeżenia status quo, więc nie podejmują żadnego ryzyka. W najlepszym wypadku niektórzy przeszli z garniturów do dżinsów i myślą, że na tym polega życie na krawędzi. Wolność nie uczy tego, jak unikać czy wychodzić z problemów, lecz jest to podróż do, poprzez i ponad problem, co zawsze wydaje się mętnym zamieszaniem, często skandalem, a jednak Jezus nieustannie jest wzorem. Do tego rodzaju wolności uwolnił nas Chrystus. Nie poddawaj się ponownie jarzmu jakiejkolwiek niewoli, a w szczególności religijnemu niewolnictwu.
17.01
Do wolności zostaliście uwolnieni Dla mnie, prawdopodobnie, największym rozczarowaniem światowymi religiami jest to, że udało im się, pomimo wszystkich dziwactw, sprawić, aby ludzie bali się Boga. Powoduje to, że mistyczna podróż staje się nie do wykonania, ponieważ strach jest paraliżujący. Zmienia religię w służące sobie samemu maklerstwo, które nieodwołalnie produkuje więcej ateistów niż uczniów.
Każdy, kto przeżył autentyczne wewnętrzne doświadczenie, wie że Bóg jest tylko miłością a miłość jest zawsze i wiecznie bezwarunkowa, wszystko obejmująca i pełna miłosierdzia. Taki wolny i kochający Bóg jest wielkim zagrożeniem dla biznesowej religii, ponieważ usuwa strach a zatem uniemożliwia kontrolę czy zarządzanie tym procesem. Powoduje, że staje się bezsilna i zmienia język z wykonywania i osiągania na poddanie i bezbronność, a to nie jest język większości religii, a szczególnie zachodniego chrześcijaństwa. W żaden sposób nie jesteś w stanie kontrolować Boga, a dotyczy to również twojego dobrego zachowania. Każdy, kto próbuje kontrolować Boga swoim zachowaniem będzie czuł się bardzo bezużyteczny, niedołężny i nieskuteczny. Gdy w końcu przyznasz, że e ogóle nie możesz kontrolować Boga, czy równie dobrze siebie, albo się poddasz, albo będziesz próbował kontrolować innych. Fałszywa religia, zdecydowała się na drugie.
18.01
Uczeni w Piśmie i faryzeusze reprezentują inny rodzaj człowieka – to ludzie kościelni. Religię traktują bardzo poważnie, a jednak usiłują blokować pracę i współczucie Boga. Są oddani religii, lecz nie chcą mieć nic wspólnego z uzdrawianiem, wolnością czy dawaniem życia. Uwięzieni w
swych głowach, zaprzedani moralnemu zachowaniu i zachowujący rytuały i doktryny. Ich osądzająca nienawiść jest uważnie zakamuflowana, ponieważ najlepszym sposobem, aby nienawidzić i nie mieć poczucia winy to nienawidzić dla Boga.
To ludzie religijnej władzy, którzy wykorzystują Boga jako przykrywkę dla swej potrzeby kontrolowania. Kwestionowani, jak to robił Jezus, milczą. Choć pełni oburzenia nigdy nie pokazują swych prawdziwych motywów, nawet sobie samym. Rzecz na którą warto zwrócić uwagę to fakt, że myślą i działają jako grupa. Plemienne myślenie jest tanim substytutem osobistego wzrostu i dojrzałości. Zdumiewające jest to, że ci dranie w opowieściach Jezusa są ludźmi kościoła.
Jest jeszcze trzeci rodzaj człowieka, Jezus – autentyczny człowiek ducha. Spotyka się z oskarżycielami bez gniewu czy paniki, mówi z wewnętrznym autorytetem, nie obawia się konfrontacji, nie wyjaśnia, niczego sobie nie przypisuje i nie szuka uznania. Po prostu wstrzykuje uzdrowienie w nienawiść i przemienia ból, w przeciwieństwie do przenoszenia go.
Potrzebujemy takich ludzi, którzy, podobnie jak Jezus, pomogą nam wyciągnąć naszą uschłą bierność wobec plemiennego negatywizmu. Nikt z nas nie może zrobić tego sam.
19.01
Co to znaczy być „dojrzałym” wierzącym. Myślę, że jest to znacznie prostsze niż chcielibyśmy. Wydaje mi się, że jest to ktoś, kto przeszedł podróż przez różne stany wzrastania, odpuszczania, przekazywania i uczenia się żyć swoim własnym prawdziwym życiem. Być może jest to ktoś, kto przestał nienawidzić, osądzać, potępiać, przekazywać śmierć i negatywizm. W ten sposób doszedł do takiej życiowej stacji, gdzie niebo jest doświadczane na ziemi. Większość z tego, co znamy jako „religijną” aktywność, nie zachęca nas do wzrostu, ponieważ preferuje chronienie nas przed „sprawdzianami” czy to przez uchylanie się czy wyparcie. Jest to płytka Petriego, na której wzrasta duchowa mierność i sztuczność. Jeśli całe twoje życie opiera się na tłoczeniu się z ludźmi, którzy zgadzają się z tobą i słuchaniu stale i wciąż tego, co już ogłosiłeś jako prawdę, to nie ma wiele miejsca na przemianę, ponieważ ta wymaga przytrzymania w Arce (rzeczywistość Królestwa) razem ze wszystkimi przeciwnościami, aż do pojawienia się nowego życia. To nieuniknione okoliczności przeobrażają nas. Rzeczywistość jest największą kazalnicą, z jakiej kiedykolwiek głoszono. To są te rzeczy, z którymi nic nie możesz zrobić, a które zazwyczaj najwięcej robią z tobą. Nauczałem tysiące razy, prowadziłem setki spotkań i obozów, i odkryłem, że odkryłem, że gdy mówię, ludzie zostają zainspirowani, czasami nawet gorąco, lecz rzadko przekształcani. Tak naprawdę to tylko nieliczni są głęboko zmieniani. Nauczyłem się tego, że, aby to się stało, potrzeba czegoś więcej niż słowa i idee. Nie nawracasz się taki, jak jesteś, jak jesteśmy uczeni, czy „taki jak jestem”, jak to śpiewamy, dopóki nie zostaniesz skonfrontowany z tym, kim rzeczywiście jesteś. Musisz opuścić dom i zostać postawiony wobec rzeczywistości, za którą nie jesteś odpowiedzialny ani nic z nią zrobić nie możesz. Mówiąc inaczej: „idź do ziemi, której nie znasz”. Nikt nie bierze się za poprowadzenie swego plemienia (rodziny) na pustynię. Podobnie, jak w przypadku Jezusa, najpierw sami w samotności musimy stanąć wobec swoich sprzeczności czy „demonów”. Przemiana nie może zajść wewnątrz grupowego myślenia z murem otaczającym system wierzeń. Nikt nie nawraca się sam. Wszyscy zostajemy nawróceni i zazwyczaj wbrew sobie. Nawet nasze: „niech mi się to stanie” nie zaczyn się od „tego”. „To” zostało już tobie uczynione. Nie ty Go wybrałeś. On wybrał ciebie.