Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

Uwolniona z lesbijstwa

Charisma

30 marca 2010

Christine Sneeringer

Wszystko zaczęło się jak każdy inny niedzielny poranek. Mama była w kuchni, kończąc śniadanie przed udaniem się na kurs golfa. Zatrzymałam się na chwile, aby z nią porozmawiać, przed wyjściem do kościoła. Tylko, że tym razem było inaczej:

– Czego chcesz ode mnie? – mama zapytała oschle.

Bez namysłu strzeliłam z powrotem:

– Ja chcę mamy!

– Nie chcę być mamą. – powiedziała szorstko. – Nie planowałam, aby cię mieć. Nie planowałam, żadnego z moich dzieci.

Te słowa wbijały się jak sztylety w moją duszę. Napłynęły mi do oczu łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, lecz nie chciałam, żeby widziała, że płaczę.

– Tylko nie zacznij płakać, żeby wywołać we mnie poczucie winy. – złajała mnie.

Jej słowa zawisły w powietrzu wraz z myślą kołującą mi po głowie: ja nie prosiłam się, żeby tutaj być. Nagle spadła zasłona, gdy w wieku 22 lat zdałam sobie sprawę z tego, co mój ociec mówił od lat: moja matka nie kochała mnie. Całe rano płakałam nad tą ponurą prawdą, dla osoby, o której uczuć pragnęłam najbardziej, byłam tylko niewygodnym zdarzeniem. Kilka miesięcy wcześniej zostałam chrześcijanką i zaczęłam podróż wychodzenia z homoseksualizmu. Jako młoda dorosła osoba, właśnie podjęłam próbę skontaktowania się mamą po raz pierwszy w życiu.

Rany dzieciństwa

Dorastałam w rodzinie, w której ojciec alkoholik o gwałtownym charakterze często bił matkę. Uważałam ją za ofiarę i odrzuciłam wszystko, cokolwiek miało do czynienia z kobiecością a co dla mnie oznaczało słabość. Przyglądałam się mojemu bratu i zdecydowałam, że chcę być właśnie taka. Trzymałam się go wszędzie, gdzie mi tylko pozwolił, nosiłem ciuchy po nim, a nawet naśladowałam jego charakter pisma. Wszystko, byle nie dziewczyna. Jak tylko sięgnę daleko pamięcią wstecz, wolałam sport od zabaw lalkami. Grałam w baseball w Małej Lidze, gdy miałam 10 lat i stawiałam czoło chłopakom z sąsiedztwa w piłce nożnej. Uważano mnie za jednego z chłopaków, ponieważ byłam silna i twarda tak samo jak oni. „Chłopczyca” nawet z grubsza nie oddawało rzeczywistości; chodziłam jak chłopak, mówiłam jak chłopak, ubierałam się jak chłopak, a nawet grałam rozebrana do pasa jak chłopak. Większość dorosłych myślała, że jestem chłopcem i często mówili do mnie „synu” czy „młody człowieku”. Nienawidziłem swojego imienia, Christine, ponieważ było całkowicie żeńskie, zamiast tego, mówiono mi „Christ”. Ojciec i brat mieli obsesję na punkcie seksu. Ojciec trzymał pornograficzne magazyny pod łóżkiem, a brat było pochłoniętym moim rozwijającym się ciałem.

Rodzice rozwidli się, gdy miałam 12 lat, wysyłając mnie do krewnych, gdzie byłam wykorzystywana seksualnie przez starszego kuzyna. Przez lata ukrywałam to w tajemnicy. W międzyczasie zebrało to swoje żniwo, kształtując mój obraz mężczyzn i kobiet. Życie już nauczyło mnie, że mężczyźni są zainteresowani wyłącznie seksem, a bycie kobietą oznacza uległość. Molestowanie tylko umocniło we mnie już wypaczony obraz mężczyzn. Od tej chwili chciałam ukryć każdą odrobinę kobiecości, która jeszcze we mnie została, wierząc, że jeśli nie będę atrakcyjna to nie będzie mi się to zdarzać. Niemniej, było wiele innych okazji, kiedy mężczyźni korzystali ze mnie. Jako dziewczynka nigdy nie czułam się bezpieczna, ponieważ każdy mężczyzna traktował mnie jako obiekt swego pożądania. Oburzałam się na to i rozpaczliwie pragnęłam, aby kochano mnie, a nie moje kobiece ciało.

Poczucie emocjonalnej potrzeby

Pomimo że moje uczucia do kobiet nie zostały jeszcze napełnione seksualną treścią, czułam głębokie pragnienie miłości kobiety. W szkole podstawowej trzymałam się pewnej szczególnie troskliwej nauczycielki, pragnąc jej uwagi i starając się o nią zawsze, gdy to było możliwe. W średniej szkole nadal mylono mnie z chłopakiem ze względu na muskularną budowę ciała i maniery. Niektórzy przypuszczali, że jestem gejem ponieważ częściowo tak wyglądałam, lecz ta myśli nigdy nie pojawiła się u mnie. Była to połowa lat 80tych i nikt wtedy nie mówił o homoseksualizmie. W drugiej klasie odkryłam, że moja najlepsza przyjaciółka, seniorka, kocha się we mnie. Również kochałam ja, lecz miałam spore zamieszanie w głowie, z powodu możliwości powstania erotycznej więzi. Ostatecznie pokonałam swoje zahamowania i zostałyśmy z Kate kochankami. Miałam 15 lat, a on 17 , życie jednej kręciło się wokół drugiej. Byłam zazdrosna i zaborcza wobec niej, chciałam ją całą mieć dla siebie a innych jej przyjaciół traktowałam jako zagrożenie naszej relacji. Były to cechy charakterystyczne emocjonalnego uzależnienia, które dominowały przez sześć lat mego życia jako lesbijki. Chciałam spędzić resztę mojego życia z Kate, nawet ożenić się z nią, lecz moja matka odkryła nasz romans i starała się powstrzymać nas, była skrępowana posiadaniem córki lesbijki.

W wieku 17 lat zaczęłam erotyczne eksperymenty z facetami, ale tylko przekonałam się, że faktycznie byłam gejem. Każde zetknięcie powodowało poniżenie. W koledżu wróciłam do lesbijstwa i bawiłam się nim, wierząc, że jest to coś wrodzonego, zatrzymałam się wtedy na idei, że będą już gejem do końca życia.

W młodości zakochałam się w Jane, kobiecie zamężnej, starszej o siedem lat ode mnie. Jej mąż długo pracował, pozostawiając Jane w emocjonalnie niezaspokojoną i podatną na szukanie poza małżeństwem sposobów zaspokojenia tych potrzeb. Byłam dla niej w sam raz. Jane regularnie chodziła do kościoła, czuła się winna z powodu naszej relacji, ponieważ wierzyła, że homoseksualizm i niewierność w małżeństwa są grzechami.  Zmagałam się z poczuciem winy obawy, że rozbiję dom, lecz nie miałam siły, aby zerwać ten związek, ponieważ zaspokajała one moje pragnienie miłości. Jane utrzymywała zaangażowanie w kościele prze z 1.5 roku naszego związku.

Czując się osądzoną w przeszłości przez chrześcijan, nie chciałam mieć nic do czynienia z kościołem. Niemniej, miłość do sportu zmotywowała mnie do udziału w kościelnym zespole softball. Chodziłam tam tylko z jednego powodu, aby grać w piłkę, lecz Bóg miał inne zamiary.

W czasie trzech sezonów piłkarskich przyciągnęła mnie miłość do siebie nawzajem i do mnie moich koleżanek z zespołu. Wydawała się taka czysta i prawa. Czułam się zaakceptowana pomimo że wiedziały, że nie jestem chrześcijanką. Wulgarność i niesportowe zachowania były tego dowodem dla każdego. Trener nigdy nie zbeształ mnie za te zachowania, lecz modlił się o mnie i zachęcał kolegów z zespołu, aby robili to samo, gdy narzekali, że rujnuję ich chrześcijańskie świadectwo. Jedna z nich, Kelly, mogła powiedzieć, że jestem lesbijka, lecz nigdy tego nie zrobiła. Nie głosiła mi kazań, ani nie czepiała się mojego życia, lecz tym bardziej wyszła do mnie z miłością i przyjaźnią. Zapragnęłam tego, co miały koleżanki z zespołu. Były szczere, dobre, pełne miłości pokoju, całkiem inne od wszystkich chrześcijan, których znałam. Zaczęłam chodzić do kościoła i na szkółkę niedzielną, ponieważ chciałam poznać ich Boga.

Zaczyna się uzdrowienie.

W niedzielę w listopadową noc 1989 roku Kelly poprowadziła mnie w modlitwie o zbawienie, gdy klęczałam obok mego łóżka w sypialni na Uniwersytecie Tompa. Nie poczułam żadnej różnicy, lecz głęboko w środku wiedziałam, że coś się zmieniło, wiedziałam, że Bóg ma do mnie jakąś sprawę. Bardziej pragnęłam Jego niż homoseksualizmu. Chrześcijaństwo nie spowodowało natychmiastowego rozwiązania mojej lesbijskiej orientacji, był to tylko początek. Zerwałam z kochanką, ale po cichu cierpiałam dalej z powodu homoseksualnym pragnień, oskarżając Boga o to, że zrobił ze mnie geja. Nie rozumiałam tego, że nie Bóg był za nie odpowiedzialny. Podobnie jak wiele lesbijek znalazłam się na tej drodze ponieważ usiłowałam chronić samą siebie przed dalszymi zranieniami przez mężczyzn i skompensować sobie miłość, której nie otrzymałam od matki w dzieciństwie.

Na szczęście znalazłam coś na temat Exodus International, służby, której celem jest pomagania ludziom w pokonaniu homoseksualizmu. Zaczęłam uczęszczać na spotkania lokalnej grupy wsparcia. Tutaj odkryłam korzenie powodujące homoseksualne pragnienia: seksualne wykorzystanie, brak więzi z rodzicem tej samej płci, zamieszanie co do płci, obelżywy ojciec i odrzucenie rówieśników. Spotykałam się z doradzą, aby zająć się sprawami wykorzystania i odrzucenia. Kilka chrześcijanek zostało moimi przybranymi matkami i zalało mnie miłością i akceptacją jakiej pragnie każde dorastające dziecko.

Zmiany następowały stopniowo od wnętrza na zewnątrz. Najpierw, gdy spotkałam w kościele pobożne, silne kobiety błędne poglądy na temat mężczyzn i kobiet zostały uciszone. One rozbroiły moje myślenie, że być kobietą oznacza być słabą. Spotkałam również mężczyzn, którzy traktowali mnie z godnością i szacunkiem, dzięki czemu zapragnęłam być kobietą. Po raz pierwszy poczułam się bezpieczna jako kobieta. Nawet zaczęłam używać pełnego imienia, Christine, ponieważ już nie musiałam ukrywać faktu, że byłem dziewczyną.

Niemniej nadal miałam bardzo męski wygląd. Chciałam uchwycić się kobiecości, lecz nie wiedziałam jak. Całe życie walczyłam z intensywnym poczuciem czegoś niewłaściwego w byciu dziewczyną. Teraz, po raz pierwszy od czasu gdy byłam wykorzystana, chciałam wyglądać dobrze. Pomału zaczęłam zewnętrznie utożsamiać się z kobietami, próbując makijażu, ubrań, torebek.  Inni zauważali moje postępy i zachęcali mnie. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy w kościele podszedł do mnie Robert i powiedział, uśmiechając się: „Christine, dziś po raz pierwszy nie wyglądasz jak chłopak w sukience”. Choć nie było to właściwe, wiedziałam, o co mu chodzi i dzięki temu wiedziałam, że robię postępy. W czasie pracy nad pokonaniem uczucia, że jest coś niewłaściwego w byciu dziewczyną, dowiedziałam się, że normalne kobiety też walczą z poczuciem braku bezpieczeństwa. Zawsze wydawało mi się, że nie mam z nimi nic wspólnego, lecz okazało się, że byłam do nich bardziej podobna, niż mogłam to sobie wyobrazić.

Kluczem do mojego uzdrowienia było zbudowanie zdrowych przyjaźni w ramach tej samej płci. Gdy to zrobiłem, seksualny pociąg do kobiet zmniejszył się w naturalny sposób, ponieważ odkryłam, że przez cały czas szukałam miłości, intymności i więzi.

Z Bożą pomocą i wsparciem troskliwych ludzi żyją wolna od homoseksualizmu już od 12 lat. Żyjemy w społeczeństwie, które mówi, że homoseksualizm jest czymś wrodzonymi i nie daje się tego zmienić, lecz ja sama jestem żywym dowodem tego, że nie jest to prawda, ponieważ jestem osobą, której życie zostało zmienione!

– – – – – – – – – –

Christine Sneeringer jest konferencyjna mówczynią i niezależną pisarką osiadłą w Fort Lauderdale na Florydzie. Jest dyrektorem Worthy Creations, należącej do światowej sieci Exodus International.

topodin.com

Reality Check: Nie zapominajcie o prześladowanych braciach

16 marca 2010

W zeszłym tygodniu wielu naszych braci i sióstr straciło swoje życie dla Chrystusa. Jak powinniśmy zareagować na wołanie męczenników?

W zeszłym tygodniu, gdy miliony Amerykanów tłoczyło się w kinach, aby zobaczyć „Alicję w Krainie Czarów” w 3-D, wielu chrześcijan w innych częściach świata było napadanych, gwałconych i zabijanych dla ewangelii.

Otrzymałem wtedy od przyjaciela, Christopher’a Alam’a, ewangelisty, piszącego z Południowej Azji, aby mi opowiedzieć o straszliwej okrucieństwie jakie wydarzyło się w Myanmar.

„Tak długo, dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach dla Chrystusa

nie możemy zdjąć naszej zbroi ani żyć w świecie Fantazy

powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa”.

Opowiedział mi o tym, jak birmańskie małżeństwo zakładające kościoły na wiejskich terenach zostało brutalnie napadnięte przez lokalny oddział zbrojny. Kobieta została zgwałcona przez bandę buddystów, którzy byli niezadowoleni z tego, że miejscowi nawrócili się do Chrystusa i zniszczyli bałwany Buddy.

Said Alam: „ Kapłani lokalnego klasztoru buddyjskiego donieśli na chrześcijan lokalnym władzom wojskowym. Wojsko oraz kilku buddyjskich bandytów napadło na chrześcijan. Pobito ich, zniszczono ich dobytek i wyrzucono z miasteczka. Ci wierzący zostali zmuszeni do ucieczki w puszczę, gdzie teraz przebywają”. Około 100 ludzi z 20 rodzin żyje teraz bez dachu nad głową.

Tragedia na Myanmarze miała miejsce kilka dni przed tym, gdy 7 marca muzułmanie z północnej Nigerii w szale zamordowali maczetami i inna bronią około 500 chrześcijan. Chrześcijańscy przywódcy z tego obszaru powiedzieli The New Yourk Times, że wojsko śpiewało „Allach jest wielki”, gdy włamywali się do ich domów, rozcinali kobiety i dzieci nożami i palili domy.  Dziennik przekazał, że nigeryjska policja z miasta Jos aresztowała w związku z tymi zabójstwami 200 ludzi, skonfiskowano 14 maczet, 26 łuków, strzał, 3 siekiery, 4 włócznie i 44 pistolety. Co najmniej jeden z aresztowanych napastników przyznał się, że jest złonkiem terrorystycznej sieci Al-Kaidy.

Zaledwie cztery dni po masakrze w Nigerii, sześciu Pakistańczyków, którzy pracowali w organizacji World Vision w Pakistanie zostało zastrzelonych przez islamskich bojowników w mieście Oghi, w północnym Islamabadzie. Rzecznik prasowy organizacji powiedział, że około 15 uzbrojonych mężczyzn przyjechało do biura w Oghi 10 marca. Przeszukali kolejno w pomieszczeniu pracowników pomocniczych, czterech mężczyzn i dwie kobiety po czym oddali do nich strzały z bliska.

Jak powinniśmy reagować na takie ponure raporty? Zazwyczaj czujemy się bezsilni. Przede wszystkim Myanmar, Nigeria i Pakistan są po drugiej stronie świata. Wydaje się, że łatwiej zapomnieć o bólu, ponieważ oni są tak daleko.  Lecz Bóg wzywa nas, abyśmy stanęli w duchowej solidarności z naszymi prześladowanymi braćmi. Gdy dzieci Izraela miały wejść do Ziemi Obiecanej, Jozue dał wyraźne polecenia plemionom, Rubena i Manasessa, którzy już osiedlili się po wschodniej stronie Jordanu. Oni już zajęli swoje terytoria, mogli wymówić się od bitw, które czekały resztę.

Lecz Jozue powiedział do nich:

Wasze kobiety, dzieci i bydło niech pozostaną w ziemi, którą dał wam Mojżesz po tej stronie Jordanu. Wy wszyscy zaś, dzielni mężowie, przeprawicie się uzbrojeni przed waszymi braćmi i wesprzecie ich, aż Pan także waszym braciom, podobnie jak wam, da odpoczynek i oni także wezmą w posiadanie ziemię, którą Pan, Bóg wasz, im da; wtedy powrócicie do ziemi waszego dziedzictwa, którą dał wam Mojżesz, sługa Pana, po tej stronie Jordanu na wschodzie” (Joz. 1:14-15). Nie było zgody na to, aby lud Boży, Ruben i Manases, cieszył się pokojem i wolnością dopóki ich bracia nie zajęli swoich terenów.

Podobnie jest dziś; nie mamy zgody na to, aby się zrelaksować i dobrze czuć, tylko dlatego, że łatwo jest być chrześcijaninem w Stanach Zjednoczonych. Dopóki nasi bracia i siostry giną w innych krajach, nie wolno nam zdjąć naszej zbroi i żyć w fantazyjnym świecie powodzenia i natychmiastowego błogosławieństwa.

Do naszych praktycznych obowiązków należy:

1. Modlić się za prześladowany kościół. Zachęcam (amerykańskich) wierzących, aby włączyli do modlitwy co najmniej jeden kraj. Możesz odczuć szczególne obciążenie krajem, w którym chrześcijanie cierpią. (Pan położył mi na sercu Iran. Zbieram informacje i wiadomości, abym mógł wstawiać się rozumnie.)

2. Wspierać finansowo prześladowanych wierzących. Wiele misyjnych organizacji pracuje dziś we wrażliwych krajach, aby zakładać kościoły, dostarczać literaturę i szkolić przywódców. Pytaj Pana, którą służbę powinieneś wspierać. Open Doors (opendoorsusa.org) oraz Voice of the Martyrs (persecution.com) to dwie wspaniałe organizacje, które służą cierpiącemu kościołowi. Odwiedź ich stronę, aby wpisać się na listę mailingową z najnowszymi informacjami i zobaczyć jakie są ich obecne strategiczne projekty.

3. Odwiedź swoich cierpiących braci. Brat Andrew, założyciel Open Doors, powiedział mi, że najważniejsze co może zrobić dla prześladowanych wierzący to spędzić z nimi czas i zachęcać ich. Oni muszą wiedzieć, że kogoś obchodzą. O ile podróżowanie do tych wrażliwych obszarów nie zawsze jest zalecane (a wybierając się tam należy dobrze się poradzić i uzyskać informacje od pastorów), wielu z nich można odwiedzić w miejscach, gdzie kościoły są napadane.

Żyjemy w takich czasach, gdy Bóg wstrząsa nasza amerykańską Fantazy i przywraca nam świadomość rzeczywistości. Bądźmy poważni. Nie odwracajcie się, proszę, od głosu krzyku naszych braci i sióstr, którzy znajdują się na linii frontu.

– – – – –

J. Lee Grady był przez 11 lat redaktorem magazynu Charisma, obecnie jest redaktorem pomocniczym.

You can find him on Twitter at leegrady. His latest book, The Holy Spirit Is Not for Sale, is now in stores.seo оптимизации сайта

Cel cierpienia

Gretchen Nelson

Kiedy byłam młodą wierzącą wszelkie okoliczności życiowe, które uważałam za przeszkody na drodze gładko upływającego życia, starałam się usunąć je. Nie miały żadnego prawa ściągać na boki mojego dobrze zorganizowanego i nadmiernie kontrolowanego życia. Doszłam do wniosku, że wszystko co negatywne jest diabelskim polem i spędzałam wiele godzin stając na Słowie, aby uniknąć tego, co uważałam za złowrogie działania. Niemniej wyglądało na to, że nic się nie zmienia, te sytuacje utrzymywały się dalej.

Próby unikania tych problemów czy przegonienia ich modlitwą precz były bezużyteczne, pojawiały się czasami pędem i bez ostrzeżenia. Wprawiało mnie to w zakłopotanie. Czyż wierzący nie powinni być oddzieleni od normalnego życia, które przeżywali niewierzący? Czyż psalmista nie mówi nam, że to co krzywe, będzie wyprostowane? Czy Jezus nie uciszył wzburzonych wód? Docierałam jednak w Nowym Testamencie to takich słów jak: „cierpienie”, „próby” i „sprawdziany”. Czy to możliwe, żeby Ojciec jakoś dopuszczał te okropne sytuacje w moim życiu? Jeśli tak to po co? Im więcej się nad tym zastanawiałam tym lepiej zrozumiałam, że te trudności jak i inne formy problemów mają jakiś cel w życiu wierzącego.

Po latach stało się dla mnie jasne, że jeśli złożyliśmy nasze życie Bogu do dyspozycji, jeśli zdecydowaliśmy się być Jego uczniami to Bóg, który suwerennie rządzi wszystkim, jest za nie odpowiedzialny. Jako Jego uczniowie, podobnie jak owce pod opieką pasterza, oddaliśmy kontrolę nad naszym życiem Jego trosce. To, dokąd nas prowadzi, na jakie pastwiska czy to obfite w zieleń, czy pełne piachu, musi mieć na sobie Jego pieczęć. Ostatecznie trudności wszelkiego rodzaju są dla naszej korzyści i dla wzrostu w Nim.

Zasadą wiary jest to, aby rozwijała się w nas natura Jezusa, którą zasiał, aby w miarę jak On staje się coraz bardziej naszą życiową siłą, Jego życie w nas było coraz bardziej wyraźne, a to własne życie obumierało. Wyłącznie On może upodobnić nasze życie do życia Chrystusa. O ileż lepiej jest znieść pewną ilość problemów pochodzących od Ducha, aby nas doprowadzić do nowego poziomu świadomości Jego obecności w nas i z nami, kształtując w nas równocześnie pragnienie usunięcia zawsze obecnego ego z tronu naszych serc! To Jezus ma zajmować to miejsce. To właśnie Jego stworzone na nowo, nowo narodzone życie w nas uświęca nas i doprowadza do takiego poziomu zachowań, które, gdybyśmy chcieli dojść do tego sami, byłyby po prostu ogromną ilością uczynków.

W przeciwieństwie do Pawła, który w Liście do Filipian stwierdził, że stracił wszystko, aby lepiej poznać Jezusa, zbyt wiele swej chrześcijańskiej drogi poświęciłem na narzekanie na różne przygnębiające okoliczności, w których się znajdowałem i wyznawałem głośno Panu, że nie zgadzałem się z Jego planem dla mojego życia. Droga uczniostwa jest wyboista, a ja nie lubię jazdy po wybojach, boję się tego.

Być może jesteście podobnej sytuacji. Zwyczajnie nie lubimy zakłóceń, zmian i bolesnych sytuacji. Wolelibyśmy raczej autostradę nawet w duchowych sprawach. Taki jest stan naszego ludzkiego myślenia i oczekiwań na łatwe życie nawet w prawdziwym chrześcijańskim marszu. Boże zamysły są inne. On czasami ześle nam problemy po to, aby nas wyszkolić, mając na oku cel ostateczny. Pomimo tego, że w fizycznym sensie jesteśmy w tym świecie, ON prowadzi nas drogą, której natura jest duchowa, używając do tego często jako narzędzi rzeczy z tego świata. Jest w tym marszu pewnego rodzaju kolec, ponieważ palec Boży dotknie nas „odciskami na skórze” Jego świętego planu, oczyszczającym tyglem ognia, utratą egoizmu i zmianą perspektyw. Niemniej, właśnie to jest odpowiedź na wszystko, co wydaje się negatywne. Bóg ma w tym jakiś cel. Pomimo rany, smutku i zniesionych porażek, ten cel jest wspaniały.

Przyglądając się życiu Rebeki (p. Rdz. 24), jako typowi naszej chrześcijańskiej drogi, dowiadujemy się, że posłaniec, który został do niej wysłany jest typem Ducha Świętego, który ma za zadanie przygotować nas dla naszego niebiańskiego Oblubieńca. Jej podróż na wielbłądzie nie była łatwa, jak też nie jest i nasza. Jako wierzący, jako oblubienica Chrystusa, musimy czasami podejmować szczególne i trudne wyjazdy na niekochanym grzbiecie brutalnych doświadczeń na drodze ku pełniejszej i głębszej więzi z Jezusem, równocześnie poddając się cały czas karcącym wysiłkom Ducha Świętego, który przygotowuje nas na nasze przeznaczenie.

Zamiast uważać nasze próby za kłody utrudniające drogę, uchwyćmy się ich jako możliwości zdobycie lepszego przygotowania na błogosławiony dzień, gdy spotkamy się z naszym Oblubieńcem, Jezusem, twarzą w twarz.

продвижение сайта

Jak pomóc w walce z homoseksualizmem

Jeff Buchanan

Jestem typowym Amerykaninem w średnim wieku. Jeżdżę SUV, mieszkam w 3 pokojowym mieszkaniu, mam średnie wykształcenie, pilnuję poziomu swego cholesterolu, jestem uzależniony od Palmtopa, mam rodzinę, mieszkam na przedmieściu. No, tak, dorzućmy jeszcze, że jestem pastorem i byłym homoseksualistą, ale wrócimy do tego. W tym wszystkim rola mentora zajmuje mi sporo czasu.

Mamy przed sobą pokolenie, które, aby wypełnić Boże przeznaczenie, ogromnie potrzebuje poradnictwa. Jeśli my nie wkroczymy, aby dyscyplinować młodsze pokolenie, to jest wielu innych, którzy gorliwie podejmą się tego zadania.  Wpisz w Google „mentoring” a pojawi ci się ponad 21 milionów trafień. Niemniej, większość z nich to społecznościowe i zbiorowe programy. Gdzie jest kościół? Gdzie są mężczyźni i kobiety, których pasją jest „iść i czynić uczniami wszystkie narody”?

Czasami zabawiamy się ideą, jakoby być czyimś „mentorem” to ośmiotygodniowy czy dwunastostopniowy wyraźnie określony plan postępowania. Ciekawe jest to, że Jezus wziął 12 niewykształconych Galilejczyków i zainwestował w nich nie 8 tygodni, lecz trzy lata intensywnego i osobistego czasu. Jeśli Jezus potrzebował tyle czasu, aby zrobić z kogoś ucznia, to dlaczego spodziewamy się, że będziemy w stanie zrobić to samo zaliczając podręcznik.  Zawsze szukamy jak największych zysków przy minimum inwestycji. Chrystus pokazuje nam coś całkowicie innego. Jeśli chcemy zostawić duchową spuściznę, musimy być gotowi na inwestowanie, które jest konieczne, aby ta spuścizna była trwała.

A teraz wróćmy do tego, że jestem pastorem i byłym homoseksualistą. Te dwa aspekty mojego życie współistnieją, ponieważ mentoring miał wpływ na mój osobisty wzrost. Mężczyźni, którzy zajęli różnie miejsca w moim życiu dali mi klucze do mojej tożsamości, celu i wolności.  Byli tacy mężczyźni, którzy postanowili spędzić ze mną czas i okazać mi zainteresowanie kim byłem i co robiłem. Nie byli to mentorzy mistrzowie czy ludzie jakoś szczególnie uzdolnieni w sztuce kościelnego uczniostwa, po prostu przeżyli coś przede mną więc zachęcali mnie i udzielali porad na mojej drodze. Niektórzy oddali się na długi czas. To właśnie tak konsekwencja, bez względu na jej formę, miała na moje życie największy wpływ. Dzięki temu, że ktoś poświęcił czas, aby okazać mi łaskę i powiedzieć prawdę, mogłem znaleźć wolność, jak też powołanie i cel. Teraz jestem oddany utrzymaniu tej linii i spuścizny.

Exodus International jest służbą, która poświęciła się mobilizowaniu ciała Chrystusa do usługiwania łaską i prawdą światu poddanemu wpływom homoseksualizmu. Co roku Exodus prowadzi International Freedom Conference, aby pomóc w wypełnianiu tej misji. W tym roku konferencja odbywa się w Asheville, w stanie Półn. Karolina, gdzie mężczyźni i kobiety będą wyposażani w środki potrzebne, aby pomóc tym, którzy zmagają się z pociągiem do tej samej płci, wyjść na wolność. Spotkałem pewnego młodego mężczyznę, który spędził większość swego czasu w tej społeczności, kulturze i na działalności wśród gejów. W czasie konferencji doszedł do tego, żeby zostawić to wszystko za sobą. Gdy rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądało jego życie powiedział po tygodniu: „Jeff, boję się stąd wyjechać. Wiem, że gdy wrócę do domu wpadnę w tą samą pułapkę. Nie mam zupełnie nikogo, kto pomógłby mi przejść przez to”.

Panowie, tak nie powinno być! Ci mężczyźnie tak rozpaczliwie potrzebują ojców i braci, którzy będą razem z nimi pójdą tą drogą i okażą współczucie Chrystusa.  Zawsze wydaje się, że łatwiej jest pomóc komuś, kto zmaga się z heteroseksualną pornografią czy pożądaniem, ponieważ łatwiej się z tym utożsamić. Niemniej, gdy spędzisz trochę czasu z mężczyzną walczącym z pociągiem do tej samej płci, odkryjesz niezwykłe podobieństwa ze swoimi własnymi zmaganiami i ranami. Często korzenie naszych zmagań są takie same, lecz znajdują różne sposoby wyrazu u różnych ludzi.

W porządku, chcę, lecz jak mogę pomóc

– możesz zapytać. To dobre pytanie. Zobaczmy w skrócie, jak być skutecznym mentorem:

  • bądź współczujący. Zbyt często ci mężczyźni spotykali w swym życiu twardych, odległych i nietroskliwych mężczyzn. Wielu zostało odrzuconych przez pastorów czy innych mężczyzn z kościoła właśnie z powodu tych zmagań. Chciej im okazać akceptację ze względu na to kim są, pamiętaj: nikt nigdy nie prosił o to, aby mieć pociąg do tej samej płci, to nie jest wybór. Jedynym wyborem jest to czy postępujemy zgodnie z pokuszeniem, czy nie.

  • bądź konsekwentny. Tutaj właśnie oddanie ma krytyczne znaczenie. Zademonstruj swoje oddanie im i mentorską relację. Zdarza się, że niektórzy oczekują nieuniknionego odrzucenia w byciu razem lub uważają brak konsekwencji za brak zainteresowani.

  • okazuj zaangażowanie. Stań się częścią ich życia i włącz ich do swojego życia. Wielu z nich bardzo potrzebuje przykładów zdrowych relacji rodzinnych. Mentoring to czynienie uczniami we wszystkich dziedzinach życia; duchowych i praktycznych. Nasze duchowe i zawodowe życie muszą być spójne. Niektórym będzie potrzebna pomoc w sprawach finansowych, zakupie domu czy nabyciu samochodu.

Wygląda na dużo? Tak, ale czy to, co ma nieograniczone możliwości i cenę przychodzi nie wymaga ceny? Nie zamieniłbym mojego doświadczenia, na które składają się wpływ na wzrost i wyjście na wolność innych mężczyzn na nic innego na świecie. Tak, wymaga to czasu, poświęcenia, osobistych inwestycji, cierpliwości i oddania, lecz świadomość tego, że jest to wkład w spuściznę duchowych synów i córek, warta jest tego.

– – – –

Jeff Buchanan od 10 lat usługuje w kościele, jest dyrektorem Exodus Church Network, międzywyznaniowej sieci kościołów wychodzących do tych, którzy zostali dotknięci niechcianym pociągiem do tej samej płci.

aracer.mobi

Fałszowanie Jezusa: Craig Evans ocenia debaty na temat Jezusa

Jeśli CNN czy Dateline NBC chce zadać jakieś pytania dotyczące historycznego Jezusa, wzywają Craiga Evansa. Evans jest naukowcem specjalizującym się w Ewangeliach, autorem licznych akademickich podręczników i popularnych książek na ten temat. Pomyśleliśmy w redakcji New Man, że Evans będzie doskonałym autorytetem, aby wyjaśnić całe zamieszanie tworzone przez te wszystkie szalone teorie wirujące wokół historycznej postaci Jezusa od pomysłu z Kodu Da Vinci, że Jezus ożenił się do popularnych w ostatnich dniach nowych ewangelii przedstawiających innego Jezusa. Właśnie tak zrobił i to bez wysiłku.

New Man: Napisałeś bardzo przystępną książkę pt.: Fabricating Jezus, w której znajduje się kilka technicznych tematów, takich jak datowanie Ewangelii i ustalanie autentyczności Biblii. Dlaczego przeciętny chrześcijanin miałby się czymś takim przejmować? Nie wystarczy czytać Biblię i nie martwić się tym?

Craig Evans: Tak, są chrześcijanie, którzy podchodzą do tego w ten sposób, lecz jest to po prostu chowani głowy w piasek. Nie każdy musi być naukowcem czy apologetom, lecz lepiej by było, abyśmy mieli takich w kościele. W przeciwnym razie wiara chrześcijańska zostanie oderwana od historii i dowodów, a w ostateczności oderwana od rozsądku. Będzie wtedy podmiotem subiektywizmu. Musi być w kościele kilku chrześcijan, którzy znają te sprawy bardzo dobrze. Wszyscy chrześcijanie powinni wiedzieć, że ich wiara nie opiera się na mitach i legendach.

New Man: W tej książce piszesz, że w porządku jest mówić, że Duch Święty mówi mi, że Biblia jest prawdziwa, lecz nie jest to przekonujące dla ludzi z zewnątrz.

Evans: Tak, bo co powiesz osobie, które twierdzi: „Czy Duch Święty do mnie nic nie mówi?” Przede wszystkim to Mormoni powiedzą, żebyś modlił się i prosił Boga, abyś pokazał ci, że Józef Smith powiedział prawdę i że Księga Mormona jest prawdziwa. Ja nie wierzyłbym w to ani przez sekundę. To śmietnik! A to dlatego, że nie ma żadnych podstaw do wiary. Martwię się o chrześcijan, którzy mają rzeczywiście coś wartościowego, a pozbywają się tego i ograniczają swoje świadectwo do poziomu Mormona.

New Man: Porozmawiajmy o niektórych książkach, krążących ostatnio. Ogromne zainteresowanie wzbudziły pozakanoniczne ewangelii (których nie ma w Biblii). Czy którakolwiek z tych ewangelii powinna być porównywana z tymi, które mam w Piśmie.

Evans: Nie! Ani odrobinę. Mateusz, Marek, Łukasz i Jan znajdują się w Nowym Testamencie i mają szczególne przywileje. Mówię o tym, jako historyk i naukowiec, który patrzy na dowody i, uwierzcie mi, gdyby ewangelia Tomasza (ekstra-kanoniczna ewangelia, o której niektórzy twierdzą, że jest równie wczesna jak biblijne wydarzenia) tak naprawdę mogła być datowana na pierwszy wiek i rzeczywiście dostarczała nam nowego materiału o Jezusie, przyjąłbym to, lecz jest to marzenie ściętej głowy. Dowody tego nie potwierdzają.

New Man: Jeśli takie ewangelie jak ta Tomasza są tak późne, to skąd bierze się ich popularność i jak wyjaśnić fakt, że niektórzy naukowcy bronią jej?

Evans: Musielibyśmy umieć czytać w umysłach, aby na to odpowiedzieć. Nie mam pojęcia. To tak jak z ewangelią Piotra. Mamy tam mówiący krzyż i aniołów sięgających głowami do niebios a jednak niektórzy naukowcy, wierzcie mi lub nie, tacy jak Dominic Crossan i kilku innych rzeczywiście dowodzą, że część ewangelii Piotra pochodzi wprost z 40 roku naszej ery i opiera się na tym samym źródle, którego używali Mateusz, Łukasz i Jan! To absolutnie świrnięte! Tak, tworzą pewną argumentację. Jak się to robi? Nie w oparciu o racjonalne myślenie. Czy jest to antykościelny spisek? Być może częściowo. Może to być spowodowane pragnieniem, aby być oburzającym i szokującym, i podchodzi pod teorię, jak dostać się na czołówki gazet. Dla mnie osobiście jest to dziwactwo. Myślę, że jest to odzwierciedlenie naszego postmodernistycznego i anty- racjonalnego wieku, w którym żyjemy, gdzie jest wiele miejsca na subiektywizm. Spójrzcie na tych wszystkich naukowców, którzy to robią; mówimy o ekipie hipisów, którzy teraz mają 60tkę i postawę sprzeciwu wobec establishmentu. Tak tylko przypuszczam.

New Man: Rozmawiałem kiedyś z dżentelmenem, który upierał się, że Jezus był gejem. Inni twierdzą, że ożenił się. Jest książka, której autor twierdzi, że Jezus i Jan Chrzciciel usiłowali obalić Rzym i nie udało im się. Jeszcze inne teorie mówią o ślubie Jezusa z Marią Magdaleną. Skąd to wszystko się bierze?

Evans: Niemal wszystkie te historie są tworzone na podstawie jakichś błędnych interpretacji. Na przykład małżeństwo Jezusa. Mamy dwie gnostyckie ewangelie, z których żadna nie ma historycznej wiarygodności: Filipa i Marii. W efekcie obie one mówią w jakiś sposób, że Jezus kochał Marię. Poważni gnostyccy naukowcy zinterpretowali te ewangelie poprawnie. Mówią oni, że nie wskazuje to na romantyczną miłość, ponieważ w ten sposó, mówimy o XX wiecznej definicji miłości i przeniesionej do II i III wieku, gdy te teksty były pisane. A te teksty znaczą po prostu, że Jezus szanował Marię tak samo jak swoich uczniów, mężczyzn. Tak więc chodzi o to, aby zrobić z Marii ważną szychę i prawdziwego reprezentanta słów Jezusa. Stąd też bierze się cały pomysł na małżeństwo i są to śmieci. Teoria Jezusa jako geja oparta jest na głupim żarcie zwanym Tajną Ewangelią Marka (czy tajną częścią ew. Marka – przyp.tłum.). Wymyślił to Morton Smith. Sam ją napisał i ogłosił, że znalazł w klasztorze. Ja jestem starszy od Tajnej Ewangelii Marka.

New Man: A sprawa Jesus Seminar: Czy ci ludzie mają cokolwiek do powiedzenia?

Evans: Nie. The Jesus Seminar prowadzona przez starszego Roberta Funka i jeszcze żyjącego Dominica Crossana to ludzie zainteresowani Jezusem w równym stopniu co sobą. Jezusem, którego nie obchodzi eschatologia (zdarzenia czasów ostatecznych); Jezusem, którego uwagi na temat Królestwa Bożego to tylko mowa o jakimś egalitarnym klubie, gdzie ludzie mówią: ja jestem OK., i ty jesteś OK. Wszyscy lubią Jezusa i chcą, aby Jezus był po ich stronie. Jest to pewnego rodzaju wątpliwy komplement.

Jezus uznawany jest jako bardzo ważna osoba a Jego poparcie pożądane, lecz oni nie dopuszczają do głosu wiarogodnych źródeł historycznych, mianowicie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Tak naprawdę oni nie chcą słyszeć o nich, dopóki nie przepuszczą przez soczewki ewangelii Tomasza i ewangelii gnostyckich, po czym wyskakują z Jezusem, „gadającą głową”, która radzi nam: „Hej, zrelaksujcie się, po prostu bądźcie przechodniami”. Chcą, stworzyć Jezusa na swój własny obraz a wtedy czują się z Nim bardzo dobrze.

New Man: Co można powiedzieć o dokumencie Jamesa Camerona zwanym „Zaginiony Grób Jezusa? Wstrząsnęło to wiarą wielu ludzi.

Evans: Nie powinno. Jest również zbudowany na głupim kawale. Izraelscy archeolodzy nie dali się na to nabrać. Jakub Cameron jest po prostu naiwny, jest głupi. Mówi: „No, nie jestem teologiem”. Tak, to dobre. Nie wiem, czym jest „teolog”, lecz on na pewno nie jest jednym z nich. Producent tego filmu, Simcha Jacobovici, jest nie tylko naiwny lecz przebiegły. Błędnie cytuje ludzi i przeinacza ich słowa, co wywołało ogromny sprzeciw. Nie sądzę więc, żeby był choć jeden archeolog, który by się z nim zgodził.

Obecnie Jacobovici tworzy następny dokument na temat „łodzi Jezusa”, łodzi, którą znaleźli w Morzu Galilejskim. Jacobovici proponuje teraz pomysł, że Jezus łowił w tej łodzi, że On wiedział dużo o rybactwie i spędziło większość Swego życia na Morzu Śródziemnym (nie mam pojęcia jak przeniósł Jezusa z Morza Galilejskiego na Śródziemne), gdzie mieszkał z żoną nad morzem i jego ojcem, Panterą, którego grób znaleźli w Niemczech. Następnie wiąże to ze spiskiem Kodu Da Vinci, ponieważ Jezus płynie do Francji.

Więc taki błazeński materiał się pojawia.

New Man: Czy swój czas czytania spędzasz po grecku?

Evans: (Śmiech.) W samej rzeczy czasami tak. Po prostu grecki tekst jest bardziej podręczny. Mam go na biurku i w komputerze, nie mam ulubionego tłumaczenia. Lubię RSV, lecz jest nieco przydługawy, więc często właśnie oryginalny tekst rozważam. Myślę, że żartujesz sobie trochę, lecz mogę powiedzieć, że tak. Nie noszę ze sobą do kościoła greckiego Nowego Testamentu. Nie chcę zwracać na siebie uwagi i nie chcę zastraszać pastora. To, co mnie doprowadza do wściekłości w kościele to fakt, że używają Pawer Pointa, a na ekranach wyświetlają NIV (New International Version). To nie jest nawet tłumaczenie, to parafraza! Siedzę wiec i staram się nie krzywić się i nie marszczyć brwi.

оптимизация и продвижение сайтов

Gdy nie słyszę Boga

Chris Glazier

Znasz te wspaniałe chwile w modlitwie, gdy czujesz prawdziwą społeczność z Panem, niemal tak, jakby siedział przy tobie? Czujesz moc Jego obecności, Jego miłości i Jego mądrości. To radosne i wspaniałe chwile chrześcijańskiego życia. To, jakbyś stał na szczycie góry w społeczności ze Stwórcą. Jest to fantastyczne; wyjąwszy to, że mija.

W chrześcijańskim życiu trudne jest to, że droga nie składa się jednego długiego duchowego przyjęcia na szczycie góry. Są między tymi górami doliny, a te nie są już zabawne. Właśnie pisząc to, znajduję się w jednej z takich dolin.

Wszystko wydaje się trudniejsze, nadal modlę się, lecz Jego głos nie dochodzi do mnie w natychmiastowym słowie mądrości, miłości i zachęty. Nadal czytam i studiuję, lecz lekcje nie wydają się tak wpływowe, oświecające i zdumiewające. Jest ciężko, czuję się samotny, zmęczony i coraz bardziej bez łączności z Bogiem.

Dlaczego tak się dzieje? Czy znaczy to, że moje duchowe życie jest na śmietniku? Czy nie robiłem wystarczająco dużo i Bóg teraz karze mnie?

Kiedyś tak myślałem. Jeśli nie słyszałem Bożego głosu, zazwyczaj oskarżałem siebie i zmuszałem się do tego, aby się więcej modlić, czy częściej, aż zaczynałem czuć się bliżej Boga. Założę się, że też tak próbowaliście, ponieważ właśnie w taki sposób amerykańscy mężczyźni rozwiązuję wszystkie swoje życiowe problemy: ciężej pracując. Oczywiście, gdy chodzi o duchowe życie, to nigdy nie jest tak proste.

Jedną z tych rzeczy, których nauczyłem się z Bożego słowa i od starszych bardziej dojrzałych mężczyzn jest to, że Bóg nie wprowadza cie na duchowe doliny za karę, lecz dlatego, On wie, co jest dla ciebie najlepsze.

Nasz Ojciec w niebie jest najmądrzejszym ojcem, On dokładnie wie, czego potrzebujemy. Jeśli potrzebujemy duchowej epifanii, wtedy właśnie to nam daje, jeśli potrzebujemy otoczenia ramieniem, Ojciec daje nam to; jeśli musimy sobie coś zrozumieć i wzmocnić, nasz Ojciec daje nam to.

Jak czytamy w Rzm. 5:3-4: „wiemy, że ucisk wywołuje cierpliwość, cierpliwość charakter, a charakter nadzieję” (NIV).

Jeśli, podobnie jak ja, znajdujesz się w środku doliny, wiedz, że Bóg nie zostawił cię samego; daje ci to, czego ci potrzeba. Wierz w to, że gdy ta dolina będzie już za tobą i znowu znajdziesz się na górze, spojrzysz za siebie i zrozumiesz dlaczego Bóg zrobił to, co zrobił.

aracer.mobi

Twój umysł, a pornografia; neurologiczny punkt widzenia

Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego pornografia hipnotyzuje męski umysł? Dlaczego jest w stanie pokonać wszelki zdrowy rozsądek aż do tego stopnia, że rujnuje życie? William Struthers ma odpowiedzi. Jako specjalista neurolog i wykładowca na Wheaton College, Struthers bada, co dzieje się w umyśle mężczyzny, gdy ogląda pornografię. Jego odkrycia są bardzo ważne. Nasza rozmowa z nim obejmowała wiele tematów takich jak to, dlaczego pornografia wydaje się być gorsza dla Chrześcijan niż dla niechrześcijan i jak ma sobie radzić samotny mężczyzna.

New Man: Co dzieje się w umyśle mężczyzny oglądającego pornografię?

Struthers: Zanim odpowiem na to pytanie, trzeba wiedzieć trochę więcej o tym, jak jest zbudowany umysł mężczyzny. Oczywiście, zaczyna się od rozwoju płodu. Krytyczne znaczenie w kształtowaniu męskiego umysłu ma testosteron. Dzięki niemu mózg rozwija się w szczególny sposób. To dlatego mali chłopcy różnią się od dziewczynek. Można zauważyć to, że mali chłopcy lubią oglądać rzeczy, a dziewczynki wolą bardziej patrzeć w twarze.

Następne wielkie chemiczne zmiany następują w czasie dojrzewania, gdy mózg daje sygnały do seksualnego dojrzewania. Każdy mózg posiada pewne szczególne fragmenty, które są bardziej męskie lub bardziej kobiece. To, co się dzieje w tym czasie to fakt, że te męskie części mózgu są rzeczywiście pobudzane przez bodźce wizualne. Wracamy tutaj do przykładu dzieci: chłopcy są bardziej zainteresowani oglądaniem rzeczy. Wizualne preferencje bardzo wyraźnie pojawiają się przy pornografii.

W czasie badań, gdy mężczyzna zostaje umieszczony w urządzeniu badającym mózg, podczas oglądania nagich kobiet lub filmu z udziałem współżyjącej pary, te części mózgu, które są odpowiedzialne za wrażenia wzrokowe rozświetlają się bardziej niż u kobiet. Przykład, którego użyłem w książce jest taki, że dla mężczyzny pornografia jest jak telewizja wysokiej rozdzielczości, bez względu na przyczynę skłania ona mężczyzn do pewnego automatyzmu i trzyma ich w uścisku. Podobnie jak oglądanie TVs in Best Buy, HDTV będzie przyciągać uwagę bardziej niż standardowa rozdzielczość. W przypadku mózgu kobiety w obu przypadkach jest to rozdzielczość standardowa, tak więc pornografia nadaje się dla mózgu mężczyzny.

Inną bardzo ważna rzeczą w oglądaniu pornografii dla umysłu mężczyzny jest to, gdy zostanie ona wykorzystana do masturbacji. Powtórzmy: gdy patrzysz na to, co się dzieje w mózgu w czasie orgazmu, to bierze w tym udział ta część, która jest odpowiedzialna za wzmocnienie. Są to te same części, które są aktywne, gdy ktoś je czy pije lub bierze narkotyki.

Gdy więc, zaczynasz łączyć wizualne obrazy pornograficzne, które mężczyźni widzą niezwykle dobrze i przez które są niemal hipnotyzowani, ze wzmocnieniem związanym z masturbacją czy seksualną czynnością, otrzymujesz bardzo silne neurologiczne zachowanie, gdzie orgazm wzmacnia reakcję na pornografię.

W przeważającej części z naszego, chrześcijańskiego, punktu widzenia, celem mózgowego wzmocnienia jako reakcji na orgazm jest związanie mężczyzny z jego żoną. Te reakcja związuje go do tego, co jest przez usankcjonowane. W kontekście małżeństwa kobiety i mężczyzny, to związanie jest czymś dobrym. Niemniej jednak jeśli ta seksualna reakcja jest związana z czymś innym, jak pornograficzny obraz, jesteś z nim związany i rozwija się więź z nim. Jest to zarówno neurologiczny jak i duchowy proces.

New Man: Czy ten proces dzieje się tylko wtedy, gdy ogląda się skrajnie pornograficzne obrazy, takie jak obrazy nagich ciał czy wideo, czy też dotyczy wszystkiego, do czego jesteśmy erotycznie przyciągani?

Struthers: Wiele z tych rzeczy zostało kulturowo zdefiniowane. Wszyscy mężczyźni mają pociąg do patrzenia na nagość i kobiece postaci lecz to jak bardzo jest to silne zależy od kultury, w której dojrzewają. Jeśli jest to środowisko konserwatywne, gdzie postać kobiety jest tematem tabu, do erotycznego pobudzenia może doprowadzić nawet niewielki fragment skóry kobiety. Jeśli dorastanie odbywa się w kulturze, w której funkcjonuje wiele seksualnych obrazów, może się okazać, że będzie potrzeba czegoś więcej niż nagie ciało, aby wydobyć seksualną reakcję. Idąc dalej za tą metaforą, jeśli oglądasz przez dłuższy czas HDTV to chcesz mieć większy ekran, bo do tego już się przyzwyczaiłeś.

W naszej kulturze, które jest hiper seksualna, wielu mężczyzn będzie nasilać wykorzystanie pornografii. Niektórzy będą wykorzystywać fetysze i zwracać się do szczególnych witryn w Internecie czy patrzyć na szczególne typy kobiet. Ćwiczą swoje umysły do reagowania tylko na jedną rzecz. Inni będą przeglądać duże ilości stron z różnorodnymi typami i rodzajami pornografii, ćwicząc się w tym, aby pobudzenie następowało tylko w przypadku większej ilości kobiet robiących wiele różnych rzeczy, po czym, gdy wracają do jednej żony, której wygląd się nie zmienia i generalnie zachowuje takie same seksualne reakcje, nie jest już więcej pobudzany.

New Man: To jest fascynujące. Dlaczego więc wydaje się czasami, że mężczyźni chrześcijanie bardziej zmagają się z pornografią niż niechrześcijanie?

Struthers: Jeśli nie uważasz seksualnej czynności jako sprawy duchowej to nie masz tych samych problemów co chrześcijanin, który widzi to jako grzech czy moralny upadek. Chrześcijanie będą odczuwali w odniesieniu do korzystania z pornografii poczucie winy i wstydu, a to jeszcze pogarsza sprawę. Czują z tego powodu obrzydzenie do siebie i starają się uśmierzyć je przez czynność seksualną. Chwilowa reakcja na orgazm w postaci przyjemności i uwolnienia, uwalnia też na chwilę od poczucia wstydu. Jest to cykl, który pogłębia się jeszcze bardziej w przypadku mężów wiary.

Następną ważną rzeczą jest zrozumieć to, że nie ogląda się pornografii i seksualnych zachowań tylko dlatego, że wywołują przyjemność. Można to robić jako sposób na uwolnienie stresu, rozprawianie się ze stresem czy z przymusu. Niektórzy mężczyźni widzą to jako nagrodę; byli tacy dobrzy przez cały tydzień, zasłużyli na to.

Czasami mężczyźni są narcystami i w rzeczywistości jest to ten rodzaj osobowości, który pociąga mnóstwo pastorów. Należy być bardzo ostrożnym, gdy chodzi o pracę nad przywróceniem pastorów do służby, ponieważ potrafią oni zbyt otwarcie o tym mówić, tak że można ich podziwiać, lecz niepotrzebnie przyciągają w ten sposób innych do sprawy.

Chodzi o to, że nie traktujesz tak samo człowieka uzależnionego od heroiny, jak kogoś z depresją czy obsesją. Jeśli więc dobrze zrozumiemy szczególne przyczyny, dlaczego mężczyźni oglądają pornografię, mamy większe możliwości pomóc im. Zamiast mówić: „To uzależnienie”, aby zająć się tym, musimy znaleźć przyczynę, dlaczego mężczyźni działają w ten sposób i jak rozwijają takie zachowania.

New Man: Czy jest nadzieja dla mężczyzn, którzy utknęli w tym nawyku, aby uwolnić ich umysły?

Struthers: Dokładnie tak samo jak tworzy się neurologiczne nawyki seksualnej niemoralności, tak samo można stworzyć neurologiczne nawyki seksualnej czystości. Ta sama zasada, która prowadzi do tego, obowiązuję przy wychodzeniu.

Wyobraźmy sobie, że jesteś uzależniony od czystości i współczucia. Odczuwałbyś wtedy taki sam brak wolności w kontrolowaniu siebie, nie byłbyś w stanie powstrzymać się od czynienia dobra. Ten proces neurologicznego doprowadzania się do stanu nie wpadania w pokuszenia nazywa się uświęceniem. Gdy podejmuję małe decyzje to mają one dla mnie długoterminowe neurologiczne konsekwencje; mogą być złe lub dobre.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, czyli właściwe zrozumienie tego, po co jest nasza seksualność. Tu nie chodzi przede wszystkim o reprodukcję. Gdyby tak było, każdy mężczyzna powinien się ożenić i nie współżyć z żoną po menopauzie, i nie byłoby miejsca dla samotnych kobiet i mężczyzn.

Słyszymy również te wszystkie bzdury na temat mężczyzn siejących swoje nasienie (czy nasze), którzy są biologicznie rozwiąźli, a kobiety bardziej wybiórcze. To śmieci, gdy spojrzysz na statystki, kobiety są równie rozwiązłe jak mężczyźni, jest to tylko sprawa tego, że mężczyźni mają zwyczaj wyolbrzymiania swoich doświadczeń, a kobiety raczej pomniejszają je.

Inną sprawą jest to, że tu nie chodzi tylko o przyjemność. Gdyby tak było, mężczyźni powinni by siedzieć i masturbować się całymi daniami. Ani reprodukcja, ani przyjemność nie są głównym celem seksualności.

Główna cecha naszej seksualności jest związana z faktem, że zostaliśmy stworzeni z relacyjną naturą według obrazu Boga i w seksie chodzi o to, aby znać i być znanym. Tu chodzi o mówienie z dobrego serca do kogoś innego i otrzymywania z powrotem tego samego. Ma to miejsce w unikalny sposób w kontekście małżeństwa między mężczyzną i kobietą, i przedstawia to wyłączną miłość Boga do Jego ludzi czy wyłączną miłość Jezusa do Jego kościoła.

Należy jednak odejść od naszego rozumienia seksualności jako czegoś wyłącznie dla małżonków. Seksualność wpływa na wszystkie nasze relacje. Mogę być postacią ojca dla młodego mężczyzny z akademika, lecz dla syna jestem ojcem zupełnie inaczej. Jestem synem moich rodziców, lecz mogę być duchowym synem dla starszego mężczyzny czy kobiety. Mogę być duchowym bratem dla kobiety, która nie jest moją żoną, lecz z moją żoną mam unikalną relacją, która jest zastrzeżona wyłącznie dla niej. Te wszystkie relacje są pod wpływem naszej seksualności. Chodzi tutaj o intymność, która jest tworzona na relacyjny obraz Boga.

New Man: Samotni mężczyźni znajdują się w specyficznej sytuacji. Jakaś rada dla nich?

Struthers: W naszej kulturze, a jest to jeszcze gorsze w kościele, samotni mężczyźni czują się jak w pułapce, ponieważ nie mają ujścia dla swej seksualności. Jest tak dlatego, że postrzegają oni swoją seksualność jako coś związanego z genitaliami. Jeśli uda im się zobaczyć seksualność w kontekście relacyjnym, jak o tym mówiłem przed chwilą, wtedy mogą zostać uwolnieni od tego ciężaru. Muszą zrozumieć, że w seksualności nie chodzi o przyjemność i mogą skierować tą energią na swoje relacje i służbę. Jeśli powiąże się to z faktem, że seksualny popęd spada w wiekiem, jest dla nich nadzieja.

Jest to również ważne dla reszty kościoła, Gdy zrozumiemy, że oni mogą być sługami ku dobremu w sposób w jaki nie mogą tego robić żonaci mężczyźni to udzielamy im więcej szacunku i wyższe miejsce w kościele. Tylko dlatego że małżeństwo jest normą, nie znaczy to, że jest to ideał. Kościół już nie ceni niewinności jako decyzji na całe życie, lecz postrzega ją tylko jako wzór do utrzymania do czasu małżeństwa. To nie jest biblijne. Kościół bardzo potrzebuje posługi, którą mogą dać samotni mężczyźni. Bez tego, kościół nie może stać się tym, czym powinien być.

продвижение сайтов оптимизация