Author Archives: pzaremba

Bóg daje i odbiera?

Barry Bennett

Większość chrześcijan powinna wiedzieć o tym, że nie są to słowa wypowiedziane przez Boga. Mimo wszystko wiele Bożych dzieci cytuje je częściej niż jakikolwiek inny wers z Biblii i dla wielu Księga Joba stała się ważniejsza od czterech Ewangelii. Wydaje się, że z jakiegoś powodu utożsamianie się z cierpieniami Joba przynosi pociechę.

W istocie prawda jest taka, że Bóg daje, a diabeł zabiera. Jezus ogłasza, że to złodziej przychodzi, aby kraść, zabijać i niszczyć. Jezus przyszedł, abyśmy mieli obfite życie (J 10:10). Jednak ci, którzy byli świadkami tragedii bądź doświadczyli wielkiej straty chcą czuć się usprawiedliwieni i potwierdzić swoje doświadczenie. Cóż lepszego niż oskarżyć o to Boga?


Aby przejść z ciemności do światłości konieczne jest objawienie dotyczące nowego stworzenia i lepszego przymierza ustanowionego w oparciu o lepsze obietnice (Hbr 8:6). Nasze przymierze nie jest oparte na naszym zachowaniu, lecz raczej na odkupieńczym dziele Jezusa na krzyżu. Bóg dał Jezusa światu po to, aby śmierć nie mogła nas okradać, zbijać i niszczyć.

Bóg zawsze był Dawcą.

  • Nie może być kuszony do złego, ani sam nie kusi jakimkolwiek złem (Jk 1:13).
  • Każdy dobry dar pochodzi od Boga (Jk 1:17).
  • Wszystkie Jego obietnice stały się tak i amen (2Kor 1:20).
  • On dał obietnicę, żebyśmy mogli ujść przed zepsuciem tego świata (2Ptr 1:2-4).
  • On dał nam Swego Syna i postanowił, aby dawać nam za darmo wszystko inne (Rzm 8:32).
  • Duch Boży mieszka w nas, abyśmy mogli zrozumieć te rzeczy, które On nam za darmo dał (1Kor 2:12).
  • Jeśli szukamy najpierw Królestwa i sprawiedliwości Jego, wszystko inne będzie nam dodane (Mt 6:33).

Tą listę można ciągnąć i ciągnąć.
W istocie chodzi o to, że Bóg NIE JEST ZŁODZIEJEM!
Bóg jest z nami a Jego obietnice są żywe i aktywne. Jedyne co stoi między nami a obfitym życiem jest nasza ewangelia szablonów, która promuje fatalizm i bierność. Zamiast uczyć się rządzić w życiu, wielu jest zadowolonych, mówiąc: „cokolwiek będzie, niech będzie” (“whatever will be, will be”).

Dlaczego jesteś drugą Rebeką_2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Rozstaliśmy się z Rebeką, gdy po napojeniu wielbłądów Eliezera otrzymała od niego podarunek – obraz daru Ducha Świętego.

Imię Rebeka oznacza „zwój liny” (używany do zbudowania pułapki) lub „związać, usidlić”. Rebeka to po hebrajsku „Rivka”. Niektórzy pisarze chasydzcy zauważają, że jest podobne słowo „Rivkah”, różniące się tylko literką ‘h’ na końcu, które to słowo oznacza „parę wołów”. Sugerują, że jej imię wskazuje na jej charakter i siłę (jak pary wołów).

Jednakże Rebeka jest obrazem kościoła. Oczywiście jesteśmy związani, uwikłani w tym upadłym świecie aż do przyszłej chwili, gdy spotkamy się z naszym oblubieńcem. Imię „Izaak” oznacza „śmiech” i możemy sobie wyobrazić radość Pana, gdy w końcu wyzwolimy się z sideł tego świata i przyłączymy się do Niego w domu naszego Ojca. Jednak to jeszcze trochę potrwa, więc wracajmy do Rebeki.

Tu pojawia się Laban – chciwiec.
Widzimy to w Księdze Rodzaju 24: 29-30:
A Rebeka miała brata, imieniem Laban. I wybiegł Laban do owego męża na dwór, do źródła. A gdy ujrzał kolczyk i naramienniki na rękach siostry swej i usłyszał słowa Rebeki, siostry swej, która mówiła: Tak powiedział do mnie ten mąż, przyszedł do tego męża, gdy on stał przy wielbłądach u źródła”.

Interesująca gra słów, której nie znajdziesz w innym języku poza hebrajskim: słowo „Laban” pisze się „LaVan” (la-vahn), co znaczy „biały”. Wydawałoby się, że oznacza to w jego przypadku czystość i uczciwość, ale nic bardziej mylnego. Niektórzy pisarze rabiniczni twierdzą, że jego imię czytane wspak to „NaVal”, to znaczy „czarny charakter” lub „głupiec” a to dokładnie opisuje tego człowieka, który z pozoru jest sprawiedliwy a tak naprawdę czyni zło. Jest przeciwieństwem tego, na kogo się kreuje.

Laban, to człowiek, który oszukał Jakuba i zniewolił go na 20 lat i któremu powodziło się tylko dzięki błogosławieństwom życia Jakuba. Można przyrównać go do wielu tzw. chrześcijan, bo każdy z nas na pewno doświadczył własnych historii w niemoralnymi lub nieetycznymi chrześcijanami, którzy w jakiś sposób nas wykorzystali, wiec chyba to jest czytelne dla wszystkich.

Laban postrzegał Eliezera (Ducha Świętego) jako sposób do wzbogacenia się, jako środka, dzięki któremu stanie się osobiście bogaty. Zapraszając Eliezera kierował się ukrytym motywem. Powiedział: „Wejdź, błogosławiony Pana! Czemu stoisz na dworze? Wszak ja wyprzątnąłem dom i jest miejsce i dla wielbłądów”.

Widzimy, że Eliezer „wszedł do domu”. Jeśli Eliezer jest obrazem Ducha Świętego, to wejście do domu Labana było, jakby Laban narodził się na nowo, otrzymał Ducha Świętego do swego wnętrza (domu). Jednak, jak to powiedzieliśmy, Laban nie był człowiekiem honoru, nie był uczciwy. Jest obrazem „wierzącego”, który stara się wykorzystać Pana dla swych własnych zamiarów i korzyści.

Bardzo ciekawe jest, że w 24: 34-49, gdy Eliezer wchodzi do domu, od razu objawia swoje serce, pokazuje cel i motywy wejścia do „domu”. To obraz Ducha Świętego, który wchodząc do naszego ducha od razu dzieli się z nim Swoimi planami, motywami oraz myślami o nas i naszej przyszłości. Czy jesteśmy jak Laban czy jak Rebeka? Co robimy z ujawnionymi nam planami? Czy próbujemy wykorzystać Boga dla naszej własnej korzyści, czy też chcemy poddać się Jego planowi wobec nas, poddać się rzeczom, które umieszcza w naszym duchu (w domu)?

Rebeka miała wolną wolę – mogła zrobić, co chciała.

Po tym, jak Eliezer opowiedział o celu swojego przybycia i gdy ojciec i bracia zgodzili się na jej odejście, czytamy w wersecie 53:
wyjął sługa klejnoty srebrne i klejnoty złote, i szaty, i dał je Rebece. Dał też kosztowne upominki jej bratu i matce”.

Zwróćcie uwagę, kiedy Duch Święty wchodzi do waszego „domu” – dosłownego domu lub też do waszego ducha – wszędzie roztacza swoje błogosławieństwo. W tym przypadku dotknęło to nie tylko Rebeki, lecz także jej brata i matki. Paweł mówi nam w 1 Kor. 7:14, że „mąż poganin uświęcony jest przez żonę i żona poganka uświęcona jest przez wierzącego męża”. To właśnie tu widzimy – z powodu Rebeki całe jej domostwo było błogosławione.

W wersecie 57 ojciec i brat pytają się jej, czy chce pójść. Wszystko zależało od jej woli. Tu nie mamy do czynienia z bezwolną młodą dziewczyną, która jest posłuszna woli rodziców. Jej rodzina dobrze znała jej osobiste zasady i powściągliwość, jak w oczekiwaniu na właściwego męża trzymała się na dystans wobec innych mężczyzn. Rodzina wiedziała, że to będzie jej własna decyzja a nie ich.

Sądzę, że będąc silną kobietą i mając takiego brata jak Laban, większość jej osobistych zasad ustanowiła sobie sama dla własnej ochrony. Na pewno chciała odejść i mieć męża. I rodzina wiedziała, decyzja należy do niej samej.
Jakże to piękny obraz dojrzałego wierzącego – człowieka, który wie, czego chce, który ma zasady, jest prawy, który unika ścieżek tego świata, podstępów wroga. Wydaje się, że po części w uznaniu siły Rebeki jej rodzina pobłogosławiła ją, mówiąc:
Siostro nasza, rozmnóż się w niezliczone tysiące, a potomstwo twoje niech zdobędzie grody wrogów swoich”.

Była tylko kobietą, która upewniła się, że właściwy syn otrzymał dziedzictwo, ponieważ nie mogła się doczekać, aby stać się matką „niezliczonych tysięcy”. Nie zamierzała pozwolić, aby wypowiedziane nad nią Boże błogosławieństwo nie ziściło się.

Kolejnym razem – oblubieniec, który wychodzi naprzeciw oblubienicy, aby się z nią spotkać a ona też idzie w jego kierunku – pełno tu ukrytych obrazów.

Dlaczego jesteś drugą Rebeką_3

John Fenn

Podtekst, podtekst, podtekst

Orygen „O zasadach” (4:2.1-2,4)
„Prostackie twierdzenia o Bogu wydają się być tylko i wyłącznie tym: Pismo nie jest rozumiane w swym duchowym sensie, lecz jest interpretowane zgodnie z nagą literą”.
Innymi słowy: Orygenes mówi, że ignorując biblijny podtekst oznacza ignorowanie jego najlepszego i najgłębszego znaczenia.

Tak więc, aby uniknąć „prostackich twierdzeń” o charakterze Boga, musimy głęboko zanurzyć się w podtekst Pisma. Sam tekst, przy różnych okazjach, może doskonale lub niedoskonale opisać historyczne zdarzenia z ludzkiej perspektywy. Niemniej, w „podtekście” osadzone są dodatkowe chrystologiczne znaczenia, które mają mieć pierwszorzędne znaczenie i powinny być zdobywane dla naszej korzyści dziś, tutaj i teraz.

David Baboulene w praktycznej akademickiej pracy na temat Historii Opowieści – The Story Book – definiuje PODTEKST JAKO: „wynik jakiejkolwiek luki wiedzy między dowolnymi uczestnikami opowieści; na przykład między autorem a postacią, między dwoma postaciami czy między słuchaczami a co najmniej jedną postacią”.

Powyższy cytata na temat podtekstu jest kluczowy PONIEWAŻ wyjaśnia jeden z najmniej zrozumiałych aspektów właściwego czytania Biblii. Ponieważ Biblia jest NATCHNIONA przez Boga, lecz literalnie NAPISANA przez człowieka, zawsze jest „LUKA WIEDZY” między tym, co KONTEKSTOWO i CZĘŚCIOWO wie, gdy pisze WOBEC tego, co Pan DOSKONALE I ZUPEŁNIE WIE o CAŁEJ sytuacji. Jak zauważył wielki ojciec kościoła Orygenes, biblijni autorzy „napisali” więcej niż kontekstowo ‘wiedzieli” Dopóki nie docenimy tej cudownej dynamiki, będziemy podatni na popadania w „leniwą dosłowność”.

Dlaczego OGRANICZAMY tekst Biblii TYLKO do tego, co ludzki pisarz wiedział w starożytnych czasach, gdy to pisał? Czy nie lepiej UWOLNIĆ tekst pozwalając Duchowi Świętemu mówić do nas w każdy możliwy sposób, wszelkimi możliwymi środkami, które On uzna za właściwe, dostępne i korzystne tutaj i teraz?

Właśnie ten dynamiczny stały przepływ objawienia jest samą istotą podtekstu.

Ernest Hemingway, jeden z największych pisarzy wszech czasów oraz Konstantin Stanisławski, jeden z największych nauczycieli aktorstwa wszech czasów, wierzyli, że najbardziej wartościowa i znacząca część KAŻDEJ spisanej pracy znajduje się w podtekście. Podobnie jak góra lodowa, o której naukowcy powiadają, że 90% jej masy jest niewidoczna, znajduje się pod wodą, tak też bogactwo wszelkich wspaniałych dzieł pisarskich pojawiają się w „nieliteralnym” podtekście.

Widzicie, wielcy pisarze rzadko „wyraźnie” i „literalnie” wyrażali to, co chcieli powiedzieć, w liniowy sposób ABC. Nie skreślali każdego „t” i nie stawiali każdej kropki nad „i”, lecz raczej pozostawiali wiele „niedopowiedzeń” i „niejasności”. Powód? Chcieli, żeby czytelnik zainwestował w tekstu swój czas, serce i umysł, aby stał się poszukiwaczem skarbów, który przyłącza się do poszukiwań autora. Często to czytelnik znajdzie skarb, o którym ludzki autor nie wiedział, bądź co najmniej nie był świadomy jego istnienia.

Wielcy pisarze starali się pozyskać tą energię czytelnika, która nie pojawia się, gdy wszystko jest wyraźnie napisane z ich strony. To ostatnie nie wymaga zagorzałego wysiłku czy głębokiej inwestycji ze strony czytelnika, ponieważ zostało legalistycznie przeliterowane dla nich. Pisarze starają się raczej korzystać z alegorii, sugestii, implikacji, wnioskowania, metafory, wyobraźni i intuicji. Pozwalają, aby słowa w naszych umysłach i sercach „oddychały” tak, aby nasza wyobraźnia i emocje mogły smakować, medytować i rozszerzać w stronę nowych, płynących z głębi serca terytoriów.

Umberto Ecco powiedział: „Dobra książka zawsze jest mądrzejsza od jej [ludzkiego] autora”.Tak też ta „dobra książka” jest mądrzejsza od jej ludzkich autorów. To w podtekście odkrywamy, że woda jest czyściejsza i o wiele bardziej nietknięta. Gdy pijemy ją, odkrywamy, „sensus plenior” (pełniejsze znaczenie) Pisma.

„Sensus Plenior” jest dodatkowym, głębszym znaczeniem, zamierzonym przez Boga, lecz wyraźnie nie zamierzonym przez ludzkiego autora, co jest widoczne w słowach tekstu Biblii (czy grupie tekstów, czy nawet całej księdze), gdy są studiowane w świetle dalszego objawienia, czy rozwoju w rozumieniu objawienia”.

Stan_1/2.08.2019

Stan Tyra

1 sierpnia
Nikt nie ma większego wpływu na swoje przebudzenie niż na swoje narodziny. Coś innego, życie i okoliczności muszą doprowadzić do miejsca, w którym już więcej nie działa to, co nazywamy „swoim planem”, „religią”, „swoimi wierzeniami” itp. – a w zasadzie głęboko zawodzi. Musi być takie zdarzenie, czy coś, czego nie jesteś w stanie wytłumaczyć, coś poza kontrolą i oklepanymi odpowiedziami. Te sytuacje muszą wychodzić poza twój zestaw umiejętności, biblijnej wiedzy, siłę woli czy logiczne myślenie. Tylko wtedy, gdy znajdziesz się w takim punkcie, potykasz się i padasz, jesteś na początku „czegoś nowego”

Nikt sam nie decyduje się na odstawienie na bok egocentrycznego zaabsorbowania, ani nie przybija sam siebie do krzyża. Żeby podjąć te konieczne kroki swej podróży istotne stają się inne czynniki. Większość z nas próbowało robić to mocą woli czy dyscypliną, lecz nie działało. Nic się nie zmieniało, po prostu jeszcze bardziej oszukiwaliśmy siebie przykrywając się kostiumem z „figowego listka”. Kończy się to tak, że nasz fikcyjny projekt samorozwoju nazwaliśmy „Bożą wolą”, winą za oczywiste niepowodzenie obciążyliśmy diabła, a inni mówili nam, że musimy być tylko „bardziej oddani”. Tak więc, ponownie angażujemy nasze zaangażowanie i zaczynamy ten sam projekt usiłując naprawić problem przy pomocy tej samej logiki, która go właśnie stworzyła.

Wszelkie próby planowania własnego oświecenia zawiodą, ponieważ będą zarządzanie przez ego. Nadal będziesz widział tylko to, czego zdecydowałeś się szukać i nie będziesz widział tego, na co nie jesteś gotowy. Tak więc, tylko niepowodzenie i upokorzenie może zmusić cię do patrzenia tam, gdzie nigdy w innym przypadku nie zajrzałbyś. Wszyscy musimy potknąć się i upaść, zjeść to jabłko i wyjść z ogrodu, zanim będziemy mogli zatoczyć w podróży pełne koło i na nowo odkryć nasze życie, nasz ogród, dom, prawdziwe ja i Ojca. 

Pobożnie mówiąc: Nikt niczego prawdziwie nie znajduje, dopóki najpierw tego nie straci i nie odkryje tego wszystkiego w kontekście wiecznego wyboru. To nie ty wybrałeś Jego – On wybrał ciebie. Tak naprawdę to nie ty znalazłeś Jego, ponieważ On nigdy cię nie opuścił. To, co nazywasz byciem „zbawionym” to prostu przebudzenie (świadomości – przyp.tłum.), uświadomienie sobie tego, kim jesteś, na czyje podobieństwo i obraz zostałeś stworzony i tego, że On nigdy cię nie porzucił. Był z tobą i w tobie zawsze, od początku, nawet zanim świat powstał.

Wszystkie twoje upadki, niepowodzenia i grzeszenie prowadzą cię do Domu. We wszystkim raduj się, powtarzam raduj się.

2 sierpnia
W 1 List do Koryntian 13:11 Paweł pisze: „) Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce”.

W końcu doszedłem do miejsca, w którym nie muszę już eliminować tego, co nazywam negatywnym lub złym. Nie muszę trzymać się starych zranień czy czuć potrzeby wyrównywania rachunków z kimkolwiek. Sporo czasu zajmuje nam dostrzeżenie tego, jak bezużyteczne są te walki. W tym stanie życia Przypowieści są dla mnie ważniejsze niż 10 Przykazań.

Wtedy, gdy „pozbędziesz się tego, co dziecięce”, życie staje się większe, a ściany twojego pomieszczenia rozszerzają się, co daje więcej miejsca na wszystko i wszystkich. Nie musisz już domagać się tego, aby być usłyszanym i spokój jest potężniejszy od hałasu. Dramatyczność staje się nie tylko nudna, lecz wstrętna. Dojrzałość pozwala nam zdać sobie sprawę z tego, że pod tą całą fasadą wszyscy jesteśmy jednakowo nadzy i wszyscy tak samo tkwimy w tym, co nazywamy życiem razem.

Stajesz się niesamowicie wolny, gdy nie musisz już więcej wyróżniać się. Nie musisz już dowodzić tego, że twoja grupa czy religia jest jedyna, czy najlepsza, czy też twoja przynależność etniczna, płciowa wymaga specjalnego traktowania i uznania. Bóg nie jest już więcej małym karzącym, wyłączającym czy plemiennym bogiem. Nie czekam już na życie „kiedyś tam” ani na mieszkanie na szczycie. Rozumiem, że wewnątrz mnie jest wiele mieszkań i mogę swobodnie je badać i cieszyć się nimi teraz.

Nie muszę już mieć ostatecznego zdania na temat wszystkiego i każdego, nie potrzebuję zmieniać innych, aby być zadowolonym samemu. Odkryłem to, że największą drogą do tego, aby być człowiekiem przemiany (innych) jest brak potrzeby zmieniania ludzi.

Ostatecznie na dziś, choć z pewnością nie wyczerpująco, zdaje sobie sprawę z tego, że „prawda” nie opiera się na faktach, lecz na doświadczeniu. Niedojrzałość uwielbia mówić „prawda jest prawdą”, lecz to, co nazywa się prawdą to zazwyczaj fakty, które dodają się do przyjętego wniosku jak 2 + 2 = 4. 

Jest to prawdziwe, lecz nie jest prawdą.

Prawdą jest Osoba, Chrystus, i jest większa niż jakikolwiek system wierzeń czy zestaw religijnych wniosków. Na przykład: miłość jest miłością bez względu na to czy baptystyczna czy buddyjska. Wyłącznie to, co jest prawdziwe uniwersalnie, jest prawdą. Dzięki temu jestem obecnie bardziej wolny niż kiedykolwiek wcześniej! Tylko prawda może dać ci wolność i to wtedy i tylko wtedy, gdy jest w kontekście przebywania (jedności). Prawdy nigdy nie ma, czy nie jest doświadczana, w dualizmie.

Już czas dla nas na to, aby „odstawić to, co dziecięce”.

<|>

Dlaczego jesteś nową Rebeką_1

John Fen
Tłum.: Tomasz S.

W Starym Testamencie jest wiele odniesień i cieni Jezusa oraz przyszłych wydarzeń. Jest też wiele historii, z których każda ma swoje piękno i przynosi nam objawienie tego, czym jest nasze życie w Chrystusie.

Izaak i Rebeka

Jedną z najpiękniejszych historii Starego Testamentu, która jest cieniem Jezusa, jest historia Rebeki i Izaaka.

Zaczyna się ona w Księdze Rodzaju 24, gdzie czytamy, że Abraham był bardzo stary i szukał żony dla swojego syna, Izaaka. W wersecie 36 czytamy, że w oczekiwaniu na śmierć Abraham przekazał Izaakowi wszystko, co posiadał. Zastanów się przez chwilę – Izaak jest bogaty ; jego ojciec przekazała mu wszystko, co miał.

Widzimy tutaj obraz: Abraham reprezentuje tutaj Boga Ojca a Izaak Jezusa. Ojciec przekazał wszystko swojemu Synowi. Abraham (Ojciec) wysyła Eliezera z powrotem do domu Abrahama, aby znalazł żonę dla Izaaka (Jezusa). Eliezer jest obrazem Ducha Świętego, posłanego przez Ojca do „domu” w celu znalezienia oblubienicy dla Jego Syna.

Eliezer, jak powiedziano nam w wersecie 10, ładuje na dziesięć wielbłądów głównie dary dla oblubienicy (dary są to obrazem Ducha Świętego i Jego darów: łaski, która buduje charakter oraz owoców Ducha, które są nam dane.)

Oblubienica zachowała czystość dla przyszłego Oblubieńca

Kiedy Eliezer przybywa do ojczyzny Abrahama, zatrzymuje się aby napoić wielbłądy po długiej podróży. Źródła różnie wypowiadają się na temat ilości wody, jaką może wypić spragniony wielbłąd, ale najczęściej podają około 53 galony amerykańskie (około 200 litrów). Eliezer modlił się, aby młoda kobieta, która podejdzie, napoiła jego oraz wszystkie jego wielbłądy – całkiem poważne zadanie!

Oczywiście znamy historię, że to Rebeka podeszła, dała pić Eliezerowi i zaoferowała, że napoi wszystkie jego wielbłądy (coś około 500 galonów lub 2000 litrów!). Następnym razem, gdy będziesz w sklepie spojrzysz na 2-litrowe butelki z napojami, wyobraź sobie 1000 takich butelek a następnie wyobraź sobie, jak bierzesz dzban, spuszczasz go do studni i wyciągasz. Jeśli Rebeka miała 10 litrowy dzban, musiała go spuścić i wyciągnąć około 200 razy! Biblia mówi, że sama wykonała całą tę pracę.

W wersecie 16 czytamy: „A dziewczyna ta, bardzo piękna, była dziewicą, która z żadnym mężczyzną jeszcze nie obcowała”.  Niektórzy żydowscy komentatorzy odnosząc się do jej czystości seksualnej, mówią, że nie tylko jest tu mowa o braku kontaktów seksualnych, ale nawet to, że Rebeka nie miała nawet męskich przyjaciół, ale zachowała się całkowicie w czystości dla przyszłego męża. Zauważają, że była rozważna, prowadziła się moralnie i miała zasady. Była nie tylko dziewicą, ale zachowywała to jako skarb dla przyszłego męża; trzymała mężczyzn na dystans.

Cóż za piękny obraz tego, jakimi uczniami Jezusa powinniśmy być! Powiedziano nam, że przyjaźń ze światem (systemem tego świata) to bycie w opozycji wobec Boga. Mamy zachować się w czystości dla Pana!

Wracając do naszej historii

Jak myślisz – dlaczego Eliezer szukał mocnej kobiety? Jeśli Rebeka jest obrazem kościoła, czy to możliwe, że Pan też szuka mocnych ludzi? Mocnych charakterem, wytrwałych w postanowieniu.

Pomyśl o Rebece, która znana jest jako silna kobieta, kobieta czynu. Napoiła wszystkie 10 wielbłądów. Po czasie urodziła bliźniaki: Jakuba i Ezawa, przy czym Jakub złapał za piętę Ezawa w czasie porodu i to wszystko, gdy jeszcze cesarskie cięcia czy też znieczulenie nie było znane.  Pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny –  jej brat* Laban oszukał później syna Rebeki – Jakuba dając mu za żonę Leę, a nie Rachelę, i trzymał ich w niewoli przez 20 lat **. (* werset 29) (** werset 31: 38)

Rebeka z mężem mieli widoczne braki we wzajemnej komunikacji, jeśli chodzi o ich synów. Widać to, ponieważ Rebeka posunęła się nawet do podstępu aby zapewnić prawa pierworództwa ‘właściwemu’ synowi. Nie była kobietą słów, lecz czynu. Była silna i sprytna. Tak samo Kościół ma być sprytny wobec świata, zachowując przy tym prawość, charakter Chrystusowy oraz owoce ducha / Ducha.

Powiem to wyraźnie: rzeczy, o których myślisz, że dyskwalifikują cię od bycia użytecznym, od bycia kochanym przez Pana, są tymi, które właśnie uczyniły cię silnym i dały ci kwalifikacje, aby znosić trudy życia z Panem! Oto, co powiedział Paweł Tymoteuszowi (2 Tym. 2: 3-7) – powiedział, aby pracował jak rolnik, trenował jak sportowiec, znosił trudy jak żołnierz, aby przypodobać się tym swemu Rekruterowi. Rzeczy, przez które szatan sprawił, że musiałeś przejść, Pan użył, aby wykuć cię jak żelazo w piecu, abyś był przygotowany dla Króla!

Wracając do studni…

W Księdze Rodzaju 24: 21 czytamy, że Eliezer, (obraz Ducha Świętego) stał i obserwował Rebekę przy pracy. Można to powiedzieć w ten sposób – w obecności Ducha Świętego wielokrotnie wracała do studni wody żywej, aby tą wodą ‘napoić’ potrzeby, które przed nią stały. Także my potrzebujemy wracać do tej studni.

Na pewno w czasie pracy, od czasu do czasu też napiła się tej wody, jednak była skoncentrowana na dostarczeniu żywej wody spragnionym wielbłądom – wielbłądy są nieczyste, więc obraz ten pokazuje nas niosących Chrystusa osobom niezbawionym. Jak często wracamy do studni? Jak mocni musimy być, aby nie zemdleć, aby nie zmęczyć się dobrym postępowaniem? Takie jest właśnie życie świętego – jesteśmy tutaj, aby służyć, a nie aby nam służono – mamy być tacy jak nasz Mistrz.

Kiedy Rebeka skończyła poić wielbłądy, w wersecie 22 czytamy: „A gdy wielbłądy się napiły, wyjął ów mąż (Eliezer) złoty kolczyk pół sykla wagi i dwa naramienniki na jej ręce, wagi dziesięciu złotych sykli, I rzekł: Czyją córką jesteś, powiedz mi, proszę?

Uzupełnienie w mojej Biblii sugeruje, że słowo „złoty kolczyk” użyty w języku hebrajskim, oznaczało raczej zdobną opaskę (biżuterię) noszoną na głowie, na czole.

To wręczenie biżuterii przypomina doświadczenie nowonarodzenia. To nie są wszystkie dary, które Duch Święty ma dla nas – nie, to tylko zadatek. Czytamy w Efez. 1: 13-14: „… W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy… zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej…” Rebeka dostała zadatek – resztę miała otrzymać później.

W tym momencie Rebeka nigdy nie widziała jeszcze swojego pana młodego, nie miała pojęcia jak bardzo jest bogaty, nie wiedział, że czeka na nią dom w domu ojca pana młodego … ale to wszystko już kolejnym razem

John Fenn

Stan_30.07.2019

Stan Tyr

W Ewangelii Mateusza 2Liscie Piotra, 1 Liście do Tesaloniczan i w Objawieniu Jana czytamy, że Pan przychodzi jak „złodziej w nocy”. Napisałem już wcześniej o tym, ale chcę ponowić dziś, ponieważ myślę, że ważne jest zrozumieć w jaki sposób funkcjonuje królestwo i nasze postępy w podróży przez łaskę.

Większość z nas słuchała o tym, że fragment mówiący o „złodzieju w nocy” jest nauczaniem o „czasach ostatecznych”, eschatologicznym.

Gdy byliśmy dziećmi przerażało nas to, gdy przekonywano nas, że każda noc może być nasza ostatnią, a młodym chłopakom napędzała strachu wizja, że Bóg wróci zanim rozpoczniemy współżycie seksualne! Słyszeliśmy również wiele wezwań ewangelicznych typu: „czy jesteś gotowy?? On wkrótce przyjdzie jak złodziej w nocy. Czy wiesz, gdzie spędzisz wieczność?”

Fakt jest taki, że te wersy NIE MAJĄ NIC wspólnego z porwaniem, lecz jest to opis pełnego miłości miłosierdzia Bożego i łaski. On mówi: „Przyjdę do ciebie gdy będziesz nieświadomy (we śnie) w ciemnych chwilach, jak to robi złodziej i usunę to, co nie należy do mnie” .
Bóg ma mnóstwo pracy do wykonania w tajemnicy w naszej duszy, w czasie, gdy jesteśmy tego najmniej świadomi i najmniej oczekujemy, ponieważ gdybyśmy wiedzieli, co się dzieje, próbowalibyśmy przyjąć kontrolę, lub zatrzymać cały proces. Nikt nie jest w stanie przeprowadzić całego procesu dekonstrukcji sam. Wszyscy mamy liczne „wartościowe” posiadłości, których nie chcemy dzielić z nikim, muszą więc został ukradzione, gdy nie patrzymy, jesteśmy nieświadomi i nie możemy zobaczyć. Problem polega na tym, że my nie wiemy, co jest wartościowe, a co jest bałwanem, podobnie jak nie wiem, co jest pszenicą, a co chwastem.

Dzięki łasce, Pan w ciemności unieważnia nasze wyobrażenia a my jesteśmy budzeni i żyjemy na podstawie spotkania, o którym nawet nie wiemy, że miało miejsce i które powstrzymalibyśmy, gdybyśmy wiedzieli. Dzięki łasce miłującego i cierpliwego Ojca, który jest całkowicie oddany ukończeniu w nas tego, co rozpoczął, przez łaskawe działanie czasu i łaski, poruszamy się do przodu niezrozumiały dla nas sposób.
Gdy już się tam „dostaniemy” nie jesteśmy pewnie tego, jak to się stało, czym to „tam” rzeczywiście jest.
„Wkradanie się” Jahwe, jak to żartobliwie stwierdziliśmy, jest tajemnicze a skutek jest taki, że żyjesz zwycięstwem, które przeżyłeś, choć nie wiesz o tym. Nie tylko możesz przejąć kontroli i powstrzymać go, lecz nie możesz również przypisać sobie uznania, co jest niezwykle ważne do pokory, a która jest rozsadnikiem wszelkiej przemiany. Na szczęście, Ojciec nie dba o to, kto weźmie chwałę, On właśnie poprosił cię, abyś cierpliwie szedł do przodu i ufał swojej podróży wiary.

Globalny duchowy trend, którego nie możemy ignorować

J. Lee Grady

https://charismamag-secure-charismamedia.netdna-ssl.com/images/stories/2019/blogs/Fire_in_My_Bones/Bible-study.jpg

Głosiłem ostatnio w małym, lecz wzrastającym kościele w centralnej Sri Lance. Nie ma znaku na zewnątrz budynku, ponieważ jest to prywatna rezydencja znajdująca się w dość gęsto zamieszkanym sąsiedztwie. Większość ludzi, którzy przybyła na to spotkanie, albo przyszła na piechotę, albo przyjechała zmotoryzowaną rikszą, więc niepotrzebny był parking. Zespół uwielbienia składał się z dwóch młodych mężczyzn grających na gitarach i trzeciego na kahonie.

Małe pomieszczenie pokoju tego skromnego domu zostało zamienione na sanktuarium. Około 40 osób zeszło się na nabożeństwo, siadając na plastykowych krzesłach i na schodach. Nie potrzebowałem mikrofonu. Kościół nie korzystał z systemu nagłaśniania, projektora czy wymyślnego oświetlenia, a jednak Boża obecność była gęsta, szczególnie wtedy, gdy kilka osób wstało, aby modlić się o chrzest w Duchu Świętym.

Pastor tego zgromadzenia (nazwę go Siresz) w ciągu tygodnia pracuje, nie pobiera wypłaty z kościoła, który ma dość ograniczone dochody. Jeśli chodzi o niego, to jest to w porządku, ponieważ chce być wśród ludzi, poznając społeczność. Regularnie dzieli się swoją wiarą, gdy gra w krykieta wraz innymi mężczyznami, niechrześcijanami.

Siresz nie myśli, że jego kościół pozostanie na zawsze w domu. Planuje wzrost, lecz zamierza też szkolić i uwalniać swoich członków do tego, aby uruchamiali nowe kościoły – w buddyjskim kraju, gdzie kościoły zostały zaatakowane bombami przez muzułmańskich terrorystów w kwietniu w niedzielę wielkanocną.

Badacze mówią, że to, co Siersz robi reprezentuje przyszły globalny kościół. W miejscach takich jak Iran, Algieria, Indie i Chiny, tysiące zwykłych ludzi organizuje małe kościoły, które nie pasują do tradycyjnej formy. Większość z nich nie jest powiązana z uznawanymi denominacjami, tak więc nie da się ich policzyć. Te organiczne grupy kościelne spotykają się nie tylko w domach, lecz również w kawiarenkach, biurach, akademikach, hotelach, ogrodach czy pod drzewami, a ich ilość gwałtownie wzrasta.

Kościoły domowe nie są oczywiście nową koncepcją. Jezus  pierwszy raz spotkał się ze swoimi uczniami w domu (p. J 1:38-39), pierwsi wierzący w Chrystusa z Żydów spotykali się „po domach” (Dz 2:46), a pierwszy kościół składający się z pogan zaczął swoją działalność w domu Korneliusza w Cezarei. Niemniej, w ostatnich latach badacze misji zwrócili uwagę na to, że ten nietradycyjny „ruch czynienia uczniami”, gwałtownie wzrasta na świecie, a szczególnie w tych krajach, gdzie chrześcijanie są prześladowani.

Ten trend został najlepiej wyjaśniony przez Davida Garrisona, południowego baptystę, który napisał w 1999 roku „Church Planting Movements” oraz w 2014 roku: „ A Wind in the House of Islam: How God Is Drawing Muslims Around the World to Faith in Jesus Christ” („Wiatr w islamskim domu. W jaki sposób Bóg przyciąga muzułmanów do wiary w Chrystusa Jezusa na całym świecie”). W tym samym roku strateg misyjny, David Watson, napisał „Contagious Disciple Making” (Zaraźliwe czynienie uczniów). Obaj po mistrzowsku udokumentowali globalny nie notowany wzrost kościoła.

W czasie, gdy uwielbiałem Boga wraz z tą małą grupą wierzących na Sri Lance, odczuwałem, że Duch Święty wzywa amerykański kościół do zbadania i nauczenia się od tych pokornych wierzących, którzy ponownie przywołali model z Dziejów Apostolskich. Nie znaczy to, że nasze tradycyjne kościoły należy odstawić na bok, czy też, że nie powinniśmy się spotykać w kościelnych budynkach, lecz wiatr zmienia się. Metody, których używaliśmy 10 lat temu, stały się żenująco nieskuteczne. Nasze „pudełko” może działać w życiu niektórych ludzi, lecz potrzebne są nam nowe strategie.

Wypracowaliśmy w Stanach Zjednoczonych taki model kościoła, który zniechęca do autentycznego nowotestamentowego uczniostwa. Założyliśmy, że samo posiadania modnych świateł na scenie, wielkiego projektora i współczesnej muzyki uwielbienia, gwarantuje nam, że znajdujemy się na samym przodzie tego, co Bóg robi. Niestety, prawda jest taka, że utknęliśmy w staromodnych koleinach.

Budujemy monolityczne, choinkowe struktury, zamiast szerzyć Ewangelię otwarcie w wielu kierunkach. Obawiamy się uzdalniać ludzi do tego, aby rozgałęziali się w swoich własnych służbach, ponieważ wszyscy są nam potrzebni do tego, aby zajmowali miejsca na swoich wyściełanych siedzeniach, aby wspierać system, który jest drogi w utrzymaniu i ma słabe wyniki.

Spodziewam się, że Bóg jest bliski przycinania zachodniego kościoła tak, aby mógł przynosić więcej owocu. Pan żniwa chce, aby Jego kościół gwałtownie wzrastał. Przyjęcie tych nowych metod doprowadzi do furii religijny establishment, lecz nie wolno nam dopuszczać do tego, aby to status quo myślenia utrzymywało nas w ramkach. 
Żeby zmienić naszą kulturę, potrzebujemy nowych bukłaków. Nasi bracia i siostry za oceanem mają coś czego możemy się nauczyć.