Author Archives: admin

Dziwna chwała

22 czerwiec 2009
Dudley Hall
„Po jego wyjściu rzekł Jezus: Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy” Jn 13:31-32 (BT).

Była to kluczowa chwila w życiu Jezusa, a więc i w całej historii. Syn Człowieczy został zdradzony. Mechanizm ukrzyżowania był wykonywany szybko, a z perspektywy chwili miało zdarzyć się coś okrutnego, niesprawiedliwego i złowieszczego. Lecz Jezus opisał to jako „chwałę”. Zazwyczaj myślimy o chwale, jako o czymś przyjemnym i radosnym, przychodzą nam na myśl parady, partie wygłaszające mowy, reklamujące osiągnięcia kogoś, kto ma być gloryfikowany. Niemniej, musimy pamiętać, że Jan, autor ewangelii, opisał bezprecedensowe zdarzenie wcielenia bardzo skromnie.

„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy”.
John 1:14 (BT)
Chwała jest pełna objawienia czyjejś natury. Jezus objawiał naturę Ojca przez całe swoje życie. Teraz miał objawić do samego końca serce Ojca. Miał wziąć na siebie gniew sądu. Utrzymywał dalej uporczywe naleganie Ojca na sprawiedliwość, przyjmując na siebie kary za grzechy człowieka. Nie ma delikatnego grzechu, a nawet jeśli jest, oznacza to, że doskonały Boży Syn musi zostać ofiarowany. Boża natura wymaga sprawiedliwości. Lecz On jest miłosierny. O potępia grzech, lecz ratuje grzeszników. Boże miłosierdzie nie obniża temperatury piekła choćby o jeden stopień, lecz płaci karę za winę i ogłasza, że grzesznicy są sprawiedliwi
Chwała podobna jest do cierpienia. Jest nim. Nie ma takiej możliwości, aby poznać prawdziwą naturę Boga, bez uchwycenia się Jego pełnej ofiarności miłości, która popchnęła Go do tego, aby cierpieć za nas. On cierpiał po to, aby grzesznicy mogli przyłączyć się do Niego, jeśli zdecydują się, w życiu, które będzie przejawem miłości przewyższającej wygodę. Dziś mamy podrobioną ewangelię, która głosi odsunięcie na bok cierpienia. Niektórzy ciągle czekają na Mesjasza, który nie umiera, lecz będzie dzierżył miecz na polu bitwy i pokona fizycznych wrogów Izraela. Czy należy nam przypominać, że nie da się odrzucić cierpiącego Mesjasza i przyjąć Mesjasza rządzącego?
Tytuł „Syn Człowieczy” używany w tym tekście jest odniesieniem do tego, o którym mówił Daniel:
„I widziałem w widzeniach nocnych: Oto na obłokach niebieskich przyszedł ktoś, podobny do Syna Człowieczego; doszedł do Sędziwego i stawiono go przed nim. I dano mu władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki,…” Dn. 7:13-14 (BW)

Izraelici wypatrywali wypełnienia tego proroctwa i przeoczyli go, ponieważ nie mogli pojąć chwały okrytej widoczną słabością, a z pewnością nie chwały krzyża. Dziś zmagamy się z tym samym napięciem, chcemy zwycięstwa i mocy chwały, lecz uciekamy od prawdziwej chwały.
Ta ewangelia nie wymaga od nas, abyśmy kopiowali cierpienie Jezusa. Nikt tego nie może zrobić. On był doskonałą ofiarą, która zaspokoiła żądania sprawiedliwości raz na zawsze. Jesteśmy jednak powołani do rzeczywistości, która rozumie Jego perspektywę. Mamy przywilej stawania w miejscu Jezusa na tej ziemi i objawiania prawdziwej natury Ojca. Jezus stale otrzymuje chwałę, gdy wywyższamy Go jako naszego Pana i nasze Życie. Jakiekolwiek cierpienie przychodzi z powodu tego stanowiska, uwalnia moc, która zmieni ten świat.
Naszym zadaniem jest objawiać Jego prawdziwą naturę. On sam siebie uwielbi w nas a my znajdziemy naszą własną chwałę w Nim.

aracer.mobi

DS_02.07.09 Dz.23

HeavenWordDaily

David Servant

Pierwsze słowa Pawła wypowiedziane przed Sanhedrynem z pewnością nie przyniosły mu przychylności i zostały przyjęte przez arcykapłana Ananiasza jako pycha, choć przypuszczam, że Paweł wyrażał tylko swoją szczerą wiarę, przed i po uwierzeniu w Jezusa. Nie twierdził, że jest doskonały czy zawsze był posłuszny sumieniu, lecz starał się być wrażliwy na dane mu przez Boga sumienie przez całe życie. Czyżby więc sumienie Sanhedrynu zostało ukłute tym, co powiedział?

Bezpośrednia odpowiedź Pawła do arcykapłana na jego nakaz, aby uderzyć go również nie przyniosła mu żadnej przychylności, lecz była tak trafna, że podejrzewam, że nie była inspirowana gniewem, lecz przez Ducha Świętego (porównaj dla przykładu inspirowane przez Ducha słowa Pawła w 13:10). Pamiętajmy o tym, co Jezus powiedział uczniom, aby się nie martwili, co mają mówić, ani nie przygotowywali mowy, gdy zostaną postawieni przed sądem, ponieważ Duch Święty dam im w takim czasie odpowiednie słowa (Mat. 10:19-20). Wierzę więc, że jego słowa były prorocze. Interesujące jest to, że około 8 lat później został dokonany przez żydowskich rewolucjonistów zamach na „ścianę pobielaną” – arcykapłan Ananiasz został zdegradowany.

Czy jednak Paweł, gdy ogłaszał to, rzeczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, że mówił do arcykapłana, któremu złorzeczył? Nie wiem tego. Podejrzewam, że jego przeprosimy były subtelnym sposobem powiedzenia: „Zaprawdę, żaden prawdziwy arcykapłan Boży nie mógłby się tak zachowywać się jak Ananiasz„. Były to przeprosiny z kolcem. Dalej Paweł powiedział przed Radą: „Jestem faryzeuszem, synem faryzeuszów, jestem sądzony z powodu nadziei zmartwychwstania!„, co niosło ze sobą drugi subtelny przekaz. Paweł używał figuratywnej mowy jako „podwójnego znaczenia”, zwrotu, którego celem jest, aby był rozumiany na dwa sposoby. Pierwszym znaczenie jest generalnie proste, a drugie bardziej subtelne i prawdziwe. Na przykład, gdy kanibal mówi do misjonarza: „I’d like to have you for dinner tonight” (co w j.angielskim ma podwójne znaczenie: 'Chciałbym, abyś był dziś u nas na obiedzie’ lub 'Chciałbym cię mieć dziś na obiad’ – przyp.tłum.) – to jest właśnie podwójne znaczenie.

W rzeczywistości chodziło w sprawie Pawła o zmartwychwstanie Chrystusa i takie było to subtelne znacznie jego twierdzenia, że jest sądzony „z powodu nadziei zmartwychwstania„. Niemniej, Sanhedryn nie dostrzegł tego znaczenia i, jak Paweł wiedział, że się stanie, zinterpretowali to jako jego stanowisko w sprawie kontrowersyjnej doktryny, która ich dzieliła. Powstało zamieszanie i wydaje się, że taki był zamiar apostoła, skoro wiedział, że nie jest możliwy uczciwy proces. Cały epizod był nieco komiczny, lecz zaślepienie Rady było tragiczne.

W świetle tego co się przeciwko Pawłowi działo, mógł być kuszony do myśli, że wkrótce straci życie. Był to czas, gdy potrzebował nadnaturalnego zapewnienia i Pan dał mu je, osobiście pojawiając się przed nim i upewniając go, że pojedzie do Rzymu (23:11). Od tej chwili, Paweł nie miał się już czego bać, nawet wtedy, gdy się dowiedział o spisku uknutym przez 40 Żydów, którzy mieli zabić go z zasadzki.

Ponownie, życie apostoła zostało uratowane przez pogan, w tym przypadku dwustu oszczepników! Zaiste honorowa eskorta, a było jeszcze więcej czci z ich strony. Po przyjeździe do Cezarei, rzymski namiestnik Feliks zarządził, aby Pawła trzymano w pałacu Heroda, kunsztownym kompleksie zamkowym tuż nad Morzem Śródziemnomorskim. Wspaniałe miejsce! Paweł przebywał tam przez dwa lata zażywając względnej wolności, a jego światło świeciło i całkiem możliwe jest, że stamtąd napisał jeden list, który będziemy wkrótce czytać; List do Filipian, w którym napisał:

A chcę, bracia, abyście wiedzieli, że to, co mnie spotkało, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii, tak, że więzy moje za sprawę Chrystusową stały się znane w całym zamku i wszystkim innym, a większość braci w Panu nabrała otuchy z powodu więzów moich i zaczęła z większą śmiałością, bez bojaźni, głosić Słowo Boże„. (Fil. 1:12-14,).

Właśnie dlatego uwielbiam czytać Nowy Testament chronologicznie!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

оптимизация сайта поисковых системах

Czy judaizm i chrześcijaństwo są równie przełne przemocy co islam?

 

Raymond Ibrahim

Middle East Quarterly Summer 2009, pp. 3-12

Oryg.: http://www.meforum.org  http://www.meforum.org

W Biblii jest znacznie więcej przemocy niż w Koranie; idea, że islam narzucił się mieczem jest zachodnią fikcją, sfabrykowaną w czasach krucjat, gdy, w rzeczywistości, to zachodni chrześcijanie prowadzili brutalne święte wojny przeciwko islamowi” [1]. Tak ogłasza była zakonnica i samozwańcza „monoteistka wolny strzelec”, Karen Armstrong. Ten cytat dobrze oddaje jeden z najbardziej wpływowych argumentów serwowanych obecnie, aby odwrócić oskarżenia, że islam jest z natury gwałtowny i nietolerancyjny. Zwolennicy tego argumentu twierdzą, że wszystkie monoteistyczne religie, a nie tylko islam, mają wspólne wersy o gwałcie i nietolerancji, jak i krwawą historię.
Tak więc, za każdym razem, gdy naświetlane są święte pisma islamu – najpierw Koran, po czym przekazy słów i czynów Mahmoeta (Hadith) – aby zademonstrować religijną wewnętrzną wojowniczość, natychmiast pojawia się riposta w postaci przedstawiania innych pism, w szczególności judeochrześcijańskich, jakby przesiąkniętych wersami o przemocy.

Częściej ten argument jest zakończeniem wszelkiej dyskusji jeśli chodzi o to czy gwałt i nietolerancja są unikalne dla islamu. Zamiast tego, alternatywna odpowiedź jest taka, że to nie islam sam w sobie, lecz raczej krzywda i frustracja muzułmanów – stale rozjątrzana przez ekonomiczne, polityczne i społeczne czynniki – prowadzi do przemocy.
To, że taki pogląd doskonale zgadza się ze zachodnią świecką 'materialistyczną’ epistemologią jeszcze bardziej umacnia ten argument.

Tak więc, zanim ktokolwiek potępi koran oraz historyczne słowa i uczynki islamskiego proroka Mahometa za wzbudzanie przemocy i nietolerancji, Żydom radzi się przemyśleć historyczne okrucieństwa popełnione przez ich hebrajskich przodków, co zostało zapisane w ich własnych Pismach; chrześcijanom zaś radzi się przyjrzeć brutalnemu cyklowi przemocy ich przodków, popełnionych w imieniu ich wiary przeciwko zarówno nie chrześcijanom jak i chrześcijanom. Innymi słowy: Żydzi i chrześcijanie mają pamiętać o tym, że ci, którzy mieszkają w szklanych domach, nie powinni rzucać kamieniami.

Czy jednak rzeczywiście tak jest? Czy porównanie do innych pism jest prawomocne? Czy Hebrajska przemoc w starożytności i chrześcijański gwałt w średniowieczu mogą być porównane bądź mogą wyjaśnić nieustępliwość muzułmańskiej przemocy we współczesności?

Przemoc w żydowskiej i chrześcijańskiej historii
Wielu współczesnych sławnych pisarzy, historyków i teologów, wraz z Armstrong, broni tego „relatywistycznego” poglądu. Na przykład: John Esposito, dyrektor Prince Alwaleed bin Talal Center for Muslim-Christian Understanding at Georgetown University (centrum zrozumienia muzułmańsko chrześcijańskiego na Uniwersytecie Georgetown) zastanawia się, jak możemy stale pytać o to samo [tj. o przemoc w islamie] i nie kierować go do chrześcijaństwa i judaizmu? Obie te religie popełniały akty przemocy, my wszyscy mamy transcendentną i ciemną stronę… mamy swoją własną teologię nienawiści. W głównym nurcie judaizmu i chrześcijaństwa mamy skłonności do nietolerancji; trzymamy się teologii teologii wyłączności; my przeciwko nim [2].

Arytkuł profesora Filipa Jenkinsa ze Stanowego Uniwersytetu Pensylwanii, „Ciemne wersy” (Dark Passages) nakreśla taką pozycję znacznie pełniej. Artykuł ma aspiracje do pokazania, że Biblia jest zawiera więcej przemocy niż Koran:

Jeśli chodzi o nakaz przemocy i rozlewu krwi wszelkie uproszczone twierdzenia o wyższości Biblii nad Koranem będą całkowicie złe. W rzeczywistości Biblia obfituje w „teksty terroru”, zapożyczając zwrot ukuty przez amerykańskiego teologa Phyllis Trible.
Biblia zawiera znacznie więcej wersów czczących czy pobudzających do rozlewu krwi niż Koran, a Biblijna przemoc jest często znacznie bardziej skrajna i znaczona przez bardziej niewybredne barbarzyństwo… Jeśli teksty założycielskie kształtują całą religię, to judaizm i chrześcijaństwo zasługują na skrajne potępienie jako barbarzyńskie religie [3].

Kilka anegdot z Biblii o judeochrześcijańskiej historii ilustruje punkt widzenie Jankins’a, lecz dwie w szczególności są regularnie wymieniane, jako reprezentatywne, jedna dla Judaizmu a druga dla chrześcijaństwa, więc zasługują na bliższe zbadanie.

Militarny podbój ziemi kananejskiej przez Hebrajczyków około 1200 roku przed Chrystusem często jest określany jako „ludobójstwo” i stał się emblematem biblijnej przemocy i nietolerancji.

Bóg powiedział Mojżeszowi:

Powt. 20:16-18.
„Jednakże z miast tych ludów, które daje ci Pan, Bóg twój, w dziedziczne posiadanie, nie zachowasz przy życiu żadnej żywej istoty, gdyż obłożysz je klątwą, mianowicie: Chetejczyków, Amorejczyków, Kananejczyków, Peryzyjnczyków, Chwiwijczyków i Jebuzejczyków, jak ci nakazał Pan, Bóg twój. Aby nie uczyli was czynić tych wszsytkich obrzydliości, jakie oni czynią swoim bogom i byści e nie zgrzeszyli wobec Pana, Boga waszego„.

Joz. 10:40.
Tak podbił Jozue całą tę ziemię;: góry i krainę południową, nizinę i zbocza gór oraz wszystkich ich królów, nikogo nie zostawiając przy życiu, a wszystko, co żyło, wytracając jako obłożone klątwą, jak nakazał Pan, Bóg Izraela„.

Jeśli chodzi o chrześcijaństwo to nie jest możliwe znalezienie w Nowym Testamencie wersów wzniecających przemoc, a ci, którzy przyjęli pogląd, jakoby chrześcijaństwo było równie pełne gwałtu jak islam, polegają na historycznych wydarzeniach takich jak krucjaty prowadzone przez europejskich chrześcijan między XII a XIII wiekiem. Te krucjaty były rzeczywiście gwałtowne i prowadziły pod sztandarem krzyża i w imieniu chrześcijaństwa, zgodnie ze współczesnymi standardami, do okrucieństw.

Na przykład; po przekroczeniu murów Jerozolimy w 1099 roku krzyżowcy podobno dokonali rzezi niemal wszystkich mieszkańców Świętego Miasta.
Zgodnie z przekazem średniowiecznego kronikarza, Gesta Danorum, „rzeź była tak wielka, że nasi mężowie brnęli we krwi po kostki”[6].

W świetle powyższego Armstron, Espoisito, Jenkins i wielu innych argumentują, dlaczego by Żydzi i chrześcijanie mieli wskazywać na Koran jako dowód islamskiej przemocy, ignorując równocześnie swoje własne pisma?

Biblia naprzeciw Koranu
Odpowiedź leży w tym fakcie, że takie obserwacje mieszają historię z teologią przez mieszanie chwilowego działania ludzi z tym, co jest rozumiane jako niezmienne Słowo Boże.
Fundamentalnym błędem jest to, że judeochrześcijańska historia – która jest pełna przemocy – jest łączona razem z islamską teologią – która przemoc nakazuje. Oczywiście, trzy główne monoteistyczne religie mają wspólny udział w przemocy i nietolerancji wobec „innych”. Czy jest to przemoc zarządzona przez Boga czy wojowniczy człowiek po prostu chcący tego, jest tutaj kluczowym pytaniem.

Starotestamentowa przemoc jest tutaj interesującym przypadkiem. Bóg wyraźnie zarządził, aby Hebrajczycy unicestwili Kananitów i otaczających ich ludzi. Taka przemoc jest więc wyrazem Bożej woli, ku dobremu czy nie. Bez względu na to, wszelka historyczna przemoc popełniana przez Hebrajczyków i zapisana w Starym Testamencie tym właśnie jest – historią. To się zdarzyło; Bóg nakazał to. Lecz obracało się to się wokół specyficznego okresu czasu i miejsca, i było kierowane przeciwko szczególnej grupie ludzi. Nigdy więcej taka przemoc nie została zestandaryzowana czy skodyfikowana w Żydowskim prawie. W skrócie: biblijne zapisy przemocy są opisowe, a nie nakazowe.

W tym właśnie islamska przemoc jest unikalna. Pomimo podobieństw do przemocy Starego Testamentu – nakazanych przez Boga i ukazanych w historii – pewne szczególne aspekty islamskiej przemocy i nietolerancji zostały zestandaryzowane w islamskie prawo i stosowane są przez cały czas. Tak więc, o ile przemoc, którą znajdujemy w Koranie ma swój historyczny kontekst, ostatecznie ma teologiczne znaczenie. Zastanówmy się nad następującymi wersami koranicznym, znanymi lepiej jako „wersy miecza” (sword-verses):
Skrucha – At-Tauba (9:5):
A kiedy miną święte miesiące, wtedy zabijajcie bałwochwalców, tam gdzie ich znajdziecie;chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki! Ale jeśli oni się nawrócą i będą odprawiać modlitwę, i dawać jałmużnę, to dajcie im wolną drogę. Zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy

Łupy – Al-Anfal 9:29.
Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, który nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy – spośród tych, którym została dana Księga – dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni.

Podobnie jak starotestamentowe wersy, gdzie Bóg nakazał Hebrajczykom zaatakować i zgładzić ich sąsiadów, „wersy miecza” mają swój historyczny kontekst. Bóg najpierw wydał te nakazy, a po tem, gdy muzułmanie pod wodzą Mahometa wzrośli w siłę na tyle, aby najechać na swych chrześcijańskich i pogańskich sąsiadów, lecz w przeciwieństwie do bojowych wersów i anegdot Starego Testamentu, „wersy miecza” stały się fundamentalne dla późniejszych islamskich relacji zarówno z „ludźmi księgi” (tj. Żydami i chrześcijanami) jak i „poganami” (tj. hindusami, buddystami, animistami itd.) i tak naprawdę rozpaliły islamskie podboje, które zmieniły oblicze ziemi na zawsze. Na przykład, opierając się na wersie 9:5 Koranu, islamskie prawo zaleca, aby poganie i politeiści albo nawrócili się na islam, albo zostali zabici; równocześnie Koran 9:29 jest głównym źródłem dobrze znanych islamskich praktyk dyskryminacji przeciwko pokonanym chrześcijanom i Żydom, żyjącym pod islamskim zwierzchnictwem feudalnym.

Opierając się na „wersy miecza” jak też na niezliczonych innych koranicznych wersach oraz ustanej tradycji przypisywanej Mahometowi, wykształceni islamscy urzędnicy, szeikowie, mufti i imamowie przez wieki osiągnęli konsensus – obowiązujący całą muzułmańską społeczność – że Islam ma trwać w nieustannej wojnie z niemuzułmańskim światem aż do czasu, gdy podda go sobie. Rzeczywiście, powszechnie jest utrzymywane przez muzułmańskich naukowców, że te „wersy miecza” znajdują się pośród końcowych objawień na temat relacji islamu do nie muzułmanów, tak, że znoszą one około 200 wcześniejszych i bardziej tolerancyjnych wersów Koranu, takich jak to, że „w religii nie ma przymusu” [Koran 2:256]. Sławny muzułmański naukowiec, Ibn Khaludn (1332-1406) podziwiany przez Zachód za jego „progresywną” wnikliwość, rozłożył pogląd, jakoby dżihad był wojną obronną:

W muzułmańskim kraju święta wojna [dżihad] jest religijnym obowiązkiem, z powodu uniwersalizmu muzułmańskiej misji i obowiązku nawracania na islam każdego czy to przekonaniem czy przemocą… Inne religijne grupy nie mają uniwersalnej misji, a święta wojna nie jest dla nich religijnym obowiązkiem, zachowując tylko cel obronny…

Wymaga się od nich tylko zakładania ich religii wśród ich własnych ludzi. To dlatego Izraelici po Mojżeszu i Jozuem nie byli zainteresowani władzą królewską [tj. kalifatem]. Ich jedynym celem było osadzenie ich własnej religii [nie rozszerzanie jej na inne narody] … Lecz islam ma obowiązek zdobywania władzy nad innymi narodami” [10].

Współczesne autorytety zgadzają się z tym. Ecyklopedia Islamu pod hasłem „dżihad”, napisanym przez Emile Tyan stwierdza, że „rozpowszechnianie islamu bronią jest generalnie religijnym obowiązkiem muzułmanów.. Islam musi zostać całkowicie rozpowszechniony, zanim doktryn dżihadu [walki o rozszerzanie islamu] będzie mogła być wyeliminowana”. Iracki prawnik Majid Khaduri (1909-2007), po obronieniu dżihadu jako wojny, napisał, że „dżihad”… jest uważany przez wszystkich prawników, niemal bez wyjątków, za zbiorowy obowiązek całej muzułmańskiej społeczności” [11]. Oczywiście, muzułmańskie prawne podręczniki napisane w j. arabskim są jeszcze bardziej szczere [12].

Język koraniczny
Wersy Koranu zestawione z odpowiednimi wersami Starego Testamentu różnią się tym, że korzystają ze szczególnego języka, który przekracza czas i przestrzeń, pobudzając wierzących do atakowania i zabijania niewierzących dziś, wcale nie mniej niż wczoraj. Bóg nakazał Hebrajczykom, aby zabili Kananejczyków, Chetejczyków, Amorejczyków, Perezyjczyków, Chiwwijczyków, Jebuzejczyków, szczególnych ludzi zakorzenionych w szczególnym czasie i miejscu. Nigdy Bóg nie dał Hebrajczykom otwartego (nieograniczoneg) nakazu, obowiązującego wszystkich żydowskich potomków, aby walczyli i zabijali pogan. Z drugiej strony, choć pierwotni wrogowie islamu, podobnie jak judaizmu, byli postaciami historycznymi (tj. chrześcijanie bizantyjscy i perscy zoroastrianie), Koran rzadko ich wymienia z właściwej nazwy. Zamiast tego nakazano (i nakazuje się) muzułmanom, aby walczyli z ludźmi księgi „dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni” [Koran 9:29.] i „zabijajcie bałwochwalców, tam gdzie ich znajdziecie” [Koran 9:5]. Dwa arabskie łączniki „dopóki” (hata) oraz „wszędzie/tam gdzie” (haythu) demonstrują wieczną i wszechobecną naturę tych przykazań: nadal są „ludzie księgi”, którzy jeszcze „nie zostali upokorzeni” (w szczególności w Ameryce, Europie i Izraelu), oraz „poganie”, którzy mają być zabijani „wszędzie”, gdzie się ich znajdzie (w szczególności w Azji, Afryce na południe od Sahary). W istocie, najbardziej istotną cechą niemal wszystkich przykazań przemocy w islamskich pismach jest ich otwartość i ogólna natura: „Zwalczajcie ich [nie muzułman], aż nie będzie już buntu i religia w całości będzie należeć do Boga” [Koran 8:39]. W dobrze zbadanej tradycyjnej literaturze, która należy do zbiorów hadżi, Mahomet ogłasza:

Nakazano mi prowadzić wojnę przeciwko ludzkości dopóki oni nie złożą świadectwa, że nie ma boga, jak tylko Bóg i że Mahomet jest Posłańcem Boga; zmówią modlitwę zwolennika i zapłacą jałmużnę [tj. nawrócą się na islam]. Jeśli tak zrobią to ich krew i mienie będą pod ochroną” [16].

Aby zrozumieć egzegezę pism dotyczących przemocy krytycznie ważne jest zrozumienie aspektu lingwistycznego.

Należy powtórzyć ponownie, że ani hebrajskie, ani chrześcijańskie pisma – Stary i Nowy Testament – nie używają takich wiecznych, otwartych przykazań. Pomimo tego wszystkiego, Jenkins, biadoli, że przykazania, aby zabijać, dokonać etnicznych czystek, aby nienawidzić i bać się innych ras i religii,… to wszystko jest w Biblii i pojawia się zacznie częściej niż w Koranie. „Na każdym poziomie możemy się sprzeczać o to, co te kwestionowane fragmenty oznaczają i z pewnością o to czy powinny mieć jakiekolwiek odniesienie do późniejszych wieków, lecz fakt pozostaje faktem, że te słowa tam są, a włączenie ich do pism oznacza, że dosłownie zostały kanonizowane w nie mniejszym stopniu niż te w muzułmańskim piśmie” [17].

Można się zastanawiać co Jenkins ma na myśli pisząc „kanonizowane”.
Jeśli chodzi mu o to, że takie wersy uważane są za część kanonu judeochrześcijańskiego pisma, to ma całkowicie rację; i przeciwnie, jeśli uważa lub usiłuje nadać takie znaczenie, że kanonizowane znaczy, że te wersy zostały wprowadzone w życie judeochrześcijańskiego
http://pl.wikipedia.org Weltanschauung to myli się całkowicie.

Nie należy jednak polegać tylko na czysto egzegetycznych i filologicznych argumentach, ponieważ zarówno historia jak i obecne wydarzenia zadają kłam relatywizmowi Jenkinsa. Chrześcijaństwo pierwszego wieku rozchodziło się przez przelew krwi męczenników, islam pierwszego wieku był dokonywany dzikim podbojem i rozlewem krwi. W rzeczywistości, od pierwszego dnia, aż do dziś, gdziekolwiek tylko można, islam jest rozpowszechniany przez podbój, czego dowodzi fakt, że większość tego, co znane jest jako świat islamski, bądź dar al-Islam, zostało podbite mieczem islamu. Jest to fakt historyczny, sprawdzony przez najbardziej wiarygodnych historyków islamskich.
Nawet Półwysep Arabski, „ojczyzna” islamu został podbity wielką przemocą i rozlewem krwi, kiedy po śmierci Mahometa wybuchły wojny Ridda, w czasie których tysiące Arabów zostało zabitych mieczem przez pierwszego kalifa Abu Bakr za odrzucenie islamu.

Rola Mahometa
Co więcej, jeśli chodzi o obecny brak postawy, który wydaje się wyjaśniać islamską przemoc, jakoby było to wynik muzułmańskiej frustracji politycznej i ekonomicznej presji, należy zadać pytanie: Co w takim razie ze wszystkimi uciskanymi chrześcijanami, Żydami nie wspominając o hindusach i buddystach całego współczesnego świata? Gdzie jest ich przybrana szata religijnej przemocy? Fakt pozostajefaktem: pomimo tego, że islamski świat zajmuje lwią część dramatycznych nagłówków wiadomości – o przemocy, terroryzmie, samobójczych atakach, ścięciach – z pewnością nie jest jedyną na świecie religią cierpiącą zarówno na wewnętrzną jak i zewnętrzną presję.

Pomimo że praktycznie cała Afryka na południe od Sahary jest obecnie przesiąknięta polityczną korupcją, uciskiem i ubóstwem, jeśli chodzi o przemoc, terroryzm i czysty chaos to przewodzi im Somalia, która akurat tak się trafiło jest w całości muzułmańska. Co więcej, ci, którzy w Somalii są najbardziej odpowiedzialni za przemoc i wymuszone nietolerancyjne, drakońskie sankcje prawne – członkowie grupy dżihad zwanej Al-Shabab (Młodzież) – usprawiedliwiają swoje działania przy pomocy paradygmatu islamskiego.

Podobnie jest w Sudanie, gdzie obecnie islamski rząd w Chartumie dokonuje ludobójstwa dżihadu przeciwko chrześcijanom i politeistom a ma na swoim koncie życie milionów „niewierzących” i „odstęców”.
To, że
Organization of Islamic Conference (Zrzeszenie Organizacji Islamskich) broni sudańskiego prezydenta, Hassana Ahmad al-Bashir’a, który jest ścigany przez Międzynarodowy Sąd Kryminalny, znów mówi o aprobacie przez islam przemocy wobec tak nie-muzułman, jak i tych, którzy wydają się nie być wystarczająco muzułmańscy.

Ameryka Łacińska i kraje niemuzułmańskiej Azji również znajdują się w znacznej części pod opresyjnymi, autorytarnymi reżimami, jest ubóstwo i wszystko inne na co cierpi świat muzułmański. A jednak, niemal codziennie tytuły czołówek pochodzą ze świata islamskiego, a brak jest doniesień o wybuchach wypakowanych ładunkami wybuchowymi ciężarówek w budynkach gnębiących reżimów (np. kubańskich czy Chińskich komunistów) dokonywanych przez praktykujących chrześcijan, buddystów czy hindusów, wymachujących w rękach swymi pismami i krzyczących „Jezus [Budda czy Wisznu] jest wielki!” Dlaczego?

Jest jeszcze jeden ostateczny aspekt, który często jest przeoczany – czy to z powodu ignorancji czy zakłamania – przez tych, którzy upierają się przy twierdzeniu, że przemoc i nietolerancja jest jednakowa i przekracza granice wszystkich religii. Poza boskimi słowami Koranu, zachowanie Mahometa – jego sunna czy „przykład” – jest ogromnie ważnym źródłem prawodawstwa w islamie. Muzułmanie są wzywani od naśladowania Mahometa na wszystkich drogach życia: „Wy macie w Posłańcu Boga piękny wzór – dla każdego, kto się spodziewa Boga” [Koran 33:21], a przykład postępowania Mahometa wobec nie muzułman jest całkiem wyraźny.

Terrorysta Osama bin Laden, który cieszy się poparciem połowy arabskiego świata, w wywiadzie dla La Jazeera [19] sarkastycznie kwestionując koncepcje umiarkowanego islamu, przedstawia sunnę Proroka następująco:

„Umiarkowanie” zostało zademonstrowane przez naszego proroka, który po niecałych trzech miesiącach pobytu w Medinie najeżdżał lub wysyłał oddziały do ziemi niewiernych, aby rozbijać ich warownie, grabić ich posiadłości, odbierać życie i ich kobiety” [20].

Opierając się zarówno na Koranie jak i na sunnie Mahometa grabież i rabunek niewiernych, branie w niewolę ich dzieci, umieszczenie ich kobiet w konkubinacie jest dobrze ugruntowane [21]. Koncepcja sunny, która stała się nazwą 90% z ponad miliarda muzułman, Sunnitów, zasadniczo dowodzi, że wszystko cokolwiek robił lub akceptował Mahomet, najdoskonalszy wzór człowieka, jest do przyjęcia przez muzułman zarówno dziś, jak i w przyszłości. Nie oznacza to, oczywiście, że muzułmanie żyjący w tłumie żyją tylko po to, aby grabić, plądrować i gwałcić. Niemniej, oznacza to, że osoby, które mają naturalną skłonność do takich zachowań, i które akurat są muzułmanami, mogą – i robią to – z łatwością usprawiedliwić swoje działania, odnosząc się do „Sunny Proroka” – jak na przykład właśnie Al-Qaida usprawiedliwia swój atak z 9/11, gdzie zginęli niewinni ludzie w tym kobiety i dzieci: Mahomet uprawnił swoich uczniów, aby używali katapult w czasie w czasie oblężenia Ta’if w 630 roku naszej ery, gdy mieszkańcy nie zgodzili się poddać, choć wiedział o tym, że schroniły się tam kobiety i dzieci. Zapytany czy można przeprowadzać nocne napady i czy można podkładać ogień pod fortyfikacje niewiernych, jeśli kobiety i dzieci są wśród nich, Prorok miał odpowiedzieć: „One [kobiety i dzieci] pochodzą z pośrd nich [niewiernych]” [22].

Postępowanie Żydów i Chrześcijan
Judaizm, choć skoncentrowany na prawie i być może legalistyczny, nie ma ekwiwalentu Sunny; słowa i uczynki patriarchów, pomimo że opisane w Starym Testamencie, nigdy nie stały się nakazem żydowskiego prawa. Ani „białe kłamstwa” Abrahama, ani perfidia Jakuba, ani wybuchowy charakter Mojżesza, ani cudzołóstwo Dawida, ani flirty Salomona nigdy nie miały być zalecanymi dla Żydów i chrześcijan zachowaniami. Były traktowane jako historyczne zdarzenia popełnione przez zawodnych ludzi, którzy często byli przez Boga karani za swoje mało doskonałe zachowania.

Jeśli chodzi o chrześcijan znaczna część praw Starego Testamentu została zniesiona bądź wypełniona, w zależności od perspektywy, przez Jezusa.
„Oko za oko” ustąpiło miejsce „nastaw drugi policzek”.
Całkowite umiłowanie Boga i bliźniego stało się głównym prawem [23].
Co więcej, sunnę Jezusa, jak w powiedzeniu: „Co zrobiłby Jezus?”, charakteryzuje pasywność i altruizm. W Nowym Testamencie całkowicie brakuje zachęty do przemocy.

Niemniej, ciągle pojawiają się tacy, którzy przedstawiają Jezusa, jako kogoś, kto miał podobny do Mahometa militarystyczny etos, cytując wers, w którym Ten, który „wszystko mówił do ludu w podobieństwach, a bez podobieństw nic do nich nie mówił” [24], powiedział: „nie przyszedł przynieść pokój, lecz miecz” [25]. Oczywiście, w kontekście tego, co powiedział, jasne jest, że Jezus nie nakazywał przemocy przeciwko niechrześcijanom, a raczej zapowiadał, że między chrześcijanami a ich środowiskiem będą trwały zmagania – zapowiedź, prawdziwa tylko dla prawdziwych chrześcijan, daleka od wezwania do złapania za miecz, a raczej do biernego poddania się mieczowi w męczeństwie, jak to zbyt często ciągle dzieje się w muzułmańskim świecie [26].

Inni wskazują na przemoc przewidzianą w Księdze Objawienia, ponownie nie rozpoznając tego, że całe zdarzenie ma charakter opisowy – nie wspominając o czystej symbolice – a zatem nie nakazany dla chrześcijan. W każdym razie, jak może ktoś świadomie porównywać garstkę wersów Nowego Testamentu, w których metaforycznie jest wspomniane słowo „miecz”, do dosłownie setek zaleceń Koranu i stwierdzeń Mahometa, które wyraźnie nakazują muzułmanom ponieść prawdziwy miecz przeciwko nie muzułmanom? Niepowstrzymywany przez nikogo Jenkins opłakuje fakt, że w Nowym Testamencie Żydzi „chcieli ukamienować Jezusa i uknuli spisek, aby go zabić; a Jezus, w zamian, nazwał ich kłamcami, dziećmi diabła” [27]. Tu znowu trzeba zobaczyć, czy nazwanie kogoś „dziećmi diabła” jest bardziej obraźliwe niż odnoszenie się do nich jako do potomków małp i świń, jako Koran określa Żydów [28]. Odkładając wyzwiska na bok, to co jest tutaj istotne to fakt, że podczas gdy Nowy Testament nie nakazuje chrześcijanom traktować Żydów jak „dzieci diabła” to, opierając się na Koranie, głównie 9:29, islamskie prawo zobowiązuje muzułman do ujarzmiania Żydów jak i wszystkich niemuzułman.

Czy to znaczy, że żaden wyznający chrześcijaństwo nie może być antysemitą? Oczywiście, że nie, leczy znaczy to, że chrześcijanin antysemita jest żywym oksymoronem – z tej prostej przyczyny, że tekstowo i teologicznie, chrześcijaństwo, dalekie od nauczania nienawiści i wrogości, jednoznacznie naciska na miłość i przebaczenie. Bez względu na to czy wszyscy chrześcijanie idą za tym, czy nie, nie jest to istotne; podobnie jak to czy wszyscy muzułmanie podejmują zobowiązanie do dżihadu. Pytaniem jedynie jest: co nakazuje ta religia?

Ma więc rację John Esposito, gdy dochodzi do wniosku, że „Żydzi i chrześcijanie podejmowali akty przemocy”, lecz myli się, dodając: „My [chrześcijanie] mamy swoją teologię nienawiści”.
Nie ma w Nowym Testamencie niczego, co nauczałoby nienawiści, a z całą pewności niczego, co dałoby się porównać z koranicznym nakazem takim jak[Koran 60:4]: „My [muzułmanie] wyrzekamy się was [nie muzułman]! Pojawiła się między nami i wami wrogość i zawiść na zawsze, chyba że uwierzycie w Boga Jedynego!”

Ponowna ocena krucjat
I to właśnie z tej perspektywy można w najlepszy sposób docenić historyczne krucjaty – wydarzenie, które zostały całkowicie wypaczone przez licznych apologetów islamskich. Na przykład, Karen Armstrong, zrobiła praktycznie karierę sama na błędnej interpretacji krucjat, pisząc: „idea, że islam narzucił się sam mieczem jest zachodnią fikcją, sfabrykowaną w czasie krucjat, gdy w rzeczywistości to zachodni chrześcijanie prowadzili brutalne wojny przeciwko islamowi” [30]. To, że była zakonnica potępia krucjaty wobec wszystkiego, co robi islam, powoduje, że jej krytyka staje się jeszcze bardziej marketingowa. Takie stwierdzenia jak powyższe ignorują fakt, że od samego początku islamu przez ponad 400 lat przed krucjatami, chrześcijanie zauważali to, że islam rozprzestrzenia się mieczem [31]. I rzeczywiście, wiarygodni islamscy historycy tacy jak Ahmad Ibn Yahya al-Baladhuri (zm. 892) oraz Muhammad ibn Jarir at-Tabari (838-923), wiele stuleci przed krucjatami wyraźnie stwierdzali, że islam rozpowszechnia się przy pomocy miecza.

Fakty są takie: Krucjaty były kontratakiem na islam, a nie jakimś niesprowokowanym napadem, jak to Armstrond i inni rewizjonistyczni historycy przedstawiają. Znakomity historyk, Bernard Lewis, dobrze to ujął:
Nawet chrześcijańskie krucjaty, często porównywane do muzułmańskiego dżihadu, były same opóźnioną i ograniczoną reakcją na dżihad i po części też imitacją. Lecz w przeciwieństwie do dżihadu skupione były przede wszystkim na obronie czy ponownym podboju zagrożonych bądź straconych chrześcijańskich terytoriów. Z nielicznymi wyjątkami były ograniczone do skutecznych wojen o odbudowę południowo zachodniej Europy, nieskutecznymi wojnami o odnowę Ziemi Świętej i powstrzymanie postępów otomańskich na Bałkanach. Muzułmański dżihad był postrzegany jako coś nieograniczonego, jako religijny obowiązek, który miał trwać aż do chwili, gdy świat albo przyjmie muzułmańską wiarę, albo podda się muzułmańskim prawom… Celem dżihadu jest doprowadzenie całego świata pod panowanie islamskiego prawa”[32].

Co więcej, muzułmańskie inwazje i ludobójstwa przeciwko chrześcijanom podniosły się wiele dziesięcioleci przed wyruszeniem pierwszych krucjat w 1096 roku. Kalif z Fatimid, Abu 'Ali Mansur Tariqu’l-Hakim ( 996-1021) zbezcześcił i zniszczył wiele ważnych kościołów, takich jak Kościół Świętego Marka w Egipcie i Kościół Świętego Grobu w Jerozolimie. Ogłosił też o wiele bardziej represyjne niż zazwyczaj dekrety przeciwko chrześcijanom i Żydom. Następnie w 1071 roku, http://pl.wikipedia.org  Turcy Seldżuccy, zmiażdżyli główną część bizantyjskiej Anatolii, wróżąc ostatecznie zdobycie Konstantynopola wiele stuleci później.

W takich właśnie okolicznościach, papież Urban II (1088-1099) wezwał do krucjat:

„Pilną sprawą jest istotnie, abyście pospieszyli na pomoc waszym braciom mieszkającym na Wschodzie i bardzo potrzebującym pomocy, jaką im tyle razy szlachetnie obiecywaliście. Turcy i Arabowie natarli na nich, jak to wielu z was z pewnością słyszało, i wtargnęli także w granice Romanii aż do tego miejsca Morza śródziemnego, które nazywają Ramieniem świętego Jerzego, rozszerzając coraz bardziej swe zdobycze na ziemie chrześcijan” [33].

Pomimo że opis Urbana II jest historycznie właściwy, faktem jest, że (choć jedni interpretują te wojny jako ofensywne bądź defensywne, sprawiedliwy czy niesprawiedliwe) nie opierały się one na wzorze Jezusa, który zachęcał swych uczniów: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują„[34].

Faktycznie potrzeba było stulecie teologiczny debat, od Augustyna do Akwiniusza, aby zracjonalizować wojnę obronną – wyartykułowaną jako „po prostu wojnę”. Tak więc, wydaje się, że jeśli ktokolwiek, to krzyżowcy, nie dżihadyści, byli choćby trochę mniej wierny swoim pismom (z liberalnego punktu widzenia). Bądź mówiąc inaczej: to dżihadyści, a nie Krzyżowcy, wiernie wypełniali swoje pisma (również z liberalnego punktu widzenia). Co więcej, podobnie jak przypadki przemocy opisane w Starym Testamencie, Krzyżowcy są w swej naturze historią, a nie przejawem jakiejkolwiek głębszej biblijnej prawdy.

Tak naprawdę, w żadnej mierze nie sugerując czegokolwiek wrodzonego chrześcijaństwu, to Krzyżowcy ironicznie pomogli lepiej wyjaśnić islam. Ponieważ Krzyżowcy pokazali raz na zawsze i wszystkim, że bez względu na religijne nauczanie – tak naprawdę w przypadku tak zwanych chrześcijańskich krucjat pomimo tego nauczania – człowiek często jest usposobiony do korzystania z przemocy. Lecz w takim razie rodzi się pilne pytanie: Jeśli tak zachowywali się chrześcijanie – którym przykazano, aby kochać, błogosławić i dobrze czynić swoim przeciwnikom, którzy nienawidzą, przeklinają i prześladują ich – to o ileż bardziej należy się tego spodziewać po muzułmanach, którzy, mając takie same skłonności do przemocy, są przez bóstwo zachęcani, aby napadać, zabijać i plądrować niewierzących?

– – – – – – –

Raymond Ibrahim jest wicedyrektorem Middle East Forum i autorem książki pt.:
„The Al Qaeda Reader” (New York: Doubleday, 2007).

[1]

Andrea Bistrich, „Discovering the common grounds of world
religions,” wywiad z Karen Armstrong, Share International, Sept. 2007, pp. 19-22.

[2] C-SPAN2, June 5, 2004.

[3] Philip Jenkins, „Dark Passages,” The Boston Globe, Mar. 8, 2009.

[4] Deut. 20:16-18.

[5] Josh. 10:40.

[6] „The Fall of Jerusalem,” Gesta Danorum, accessed Apr. 2, 2009.

[9] Wszystkie cytaty z Korany (w tekście) za:
http://www.planetaislam.com/koran_bielawski.html

[10] Ibn Khaldun, The Muqudimmah: An Introduction to History, Franz
Rosenthal, trans. (New York: Pantheon, 1958,) vol. 1, p. 473.

[11]
Majid Khadduri, War and Peace in the Law of Islam (London: Oxford
University Press, 1955), p. 60.

[12]
Zobacz na przykład: Ahmed Mahmud Karima, Al-Jihad fi’l-Islam: Dirasa
Fiqhiya Muqarina (Cairo: Al-Azhar University, 2003).

[13] – [15] Cytaty z Korany w tekście.

[16] Ibn al-Hajjaj Muslim, Sahih Muslim, C9B1N31; Muhammad Ibn Isma’il
al-Bukhari, Sahih al-Bukhari (Lahore: Kazi, 1979), B2N24.

[17] Jenkins, „Dark_Passages.”

[18] Cytat z Koranu

[19] „Al-Jazeera-Poll: 49% of Muslims Support Osama bin Laden,”
Sept. 7-10, 2006, accessed Apr. 2, 2009.

[20] 'Abd al-Rahim 'Ali, Hilf al Irhab (Cairo: Markaz al-Mahrusa li
'n-Nashr wa 'l-Khidamat as-Sahafiya wa 'l-Ma’lumat, 2004).

[21] Na przykład: Koran: 4:24, 4:92, 8:69, 24:33, 33:50.

[22] Sahih Muslim, B19N4321; for English translation, see Raymond Ibrahim,
The Al Qaeda Reader (New York: Doubleday, 2007), p. 140.

[23] Mat. 22:38-40.


[24] Mat. 13:34.


[25] Mat. 10:34.


[26] Zobacz na przykład: „Christian Persecution Info,” Christian
Persecution Magazine, accessed Apr. 2, 2009.


[27] Jenkins, „Dark_Passages.”


[28] Qur. 2:62-65, 5:59-60, 7:166.

[29] Qur. 60:4.


[30] Bistrich, „Discovering the common grounds of world religions,”
pp. 19-22; Krytyka pracy Karen Armstrong, znajduje się w „Karen
Armstrong,” Andrew Holt, ed. Crusades-Encyclopedia, Apr. 2005,
accessed Apr. 6, 2009.


[31] Jako przykład można zobaczyć pisma Sofroniusza, biskupa Jerozolimy w
czasie muzułmańskich podbojów Świętego Miasta, kilka lat po śmierci
Mahometa, bądź kroniki Teofana Wyznawcy.


[32] Bernard Lewis, The Middle East: A Brief History of the Last 2000
Years (New York: Scribner, 1995), p. 233-4.

[33] „Speech of Urban—Robert of Rheims,” in Edward Peters,
ed., The First Crusade: The Chronicle of Fulcher of Chartres and
Other Source Materials (Philadelphia: University of Pennsylvania
Press, 1998), p. 27.

[34] Mat. 5:44.создание продвижение раскрутка сайтов

Dlaczego homoseksualizm jest bardziej zbliżony do dobrowolnego kazirodztwa i poliamorii, niż rasy czy płci 4/4

Przekonujący i możliwy do przyjęcia przez świeckie społeczeństwo wywód.

Część 4: Odpowiedzi na kontrargumenty

dr Robert A. J. Gagnon

21 maja 2009

Trzy główne kontrargumenty są wnoszone przeciw moim ogólnym tezom zawartym w poprzednich trzech częściach; mianowicie, że kazirodztwo dorosłych i poliamoria są lepszymi analogiami do homoseksualizmu i transwestytyzmu niż rasa czy płeć. Żaden z tych kontrargumentów nie jest moim zdaniem przekonujący.

Po pierwsze: adwokaci homoseksualnych związków czasami dowodzą, że nie ma żadnych znaczących seksualnych różnic między kobietą, a mężczyzną, często odwołując się do stricte społeczno – strukturalnej filozofii. Problem polega na tym, że większość ludzi nie żyje zgodnie z takim poglądem, w tym większość uznających siebie za „gejów” czy „lesbijki”. Dlaczego tak jest, że, na przykład, ogromna większość homoseksualistów (mężczyzn) nie byłaby w pełni usatysfakcjonowana (lub tak twierdzą) pożyciem seksualnym z kobietą, nawet z bardzo zmaskulinizowaną, niekonformistyczną płciowo kobietą? Dlaczego w skali Kinsey’a uważają siebie za „6 kategorię”? Czy może być tak, że jednak milcząco uznają to, że jest u mężczyzn pewna istotna męskość, której nawet w niekonformistyczna płciowo i zmaskulinizowana kobieta nie jest w stanie skutecznie odtworzyć?

Jeśli nie ma istotnych czy znaczących męsko – damskich różnić to dlaczego nie oczekiwać tego, żeby cała amerykańska populacja była biseksualna, zamiast „uniseksualna”? A jednak, jak to jest, ponad 98% ludności (a możliwe, że ponad 99%) zdecydowanie skłania się ku współżyciu tylko z członkami jednej płci. Musi być zatem jakaś fundamentalna różnica między męskością, a kobiecością, która tworzy radykalne różnice między heteroseksualizmem, a homoseksualizmem. W pierwszym przypadku to seksualne pobudzenie przez płeć, którą się nie jest, lecz która uzupełnia swoją własną seksualność. W drugim przypadku, seksualne pobudzenie jest wywoływane przez tą samą płeć, którą się już jest, jako seksualna istota, i naprawdę nie uzupełnia własnej seksualności. Nie są to po prostu dwie różne seksualne orientacje, które skądinąd są równym rozwojem natury i zdrowia. Jedno jest samoistnym zaburzeniem i nie jest to heterseksualność.

Drugim potencjalnym argumentem przeciwko moim tezom to, że istnieją wrodzone czynniki powstawania niektórych homoseksualnych przekształceń (które to czynniki, w żadnym wypadku, nie są ani totalne, ani deterministyczne), co ma nadawać „naturalności” homoseksualnym pragnieniom czy zachowaniom. Jest to argument, który wynika z niezrozumienia elementarnej kwestii tego, że można mieć wewnętrzne czy mimowolne pragnienia, które są nienaturalne na innym gruncie. Na przykład, pedofile nie „wybierają” tego, aby być pedofilami w normalnym znaczeniu słowa „wybór”, a jednak, pomimo tego, brak wyboru nie sprawia, że seksualne współżycie z dziećmi staje się „naturalne” w najprawdziwszym sensie tego słowa, ponieważ dzieci strukturalnie i formalnie nie są przygotowane do współżycia z dorosłym. Nie chodzi mi tutaj o to, żeby twierdzić, że homoseksualizm jest równie zły jak pedofilia, lecz raczej o wskazanie na to pojedynczy punkt, że wrodzona seksualna orientacja nie powoduje, że zachowania powstające z tego pragnienia są „naturalne”.

Co więcej, wszyscy wiemy, że wrodzone pobudki są zawodnymi doradcami moralnych zachowań. Argument stawiany za homoseksualnością oparty na biologicznych przyczynach nie jest skutecznym argumentem moralnym, ponieważ, jak przyznali nawet dwaj naukowcy, badający biologiczne czynniki powstawania homoseksualizmu i którzy popierają sprawy homoseksualistów: „nie można wyciągać żadnych jasnych wniosków co do moralności zachowań tylko na podstawie samego faktu biologicznego ich wywoływania, ponieważ wszelkie zachowania są wywoływanie biologicznie” (J. Michael Bailey z Northwestern University oraz Brian Mustanski z Indiana University).

Trzecim argumentem za homoseksualizmem jest to, że nie może on być porównywany do kazirodztwa czy polimaroii, ponieważ z tymi dwoma ostatnimi wiążą się nierozerwalnie szkody/krzywdy, równocześnie przypisując wszelkie szkody wynikające z homoseksualizmu przypisuje się społecznej „homofobii”. Taki argument jest oparty na fałszywych założeniach i błędnych informacjach.

Po pierwsze: jak już wcześniej pisałem, zarówno homoseksualizm jak i lesbijstwo wywołują większą ilość wymiernych szkód, choć w inny sposób i zgodnie z odpowiednimi różnicami między kobietami i mężczyznami. Nie można więc, moim zdaniem, przypisywać lwiej części problemu tak zwanej „homofobii”. Nawiasem, czym byłaby „kaziro-fobia” i „poli-fobia” i w jakim stopniu społeczny wstręt do tych zachowań miałby wpływać na większą ilość wymiernych szkód?

Po drugie: nie ma żadnych naukowych badań, które wskazywałyby na nieodłączne, naukowo mierzalne szkody wywoływane przez kazirodcze związki dorosłych, a jeszcze mniej tradycyjne poligamiczne związki.
Rok czy dwa lata temu, Oprah Winfrey, amerykańska kulturalna guru, w jednym ze swych telewizyjnych programów przyjmowała grupę intelektualistek, atrakcyjnych, bogatych kobiet żyjących w poligamicznych związkach w Arizonie. Pod koniec programu Oprah przekonywała widzów, że społeczeństwo maluje być może zbyt szerokim pędzlem negatywizmu fenomen poligamii. Nawet jeśli chodzi o pedofilię, dwa badania APA wskazują (jedno dyskredytujące, drugie przyznające), że dziecko, które odbyło stosunek płciowy z dorosłym często dojrzewa nie ujawniając wymiernej krzywdy? Jeśli to prawda o pedofilii, to o ileż bardziej będzie tak w stosunku do popełnianego przez dorosłych kazirodztwa i poliamorycznych związków?

Wielu gorliwych popleczników homoseksualizmu, gdy usłyszą logiczny wywó  o
tym, że homoseksualizm dorosłych jest bardziej podobny do poliamorii czy kazirodztwa dorosłych, wpada w wielkie oburzenie. Niemniej, oburzenie/gniew nie zastąpi uzasadnionej argumentacji, choć to pierwsze jest często praktykowane bardzo skutecznie przez promujących homoseksualizm. Być może przyjdzie czas na to, że ci, którzy mają dobre argumenty za tym, aby wierzyć że homoseksualne praktyki nie powinny być przyjmowane przez społeczeństwa staną się równie oburzeni.

Czynienie takich analogii nie jest „nienawistne”, jeśli nie wiąże się to z zachęcaniem do nienawiści i wyrządzania fizycznej szkody osobom, które są zaangażowane w poliamoryczne czy kazirodcze związki. Miłość może być prawidłowo przeżywana wyłącznie wtedy, gdy jest oparta na poprawnej wiedzy. Jeśli rzeczywiście kazirodztwo i poliamoria są bliższymi analogiami do homoseksualizmu i tranwestytyzmu niż rasa i płeć, to trudno powiedzieć, że społeczeństwo robi dobrze dając zachętę do takich zachowań przez prawa dotyczące „seksualnej orientacji” czy „tożsamości płciowej”.

dr Robert A.J. Gagnon jest profesorem Nowego Testamentu na Pittsburgh Theological Seminary, autorem książki: „The Bible and Homosexual Practice: Texts and Hermeneutics” (Abingdon Press) oraz współautorem: „Homosexuality and the Bible: Two Views” (Fortress Press).

topodin

Powrót do klasycznegochrześcijaństwa

Logo_Grady

21 lipca 2009
J. Lee Grady

Potrzebujemy głosów z przeszłości, takich jak: Andrew Murray, Corrie Ten Boom i Charles Spurgeon – aby pomogli nam znaleźć drogę ku przyszłości.

W czasie odwiedziny moich rodziców w Georgia, córki zapytały mnie czy mogą przesłuchać taśmy z nagraniami, które mój ojciec zrobił w 1962 roku, gdy miałem 4 lata. Więc, mój tato przetrząsnął kilka szuflad i znalazł starą szpulę taśmy magnetofonowej, która, zdumiewające, była nietknięta. Poszedł następnie do garażu i znalazł stary magnetofon szpulowy, którego nikt z rodziny nie używał, chyba od czasów administracji Niksona.

Ku naszemu zdumieniu skrzypiąca taśma odtwarzała bez przerw i moje córki śmiały się, gdy usłyszały jak ja – z dziecinnym południowym akcentem – opowiadałem o wakacjach na Florydzie i wyprawach wędkarskich z dziadkiem. Po moim „wywiadzie”, usłyszeliśmy jeszcze starsze nagrania z 1956 roku, gdzie była rozmowa z mamą mojego dziadka, która zmarła przed moim urodzeniem.

Nie jesteśmy zainteresowani życiem, które może wymagać ofiary, cierpliwości, oczyszczania czy dyscypliny Pańskiej. Chcemy naszego błogosławieństwa… i chcemy go teraz!”

Niesamowite było usłyszeć jej głos. Nigdy wcześniej go nie słyszałem, a jednak brzmiał bardzo rodzinnie. Po tym krótkim fragmencie taśma kończyła się komentarzami moich pozostałych dziadków. Wszyscy zmarli w latach 1960-70. Ich głosy odgrzebały dawno zakopane wspomnienia.Te taśmy z przeszłości przypomniały mi kilka innych odległych głosów, których słuchałem ostatnio. Były to głosy zmarłych chrześcijan autorów klasycznych książek i pieśni, które pomału dziś zapominamy. Ich nazwiska pewnie jakoś tam są wam znane; Jonathan Edwards, John Wesley, Charles Finney, Catherine Booth, Andrew Murray, Evans Roberts, Charles Spurgeon, Fanny Crosby, E.M. Bounds, Watchman Nee, A.W. Tozer, William Seymour, A.B. Simpson, Corrie Ten Boom, Leonard Ravenhill, Fuchsia Pickett.

Oni wszyscy zostali okrzyknięci przebudzeniowcami (dosł.: „revivalists” – przyp.tłum.). Wszyscy rzucili wyzwanie chrześcijanom swego pokolenia, aby uchwycili się pokuty i pokory. Dobrze rozumieli rzeczywistość duchowej dojrzałości i głębię charakteru, do czego tylko nieliczni z nas dziś dążą. Gdy czytam ich słowa czuję się bardzo podobnie, jak po przesłuchaniu nagrań głosów moich dziadków ze starej taśmy. Czuję się jakbym wkraczał w rzeczywistość duchowości, która znajduje się na skraju zaniku.

Co było tajemnicą tych wielkich Chrześcijan, którzy zostawili swój spadek w swych książkach? Uważali oni pokorę, bezinteresowność i poświęcenie za szczytowe cnoty swej chrześcijańskiej przygody. Wzywali kościół do śmierci dla siebie, chciwości i ambicji, wiedzieli, co to znaczy nieść „ciężar” za zgubione dusze. Widzieli chwałę królestwa i domagali się całkowitego poddania, rzucali wyzwanie ludowi Bożemu, aby dążyli do posłuszeństwa, nawet jeśli to jest bolesne.

Nawet ich pieśni odzwierciedlaj poziom poświęcenia, który obcy jest dzisiejszemu uwielbieniu, często śpiewali o krzyżu i jego cudzie, ich uwielbienie skupiało się na krwi i jej mocy. Śpiewali słowa, które przenikały serce przekonaniem: Największy mój zysk uważam za stratę / gardzę wszelką moją pychą / Panie, uchowaj, abym się pysznił / bezpieczny jestem w śmierci Chrystusa, Mój Boże”.
W tak wielu kościołach dziś, krzyż nawet nie jest wspominany, unika się mowy o krwi, ponieważ nie chcemy urazić gości, a uwielbienie jest często tylko umiejętnym przedstawieniem, które wymaga mnóstwa rytmów i orkiestracji, lecz niewiele lub w ogóle istoty. Potrafimy produkować hałas, lecz często nie ma w tym serca,… i z pewnością nie ma łez.

W książkach, które chrześcijanie dziś kupują, nie znajdziesz wiele na temat złamania. Nie jesteśmy zainteresowani życiem, które może wymagać ofiary, cierpliwości, oczyszczania czy dyscypliny Pańskiej. Chcemy naszego błogosławieństwa… i chcemy go teraz! Szukamy więc chrześcijaństwa w rodzaju uduchowionego 'pomóż se sam’, to jest szybkiego i bezbolesnego.

Biegniemy ku pustce, wydaje nam się, że jesteśmy wyszukani, lecz, podobnie jak wierzący z Laodycei, jesteśmy biedni, ślepi i nadzy. Musimy wrócić do naszej pierwszej miłości, lecz nie wiemy, skąd zacząć tą podróż

Te głosy z przeszłości wskażą nam drogę. Wróciłem ostatnio do czytania książek napisanych autorów takich jak: Ravenhill, Ten Boom, Murray oraz Spurgeon. Otworzyłem stare śpiewniki i ponownie odkryłem bogactwo pieśni, które wyrzuciłem wiele lat temu – ponieważ wydawało mi się, że to wszystko co stare, nie może utrzymać świeżego namaszczenia.

Teraz zdaję sobie sprawę z tego, że muszę kopać w poszukiwaniu tych zakopanych skarbów. Nigdy nie będziemy skuteczni w zdobywaniu naszego pokolenia, jeśli nie wrócimy do pokory, złamania, poświęcenia i bólów, które były dla naszych duchowych ojców elementami normalnego chrześcijaństwem.

J. Lee Grady jest wydawcą magazynu Charisma.

topodin.com

DS_01.07.09 Dz.22

HeavenWordDaily

David Servant

Zdumiewające jest to, że wściekły tłum, który dopiero co zamierzał brutalnie zamordować Pawła, chciał słuchać go, gdy stanął na schodach rzymskiego baraku związany dwoma łańcuchami. Machnąwszy ręką i „zapadło głębokie milczenie” (21:40), a gdy usłyszeli, że mówi o hebrajsku „jeszcze bardziej się uciszyli” (22:2). Chwilowo zostały przywrócone zdrowe zmysły bezmyślnemu tłumowi. Zainteresowani, słuchali.

Pomimo że niemiłosiernie był przez nich bity przed chwilą, zwrócił się do nich z szacunkiem jak „bracia i ojcowie” (22:1), po czym skomplementował ich za ich gorliwość dla Boga (22:3) – ot, lekcja dyplomacji!

Tłum został chwilowo zatrzymany został przez zdumiewającą historię nawrócenia. Oto przed nimi stał wykształcony Żyd, były faryzeusz, który został wysłany przed arcykapłana i Sanhedryn do prześladowania chrześcijan. Jego gorliwość była legendarna a chrześcijanie tracili przez nią życie. Lecz teraz promuje dokładnie to, co poprzednio prześladował, a to z powodu dramatycznego spotkania z Jezusem, który objawił mu się w takiej światłości, że został przez to przeżycie oślepiony. Przed tym doświadczeniem Paweł mógł myśleć, że on sam był „w światłości”, lecz jego „światło” okazało się ciemnością w porównaniu ze światłością Chrystusa. Tak było z nami wszystkimi, którzy teraz znamy Go.

Boskie pochodzenie tego zdarzenia zostało następnie potwierdzone, gdy Ananiasz, oddany i szanowany w Damaszku człowiek, został użyty, aby przywrócić w nadnaturalny sposób Pawłowi wzrok. Ananiasz prorokował mu, że będzie świadkiem wobec „wszystkich ludziom” o tym, co widział i słyszał (22:15). Podejrzewam, że gdy odnosił się do słów Ananiasza, sprawdzał reakcję tłumu, szczególnie wtedy, gdy mówił im o swoim zleceniu, aby świadczyć „wszystkim ludziom”. Czy zorientują się, że „wszyscy ludzie” to także poganie?

Zwróć uwagę na to, że Paweł wspomina o poleceniu Ananiasza, aby został ochrzczony „na oczyszczenie grzechów” (22:16). Gorliwy faryzeusz musiał obymś swoje grzechy! Na pewno było to delikatne przesłanie przekazujące tłumowi sprawiedliwych we własnych oczach Żydów, jaki jest ich rzeczywisty duchowy stan.

W końcu, Paweł opowiada o swym trzecim nadnaturalnym przeżyciu, gdy Pan objawił mu się, w czasie modliwy w świątyni. Jezus powiedział mu, że Żydzi w Jerozolimie nie przyjmą jego świadectwa. Oczywiście, to odrzucenie nie było Bożym zamiarem, lecz wyjaśnia dlaczego Pan wysłał później Pawła do pogan. To właśnie w tym momencie tłum nie wytrzymał i nie chciał dalej słuchać jego świadectwa. Zaślepieni religijną pychą i własną sprawiedliwością, wybuchli na samą myśl, że Bóg sięga po pogan. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że byli równie nieczyści jak poganie, których odrzucili i równie bardzo potrzebowali ZBawiciela. Zaczęły sie rozruchy i Paweł został wyniesiony do rzymskich baraków. Jakże ironiczne jest to, że jego życie zostało uratowane przez pogan.

Pawłowi nie było obce biczowanie, ponieważ już wcześniej otrzymał przy pięciu innych okazjach 39 derzeń z rąk Żydów (2 Kor. 11:24). NIemniej tym razem, jego rzymskie obywatelstwo uratowało go od bicza. Obywatele mieli prawa i Paweł wykorzystał rzymskie prawo. Bóg nie powołał nas do niesprawiedliwego cierpienia, jeśli można tego uniknąć.

Nieobce były mu również więzienia i wiedział doskonale, że Pan z łatwością może uwolnić go – gdyby taka była Jego wola – podonie jak to zrobił w Filippi (16:25-26). Tym razem Bożą wolą była, aby pozostał w Jerozolimie na pewien czas po to, aby niektórzy ludzie z wyższych sfer mogli usłyszeć ewangelię.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

DS_30.06.09 Dz.21

HeavenWordDaily

David Servant

Trzecia podróż misyjna Pawła.

W czasie podróży ku Jerozolimie Paweł wraz z towarzyszami wylądowali w śródziemnomorskim mieście portowym Tyrze. Tutaj uczniowie „za sprawą Ducha mówili Pawłowi, żeby nie szedł do Jerozolimy” (21:4). Dlaczego więc kontynuował swoją podróż tam?

Może przypominasz sobie, że wiele miesięcy wcześniej Paweł „za sprawą Ducha” (19:21) udał się do Jerozolimy i wiedział wtedy również, że w końcu i Rzym zobaczy. Co więcej, gdy dojechał już do Jerozolimy, zaświadczył przed starszymi efeskimi, że był „zniewolony przez Ducha” (20:22), nawet mając świadomość, że czekają go „więzy i ucisk” (20:23). W świetle tych i innych wersów możemy dojść tylko do jednego wniosku, że Duch Święty prowadził Pawła do Jerozolimy. Duch również objawiał uczniom w Tyrze problemy jakie czekają to tam i dlatego ostrzegali go, aby nie szedł, lecz było to ich pragnienie, a nie Boże.

Wraz z tym wszystkim zwróć uwagę na to, że Duch Święty powiedział przez proroka Agabusa tylko o tym, co się stanie z Pawłem w Jerozolimie, lecz nie powiedział mu, aby tam nie szedł. Paweł rzeczywiście postępował zgodnie z Bożym planem, nawet jeśli końcowym wynikiem miało być uwięzienie. Każdy kto słyszał proroctwo Agabusa błagał Pawła, aby nie szedł do Jerozolimy. Podobnie jak uczniowie w Tyrze motywowani byli troską o dobro Pawła.

Jakub i starsi w Jerozolimie bardzo ucieszyli się, słysząc świadectwo Pawła o tym, jak Bóg użył go do ustanowienia królestwa między poganami, lecz powstał problem. Wielu Żydów, którzy uwierzyli w Jezusa, gorliwie trzymało się Zakonu Mojżeszowego, a reputacja Pawła wyprzedziła jego przyjazd, więc wszyscy znali jego stanowisko wobec Zakonu. Mając nadzieję na uspokojenie wszelkich problemów, zachęcili Pawła, aby „stały się wszystkim dla wszystkich” i udawał, że jest dobrym, zachowującym Prawo Żydem. Poddał się temu pomysłowi i, o ile mogło to pomóc uspokoić wierzących Żydów, okazało się nieskuteczne wobec niewierzących Żydów. Ci ostatni zabiliby go, gdyby nie interwencja uzbrojonych pogan.

Paweł był dobrze na to przygotowany. W każdym mieście, gdziekolwiek się zatrzymywał na swej drodze do Jerozolimy, Duch Święty zaświadczał mu o czekających go „więzach i uciskach”, a zaledwie tydzień wcześniej prorok Agabus, powiedział mu, że właśnie to się stanie (21:11). Te wydarzenia pomagają nam zobaczyć, że Bóg ostrzeże nas o problemach, które nadchodzą. Pomaga nam to też zobaczyć, że Bóg daje również spektakularne prowadzenie, to jest prowadzenie poza „cichym głosem” zamieszkującego wewnątrz Ducha Świętego, takie jak proroctwo, wtedy gdy jest potrzeba dodatkowego upewnienia, którego ono udziela w trudnych czasach. Nie pragnij proroctwa! Jeśli otrzymasz takie, które rzeczywiści pochodzi od Pana, może ono oznaczać, że stoisz przed trudnościami i musisz przylgnąć do tego proroctwa wobec tego, co ma przyjść.

Interesujące jest to, że Filip, jeden z mężczyzn pierwotnie wybranych do usługiwania wdowom w Jerozolimie, mieszkał w tym czasie w Cezarei, wielkim śródziemnomorskim porcie na północny zachód od Jerozolimy. Może pamiętasz, że Bóg użył go jakieś 25 lat wcześniej, aby zanieść wśród znaków i cudów ewangelię do Samarii. Filip był również tym, którego Bóg użył, aby poprowadzić etiopskiego eunucha, czytającego Iz. 53 (Dz. 8:5-40) do Pana. Gdy ochrzcił eunucha gdzieś przy drodze łączącej Jerozolimę i Gazę, został „porwany” przez Ducha i znalazł się w Azocie, mieście oddalonym o około 30 km na północ od Gazy, niedaleko wybrzeża Morza Śródziemnego. Łukasz mówi nam, że „Filip zwiastował dobrą nowinę, aż przyszedł do Cezarei” (8:40). Widocznie osiadł tutaj i w czasie następnych 25 lat wychowali wraz z żoną bardzo duchowe córki, których Pan używał często do prorokowania (21:9). Wychowanie dzieci nie jest jakąś nic nie znaczącą służbą, lecz czymś o czym warto wspomnieć w Piśmie!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта