15 lutego
W chrześcijańskich kręgach władza jest zapewniana przez tytuł i pozycję, jak ma to miejsce w każdej korporacyjnej piramidzie. Jest to zewnętrzny i przypisany autorytet, którego celem jest kontrola, a nie przemiana. W ramach Królestwa władza zawsze jest ku przemianie, a jej praktyczna strona nigdy nie potrzebuje tytuły czy pozycji.
O takim wzorze autorytetu nauczał Jezus, gdy powiedział: „Szymonie, musisz zostać przesiany jak pszenica… a gdy już dojdziesz do siebie, umacniaj braci” (Łu 22:31 – 32). Właśnie to przesiewanie i podniesienie się jest źródłem autorytetu Piotra, jest nim również dla każdego. Dopóki ktoś nie przejdzie ORAZ nie podniesie się z cierpienia, upadku, odrzucenia czy upokorzenia, jego/jej słowa będą powierzchowne i osądzające, będą słuchane uszami, lecz nigdy wewnątrz duszy.
Ordynacja nie jest jakąś kościelną ceremonią, lecz jest podróżą przez piekło i z powrotem. Prawdziwy wewnętrzny autorytet nie potrzebuje wcale formalnego upoważnienia, lecz niesie ze sobą autorytet, aby kochać, uzdrawiać, przebaczać i zmieniać sytuacje oraz ludzi. W większości kościołów z łatwością zostaniesz ordynowany po przejściu jakiegoś testu czy po akceptacji komitetu. Jest to próba poruszania się w górę, podczas gdy ewangelia może być prezentowana wyłącznie z pozycji skierowanej ku dołowi
Krzyż zaprasza nas do autentycznego autorytetu, który wydaje się być, i wyglądać na słabość, nie moc, podobnie jak to ma miejsce w przypadku każdego cierpienia i upokorzenia. Tylko ci, którzy przyłączą się tam do Niego i przebaczą tym, którzy ich tam umieścili, zostają wzbudzeni z martwych. Zostają tak przemienieni, aby teraz być uzdrowicielami, którzy „rządzą” ze skraju i z dna.
16 lutego
Mistyk, ..nie z nazwy ale z przemienionym życiem nauczył się być w jednym świecie, równocześnie żyjąc z innego (Flp 3:20). Gdy twoje „obywatelstwo” jest ugruntowane w Królestwie nie się już manipulować tobą przy pomocy plemiennych nacisków, ponieważ porzuciłeś już wszelkie zwykłe efekty, ograniczenia oraz nagrody. Nie ma dla ciebie znaczenia utożsamianie się z Pawłem, Cezarem, Apollosem (wstaw cokolwiek innego) (1Kor 3:4). Teraz modlisz się już nie tylko słowami: „Przyjdź Królestwo twoje”, lecz również „moje królestwo, odejdź”.
Gdy żyjesz już poza tym „światem”, który stanowią bałwochwalcze pełne szacunku do siebie systemy, które zawsze przemijają, żyjesz poza zasięgiem możliwości innych ludzi, aby cię przekupić, fałszywie nagradzać, kontrolować przychylnością, tytułem, statusem bądź karą. Wraz z tym przychodzi pokój, którego świat dać nie może.
Życie królestwa nie polega na życiu DLA królestwa, lecz życiu Z Królestwa. Masz tutaj niewiele do obrony i nie ma potrzeby zyskiwania „moralnego kapitału”. Między „moralną większością” a usprawiedliwioną arogancją jest tylko niewielki krok. Religia może stać się źródłem przemiany wyłącznie wtedy, gdy zostanie pozbawiona sfabrykowanej i pożądanej wyższości (lepszości?).
Jestem przekonany o tym, że tak długo nie „porzuciliśmy wszystkiego” dopóki trzymamy się kurczowo sakwy pełnej opinii. Ta sakiewka jest o wiele bardziej niebezpieczna niż sakwa z pieniędzmi i rzadko zgadzamy się na wypuszczenie jej.
Życie z Królestwa pozwala ci być w domu pośród grzeszników i chorych, lepiej czujesz się z pohańbionymi, odrzuconymi, potępionymi i zapomnianymi, ponieważ nie idealizujesz już śmiesznej wspinaczki wzwyż po jakiejś religijnej drabinie. Nie masz już żadnego interesu w tym, aby otaczać murem swoją grupę, przekonania czy rasę, a ludzie nie stanowią już posiadłości, którą można wykorzystać.
Nie jest to życie tylko w wolności, lecz w „rzeczywistej wolności” (J 8:36).
17 lutego
Co sprawia, że niektórzy są w stanie patrzyć tak inaczej? Czy dlatego, że uzyskali odpowiedzi na wszystkie pytania, są bardziej „wybrani” czy bardziej szczerzy? Myślę, że chodzi o to, że ich „wiedza” ma inne źródło. Sądzę, że o tym Paweł pisze: „Poznali tak, jak zostali poznani” (1Kor 13:12).
Możesz być tak „w pełni poznany” jak tylko chcesz, lecz, aby tam się dostać, musisz wypuścić swoje małe egoistyczne ego (J 12:24). Wielu nigdy tam nie dociera, ponieważ widzą „nowe rzeczy” w stary sposób, tymi samymi oczyma. Innymi słowy: widzą coś nowego, patrząc swoim starym ego, gdzie we „wszystkim chodzi o mnie”. Jeśli ta nowa rzeczy, którą widzisz, nie zmienia ciebie (nie tylko daje nowe informacje) to dlaczego miałbyś spodziewać się, że zmieni kogokolwiek innego?
Nie jest „wonnością” Chrystusa czynić cokolwiek „duchowego” czy „boskiego” przy pomocy złej energii, motywacji (2 Kor 2:14-15). Dlatego tak wielu wyszkolonych religijnych ludzi jest dla nas tak nieatrakcyjnych. Odkryłem, że postawa mówiąca, że nie jestem pewien czy mam rację i nie muszę mieć racji czy zgadać się z czymś, daje mi znacznie większy głos.
Bycie „odciętym od winorośli”, jak to opisał Jezus, można widzieć tylko z pozycji własnej osoby..
Przede wszystkim i w pierwszej kolejności musimy zostać „zbawieni/wyratowani” od samych siebie. Większość ludzi nigdy nie zostaje „w pełni poznanych”, ponieważ ich najgłębsza tożsamość pozostaje dobrze ukryta. Im bardziej jesteśmy poznani (nic ukrytego) tym bardziej przemienieni i przemieniający stajemy się, choć tak naprawdę nie zwracamy już na to uwagi, ponieważ to już nie liczy się. Jest to po prostu życie na obfitej dla ciebie ścieżce.
To, co pragniesz wiedzieć jest w pełni ukryte i w pełni ujawnione na poziomie twojego pragnienia, aby być poznanym.
18 lutego
W 1Liście do Koryntian 1:17-3:3 Paweł głosi wspaniałe przesłanie o mądrości, o tym, czym jest boska mądrość i jak bardzo różni się od tej światowej. Zachęcam cię do przeczytania tego fragmentu dziś.
Jedną z rzeczy, które Paweł zauważa, jest to, że wielu jego nowych uczniów robi duchowe rzeczy, lecz w bardzo nieduchowy sposób. Chodzi o takie rzeczy jako to, aby pozyskać Bożą miłość czy akceptację, próby wyglądania na świętego, czy też zarobienia na wejście do nieba. Nazywa ich „dziećmi w Chrystusie”, które nie są jeszcze gotowe na twardy pokarm. Współcześnie wielu z nas zauważa, że osiedliśmy na religii takiej jak uczestnictwo w nabożeństwach, należenie do czegoś, co z pewnością jest pożywieniem dla dzieci, zamiast naturalnie brać w czymś udział.
W podsumowaniu Paweł przeciwstawia „rozumienie duchowych rzeczy” cielesności, wskazując na różnicę między świadomością, którą nazywa „duchową wiedzą/poznaniem” czy „mądrością” a którą kontrastuje z „głupotą”. Niech to będzie jasne: nie można tego osiągnąć, można w to wpaść lub otrzymać, co totalnie upokarza ego, samowolę oraz ambitnych.
Być „ukrytym wraz z Chrystusem w Bogu” (Kol 3:3) to żyć z Królestwa i z tożsamości, które są całkowicie dane i totalnie niezasłużone. Zamiast takiego podejścia ludzie, którzy znają duchowe rzeczy „nieduchowo” zamieniają istotę tożsamości Chrystusa w turniej wartości czy moralności, na którym nie ma wygranych, choć wielu tak uważa i sami sobie biją brawo za własne sukcesy.
Jestem przekonany, że największym wrogiem organicznej duchowości, która, tak przy okazji, jest nasza pierwszą naturą, nie są niedoskonałość czy 'grzech” (co kościół nazywa złym zachowaniem), lecz domaganie się jakiegoś rodzaju moralności wciskanej jako doskonałość.