Stan Tyra
27.10.
Gdy Jezus nakarmił 5000 ludzi, dla uczniów największą przeszkodą była mentalność niedostatku. Niewiele się zmieniło. Pozbawieni wiary i bojaźliwi ludzie zawsze podchodzą do problemu z mentalnością „nie wystarczy”. Ten problem jest znacznie szerszy niż go postrzegamy, gdy bezmyślnie powtarzamy biblijną historię i nie ma nic wspólnego z tak zwaną „ewangelią prosperity”. Strach prowadzi do myślenia o tym „jak ja przetrwam?” Taka postawa niedostatku, aby uzyskać pewien stopień bezpieczeństwa, zawsze otacza się grupowym myśleniem. Widzimy to dziś również w polityce. Myślimy: „za mało jest miłości, nie ma wystarczająco dużo żywności, mamy za mało czystego powietrza, za mało jest ludzi, którzy przejmują się tym, o co ja!!” Lista jest nieskończona i dziecinna. Zwróć uwagę na to, jak często dzieci krzyczą: „moje!!”, gdy inne dziecko za bardzo zbliży się do ulubionej zabawki.
Kiedy w życiu panuje mentalność niedostatku to reakcją na to jest gromadzenie zapasów. Gromadzi się to, czego, jak uważamy, brakuje, a następnie cofamy się i mówimy: „Widzisz! TEGO jest tam za mało!” Co ty nie powiesz?! Dlaczego nie dasz czegoś i nie zobaczysz co się dzieje? Zamiast wymagać, aby ktoś dał TOBIE coś.
Jezus powiedział: „taka miarą jaką mierzycie i wam odmierzą” (Łuk 6:38). Jeśli widzisz jakikolwiek brak to Bożą zachętą jest, abyś stał się częścią/całością rozwiązania. Możesz unieść pełne rozwiązanie, być częścią rozwiązania, bądź być tym nasieniem, które zamieni się w ogromne drzewo, lecz nigdy nie dowiesz się tego, dopóki będziesz zatrzymywał to, co masz. Jeśli widzisz miejsce pozbawione miłości, daj miłość. Jeśli widzisz nieprzebaczenie, daj przebaczenie. Przestań gromadzić, to czego, jak twierdzisz, brakuje. Obfitość, której szukasz, jest wynikiem dawania tego, co masz. Takie było życie Jezusa.
31.10.
Ludzie wielkiej wiary to nie ci pozbawieni strachu, lecz ludzie, którzy zaprzyjaźnili się ze strachem. Zamiast go unikać, zbliżyli się do niego, spotkali i nauczyli się lekcji, której mieli się nauczyć.
Ludzie trzymając się tradycyjnego fundamentalizmu próbują leczyć swój strach przed piekłem przy pomocy tabletki wiary. Zamiast pochylić się i zapytać: „Dlaczego boję się Boga?” unika się tego pytania „lecząc” strach unikami. „Weź tą tabletkę wiary i już nigdy nie będziesz musiał się bać wieczności. Strach usunięty”. „Czy wiesz, gdzie spędzisz wieczność?” „Weź tą tabletkę i zaufaj jej”. Takie coś nie uczy nas niczego o Bogu czy o nas samych. Jak więc może się ktokolwiek „narodzić na nowo”, bez autentycznego poznania obu. Nie wierzę, że jest to możliwe.
Jedną z „potencjalnych” korzyści starzenia się jest zmniejszanie się strachu. Czasami nie jestem pewien czy jestem rzeczywiście mądrzejszy czy też mam większą mentalność „g… mnie to obchodzi”. Jedno jest pewne, im jesteś starszy, tym łatwiej jest rezygnować i pozostać na mniejszym. Przychodzi wraz z tym ogromna wolność i pokój.
Dziś nie boję się covida ani tego, co może lub nie może następny prezydent. „Mój pokój nie jest z tego świata”, staje się dla mnie coraz bardziej realne. Uwielbiam to, że nie muszę się bać, gniewać, panikować i niepokoić tylko dlatego, że nie kontroluję tego świata i wszystkich tu żyjących.
Gdy sprawy i ludzie załamują się, wiem, że jestem na skraju odkrycia czegoś, czego wcześniej nie wiedziałem, i za to jestem bardzo wdzięczny.