Monthly Archives: marzec 2007

Ten wieczór należy do ciebie#Różne Artykuły_2

#


Byłem na tlenie 3 litry/min, poruszałem się od 10 lat na wózku, miałem
26 różnych chorób i stanów, które dręczyły mnie
każdego dnia. Brałem codziennie 13 różnego rodzaju leków, większość
z nich 4 razy dziennie. A to jest lista tego, co było ze mną źle:


01. Wczesne stadium Alzheimera.


02. Padaczka


03. Wysokie ciśnienie krwi


04. Rozszerzona komora sercowa


05. Cukrzyca


04. Problemy z krążeniem krwi


05. Wysoki cholesterol


07. Przewlekła niewydolność płuc


08. rozedma płuc


09. Astma


10. Ostre zapalenie


11. Artretyzm reumatologiczny


12. Osteoporoza


13. Artretyzm zwyrodnieniowy


14. Wysoki procent utraty słuchu.


15. Słaby wzrok


16. Zatkane arteria w obszarze karku


17. uszkodzone połaczenia nerwowe które powodują odrętwienie, drętwotę,
cierpnięcie


18. Pęknięty krąg


19. Rak w lewym nadgarstku


20. Nagromadzenie płynu


21. Niewydolność krążenia, która powoduje niewydolność oddechodą


22. Zaburzenia słuchu


23. Refluks


24. Wrzody żolądka


25. Zespół jetita wrażliwego


26. Bezdech senny


Pewien znajomy mężczyzna zapytał mnie, czy nie chciałbym się wybrać na krucjatę
Benny Hinn’a. Powiedziałem, że rozmawiałem z żoną kilka miesięcy wcześniej,
że gdybym miał szansę udać się na spotkanie Benny Hinn’a to wierzę, że zostałbym
uzdrowiony. Tak więc pojechałem, nie mając pojęcia o celu jaki przyświecał
zabraniu mnie tam. Ten człowiek wiedział, że faktycznie miałem się źle i lekarze
już zrezygnowali z ratowania mnie. Powiedziano mi, że mogę pożyć jeszcze
6 miesięcy.


Później odkryłem, że on chciał udowodnić niektórym ludziom,
że Benny Hinn jest oszustem. Gdy przybyliśmy do Greenville, SC, mój
syn wypchnął mnie do przodu budynku, a obecność Ducha Świętego była tak silna,
że włosy stawały dęba. Gdy dotarłem do hallu, wydawało się, że wózek
pływał. Czułem, jakbym tracił kontrolę nad tym, uchwyciłem się oparcia tak
silnie, że pękła tapicerka. Wsadził mnie do windy i zjechałem na scenę Bi-lo
Center, gdzie znajdowali się wszyscy chorzy na wózkach.


Gdy tam siedziałem, wtoczyli obok mnie małą czarną dziewczynkę. Była kaleka
od urodzenia, jedną stopę miała odwróconą wstecz, a wszystkie kończyny
były wykrzywione. Poczułem tak wielkie współczucie dla niej, że prosiłem
Boga, aby ją uzdrowił. Powiedziałem Mu, że zrezygnuję z mojego uzdrowienia,
jeśli tylko uzdrowi ją. Brat Benny stanął przy mikrofonie i powiedział, że
jest tutaj ktoś taki, i tu wymienił wszystkie moje niedomagania, o którym
Bóg powiedział, że dziś ten wieczór należy do ciebie.


Nie chciałem sie ruszyć dopóki nie byłem pewny, że chodziło o mnie,
więc odczekałem 30 minut. Zacząłem się podnosić, lecz znów odczekałem
mniej więcej tyle samo czasu. Pomyślałem: „W porządku, może to chodzi
o mnie”. Zdjąłem okulary i nadal dobrze widziałem, wyjąłem aparat słuchowy
i ciągle dobrze słyszałem. Zdjąłem maskę tlenową i dalej dobrze mi się oddychało.
Zacząłem wstawać z fotela i poczułem, że ktoś mnie podnosi. Już cztery lata
minęły i ciągle jestem zdrowy.


Nahum: 1:9 Co zamyślacie przeciwko Panu? On dokona
zniszczenia, nie nastanie po raz drugi ucisk.

продвижение

Wierzący bez wiary? Nie!


Undrai & Bridget Fizer


www.fizer.org

Wielu wypracowało sztukę bycia „wierzącymi, którzy nie stosują wiary”.  Wielu jest „wierzących”, którzy ufają szczątkom religijnego chrześcijaństwa, a nie „warunkom wstępnym wiary z Boskim Umysłem”. Uchwycenie się Umysłu Chrystusa do tego stopnia, aby stać się żywym wyrazem Boskiej Natury Boga totalnie pozbywa pewności umysłu. Wydaje się, że prosta Wiara zgodna z tą zasadą „jest bardzo trudna do osiągnięcia”. 

Z czego żyjesz, jeśli nie nabyłeś wiary na własność?” Religia daje nam moc do „bycia” bez prawdziwej wiary. Daje nam pewien „tytuł”, równocześnie pozwalając na to, abyśmy dokonali płatności wiary, gdy przeżyjemy przemianę i dojrzałość wiary. Religia daje nam moc do tego, aby „mówić to, że teraz jestem czymś”, choć nie wierzymy w pełni w to, co mówimy. Co stanowi podstawę naszego życia, „jeśli wiara nie jest fundamentem tego pędu?” 

Moc do życia „zaczyna się z wiarą w to, w co Bóg wierzy”,  zaczyna się z wiarą w najbardziej po ludzku niemożliwe Prawdy znane człowiekowi… dziewicze narodziny dziecka, Jezusa umierającego i powstającego ponownie do życia! Nawet nie możemy zacząć marszu ku przeznaczeniu „dopóki nie wypracujemy wiary w Boga, zaczynając od niemożliwych fundamentów”. Lecz dla niektórych zazwyczaj jest tak, że „sprzedajemy naszą wiarę w niemożliwe” za wiarę „w denominacyjne warunki wstępne i kulturalną doktrynę”. Wierzymy w dobroć „bardziej niż w Boga!” Bardziej wierzymy w moralne dobro „niż wierzymy w to, że jesteśmy współuczestnikami Boskiej Natury!”


Religia umożliwia nam wprowadzenie wielu ludzi do naszego „kościoła”, zamiast budzenia wielu do Boskiego Życia.
Zostaliśmy tak uwarunkowani, że upieramy się przy wyjściu „przez deszcz” na nasze kościelne nabożeństwo, zamiast upierać się przy naszej drodze ku Boskiemu Odkryciu „poprzez codzienny ból”. Rzeczywiście, religijność umożliwia nam „wzywanie Boskiego Imienia”  bez zastosowania Boskiej Wiary. Wiara? Wierzyć? „Jak mam wierzyć?” to się słyszy najczęściej. 


Z czego żyjemy „jeśli wiara w i z Chrystusa nie jest naszym fundamentem, naszą pasją czy naszym początkiem?”
Z czego żyjemy, „jeśli twórcze możliwości nie są naszym Pożywieniem?” Z czego żyjemy, „jeśli to, co doczesne jest bardziej stosowne niż nadnaturalne wymiary, które są odpowiedzialne za naszą egzystencję, cel i przeznaczenie?” Z czego żyjemy, jeśli rytuał, nie bacząc na szczerość, jest silniejszy niż „Prawda, która pochodzi z Umysłu Bożego?” 


Gdy wiara staje się słabością wierzącego, wtedy stworzenie musi nadal trwać w niedoli.
Stworzenie ze wzdychaniem z wielką tęsknotą oczekuje Objawienia się i Manifestacji synów Bożych na ziemi. Stworzenie nie oczekuje konferencji, przebudzenia, ani nie czeka na następne poruszenie ludzi. Oczekuje eksplozji i wzbudzenia Boskiej Natury, która pojawi się wraz z przekonaniem u synów Bożych znajdujących się na ziemi. Wiara i wierzenie nie mogą już dłużej należeć do słabości wierzących. Cosprawia, że jesteśmy wierzącymi, gdy „wiara jest naszą słabością?” 

* Prawdziwa wiara nigdy nie zaczyna się w głowie, lecz zawsze w sercu. Serce jest żywe. Cokolwiek jest w sercu, będzie w naturalny sposób pojawiać się w miarę postępu. Intelekt zaczyna się w głowie, lecz Wiara rodzi się w sercu!


Nasze życie, wybory i kierunki będą bezpośrednim wynikiem tego, co powoduje, że jesteśmy „wierzącymi bez wiary jako fundamentu!”
Wszystko, cokolwiek nie pochodzi z Królestwa, zostanie wstrząśnięte. Jeśli nasze fundamenty nie zawierały wiary w to, co niemożliwe, to te fundamenty zostaną gwałtownie wstrząśnięte. Ojciec pragnie dać nam Królestwo, „które nie może być poruszone”. Jeśli twoje życie „porusza się, twoje życiowe koncepcje i rutyny są gwałtownie wstrząsane, to znaczy, że Królestwo przebija sobie drogę do twojej okolicy”. Jeśli wierzymy od samego początku w to, w co wierzy Bóg, to nasze życie i moc nie zostaną poruszone. Nie powstrzyma to wstrząsania i palenia życia wokół nas, lecz da nam Boską Koncentrację, która uzdolni nas do takiego życia, jakby burza nigdy się nie zaczęła!”

I uwierzcie mi, wiem, że to jest prawda! Ponieważ, jeśli prawdziwie  w coś wierzysz, to „to coś staje się jakby twoje!” Będzie się wydawało tak, jakbyś ty sam to zrodził!


Odkrywanie ponad twoją obecną rzeczywistość staje się niemożliwe wtedy, „gdy twoja wiara prowadzi cię tylko do większej religijności”. Wierzenie w to, w co wierzy Bóg, doprowadzi cię do tego, po co rzeczywiście  narodziłeś się, jak też do manifestowania się Maksymalnego Potencjału Królestwa w tobie!

раскрутка

TGIF_15.04.07 4 atrybuty życia, które Bóg błogosławi

Today God Is First

Logo_TGIF2

Dlatego tak mówi wszechmogący Pan: „Oto Ja kładę na Syjonie kamień, kamień wypróbowany, kosztowny kamień węgielny, mocno ugruntowany. Kto wierzy, ten się nie zachwieje”
Iz. 28:16.

Zawsze, gdy Bóg wzywa do poświęconego życia, składa się ono z czterech osobnych stadiów. Chrystus często porównywał ten proces do budowy domu.

Po pierwsze, musi być położony solidny fundament. Tym fundamentem nie może być nic innego jak tylko Sam Jezus Chrystus, każdy inny nie utrzyma się.

Po drugie, gdy zaczynamy chodzić z Bogiem w wierze, Pan dopuszcza do każdego z nas próby, testy, cuda i życiowe wyzwania, których celem jest dostarczenie „doświadczeń wiary”, które demonstrują mocne dowody Jego działania w życiu; płonący krzak Mojżesza, chodzenie po wodzie Piotra, rozdzielenie Jordanu przez Jozuego. Te doświadczenia budowały wiarę tych ludzi. Szerokość i głębokość naszego powołania jest bezpośrednio proporcjonalna do doświadczeń wiary jakie On pozwala nam przeżyć. Jeśli Bóg planuje dla ciebie międzynarodową służbę, jest szansa na to, że będziesz przeżywał większe doświadczenia wiary niż inni, a powód jest taki, że będziesz mógł patrzeć na nie, aby upewnić się w swym powołaniu i udzielać świadectwa Jego dziełu w twoim życiu.

Trzeci poziom dotyka motywacji. Wszystkie drogi człowiecze zdadzą się być czyste przed oczyma jego; ale Pan jest, który waży serca (Przyp.16:2 BG). Jakie motywy stoją za twoimi działaniami? Czy jest to wyłącznie finansowa akumulacja? Czy jest to zdobycie kontroli? Czy też osiągnięcie niezależności? Najważniejszą motywacją musi być prowadzenie Pana do podjęcia takiego działania – musi to być posłuszeństwo. Wszystkie pozostałe muszą być produktami ubocznymi tej decyzji.

W końcu jesteśmy przygotowywani do podjęcia działania. Musimy zapytać siebie: „Czy mam odpowiednie zdolności, umiejętności i jakość, aby wejść w tą działalność?”
Jakże często nie wyszkoliliśmy się odpowiednio do tego, aby odnosić sukcesy w naszych przedsięwzięciach. Nigdy nie dopuściłbyś do swoich zębów kogoś, kto nie został wyszkolony i nie ma dyplomu dentysty.

Zanim podejmiesz następny projekt, zadaj sobie te cztery pytania. Na jakim fundamencie opiera się ten projekt? Jakie przeżycia zademonstrował Bóg w moim życiu, które wskazują na Jego zaangażowanie? Jaka jest moja motywacja do wejścia w tą działalność? Czy mam umiejętności, zdolności i jakość, aby wykonać to zadanie? Odpowiedź na te cztery pytania powie ci, czy Bóg będzie tą działalność błogosławił.

раскрутка сайта

TGIF_11.04.07 Ewangelia Królestwa

Today God Is First

Logo_TGIF2

Po tym poznajemy, że w nim jesteśmy, kto mówi, że w nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował.
1 Jn 2:5b-6

Jezus przyszedł na ziemię po to, aby przynieść ludzkości ewangelię królestwa. Przez stulecia Kościół miał tendencję do podkreślania tylko tej części ewangelii, która jest ewangelią zbawienia. Niemniej jednak, Jezus przyszedł po to, abyśmy mieli coś więcej niż zbawienie. Przeszedł, aby dać nam nowe życie, któremu mają towarzyszyć znaki, cuda i Jego Duch żyjący w nas i objawiający nam Jezusa codziennie. Przyszedł, abyśmy mogli chodzić po ziemi tak, jak On chodził. Jeśli nasze życie nie jest odbiciem tych samych rzeczy, które Jezus robił, to musimy zapytać dlaczego?
W ciągu mojego 24 letniego chodzenia z Panem, zauważyłem, że są trzy rodzaje wierzących.
Po pierwsze, wielu z nas przyszło do Chrystusa z potrzeby zbawienia. Nasze serca zostały dotknięte przez Jego powołanie nad naszym życiem. Zastanawiamy się i analizujemy Jego żądania i podejmujemy decyzję pójścia za Nim. Jest to dogodny czas do przyjęcia Go do naszego życia. Pierwszy poziom często charakteryzuje się postawą wobec Boga, mówiącą: „Błogosław mnie, Panie”. To ten pierwszy poziom przede wszystkim wprowadza zbawienie do naszego życia. Niektórzy nigdy tak naprawdę nie przechodzą poza ten pierwszy poziom.

Drugi poziom to kryzys. W naszym życiu pojawia się kryzys, co motywuje nas do szukania Chrystusa z całego serca. Niemniej, motywacją nie jest czysta miłość do Pana, a raczej pragnienie pozbycia się bólu życia. Ten stan najlepiej charakteryzuje postawa: „Pomóż mi, Panie”.

Na trzecim poziomie zaczynamy przeżywać ewangelię Królestwa. Jest to miejsce, w którym Jezus spoczywał w Swym chodzeniu z niebieskim Ojcem, to jest miejsce przeświadczenia. Niewielu ludzi funkcjonuje na tym poziomie, lecz oni właśnie przeżywają taką rzeczywistość chodzenia z Bogiem, która jest obca innym. Codziennie widzą przypadki Bożego zaangażowania w ich życie; są motywowani przez głęboką miłość do Niego; znają Go. Motywacja tych ludzi może być scharakteryzowana takimi słowami: „Wybierz mnie, Panie; choćbyś mnie zabił, nie przestanę ufać Tobie”.

Gdzie dziś jesteś? Czy po prostu zaakceptowałeś Jego zbawienie, aby unosić  się na powierzchni? Czy też szukasz Go z całego serca tylko wtedy, gdy przychodzi kryzys? On pragnie dla ciebie i dla mnie życia pełnego przekonania, motywowanego miłością dla Niego i Jego miłością do nas. To tutaj właśnie doświadczysz ewangelii Królestwa.

topod

Aż śmierć nas nie rozłączy#All About Families

#

Nie
jesteśmy w stanie zliczyć w ilu ślubach braliśmy ostatnio udział. Śpiewaliśmy
pieśni z tymi, co między nami, „wstawaliśmy”
wraz z narzeczonymi, odprawialiśmy ceremonie, zarządzaliśmy całymi imprezami,
serwowaliśmy ciastka, a nawet odgrywaliśmy jeden czy dwa teatrzyki, aby wysłać
parę na życie małżeńskiej rozkoszy.


Zauważyliśmy też jak przez lata zmieniają się ceremonie. Rzadko kiedy usługujący
mówi: „Jeśli ktoś zna jakieś powody, dla których to małżeństwo
nie powinno być zawarte, niech odezwie się teraz, lub na zawsze już zachowa
milczenie”. Nie jesteśmy sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatni raz słyszeliśmy,
aby narzeczona czy narzeczony mówili: „Od teraz ślubuję ci moją wierność”.
To jest dobra sprawa.

Niestety
zaczynamy też zauważać brak niektórych zwrotów, które
nie powinny zostać usunięta. W tym:


  • „Poniecham  wszystkich innych”


  • „Ślubuję  wierność, aż śmierć nas nie rozłączy”


  • „Zachować czystość dla ciebie.

Wydaje
się, że te pominięcia są powszechne – brak oddania. Od samego początku
małżeństwo było przewidziane jako oddanie się na całe życie. Gdy faryzeusze
próbowali złapać Jezusa w długą teologiczną debatę na temat rozwodu,
powiedział: Czy nie
czytaliście w waszej Biblii, że Stwórca początkowo stworzył mężczyznę
i kobietę dla siebie nawzajem, męża i niewiastę? I dlatego, opuszcza mąż
ojca i matkę i jest silnie związany z żoną swoją, stają się jednym ciałem
– już nie dwa, lecz jedno. Ponieważ Bóg stworzył organiczną
jedność między tymi dwoma płciami, nikomu nie wolno profanować Jego dzieła
rozdzielaniem ich
(Mat.
19:4-6 – wg. wersji ang. The Message – przyp.tłum.).

O
ile nie jesteśmy gotowi na traktowanie ofiar rozwodów tak, jakby jakaś
radioaktywna trucizna ich skaziła, to jesteśmy zaalarmowani, gdy ludzie wchodzą
w małżeństwo bez oddania. Zatrważa to, że niektórzy wydają się nawet
uważać, że małżeństwo jest pierwszym krokiem do rozwodu. O ile uprzednia
umowa może mieć ekonomiczny sens dla ludzi posiadających dużo pieniędzy,
to cała idea opiera się na założeniu, że małżeństwo niekoniecznie musi być
trwałe.

Nie
jest tajemnicą, że wielu ludzi decyduje się na życie ze sobą bez małżeństwa.
Dlaczego? Ponieważ mówią: „Mogę odejść,
kiedy tylko zechcę”.
Takie samo założenie może funkcjonować, gdy para
małżeńska przysięga bez oddania (zaangażowania). Jeśli prawnie można zabezpieczyć
się w wygodny spadochron przed zawarciem małżeństwa, po co przejmować się
zawieraniem małżeństwa w ogóle? Uważamy wspólne życie ze sobą
za praktykę społecznie niszczącą i duchowo nie do zaakceptowania, ale jaka
jest różnica w tym, że wchodzi się w małżeństwo bez oddania? Jeśli
nie zamierzasz się oddać, wspólne życie wydaje się wyglądać bardziej
atrakcyjnie. Rozbicie relacji nie jest wtedy nawet tak skomplikowane.
Wierzymy, że jest przyczyna małżeńskiego oddania. Nie to nic wspólnego
z zakochaniem
. Co więcej, nie gwarantuje to wiecznego szczęścia, lecz wnosi stabilizację
do życia tych ludzi i ich dzieci.

G.
K. Chesterton mógł mówić o nas, gdy napisał te słowa do poprzedniego
pokolenia:
Gdy bronimy rodziny, nie chodzi o to, że będzie to zawsze rodzina pełna
pokoju; gdy utrzymujemy tezę o małżeństwie, nie mamy na myśli tego, że będzie
zawsze szczęśliwa. Chodzi nam o to, że jest to teatr duchowego dramatu, miejsce,
gdzie dzieje się wiele, a szczególnie tego, co jest ważne

.

aracer

TGIF_10.04.07 Planowanie z powodzeniem

Today God Is First

Logo_TGIF2

Wiem, Panie, że droga człowieka nie od niego zależy, i nikt, gdy idzie sam, nie kieruje swoim krokiem.
Jer. 10:23

W świecie biznesu bardzo dużo słyszy się o planowaniu. Co roku w styczniu słyszę jak pracujący zawodowo wierzący ustalają plany na nowy rok. Korporacje planują nawet na okresy pięcioletnie, poszczególni ludzie robią osobiste plany, ale z tym wszystkim jest tylko jeden problem, który widzę, jeśli chodzi o wszystkie plany czynione przez wierzących o dobrych intencjach. Jeśli plan nie pochodzi od Boga i nie jest przez Niego kierowany to jest on przeznaczony na niepowodzenie. Jakże często pracujący chrześcijanie spisują plan czegoś, co wydaje się być dobre w ich własnych oczach. Zalety tego, co jest planowane mogą wyglądać wspaniale i może to być nawet godne wysiłku, lecz nie to jest ważne. Gdy Jezus powiedział, że przyszedł, aby wypełnić Bożą wolę, nie mógł zastanawiać się nad niczym, co nie było zgodne z Bożą wolą, bez względu na to jak dobrze i sprawiedliwe mogło to wyglądać.

Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Pan kieruje jego krokami  (Przyp. 16:9). Bóg musi dać nam wizję tego, do czego nas powołał. Gdy mamy już wizję, musimy pytać Go, czy jest Jego wolą, abyśmy podejmowali działania ku wypełnieniu jej i jakie to mają być kroki. Pan chce kierować każdym krokiem planowanego procesu. Dawid nauczył się tej lekcji, gdy poszedł na bitwę z Filistynami. Któregoś dnia zapytał Pana czy ma wyruszyć przeciwko nim, a Pan powiedział: Tak, lecz tylko wtedy, gdy usłyszysz odgłos stąpania po drzewach balsamowych.

Błędem jest rozsądzać i analizować po to, aby dojść do jakiejś decyzji w danej sprawie. Pan zawsze zna odpowiedź. Do naszej odpowiedzialności należy szukanie Go i odkrycie, co On myśli na dany temat. Nasze planowanie musi być osadzone w Nim. Tylko wtedy, gdy trwamy w łączności ze źródłem będziemy mogli mieć pewność, że wprowadzamy Boży plan na właściwe miejsce. Również potwierdzenie tego planu przez innych będzie upewniało nas, że nie podążamy za zwodniczymi wskazówkami naszego własnego serca.

Gdy następnym razem przystąpisz do planowania, proś Boga o mądrość do wprowadzenia wizji i podjęcia działania. Będziesz zdumiony tym, jak dobrze Pan planuje.

seo как раскрутить сайт

Czym jest sabatowy odpoczynek

Zaremba Piotr

Moim zdaniem cala sekwencja mówiąca o odpocznienieu sabatowym, uznawana przez niektórych za nowotestamentowy dowód na kontynuację przestrzegania sabatu, zaczyna sie znacznie wcześniej tj. w 3 rozdziale. Zacznijmy wiec od Hebr. 3:7, gdzie jest napisane, o jakim dniu będzie dalej mowa:


w: 3:7 –
Dlatego, jak mówi Duch Święty: dziś, jeśli glos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni, Gdzie mnie kusili ojcowie wasi i wystawiali na próbę, chociaż oglądali dzieła moje przez czterdzieści lat.
….
Tutaj jest określone o jaki dzień będzie cały czas dalej chodziło: O dzień, w którym usłyszy człowiek głos Boży, a dalej o tym, ze Izrael przez 40 lat słuchał tego głosu i nie przyjął niczego (wersy 9-11)

W wersie 13 jest potwierdzenie takiego znaczenia tego słowa „dziś”: jak czytamy:

w. 13:…. dopóki trwa to, co sie nazywa „dziś”, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu .. trwa to, co sie nazywa „dziś” czyli czas, w którym Bóg przemawia, a czego nie wykorzystali Izraelici. Od wersu 15 ponownie mowa jest o tym samym dniu nazwanym na początku „dziś”: Najpierw powtórka z w.13, a potem ponowne wyjaśnienie tego samego (uwaga: cały czas ani krzty o sabacie!!)

w.16: kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali sie? czy nie ci, którzy wyszli z Egiptu pod wodza Mojżesza? czyli widzieli (lub inaczej słyszeli glos Pana) i nie uwierzyli.

Ale ciekawie robi sie dopiero w wersie

w.18: A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni? Widzimy wiec, ze nie mogli wejść z powodu niewiary.

Kiedy popatrzymy na referencje do tego fragmentu – IV Moj. 14.22-23, jak najbardziej właściwie dobrana do kontekstu – to widzimy, że użyty tutaj zwrot  wejść do odpocznienia jego nie ma niczego wspólnego z sabatem, lecz z Ziemią Obiecaną, co jeszcze jest później ponownie potwierdzone. Ten fragment tylko przybliża ten termin, który później jeszcze sie pojawia, ale nigdy jako sabat.


IV Moj. 14.22:
żaden z tych mężów, którzy widzieli moja chwale i moje znaki, jakich dokonywałem w Egipcie i na pustyni, a …. nie zobaczy ziemi, którą przysiągłem ojcom..


O jakie wiec odpocznienie chodziło? O ziemię mlekiem i miodem płynącą; o ziemie, którą deszcz zrasza we właściwej porze i pory orku są zawsze w swoim czasie; o ziemię, na której są gotowe miasta i domy, których nie budowali, i sady, których nie sadzili itd., itd…Tu zaczyna sie rozdział 4, który dalej mówi o odpocznieniu, ale nic o sabacie.

4:1. gdy tedy obietnica wejścia do odpocznienia jego jest jeszcze ważna . . . .

Następuje jakaś zmiana chyba, bo przecież nikt nam nie proponuje Ziemi Obiecanej Izraela, ale nadal aktualna jest obietnica wejścia do „odpocznienia Jego”. i tu czytamy:

w.3.: do odpocznienia wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy, zgodnie z tym jak powiedział… Jak przysiągłem w gniewie moim, nie wejdą do odpocznienia mego. chociaż dziel jego od założenia świata były dokonane. Widzimy, ze cały czas jest nacisk kładziony na odpocznienie, a nie na jakiś szczególny dzień odpoczywania. Jeden jedyny werset, który tłumaczy na czym polega zmiana z początku 4 rozdziału również kładzie nacisk na ODPOCZNIENIE i nie jest tutaj istotą siódmy dzień, który jest wspomniany tylko „przy okazji” cytowania tego fragmentu.


w.4:
O siódmym dniu zaś powiedział bowiem gdzie tak: I odpoczał Bóg dnia siódmego od wszystkich dziel swoich a werset 5 znowu podkreśla, ze chodzi o odpocznienie, a nie o siódmy dzień, mówiąc:


w.5:
a na tym miejscu znowu: nie wejdą do odpocznienia mego.


Dalszy fragment (wersy 5 i 6) ponownie wracają do początku rozważań, czyli dnia „dzisiaj” ale nie dnia sabatowego odpoczynku, lecz dnia „dziś” w którym „słyszymy glos jego”.


Wers 8 jeszcze bardziej to podkreśla,mówiąc:

w. 8: Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich do odpocznienia, nie mówiłby Bóg później o innym dniu.

1. Przecież to nie Jozue „wprowadził” Prawo, w którym był sabat – w ogóle tutaj nie rozważany – lecz Mojzesz. Izrael, lepiej lub gorzej cały czas przestrzegał sabatu, a jednak do odpocznienia nie wszedł, tak wiec i dalsze przestrzeganie sabatu nas do tego nie doprowadzi. Po co zawracać do czegoś, co sie już raz nie sprawdziło? Czy nie o tym mowa kawałek dalej Hebr. 8:7 gdyby bowiem pierwsze przymierze było bez braków, nie szukano by miejsca na drugie. I drugie przymierze nie namawia nas do przestrzegania sabatu, który odpocznienia nie przyniósł, lecz do stałego chodzenia w odpocznieniu od „dziel swoich, „jak Bóg odpoczął od swoich” i wszystko. Każdy dzień może być dniem odpocznienia2. Jakby sie ktoś nadal bardzo upierał to wyraźnie jest tutaj napisane o „INNYM DNIU”. Nawet jeśli ktoś sie upiera przy sabacie to od tej pory jest juz mowa o tym, ze Bóg „mówi o innym dniu„.
No i zakończenie tej części jest juz ostatnim gwoździem do „sabatowej” trumny (choć i tak do tej pory nic o dniu sabatu nie było):


w. 9:
in.: a tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia Jego, ten sam odpoczął od dziel swoich, jak Bóg od swoich. No, to teraz wrócimy do tego „jak Bóg odpoczął od dziel swoich”. Czytamy „I odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dziel swoich”. I co? Od pierwszego dnia następnego tygodnia zabrał sie znowu do roboty??? Oczywiście, że nie. Odpoczął i już w tym stanie „odpoczynku od dzieł swoich” pozostał i taka jest idea odpocznienia, do którego mamy wejść (nie znaczy to oczywiście, ze nie mamy w ogóle pracować). Dlatego sabat był tylko starotestamentowym cieniem, bo był to tylko jeden dzień odpoczynku, czy odpocznienia, a Bóg nie poprzestał na tym i to samo proponuje nam dziś. To jest odmiana nie tylko w stosunku do odpocznienia w Ziemi Obiecanej z 3 rozdziału, lecz i do jednego dnia odpocznienia „sabatu”.


Dziś nie chodzi o to, aby „żadnej pracy nie będziesz wykonywał w tym dniu”, lecz o to, abyś nie wykonywał „własnych dziel”.


kto bowiem wszedł do odpocznienia Jego, ten sam odpoczął od dziel swoich, jak Bóg od swoich.

Kiedy człowiek wierzący przestaje wykonywać swoje dzieła (np. budowanie swojej służby, dążenie do pastorowania, głoszenia kazań, drukowania książek……) to wtedy dzieje sie to, o czym mówił Jezus (Mat11:29-30):


Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie sie ode mnie, ze jestem cichy i pokornego serca, albowiem jarzmo moje jest mile, a brzemię moje lekkie.

Tu polecam
tekst:

http://www.poznajpana.org/articlebody.asp?id=117

продвижение