Zbyt często amerykański kościół usiłuje zamknąć Trzecią Osobę Trójcy w pudełku.
Setki lat przed wylaniem Ducha Świętego na ziemię na pierwszy kościół w dniu Zielonych Świąt starotestamentowy prorok, Ezechiel, właśnie wyznaczony na kapłana, otrzymał widzenie tego, w jaki sposób Bóg ześle Ducha Świętego, aby wyposażyć swoich ludzi. Widzenie pojawiło się w jakości Technicolor wraz z porywistym wiatrem, chmurami ognia, błyskawicami i dziwnymi cherubami o czterech twarzach napędzanymi energią Bożą.
Ezechiel napisał o tych niebiańskich stworzeniach:
„A pośrodku między żywymi istotami było coś jakby węgle rozżarzone w ogniu, z wyglądu jakby pochodnie; poruszało się to pomiędzy żywymi istotami. Ogień wydawał blask, a z ognia strzelały błyskawice. A żywe istoty biegały tam i z powrotem jak błyskawice” (Ez.l 1:13-14).
Nie bądźmy aż tak trendy i tak dostosowani kulturalnie, aby zamykać Ducha Świętego w
klatce i nie dopuścić, aby coś zamieszał w naszych dobrze wyreżyserowanych
przedstawieniach.
Ezechiel mógł też przyjrzeć się im z bliska. Każda z nich miała cztery twarze i cztery skrzydła. Ich stopy wyglądały jak cielęce kopyta i lśniły jak polerowany brąz (w. 7). Te fantastyczne stworzenia miały twarz byka, lwa, orła i człowieka. Wydawały dźwięk podobny do tego, co możemy zobaczyć na Syfy Channel czy przeczytać u J.R.R. Tolkena, lecz to jest w Biblii. Jest to przed zielonoświątkowe spojrzenie na Zielone Święta.
Zazwyczaj sprowadzałem tą zdumiewającą wizję Ezechiela do jakiegoś opisu dziwnie wyglądających aniołów w niebie, lecz teraz zdaje sobie sprawę, że jest tu coś znacznie więcej. Stworzenia o czterech twarzach są opisane szczegółowo, aby przypomnieć nam o tym, że każdy kto został namaszczony przez Ducha Świętego będzie zmieniony w coś dzikiego! Te zwierzęta reprezentują pewne jakości Bożej natury, którymi dzieli się z nami.
Te „żywe istoty” miały twarz człowieka, co symbolizuje ludzką naturę. My wszyscy jesteśmy kruchymi naczyniami z gliny i zawsze będziemy zmagać się ze słabościami, pokuszeniami i niedomaganiami. Lecz miały one również twarz trzech dzikich zwierząt, co pokazuje nam, że gdy zostaniemy napełnieni Duchem Świętym, On dzieli się z nami Swymi nadnaturalnymi atrybutami. W naszą naturę zostaje wlany surowy, święty zapał.
Wół mówi o apostolskiej sile. O tym pisał psalmista: „Róg mój wywyższyłeś jak róg bawołu, Namaściłeś mnie świeżym olejkiem” (Ps. 92:11). Gdy olej Ducha Świętego dotyka nas na nowo, otrzymujemy moc niezwykłą, nie do wyjaśnieni, która ma nam pomóc osiągnąć to, czego wcześniej nie byliśmy w stanie. Możemy rozwijać się w Duchu i zajmować tereny dla Pana.
Lew jest symbolem ewangelizacyjnej odwagi. Jak czytamy w Przyp. 28:1: „Występny ucieka, chociaż nikt go nie goni, lecz sprawiedliwy jest nieustraszony jak młody lew”. To zwierzę nie boi się niczego i nikogo, jego ryk jest najgłośniejszym dźwiękiem w dżungli. Naprawdę, umocnionego Duchem chrześcijanina nie jest w stanie nic powstrzymać przed mówieniem o Jezusie.
Orzeł mówi o misyjnej prędkości, jak też o duchowej silne oraz dobrym proroczym wglądzie. Prorok Izajasz rozumiał to, gdy mówił, że „ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają” (Iz. 40:31).
To, co Bóg pokazał Ezechielowi to był cud Zielonych Świąt, czas gdy Bóg oblecze swych ludzi w moc z wysokości. Pierwsi uczniowie nie tylko usłyszeli dźwięk pędzącego wiatru i widzieli płomienie ognia zstępujące na głowę każdego, lecz zostali zasileni tym, co jest nie do powstrzymania: nadnaturalną mocą, ognistą odwagą, niesamowitą śmiałością i niezwykłą zdolnością do widzenia w niewidzialnej rzeczywistości Bożych tajemnic.
Gdy mówię, że Duch Święty jest dziki/szalony, nie chodzi mi o to, że wprowadza nieporządek czy chaos. Bóg nie jest autorem zamieszania i z pewnością nie można Go oskarżać od jakikolwiek głupi „charyzmatyczny chaos”, który produkujemy ostatnimi laty. Zbyt często amerykański kościół usiłował zamknąć Trzecią Osobę Trójcy w pudełku. Chcemy Go ograniczyć, założyć kaganiec, powstrzymać czy zaaplikować mu środek uspakajający, tak aby można Go było kontrolować. Współczesne kościoły robią to dzisiaj masowo. Budujemy robiącą wrażenie ewangeliczną kulturę przy pomocy wspaniałej muzyki, przygnębiającym światłem i wystrojem sceny, chłodnymi filmami i prezentacjami Power Point. Mamy nawet urządzenia do puszczania dymu i pastorów, którzy są gwiazdami rocka. Nie mam nic przeciwko tym rzeczom jeśli pomagają dotrzeć z ewangelią do młodego pokolenia.
Chcę jednak przypomnieć wszystkim: nic z tego nie zastąpi Ducha Świętego. Nie bądźmy aż tak trendy i tak dostosowani kulturalnie, aby zamykać Ducha Świętego w klatce… aby nie mógł zamieszać w naszych dobrze wyreżyserowanych przedstawieniach.
– – – – – –
J. Lee Grady served as editor of Charisma for 11 years and is now contributing editor. You can follow him on Twitter at leegrady.