Category Archives: Kupelian Dawid

Dlaczego współczesna kultura młodzieżowa oszalała?

 

Kupelian David

Oryginał:
http://www.worldnetdaily.com/news/article.asp?ARTICLE_ID=36599

16 stycznia 2004

Uwaga wydawcy:jest to druga i ostatnia część raportu na temat współczesnej kultury młodzieżowej napisana przez wice-prezesa WND David’a Kupelian. W części pierwszej ujawniony zostały cyniczny i bezduszny marketing psucia młodzieży na kształt „pokolenia MTV” przez Viacom, Diseny, AOL/Time Warner i inne potężne firmy. Część druga zabiera czytelnika na wycieczkę po psychologicznym a nawet duchowym spustoszeniu jakie jest wywierane na dzisiejszej młodzieży oraz wskazuje sposoby wyjścia z tego. Część tego materiału jest szokująca i może nie być właściwa do czytania dla dzieci, zalecane jest więc rodzicielskie rozeznanie.

– – – – – – – – – – – – – – – – – –

Czy pamiętacie klasyczne biblijne filmy z lat 50-tych, pokazujące Sodomę i Gomorę? Pijani mężczyźni z licznymi kolczykami w ciele, w jasno czerwonych ciuchach, z rozwiązłymi kobietami pod pachami, swawolących w orgiastycznych zabawach z irytującą muzyką podobną do brzęczenia moskitów? Może z jakąś kością wbitą przez nos? Hollywood zatroszczył się o opis tych zgubionych dusz w najbardziej rozpustny i beznadziejny sposób – aby usprawiedliwić nadchodzące zniszczenie ogniem i siarką jako karę za ich ogromną grzeszność. I wiecie co? Te Hoolywoodzkie obrazy nawet wstępnie nie uchwyciły szokującej rzeczywistości tego, co obecnie dzieje się w amerykańskiej kulturze – chodzi mi o to, że nawet nie zbliżyły się do tego.

Przede wszystkim, chodzi o seks. Po prostu wydaje się, że nie ma już więcej żadnych granic czy tabu w tej dziedzinie. Wszystko jest dostępne – od heteroseksualizmu do: homoseksualizmu, bitrans-, poli- i cokolwiek-jeszcze-zechcesz seksualnych przeżyć. Seks stał się wszechobecnym, tanim i nie mającym znaczenia wyścigiem do zawsze silniejszego dreszczyku. Jak żartuje dr Laura Schlessinger chłopaki już nie muszą okłamywać dziewcząt, udając, że je lubią, nie muszą zabierać je na obiad, aby zaangażować się seksualnie – wystarczy, że się pojawią.

Co więcej, wraz z ewolucją internetowej pornografii, każdy rodzaj erotycznych doświadczeń literalnie został wepchnięty, wbrew ich woli, przed nosy milionów amerykanów, którzy codziennie odkrywają, że ich skrzynki poczty elektronicznej przepełnione są hard-korowymi obrazkami erotycznymi. Stąd ostanie alarmujące wołanie dobrze znanego ewangelisty Chuck’a Swindoll, który rozpacza nad tym, że jeden na dwóch członków kościoła w Ameryce jest związany internetową pornografią.

A co z nakłuwaniem ciała? Czy nastąpił jakiś postęp od tradycyjnych kolczyków w uszach kobiet do kolczyków w uszach mężczyzn (żarliwie ujawniających swoją „kobiecą stronę”, co w latach 60-tych sprzedała im kulturalna rewolucja), do licznych kolczyków zarówno mężczyzn jak i kobiet w dosłownie każdej części ciała – na języku, nosie, brwiach, policzkach, wargach, pępku, piersiach, genitaliach – rzeczy, o których wolałbyś tak na prawdę nie wiedzieć.

Taki sam postęp ku skrajności nastąpił w dziedzinie tatuaży. Ale po co zatrzymywać się przy „konwencjonalnym” piercingu i tatuażu? Rytualne nacinanie i implanty 3D-art są znakomite. Tak więc są paciorki na genitalia, naciąganie i wycinanie, implanty transdermalne, implanty na mosznie, sztuka na zębach i rzeźba twarzowa.

A co z nacięciami? Piętnowanie? Amputacjami? Tak, naprawdę – amputacjami. Niektórzy ludzi odkryli, że takie działania jest rzeczywiście „odpalające”. Nie ma żadnych granic – niższych ograniczeń. Cokolwiek jesteś w stanie sobie wyobrazić, nawet na ułamek sekundy w najmroczniejszej pogoni twego umysłu, wiedz, że ktoś już to rzeczywiście robi, chwali to, pociąga ku temu innych przez internet.

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że wszelkie zachowania, wszelkie wierzenia – bez względu na to w jak oczywisty sposób oszalałe – są racjonalizowane tak, aby brzmiały sensownie, a nawet duchowo. Sam satanizm, a szczególnie różne jego odmiany, czci Lucyfera (dosłownie „Anioła Światłości”) można tak obrobić, aby brzmiało to jak oświecenie – oczywiście, wyłącznie w przewrotny sposób. Lecz jeśli jesteś wystarczająco zamieszany, buntowniczy i pełen gniewu – jeśli zostałeś tak ustawiony przez okrucieństwo czy hipokryzję (lub oba naraz), aby sprzeciwiać się wszystkiemu co „dobre” – wtedy to co zabronione, staje się tajemniczo atrakcyjne.

Przyjrzymy się jednemu z tych dziwacznych zachowań. Co z . . . wieszaniem się za swoją skórę na hakach? Jest to nazywane „zawieszaniem”. W każdym innym kontekście było by to traktowane literalnie jako makabryczna tortura, lecz dla wielu ludzi, którzy często robią „zawieszana imprezy” (suspension parties), to jest duchowe przeżycie. Zastanów się uważnie nad tym, co strona „Body Modification Ezine” (www.bmezine.com) – premierowa strona o modyfikacji ciała – mówi na temat „zwieszania”

 

Jakie zawieszanie?

Akt zawieszenia to powieszenie ludzkiego ciała na hakach (lub częściowo na nich) wbitych w skórę w różnych miejscach na ciele. Dlaczego ktokolwiek miałby chcieć robić takie zawieszanie? Jest wiele różnych powodów, od czystego pędu za adrenaliną czy endorfiną, po łamanie swego strachu, do prób osiągnięcia nowego poziomu duchowej świadomości i wszystko innego pośrodku. Generalnie, ludzie zawieszają się, aby zdobyć pewnego rodzaju „doświadczenie”. Niektórzy szukają możliwości odkrycia głębszego poczucia siebie i rzucenia wyzwania zdeterminowanemu wcześniej systemowi wierzeń, które mogą nie być prawdziwe. Niektórzy szukają rytualnego przejścia czy duchowego zdarzenia, aby uwolnić się od strachu przed chorobą, czy utratą zdrowia. Inni chcą zyskać pełną kontrolę nad swoim ciałem, czy udowodnić sobie samym, że są czymś więcej niż tylko ciałem, albo że nie są swoimi ciałami wcale. Inni po prostu starają się badać nieznane.

Wielu ludzi wierzy, że wiedza o tym, jak żyje się wewnątrz swego ciała i jak ciało adaptuje się do stresu – przechodzi przez niego – pozwala poddać się życiu i zbadać nowe obszary możliwości.

Na Boga – „kontrola nad swoim ciałem”, „odkrycie głębszego sensu siebie”, „pokonanie swego strachu”, „próba zdobycia nowego poziomu duchowej świadomości”. Co może być w tym złego?

No, a co powiecie nad rozcinaniem języka – dosłownie doprowadzenie się do wyglądu ludzkiej jaszczurki – jak może to być pozytywnym, duchowym doświadczeniem?
„Język – wyjaśnia strona BME – jest jednym z najbardziej unerwionych struktur w twoim ciele. Mamy niewiarygodnie precyzyjną kontrolą nad nim i odbieramy całe mnóstwo sygnałów przez niego. Jeśli w sposób radykalny zmienisz jego strukturę i uwolnisz siebie od fizycznych ograniczeń, jakie nakłada na ciebie biologia, to u niektórych ludzi wywołuje to ogromne uwolnienie ku duchowej rzeczywistości”.

Oto jeszcze jedno doświadczenie i założę się, że nie zdawałeś sobie sprawy jak bardzo budujące – łapanie AIDS.

No, nie słyszałeś jeszcze o „bug-chasing” (polowanie na robala)? Rolling Stone zrobili ogromny wyłom ukazując w lutym ten nowy podziemny ruch. Po prostu „bug-chasing” to ludzie, dla których zarażenie się wirusem AIDS jest skrajnym erotycznym doświadczeniem. Dobrze usłyszałeś: głównym celem ich życia jest aktywne poszukiwanie seksualnych przygód, które spowodują ich zarażenie HIV.

Reporter Gregory A. Freeman wyjaśnia ten fenomen, skupiając się na bug-chaser” (łowcy robala) o imieniu Carlos:

„Carlos jest częścią zawiłego podziemnego świata, który wykiełkował i jest wiedziony niemal całkowicie przez internet, gdzie mężczyzna, który chce być zarażony HIV zbiera się z tymi, którzy będą chcieli go zarazić. Mężczyźni, którzy chcą wirusa nazywani są „bug chasers”, a ci, którzy chcą za darmo przekazać im wirusa nazywani są „gift givers” (dawcami daru). Podczas, gdy cała reszta świata walczy z epidemią AIDS i większość ludzi boi się zarażenia HIV, ta subkultura celebruje owego wirusa i erotyzuje go.

Zarażona HIV sperma jest traktowana jak płynne złoto. Carlos ścigał robala przez ponad rok w świecie imprezowni, gdzie wszelkie konwencje dotyczące HIV są wywrócone do góry nogami. Wirus nie jest straszliwy i przerażający, lecz piękny i seksowny – przekazywany w taki sposób, który daje największe prawdopodobieństwo zarażenia. W tym świecie mężczyzna z HIV jest najbardziej pożądany, a „łowca robala” zrobi wszystko, aby dostać wirusa – aby „oberwać”, być „hodowcą” czy zostać „wprowadzonym do braterstwa”.

 

Co rzeczywiście motywuje Carlosa i jego kolegów ścigających robala?

„Dla Carlosa ściganie robala to przede wszystkim podniecenie czymś, co wszyscy uważają za zwariowane i złe. Utrzymywanie tej części swego życia w tajemnicy jest częścią „włączania się” Carlosa (to nie jest jego prawdziwe imię). Ten zakazany aspekt zarażenia HIV jest ogromnie ekscytujący dla niego, tak bardzo, że teraz szuka erotycznych przygód wyłącznie z mężczyznami zarażonymi HIV. 'To coś, czego nikt oprócz mnie nie wie. – mówi Carlos. – To moje, to mój mały, brudny sekret'”. Dobrowolne zarażanie siebie – wyjaśnia Freeman – jest „skrajnym taboo, najbardziej skrajnym seksualnym aktem na tej planecie i ma silny erotyczny urok, dla tych mężczyzn, którzy spróbowali już wszystkiego innego”.

Nie ma wątpliwości: To, co zakazane jest bardzo atrakcyjne. Jak przyznała gwiazda popu Britney Spears w ostatnim wywiadzie: „Kiedy ktoś mówi mi, żebym czegoś nie robiła, to właśnie to robię, to jest właśnie moja buntownicza natura”. Podobnie jest z Carolsem, dreszcz emocji wywoływany posiadaniem „małego brudnego sekretu” to bardzo powszechnie udzielane przez ludzi wyjaśnienie, dlaczego mają nakłute niektóre części ciała. Dlaczego tak wielu jest pociąganych do tego, co zakazane? Dlaczego jest to tak ekscytujące?

 

Zakochani w śmierci

Zdumiewa nas na Zachodzie, nastawiona na śmierć muzułmańska kultura dżihadu, która w pewnych dziedzinach, szczególnie wśród Palestyńczyków, stała się kulturą dominującą, kulturą śmierci. Wstrząsamy smutno głową, gdy zastanawiamy się nad dziećmi dorastającymi w pragnieniu, ponad wszystko inne szahad’y – dosłownie męczeństwa – co oznacza dla niech wysadzenie się w powietrze i zabicie tak wielu Żydów jak tylko możliwe, sądzących, że idą do nieba.

Ci młodzi ludzie, porwani przez napędzaną nienawiścią islamską kampanię marketingową globalnego dżihadu, potrafią spojrzeć ci prosto w oczy i wyrazić z głęboką pasją swoje przekonanie, że popełnienie masowego morderstwa otwiera mistyczne drzwi o wiecznego życia. W podobny sposób ścigający robala mężczyźni, szukający AIDS, ludzie wieszający się pod sufitem z haki wbite w mięso, ci którzy literalnie rozcinają sobie języki na dwoje – a nawet na znacznie bardziej subtelnym poziomie, „zwykli” ludzie ogarnięci obsesją założenia następnego kolczyka czy nałożenia nowego tatuażu – również czują to, że poruszają się, nie w kierunku śmierci, lecz w kierunku życia, większej duchowości i bardziej unikalnego i autentycznego zrozumienia siebie. W jakiś sposób rytualny ból i okaleczenie, a w skrajnych przypadkach śmierć, usuwa z ich świadomości wewnętrzny konflikt i zastępuje go iluzją wolności i indywidualizmu.

Oto w jaki sposób psychoterapeuta Steven Levenkron, autor bestsellerowych książek i jeden z krajowych najbardziej znanych ekspertów w dziedzinie anoreksji i innych chorób związanych z emocjami człowieka, wyjaśnia w swej książce: „Nacinanie: Zrozumienie i pokonania samookaleczenia”: „Ktoś, kto się sam okalecza to osoba, które odkryła, że fizyczny ból jest lekarstwem na ból emocjonalny”.

Po latach prowadzenia poradnictwa wśród pacjentów, głównie młodych kobiet, które celowo nacinały swoje ciała scyzorykami, nożami, aby uzyskać uwolnienie od emocjonalnego konfliktu, Leverkron dochodzi do wniosku:

„Ludzie dokonujący samookaleczenia mają wiele licznych powodów do takiego postępowania i są dręczeni przez duże spektrum różnych uczuć. Niemniej, systematycznie spotykałem dwie cechy charakterystyczne wśród nich:

1. Uczucie umysłowej dezintegracji, niezdolność do myślenia. 2. Gniew, który nie może zostać wyrażony czy nawet świadomie postrzegany, wobec jakiejś ważnej postaci (czy wielu), zazwyczaj rodzica. Przeżywanie jednego lub obu powyższych uczuć jest nie do zniesienia i musi zostać, jak przekazują, „rozładowane” w jakiś natychmiastowy sposób. Fizyczny ból i widok własnej krwi staje się rozwiązaniem, ze względu na silniejszą naturę tych uczuć. Zazwyczaj pierwszy incydent zaczyna się przy silnych uczuciach złości, gniewu czy paniki. Jeśli uczucie nie jest zbyt intensywne to rzucanie przedmiotami, łamanie ich czy uderzenie czegoś może taką osobę uspokoić. To wtedy, gdy człowiek zostaje tak przytłoczony, że żaden z tych „środków” nie pomaga, możemy zaobserwować jak wbijają pięść w ścianę, czy przez okno, tłuką głową o ścianę czy ostatecznie używają jakiejś broni przeciwko sobie.

Ktoś, kto natknie się na samookaleczenie w taki sposób i odkrywa, że przynosi to ulgę w którymś z powyższych rodzajów bólu, będzie kierował się w tą stronę w przyszłości. Ludzie, którzy potrzebują tego rodzaju rozwiązań to osoby nie potrafiące usunąć żalu wobec innych, bojące się dyskutować, artykułować swojego gniewu. Dokonujący samookaleczenia wstydzi się swojego psychicznego bólu, który przeżywa i nie ma odpowiedniego języka, aby opisać to innym. Bez względu na to w jaki sposób do tego dochodzi, okaleczający się człowiek odkrywa, że fizyczny ból może leczyć ból emocjonalny. Gdy ktoś atakuje swoje ciało przy pomocy narzędzia raniącego je, lub często jeszcze gorzej, znaczy to, że nie potrafi stosować żadnych innych środków radzenia sobie ze swoim psychicznym cierpieniem i chaosem, który zrodził się z niemożliwych do opanowania uczuć”.

Pomimo, że Levernkron opisuje psychiatryczny syndrom gnębiący młode dziewczyny, które nacinają sobie ciało w rytualnych obrzędach, aby uwolnić wewnętrzny ból, bardzo wiele z tej dynamiki funkcjonuje w pewnym stopniu u ludzi, znajdujących pocieszenie i tożsamość w bólu i zniechęceniu. Oto jak, na przykład, młoda kobieta wyjaśnia na stronie BME nakłucie swego języka:

Uwielbiam piercing i chce go sobie robić, lecz chłopak, którym się interesuję nie pochwala tego. Byłam więc niechętna przez pewien czas, nie chcąc zaczynać związku i mieć piercing w takim miejscu, że wpływało by to na nasze fizyczną aktywność. W końcu okazało się, że gnojek przespał się z moją najlepszą przyjaciółką i wiedziałam, że nowy piercing musi się pojawić. Niesamowite, lecz nowy piercing pomógł mi skupić się na psychicznym bólu, po czym rozładować go przez fizyczny ból, a jeszcze do tego pozostał ładnie wyglądający kawałek biżuterii!.

Innymi słowy, jej gniew został stłumiony, co najmniej chwilowo, przez piercing na jej ciele.

Piercing (przekłuwanie) zasłony

Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.

Ef. 6:12

Wcześniej, w niniejszym badaniu kultury młodzieżowej „przekłuliśmy” korporacyjną zasłonę, odkrywając haniebną marketingową rzeczywistość, stojącą za współczesną kulturą młodzieży. Przejdźmy dalej tą drogą i przekłujmy duchową zasłonę.

Historia pełna jest czasów i miejsc, gdy coś – nazwij to duchem, jeśli chcesz – przewiewa jakąś szczególną grupę społeczną. To coś jest przyciągane, jakby do próżni, do grup, które zgubiły swoją drogę i przylgnęły do głosu zwodniczych liderów i filozofii. W XX wieku wrogi duch przelał się przez Niemcy, w imię postępu prowadząc do niewysłowionych zbrodni popełnionych przeciwko milionom Żydów i innych „niepożądanych”. W późnych latach ’70-tych demoniczny duch marksistowskiego „oczyszczania” przelał się przez Kambodżę jak wściekły błędny ogień, powodując brutalną śmierć być może nawet 2 milionów ludzi. A dziś, widzimy jak na świecie maniakalnie rozlewa się samobójczy kult, który przyciąga dosłownie miliony muzułman.

Lecz to zjawisko jest oczywiste nie tylko w ludobójczym szale. Kontr kulturalna „rewolucja” lat 60-tych była dla wielu duchowym zjawiskiem z głębokimi reperkusjami dla współczesnego świata. Podobnie ruch New Age, zaabsorbowanie „channelingiem” i UFO, oraz inne podobne ruchy mają osobliwie duchowy, religijny wymiar, który nie może być ignorowany.

Zaprawdę, masowy konformizm, prowadzący nawet do dziwacznych wierzeń może być wyjaśniony w jakiś sposób przez czystą presje wywieraną przez rówieśników, lecz jest w tym coś więcej. To jest coś więcej niż pokrewieństwo z masową hipnozą, gdy ogromne ilości ludzi w podobny sposób adoptują takie same dziwaczne postawy, wierzenia i praktyki. W takich przypadkach duchowe „opanowanie” połeczności, ludzi przygotowanych do takiej idącej ku dołowi transformacji przez ich grzech i bunt przeciwko Bogu, jest oczywiste wszędzie w historii.

A teraz spójrzmy, to już tylko moja wyobraźnia, czy jest coś we współczesnej celebracji piercingu, tatuażu ciała i wolności seksualnej, które przesiąkają naszą kulturę, co literalnie wywołuje ducha Sodomy i Gomory? Wygląda na to, że buntowniczy duch rozpusty, pogańskich cywilizacji z przeszłości został wylany (śmiem powiedzieć „skanalizowany”? – 'channeled’) przez współczesną kulturę pop.

„No, bez przesady – możesz mówić – nie zgadzając się. Po prostu adorują ludzkie ciało, aby było jeszcze piękniejsze i unikalne. Niech się bawią. Komu oni szkodzą?” Takie słodkie wymówki z łatwością obfitują wśród nas, jak też z pewnością było w Sodomie i Gomorze czy innych zboczonych społecznościach.

Faktem jest, że to co w dzisiejszym świecie wynurzyło się „z otchłani” przypomina wiecznie młodego ducha wyzywającego pogaństwa, ducha zamieszkującego teraz w milionach ludzi „karmionego” traumą (narkotyki, zakazany seks, kaleczenie ciała, itd.) pochodzącą z bólu ich własnej świadomości – co oznacza, uwolnionych od Boga i boskich praw wypisanych głęboko w sercu każdego. Dlaczego? Z tego samego powodu, co zawsze: aby mogli stać się bogami dla samych siebie i tworzyć swoje własne reguły.

Oczywiście, w bardzo realnym sensie są również ofiarami – zostali w to wszystko wplątani. Ponieważ to nie tylko współczesna popkultura – ze swym zdumiewającym zamieszaniem płci ku perwersji i potężnymi muzycznymi środkami wyrazu – stała się w sposób bezprecedensowe w historii toksyczna, ale też większość rodziców nie ochroniła swoich dzieci przed tym.

W poprzednich erach, jeśli rodzicie byli niedoskonali czy nawet zepsuci, ich dzieci ciągle miały rozsądną szansę na „zdrowe dorastanie”, ponieważ pozostała część społeczności w mniejszym lub większym stopniu odzwierciedlała judo-chrześcijańskie wartości. Młodzież mogła przywiązać się do nauczyciela, sługi, mentora czy organizacji, które prowadziły w tym samym zdrowym kierunku i dawały stabilizację. Lecz dziś, z powodu niemal wszechobecnego zepsucia „na zewnątrz”, jeśli rodzice nie prowadzili i nie chronili właściwie swoich dzieci, to one zostały pochłonięte przez molestującego dzieci potwora, którego my zwiemy kulturą.

O co mi chodzi? Po prostu o to: całe twoje życie, które jest prowadzone z dala od prawdziwej prawości – nie doskonałości, rozumiesz, lecz szczerego, cierpliwego starania się o to, aby zawsze robić to co prawe – doprowadzi twoje dzieci do tego szaleństwa. Oto w jaki sposób się to szaleństwo objawia: dzieci zasługują i rozpaczliwie potrzebują stanowczości, cierpliwości, uczciwości, granic, dobroci, wglądu; dobrego i nieobłudnego przykładu. Innymi słowy, potrzebują prawdziwej rodzicielskiej miłości i prowadzenia. Jeśli tego nie otrzymają, czują się urażeni. Nawet jeśli tego nie widzisz, nawet jeśli one tego nie widzą i odrzucają, to będą gniewać się na ciebie o to, że nie otrzymały prawdziwej miłości.

A ta uraza – która staje się stłumionym gniewem – jest destrukcyjnym, nieprzewidywalnym, radioaktywnym i obcym elementem ich charakteru, który przekształca się w każdego rodzaju problem, kompleks i wszelkie możliwe do wyobrażenia zło. Powoduje, że dzieci czują się przymuszone do buntu przeciwko tobie i wszelkim autorytetom z zemsty za to, że zawiodłeś ich. A to prowadzi do wszystkiego co zakazane – od seksu, do narkotyków, ćwiekowania języka, do jeszcze gorszych rzeczy – które wydają się atrakcyjną drogą do osobistej wolności. Racjonalizacja i filozofie, z których kiedyś naśmiewaliby się, teraz mają dla nich sens. Praktyki, których unikaliby w bardziej niewinnych czasach, teraz nie tylko chwytają, lecz celebrują. To wszystko dzieje się poniżej poziomu świadomości.

Dzisiejszy bunt młodzieży jest skierowany nie tylko przeciwko rodzicom, którzy zawiedli, lecz przeciwko całemu dorosłemu społeczeństwu – przeciwko dzieciom kulturalnej rewolucji lat 60-tych, które dorosły, aby stać się ich rodzicami. Niestety, wielu z nas nigdy nie strząsnęło z siebie skutków narodowej traumy, która zrodziła „seks, narkotyki i rock’n’roll”, kontrkulturę młodzieży, lewicowy ruch nienawiści do Ameryki, ruch wyzwolenia kobiet i, oczywiście, pustoszącej wszystko seksualnej rewolucji.

Tak więc, dorośliśmy po to, aby wybrać naszego własnego – straumatyzowanego, amoralnie socjopatycznego baby-boomer (dziecko rewolucji lat ’60-tych – przyp.tłum.) zwanego Bill Clinton. (Jego żona i wspólnik w przestępstwie, Hillary, jest najbardziej popularnym Demokratą we współczesnym życiu publicznym Ameryki i jest dobrym kandydatem na prezydenta). Jeśli uważasz, że eskapada Bill’a Clinton’a z Moniką – opisana przez media jak Super Bowl ( finałowa rozgrywka o mistrzostwo amerykańskiej zawodowej ligi National Football League) – nie ma nic wspólnego wybuchem seksualnej swobody w szkołach średnich w całej Ameryce, to otwórz swoje oczy. My, rodzice tego pokolenia, wraz ze zdegradowanymi mediami rozrywkowymi, krzywymi dziennikami, kłamiącymi politykami, rządowym systemem szkolnym wypranym z mózgu i całą resztą społecznych, kiedyś wielkich instytucji, których degradacje tolerowaliśmy, jesteśmy odpowiedzialni.

Nic dziwnego, że nasze dzieci są buntownicze a dzisiejsza szalona kultura Sodomy i Gomory, do której dopuściliśmy, a w wielu dziedzinach sami stworzyliśmy, stoi na rogach oczekując na nich z otwartymi ramionami.

 

Droga wyjścia

Współczesna kultura jest tak trująca, że waszą jedną nadzieją jest dosłownie stworzyć kulturę (lub włączyć się w) całkowicie inną – subkulturę. Podobnie jak na przykład, dzisiejsza kultura homoseksualistów, która niegdyś była ponurą subkulturą czyhającą w publicznych toaletach i podniszczonych klubach, teraz stała się wyszukaną kulturą „pięknych ludzi” i Hollywood, tak też musi być z twoją prawdziwą amerykańską kulturą; jeśli w ogóle ma wrócić, musi zacząć się jako podkultura. W tej sytuacji najlepszym ratunkiem jaki znam, jest uczenie dzieci w domu i sieciowa współpraca myślących podobnie rodziców na danym obszarze. Zaufajcie mi, to już się dzieje, nie wymyślamy koła. Sport, muzyka, pantomima, skauci, 4-H (rodzaj młodzieżowego wolontariatu – przyp.tłum.) i wszelka nadprogramowa działalność jaką chcesz, wszystko to jest również dostępne w ramach nauczania dzieci w domach (Homeschooling). Ty dosłownie decydujesz i wybierasz tą „kulturę”, w której twoje dzieci dorastają i możesz aktywnie uczestniczyć w jej tworzeniu. Wierzę, że dziś homeschooling reprezentuje jedną z najważniejszych i najbardziej obiecujących dróg do prawdziwego odrodzenia amerykańskiej Judeo-chrześcijańskiej kultury. W rodzinach, w których dzieci są wychowywane z prawdziwym zrozumieniem i mądrością, są chronione przed szaleństwem popularnej kultury, aż do czasu, gdy są wystarczająco dorosłe i silne w swoich przekonaniach, aby wyjść na świat i kopnąć go w tyłek w imię prawości – prawdziwa Ameryka teraz odradza się. Niech wzrasta.

 

A co z tymi dziećmi, które już zostały złapane przez młodzieżową subkulturę? Czy jest już z późno?

Nie, nie jest za późno, lecz może być nieco trudniej i zająć więcej czasu. Znacznie łatwiej jest zostać zepsutym, niż się z tego oczyścić. Wiedz o tym, że: jest coś niemal magicznie uwalniającego w wyznaniu. Szczere wyznanie przez rodzica swoich błędów, zaniedbań, niepowodzeń, egoizmu, ślepoty, żalu i skruchy przed swoim błądzącym potomstwem jest duchowym przeżyciem dla obu stron. Oczywiście, gdy młodzieniec został „nawrócony” na nową lojalność i wierzenia, utrzymywane przez nieświadomy gniew i bunt (i być może pragnienie zemsty), może nie zechcieć od razu stanąć po twojej stronie. Niemniej przez prawdziwą pokutę ze swojej winy za ich problem, otwarte i szczere wyznanie tego – i od tego momentu bycie takim rodzicem jaki zawsze powinno się być – dajesz mu najlepszą ze wszystkich możliwych szansę na przebaczenie tobie i znalezienie ratunku dla siebie.

Nawet jeśli nie od razu zbliży się, lub zajmie to sporo czasu, twoje szczere zbadanie siebie i wyznanie jako rodzica uwolni go od twojej winy i przeszłych grzechów. Ponad tym wszystkim, potrzebujemy wiary, że z Bogiem, wszystko jest możliwe.

 

Podążając za wyższym prawem. . .

„Skaut jest wierny, . . . lojalny . . . pomocny . . .przyjacielski . . .odważny . . . dobry”.Gdy stoję i patrzę na mojego 12 letniego syna Jozue i 24 innych chłopaków Skautów (p. Część pierwsza „Jak sprzedaje się seks dzieciom”) recytujących wspólnie Prawo Skauta, wiem, co widzę. Te dzieciaki – w rzeczywistości młodzi mężczyźni – ich ognisty grzmot niewiarygodnej wybuchowej mieszaniny młodzieżowej energii, figlarność, inteligencja, testosteron, oddanie wyższym normom, naprawdę są przyszłością Ameryki. Jestem wdzięczny za to, że co najmniej kilka instytucji w dzisiejszym świecie wywiera pozytywny wpływ na dzieci. Zdumiewa mnie ogromy pociąg jaki skautowska etyka ma dla nich. Wiąże ich niskie impulsy, obszywa je dookoła i odwołuje się do „lepszych aniołów” ich natury. Teraz cytują przysięgę Skautów: „Na mój honor, zrobię wszystko, co mogę, aby wykonywać moje obowiązki wobec Boga i mojego Kraju, aby być posłusznym Skautowskiemu Prawu, aby zawsze pomagać ludziom, utrzymywać tężyznę fizyczną, umysłową i moralny kręgosłup”. Oczywiście, ci skauci, jak i inne dobre instytucje takie jak nasz kościół, a nawet samo małżeństwo – są niemiłosiernie rozszarpywane na zewnątrz przez bezdusznych aktywistów. Są też rozrywane czasami od wewnątrz – przez chwilowych zepsutych „liderów”, których krańcowym celem jest molestowanie dzieci. Również nawet wśród skautów dzieci wnoszą odrobinę szalonej kultury do środka. Jak dotąd, przysięga, prawo skautów, dorośli przywódcy, wypróbowane programy i pozytywna presja rówieśników – to wszystko pociąga chłopców ku wyższemu powołaniu. Obyśmy wszyscy robili podobnie. Jeśli tak będzie, możemy uratować naszą bezmyślną kulturę – po jednym dziecku, jednej rodzinie. A te drobne próbki rzeczywistej amerykańskiej kultury, okruchy nieba na ziemi w domach i te domy, kościoły, grupy skautów któregoś dnia rzeczywiście, proszę Boże, złączą się razem, aby ukształtować strukturę odrodzonej amerykańskiej kultury moralności. Każdy z nas musi podjąć tą samotną wysoką drogę, w przeciwnym wypadku handlarze złego poprowadzą nas w dół do jeszcze większych ciemności i głębszych poziomów piekła na ziemi.

Przeczytaj część 1: „Jak sprzedaje się seks dzieciom„.

aracer.mobi

Próżnia Boża: Ameryka a barbarzyńskie narody

David Kupelian

9 września 2006

W Starym Testamencie Bóg objawiał się wielokrotnie karząc dom  izraelski, Jego często nieposłuszne dzieci, dopuszczając do inwazji  barbarzyńskich krajów, plądrowania ich miast i zabijając wielu  z nich mieczem. Właśnie tego, odwróciwszy się od Boga,  doświadcza dziś zachodni świat, włączając w to Amerykę. Ten szalejący  konflikt między islamem i Zachodem, to „zderzenie cywilizacji”,  które wielu nazywa III Wojną Światową, jest wojną o duchowych korzeniach.

Powiedziano,  że do walki z religią potrzebna jest religia. Mówiąc  dokładniej, potrzebna jest prawdziwa wiara do pokonania fałszywej.  Przez „prawdziwą wiarę” nie mam na myśli zestawu reguł,  rytuałów i doktryn zestawionych w księdze, bez względu na to  jaka to księga. Ale „prawdziwa religia” to szczera osobista  wieź z jedynym prawdziwym Bogiem, to również naród  takich ludzi, którzy postępują zgodnie z tymi samymi prawami sumienia, które Bóg włożył w serca każdego z nich.

Jaka jest  odpowiedź na rozrastające się zagrożenie islamskim dżihadem? Prostą i  przerażającą odpowiedzią jest to, że nie ma odpowiedzi, dopóki  Ameryka w końcu nie zbudzi się i nie porzuci szalonego buntu przeciwko swoim własnym fundamentom i wartościom.

Dumni  jesteśmy czcząc naszych przodków, pokolenie II Wojny, którzy  wygrali ten straszliwy konflikt z inną formą demonicznego,  ekspansjonistycznego faszyzmu. Lecz tamto „Największe Pokolenie” było inne od naszego – oni wierzyli w Boga.

Jeszcze raz, proszę? Mówisz, że my również wierzymy dziś w Boga?

Nie, nie wierzymy – jako naród.

Pokolenie II Wojny Światowej wierzyło w Boga. Oni wierzyli, że Bóg jest  Bogiem Dziesięciu Przykazań i Kazania na Górze. Wierzyli, że  ON stworzył nas na Swój obraz a zatem ludzkie życie jest  święte, co oznacza, że nie mordujemy naszego potomstwa w łonie, ani  nie zabijamy naszych rodziców, gdy się zestarzeją i  rozchorują. Oni wierzyli w biblijną moralność, gdy chodzi o seks, co  oznaczało, ze homoseksualizm, cudzołóstwo i życie „na kocią łapę” są grzeszne i złe.

Oni wierzyli  również, że Bóg w wyjątkowy sposób pobłogosławił  Stany Zjednoczone Ameryki, czymś co Alexis De Tocqueville nazwał  „American Exceptionalism” – przekonanie, że  amerykańska światła Konstytucja, potęga przemysłowa i militarna,  nieprzeciętny standard życia i przede wszystkim legendarna wolność  były bezpośrednim wynikiem błogosławieństwa Wszechmogącego dla tego  szczególnego narodu. Wraz z tą wiarą domniemane było  rozumienie tego, że podobnie jak w przypadku starożytnego Izraela,  ten boski strumień niezasłużonego błogosławieństwa mógł zostać (i został) zamknięty w przypadku odwrócenia się od Boga.

Taka więc,  to była narodowa jedność „Największego Pokolenia”, oparta  na szeroko rozpowszechnionej kulturowej i religijnej wierności tym  fundamentalnym prawdom – które nazywamy  „judeo-chrześcijańskimi wartościami” – która  dawała im przekonanie do walki, wytrwania i zwycięstwa bez względu na  wysiłek i ofiary światowej wojny, z którą zostali skonfrontowani.

Dziś Ameryka  i Europa zostały przemienione przez islam co jest wynikiem duchowej  próżni panującej w tych niegdyś chrześcijańskich obszarach.  Szczególnie dotyczy to Wielkiej Brytanii i Europy, gdzie  inwazja islamu jest już bardzo zaawansowana. Analitycy przyznają, że  jest to tylko kwestia czasu, kiedy w tych krajach zapanuje  muzułmańska większość. Wtedy pojawi się prawo Szarjachu i totalna  transformacja byłych chrześcijańskich krajów w represyjne islamskie stany.

Myślisz, że  przesadzam? Holenderski minister sprawiedliwości, Piet Hein Donner,  ostatnio ogłosił, że pozwoliłby na to, aby prawo Szarjahu zapanowało  w jego europejskim kraju – już błyskawicznie napełniającego się  muzułmanami – jeśli większość to przegłosuje. Podobnie jak w  innych arabsko-muzułmańskich krajach pozostających obecnie pod  rygorystycznym islamskim systemem prawnym, europejskie kraje pod  szarjahem będą oglądać amputację kończyn – jak przewiduje Koran  – jako karę za niektóre przestępstwa; kobiety publicznie  chłostane, a czasami wieszane czy kamienowane na śmierć za  cudzołóstwo, czy inne tak zwane „przestępstwa przeciwko  czystości”; wyroki śmierci za odejście do islamu, czy nawet za  głoszenie chrześcijaństwa, jak to sie zdarza w Pakistanie z jego stale funkcjonującymi „prawami bluźnierstwa”.

Wszelkie  próżne i pyszne fantazje o po-chrześcijańskich, świeckich,  szanujących wielokulturowość Europejczykach sypią się w gruzy.  Francja jest tak zastraszona muzułmanami, których jest około  10%, że paryska policja nawet nie wchodzi do dzielnic muzułmańskich  społeczności na peryferiach stolicy. Po przehandlowaniu  chrześcijaństwa swych ojców na samozadowolenie i państwo  socjalistycznego dobrobytu znajdujące się w ekstazie  samo-sprawiedliwości, nie mają oni żadnej duchowej siły, którą mogliby się sprzeciwić najeżdżającym hordom.

A co z  Ameryką? Pomimo, że procentowy udział muzułman w tym potężnym kraju  jest znacznie mniejszy niż w Europie, radykalny islam już uzyskał  silne przyczółki w wielu częściach amerykańskiego  społeczeństwa. Pomijając zupełnie oczywiste znaki – jak  gwałtowne rozprzestrzenianie się w Stanach Zjednoczonych fundowanych  przez Saudyjczyków meczetów, islamskich centrów  i szkół uczących niezadowolenia a nawet nienawiści do Ameryki  – rozważmy tylko jeden z wielu mniej oczywistych „obszarów wzrostu” – nasz system więziennictwa.

Stephen  Schwartz w książce pt.: „Islam w Białym Domu” pisze:  „Muzułmańscy kapelani ustanowili w amerykańskich więzieniach  radykalny islamski rygor wobec muzułmańskich skazanych. Ci radykalni  kapelani, wyszkoleni w obcej ideologii, zatwierdzonej w szkołach  finansowanych z zagranicy i współpracujący ze sobą, aby  narzucić ekstremistyczne zasady, zdobyli całkowity monopol nad  islamską aktywnością religijną w amerykańskich stanowych, federalnych  i miejskich więzieniach i aresztach”. Dodaje zimno: „Wyobraźcie  sobie w każdym więzieniu islamską społeczność zorganizowaną za  ścianami zakładu karnego, jak saudyjskie królestwo bez żadnych  udogodnień. Skutecznie nakłonili amerykańskie władze, aby ustanowić  formę „islamskiego państwa” czy „zatwierdzonego przez rząd islamu” w ramach systemu penitencjarnego”.

Na jakim koszmarze się to skończy? Skończy się to tylko wtedy, tak jak kończy się koszmar, gdy się przebudzimy.

Musimy  powstać i pamiętać o tym, kim rzeczywiście jesteśmy. Musimy zdać  sobie sprawę z najbardziej fundamentalnej rzeczywistości, że człowiek  jest duchowym stworzeniem i będzie miał wiarę taką lub inną. Jeśli  nie uchwyci się prawdziwej wiary to złapie za fałszywą. Nie dzieje się to automatycznie – taki jest Boży porządek.

Najbardziej  wzruszająca scena z filmu „United 93” – kroniki  wydarzeń prowadzących do 11 Września 2001 roku, wypadku feralnego  odrzutowca na polach Pennsylwanii – zbliża się do końca, gdy  zarówno pasażerowie jaki terroryści zostali przedstawieni w  modlitwie. Było to tuż przed chwilą, gdy grupa odważnych pasażerów  zbuntowała się przeciwko terrorystom i można było zobaczyć kilku z  nich modlących się cicho; gorliwie powtarzających modlitwę Pańską,  jakby prosili Boga o nadludzką siłę i skupienie, których  potrzebowali do pokonania terrorystów w obliczu niemal pewnej  śmierci. W tej samej chwili pilot terrorysta został ostrzeżony, że  bunt pasażerów jest nieunikniony i również zaczął się  modlić do swego boga, błagając Allaha o pomoc i siłę do wytrwania  wobec wielkich trudności. Ten obraz dwóch śmiertelnych wrogów  modlących się o zwycięstwo, każdy do swego boga był elektryzujący – doskonała kwintesencja konfliktu, w który zostaliśmy włączeni.

Nie możemy  wygrać – i nie wygramy – tej wojny bez Boga. On wie,  gdzie i kiedy jest planowany następny atak przeciwko Ameryce. On wie  gdzie ukrywa się Bin Laden. Tylko On może dać nam nieziemską mądrość  i moc konieczną do wytrwania i miłosierdzia, gdy konieczne będzie  powstrzymywanie się – a brak miłosierdzia, gdy konieczne do  pokonania wroga będzie pełne, mrożące krew w żyłach, szokujące  zniszczenie. Przede wszystkim, wyłącznie szczera wierność Bogu da nam  dar prawdziwej sprawiedliwości – cnotę z innego świata, która  przeraża złych, inspiruje przyzwoitych i cudownie przekazuje zwycięstwo w ręce Jego ludzi.

Gdy Bóg  ograniczał swoją ochronę starożytnego Izraela z powodu ich  nieposłuszeństwa i niewierności Jego ludzi, było tylko jedno  rozwiązanie: Musieli pokutować ze swej pychy i szaleństwa, i wrócić do Niego.

 

Czy jakoś spodziewamy się, że Wszechmogący znajdzie inny sposób dla nas?

 

 

seo раскрутка сайта обучение

Marketing zła

Dawid Kupelian, wydawca WorldNetDaily, właśnie opublikował książkę pt.: „Marekting of Evil” (Marketing zła). Czytelnicy mówią, że ogromnie otwiera oczy na wiele rzeczy. Zastanawiamy się, jak to się stało, że na Zachodzi sprawy poszły w tak złym kierunku i to tak daleko w duchowej i moralnej dziedzinie w ciągu jednego pokolenia. Kupelian dowodzi (popierając to wieloma dowodami), że jest prowadzona swego rodzaju kampania „marketingowa” mająca na celu przemianę naszego społeczeństwa na gorsze. Poniżej znajduje się jego przemówienie na ten temat:

JAK NAPRAWDĘ DZIAŁA „MARKETING ZŁA”

David Kupelian. (GRUDZ. 14, 2005)
Dobrze jest znowu znaleźć się na swoich starych śmieciach. Teraz mieszkam na wielkim Północnym-Zachodzie, lecz dorastałem kilka mil stąd w Montgomery County, Maryland.

Pamiętam, jak wracałem ze szkoły do domu i oglądałem „Samotnego Jeźdźca” i „Klub Myszki Miki” na małym czarno białym ekranie telewizora. Nie było wtedy MTV czy Howarda Sterna. Lubiłem popowe piosenki takie jak: „The Battle of New Orleans” i „The One-Eyed, One-Horned, Flying Purple People Eater”; nigdy nie słyszałem gwiazd rapu deklamujących monotonnie o zabijaniu policjanta i gwałceniu k kobiety. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek słyszał cokolwiek o aborcji czy homoseksualizmie. Wydaje się, że wszyscy moi przyjaciele mieli zarówno matkę jak i ojca w domu; nawet szkoła była w porządku. Przysięgaliśmy wierność fladze każdego dnia, i nigdy nigdy nie straszył mnie więzieniem, jeśli powiedziałem słowa „w Bogu”. Nikt mnie też wtedy nie uczył tego, że Kolumb był ludobójcą, że pielgrzymi wykorzystywali Indian czy, że Ameryka była rasistowskim uciskającym i złym krajem. Wtedy myślałem, że Ameryka jest najlepszym krajem na ziemi.

Tak naprawdę, to wtedy wszyscy po prostu wiedzieli o tym, że Ameryka jest największym i najbardziej godnym szacunku krajem. W tym miejscu powinienem powiedzieć: jakie zmiany mogą nastąpić w ciągu 50 lat. A jeśli ujmę to w taki sposób: Jaką różnicę może zrobić 50 lat – plus kilka naprawdę obrzydliwie błyskotliwych kampanii marketingowych – w przemianie kraju.

Zatytułowałem swoją książkę „Marketing zła”, ponieważ jest to dokładnie to z czym mamy do czynienia: opakowywanie, perfumowanie i dar – opakowanie niszczących filozofii i zachowań i sprzedawanie ich Amerykanom tak, jakby miały wielką wartość. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, chciałbym poświęcić chwilkę, aby powiedzieć wam pewną historię o sobie, abyście mogli zrozumieć dlaczego napisałem tą książkę na temat zła.

Straciłem wielu członków rodziny w tureckim ludobójstwie Armeńczyków – być może około setki – wraz z moim dziadkiem, który był lekarzem. Zło i złość jaka zostały wywarte na niewinnych ludzi zaszczepiona jest nie do wyobrażenia. Mój ojciec, który wtedy był małym chłopcem, uciekł konno wraz z matką ratując swoje życie. Aby skrócić przerażającą historię powiem, że mój ojciec i babcia wyrwali się z barbarzyństwa i sadystycznej brutalności, która pochłonęła 1.5 miliona ich pobratymców. Udało im się dostać na statek i po długiej podróży dotrzeć do kraju, który przywitał ich i zaoferował możliwość rozpoczęcia nowego życia – Ameryki. Było tutaj ciężko, bardzo ciężko. Ojciec podjął się pracy szkolnego dozorcy, gdy miał dziewięć lat, aby pomóc matce. Ojciec wraz z babcią przetrwali i dostali się do koledżu i odbudowywali swoje własne życie. Gdzieś po drodze mama i tata spotkali się, pobrali, i całkiem szybko osiedlili tutaj w D.C tworząc rodzinę.

Byłem środkowym z trójki dzieckiem. Mój ojciec został naukowcem, specjalistą rakietowym, pracując nad obroną tego kraju. Pamiętam jego wizytówkę, na której było napisane: „”U.S. Army Chief Scientist for Ballistic Missile Defense.” Nie wiedziałem wtedy dokładnie, co to znaczy, ale brzmiało znakomicie. (Naukowiec Armii Stanów Zjednoczonych do spraw Rakietowej Obrony Balistycznej).

Moja babcia wiele lat później zdecydowała się wrócić do starego kraju, aby po raz ostatni odwiedzić krewnych i wzięła mnie ze sobą. To było pamiętne wydarzenie, ale najbardziej wbiła mi się w pamięć ta noc, gdy wróciliśmy do Ameryki. Wylądowaliśmy w Porcie Lotniczym Kennediego w Nowym Yorku, lecz z powodu spóźnienia, nie zdążyliśmy na połączenie do Waszyngtonu i spaliśmy na drugim pietrze terminalu. W pewnej chwili babcia udała się do damskiej toalety, a kiedy wróciła, opisała mi – łamiącym się ze wzruszenia głosem – jak czyściutko wszystko błyszczało, było nowoczesne, że była ciepła i zimna woda, wszystko doskonale funkcjonowało – coś zupełnie innego niż tam, gdzie dopiero byliśmy i mówiła mi, że tak bardzo była wdzięczna, że mogła wrócić do USA, że była gotowa uklęknąć i pocałować Amerykę – właśnie tutaj na lotnisku JFK. Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, że uczucia mojej babci, jej miłość dla tego kraju, były typowe dla milionów imigrantów. Ameryka byłą po prostu największym, najwspanialszym najbardziej hojnym krajem na ziemi – ja o tym wiedziałem, ona wiedziała, wszyscy wiedzieli.

Kiedyś było tak było.

Dziś, niezliczona ilość z pośród nas została nauczano tego, aby nienawidzić Ameryki. W naszych absurdalnie drogich szkołach, uczenie niezadowolenia z Ameryki jest absurdalnie normalne. Nie macie pojęcia jak wielu Churchill’ów Ward’ów i jest tutaj wokół, zatruwając umysły waszych dzieciaków.

Następnie, jest teraz ruch antywojenny, w którym oczywiście jest paru szczerych ludzi, którzy myślą, że wojna jest pomyłką, lecz najbardziej widoczni są ci, których widzieliśmy tutaj w D.C.zeszłym tygodniu. Ci ludzie otwarcie wyrażają swoją głęboką nienawiść –nie tylko dla prezydenta i jego administracji – lecz dla samej Ameryki. Cindy Sheehan, tak ceniona przez wiadomości powiedziała, cytuję: „Ten kraj nie jest wart tego, aby za niego umierać”.

Liderzy i organizatorzy demonstracji takich, jak w ostatnią sobotę, to grupy otwarcie sprzyjające komunistycznymi i terrorystycznym reżimom. Grupa taka jak ANSWER, którą Washington Post opisał jest „po prostu z czołową grupą antywojenną ultralewicowej Światowej Partii Pracy, która entuzjastycznie popiera Płn. Koreę i inne niebezpieczne, zwariowane reżimy, a nawet gorzej – popiera „iracki ruch oporu”, który zabija naszych żołnierzy w Iraku.

Lecz anty-amerykanizm nie jest jedynym kłopotliwym zachowaniem. Dziś, miliony Amerykanów przyjęło wszelkiego rodzajuwierzeń i zachowań, które przeraziłyby pokolenie ich rodziców – a w rzeczywistości zszokowały by każdego warchoła z każdego pokolenia Amerykanów od czasu, gdy Deklaracja niepodległości została podpisana.

  • Jakiego rodzaju wierzenia i zachowania?
  • Nieograniczona aborcja, legalna w całej Ameryce i to niemal do samej chwili narodzin.
  • Dziwaczna dążąca do samozniszczenia kultura młodzieżowa.
  • Szalejące rozwody,które są dostępne praktycznie z każdej przyczyny – a na dowód 50% stosunek rozbitych małżeństw.
  • Zakaz umieszczania 10 przykazań i prowadzenie modlitwy w publicznych miejscach. Nauczanie o homoseksualizmie pięciolatków w szkołach publicznych.Najbardziej całkowite zniszczenie tradycyjnych zasad moralnych co do seksu, dzięki czemu mamy epidemię seksu wśród 11, 12, 13 i 14 latków w krajowych szkołach średnich. Jak to się stało? Co rzeczywiście spowodowało tak dramatyczną przemianę Ameryki w ciągu naszego życia?

W książce „Marketing Zła” pokazuję w jak Amerykanie zostali wmanipulowani, okłamani i zwiedzeni do odrzucenia narodowego kręgosłupa, judo-chrześcijańskich wartości. Pokazuję również w jaki sposób zostało to wykonane przy wykorzystaniu środków i tych samych taktyk, które Medison Avenue używa do sprzedawania nam samochodów, papierosów i ostatniej mody.

Pięćdziesiąt lat temu ukazał się bestseller Vance Packards „The Hidden Persuaders” (dosł: „Ukryci Przkonywacze”), pokazując Amerykanom w jaki sposób przemysł reklamowy wykorzystuje potężne techniki umysłowej i emocjonalnej manipulacji. Odkładając na bok wątpliwą etykę zwodzenia kogoś do tego, aby kupił coś, czego faktycznie nie potrzebuje – czy w niektórych przypadkach w ogóle nie jest dla niego dobre – specjaliści odkryli cały nowy świat narzędzi i technik skutecznych do nakłanianiu ludzi do zakupów.

Dziś, bez względu na to czy sprzedaje się papierosy, czy punkt widzenia, celują w nasze uczucia i emocje, – a faktycznie w nasze słabe strony – a nie do naszego rozsądku.

Na przykład, dobrze znamy Marlboro Man, reklamę Filipa Morrisa, która sprawiła, że Marlboro stało się najlepiej sprzedawanymi papierosami na świecie. A teraz spójrzmy, co ten cowboy na koniu ma wspólnego z papierosami? Nic, lecz ten obraz w jakiś sposób przekazał milionom mężczyzn pozytywne wrażenie wolności, niezależności, męskości, a te uczucia zostały w zamian połączone z tą szczególną marką papierosów.

Powiedzmy, że ktoś ogląda reklamę Marlboro wiele razy – reklama robi swoją pracę w nim – po czym idzie do marketu kupić papierosy i mówi: „Daj mi paczkę Marlboro”. A dlaczego nie inną markę? Nieświadomie chce ponownie rozpalić to wrażenie wolności i męskiej twardości z obrazu Marlboro Man. Jak? Zapalając papierosa. Jeśli brzmi to jak podwórkowa psychologia: przepraszam, ale jest to w skrócie ostatnie 50 lat marketingu. Pobudza szczególne uczucia, które potem łączysz z produktem.

W jaki sposób można wziąć wierzenia i zachowania, które są złe i niszczące, ubrać je i opakować tak, aby wyglądały na dobre? Jak molestowanie dzieci staje się „miłością mężczyzny i chłopca”? Jak rozgniatanie czaszki dziecka i wysysanie jego umysłu staje się „konstytucyjnym prawem”. Jak cytowanie Biblii staje się „mową nienawiści”?

Spójrzmy, w ciągu następnych kilku minut, na specyficzne przykłady marketingowego szaleństwa.

Zacząłem książkę od „prawy gejów”, ponieważ marketingowcy tego programu bardziej niż ktokolwiek inny tak niewiarygodnie jasno, szczegółowo i bezwstydnie wyjaśniają w jaki sposób manipulować postawami Amerykanów.

Marketingowa biblia praw gejów, zatytułowana „After the Ball” (Po kłębku) została napisana przez dwóch błyskotliwych, wykształconych na Harvardzie specjalistów od marketingu: Marshall Kirk oraz Hunter Madsen. Wyłożyli wiele wszechstronnych technik przekonywania, z których wszystkie polegają w ogromnej mierze na manipulacji i zastraszeniu.

Skupmy się tylko na dwóch z nich: „desensitization” oraz „jamming”

(sprawianie, że jakieś sensacyjne zdarzenie przestaje być sensacyjne – czyli znieczulanie – oraz zagłuszanie – przyp.tłum.)

Zasadniczo „desnsalitization” oznacza, że jeśli powtarzasz coś oburzającego – a nawet coś oburzająco fałszywego – stale i wciąż, i bez przerwy, to ludzie stopniowo stają się coraz mniej oburzeni, i ostatecznie zaakceptują to. Oto, na przykład, co nasi guru od marketingu gejów piszą na temat przyzwyczajania Amerykanów do homoseksualizmu:

„Główną rzeczą jest to, aby mówić o gejach tak długo, aż sprawa stanie się męcząca. Staraj się zmęczyć ludzi i nic więcej… Jeśli możesz wyjaśnić, że homoseksualizm jest po prostu jeszcze jednym zachowaniem – uzyskując choćby wzruszenie ramion – to twoja walka o prawne i społeczne przepisy jest rzeczywiście wygrana”.

A co ze spamowaniem? Zostało ono nazwane „psychologicznym terroryzmem”. Pamiętasz jak Sowieci używali zagłuszania, gdy wolna Radio Europa nadawało swoje audycje poza żelazną kurtynę? Dziś „zagłuszanie” literalnie oznacza uciszanie twoich krytyków czy oponentów przez atakowanie i zastraszanie ich. Słuszne czy niesłuszne to nie ma znaczenia – ty atakujesz drugą stronę w każdy możliwy sposób tak, aby się zamknął. Amerykańskie debaty polityczne są pełna zagłuszania.

Jeśli krytykujesz któregokolwiek z amerykańskich samozwańczych przywódców takich jak Jesse Jackson to ryzykujesz, że zostaniesz nazwany rasistą, no i oczywiście większość polityków boi się tego bardziej niż swojej własnej śmierci. Powiedz cokolwiek o radykalnych aktywistach homoseksualizmu, bez względu na to z jak dobrymi intencjami to powiesz, zostaniesz zaatakowany jako bigot, homofob i człowiek pełen nienawiści. Żadna rzeczywista dyskusja nie jest tolerowana; skrytykuj rząd za astronomiczne wydatki na socjalne programy a senator Kennedy ekskomunikuje cię jako człowieka pozbawionego troski, nienawidzącego starych ludzi – całkiem podobnie, jak z rasistami. To jest zagłuszanie.

Te techniki dominują w naszej narodowej debacie…

Język jest potężnym narzędziem.
Nie myśl, że bawimy się słowami na pograniczu, to jest istota. Cała Konstytucja to są wszystko „słowa”. Deklaracja Niepodległości i Biblia to też po prostu „słowa”. Zmień znaczenie słów, a zmienisz rzeczywistość. Aborcja jest legalna w Ameryce z powodu jednego słowa: „wybór”. Pierwsi marketingowcy aborcji wykombinowali, że będzie znacznie łatwiej bronić abstraktu, pozytywnie brzmiącą zasadą taką jak „wybór”, niż nieograniczonego mordowania nienarodzonych dzieci. Media kupiły to i wojna o „wybór” została wygrana, zanim się jeszcze zaczęła. Jak możesz być przeciwny „wyborowi”?

Inny przykład: Jaka jest marketingowa fraza numer jeden dzisiaj? „Bush skłamał”.
Jest już niemal jak znak firmowy.
„Bush lied us into war” (Dosł.: „Bush wkłamał do wojny”, czyli „Bush przekonał nas kłamstwem do wojny” – przyp.tłum.) Jest kilka odmian tego. „Bush lied about Saddam’s WMD.” „Bush lied, thousands died.” (Bush kłamał o broni chemiczne Saddama.” „Bush skłamał, tysiące zginęły”.

Czy pamiętasz szok jaki przeżyłeś, gdy usłyszałeś to za pierwszym razem, „Bush skłamał”? Oskarżenia stały na skraju cywilizowanej dyskusji, a wyglądało to jak Howard Dean na prochach (czy Howard Dean nie na prochach). Teraz mamy „Mamuśkę Pokoju” Cindy Sheehan, wielbioną przez prasę, a oto kilka epitetów, którymi nazwała ona prezydenta Stanów Zjednoczonych. Cytuję: „palant”, „zły maniak”, „kłamiący gnój”, „terrorysta”, „wojenny kryminalista”, „gangster” i „morderczy zbir”.

„Desensitization” – znieczulanie. Gdy słyszysz tego rodzaju retorykę dzień po dniu to szybko przejdzie ci uczucie oburzenia, po prostu zmęczysz się tym. Gorzej, zaczniesz wierzyć w to. Zastraszenie jest potężną siłą, większość z nas nie wie, jak sobie z tym radzić bez poddania się rezygnacji w taki czy inny sposób. Jeśli dostateczna ilość ludzi mówi, że Bush jest kłamcą to musi to być prawda? Pamiętasz, gdy psycholog William James powiedział: „Nie nic tak absurdalnego, w co ludzie nie uwierzyliby, jeśli będziesz to powtarzał wystarczająco często”.

Kłamstwo

Jeśli jesteś zaangażowany w reklamowanie zła to jest jeszcze jedna technika gotowa do wykorzystania – faktycznie jest bardzo ważna. Nazywa się to: kłamstwo. Aby sprawić, że coś złego będzie dobrze wyglądać, musisz kłamać na ten temat.

Weźmy pod uwagę aborcję. W książce „Marketing zła” zamieściłem wywiad z współzałożycielem amerykańskiego ruchu aborcyjnego, Bernardem Nathansonem. Założył największą klinikę aborcyjną na Zachodzie oraz był współzałożycielem NARAL, awangardowej grupy, która doprowadziła do legalizacji aborcji w Nowym Yorku w latach sześćdziesiątych. Usiadł z grupą innych ludzi i dosłownie wymyślili oryginalne slogany marketingowe: „wolność wyboru” i „kobiety muszą mieć kontrolę nad swymi ciałami’. Oto co powiedział mi Nathansoon, cytuję: „Pamiętam śmiech, gdy wymyśliliśmy te slogany… Wtedy były to bardzo cyniczne slogany, podobnie jak i dziś te wszystkie slogany są bardzo, bardzo cyniczne”.

Innymi słowy: wiedzieli o tym, że tworzą zwodnicze marketingowe przesłanie.

Dziś Nathanson przyznaje, że on sam i jego koledzy kłamali na prawo i lewo. Fabrykowali statystyki i wyniki ankiet i karmili nimi chętne media. Jaki jest najbardziej skuteczny slogan marketingowy? „Kobiety umierają”. Wydaje się, że zdeptał on wszystkie inne punkty. W latach poprzedzających Roe v.Wade, stale słyszeliśmy o tym, że w Stanach Zjednoczonych rocznie umiera 5.000-10.000 kobiet wskutek wykonywania nielegalnej aborcji. To właśnie Nathan i jego kohorty głosili, choć była to nieprawda, a nawet w pobliżu prawdy i oni o tym wiedzieli. Niektórzy ludzie mówią: „Hej, Nathason staje w obronie życia, jak więc możesz wierzyć jego krytyce przemysłu aborcyjnego? (Nathanson w latach 90’tych zobaczył, że aborcja jest zła i stanął przeciw niej). Jeśli nie wierzysz Nathansonowi, to może uwierzysz Centers for Disease Control (Centrum Kontroli Chorób)? Czy wiesz ile kobiet faktycznie umarło z powodu nielegalnej aborcji w 1972 roku, ostatnim pełnym roku przed Roe v.Wade? Zgodnie z danym CDC to nie było 5.000 czy 10.000, to nie było nawet 1.000 – lecz 39.

Przypuśćmy, że powiedziano by nam, że 10.000 amerykańskich żołnierzy zginęło w wojnie w Iraku, że wpłynęło to na nas tak, że odeszliśmy, po czym sprawy niepomiernie pogorszyły się po naszym wyjściu. Przypuśćmy teraz, że odkryliśmy, że to nie 10.000 Amerykanów zginęło w Iraku, lecz tylko 39. Czy nie czulibyśmy się zdradzeni?

Amerykanie zostali zdradzeni przez marketingowców aborcji, a w szczególności przez media, które były przekonane, że legalizacja aborcji jest oświeconą i postępową szansą, której Ameryka potrzebowała i wzięły udział w propagandowej kampanii, które doprowadziła do Roe v.Wade.

Przyjrzyjmy się innemu przypadkowi – „konstytucyjnemu oddzieleniu kościoła od państwa”. Jest to znakomity slogan marketingowy dla ciebie – dowód na to, że jeśli coś powtórzysz wystarczająco dużo razy to ludzie w to uwierzą. Posłuchaj, mam nagrodę w wysokości 10.000$ dla każdego, kto znajdzie słowo „rozdział” czy „kościół”, czy „państwo” w pierwszej Poprawce a jednak, niewiele jest bardziej znanych Amerykanom zwrotów. Moi prasowi koledzy szczególnie często powtarzają ten zwrot jak hipnotyczną mantrę. Czy nie słyszysz tego? „Sędziowie ACLU (American Civil Liberties Union – amerykańska unia na rzecz swobód obywatelskich) cytujący konstytucyjne rozdzielenie kościoła od państwa, ogłosili dziś, że podawano do sądu Boga” – czy cokolwiek takiego. Marketingowcy płacą miliony dolarów, aby okleić ich produkt czy politycznego kandydata takim zwrotem.

Jest to kolejna jadowita manipulacja słowami. Przez 150 lat od ustanowienia Karty Praw, słownictwo Pierwszej Poprawki dotyczące „ustanowienia religii” znaczyło, że federalny rząd nie będzie wymuszał istnienia państwowego kościoła, jakiejś szczególnej denominacji, na pozostałych stanach. Dziś, wydaje się, że już wyszeptanie czegokolwiek o Bogu, Biblii, Dziesięciu Przykazaniach czy, Boże uchowaj, modlitwie w miejscu publicznym, stanowi nielegalne „ustanowienie religii”.

Czy pamiętacie jak wkrótce po 11.września 2001 szkoła publiczna w Kalifornii wzniosła transparent,mówiący po prostu „Boże Błogosław Ameryką” aby uczcić zabitych w terrorystycznych atakach. Transparent został natychmiast zaatakowany przez UCLA jako niekonstytucyjne ustanowienie religii. Czy ktokolwiek z fundatorów tego transparentu – i w ogóle ktokolwiek – rzeczywiści miał taki zamiar?

Porozmawiajmy o być możne najważniejszej części naszego życia – o naszych dzieciach.

Nie sądzę, aby istniało gdzieś takie miejsce, gdzie marketingowcy zła byliby bardziej bezduszni niż w przypadku sprzedawania seksu i buntu naszym dzieciom. Jeśli chodzi o dolary to rynek nastolatków wart jest dosłownie miliardy dolarów i to przez duże M. Czy wiesz, co robią te potężne rozrywkowe korporacje po to, aby wyciągnąć od naszych dzieciaków tyle pieniędzy ile tylko się da? Mają takie grupy zainteresowania, do których wysyłają „kulturowych szpiegów” (których nazywają „korespondentami”), którzy udają przyjaciół troszczących się ę o nastolatków, aby wybadali w jaki najlepszy sposób można ich oddzielić od pieniędzy ich rodziców. Angażują się w „brzęczący marketing” (tam właśnie ukrywają swoich agentów w przebraniu, jako „jednego z tłumu”, aby w rozmowach z klientami podnieść wartość nowego produktu). Wynajmują takich ludzi, którzy kontaktują się z dziećmi przez Internet na czatach. Innymi słowy, wprowadzają całą maszynerię współczesnego marketingowego badania rynku i psychologii konsumenta, aby rozeznać tą kopalnię złota rynku – twoje dzieci. Czy masz pojęcie jak wiele młodych pięknych dzieci ma liszaje i syfilis oraz inne przenoszone drogą płciową choroby, których nigdy by się nie nabawili, a wszystko tylko dlatego, że słuchali jakiś złych handlowców, którzy sprzedali im łatwy seks? W mojej książce ujawniam rzeczywiste techniki, których używa się, aby zwieść młodych ludzi do buntu przeciwko swoim rodzicom i wciągnięcia ich w seksualną rewolucję.

Pozwólcie, że zadam wam zagadkę.
Przypuścimy, że w następnym tygodniu ukaże się książka o seksie, która stanie się międzynarodowym bestsellerem a z autora zostanie zrobiony przez media narodowy bohater? Kiedy jednak przeczytasz ją, odkryjesz, że tutaj czarno na białym i w szczegółach, jawnie, i z aprobatą znajdują się setki rzeczywistych przypadków aktów seksualnych między dorosłymi i dziećmi, włączając w to małe dzieci i szkraby, zaczynając od kilkumiesięcznych. Pamiętaj, że nie jest to fikcja. Czy nie powiedziałbyś: „Ooo, gdzie autor zdobył te materiały? To jest ciężkie przestępstwo, w każdych okolicznościach uprawianie seksu z małymi dziećmi. Coś strasznie złego jest tutaj”? Wiesz co? To, co opisałem nie jest hipotetyczne. Opisałem międzynarodowy bestseller „Sexual Behavior in the Human Male” („Seksualne zachowania mężczyzn” napisaną przez Dr. Alfred C. Kinsey’a i opublikowaną w 1948.) Kinsey był uwielbiany przez prasę jak wielki naukowiec, człowiek rodziny i odważny badacz, rozwijający naszą naukową wiedzę o ludzkiej erotyce. W rzeczywistości Alfred C. Kinsey prawdziwym seksualnym psychopatą, co każde z jego współczesnych biografów może udowodnić.

Szczegółowe tabele, o których wspomniałem – niemowląt i dzieci molestowanych przez „badaczy” z wykorzystaniem stoperów, aby zmierzyć i opisać ich przypuszczalne reakcje seksualne – są straszliwie realne. Znajduje się to w Tabelach 30-34. Nie wierz mi na słowo, idź do biblioteki i sam sprawdź. Nie mogę powtarzać w takich rodzinnych okolicznościach jak teraz, co robiono tym biednym dzieciom lecz gdy poczytasz własne słowa Kinsey’a zobaczysz, że nie promował on niczego innego jak tylko seksualne torturowanie setek małych dzieci, przypominając niesławnego nazistowskiego doktora Józefa Mengele. Dwóch „badaczy”, na których w największym stopniu polegał, byli to seryjni pedofile: Rex King i zatwardziały kryminalista nazistowski Fritz von Balluseck.

A oto zagadka. Jesteś gotowy? Jak to możliwe, że nikt nie powiedział słowa na rzeczy tych dzieci, które były seksualnie wykorzystywane, co zostało opisane w najlepiej sprzedawanej książce Kinsey’a? Te przestępstwa były zapisane wyraźnie, czarno na białym. Jak to możliwe, że nikt nie powiedział: „Chwila! Czy tu ktoś jest? Jak mógł ten zwariowany naukowiec otrzymać takie dane, bez popełnienia straszliwych przestępstw? Dlaczego jest sławny, a nie w więzieniu?”

Dlaczego trzeba było 33 lat od tej publikacji, aby w 1981 roku jedna samotna badaczka, Judith Reisman, doktor nauk, uczona – dmuchnęła w gwizdek?

Co się z nami stało? Czy wzięliśmy jakieś ogłupiające tabletki?

Czy stajemy się bezmyślnymi zombi, gdy ktoś wkłada biały fartuch i nazywa siebie samego naukowcem?

Tak, tak się stało.

Makabryczne „badania” Kinsey’a nad seksualizmem dzieci w oczywisty sposób nikogo wtedy nie trapiły i, prawdę mówiąc, niewiele nas niepokoją i dziś. Większość ludzi słysząc te informacje będzie zszokowanych przez jakieś pięć minut, a potem pod naciskiem swoich problemów i zadań, po prostu przejdzie do czegoś innego – i zapomni.

Lecz nie jest to zapominane tutaj, w kulturze. Cały gmach seksualnej rewolucji we wszystkich swych przejawach – galopująca rozwiązłość, prawa gejów, aborcja, pornografia i tak dalej – włączając w to ostatni ruch na rzecz liberalizacji aborcji, zbliżający się wkrótce, dominujący dorosłych – seks dziecięcy – tutaj usłyszałeś o tym po raz pierwszy, uwierz mi – wszystko to wyrasta z Kinsey’a i jego badań, w których ten ruch ciągle opiera szuka naukowego usprawiedliwienia. A jednak było to prawdopodobnie najgorszy przypadek zaniedbania w nauce XX wieku. Zostaliśmy nabici w butelkę na długi czas, ale dlaczego tak się stało?

William Penn daje nam pewną wskazówkę: „Człowiek musi być rządzony przez Boga, bo inaczej poddaje się tyranom”.

Widzicie, po II Wojnie Światowej, Amerykanie rozwinęli w sobie niemal cześć dla nauki. W początkowych latach mężowie Boży byli mędrcami w społeczeństwie, dziś naukowcy, bez względu na swoje tajemnice, prywatne sprawy, bez względu rodzaj ukrytego, szalonego, wewnętrznego buntu przeciwko Bogu, który może panować nad nimi, są naszymi kapłanami. Dyskutowanie nad Kinsey’em było by jak dyskutowanie nad Pismem, byłoby niemal świętokradztwem. Czy to w komercji, gdy oglądamy aktora ubranego w biały fartuch i noszącego stetoskop, czy w życiu, uznajemy naukowców i profesorów, „badaczy” i innych „ekspertów” za nasze autorytety i dajemy ich słowom więcej zaufania niż naszemu własnemu Bogu – a przy zdrowym rozsądku – nawet wtedy, gdy to co mówią, jest bez sensu.

Istota jest taka: Im bardziej odchodzimy od naszych judeo-chrześcijańskich korzeni, jako jednostki i jako naród, tym bardziej jesteśmy wciągani do tych społecznych rewolucji i innych śmieci, do wszelkiego zniszczenia i nieszczęścia, które oszukańczo opakowane są jako wolność i postęp.

Zbliżamy się do końca, wiec czas na to, aby zadać pytanie: „Czy jest nadzieja?”

Oczywiście jest nadzieja. Jest nadzieja dla każdego z nas, dla naszych rodzin zarówno na poziomie indywidualny, jak i dla tego największego z krajów.
Indywidualnie, ten bezmyślny bunt, w który tak wielu z nas wpadło, przeciwko naszym narodowym judeo-chrześcijańskim wartościom – w pogoni za fałszywymi ruchami wolnościowymi i szalonymi filozofiami – musi się skończyć. To nas zabija, musimy ponownie szczerze czcić Boga i 10 przykazań, oraz Kazanie Jezusa na Górze

Jest jednak znacznie więcej do zrobienia. Aby poradzić sobie z obrzydliwymi wpływami z zewnętrznej kultury, Amerykanie muszą uczyć swoje dzieci zasad stania w łasce wobec zła.

Ci „marketingowcy zła”, jak ich lubię nazywać, dominują, bardziej niż cokolwiek innego, dzięki sianiu zamieszania i zastraszaniu nas, abyśmy porzucali nasze postawy, abyśmy wątpili w to, co do czego kiedyś byliśmy przekonani i szli za nimi. Aby wyjść na przeciw temu, musimy po prostu rozwijać łaskę pod naciskiem – Ronald Regan miał ją – tą wspaniałą, oświecającą zdolność do patrzenia prosto w oczy , nawet jeśli nas okłamują, abyśmy nie dali się przez nich zastraszyć, zmieszać, czy zdenerwować. W ten sposób, ich plany zostaną z nimi, i nie wpłyną na nas i na nasze dzieci.

Patrząc szerzej, jedną wielką nadzieją zmiany, jaką widzę w Ameryce jest powstanie czegoś, co nazywamy Nowymi Mediami.

W książce „Marketing zła” stwierdziłem, że nie ma w Ameryce instytucji, która byłaby bardziej odpowiedzialna, bardziej brała udział w doprowadzeniu do tego, aby zło wyglądało na dobro, niż media parające się wiadomościami, ponieważ jest to filtr, przez który wszyscy uzyskujemy informacji. Prasa ma moc do tego, aby ujawniać i obalać marketingowców zła w każdym ruchu, lecz ma również moc do tego, aby przekazywać ich przesłanie dalej i dawać im nieuzasadnioną wiarygodność. Niestety, to przez ostatnich kilka dekad było ich głównym zajęciem.

Lecz co by było, gdyby cierpliwie, odważnie i zawzięcie zorientowane na prawdę media informacyjne byłby tutaj, aby ujawniać kłamstwa i zwiedzenie i pokazywać, czym one są w rzeczywistości? Nie liczyłoby się wtedy tak bardzo to, co marketingowcy zła robili czy mówili, czyż nie?

Nowe Media – jak internet, radio, kablówka, blogi, to wszystko równoważy zakorzenione, świeckie, lewicowe media jak New York Times i wielkie sieci telewizyjne i radiowe – wzrastają swoim wielkim wpływem na Amerykę.

Jeden drobny, osobisty przykład:
organizacja, której służę jako dyrektor WorldNetDaily.com, doniosła ostatnio o wydaniu naukowej książki, która ma się wkrótce ukazać, w której wyraźnie popiera się uprawianie seksu dorosłych z dziećmi. Pokazaliśmy to na pierwszej stronie poniedziałek i wtorek, a ja skontaktowałem się z wydawnictwem, Howorth Press, skąd otrzymałem informację, że zdecydowali się w końcu nie wydawać tej książki. Po wysłuchaniu wielu rozgniewanych czytelników, chcieli, aby wszyscy wiedzieli o tym, że nie są zainteresowani wykorzystywaniem dzieci w jakiejkolwiek formie i zrezygnowali z wydania tej książki.

Jeden mały kroczek dla ludzkości, prawda? Po prostu jedna z wielu codziennych bitw, które Nowe Media prowadzą. Lecz pomyśl o tym tak: Przypuśćmy, że media zrobiły by podobnie, gdy Kinsley publikował swój bestseller promujący pedofilię, książkę, od której zaczęła się rewolucja seksualna. Być może Ameryka mogłaby uniknąć trochę tych cierpień i nieszczęść, które tak rozbiły i zrujnowały wiele milionów ludzi przez minione od tamtej pory dziesięciolecia.

Dlatego właśnie napisałem „Marketing zła”. Moim zamiarem było pokazanie tych ludzi i ukrytych technik, których używają od dziesięcioleci, aby nas złapać w pułapkę, wprowadzić w zamieszanie i zasiać zwątpienie w prawdy, które kiedyś znaliśmy. Jest to wstrętna gra i stawka jest bardzo wysoka – lecz, dzięki Bogu, gdy raz zrozumiemy, jak to działa, gra jest skończona.

Oryginał: TUTAJ

i/ Ward Churchill (Keetoowah Band of Cherokee – znana w Stanach grupa Indian Cherokee z kwaterą główną w Tahlequah, Oklahoma) jest jednym z najbardziej otwartych mówców z pośród aktywistów rodowitych Amerykanów i naukowcem w Północnej Ameryce, oraz wiodącym analitykiem spraw dotyczących rdzennych mieszkańców kontynentu. W swych licznych opublikowanych pracach Churchill rozwija tematy ludobójstwa w obu Amerykach, rasizmu, historycznej i prawnej (re)interpretacji podboju i kolonizacji, środowiskowego wyniszczenia ziemi Indian, rządkowych represji ruchów politycznych, krytyki literatury i kina i wszelkich rodzimy alternatów dla status quo.

ii/ Roe v. Wade, 410 U.S. 113 (1973) [1], był przypadkiem ustanowienia przez Naczelny Sąd Stanów Zjednoczonych zapisu stwierdzającego, że większość praw przeciwko aborcji pogwałca konstytucyjne prawo do prywatności, unieważniającym wszelkie stanowe przepisy wyjmujących z pod prawa i ograniczających aborcję. Jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w historii Naczelnego Sądu Stanów Zjednoczonych.