Category Archives: Bauder Kevin

Pater Noster

Kevin T. Bauder

Jezus uczył Swoich uczniów, aby modlili się wypowiadając modlitwę słowami. O ile niektórzy wzięli tą modlitwę, Modlitwę Pańską, jako swego rodzaju zaklęcie, które ma być recytowane na sygnał, lepiej jest postrzegać ją jako pewien szablon. W tej najsławniejszej modlitwie, Jezus daje Swoim uczniom pewne kategorie, które mogą wykorzystać do tworzenia swoich przyszłych modlitw.

Modlitwa zaczyna się słowami: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie„. Ten cudowny zwrot nadaje ton całej dalszej części. W tych sylabach dowiadujemy się, do kogo mamy się zwracać, gdy się modlimy oraz, przez implikację, jakie nastawienie powinno cechować być to wezwanie.

Continue reading

Tak również się nie módlcie

Kevin T. Bauder

Jezus chciał nauczyć Swoich uczniów tego, jak się modlić, lecz pokazał im również to jak się nie modlić. W Kazaniu na Górze powiedział im, że nie powinni modlić się jak hipokryci (Mt. 6:5-6) – dla uczniów Jezusa modlitwa nigdy nie powinna być sposobem na robienie wrażenie na ludziach, którzy mogliby ją usłyszeć.

Uczył ich również, że Jego uczniowie nie powinni modlić tak, jak to robią bałwochwalcy (Mt. 6:7-8). Według Jezusa bałwochwalcy modlą się powtarzając puste zwroty i wierząc, że to wielomówność pozyska uwagę ich bóstw. Prawdziwy i żywy Bóg nigdy nie jest pod wrażeniem bezcelowych powtórzeń. Continue reading

Tak się nie módlcie

Kevin T. Bauder

W Biblii nie było nikogo, kto byłyby tak zainteresowany modlitwą jak Jezus. Modlitwa była naturalną i regularną częścią Jego życia. Potrafił rozmawiać ze Swym Ojcem spontanicznie i niemal prowadził konwersacje. Mógł też poświęcać długie okresu czasu na zaplanowaną modlitwę, nic więc dziwnego, że modlitwa była jedną najważniejszych rzeczy, co do których udzielił poleceń Swoim uczniom.

Ważna część Kazania na Górze (Mt. 6:5-16) była skupiona na modlitwie. Pojawia się w samym środku dyskusji o duchowych doświadczeniach, która jest częścią większej dyskusji na temat bałwochwalstwa, co z kolei jest częścią większej dyskusji o znaczeniu Bożego prawa. Pozytywna strona poleceń Jezusa przyjmuje postać Modlitwy Pańskiej, która ma być wzorem dla Jego uczniów do stosowania w ich życiu modlitewnym. Niemniej, tuż przed samą Modlitwą Pańską Jezus oferuje słowo ostrzeżenia. Zanim uczy Swoich uczniów tego, jak się modlić, opisuje dwa sposoby, jak nie powinni się modlić. Continue reading

Serce życia modlitewnego

Kevin T. Bauder

(Od tłum.: w j.angielskim „żyć”, „mieszkać”, „przebywać”, „trwać” oddaje jeden wyraz: „live”. Poniższy tekst można czytać tak, jakby za każdym razem, gdy pojawia się jeden z tych czterech polskich odpowiedników, można było użyć któryś z pozostałych.)

Na wstępie Czwartej Ewangelii czytamy o tym, jak dwaj uczniowie Jana odchodzą od tego zwiastuna, aby pójść za Jezusem. Historia obejmuje wymianę zdań, która często jest przeoczana. Dwóch uczniów zapytało Jezus, gdzie mieszka, na co Jezus odpowiedział: „Chodźcie i zobaczcie”. Uczniowie poszli za Jezusem na miejsce, gdzie mieszkał, lecz szybko się zmierzchało. Zgodnie z tekstem: „pozostali z Nim tego dnia” (Jn 1:37-39). W rzeczywistości już nigdy nie przestali już przebywać z Jezusem – stali się Jego towarzyszami na pozostałe dni służby.

Idea życia z Jezusem pojawia się ponownie w ewangelii Jana. W 6 rozdziale Jezus używa metafory jedzenia Jego ciała i picia Jego krwi, jako sposobu na odniesienie się do zbawczej wiary. Stwierdza, że ten kto robi te rzeczy „żyje we Mnie, a Ja w nim” (Jn 6:56). Continue reading

Naucz nas modlić się

Kevin T. Bauder

Przypuszcza się, że to Mark Twain jest autorem powiedzenia: Wszyscy mówią o pogodzie, lecz nikt nic z tym nie robi. Niemal to samo można powiedzieć o chrześcijanach, jeśli chodzi o modlitwę. Wiemy, powinniśmy się modlić wiemy jak ważna jest modlitwa, mówimy o modlitwie, głosimy o modlitwę, a nawet wydajemy książki na ten temat. Niemniej, w przypadku większości chrześcijan niewiele jest tej modlitwy.

W rzeczywistości, większość chrześcijan ma niewielkie pojęcie o tym, jak się modlić. Zazwyczaj mówi się im, że modlitwa to “rozmowa z Bogiem”. Rzeczywiście tak jest, lecz jak wielu z nas trwa długo w rozmowie z niewidzialnym, niesłyszalnym partnerem? Z pewnością mamy mówić do Boga, lecz o czym mamy rozmawiać? Co mamy mówić?

Continue reading

Fakty i kłamstwa

Kevin T. Bauder

„Po prostu fakty, mamuśka”. Powszechnie uważa się, że ten zwrot został rozpowszechniony przez sławną postać Joego Friday, detektywa z telewizyjnego serialu „Dragnet”. Prawdę mówiąc, Friday nigdy nie tego powiedział, lecz zostało to spopularyzowane przez Stana Freberga w jego parodiach tego filmu.

Mimo wszystko, ten zwrot podsumowuje współczesną fascynację faktami. Dla modernistów jeśli posiadasz fakty, posiadasz prawdę. Fakty równają się prawdzie i cokolwiek jest oparte na faktach, jest koniecznie prawdziwe.

Oczywiście, prawda może być skomplikowana jeśli obejmuje dużą ilość faktów. Nawet wtedy, obiektywny obserwator musi tylko zbadać i skorelować ze sobą odpowiednią ilość faktów. Jeśli ktoś zgromadzi wystarczającą ilość faktów i przygląda im się odpowiednio długo to prawda na pewno wypłynie.

Postmoderniści skrytykowali zrównanie faktów z prawdą jako coś straszliwie naiwnego. Skrytykowali również pogląd istnienia prawdziwie obiektywnego badacza faktów. Obie te krytyki powinny rezonować w uszach konserwatystów – w szczególności prawdziwy konserwatyzm odrzuca równanie fakty = prawda.

Continue reading

Trzy Boże Narodzenia


Kevin T. Bauder

Jedna z ulubionych, odwiecznych dyskusji wśród konserwatywnych chrześcijan dotyczy obchodzenia Bożego Narodzenia. O ile większość chrześcijan obchodzi je z radością i entuzjazmem, niewielka mniejszość odrzuca na podstawie jednej lub kilku podstaw. Niektórzy mówią, że to jest pogańskie święto, inni upierają się przy tym, że jest to święto kościoła rzymskiego (dowodem ma być „mass” (msza) na końcu nazwy), jeszcze inni wnoszą zastrzeżenie, że ono łamie Zasadę Przepisu, czy jak nazywają to Reformowani, Zasadą Regulacji. Jest to zasada, która ogranicza porządek kościoła do elementów, które są bezpośrednio autoryzowane przez Pismo, a w szczególności przez Nowy Testament.

Twierdzenie, jakby Boże Narodzenie było pogańskim dniem wydaje się godne niepokoju. Spora część tego opiera się na spekulacjach. Najczęściej powtarzane jest to, że data Bożego Narodzenia oraz zwyczaj dawania prezentów zostały skopiowane z rzymskich saturaliów to właśnie przykład takiej spekulacji. Istnieją nieliczne rzeczywiste dowody, które to popierają. Prawda, wydaje się, że Rzymianie wymieniali dary w okolicach saturaliów, które były obchodzone pod koniec grudnia i na początku stycznia. Niemniej, faktycznym problemem jest kto na kogo miał wpływ. To, że chrześcijanie zapożyczyli owe święta od pogan jest urojeniem Oświecenia. Równie dobrze mogło być na odwrót.

Nie sugeruję, że Boże Narodzenie nie ma korzeni sięgających pogańskich obchodów. W cywilizacji, która pożycza nawet nazwy dni i miesięcy z pogańskiego politeizmu, byłoby dziwne, gdyby przed chrześcijańskie zwyczaje nie zostały przekazane chrześcijańskim obchodom. Jednakże to, samo w sobie, niekoniecznie oznacza, że te zwyczaje są bardziej złe niż nazywanie dni tygodnia Wednesday (Wotan’s Day) czy Thursday (Thor’s Day).

Zanim pójdziemy dalej, prawdopodobnie powinniśmy rozróżnić trzy różne znaczenia zwrotu Boże Narodzenie. Różnią się one od siebie tak bardzo, że w rzeczywistości odnoszą się do trzech oddzielnych świąt. O ile te święta przypadają na ten sam czas, każde z nich ma swoje własne rytuały i zwyczaje. Możemy przyznać to, że one na siebie zachodzą, lecz ten fakt nie usuwa ogromnych różnic między tymi trzema świętami.

Po pierwsze: Boże Narodzenie jest świętem komercyjnym. Ten dzień został przyjęty w drugiej połowie dziewiętnastego wieku wraz z pojawieniem się popularnej kultury i jej wykorzystania przez handlowców. Komercyjne Boże Narodzenie zostało wymyślone i wypromowane przez Tomasza Nesta, Currier’a i Ives i im podobnych. Do końca XX wieku poddało się duchowi zachłanności. Jest to dzień, który igra na ludzkiej chciwości. Zamienił się w dawanie prezentów w oczekiwanie prezentów i w ten sposób domaganie się prezentów. Pozostaje w naszej cywilizacji najważniejszym świętowaniem chciwości. Choć nikt nie może protestować przeciwko dawaniu darów, trudno jest zrozumieć to, jak jakikolwiek chrześcijanin może wejść w Ducha Komercyjnego Bożego Narodzenia, bez zanieczyszczenia się.

Po drugie: Boże Narodzenie jest świętem kulturalnym. Jest to dzień czerwieni i zielenie, ostrokrzewu i bluszczu, eggnog (gęsty napój z mleka i jaj serwowany w czasie Bożego Narodzenia – przyp.tłum.),  kolędowania, błyskotek i światełek. Takie zwyczaje jak bożenarodzeniowe wycinanki, szopki i chodzenie po kolędzie, świece, dzwoneczki, renifery oraz Święty Mikołaj są częścią tego święta. Niektóre z tradycji kulturalnego Bożego Narodzenia sięgają starożytności i być może mają pogańskie pochodzenie. Inne są relatywnie młode, a jeszcze inne (np. Rudolf) pojawiły się jako zapożyczenie z tamtego komercyjnego święta.

Z praktycznego punktu widzenie obchodzenie kulturowego Bożego Narodzenia prawdopodobnie nikomu nie krzywdy nie zrobi, a jest wspaniałą zabawą. Nawet (prawdopodobne) pogańskie pochodzenie niektórych tradycji nie jest niczym poważnym. Ostatecznie nikt tych kostiumów nie traktuje w jakimkolwiek pogańskim sensie dziś i niemal lub całkowicie straciły jakiekolwiek bałwochwalcze powiązania. W najgorszym przypadku są one moralnym odpowiednikiem mięsa, które było składane bałwanom tak dawno temu, że nikt z żyjących dzisiaj tego nie widział (ani ich dziadkowie).

Niebezpieczeństwo kulturowego Bożego Narodzenia pojawia się wtedy, gdy zostaje zmieszane z chrześcijańskim świętem, które z braku lepszej terminologii powinno zostać nazwane teologicznym Bożym Narodzeniem. Teologiczne Boże Narodzenie jest świętowaniem wcielenia, skupia się na tajemnicy wiecznej Drugiej Osoby dodającej do Swojego bóstwa całkowicie ludzką naturę. To jedno jest zasadniczym wydarzeniem w historii zbawienia, wydarzeniem takiego rodzaju, że chrześcijanie musza zastanawiać się nad tym bardzo często i bardzo głęboko.

To jest całe usprawiedliwienie, którego chrześcijanie potrzebują, aby świętować teologiczne Boże Narodzenie (tak przy okazji, ta „msza” na końcu słowa oznacza po prostu kościelne nabożeństwo i nie jest formalnym rytuałem obejmującym domniemaną transsubstancjację). W zasadzie i w pewnym sensie właśnie to robimy. W okresie Bożego Narodzenia zwyczajnie kierujemy swoją uwagę w szczególny sposób na cud wcielenia, oddzielając czas na  dobrowolne zastanowienie się nad tym. W zasadzie każdy okres roku nadawałby się do takiego świętowania wcielenia, a końcówka grudnia jest równie dobra, jak każdy inny miesiąc. Dość interesujące jest to, że niektórzy z najlepszych naukowców wskazują na to, że rzeczywiście mógł to być czas narodzin Jezusa.

Właściwie przeprowadzone obchody wcielenia mogą być wspaniałym okresem kontemplacji, nauki, refleksji i oddania. Niemniej w tym właśnie miejscu pojawia się niebezpieczeństwo ze strony kulturowego Bożego Narodzenia. Nadmierne podkreślanie tego elementu świąt rozproszy większość ludzi i uniemożliwi im skupienie się na teologicznej części. Będą myśleć o reniferze, gdy powinni zastanawiać się nad Bogiem w ciele. Ich umysły będą zajęte kartkami świątecznymi i ciastami, podczas gdy powinny być skupione na uniżeniu Chrystusa.

Nie znaczy to koniecznie, że owe kulturowe Boże Narodzenie jest złe, lecz musi być utrzymane na właściwym dla niego miejscu. Nie jest nim kościół. Jedynym sposobem na uniknięcie pomieszania teologicznego i kulturowego Bożego Narodzenia jest utrzymywanie każdego z nich we właściwej sferze. Kulturowe Boże Narodzenie, jakkolwiek jest radosne, jest świecką działalnością (w sensie „powszechności”), która znajduje się poza rozmyślnym oddawaniem czci. Nie cieszy w domu, na sali, lecz niech nie wtrąca się do świątyni. I nie popełniajcie tu błędu: każdy nowotestamentowy kościół jest świątynią, w rzeczywistości: miejscem Najświętszym.

Musimy poważnie traktować ostrzeżenie Jana: „Dzieci, unikajcie bałwochwalstwa”. Musimy strząsnąć z siebie bałwochwalstwo komercyjnego Bożego Narodzenia. Niemniej możemy obchodzić tradycje i zwyczaje kulturowego Bożego Narodzenia dopóki utrzymujemy je tam, gdzie ich miejsce. Jeśli chodzi o teologiczne Boże Narodzenie, prawdziwe chrześcijańskie Boże Narodzenie, powinniśmy uchwycić się tej idei. Data i okres nie są biblijnie nakazane, lecz temat sprawy tak. Cud wcielenia powinien ująć nas choć jeden raz w roku.

Tak więc, bez przepraszania czy wahania, życzę wam Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia.

– – – – – – – – – – –

Kevin T. Bauder był do niedawna dyrektorem Central Baptist Theological Seminary — www.centralseminary.edu

бесплатно продвижение сайта в интернете