Category Archives: Kościół

Miecz czy krzyż !?

Marek Ciesiółka

Wg mnie, kapitalnie, że taki tekst ewangelicznego chrześcijanina ukazuje się w Times. (TUTAJ). Co prawda w przeddzień wyborów w USA, ale sprawa jest aktualna przynajmniej od 150 lat, a na dodatek dotyczy całego ewangelicznego chrześcijaństwa, nie tylko amerykańskiego.
Od lat uważam, że chrześcijaństwo w USA, przeskoczyło z antyku (eklezja pierwszych uczniów) do wyimaginowanej „ery konstantyńskiej” (czasów politycznej legalizacji chrześcijaństwa, połączonej z jego odejściem od żydowskich, biblijnych źródeł i upadkiem moralnym kościoła), z pominięciem europejskiego chrześcijańskiego średniowiecza, którym my tu w Europie się brzydzimy, bo przyniosło przemoc w imię wiary i apogeum odstępstwa kościoła od biblijnych pierwowzorów, kościoła maksymalnie zblatowanego ze światem i władzą ziemskich królestw.
Autor tekstu w Times, świetnie punktuje: albo wybierasz MIECZ, by obronić swoje getto przed nacierającym (wg swoich imaginacji) światem, albo wybierasz KRZYŻ, by nieść Jezusa zgubionym nie próbując ich zwalczać (bo wydaje ci się, że oni cię zwalczają).
Niestety polskie ewangeliczne chrześcijaństwo, już od czasów przebudzeń baptystycznych i zielonoświątkowych, pełnymi garściami czerpie z Amerykańskich wzorców…
Ta amerykańska choroba przejawia się wg. mnie w dwóch aspektach w naszych polskich zborach:

  1. Pierwszy to, wszechobecne szaleństwo eschatologicznych interpretacji współczesności… Wszędzie bulgocze temat czasów ostatecznych… Dla mnie to jest histeria, która prowadzi nie tylko do uszczelniania ewangelicznego getta od środka („prześladowani wszystkich krajów łączmy się! prześladują chrześcijaństwo, prześladują Izrael, a teraz idą i po nas”, „bój to jest nasz ostatni 🎵🎶” 😉 ), ale też skutecznie ośmiesza nas przed światem, a nas zaślepia i spycha z drogi misji jaką jest niesienie Ewangelii Jezusa…
  2. Drugi przejaw tej amerykańskiej choroby, to rozpoznawanie Bożego działania i nadawanie mu znaczenia, TYLKO WTEDY, gdy nasz cielesna natura dostrzega w aktywnościach kościoła i jego przywódców „chwałę i moc”… Straszne! Przecież to jest czysty rzymski duch: władza, dominacja, podporządkowujące przywództwo, zasoby materialne…Przywódca musi być na tyle silny i głośny, by dał nam poczucie bezpieczeństwa, że nas poprowadzi i uratuje (mesjasze), a jego dzieło (kościół, służba) musi być wielkie i posiadać materialne zasoby, które pozwalają nawet światu pokazać, że „my też się liczymy”….
    Długo by o tym pisać, jak te dwa objawy choroby są wielkim zaprzeczeniem prawdziwej ewangelicznej mocy i chwały…
    Krzyż jest cichy, pokorny i cierpliwy.
    Miecz jest głośny, zdrowy i bogaty.
    ————-
    (1. Ps. Ciekawostka. Czy wiesz, że jeszcze do niedawna kampanie ewangelizacyjne nazywane były krucjatami ewangelizacyjnymi? 😱 Ewangelizajca 🟰 Krucjata? 😳)
    (2.Ps. Już słyszę jak jak buzujący w ludziach, cielesny rzymski duch krzyczy do mnie: „nie wypisywałbyś byś tu takich myśli, jeśli byłbyś pastorem dużego zboru, z głośnym uwielbieniem, budynkiem i pełnym kontem, jesteś pastorkiem bez znaczenia, więc podpinasz się pod takie pocieszające interpretacje…” Wiem, że wielu tak myśli. Ciekawe co na to Duch Jezusa?)

Czy źródło, z tego samego otworu, tryska słodką i gorzką wodą?

Czy pastor pozwie mnie za publiczne wypowiadanie się?

Tłum.: Google
Niedawne wyniszczające skandale związane z wykorzystywaniem seksualnym duchownych w całym kraju zrujnowały życie niezliczonej liczby osób i ujawniły zaciekłą walkę między dwiema siłami: zakorzenioną, napędzaną pieniędzmi hierarchią kościelną i coraz bardziej wściekłymi świeckimi, których siła leży w liczebności i zbiorowym głosie.

Ofiary i ich zwolennicy, dążąc do przejrzystości, sprawiedliwości i odpowiedzialności, stają w obliczu imponującej machiny kościelnej uzbrojonej w wysoko wynagradzanych prawników i specjalistów ds. public relations.

W przeszłości główne źródła informacji o tych skandalach pochodziły z ambony lub mediów głównego nurtu. Teraz media społecznościowe są świetnym narzędziem do wyrównywania szans – narzędziem, które pozwala każdemu, kto ma odrobinę umiejętności, zapanować nad sytuacją.

Każdy post, każdy tweet, każda udostępniona historia przebija mgłę ciszy i współudziału.

Pierwszą poprawkę przygotowano z myślą o takich czasach, jak obecne, ale wolność słowa wiąże się z odpowiedzialnością.

Chociaż nie jestem prawnikiem, mogę podzielić się refleksjami z 20 lat pracy w dziennikarstwie na temat tego, jak duże i potężne instytucje próbują stłumić wolność słowa poprzez roszczenia o zniesławienie oraz taktyki, które pomogły mi uniknąć zniesławienia. Chociaż ten artykuł zawiera cytaty oparte na faktach od poszczególnych osób, wyrażone interpretacje i opinie są moimi własnymi. Należy pamiętać, że nie jest to porada prawna.

Co więcej, informacje te dotyczą głównie osób, które już zabrały głos, a nie ofiar wykorzystywania seksualnego w kościele, które nie ujawniły jeszcze molestowania. Prawie każdy ekspert, jakiego spotkałem, zaleca zgłaszanie nadużyć spoza Kościoła, na przykład prawnikowi, organom ścigania lub organizacji rzeczniczej. Rozmowa z prawnikiem zapewnia najwyższy stopień poufności, gdyż tajemnica adwokacka jest w świetle prawa świętą ochroną.

W ostatnich latach samorządne kościoły charyzmatyczne z dominującymi przywódcami i niewielką odpowiedzialnością stały się ogniskiem zarzutów o wykorzystywanie seksualne duchownych. W odpowiedzi przywódcy ci często twierdzą, że nie wiedzą o tych wydarzeniach, przedstawiają oskarżenia jako ataki duchowe lub odrzucają je jako zwykłe plotki i oszczerstwa.

Zwolennicy tej idei ostrzegają, że miejsca kultu zostały przekształcone w kursy mistrzowskie w zakresie wykorzystywania cząstkowych prawd i stosowania pośrednich metod przymusu — na scenie lub w mediach społecznościowych.

Obecnie ugruntowane głosy w Chrześcijańskim Ruchu Charyzmatycznym – części ewangelicznego chrześcijaństwa kładącego nacisk na nadprzyrodzone dary duchowe i bezpośrednie doświadczenia Ducha Świętego – wydały w dziwnym czasie przestrogi dotyczące zbliżających się działań prawnych i dwuznacznego wyroku wobec „szyderców” i „krytyków”.

… c.d. pod linkiem.

Niestety, nie da się wstawić tego artykułu, dlatego link poniżej.

https://substack.com/home/post/p-145907870

Powiedz Archippowi

Chip Brogden

I powiedz Archippowi: Pilnuj posługi, którą otrzymałeś w Panu, abyś ją wypełnił… Pamiętaj o moich więzach” (Kol 4:17, 18 i nast.)

Ten osobisty przypis na końcu listu Pawła do Kolosan zasługuje na bliższe przyjrzenie się. Być może w tym słowie napomnienia skierowanego do Archippa ktoś dostrzeże zastosowanie w swojej dzisiejszej sytuacji.
Służba (w rozumieniu Pisma Świętego) nie była i nie jest stanowiskiem uprzywilejowanym czy wyróżniającym klasę. Biuro to nigdy nie miało być profesjonalnym biurem, do którego ktoś mógłby aspirować, w taki sposób, w jaki można kształcić się na lekarza lub prawnika.

Jednak nasza dzisiejsza sytuacja bardzo różni się od czasów Pawła. W dzisiejszym chrześcijaństwie służba jest często utożsamiana ze pozycją, wpływami, tytułem, rangą, specjalnymi przywilejami i najbardziej pożądaną ze wszystkich nagród: wynagrodzeniem finansowym. Niestety taki sposób myślenia nie jest zjawiskiem XX wieku. Już w połowie II wieku Kościół po-apostolski zaczął się dzielić na „duchownych” i „zwykły lud”. Niecałe 100 lat po śmierci ostatniego apostoła, zaledwie po jednym lub dwóch pokoleniach, kapłaństwo wierzących zaczęło być przyćmione przez rozróżnienie na duchownych i świeckich, które nie słabnie do dziś.

Przesłanie dla mas jest takie, że duchowni są wyjątkowi i należy ich traktować inaczej niż świeckich. W zależności od hierarchii organizacyjnej niektórzy ministrowie są jeszcze bardziej wyjątkowi niż inni. Ponieważ pozwoliliśmy duchownym na specjalne traktowanie, osoby pragnące specjalnego traktowania są tym bardziej zainteresowane służbą w zorganizowanej religii

Sytuacja we wczesnym Kościele była zupełnie inna. W tamtych czasach odpowiedzią na powołanie do służby było zaakceptowanie cierpienia, trudności i możliwej śmierci. Ich przykładem był Jezus, Cierpiący Sługa, i zdając sobie sprawę, że uczeń nie jest ponad Jego Mistrzem, policzyli koszty i nie szukali służby dla celów egoistycznych.

Continue reading

Trauma religijna: to prawda

Trauma religijna: to prawda!
26 STYCZNIA 2023
R. DANIEL HENDERSON
(Drugi artykuł autora: TUTAJ)

Confessions of a Recovering Evangelical
Publiczny odczyt książki „Confessions of a Recovering Evangelical”.


Wyznania powracającego do zdrowia ewangelika

Jakiś czas temu byłem w księgarni w Des Moines gdzie publicznie przeczytałem i podpisałem moją niedawno opublikowaną książkę “Confessions of a Recovering Evangelical” („Wyznania wracającego do zdrowia ewangelika”).
To był wspaniały czas na spotkanie dawnych znajomych, przyjaciół, a nawet niektórych byłych studentów i nawiązanie nowych znajomości. Sala była pełna. Pracownica księgarni powiedziała mi, że egzemplarze, które dałem im kilka tygodni wcześniej, szybko się wyprzedały, więc chcieli więcej. Najwyraźniej tytuł, w którym pojawia się „Recovering Evangelical” („Powracający do zdrowia ewangelik”), trafił w gusta wielu osób. Dowiaduję się, ilu.

Trauma religijna jest wszędzie
Rozmawiałem z kilkoma osobami, które przyszły, a których nie znałem. Byli tam byli katolicy, członkowie Kościoła Świętości, baptyści i ludzie z szeregu innych eklektycznych przynależności religijnych. Wspólnym tematem, było to, że prawie wszyscy szukali drogi wyjścia z religijnej toksyczności lub już odeszli i byli na własnej drodze do duchowości. Niektórzy byli podekscytowani krokami, które podejmują, a inni z kolei bardziej letni i powściągliwi. Strach jest prawdziwą emocją, gdy rozważasz porzucenie swojej religii.
Ludzie mówili o swoich doświadczeniach w różnych tradycjach religijnych i wyrażali ból, konsternację i rozczarowanie tym, w czym zostali wychowani i „praniem mózgu”, na które się zgodzili. Niektórzy nawet pytali, czy mam kurs lub zajęcia z dekonstrukcji wiary. Rozważam zrobienie tego.

Od czasu opublikowania mojej książki w 2022 roku zaczęły docierać do mnie pytania tego typu od wielu osób. Gdzie mogę znaleźć więcej wsparcia lub pomocy? Istnieje głód i potrzeba ludzi, którzy decydują się na porzucenie religii, ale nadal chcą znaleźć i zaangażować się w duchowość. Odejście od religii nie jest aktem antyduchowości, ale aktem odwagi i samostanowienia. I wiele osób tak robi.

Kim są „nones” (nie należący nigdzie)? *)
Pew Research Center opublikowało sprawozdania z badań na temat przynależności religijnej. Okazało się, że liczba osób, które deklarują, że nie mają żadnej określonej przynależności religijnej, jest najwyższa w historii i nadal rośnie. Te „nones ”, jak się je nazywa, stanowią około 27% dorosłej populacji Ameryki. Wśród pokolenia milenialsów odsetek ten jest wyższy i wynosi około 33%. Ta grupa jest zróżnicowana pod względem wieku, pochodzenia etnicznego i obejmuje zarówno katolików, jak i protestantów. I niekoniecznie stają się ateistami lub agnostykami.
Statystyki dla tych grup zwykle pozostają stałe. Jasne jest, że wielu, wielu ludzi nie jest już spełnionych ani usatysfakcjonowanych tradycjami religijnymi, w których zostali wychowani. Szukają czegoś bardziej autentycznego i dającego nadzieję.
*) Więcej na ten temat: „The Nones and Dones – sfrustrowani kościołem, straceni_1

Continue reading

Odkrywanie koła

PK LANGLE
14.06.2020
Trwamy w odkrywaniu koła. Pewne wspaniałe idee uderzają w nas a my ruszamy do lokalnego sklepu, kupujemy młotek, dłuto i zaczynamy wykuwanie tego koła, bardzo zafrapowani końcowym wynikiem. Wypełnieni marzeniami o przyszłości, myślimy sobie o tym, jakie to wspaniałe w końcu budować i pracować wspólnie ku nieuchronnemu celowi

Ponowne odkrywanie kosztów narzędzi, całego mnóstwa narzędzi! Były takie okresy w moim życiu, gdy walczyłam w oddziale narzędziowym. Nie miałam wszystkich niezbędnych narzędzi, gdy więc pojawiał się jakiś projekt, było to wymówką i okazją do tego, aby kupić najnowszy, ostatni gadżet. Wiedziałam, że jeśli nie będę miała tego szczególnego narzędzia, tego, który pożerałam wzrokiem, to robota będzie znacznie trudniejsza. W przeszłości mozoliłam się, pociłam, płakałam i klęłam, próbując coś zrobić. Narzędzia znacznie ułatwiają życie.
W tym wyjątkowym świecie przy naszych wyjątkowych fascynacjach wydaje się, że łatwiej jest po prostu iść i kupić narzędzie, które pomoże nam wykonać jakoś pracę samemu. Komu w tym świecie potrzebny jest ktoś inny, gdy mamy do dyspozycji narzędzia. Tak myślałam i tak myśli mnóstwo ludzi.

Continue reading

Stan kościoła

Colin Wilson
W czasie ostatnich 5 lat, coraz częściej zderzałem się z oddanymi chrześcijanami, którzy odczuwają niepokój. Często trudno im wyrazić to, co czują, lecz generalny kierunek jest taki, że są niezadowoleni z poziomu własnego życia chrześcijańskiego jak i swoich kościołów. W przeszłości powszechną reakcją na taką sytuację było zmienić kościół (powinienem tu pokreślić fakt, że nie są jacyś niedojrzali kościelni podróżnicy szukający idealnego kościoła), lecz konsternacja, którą odczuwają, jest zakorzeniona w tym, że przeglądając kosmopolityczną kościelną scenę (wszystko od ścisłego kalwinizmu do szalonych imprez, nie widzą dowodów na to, że cokolwiek w którymkolwiek kościele umyka im.
Może to brzmi skomplikowanie, ale takie jest. Najlepszym podsumowaniem jest powiedzieć, że ci ludzi (może nie tysiące, lecz znacząca ilość), są niezadowoleni ze swojej własnej sytuacji (osobistej i kościelnej), nie są pewni tego, czego szukają, i nie widzą niczego obiecującego w kościelnym krajobrazie wokół siebie.

Mógłbym opisać to jako dany przez Boga niepokój, święte niezadowolenie, pragnienie i głód rzeczywistości. „Odłączenie”, które zdają się odczuwać to dysproporcja między tym, o czym czytają w Biblii (zazwyczaj w Dziejach Apostolskich), a tym czego doświadczają w swej własnej sytuacji.
Wielu czują się jedno z innymi, którzy wydają się być ogólnie całkiem zadowoleni (nie licząc zatroskania spadającą ilością kościołów), jest zakłopotanych i pozbawionych poczucia bezpieczeństwa. W międzyczasie, społeczeństwo ogólnie rzecz biorąc jest ZNACZENIE mniej skłonne do bezmyślnego przyłączania się do organizacji i instytucji.
Faktycznie wzrasta rozczarowanie strukturami. Ludzie są przygotowywani do wyjścia poza specyficzne inicjatywy, projekty z czym mogliby się utożsamić, lecz nie są już skłonni do automatycznego popierania historycznych więzi. Ta dynamika jest widoczna również w kościele. Skutek jest taki, że spada uczestnictwo i finansowe wsparcie (w szczególności wśród młodszych wiekiem).

Continue reading

Exodus singielek z chrześcijaństwa trwa nadal

12 czerwca 2020
Captain Cassidy


Jedną z głównych trosk tego bloga jest podupadanie chrześcijaństwa w Ameryce, a w szczególności to, co nazwałam „churn rate”. Od wielu lat to pogarszanie się spowodowało zdecydowany brak równowagi płci. Większość kościołów składa się z kobiet, choć wydaje się, że obecnie ta sytuacja zmienia się. Spójrzmy dziś na odpływ z chrześcijaństwa singielek i jaki to może mieć wpływ na rozwój tej religii.

where the single women at


(„Churn rate” jest współczynnikiem, który w biznesie określa tempo w jakim klienci opuszczają dany biznes przechodząc do innej firmy. Właściciele chcą utrzymać ten wskaźnik na jak najniższym poziomie. Często mówię o „Evangelical churn”, lecz ta idea ma zastosowanie do wszelkich religijnych kolorytów).

Coraz więcej różnych grup

Oczywiście, nie tylko singielki opuszczają chrześcijaństwo, lecz ogólnie kobiety:

Ten exodus ma miejsce nie tylko we wszelkich odmianach protestantyzmu, lecz również w katolicyzmie.
Wydaje mi się, że właśnie, hmm, objęliśmy wszystkich tutaj.
Lecz na dziś, skupimy się na najmłodszych kobietach.

Mówiąc w ten sposób, mamy na myśli młodsze kobiety z pokolenia millenialsów, a w szczególności pokolenia Z, tych urodzonych po 1996 roku. Kobiety z Gen Z są mniej zainteresowane małżeństwem niż ich starsze siostry. Co więcej, są również najmniej licznym religijnym pokoleniem w naszej historii.
O, Boże. Dlaczego, ach, dlaczego?

Continue reading