Category Archives: Książki

Kilka książek przetłumaczonych w całości

Wieczerza Pańska

Wieczerza Pańska: uczta czy głód?

Steve Atkerson

Ten posiłek składa się z tego, co, każdy przynosi, czym się podzieli ze wszystkimi innymi. Gdy pogoda jest dobra całe jedzenie jest umieszczane na długim składanym stole na zewnątrz, na jednym jego końcu znajdują się napoje, filiżanki, chusteczki itp. Kosze pełne lodu ustawione są na podłodze obok. Dzieci dziko biegają wokół ciesząc się ogromnie, tak że rodzice muszą łapać je i przymuszać do zjedzenia czegoś. Po modlitwie dziękczynnej ludzie rozmawiając i śmiejąc się ustawiają się w kolejce, aby napełnić talerze. Pośrodku całego jedzenie umieszczony jest pojedynczy bochen chleba tuż obok wielkiego plastikowego dzbana z winem owocowym. Każdy z wierzących uczestniczy w chlebie i winie w trakcie przechodzenia z kolejką wzdłuż stołu. Mniejsze dzieci zachęca się do zajęcia kilku miejsc przy stole i jedzenia. (One z pewnością nie wiedzą za bardzo o co chodzi.) Krzesła dla dorosłych (jest ich za mało dla wszystkich) są pogrupowane w kółka i w przeważnie zajmowane przez żeńską część społeczności. Kobiety jedzą dyskutując sprawy wychowania dzieci, ich szkolne problemy, coś tam o szyciu, zbliżającym się kościelnym spotkaniu towarzyskim, nowym kościele, który mamy nadzieję uruchomić itd. Większość mężczyzn stoi przy jedzeniu balansując talerzami ustawionymi na górze filiżanek. Zebrani w małe grupy rozwiązują światowe problemy czy też rozważają jakieś ostatnie gorące tematy teologiczne. Atmosfera jest bliska weselnemu przyjęciu. Jest to wspaniały czas społeczności, zachęcenia, budowania, przyjaźni, troski, nadrabiania zaległości, poznawania, modlitwy zachęty i dojrzewania. Jaka jest przyczyna tego wydarzenia? Gdybyś przypadkiem jeszcze nie rozpoznał to jest to Wieczerza Pańska w nowotestamentowym stylu!

Współczesnemu kościołowi może się to wydawać całkiem obcą myślą, lecz pierwszy kościół uczestniczył w Wieczerzy Pańskiej jak w przyjęciu zapowiadającym ucztę weselną Baranka. Dopiero po zamknięciu nowotestamentowej ery pierwsi ojcowie kościoła zamienili Wieczerzę Pańską z jej nieskazitelnej formy na nabożeństwo pamiątki. Orędujemy za powrotem do tego jak robił to Jezus Chrystus i Apostołowie.

FORMA I PUNKT SKUPIENIA; UCZTA I PRZYSZŁOŚĆ

Pierwsza Wieczerza Pańska jest także zwana Ostatnią Wieczerzą dlatego, że był to ostatni posiłek jaki Jezus dzielił ze swymi uczniami przed ukrzyżowaniem. Okazją do tego była Pascha. W tej Uczcie Paschalnej, Jezus i Jego uczniowie, układali się w pozycji półleżącej przy stole zastawionym stosami jedzenia (Wyj. 12, Powt. 16). Tradycja żydowska mówi nam, że ten posiłek trwał zazwyczaj godzinami. W czasie posiłku, „gdy jedli” (Mat. 26:26), Jezus wziął chleb i porównał go ze swoim ciałem. Wziął też kielich i rozdzielił między nich, aby pili. Później „po wieczerzy” (Łuk 22:20) Jezus ponownie wziął kielich i porównał go do swojej krwi, która miała być wkrótce wylana. Zatem, chleb i wino Wieczerzy Pańskiej zostały wprowadzone w kontekście pełnego posiłku (Paschy). Czy dwunastu mogło w jakiś sposób przypuszczać, że właśnie nowo ustanowiona Wieczerza Pańska nie miała być prawdziwym posiłkiem? Czy też raczej w naturalny sposób przypuszczali, że ma to być uczta, taka jak Pascha?

Pascha obchodziła dwa wydarzenia: uwolnienie z Egiptu oraz oczekiwaneprzyjście, uwolnienie Mesjańskie (Reinecker, Linguistic Key to the Greee NT, str. 207). Wkrótce po Ostatniej Wieczerzy Jezus stał się ostatecznym Barankiem Paschalnym, cierpiąc na krzyżu po to, aby uwolnić Swój lud od grzechów jego. Jezus gorąco pragnął spożyć tą Paschę ze swoimi uczniami, mówiąc, że nie będzie „jadł jej, aż się dopełni się w królestwie Bożym” (Łuk 22:16). Zauważ, że Jezus spoglądał w przyszłość na czas, gdy będzie mógł „jeść” Paschę „ponownie” w królestwie Bożym. „Wypełnienie” (Łuk 22:16) tego zostało wyraźnie zapisane przez Jana w Obj. 19:7-9. Tutaj, jak ogłosił anioł: „błogosławieni są ci, którzy zostali zaproszeni na ucztę Baranka!” Ostatnia Wieczerza i Wieczerzy Pańska pierwszego kościoła wszystkie były spoglądaniem w przyszłość na wypełnienie przez ucztę weselną Baranka. (A jakiż jest lepszy sposób na wyrażenie uczty niż uczta?)

Tego wieczoru Jezus sporo myślał o Jego przyszłej uczcie weselnej. Wspomniał o tym po raz pierwszy na początku wieczerzy paschalnej (Łuk22:16) i ponownie podając kielich: „nie będę pił z owocu winnego szczepu, dopóki nie przyjdzie królestwo Boże” (Łuk 22:18). Następnie, już po wieczerzy, odniósł się do niej ponownie, mówiąc: „Dlatego Ja przekazuję królestwo wam,

Żebyście mogli jeść i pić przy moim stole w moim królestwie …” (Łuk 22:29-30).

O ile chrześcijanie dwudziestego pierwszego wieku kojarzą niebo z

chmurkamii instrumentami, Żydzi pierwszego wieku myśleli o niebie jako o czasie ucztowania przy stole Mesjasza. Idea jedzenia i picia przy stole Mesjasza była wspólnym wyobrażeniem w żydowskiej myśli w pierwszym wieku. Na przykład, pewien żydowski przywódca powiedział kiedyś tak do Jezusa: „Błogosławiony ten, który będzie spożywał chleb w Królestwie Bożym” (14:15). W ew. Mat 8:11 Sam Jezus powiedział, że: „wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios”.

Jedzenie towarzyszące przyjściu królestwa Chrystusa jest widoczne nawet w modlitwie Pańskiej z Mat. 6:9-11. W odniesieniu do królestwa Jezus uczył nas modlić się: „przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja…”, a zaraz w następnym wersie: „chleba naszego powszedniego daj nam”. Jest tutaj interesujące greckie podkreślenie, bardzo trudne do przetłumaczenia. Literalnie jest to coś przypominającego: „chleb nasz, który należy do nadchodzącego dnia, daj nam dzisiaj”. Łącząc 6:11 z 6:10, Jezus mógł uczyć nas tego, abyśmy prosili o to, aby chleb z Mesjańskiej (nadchodzącego królestwa) wieczerzy został nam dany dziś!

Najbardziej wyczerpujące podejście do Wieczerzy Pańskiej znajduje się w 1 Kor. 10-11. Głębokie podziały wśród wierzących w Koryncie spowodowały, że ich spotkania na Wieczerzy powodowały więcej szkody niż dobrego (11:17-18). Brali oni wieczerzę Pańską w „sposób niegodny” (11:27). Najwyraźniej bogaci, nie chcąc jeść razem z niższą społecznie klasą przychodzili tak wcześnie i zostawali tak długo, że niektórzy z nich się upijali. Co gorsza, do czasu, gdy przybyli ograniczani przez pracodawców wierzący z klasy pracującej, całe jedzenie już było zjedzone i ci powracali do domów głodni (11:21-22). Niektórzy z Koryntian zapomnieli, że Wieczerza jest świętym posiłkiem przymierza (11:23-32). Nadużycie było tak znaczne, że Wieczerza przestała być Wieczerzą Pańską, a stała się ich „własną” (11:21). Zatem Paweł pyta: „Czy nie macie domów, aby jeść i pić?” Jeśli celem było po prostu zjedzenie swojej własnej wieczerzy, to można to było zrobić w domu. Ich grzeszny egoizm całkowicie odtrącił samą istotę tego czym w ogóle jest Wieczerza Pańska.

Z natury ich nadużycia Wieczerzy Pańskiej jest oczywiste, że koryncki kościół regularnie ją spożywał, jako prawdziwy posiłek. W przeciwieństwie do tego, nikt we współczesnym kościele przychodząc na Wieczerzę Pańską, nie spodziewa się, że zostanie zaspokojony jego głód ani tego, że upiją się korzystając ze szklanek wielkości naparstków (a jeszcze mniej pijąc winogronowy sok). Niemniej, natchnionym rozwiązaniem dla nadużyć Wieczerzy Koryntian nie było zaprzestanie spożywania jej w postaci pełnego posiłku. Paweł pisze: „gdy się schodzicie, aby jeść, czekajcie jedni na drugich”. Tylko ci tak wygłodniali czy niezdyscyplinowani, czy egoistyczni, że nie mogli czekać na innych, zostali poinstruowani, aby „jeść w domu” (11:34). Paweł napisał do kościoła w Koryncie około dwudziestu lat po tym, jak Jezus po raz pierwszy zamienił swoją Ostatnią Wieczerzę w Wieczerzę Pańską. Podobnie jak Ostatnia Wieczerza była prawdziwym posiłkiem tak samo Koryntianie rozumieli Wieczerzę Pańską jako prawdziwy posiłek.

Dalej,słowo tłumaczone jako „wieczerza” (11:20) to deipnon znaczy „obiad, danie główne wieczorne, uczta”. Nigdy nie odnosiło się do czegokolwiek innego niż prawdziwy posiłek, jak towarzyska zakąska, przekąska czy przystawka. Jak to możliwe, abyautorzy NT używaliby deipnon, gdyby nie miał to być prawdziwy posiłek. Pierwotnie Wieczerza Pańska miała wiele aspektów dotyczących przyszłości. Jako pełny posiłek był on zapowiedzią uczty nachodzącego królestwa, weselnej uczty Baranka.

Opinie uczonych wyraźnie przeważają w stronę wniosku, który mówi, że Wieczerza Pańska pierwotnie była spożywanym pełnym posiłkiem. DonaldGuthrie w The Lion Handbook of the Bible, stwierdza, że „w pierwszych dniach Wieczerza Pańska miała miejsce w trakcie społecznego posiłku. Wszyscy przynosili jedzenie, to co mogli, idzielili się tym z resztą”. Dr John Drane, w The New LionEncyclopedia, stwierdził, że: „Jezus ustanowił ten wspólny posiłek w czasie Paschy w czasie ostatniej wieczerzy wraz z uczniami przed swoją śmiercią… Wieczerza Pańska spogląda wstecz ku śmierci Jezusa i patrzy w przyszłość na czas, gdy On powróci. W okresie nowotestamentowym Wieczerza była faktycznym posiłkiem, którym dzielono się w domach chrześcijan. Dopiero znacznie później przeniesiono ją do specjalnych budynków jak i modlitwy i uwielbienie, które wyrosło na gruncie nabożeństw synagogalnych oraz innych źródeł, które zostały dodane, aby stworzyć okazałą ceremonię”. J.G.Simpson, we wstępie do Eucharystii w The Dictionary of the Bible,zaobserwował, że „nazwa Wieczerzy Pańskiej, choć prawnie zaczerpnięta z 1 Kor. 11:20, nie jest tutaj stosowana do samego sakramentu, lecz do uczty miłości, posiłku upamiętniającego Ostatnią Wieczerzę jeszcze nie oddzielonego od Eucharystii, w czasach, gdy Paweł pisał”. Canon Leon Moriis, w swych Commentary on 1Corynthian for the Thyndale New Testament Commentaries upiera się przy tym, że 1 Kor. 11 „ujawnia, że w Koryncie Komunia Święta nie była po prostu znakiem posiłku jak to jest u nas, lecz faktycznym posiłkiem. Co więcej, wydaje się jasne, że był to taki posiłek, na który każdy uczestnik przynosił jedzenie”. I Howard Marshall w Christian Beliefs zauważył, że Wieczerza Pańska „była przestrzegana przez uczniów przede wszystkim jako część społecznego posiłku z niedzieli na niedzielę”.

FUNKCJE WIECZERZY:

  1. Przypominanie o Chrystusie.

Spożywanie chleba i wina jako integralnej części posiłku pierwotnie miało kilka ważnych funkcji. Jedną z nich było przypominanie obietnicy, że Jezus powróci. „Przypominanie” Bogu Jego obietnic jest całkowicie biblijną koncepcją. W przymierzu Boga z Noem, obietnica, że ziemia nigdy więcej nie zostanie już zniszczona potopem zostało zaznaczone pojawianiem się tęczy. Ten znak z pewnością jest przeznaczony do tego, aby przypominać nam o Bożej obietnicy, lecz Bóg ogłosił również: „Gdy tedy łuk ukaże się na obłoku, spojrzę nań, aby wspomnieć na przymierze wieczne między Bogiem a wszelką istotą żyjącą, wszelkim ciałem, które jest na ziemi” (Rodz 9:16). Nieco dalej w historii odkupienia, jako część przymierza z Abrahamem, Bóg obiecał wyprowadzić Izraela z przyszłej niewoli egipskiej. W związku z tym, w odpowiednim czasie: „usłyszał Bóg ich narzekanie. I wspomniał Bóg na swoje przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem. I wejrzał Bóg na Izraelitów: Bóg ujął się za nimi” (Wyj.2:24-25). W czasie niewoli babilońskiej, Ezechiel zapisuje, że „Bóg obiecał Jerozolimie, że „wspomnę o moim przymierzu z tobą” (Ez. 16:60).

Wieczerza Pańska jest znakiem nowego przymierza. Gdy Jezus wziął kielich i powiedział: „albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26:28) i jak każdy znak, służy on przypominaniu. Tak też Jezus powiedział, że mamy brać chleb „na pamiątkę moją” (Łuk 22:19). Greckie słowo tłumaczone jako „pamiątka” to anamnesis i oznacza „pamiątka”. Dosłownie Jezus powiedział: „czyńcie to na moją pamiątkę”. Sprawą do rozstrzygnięcia dla nas jest to czy ma to być przede wszystkim korzyścią dla Jezusa, czy dla nas. Przyimek „moją” jesttłumaczony z greckiego słowa „emos”, które gramatycznie oznacza posiadanie (tj. pamiątka należy do Jezusa). Tak więc, kościół miał brać chleb Wieczerzy Pańskiej w szczególności po to, aby przypominać Jezusowi o Jego obietnicy powrotu i ponownego spożycia wieczerzy osobiście (Łuk 22:16,18). Rozumiane w ten sposób, było jakby modlitwą proszącą Jezusa o powrót („Przyjdź królestwo twoje” (Ma. 6:11). Podobnie jak tęcza przypomina Bogu o Jego przymierzu z Noem, jak narzekanie przypominało Bogu o Jego przymierzu z Abrahamem (Wyj. 2:24), tak też udział w chlebie Wieczerzy Pańskiej ma za zadanie przypominanie Jezusowi o jego obietnicy przyjścia. Colin Brown cytuje J. Jeremias’a, któryrozumie użycie przez Jezusa anamnesis w znaczeniu przypomnienia dla Boga, „Wieczerza Pańska będzie zatem wykonaną modlitwą” (NIDNTT, III, p.244).

W 1 Kor. 11:26 Paweł potwierdza tą myśl stwierdzając, że pierwszy kościół spożywając Wieczerzę Pańską „zwiastował śmierć Pańską, aż przyjdzie”. Komu oni zwiastowali śmierć Pańską i po co? Dyskusyjne, zwiastowali to Samemu Panu jako przypomnienie (pamiątkę)Jego powrotu. Znaczącym faktem jest to, że za słowem „aż”stoi greckie achri hou. Jeśli ten zwrot używany jest w trybie łącznym to gramatycznie oznacza cel (Reinker Linguistic Key to TheGree NT. p. 34). Zgodnie z angielskim użyciem tego słowa mogę używać parasola, „aż” przestanie padać, zwyczajnie zaznaczając w ten sposób ramy czasowe. (Używanie parasola nie ma nic wspólnego ze sprawieniem, aby przestało padać.) Niemniej, nie w ten sposób jest użyte greckie „aż” w 1 Kor. 11:26. Paweł poleca kościołowi, aby uczestniczył w chlebie i kielichu jako środkach zwiastowania śmierci Pańskiej (jako pamiątki) „aż” (aby, jako cel) do przekonania Go do przyjścia! Zatem, zwiastując Jego śmierć poprzez chleb i kielich, Wieczerza Pańska spogląda w przyszłość i oczekiwaniu Jego powrotu.

Ta myśl o staraniu się, aby przekonać Pana do powrotu nie jest podobna do wołania świętych męczenników z szóstego rozdziału Księgi Objawienia, którzy wołają: „kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi?” (Obj. 6:10). Co miał na myśl Piotr, gdy pisał, że czytelnicy powinni oczekiwać gorąco dnia Bożego i „czas się przybliża” (2 Ptr. 3:12). Gdyby daremnym było staranie się przekonania Jezusa do powrotu to dlaczego Jezus polecałby uczniom modlić się „Przyjdź królestwo twoje” (Mat. 6:10).

FUNKCJE WIECZERZY: B. Budowanie jedności

Te usilne naciski na Wieczerzę jako prawdziwy posiłek nie są po to, aby stwierdzić, że powinniśmy odrzucić chleb i kielich, reprezentujące ciało i krew naszego Pana. Wręcz przeciwnie, one przypominają żywotną część Wieczerzy (1 Kor. 11:23-26). Lecz podobnie jak ważna jest forma Wieczerzy (pełny wspólny posiłek, który jest zapowiedzią uczty weselnej Baranka) tak również forma chleba i kielicha jest ważna. Paweł wspomina o „tym” kielichu dziękczynienia i o „jednym bochenku” (1 Kor. 10:16-17). Korzystanie z jednego chleba i jednego kielicha jest ważne, „ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba” (1 Kor. 10:16-17). Jeden chleb nie tylko obrazuje jedność w Chrystusie, lecz zgodnie z 1 Kor. 16:17 nawet buduje jedność. Zwróć szczególną uwagę na słownictwo natchnionego tekstu. „Ponieważ” jest jeden chleb, zatem jesteśmy jednym ciałem, „to” wszyscy jesteśmy uczestnikami jednego chleba (1 Kor. 10:17). Współudział w kupce łamanych krakersów i duże ilości kieliszków soku owocowego jest obrazem braku jedności, podziału i indywidualizmu. A co najmniej, całkowicie zatraca symbolikę jedności. W gorszym przypadku, może to uniemożliwić Panu wykorzystanie jednego chleba do tworzenia jedności ciała wierzących.

FUNKCJE WIECZERZY:

Społeczność

Mówiąc do Kościoła w Laodycei, nasz wzbudzony z martwych Pan zaoferował, żeprzyjdzie i „spożyje” (deipneo) z każdym, kto usłyszy Jego głos i otworzy drzwi, co jest obrazem społeczności i komunii (Obj. 3:30). Idea społeczności i akceptacji uosabiana przez jedzenie razem jest wzięta nie tylko z kultury hebrajskiej czasów Jezusa, lecz również z wcześniejszych pism hebrajskich. Wyj. 18:12 pokazuje, że Jetro, Mojżesz i wszyscy starsi Izraela zeszli się na „jedzenie chleba” w obecności Bożej. Więcej takich boskich posiłków pojawia się na skraju przymierza Synai, gdy Mojżesz, Aaron, Nadab i Abihu oraz siedemdziesięciu starszych Izraela weszli na górę Synai, gdzie „mogli oglądać Boga, a potem jedli i pili” (Wyj. 24:9-11). Istotne jest tutaj to, że „Bóg… nie wyciągnął swojej ręki” na tych liderów (Wyj 24:11a). Zostali przez Pana przyjęci a na dowód tego jedli święty posiłek w Jego obecności.

Ta społeczność w spożywaniu posiłku jest kontynuowana w Księdze Dziejów Apostolskich, skąd dowiadujemy się, że pierwszy kościół był oddany „wspólnocie łamania chleba” (2:42 – tłumaczenie dosłowne). Zwróć uwagę na to, że jest w tym miejscu (Dz. 2:42) jest spójnik „i” między nauką apostolską a wspólnotą, oraz między łamaniem chleba i modlitwami, lecz nie ma go między wspólnotą a chlebem! W grece, słowo „wspólnota” i „łamanie chleba” są połączone razem jako czynności równoczesne. Mieli ze sobą nawzajem społeczności (wspólnotę) wtedy, gdy łamali razem chleb. Łukasz udziela dalszych informacji pisząc, że jedzenie odbywało się „z weselem i w prostocie serca” (2.46). Brzmi zachęcająco, czyż nie? Wiele komentarzy dotyczących Wieczerzy Pańskiej towarzyszy zwrotowi: „łamanie chleba”, w całej Księdze Dziejów. Jest tak dlatego, że Łukasz, który Dzieje napisał, zarejestrował w ewangelii, że Pan Jezusa wziął chleb i „złamał go” w czasie ostatniej wieczerzy (Łuk 22:19). Jeśli ten wniosek jest poprawny to pierwszy kościół uczestniczył w Wieczerzy Pańskiej jako czasie radości i społeczności, podobnie jak każdy, kto brałby udział w przyjęciu weselnym.

CZĘSTOTLIWOŚĆ: tygodniowo

Zobaczyliśmy więc jaka była pierwotna forma (pełny wspólny posiłek z jednym kielichem i chlebem) i jej skupienie uwagi (spoglądanie w przyszłość). Należy rozpatrzyć jeszcze jeden końcowy i ważny aspekt: częstotliwość. Jak często nowotestamentowy kościół brał udział w Wieczerzy? Rzymscy katolicy mają w tym miejscu rację, pierwsi wierzący spożywali Wieczerzę Pańską co tydzień i było to główny cel ich schodzenia się w Dzień Pański.

Pierwszym dowodem jest gramatyka. Techniczny termin „Dzień Pański”jest wzięty z unikalnego greckiego zwrotu kuriakos, który występuje w NT wyłącznie w Obj. 1:10 oraz w 1 Kor. 11:20, gdzie Paweł używa go w odniesieniu do „Wieczerzy Pańskiej” czy„Wieczerzy należącej do Pana” (kuriakon deipnon). Związku między tymi dwoma miejscami nie wolno nam stracić! Jeśli celem cotygodniowych spotkań kościoła jest przestrzeganie Wieczerzy Pańskiej to ma to sens tylko wtedy, jeśli ta wieczerza należąca doPana będzie spożywana w dniu należącym do Pana (pierwszy dzień tygodnia). Objawienie Jana (Obj. 1:10) ewidentnie nastąpiło w pierwszym dniu tygodnia, dniu w którym Jezus powstał z martwych i dniu, w którym pierwszy kościół spotykał się, aby spożywać Wieczerzę, która należy do Pana. Powstanie z martwych, dzień i wieczerza są wszystkie należą do tej samej grupy

Po drugie, jedyną przyczyną daną kiedykolwiek kościołowi jako cel regularnych spotkań jest spożywanie Wieczerzy Pańskiej. W Dz. 20:7 Łukasz informuje nas, że „pierwszego dnia po sabacie, gdy się zebraliśmy na łamanie chleba,…” . Słowo „na” jest znane jako bezokolicznik celu i wskazuje on na cel lub obiekt. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że ich spotkanie było grilowaniem. Innym miejscem, gdzie Nowy Testament wskazuje na cel zgromadzeń kościoła znajduje się w 1 Kor. 11:17-22. „Spotkania” (11:17) bardziej szkodziły niż przynosiły pożytek, ponieważ gdy „schodzili się razem jako kościół” (11:18a) to wynikały z tego podziały tak głębokie, że „nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej” (11:20 BT). Na podstawie tego jest oczywiste, że podstawową przyczyną gromadzenia się kościoła było spożywanie Wieczerzy. Niestety, nadużywanie przez nich tej wieczerzy było tak ogromne, że przestała ona być Wieczerzą Pańską, choć oficjalnie gromadzili się oni co tydzień, aby obchodzić Wieczerzę. Trzecie i ostatnie odniesienie do przyczyn zgromadzeń znajduje się w 1 Kor. 11:33: „A gdy się schodzicie, czekajcie jedni na drugich…” Jak i wcześniej, wskazuje to na fakt, że powodem schodzenia się było „jedzenie”. Choć może się to wydawać robieniem „z igły wideł”, niemniej należy zdawać sobie sprawę z tego, że nie istnieje przekazana nam w Piśmie żadna inna przyczyna regularnego, cotygodniowego gromadzenia się kościoła.

Społeczność i zachęcenie, w których bierze udział każdy członek w takim zgromadzeniu jest ogromne. Jest to chrześcijański ekwiwalent sąsiedniego baru. To jest prawdziwie szczęśliwy posiłek i szczęśliwa godzina. Jest to czas, którego Bóg używa do budowania jedności chrześcijan i ten aspekt chrześcijańskiego zgromadzenia nie powinien być wykonywany w pośpiechu ani zastępowany niczym innym. Z pewnością jest to właściwie, aby odbywała się również faza zgromadzenia zapisana w 1 Kor. 14 (wzajemny czas nauczania, czci, śpiewu, świadectw, modlitwy, itd.), lecz nie kosztem cotygodniowej Wieczerzy Pańskiej.

ROZWAŻANIA PRAKTYCZNE

Praktykowanie Wieczerzy Pańskiej jako pełnego posiłku dziś może być wielkim błogosławieństwem dla kościoła. Oto kilka praktycznych uwag na temat tego w jaki sposób zastosować ją.

Postawa:
Upewnij się, że kościół ma świadomość tego, że Wieczerza Pańska jest głównym celem cotygodniowych zgromadzeń. Nie jest ona opcjonalna ani drugorzędna wobec „uwielbiania”. Nawet jeśli kościół ma Wieczerzę jednego tygodnia to wypełnił podstawowy cel zbierania się w tym tygodniu.

Jedzenie:
Jeśli to tylko możliwe niech będzie to posiłek z tego wszystkiego, co kto może przynieść. Jedzcie wszystko co się w ten sposób pojawi a to spowoduje, to że rozporządzenie jedzeniem jest znacznie łatwiejsze. Zaufaj Bożej suwerenności! W ciągu dziesięciu lat takiego działania w naszym kościele tylko raz zdarzyło się, że wszyscy przynieśli desery i nawet wtedy rozwiązaliśmy problem po prostu zamawiając pizzę! Nadmierne planowanie posiłku może odebrać wiele radości i sprawić, że będzie to uciążliwe. Jedna rzecz jest wcześniej planowana, mianowicie kto przyniesie jeden chleb i winno. Zawsze dostarcza tego rodzina, która jest gospodarzem spotkania.

Dawanie:
Ponieważ celebracja posiłku jest nowotestamentowym wzorem i czymś ważnym w życiu właściwie funkcjonującego kościoła, pieniądze wydawane przez poszczególne rodziny na jedzenie, które przynoszą, jest faktycznym, legalnym wydatkiem. Zamiast dawać co tydzień pieniądze na tacę w kościele idź do sklepu i nakup najlepszej żywnością jakiej możesz. Przynieś to na Wieczerzę jako dar ofiarny!

Sprzątanie:
Aby pomóc przy sprzątaniu możesz zastanowić się nad używaniem papierowych talerzyków i serwetek. W naszym kościele używamy plastykowych widelców i kubków, które trzeba umyć, lecz używamy ich, ponieważ co tydzień ludzie czasami nieuważnie wyrzucają nakrycia razem z resztą śmieci. Lepiej niech zostanie wyrzucony sprzęt kuchenny plastykowy, a nie metalowy!

Logistyka:
w ciepłe dni może być lepiej zjeść na świeżym powietrzu, w cieniu zadaszenia czy podwórka. Nieuniknione są przypadki rozlania napojów czy spadnięcia jedzenia z talerze, łatwiej więc sprzątać je na zewnątrz. Można umieścić wielki składany stół tam, gdzie trzeba po czym przechowywać go gdzie indziej po spotkaniu. W zimne dni, gdy jedzenie wewnątrz staje się koniecznością, rozważ sposób nakrycia wszystkich mebli o ładniejszej tapicerce folią. po czym zetrzyj szmatką. Ponieważ dzieci robią najwięcej zamieszania oddziel dla nich jakieś widoczne miejsca do siedzenia i konsekwentnie pilnuj, aby ich używały!

Kielich i chleb:

W niektórych przypadkach okazało się, że spożycbr /br /ie wina i chleba przed posiłkiem oddziela je nadmiernie od niego jako jakiś oddzielny akt, jak gdyby Wieczerzą Pańską był chleb i wino, a wszystko pozostałe po prostu obiadem. Aby uniknąć tej dychotomii spróbuj umieścić kielich i chleb na stole pośród innego pożywienia Wieczerzy Pańskiej. Można wcześniej wskazać na kielich i chleb, przed rozpoczęciem spotkania, lecz umieścić je na stole wraz ze wszystkim innym. W ten sposób, ludzie mogą mieć udział w nich, gdy przechodzą wybierając coś dla siebie. Jest to kwestia wolności.

Czy chleb powinien być niekwaszony a owoc winny bezalkoholowy? Żydzie spożywali niekwaszony chleb w czasie Paschy na pamiątkę pośpiechu w jakim Bóg wyprowadził ich z Egiptu. Z pewnością Jezus używał chleba niekwaszonego w czasie pierwszej Wieczerzy. Niemniej jednak Nowy Testament niczego nie mówi o tym, aby pogańskie kościoły używały niekwszonego chleba. Choć czasami drożdże są łączone w NT ze złem (1 Kor. 5:6-8) to są również używane do reprezentowania Królestwa Bożego (Mat. 13:33)! Jak więc widzimy jest to kwestia wolności. Jeśli chodzi o wino, to wyraźnie wskazuje nam 1 Kor.11, że było ono używane (niektórzy upili się). Niemniej nie ma żadnych wyraźnych teologicznych przyczyn w żadnym fragmencie Pisma, aby tak robić (choć zastanów się nad: „ Rdz. 27:28; Iz. 25:6-9; Rzym. 14:21). Podobnie jak w przypadku niekwaszonego chleba jest to kwestia swobodnego wyboru.

Niewierzący:
Czy niewierzący powinni być dopuszczeni do udziału w Wieczerzy Pańskiej? Ma ona jako święty posiłek przymierza znaczenie tylko dla wierzących, dla niewierzących jest to zwykłe jedzenie dla żołądka! Jasne jest z 1 Kor. 14:23-25, że niewierzący będą okazjonalnie uczestniczyć w kościelnych spotkaniach. Bywają oni głodni podobnie jak wierzący zatem zapraszajcie również do jedzenia. Wkochaj ich w Jezusa! Niebezpieczeństwo jedzenia Wieczerzy w sposób niegodny dotyczy wyłącznie wierzących (1 Kor. 11:27-32).

Jeśli chodzi o jeden kielich i jeden chleb jeśli niewierzące dziecko chce napić się soku winnego tylko dlatego, że lubi go to wszystko jest w  porządku. Niemniej, jeśli rodzice świadomie dają go niewierzącemu  dziecku jako akt religijny to będzie pogwałceniem tego wszystkiego  czym Wieczerza Pańska jest. Będzie to blisko spokrewnione z błędem chrzczenia niemowląt.

Ordynowani duchowni: Niektóre tradycyjne kościoły uważają, że tylko  ordynowani duchowni mogą pełnić obowiązki przy stole Pańskim. Jest to  oczywisty pozostałość katolicyzmu. Nowy Testament nie podaje takiego wymagania.

____________________________________

Wniosek

Skoro  nowotestamentowa forma Wieczerzy Pańskiej została solidnie  ustanowiona to następne pytanie, któremu wierzący musi wyjść  naprzeciw dziś dotyczy zamiarów Pana wobec kościołów, które przyszły  później, po pierwszym wieku. Czy pragnieniem Jezusa wobec Jego ludu  jest, aby obchodzili Wieczerzę Pańską w taki sam sposób, jak było to  w NT, czy też może to być Mu obojętną sprawą? Czy mamy prawo do  swobodnego zmieniania pierwotnej formy Wieczerzy Pańskiej, jako  prawdziwej uczty? Apostołowie wyraźnie byli zadowoleni, gdy kościół  postępował zgodnie z ich tradycjami (1 Kor. 11:2) a nawet nakazywali, aby tak robili (2 Tes. 2:15). Nie mamy prawa do zmieniania jej.

Aby  podsumować wszystko, co zostało powiedziane, należy powiedzieć, że  Wieczerza Pańska jest podstawowym celem dla którego kościół gromadzi  się co tydzień w Dniu Pańskim. Spożywana jako pełny posiłek Wieczerza  Pańska jest uosobieniem weselnej wieczerzy Baranka i jako taka jest  oczekiwaniem, wyglądaniem w przyszłość. Ma być brana jako święto w  radosnej, weselnej, a nie poważnej i grobowej atmosferze. Główną  korzyścią Wieczerzy jako uczty jest wspólnota i zachęcenie jakiego  wszyscy członkowie doświadczają. W kontekście tego pełnego posiłku ma  być jeden kielich i jeden chleb, z których wszyscy czerpią. Jest to  symboliczne przedstawienie ciała i krwi Jezusa, i służy do temu, aby  przypominać Jezusowi obietnicę Jego powrotu. Jeden chleb ma być  używany nie tylko po to, aby symbolizował jedność ciała wierzących,  lecz również dlatego, że Bóg będzie używał go do budowania jedności w  ciele wierzących.

раскрутка сайта

Ewangelizacja

 

         Uważamy, że ostatnie słowo człowieka jest niezwykle ważne. Członkowie rodziny gromadzą się wokół umierającego, aby usłyszeć jego ostatnie słowo i przywoływać je później stale i wciąż w późniejszych lata. Sugeruję, że ostatnie słowa Jezusa Chrystusa przed Jego wstąpieniem do nieba były niezwykłej wagi. Przekazał je nam, we wszystkich czterech ewangeliach oraz w Dziejach Apostolskich.

Mat. 28:18-20

A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi.  Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Mar. 16:15-16

I rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto
uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony.
  

Łuk. 24:46-49

I rzekł im: Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać i że, począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego.  A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.

 

Jan 20:21

I znowu rzekł do nich Jezus: Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam.

Dzi. 1:8

ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.

  Zwróć uwagę na to, że w każdym przypadku, Jezus podkreśla odpowiedzialność apostołów za rozszerzanie Królestwa. To oni mają czynić uczniami wszystkie narody, głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu, ogłaszać pokutę (upamiętanie) ku przebaczeniu grzechów wszystkim narodom, być posłanymi jak Jezus został posłany przez Ojca i być świadkami w najdalszych częściach ziemi. Jezus przekazuje pewne podstawy na pięć różnych sposobów po to, aby apostołowie nie mieli wątpliwości co do tego, jakie będzie ich zajęcie po Jego odejściu. Pozostawił te słowa brzmiące w ich uszach. Jest jedna rzecz, którą Pan chciał, aby została wyryta w ich umysłach. To tak jakby mówił:

–         Jeśli wszystko inne czego was nauczyłem zapomnicie to nie wolno wam nigdy zapomnieć o tym!

Ci z nas, którzy spotykają się w kościołach domowych, muszą z odpowiedzialnością zająć się ostatnimi słowami Jezusa. Teoretycznie, mamy większą przewagę nad tymi, którzy spotykają się na bardziej tradycyjnych zasadach. Ponieważ my zazwyczaj nie wykorzystujemy naszych pieniędzy do wynajęcia pastora i opłacenia budynku, powinniśmy mieć całe nasze finanse do dyspozycji na ewangelizację naszych miast. Co więcej, kościół domowy jest znacznie łatwiejszy do reprodukowania niż tradycyjny. Aby założyć następny kościół domowy nie musimy wynajmować wyszkolonego duchownego, budować jakiegoś specjalnego, religijnego gmachu zwieńczonego krzyżem, bejcowanymi oknami, kazalnicą, ławami i organami. Wszystko, czego rzeczywiście potrzeba do założenia kościoła domowego to garstka ludzi, którzy kochają Jezusa i chcą razem iść za Nim. Z drugiej strony cała dynamika kościoła domowego może sprzeciwiać się nakazowi Chrystusa, aby wychodzić z Jego ewangelią. Często, gdy ktoś przychodzi do kościoła domowego to cieszą się oni tak bogatą i intymną społecznością wierzących, że mają tendencję do skupiania się tylko na tym, lekceważąc inne równie ważne sprawy jak ewangelizacja, uczniostwo, zakładanie kościołów. Nasze kościoły nie mogą funkcjonować tylko w oparciu wewnętrzny kierunek rozwoju, konieczny jest również zewnętrzny, ewangelizacyjny kierunek działania.

     Zbyt często kościoły funkcjonują z mentalnością fortecy. Widzimy moc Szatana i jego demonów i chcemy się zabezpieczyć przed mocą i zanieczyszczeniem grzechu, wycofujemy się i zbieramy razem w strachu. Niemniej, zamiast bronić siebie, powinniśmy być w ofensywie!  Jezus powiedział, że bramy piekła nie przemogą Jego kościoła (Mat. 16:18). W tym fragmencie kościół jest w ofensywie, a piekło jest stoi na ofensywnym stanowisku! Rozumiem to w ten sposób że, jeśli kościół odważnie i agresywnie zaatakuje królestwo Szatana przy pomocy ewangelii Jezusa Chrystusa to diabeł nie będzie w stanie skutecznie opierać się naszemu szturmowi. My zwyciężymy. My mamy moc i autorytet do inwazji na królestwo ciemności przy pomocy prawdy ewangelii i piekło nie jest w stanie zatrzymać nas. Niech ta prawda pochodząca z ust Chrystusa zachęci i podbuduje cię do owych ewangelizacyjnych wyczynów!   

     Jeśli to wszystko jest prawdą to w jak powinny się zaangażować domowe kościoły w zadanie zdobywania straconych i zakładanie nowych kościołów? Aby uzyskać jakieś wskazówki dla naszych kościołów, spójrzmy na to jak i gdzie pierwszy kościół ewangelizował.

    

     Gdzie ewangelizował pierwszy kościół?

 Często współczesna ewangelizacja polega na zapraszaniu niechrześcijan na

nabożeństwa. W tym popularnym podejś
ciu niedzielne spotkanie nastawiane jest na niechrześcijan w ten sposób, że wprowadzona jest profesjonalna muzyka, pantomima, praktyczne przesłania kierowane bezpośrednio do niewierzących i mówiące o takich sprawach jak finanse, stres, praca i rodzina. W ten sposób ma się nadzieję, że niewierzący zostaną pociągnięci do Chrystusa. Po ich nawróceniu zachęcani są do wzięcia udziału w odbywającym się w ciągu tygodnia studium biblijnym, gdzie będą mogli wzrastać w wierze. Niemniej podejście nowotestamentowe jest całkowicie przeciwne. Zamiast zapraszać straconych na kościelne spotkania, większość ewangelizacji odbywała się w ciągu tygodnia, gdy niewierzący spotykali się z wierzącymi, oraz były związane z apostolskimi pracownikami głoszącymi Chrystusa w publicznych miejscach. Spotkania kościoła były przeznaczona do budowania wierzących, a nie na rozmowy z niewierzącym (1 Kor. 14:3,5,12,17,26). Oczywiście, czasami niewierzący brali udział w zgromadzeniach kościoła (1 kor. 14:24-25), lecz spotkania nigdy nie były dla nich przeznaczone, lecz raczej miały wzmacniać kościół. Wydaje się, że w biblijnym modelu spotkanie jest po to, aby głosić Chrystusa innym w miarę jak Pan udziela możliwości przekazywania świadectwa i wtedy gdy ktoś przychodzi z wiarą do Chrystusa, zaprasza się go, aby zaczął spotykać się z innymi wierzącymi na naszych zbiorowych zgromadzeniach.

 

W jaki sposób ewangelizował pierwszy kościół?

        Pierwszy kościół potraktował słowa Jezusa poważnie i starał się być im posłuszny. Robili to na dwa sposoby. Mówiąc w ogólny kategoriach, apostołowie (ludzie zakładający kościoły) i ewangeliści starali się zdobywać tych, których nie znali przez głoszenie publicznie, podczas, gdy inni członkowie kościoła starali się docierać do tych, których znali w toku codziennych relacji. Apostolscy pracownicy głosili Chrystusa w Synagogach, na rynkach i brzegach rzek (Dz. 13:5, 14;  17:17;  16:13). Z drugiej strony reszta kościoła świadczyła przede wszystkim poprzez swoje codzienne kontakty z niewierzącymi. To dlatego Paweł napisał do nich (Kol. 4:5-6): „Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas. Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu” Piotr nawołuje podobnie: „Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej,… (1 Ptr. 3:15). Członkowie pierwszego kościoła mieli odpowiadać postronnym i być zawsze gotowi do obrony wobec każdego kto pyta. Te trzy fragmenty zdają się wskazywać na to, że pierwszy kościół zazwyczaj świadczył o przemieniającej życie mocy ewangelii tym, którzy byli już znani członkom a ewangelizacja była stylem życia, podczas gdy apostołowie (zakładający kościoły) mieli bardziej agresywne podejście w ogłaszaniu Chrystusa tym, których nie znali.         Jakie z tego wypływają implikacje dla kościołów domowych? Oznacza to, że ci, którzy z pośród naszych kościołów, których Pan obdarzył szczególnie i powołał do pracy ewangelizacyjnej (ewangeliści i zakładający kościoły) będą szukać miejsc do zwiastowania ewangelii Chrystusa tym, których nie znają. Być może zaangażują się oni w głoszenie na otwartym powietrzu, ewangelizacji ulicznej, świadczeniu od drzwi do drzwi czy rozdawaniu traktatów. Być może będą mieli okazję głosić w czasie różnych wydarzeń ewangelizacyjnych. Ponieważ gram na banjo wielokrotnie miałem okazję głosić do ogromnego tłumu świeckiej publiczności na koncertach i festiwalach.

Z drugiej strony inni członkowie zboru powinni modlić się i szukać sposobności do mówienia słowa Chrystusowego tym, z którymi mają kontakty jak uczniowie z klasy, sąsiedzi, współpracownicy, krewni, klienci i znajomi. Co więcej, powinniśmy regularnie starać się bywać w miejscach, gdzie możemy spotykać się z innymi nie-chrześcijanami. Możemy wziąć udział w jakiejś sąsiedzkiej działalności, grupie cywilnej czy grupie tańca ulicznego, aby nawiązywać kontakty. Możemy otworzyć nasze domy w czasie wakacji i zapraszać naszych sąsiadów. Możemy zapraszać niewierzących na obiad, możemy zacząć dochodzeniowe studium biblijne z którymś z naszych niezbawionych przyjaciół, który jest na tyle otwarty, aby dowiedzieć się, co Biblia ma do powiedzenia. Możemy poprosić naszych niewierzących przyjaciół, że możemy modlić się o ich życie. Byłem zdumiony odkrywając jak wielu naszych sąsiadów było prawdziwie samotnymi ludźmi, którzy przyjęli otwarcie pełną miłości przyjaźń. Gdy Bóg nam daje możliwość zaprzyjaźnienia się z niewierzącym, powinniśmy być po prostu sobą i pozwolić na to, aby nasze światło świeciło. Możliwości do okazywania ludziom miłości jest mnóstwo i w ten sposób stać się przyczyną wiecznej przemiany w ich życiu.

         Dodatkowo nasze kościoły powinny modlić się i obficie udzielać tym, których Bóg obdarował i powołał do ewangelizowania i zakładania kościołów. Apostoł Paweł często namawiał lokalne zgromadzenia, aby modliły się za niego i jego pracę ewangelizacyjną (Ef. 6:19-20;   Kol 4:3-4). W tych tekstach Paweł napomina wierzących, żeby modlili się za niego o odwagę do zwiastowania tajemnicy ewangelii oraz, aby Bóg otworzył drzwi ewangelii dla świata, aby mógł głosić tajemnicę Chrystusa. Co więcej, Paweł konsekwentnie nakazuje tym kościołom, które hojnie udzielają ze swoich finansów, aby wspierali jego ewangelizacyjne dzieło (Flp. 4:14-19;  2 Ko 8:1-5). Módlmy się za tych ludzi i dawajmy pieniądze tym, którzy zostali przez Boga wychowani jako ewangeliści i zakładający kościoły dziś.

         Ze wszystkich ludzi, którym kościół świadczy niektórzy będą już przez Boga przygotowani do przyjęcia Chrystusa i zbawienia. Co wtedy? Ten, kto przyprowadził kogoś do Chrystusa, jeśli to możliwe, powinien zacząć proces uczniostwa spędzając z nim czas, zachęcając go, odpowiadając na pytania jakie mogą mieć i będąc dla nich przykładem służby Chrystusowi. Gdy Bóg zbawia nowych wierzących możemy ich dodać do istniejącego kościoła lub zacząć zakładać nowe. Ponieważ kościoły domowe są ograniczonych rozmiarów (tylu ile może pomieścić dany dom), prawdopodobnie zaczniesz doświadczać trudności związanych ze wspólnym spotykaniem się, gdy liczba członków przekroczy 35 czy 40 osób. W tym momencie załóż nowy kościół! Możesz to zrobić przez rozdzielenie istniejącego lub przenieść kilka osób i zacząć nowy kościół, pozostawiając równocześnie poprzedni w znacznej części nietknięty. Osobiście wolę tę drugą metodę. Gdy ludzie zaczynają nawiązywać silne przyjaźnie w kościele, może być traumatycznym doświadczeniem rozdzielenie ich. Może się okazać znacznie mniej stresujące wziąć kilku nowych wierzących i obdarowanego w zakładaniu kościołów brata i uruchomić nowe spotkania w nowym miejscu. Można uczyć ich tego jak funkcjonować jako kościół i jak zdobywać swój socjalny krąg ewangelią Chrystusa. O ile szczęście dopisze, po jakimś czasie, Bóg wzbudzi z tej gr
upy nowych wierzących braci, którzy będą mogli służyć jako starsi, aby pasterzowali trzodzie. Teraz zakładający kościoły jest wolny, aby oddać się zakładaniu następnego nowego kościoła i w ten sposób proces zaczyna się od nowa.

         Oby Bóg pobudził tych z nas z domowych kościołów, aby pracowali nad wypełnieniem Wielkiego Nakazu, aby Jezus otrzymał chwałę i aby Jego królestwo rozszerzało się na cały świat.

Niektórzy wierzący są w nadnaturalny sposób obdarowani do ewangelizacji i/ lub  zakładania kościołów. Ich istnienie i służba ma nowotestamentowe wzorce, szczególnie w pionierskich przypadkach. Niemniej, nie wynika z tego, że każdy nowy kościół musi być zapoczątkowany przez prawdziwego pracownika zakładającego kościoły, ponieważ nie byłby to prawdziwy nowotestamentowy kościół. O ile ich praca jest potężną pomocą w zakładaniu kościołów to nie jest ona istotą, szczególnie tam, gdzie ewangelia już  była głoszona, a kościół jest dobrze ustabilizowany – wydawca.

 

/iпродвижение сайта

Kobiety niech milczą w zborze (NIE)

 

 1 Kor 14:34 

niech niewiasty na zgromadzeniach milczą,

bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą

poddane, jak i zakon mówi

    Niektórzy używają fragmentu z 1 Kor. 14:34-35 jako podstawy do uciszenia kobiet podczas zgromadzeń świętych. Z pewnością można zbudować z tego wersetu przypadek na uciszenie kobiet, niemniej wierzę, że są poważne powody ku temu, aby nie wyciągać takiego wniosku z tego tekstu.

    Zanim pójdziemy dalej, myślę, że będzie korzystne zastanowić się nad interpretacyjnymi decyzjami, jakie podejmujemy, gdy chodzi o Pismo. Dlaczego tak jest, że wierzący czytając tą samą Biblię dochodzą do bardzo różnych opinii na wiele tematów? R.C.Sproul może badać Pismo i napisać książkę zatytułowaną Chosen By God (Wybrani przez Boga), a Dave Hunt patrząc na to samo Pismo i pisze „What Love Is” (Czym jest miłość), a jego wnioski są diametralnie przeciwne do Sproul’a. Norman Geisler przystępuje do tego samego tematu w Chose But Free (Wybrani lecz wolni) i usiłuje znaleźć „zrównoważony punkt widzenia na boskie wybranie”. Jest oczywiste, że coś bardzo tajemniczego tutaj dzieje się, gdy ludzie interpretują Biblię. Gdyby każdy z was przeczytał tą książkę to okazało by się, że znajdują się tam pewne argumenty, które są przekonujące, inne, które sieją zamieszanie, jeszcze inne, które denerwują oraz takie, które są zupełnie nowe i takie, które są po prostu słabe. Wszyscy twierdzimy, że chcemy, aby Duch Święty objawiał nam prawdę Chrystusową, a jednak musimy być świadomi tego, że istnieją w każdym z nas złowrogie siły, które starają się powstrzymywać nas, w różnym stopniu, od poznawania myśli Pańskiej. Nawet ci o najszczerszych motywacjach mogą dojść do błędnych wniosków opartych na ograniczonej perspektywie i niepełnych informacjach. To prowadzi nas ponownie do dostrzeżenia wagi pokory,  gdy zajmujemy się Słowem wraz z naszymi braćmi i siostrami. Pokorna osoba jest prawdziwie otwarta na naukę, gotowa do słuchania innych możliwych poglądów i mająca pragnienie, aby zmieniać swoje stanowisko wobec przekonujących dowodów. To co powoduje, że staram się, aby  przekonywał mnie ten sposób myślenia, który wydaje mi się „jasny”, choć ty sam możesz pozostać nie przekonany, ponieważ wydaje się to „niejasne”, jest zjawiskiem niełatwym do rozwikłania. Jednak nadal musimy słuchać siebie nawzajem w miłości i modlić się, aby Duch przełamywał nasze uprzedzenia i ciemności światłem Jego prawdy.

    Mając te podstawowe myśli w pamięci, chciałbym zasugerować kilka powodów, dla których używanie tekstu z 1 Kor. 14:34-35 do uciszania kobiet na zgromadzeniach świętych jest bardzo wątpliwe. Po pierwsze, wydaje się, że proroctwo z Dz. 2:17-18 musi być jakiegoś rodzaju hermeneutycznym priorytetem w tej dyskusji. Czytamy, że w erze Mesjasza Duch będzie pobudzał mężczyzn i kobiety do prorokowania. Jeśli więc Paweł pragnął, aby prorokowanie zajmowało centralne miejsce na zgromadzeniu świętych to czy może nas to prowadzić do wniosku, że tylko mężczyźni mogą prorokować na takich spotkaniach? Czy nie byłoby naturalne i zgodne z Dz. 2:17-18, aby obie płci brały udział w prorokowaniu? Piotr wyraził wypełnienie proroctwa Joela 2:28 wskazując na kobiety i mężczyzn w nadnaturalny sposób mówiących obcymi językami. Twierdzi się, w reakcji na to, że dzień Zielonych Świąt nie był zgromadzeniem kościoła. To nie jest prawda. 120 uczniów, mężczyzn i kobiet, modliło się w górnej komnacie (Dz. 1:13-15). Zielone święta wydarzyły się w atmosferze zbiorowego zgromadzenia z gorliwą modlitwą przekazywaną przez przedstawicieli obu płci. Kobiety nie milczały w górnej komnacie i nie milczały w dniu, gdy formalnie rozpoczął swoje istnienie ekklsia.

    Dalej trzeba zauważyć, że aby utrzymać stanowisko o milczeniu kobiet, należy czytać list Pawła od końca ku początkowi. Z przebiegu myśli Pawła 1 Kor 11:1 do 14:34-35 nigdy nie doszedłbyś do tego, że kobiety mają milczeć na zgromadzeniu opisanym w rozdziale 14. W 1 Kor. 11:2-16 Paweł przedstawia swoją troskę o to, aby kobiety modliły się i prorokowały poprawnie. Pogląd jakoby 1 Kor. 11:2-16 nie zakładał spotkania świętych obu płci jest bardzo mniejszościowy. Znakomita większość egzegetów i komentatorów – nawet wśród tych, którzy całkowicie wierzą w to, że kobiety mają milczeć – zgadza się, że jest tutaj na uwadze „służba uwielbienia”. Zgodnie z Dz. 2:17-18Paweł nie miał problemu z kobietami modlącymi się i prorokującymi na zgromadzeniu. Przedmiotem jego troski było to, aby było to czynione właściwie. W następnej części, 1 Kor. 11:17-34, oczywiste jest założenie, że kobiety biorą udział w Wieczerzy Pańskiej. W rozdziale dwunastym nacisk jest położony na to, że każdy święty jest obdarowany i ma coś ważnego do udzielenia, aby ciało było zdrowe. Z tego punktu widzenia nie ma wyłączenia z tego kobiet. W rozdziale trzynastym Paweł pokazuje centralną wagę miłości w naszym podejściu do siebie nawzajem w Ciele. Z pewnością kobiety nie są z tego wyłączone! Następnie w rozdziale czternastym mówi o zgromadzeniu braci i dokonuje korekty pewnych rzeczy, które były niezrównoważone. Ta korekta wydaje się zakładać, że całe Ciało, kobiety i mężczyźni, bierze udział: „kto mówi językami,… kto prorokuje,… chciałbym, abyście wszyscy mówili językami,…niech ten, kto mówi językami,… Jeśli tedy cały zbór [mężczyźni i kobiety] zbiera się na jednym miejscu i wszyscy językami niezrozumiałymi mówić będą,…lecz jeśli wszyscy prorokują,… gdy się schodzicie, każdy z was ma dar śpiewania hymnów, łaskę nauczania (B.T),…wszyscy możecie kolejno prorokować, aby się wszyscy czegoś nauczyli…” Nie ma w Pawła argumentacji aż do tej chwili niczego, co sugerowało by, że tylko wierzący mężczyźni biorą czynny udział. Jest bardzo naturalne, gdy całe ciało wnosi jakiś wkład. Po to, aby zachować pozycję o milczeniu kobiet i uniknąć tego jasnego wniosku, że dla Pawła uczestniczą wszyscy wierzący, trzeba stwierdzić, że „bracia” w tym kontekście oznacza wyłącznie mężczyzn. Taki odzew jest arbitralny i całkiem poza Pawłowym systemem wnioskowania. Czytanie tego listu do przodu daje udział wszystkim. Rozpoczęcie od 1 Kor.  14:34-35 i pójście wstecz skutkuje ukazaniem 11:34-35 jako środka do usunięcia naturalnego przepływu myśli w kontekście, który wydaje się obejmować wszystkich świętych, co jest bardzo wątpliwym sposobem interpretacji Pisma. Bardziej prawdopodobnym wnioskiem wydawało by się założenie, że zakaz 11:34-35 ma jakieś inne wyjaśnienie i nie miał służyć całkowitemu uciszeniu sióstr na zgromadzeniu.

  &nb
sp; Dalej, wydawało by się bardzo dziwną sytuacją, gdyby kobiety mogły prorokować wszędzie indziej, poza tym miejscem, które Paweł widział jako najbardziej liczące się – na zgromadzeniem świętych. Bardzo wyraźnie przypisuje on centralne miejsce proroctwa na zgromadzeniach świętych. Czyni takie stwierdzenia jak: „gdy się zbieracie i wszyscy prorokują”, a stanowisko milczenia kobiet każe nam wierzyć, że są one wykluczone z takiej aktywności na zgromadzeniu. Czyż nie byłoby bardziej naturalne założenie, że jeśli mężczyźni i kobiety prorokują w Mesjańskiej erze to będą to robić tam, gdzie liczy się to najbardziej – na zgromadzeniach typu 1 Kor 14?   Co z czterema córkami, dziewicami Filipa, które prorokowały (Dz. 21:9)? Czy mamy przypuszczać, że te obdarowane niewiasty nie prorokowały w kontekście zgromadzenia świętych, gdzie taka aktywność ma być centralnym punktem? Powtórzmy, naturalnym  byłoby założyć, że prorokujące kobiety mają swoje miejsce w 1 kor. 11:2-16. Zachowanie pozycji „milczenia kobiet” prowadzi nas do nienaturalnego wniosku, jakoby prorokowanie kobiet mogło mieć miejsce tylko poza miejscem, które Paweł widział jako najważniejsze, wewnątrz zgromadzenia ciała opisanego w 1 Kor. 14.

    Sprzeciwia się to dokładnie temu, za czym wszyscy stoimy – otwartych zebraniach o wzajemnym współudziale. W tym wszystkim, niemal połowa kapłaństwa ma być cicho. To faktycznie sprowadza się do spotkań, w których biorą udział wyłącznie mężczyźni. Z drugiej strony, Paweł mówi, że (B.W-P) „Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was [hekastos] już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania..” (1 Kor. 14:26). Jest to następny powód do tego, aby wątpić czy korzystanie z 1 Kor. 14:34-35 do uciszania sióstr jest właściwe. Wydaje mi się, że Paweł pragnie, aby kobiety brały udział w błogosławieństwie ich mężów, choć w poddaniu im.

    Może okazać się pomocne rozważenie ogólnej służby Słowa w zgromadzeniu. Chrystus rządzi ekklesia przez Swoje Słowo. To Słowo ma wiele celów – zachęta, pociecha, nawoływanie, karcenie – i pojawia się różnymi sposobami – śpiew, nauczanie, prorokowanie, różne słowa, którymi bracia się dzielą. Pamiętaj, że w NT nawet śpiew jest częścią nauczania i wymiaru strofowania naszego wspólnego życia (Ef. 5:19; Kol. 3:16). Paweł nie ma problemu ze śpiewającymi czy prorokującymi kobietami, lecz kobiety, zgodnie z 1 Tym 2:11-12 nie mają publicznie nauczać zgromadzenia. Siostry biorą udział w służbie powszechnego nauczania w kościele na wiele różnych sposobów, ponieważ nawet wtedy, gdy prorokują inni czegoś się uczą. Służba Słowa Chrystusowego jest dana całemu zgromadzeniu i jest wyrażana różnymi sposobami. W tym wszystkim, nie wydaje się, aby od kobiet wymagano milczenia.

    O czym więc 1 Kor. 14:34-35 mówi? Badałem to przez wiele lat i najbardziej sensowne, co mogę z tego uzyskać zawiera się w podsumowaniu uczynionym przez dr Richard’a Pratt’a i R. McLaughlin’a: „w miarę jak zaczyna [Paweł] definiować te sprawy coraz wyraźniej (w 1 Kor. 14:26) ogłasza ogólną politykę, która mówi, że wszyscy powinni przychodzić na uwielbienie przygotowani do wykorzystania swoich duchowych darów … Z punktu widzenia Pawła nie powinno być widzów w tym czasie. Każdy powinien przynieść jakiegoś rodzaju dar czy to zwykły (np. hymn), czy to nadzwyczajny (np. objawienie)… Cała aktywność na zgromadzeniu musi być kierowana ku zbudowaniu i wzmacnianiu kościoła… Paweł stosuje tę generalną zasadę do takich rzeczy jak: mówienie językami (14:27-28); proroctwa (14:29-33); kobiety (14:34-35). …Polecenie, aby rozważać to, co jest mówione (14:29) podnosi szczególną sprawę dotyczącą żon. Jest prawdopodobne,  że Paweł miał tutaj (jak w 11:2-16) na myśli żony, a nie kobiety w ogóle. W jaki sposób żony mogą szanować swoich mężów, którzy prorokują i równocześnie osądzać to, co ich mężowie mówią? …Należy pamiętać o tym, że Paweł nie wierzył w to, że kobiety nie powinny nic mówić w kościele. W 11:5,13 wyraźnie uznaje ich prawo do modlitwy i prorokowania. Raczej, nie powinny zadawać pytań… W tym kontekście, w szczególny sposób zabrania żonom kwestionować swych mężów w kościele. Wydaje się, że najlepiej czytać ten fragment pamiętając o sprawie żon szanujących swych mężów w czasie publicznego zgromadzenia… było ważne, aby żony nie wprawiały w zakłopotanie swoich mężów przez kwestionowanie ich proroctwa publicznie. („Love is Our Guide: 1 Kor. 14:1-40” IIIM Magazine Online, 24:4, 2002, pp 8,9; www.thirdmill.org/files/english/new_testament/;another excellent study, “What Did the Apostle mean By, “a kobiety niech milczą w zborze”, by RustyEnterkin, can be seen at www.thingstocome.org/silence.thm)

    Kluczowym założeniem stanowiska milczenia kobiet jest to, że 1 Kor. 11:2-6 nie odnosi się do takich zgromadzeń jak opisane w 1 Kor. 14. Pomimo, że większość egzegetów zgadza się z tym, że ten tekst odnosi się do takich zgromadzeń, adwokaci milczenia kobiet utrzymują, że większy kontekst prowadzący do 1 Kor. 11:2016 dotyczy jedzenia posiłków w prywatnych okolicznościach, a nie dotyczy spotkań kościoła. Nie wydaje się to być całkowicie prawdziwe. W 1 Kor 10:14-22 Paweł szczególnie wspomina Wieczerzę Pańską, „nie możecie mieć społeczności ze stołem pańskim i z demonami”. Dalej, w 11:2, „A chwalę was, bracia, za to, że we wszystkim o mnie pamiętacie i że trzymacie się pouczeń, jakie wam przekazałem”, co sugeruje zmianę tematu, którym Paweł dalej zamierza się zająć. Ten temat, jak zauważa Ben Witherington III, odnosi się do „modlitwy i prorokowania na chrześcijańskim zgromadzeniu” (Conflict & Community in Korinth, Eerdmans, 1994 , p.235).

    Trudność w ułożeniu wszystkiego w czarno-białych kolorach może być pokazana na przykładzie Steve Atkinson’a, który sugeruje, że „to milczenie jest ograniczone do mówienia”. Wierzy on, że „kobieta ma nie czynić komentarzy przeznaczonych dla całego zgromadzenia”. Lecz Ef 5:19 określa śpiew jako „mówienie jedni do drugich”. Czy znaczy to zatem, że kobieta nie może śpiewać na zgromadzeniu? Mówi się również, że układanie pieśni ma zawierać „nauczanie lub ponaglenie” (Kol. 3:16). Co więc, jeśli Pan da siostrze do zaśpiewania w zgromadzeniu pieśń? Czy to jest złe? Czy ma ona nauczyć męża, aby mógł to zaśpiewać grupie? Znamy taki fakt, że kobiety głośno wyrażały modlitwy słyszane przez 120 uczniów  w Górnej Komnacie i że wybuchły obcymi językami, cudownym dziełem Bożym, w dzień Pięćdziesiątnicy. Sugerować, że siostry mogą oferować tylko mówioną modlitwę bezpośrednio do Pana, lecz niesłyszalną dla całeg
o kościoła, jest skrajnym i nieuprawnionym ograniczeniem.

    Wielu uważa, że ważne jest to, że zaczynając od ojców kościoła przez późniejsze czasy kościół generalnie miał zwyczaj uciszania kobiet. Oczywiście, będąc uczciwym, należy powiedzieć, że mieli oni również zwyczaj uciszania w kościele także mężczyzn! Zablokowali oni kapłaństwo wierzących i hierarchia przejęła całą służbę. Nie wydaje mi się, aby Steve powiedział również, „warte zwrócenia uwagi jest również to, że ojcowie kościoła praktykowali chrzest niemowląt, Wieczerzę Pańską jako sakrament i supremację biskupa”. Ci ojcowie zachowywali bardzo niebiblijny pogląd na kobiety jako osoby, trudno jest więc cytować ich jako wartościowy przykład na uciszanie kobiet w kościele (cf. Uta Ranke-Heinemann, Eunuchs for the Kongdom of heaven: Women; Sexuality & the Catholic Church, Penguin, 1990, 360pp). Skoro ci pierwsi ojcowie kościoła tak bardzo mylili się w tak wielu kluczowych kwestiach to można po prostu rozważać to, że ich postrzeganie roli kobiety w kościele mogło być błędne.

    Steve sugeruje, że ów fragment ograniczający służbę kobiet oznacza „zabezpieczenie kobiety przed ciężarem przywództwa i przejmowania funkcji mężczyzn”. Skoro Paweł sankcjonuje modlitwę i prorokowanie sióstr w 1 Kor. 11:2-16 to wierzę, że jest błędem wyznaczać te funkcje jako męskie. Dz. 2:17-18, 1 Kor 11:5 i Dz. 21:9 udziela możliwości modlitwy i prorokowania kobietom, a nie tylko mężczyznom. Odpowiedzią na to, aby kobiety nie przyjmowały funkcji przywódczych w kościele nie jest utrzymywanie ich w milczeniu, lecz to, aby się modliły, prorokowały pod nadzorem i z błogosławieństwem swoich mężów. Postulowanie, jakoby wypowiadanie przez kobiety słów do całego zgromadzenia miało być funkcjonowaniem jako mężczyzna jest bez biblijnego poparcia. Mężczyźni i kobiety mają mówić do siebie nawzajem jako sługi ku zbudowaniu.

    Skoro tok myśli Pawła w 1 Kor. 11-14:33 wyraźnie obejmuje kobiety to byłoby mądrzej przyjąć, że 14:34-35 nie ma na celu całkowitego ich uciszenia. Skoro proroctwo jest jednoznacznie centralnym punktem zgromadzenia opisywanego w 1 Kor. 14 to byłoby w tym kontekście naturalne widzieć kobiety prorokujące, a przecież współudział mężczyzn i kobiet jest z pewnością sugerowany przez uniwersalny język jak Paweł stosuje: „wszyscy prorokują”. Zatem ścisłe zastosowanie nie jest uzasadnione i konieczne, wobec poważnych kontekstowych rozważań. Biblijne „pełne miłości” podejście pozwoli kobietom mówić we właściwy sposób i brać poważnie wyrażane przez Pawła obawy. Wziąć ograniczenie z wersów 14:34-35 i wczytywać je wstecz do poprzednich rozdziałów nie jest solidną heremeneutyczną metodą. Bracia czytali list do przodu, a nie wstecz. Kobiety są obecne aż do 14:33, zatem ścisłe zastosowanie wyciąga złe wnioski z bardzo dyskusyjnego wykorzystania tego tekstu.

    Powtórzmy, wracamy do tego, w jaki sposób każdy z nas jest przekonywany przez pewne dowody, gdy podejmujemy interpretacyjne decyzji co do tekstów z Biblii. Dla mnie jest oczywiste, że kobiety są obecne w toku rozważań Pawła, a zatem jest dopuszczeniem do nieczystej interpretacji tego, co czyste, wyciąganie wniosku, jakoby Paweł miał na myśli całkowite uciszenie ich w 14:34-35. Wierzę, że waga dowodów przeważa w stronę właściwego współuczestnictwa kobiet, a nie ku ich milczeniu. Prawda jest taka, że możesz wyciągnąć widoczne przypadki z tekstów zarówno o uczestnictwie jak i milczeniu sióstr. Wobec bezpośredniej zapowiedzi w dniu Pięćdziesiątnicy, że bracia i siostry będą prorokować, i wobec faktu, że proroctwo ma być w centrum spotkania typu 1 Kor. 14, wierzę, że lepiej jest, popełnić błąd po stronie zgody na funkcjonowanie sióstr, niż podejmowanie prób rozwiązania sprawy przez ich uciszenie.

/spanPowtórzmy, wracamy do tego, w jaki sposób każdy z nas jest przekonywany przez pewne dowody, gdy podejmujemy interpretacyjne decyzji co do tekstów z Biblii. Dla mnie jest oczywiste, że kobiety są obecne w toku rozważań Pawła, a zatem jest dopuszczeniem do nieczystej interpretacji tego, co czyste, wyciąganie wniosku, jakoby Paweł miał na myśli całkowite uciszenie ich w 14:34-35. Wierzę, że waga dowodów przeważa w stronę właściwego współuczestnictwa kobiet, a nie ku ich milczeniu. Prawda jest taka, że możesz wyciągnąć widoczne przypadki z tekstów zarówno o uczestnictwie jak i milczeniu sióstr. Wobec bezpośredniej zapowiedzi w dniu Pięćdziesiątnicy, że bracia i siostry będą prorokować, i wobec faktu, że proroctwo ma być w centrum spotkania typu 1 Kor. 14, wierzę, że lepiej jest, popełnić błąd po stronie zgody na funkcjonowanie sióstr, niż podejmowanie prób rozwiązania sprawy przez ich uciszenie.

сайта

Kobiety niech milczą w zborze 2 (TAK)

 

10. „Haniebne” (14:34) nie znaczy „przynoszące wstyd” (lub (hańbiące”).  Podejmując widoczne wysiłki znalezienia wartościowych argumentów na rzecz takiego przeczytania przykazania o milczeniu kobiet, aby wyglądało ono na nieprawdopodobne, niektórzy sugerują, że właściwe tłumaczenie tutaj powinno brzmieć „obsceniczne” (nieprzyzwoite), po czym wołają: „Głosy naszych sióstr nie są obsceniczne!”. Prostym faktem jest to, że greckie podkreślenie „hańbiące” (1 Kor. 14:35) nie oznacza „obsceniczne”. „Obsceniczne” jest słowem zbyt daleko idącym, zbyt mocnym. „Przynosić wstyd”, „hańbić” pochodzi od aischros (#150) i jest zdefiniowane przez leksykon jako: „wstyd, złe, niehonorowe”. Aischros jest używane w innych miejscach Biblii w odniesieniu do nieczystego zysku (Tyt.1:11), kobiet, które maja krótkie włosy, mężczyzn z długimi włosami (1 Kor.11:6). Nie mogę znaleźć takiego leksykonu, który sugerował by, że podstawowe znaczenie to „obsceniczne”. W istocie, ci, którzy tak mówią, podnoszą taki słaby argument usiłując sprawić, aby ten biblijny nakaz wydawał się śmieszny i nie miał prawdopodobnie apostolskiego pochodzenia.

11. 1 Kor. 14 (milczenie) nie sprzeciwia się 1 Kor. 11 (proroctwo).

A. Faktem jest, że w 1 Kor.11 (modlitwa i proroctwo) nic szczególnego nie wskazuje na to, że ma to być w warunkach zgromadzenia kościoła. Wyciąganie takiego wniosku jest przypuszczeniem.

B. Szerszy kontekst prowadzący do 1 Kor. 11 dotyczy spożywania jedzenia w warunkach prywatnego posiłku, a nie zebrania kościoła.

1.     Takie prywatne okoliczności są omawiane od ósmego rozdziału (jedzenie ofiarowane bałwanom. Pełnym troski wołaniem jest tutaj: „Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych” (8:9).

2.     1 Kor. 9 (prawa apostoła do pełnego zaopatrzenia) jest napisany jako przykład tego, jak dalece Paweł nie chce być kamieniem potknięcia. Więc, „myśmy jednak z tego prawa nie skorzystali, ale wszystko znosimy, aby żadnej przeszkody nie stawiać ewangelii Chrystusowej” (9:12b) i „oddałem się w niewolę wszystkich, abym jak najwięcej ludzi pozyskał” (9:23).

3.     Zatem 1 Kor.10 wraca do głównego tematu pożywienia poświęconego bałwanom (a nie mowy o kamieniach potknięcia). Paweł zaczyna od ostrzeżenia pochodzącego z historii Izraela „A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków” (10:11). Następnie, aby wesprzeć swoją argumentację powołuje się na Wieczerzę Pańską: „…uciekajcie od bałwochwalstwa…nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów”(10:14,21), po czym, jako wniosek do tematu pożywienia ofiarowanego bałwanom nawołuje: „czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą,… nie dawajcie zgorszenia nikomu” (10:31, 32).

4.     Nie ma zatem żadnego powodu uważać, że Paweł po prostu, nagle i bez wprowadzenia zaczyna pisać w jedenastym rozdziale o spotkaniach kościoła. Zatem 1 Kor. 11a najprawdopodobniej zajmuje się tym, co może dziać się w warunkach spotkania prywatnego, z dala od zgromadzenia kościelnego, jak wtedy, gdy Debora poszła do Baraka z osobistym słowem od Pana (Sdz. 4), Hulda miała prywatną audiencję z reprezentantami króla (2 Kr.22), czy Anna miała szczególną rozmowę z rodzicami Jezusa wśród krzątaniny w świątyni (Łuk 2). Skoro 99% życia modlitewnego człowieka odbywa się poza spotkaniami kościoła, to wszystko razem ma sens.

C. Faktyczne polecenie dotyczące spotkań kościoła najwyraźniej nie zaczyna się, aż do siedemnastego wersetu jedenastego rozdziału (11:17): „a dając to zalecenie, nie pochwalam, że nie schodzicie się ku lepszemu, ale ku gorszemu. Słyszę bowiem najpierw, że gdy się jako zbór schodzicie…” Takie stwierdzenie sugeruje, że poprzednie informacje dotyczyły modlitwy i proroctwa wypowiadanych poza zebraniami kościoła.

D. 1 Kor.14 wyraźnie odnosi się do zgromadzeń kościoła i naucza o milczeniu kobiet. W 1 Kor.11 (modlitwa i proroctwo) nigdzie nie jest określone, że odbywa się to w czasie takiego spotkania. Pozwalając na to, aby to co jasne, interpretowało niejasne, logicznym wnioskiem jest to, że modlitwa i proroctwo omawiane w 1 Kor. 11 pojawia się nieformalnie, poza spotkaniami zboru, w czasie, gdy kobiety mogą mówić.

E. Faktem jest, że Paweł był w Koryncie przed napisaniem tego listu do nich, a faktycznie to on założył ten kościół. Już tam wcześniej czegoś osobiście nauczał na temat mówienia kobiet. Zatem, zanim przeczytali jego list, Koryntianie, mieli świadomość tego, jakie jest Pawła stanowisko w sprawie mówienia kobiet na zgromadzeniu (jakiekolwiek te przekonania były). Zakładając, że kobiety już wtedy milczały w zborze, ze względu na wcześniejsze polecenia Pawła, wtedy gdy czytano 1 Kor. 11 (o modlitwie i proroctwie) to czytelnicy automatycznie rozumieli to, że Paweł miał na oku okoliczności nieformalnej modlitwy i proroctwa, a nie spotkania kościoła z 1 Kor. 14.

F. Sposób użycia słowa „kościół” w 11:16 niekoniecznie musi odnosić się do spotkań kościoła jako takiego, lecz raczej do ogólnego życia chrześcijańskiego w różnorodnych geograficznych miejscach. Idea jest taka, że żaden z „kościołów” nie powinien akceptować cudzołóstwa (grzech, który z pewnością nie pojawia się na rzeczywistych zgromadzeniach), ani żaden kościół nie powinien przyjmować innych zwyczajów dotyczących nakrycia głowy.

G. Jednym z powodów używania „nakryć głowy” wzgląd na aniołów – „ze względu na aniołów” (11:10). Aniołowie mogą być obecni na zgromadzeniu, lecz mogą również nakierować prywatne spotkanie na proroctwo i modlitwę. Miejmy nadzieję, że znacznie więcej proroctwa i modlitwy dzieje się w tygodniu niż w ciągu kilku godzin niedzielnego zgromadzenia. Jeśli zamierzonym nakryciem głowy są długie włosy (11:15), kobieta będzie miała je dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, a dokładniej zawsze wtedy, gdy będzie się modlić lub prorokować.

H. Zgodnie z tym, co pisze Gordon Fee: „było tradycją niektórych egzegetów, szczególnie
w niektórych protestanckich tradycjach, utrzymywać, że kobiety rzeczywiście nie modliły i się nie prorokowały, lecz język Pawła dotyczył tylko sytuacji, gdy były one obecne na nabożeństwach, gdzie odbywała się modlitwa i proroctwo, lub w ich prywatnych okolicznościach (NIC on First Corythians, p. 497, footnote #22).

12. Nie były potrzebne długie wyjaśnienia. Tak się złożyło, że kultura hellenistyczna po prostu była spójna z Bożym porządkiem w tym miejscu. Po pierwsze, w żydowskich synagogach kobietom nie wolno było mówić publicznie i wielu wierzących miało takie wychowanie. Po drugie,  grecki biograf Plutarch napisał, że głos skromnej kobiety nie powinien być wyrażany publicznie i że powinny tak się wstydzić tego, że są słyszane publicznie, jak wstydzą się nagości (Reinecker, Linguistic Key, 438). Po trzecie, w całym pogańskim świecie kobiety były (całkowicie błędnie) uważane za pośledniejsze od mężczyzn (Guthrie, New Testametn Theology, 774). Po czwarte, faktem jest, że kobietom nie wolno było przemawiać na zebraniach greckiego państwowego, miejskiego ekklesia (Piper and Gruden, Recovering Biblical Manhood and Womanhood p.153). To wyjaśnia dlaczego niepotrzebne były długie wyjaśnienia, aby poprzeć to zalecenie. Jak już wcześniej zaobserwowano, kobiety już wcześniej milczały na zgromadzeniach. Nie jest to nowa praktyka.

         Mając taki historyczny kontekst, gdyby Paweł chciał, aby kobiety mówiły w  kościele to musiałby napisać bardzo obszernie, aby wyjaśnić tą nienormalną praktykę. Niemniej jednak, nie ma takich argumentów w NT. Zamiast tego, jest polecenie milczenia; przykazanie, które nie jest oparte na kulturowych zasadach z czasów Pawła, lecz uniwersalnej praktyce wszystkich kościołów, zgodnej z wydźwiękiem pism hebrajskich („Zakon” z w. 34), z „przykazaniem Pańskim” (14:37). W przeciwieństwie do tej kultury Paweł z pewnością wyrażał równość płci (Gal. 3:28), lecz nadal zachowywał zarządzone przez Boga poddanie żon mężom (1 Kor. 11: 1 Kor. 14, Ef. 5:22 i n.; Kol 3:18, 1 Tim 2:11-13). Ten rodzinny porządek powinien być z pewnością zachowywany również w okolicznościach zgromadzenia kościoła. Jest to sprawa funkcjonowania i porządku, a nie równości.

13. 1 Kor. 14:33b-34 nie jest cytatem.  Jednym ze sposobów uniknięcia zgorszenia tekstem 1 Kor. 14:33-35 jest wstawienie tego w cudzysłów jako cytat! Potraktowany w taki sposób ten fragment jest uznany za cytat z listu, który napisali Koryntianie do Pawła (1 Kor. 7:1) a 14:36-38 stanowi wtedy szokującą odpowiedź Pawła na ich absurdalny pomysł. Taki schemat postępowania jest nieprawdopodobny z kilku względów:

  1. takie podejście jest, mówiąc delikatnie, bardzo subiektywne i spekulacyjne, a w rzeczywistości jest to myślenie życzeniowe.

  2. Byłby to zupełnie inny sposób cytowania niż te, które Paweł stosuje w 1 Liście do Koryntian, a które są bardzo krótkie (ten byłby długi).

  3. Paweł niekoniecznie nie zgadza się z tym cytatem jaki podaje, lecz zwyczajnie uściśla go. Tutaj, podobno, całkowicie miałby się z nim nie zgadzać.

14. 1 Kor.14:33b-35 znajduje się we wszystkich greckich rękopisach. Gordon Fee sugeruje, że jest to komentarz (dodatek), którego nie powinno być w Biblii wcale. Podejrzewa, że został dodany później przez jakiegoś nadgorliwego (i szowinistycznego?) pisarza. Taki dodatek z pewnością jest możliwy, lecz jakie są dowody wskazujące na to, że takie coś miało miejsce? Komentarze zwykle są wykrywane wtedy, gdy odnajdują się greckie oryginały, które pomijają to, co inni dołączyli. Nie jest tak w przypadku tego fragmentu. Paragraf o milczeniu kobiet jest przesunięty na koniec czternastego rozdziału w nowszych manuskryptach (i wydaje się, że lepiej tam pasuje), lecz mimo wszystko jest obecny we wszystkich liczących się znanych greckich rękopisach (The Greek New Testament, USB, 1974, p. 611).

15. Milczenie jest nakazem Pańskim. 1 Kor 14 nie jest „zwykłą” opinią ap. Pawła, lecz raczej nakazem Pańskim (14:37). Pomijając to, że jest to zgodne z kulturą pierwszego wieku, to nie chodzi tu o rozważania kulturowe. Paweł był apostołem, pisarzem Pisma, piszącym to, co otrzymał od Samego Jezusa jako bezpośrednie przykazanie i nie podlega to rewizji bardziej niż jakikolwiek inny nakaz biblijny. Twierdzenie, że nie obowiązuje on współczesnych chrześcijan nie jest niczym innym, niż stwierdzeniem, że nie obowiązują nowotestamentowe przykazania dotyczące świętości. Jezus powiedział: „Kto ma przykazania moje i je przestrzega, miłuje mnie”. Wszyscy, którzy miłują Jezusa potraktują poważnie te rzeczy, które On nakazał i będą starali się wypełnić je zgodnie ze swym najlepszym zrozumieniem.

         Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie sugeruję tutaj, że ci wszyscy, którzy mają inny punkt widzenia niż mój nie kochają Pana. W trakcie tej debaty należy również uważać, aby nie stracić z pola widzenia rzeczy bardziej fundamentalnej. Wielu braci (jak mój tworzysz Dan Trotter), którzy stosują 1 Kor. 14:33b-34 inaczej niż ja to opisałem powyżej nadal utrzymują bosko stworzone rozróżnienie płci. Obaj wraz z Danem zachowujemy wartość męskości i kobiecości, oboje odrzucamy stanowisko, które miesza mężczyzn i kobiety i robi z nich „osoby” bezpłciowe i bez wyrazu. Oboje cenimy różne role, jakie spełniają w rodzinie i kościele; wierzymy, że Pismo naucza o tym, że te role są inne. To w czym się nie zgadzamy dotyczy zastosowania Pisma do tej różnicy ról.

Wniosek

Czasami, ci którzy „usprawiedliwiają” fragmenty Pisma, które wydają się ograniczać rolę kobiety w służbie, nie dostrzegają ogólnego obrazu Bożego porządku w rodzinie, ustanowionego w czasie stworzenia i dalej zawartego zarówno w Starym i Nowym Przymierzu. Kościół przede wszystkim składa się z rodzin. Pan stworzył i obdarował mężczyzn i kobiety chwalebnymi rolami w służbie. Prawdziwe zrozumienie Bożego porządku zarówno w rodzinie jaki i w kościele sprawia, że zdajemy sobie sprawę z tego, że te „ograniczające fragmenty” nie tyle mają zadanie restrykcyjne co ochronne. Chronią one kobiety przed ciężarem przywództwa i spełniania męskiej roli. Zachęcają one również mężczyzn do tego, aby byli przywódcami sługami. Prezentuje nam również obraz Chrystusa i Jego Oblubienicy, kościoła, który jest poddany Głowie, Chrystusowi.

Milczenie kobiet jest zarówno przedmiotem lekcji jak i zastosowania porządku, który ma mieć miejsce zarówno w rodzinie jaki i w kościele. Zachęca mężczyzn do tego, aby przejmowali prowadzenie na zgromadzeniach, aby byli odpowiedzialni za to, co się dzieje, aby brali udział w mowie,
zaczynali artykułować swoje myśli, uczyli się być przywódcami itd. Pewna żona, na przykład, z zazdrością obserwowała, że im bardziej milczała w czasie interaktywnego spotkania kościoła, tym bardziej jej pasywny mąż przemawiał i przejmował przywództwo. (np. 1 Ptr. 3:1-2).

Ta poważna kwestia ma daleko szersze konsekwencje bez względu na to, jak stosowana. Wszyscy musimy zrobić coś z tym fragmentem, co najmniej w tygodniowym zastosowaniu i dla mnie prostota pojmowania wartości Słowa Bożego jest jedynym podejściem, jaki daje mi pokój. Celem napisania powyższego było zaoferowania biblijnej alternatywy na przeważające współcześnie podejście, a nie atakowanie tych, którzy mają inny punkt widzenia. Nie było mi wygodne trzymanie się tego i, szczerze mówiąc, czasami wolałbym nie widzieć tego tak, jak widzę. Przez lata otrzymywałem ogromne ilości protestów wobec mojego zrozumienia tego fragmentu, gdzie moje motywacje a nawet pochodzenie było kwestionowane! Niektórzy uważają, że jestem częścią „diabelskiego planu wykręcania Pisma”. Dotkliwie więc odczuwam wagę okazywania szacunku tym, którzy szczerze trzymają się innego punktu widzenia. Tych czytelników, którzy jeszcze nie podjęli decyzji jak stosować 1 Kor.14:33b-34 proszę, aby zdali sobie sprawę z tego, że nie możemy tak po prostu wetknąć głowy w piasek i uważać, że te wersety nie istnieją. Jak ostrzegał Paweł: „Kto nie uznaje tego, sam nie jest uznany” (14:38). 

 раскрутки сайтов

Przekleństwa 01 – Po co książka o przekleństwach?


Autor niniejszej książki jest podróżnym duchownym. Jeździ z posługą uzdrawiania ponad 40 tygodni w roku, dzięki czemu może obserwować pojawiające się w kościele trendy. W ciągu ostatnich dwóch lat dostrzegł zmiany w Ciele Chrystusa w Ameryce i niemal wszędzie indziej.

Wydaje się, że wierzący coraz bardziej boją się swojej podatności na przekleństwa.

Chyba zbyt szybko chwytamy się nadnaturalnych wyjaśnień trudności, które mają niejasne źródło pochodzenia. Dodatkowo, zdają się one interpretować negatywne zjawiska w życiu chrześcijan jako skutki działania przekleństwa, choć w przeszłości mogli to samo nazywać inaczej. Mogły to być na przykład: złe okoliczności,wypadek, niepowodzenie, tragedia, próba, test, dyscyplina, osądzenie czy nawet zbieranie tego, co zasiano. Naturalne problemy związane z chorobami teraz interpretuje się jako skutek działania przekleństwa wypowiedzianego przeciwko chrześcijanom.

Dla przykładu podam, że ostatnio pewna kobieta sugerowała nam, że jej fizyczne problemy, na które składały się drobne guzki i niewielka opuchlizna były efektem przekleństwa. Sygnalizowała, że podczas modlitwy Pan powiedział do niej taki zwrot „wypowiedziane słowa”.

Wierzyła, że jej problemy był wynikiem tego, że ktoś wypowiedział o niej jakieś negatywne słowa. Zapytałem jej dlaczego myśli, że jest tak łatwo podatna na to, co ktoś o niej mówi. Nie miała żadnej sensownej odpowiedzi i zapytała czy ja uważam, że Pan nie powiedział jej tego. Podzieliłem się z nią taką uwagą, że dość łatwo jest przenieść swoją własną teologię i myśli na Boga, i błędnie wierzyć, że nasze myśli są Jego słowami skierowanymi do nas. Interpretujemy to, co się nam przydarza, zgodnie ze naszym zrozumieniem i z pewnością zgodnie z naszym niezrozumieniem spraw. Kilka miesięcy temu pewna kobieta zadzwoniła do nas i pytała czy mogę złamać przekleństwo nad nią. Zapytałem dlaczego wierzy, że jest pod przekleństwem. Wtedy powiedziała, że chodzi z psem tą samą drogą i musi przejść przez niebezpieczne skrzyżowanie, gdzie piesi są regularnie ignorowani przez kierowców. Ostatnio została potrącona i zraniona przez jednego z nich. Powiedziała, że czuje, że ten wypadek był spowodowany tym, że ktoś ja przeklina. Zapytałem znowu czemu uważa, że jest podatna na przekleństwo. Nie otrzymałem żadnej sensownej odpowiedzi. Znów zapytałem jej, jak jej zdaniem należy zająć się przekleństwem. Wskazywała, że przekleństwo musi być złamane w imieniu Jezusa. Zapytałem więc czy rozumie implikacje tego, w co wierzy. Nie zrozumiała, o co mi chodzi, więc jej wyjaśniłem. To, w co wierzyła oznaczało, że ktokolwiek mówił ostatni wygrywał duchową walkę. Jeśli osoba przeklinająca ją wstanie późno w nocy i przeklnie ją po tym, gdy ona złamała poprzednie przekleństwo to znowu będzie przeklęta przez resztę nocy. Jeśli ta osoba wypowiedziała się po słowach chrześcijanki to ta chrześcijanka nadal byłaby pod przekleństwem. Gdyby łamała przekleństwa regularnie to byłaby przeklęta tylko przez krótkie okresy czasu. Ktokolwiek mówił ostatni i najczęściej, wygrywa. Powiedziałem jej, że wierzę w to, że jest to coraz bardziej popularny chrześcijański przesąd i nie może być prawdziwy.

Dalej powiedziałem jej, że ja sam wierzę w to, że ta wiara w chrześcijańska podatność na przekleństwa jest niezgodna z mocą Nowego Testamentu, że w NT Jezus Chrystus nigdy nie ujawnił potrzeby zajmowania się słowami wypowiedzianymi przez innych. Niemniej, jest jasne, że to wierzenie jest popularnym przesądem, które wywołało niewiarę u tej chrześcijanki. Całkowicie zanegowało jej wiarę w Chrystusa.

Odkupienie wierzących nie może być tak słabe i uległe zachciankom innych, którzy wypowiadają negatywne słowa czy nawet przez tych, którzy celowo praktykują czarownictwo. Błogosławione Boże dzieci odkupione doskonałą ofiarą Jezusa Chrystusa nie mogą być tak podatne na czyjeś przekleństwo. Wierzę, że ta kobieta źle zinterpretowała ów wypadek jako skutek przekleństwa, ponieważ w jej umyśle funkcjonowało ten tchórzliwy przesąd.

Z powodu tego wierzenia miała tendencję interpretowania trudności życiowych jako skutku działania przekleństwa. Wiele lat temu, rozmawiałem z pastorem małego kościoła. Powiedział mi, że kościół cierpiał z powodu ataków przekleństw pochodzących ze zmowy czarowników, którzy przeprowadzili się opodal kościoła. Opowiedział o różnych trudnościach wiążąc je z przekleństwami rzucanymi przeciwko jego kościołowi. Kościół często spędzał czas na modlitwie i łamaniu tych przekleństw. Kilka miesięcy temu znów miałem okazję rozmawiać z tym pastorem i okazało się, że sami odkryli, że ta grupa naprzeciw kościoła to w rzeczywistości była chrześcijańska grupa domowa, a nie grupa czarowników. Było oczywiste, że pastor i jego zbór przez wiele miesięcy błędnie interpretowali negatywne zdarzenia zachodzące w kościele jako przekleństwo podczas, gdy było to coś zupełnie innego. Wierzyli w ten tchórzliwy przesądny paradygmat o przekleństwach i interpretowali to, co się działo w kościele zgodnie z nim, doszli więc do błędnych, niemal paranoidalnych wniosków. Strach zdaje się straszliwie szerzyć się wśród takich grup wierzących.

Czują się oni ogromnie podatni na wpływy nieznanych osób znajdujących się w nieznanych miejscach wypowiadających negatywne słowa przeciwko nim. To jest przesąd.

Jest dla mnie zdumiewające, że zwykła sugestia przekazana chrześcijaninowi, że ktoś wypowiadający przekleństwo przeciwko niemu, ma moc stworzyć niewiarę w moc Chrystusa, która ochroni dzieci Boże. Ich wiara w Chrystusa jest tak krucha, że zasugerowanie przekleństwa powoduje, że natychmiast boją się i przestają w Nim trwać. Natychmiast schodzą z mocnej skały Chrystusa na ruchomy piasek okoliczności 1).

Szybko przenoszą wzrok z oczekiwania od Pana tego, co dobre, na oczekiwanie złego od diabła; bardziej wierzą w to, że moc diabła może ich dotknąć, niż w to, że moc Chrystusa może ich obronić.

Wierzymy, że to nauczanie stało się powodem ogromnej dewastacji wiary wśród wierzących. Przedstawia ono zbawienie zdobyte na krzyżu za ogromną cenę jako bardzo płytkie i kruche. Faktycznie, nasze zbawienie musi być bardzo płytkie i kruche, jeśli tak łatwo mogą na nie wpłynąć sługi diabła oraz nasze niewinne i niezamierzone wyznania ust. Nie! To nasz własny, przesądny strach i niewiara w moc krzyża Chrystusa i Jego zmartwychwstania oddziela nas od Bożej mocy, która błogosławi i strzeże nas. Pokutujmy ze strachu i niewiary w wystarczalność dzieła Chrystusa i Jego zdolności do ochrony nas. Nic, włącznie z rzeczywistym przekleństwem wypowiedzianym przeciwko nam, nie oddzieli as od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie.

Interpretacja historii poprzez paradygmat przekleństwa.

Gdy badałem temat przekleństw w pismach zwolenników tego, że chrześcijanie podlegają wpływom przekleństw, trafiłem na pewną liczbę dziwnych i podejrzanych interpretacji wydarzeń.

Pewien dobrze znany autor przypisuje trudności przez jakie przechodzili Żydzi w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat przekleństwu wywołanemu przez ich deklarację „Jego krew na nas i na nasze dzieci” powiedzianą do Piłata w czasie Pasji. Oczywiście nigdzie Biblia nie mówi, że to spowodowało przekleństwo Żydów. Jest to czysta spekulacja. Oznaczałoby to, że garstka zazdrosnych religijnych przywódców mogła wywołać straszliwe przekleństwo nad całym narodem izraelskim na tysiące lat nawet jeśli cały naród wówczas jak i w innych czasach nie miał takiego samego nastawienia do Chrystusa. Czy jakakolwiek opinia na temat Chrystusa liczy się dla Boga? Jak może grupa niewierzących mężczyzn mieć taką moc, aby nadnaturalnie wpłynąć na wszystkich ludzi Bożego przymierza na stulecia? Dlaczego Bóg miałby wybrać tych szczególnych niewierzących mężczyzn, aby reprezentowali Żydów przez historię? Dlaczego by nie wybrać Piotra i innych wierzących żydowskich uczniów, aby reprezentowali Izraela, jeśli już musisz wybierać reprezentantów?

Ten pomysł narodowego przekleństwa nad Izraelem po prostu nie przechodzi przez zdrowy rozsądek, ani nie wydaje się mieć wpływu na współczesny Izrael. Pisarze Nowego Testamentu nie wydają się wiedzieć o tym, tak zwanym, przekleństwie nad Żydami. Nowy Testament nie odnosi się do Bożego działania z Izraelem w przeszłości czy współcześnie jako do przekleństwa. W rzeczywistości, współcześnie wydaje się, że miliony Żydów wróciło do ich ziemi ojczystej dzięki zdumiewającej boskiej interwencji, że odbudowali potwornie zniszczone nieużytki i doprowadzili je do poprzedniego piękna zasadzając miliony drzew. Liczne wojny prowadzone przeciwko nim przez ostatnie pół wieku pokazują, że byli pod zdumiewającą boską ochroną. Liczne są zapisane historie anielskich interwencji w czasie bitw. W rzeczywistości, zdaje się, że są oni błogosławieni, a nie przeklęci. Żydzi mieli poważne problemy w swej przeszłości włączając w to niewolę i niewolnictwo w Egipcie po odejściu Józefa i do czasów Mojżesza. Widać wyraźnie, że była to część Bożego planu. Bóg posłał rodzinę Jakuba do Egiptu, aby została przez Jakuba utrzymana. Byli Bożym błogosławionym ludem przymierza i pomimo ogromnych problemów w tym czasie, później towarzyszyło im ogromne błogosławieństwo.

Później zostali pojmani w niewolę przez Asyryjczyków i Babilończyków z powodu nieposłuszeństwa Prawu Mojżeszowemu. W czasach, gdy żyła Estera zostali uchronieni przed planowaną eksterminacją całej rasy. Innymi słowy, nawet przed Chrystusem Żydzi mieli poważne problemy. Interpretowanie ich przeszłych i teraźniejszych problemów poprzez ideę przekleństwa z pierwszego wieku wydaje się ignorować ich historię przed tym, gdy pojawił się Chrystus. Taka interpretacja historycznych problemów poprzez przypuszczalne przekleństwo jest powszechna w tym nauczaniu, lecz często wydaje się ignorować inne historyczne fakty, które zaprzeczają idei przekleństwa. Innym przykładem jest rzekome przekleństwo, które wypowiedział Jakub. To przekleństwo przypuszczalnie spowodowało, że jego ukochana żona, Rachela, zmarła przy porodzie. To nauczanie mówi tak: … żona Jakuba ukradła rodzinne bożki (Rodz. 31). Jej ojciec Laban dogonił Jakuba i domagał się ich. Jakub, nie wiedząc, że posiada je Rachela wypowiedział rzekome przekleństwo w reakcji na oskarżenie, że to on je ukradł. Powiedział: „ten, u którego znajdziesz bożki swoje, niech umrze” (31:32). To przypuszczalne przekleństwo rzekomo spowodowało śmierć Racheli w czasie porodu o czym czytamy w 35 rozdziale Księgi Rodzaju. Jest tutaj kilka rzeczy, które są godne odnotowania. Przede wszystkim ani Stary, ani Nowy Testament nie wyjaśnia śmierci Rachel jako skutku rzekomego przekleństwa Jakuba. Ta interpretacja jest kolejną spekulacją.

Po drugie, faktycznie wypowiedziane słowa przypuszczalnego przekleństwa nie pasują do tej interpretacji. O ile całe to nauczanie wydaje się być ogólnie legalistyczne to jest bardzo giętkie jeśli chodzi o interpretacje tam, gdzie jest to potrzebne. Jeśli słowa Jakuba miał by tu być istotne to powinniśmy uważnie przyjrzeć się temu, co on faktycznie powiedział. A powiedział tak: „ten, u którego znajdziesz bożki swoje” poniesie śmiertelne konsekwencje.

Ten warunek jaki nałożył Jakub na to tzw. przekleństwo nie został spełniony.

Laban nie znalazł tych bożków, a zatem, nie powinno być żadnych konsekwencji.

Niemniej jednak ten detal wydaje się być ignorowany przez tych, którzy nauczają na temat przekleństwa. Po trzecie, nie było zamiarem Jakuba przeklinać czy błogosławić. Po prostu mówił, że jeśli Laban znajdzie owe bożki to osoba, która je posiadała miała być przez Jakuba lub Labana natychmiast zabita na miejscu. (Lepiej oddaje taką sytuację przekład B.W-P: „Niech zginie ten, u kogo znajdziesz swoje posążki” – przyp. tłum.). Pomysł, że Bóg weźmie to tzw. przekleństwo i spowoduje, że zadziała ono w życiu ludzi, których Bóg Sam powołał do specjalnych zadań, przedstawia bardzo dziwnego Boga. Bóg działałby w legalistyczny sposób, który wydaje się być sprzeczny z miłością, łaską, współczuciem, a nawet sprzeczny z Jego własnym celem, aby błogosławić tą rodzinę. Słowa Jakuba ani warunki wypełnienia tego, co powiedział w tej sytuacji, nigdy się nie spełniły. Nie było zamiarem Jakuba ani błogosławić ani przeklinać.

Faktyczne znaczenie jego słów było takie, że on lub Laban mogli wykonać egzekucję na miejscu, a nie nadnaturalny sąd Boży. Niemniej, w tym nauczaniu, Bóg ignoruje to wszystko, na nowo interpretuje słowa i intencje Jakuba i powoduje, że ukochana żona Jakuba wkrótce potem umiera. Ta interpretacja wydarzeń przedstawia Boga jako arbitralnego, twardego i nieżyczliwego. Jest to zdecydowanie przesądne i obciążone strachem nauczanie. Trudno je pogodzić z nowotestamentowym objawieniem Ojca, który jest pełen łaski i miłosierdzia, który działa na korzyść tych, którzy Go kochają. Zatem, rozsądne jest wnioskować, że nie ma żadnego przekleństwa w tym wersecie. Pewien adwokat nauczania o podatności na przekleństwa napisał do autor książki e-mail o tym, że problemy Joba zapisane w Księdze Joba były wynikiem przekleństw. Napisał tak:

Strach Jakuba, oraz stały strumień negatywnych wyznań przeciw Bogu (jest ich 74) i przeklinanie samego siebie (jest 17) dały Szatanowi prawo do zaatakowania całej rodziny, która znajdowała się pod autorytetem Joba”. Oczywiście ten szczery człowiek wprowadził nieco rzeczy „wstecz”. Nawet przypadkowe czytanie Księgi Joba ujawnia, że problemy Joba działy się ZANIM zaczął on negatywne wyznania o Bogu i sobie samym. Gdy stracił całą rodzinę i zachorował, wyznawał dobre rzeczy.To dopiero po wielu dniach trudności zaczął używać negatywnych stwierdzeń.

Powszechne jest w tym nauczaniu wyszukiwanie i znajdowanie w Piśmie stwierdzeń, które ogłasza się jako przekleństwa i przypisywaniu trudności tzw. przekleństwom.

Niemal we wszystkich przypadkach same fragmenty biblijne nic nie mówią o przekleństwach. Zatem, rozsądne jest przypuszczać, że Job nie wywołał swoich własnych problemów, przez przeklinanie siebie.

Pewien duchowny, który często usługuje chrześcijańską służbą europejskim cyganom wierzy, że ma takie objawienie, że cyganie są pod przekleństwem Bożym, i że to przekleństwo powoduje, że są oni włóczęgami. Wierzy i naucza, że to przekleństwo przeszło przez pokolenia, ponieważ cyganie są potomkami zdrajcy Chrystusa, Judasza. Wierzy, że Judasz miał dwie córki i że cyganie są potomkami tych córek. Oczywiście ten pomysł ma poważne problemy. Przede wszystkim, Judasz nie miał dzieci po tym, gdy zdradził Chrystusa, ponieważ popełnił samobójstwo. Zatem jeśli miał dwie córki to musiały urodzić się przed zdradą. Czyli ten grzech czy przekleństwo zostałoby przypisane im przez Boga po zdradzie Judasza, pomimo ich własnej niewinności. Nie wydaje się to być spójne z nowym objawieniem Boga jako Ojca, które przyniósł Chrystus. Bóg jest tutaj prezentowany bardziej jako arbitralny, twardy i legalistyczny niż miłujący, dobry, łaskawy i miłosierny. Nie ma żadnego dowodu istnienia tzw. przekleństwa w Nowym Testamencie. Wydaje się, że autorzy NT nie wiedzieli o nim. Jest to następna poza-biblijna spekulacja.

Po drugie, dziś mamy silne genetyczne dowody na to, że cyganie nie pochodzą od Żydów. Większość historyków mówi, że cyganie początkowo wyemigrowali z Indii około 1000 roku po Chrystusie. Współczesna genetyka również popiera twierdzenie, że cyganie są potomkami Hindusów. Chorują oni na te same choroby co Hindusi, a nie mają wspólnych chorób z Żydami. Po trzecie i najważniejsze, ten duchowny dzieli się tym, jak Pan uwalnia cyganów z wszelkich problemów, gdy on prezentuje im objawienie, że znajdują się pod tym szczególnym przekleństwem i łamie je. Jest to często dowód, który jest oferowany wobec tego szczególnego przekleństwa nad cyganami. Jest to też powszechne w tym nauczaniu rozumowanie.

Ktoś zaprezentuje, że ma dobre wyniki, gdy łamie przekleństwo, które zostało rozeznane nad kimś. Dobre wyniki są przedstawiane jako dowód na to, że przekleństwo faktycznie miało miejsce. Niemniej, w tym przypadku, wyraźnie widać, że cyganie są bardzo przesądnym ludem. Wierzyli bardzo mocno w przekleństwa jeszcze zanim ich ów duchowny nauczał na ten temat. Przeklinanie i bycie pod przekleństwem jest częścią ich tradycji i wielu przesądnych kulturowych wierzeń. Jest prawdopodobne, że wyjaśnienie ich tułaczego stylu życia przez człowieka z autorytetem, który do tego dodaje ideę Bożego przekleństwa było dla nich bardzo przyjazne, skoro zostało też zaoferowane rozwiązanie ich problemów. Będą reagować wtedy również bardzo pozytywnie na to, że ten duchowny złamie przekleństwo. Moc sugestii i efekt placebo z pewnością pomogą tym przesądnym ludziom. Jeśli uwierzyli temu duchownemu to otrzymają poczucie nowego startu życiowego, pojawią się nowe oczekiwania Bożego błogosławieństwa. Otrzymają wiele rzeczywistego Bożego błogosławieństwa, gdy ten duchowny będzie modlił się za nich w tak pozytywnych emocjonalnie okolicznościach. Duchowny będzie następnie sądził, że błogosławieństwo, które przychodzi dla nich od Boga, to dowód na to, że objawienie dotyczące przekleństwa jest właściwe. Niemniej, błogosławieństwo mogło pojawić się ze względu na Bożą łaskę w Jezusie Chrystusie, a nie z powodu złamania przekleństwa nad nimi. Bóg kocha ludzi i błogosławi ich z powodu tego, co uczynił Jezus, a nie dlatego, że teologa czy interpretacja zdarzeń duchownych jest poprawna.

Możemy poświęcić chwilę i przypomnieć sobie o tym, że nasz Zbawiciel żył życiem wagabundy. Nie posiadał wiele, nie miał stałego miejsca do spania, był przeważnie niezrozumiany przez swoją własną rodzinę. Mieszkańcy jego rodzinnego miasta odrzucili Jego służbę, był wzgardzony przez religijnych przywódców a ludzie, którym starał się pomóc, chcieli go ukamienować. Ostatecznie został niesłusznie i bezprawnie skazany na śmierć i ukrzyżowany między dwoma przestępcami. Jego przesłanie było niezrozumiane i zostało przekręcone. Był oskarżony o bluźnierstwo, był werbalnie przeklinany przez przeciwników. Współcześnie ktoś prawdopodobnie zaofiarowałby Jezusowi Chrystusowi radę, że trzeba złamać przekleństwo, które oczywiście oddziałuje na Niego. Nie! To, co widzimy w życiu Chrystusa to są nieszczęścia sprawiedliwego, a nie przekleństwo. Używając tego paradygmatu przekleństwa ktoś mógłby dziś powiedzieć, że ap. Paweł musiał być pod przekleństwem. Rozważmy doświadczenia Pawła. Był na rozbitym statku, spędził noc i dzień dryfując po morzu, raz był kamienowany, trzykrotnie bity rózgami, a pięciokrotnie biczowany, przy każdym biczowaniu otrzymał po 39 uderzeń. Wielu Żydów a nawet niektórzy chrześcijanie byli wrogo nastawieni do Pawła. Uniknął śmierci w Damaszku i kilku innych miejscach. Kościół czasami nie rozumiał go, nie doceniał i nawet nie pomagał mu. Pod koniec życia ap. Paweł powiedział, że tylko z Tymoteusza miał pomocnika ( Flp 2:19-20). Cierpiał czasami głód, pragnienie i finansowe braki. Zdecydował sam wspierać swoją służbę robiąc namioty. Był kilka razy aresztowany, spędził wiele miesięcy w więzieniu, ostatecznie zastał ścięty przez Nerona. Z pewnością, byli tacy, którzy wypowiadali złe słowa przeciwko niemu. Dziś niektórzy usiłowaliby przekonywać, że ap. Paweł był pod przekleństwem i potrzebował złamania go.

Czy dostrzegamy efekty tych złych słów w życiu Pawła? Skoro NT nie rejestruje żadnego przypadku łamania przekleństwa to jest całkowicie nieprawdopodobne, aby ktokolwiek przekonał apostoła, że te trudności są wynikiem przekleństw wypowiadanych przez jego przeciwników.

Sam Paweł na pewno postrzegał te trudności jako wynik swojego oddania służbie Jezusowi Chrystusowi przez głoszenie ewangelii. Wierzymy, że Paweł słusznie interpretował te trudności. W rzeczywistości dziesięciu z dwunastu apostołów zostało zamordowanych. Czy to jest dowód na przekleństwo? Nie! Oni byli zdumiewająco błogosławieni przez Boga. Musimy zdecydowanie stanąć przekonani o swoim zbawieniu i błogosławieństwie Bożym i nie pozwolić na to, aby tchórzliwy przesąd pokonał naszą wiarę w Chrystusa.

Jest to silny wiatr doktrynalnego przesądu wiejący niemal bez sprawdzania przez Kościół. Smutne jest to, że ogromna część Kościoła wydaje się niezdolna do rozróżnienia tego, że popularne nauczanie całkowicie mija się z apostolskimi zapisami Nowego Testamentu.

Jak już wcześniej stwierdzono, często podróżujemy po Stanach Zjednoczonych i różnych międzynarodowych miejscach w czasie naszej chrześcijańskiej posługi.

Gdy w czasie tych spotkań oferowana jest modlitwa o uzdrowienie całkiem interesująca jest liczba tych, którzy uważają, że są pod przekleństwem. Po przepytaniu tych przestraszonych, zmieszanych i mających wątpliwości ludzi doszliśmy do wniosku, że jest potrzebna książka, która szczegółowo przyjrzy się nauczaniu na temat przekleństw i tego, co Nowy Testament mówi i czego nie mówi o nich.

W następnych kilku rozdziałach dokonamy przeglądu tego nauczania i wszystkich miejsc wspominających o przekleństwach w Nowym Testamencie.

Rozdział 02

продвижение