Relacje między niebem i ziemią_1

John Fenn

Zamierzam opowiedzieć wam o relacji jaka jest między niebem a Ziemią, co jest związane z tym, co widziałem w niebie.

Na początek kilka podstaw
W Hbr 12:1 czytamy: „Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami”.

Auto nie wprowadza tutaj „obłoku świadków”, aby dokonać jakiegoś doktrynalnego stwierdzenia, lecz raczej po to, aby nas zachęcić tym, że byli tacy, co już przeszli drogę przed nami i jest ona tego warta. W poprzednich rozdziałach opisał wiarę wielu mężów i niewiast Bożych, robiąc nawet aluzję do śmierci Izajasza przez rozcięcie go piłą. Tych wszystkich, i znacznie więcej, obejmuje zwrot „obłok świadków”, więc idźcie na przód z przekonaniem – warto, a niebo jest realne!

Wersy, które wspierają tą myśl…
W Ewangelii Łukasza 24:44 wzbudzony z martwych Pan mówi do uczniów: „To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko…” wyraźnie więc widać, że wzbudzony teraz z martwych Pan zachował w pamięci czas Swego życia na Ziemi nietknięty. Pamiętasz o wszystkim, nic nie zostanie utracone. Pamiętacie, że Księga Objawienia 7:17 i 21:4 mówi, że Ojciec zetrze wszelką łzę. Jest to wyraźne odniesienie do ciągle żywych wspomnień z życia, które pewnego dnia wraz z bólem zostaną usunięte.
Continue reading

Codzienne rozważania_12.02.2017

2J 4-6
URADOWAŁEM SIĘ BARDZO, ŻE MIĘDZY DZIEĆMI TWOIMI ZNALAZŁEM TAKIE, KTÓRE CHODZĄ W PRAWDZIE, JAK PRZYKAZAŁ NAM OJCIEC.
A TERAZ PROSZĘ CIĘ, PANI, ABYŚMY WZAJEMNIE SIĘ MIŁOWALI, A NIE PODAJĘ CI TEGO, JAKO NOWEGO PRZYKAZANIA, LECZ JAKO PRZYKAZANIE, KTÓRE MIELIŚMY OD SAMEGO POCZĄTKU.
A TO JEST MIŁOŚĆ, ABYŚMY POSTĘPOWALI WEDŁUG PRZYKAZAŃ JEGO. TAKIE JEST TO PRZYKAZANIE, KTÓRE SŁYSZELIŚCIE OD POCZĄTKU, ABY BYŁO ZASADĄ WASZEGO POSTĘPOWANIA.

Największą radością Jana jest widzieć uczniów Pańskich, którzy mocno trwają w prawdzie, dzieci Boże, które przejawiają podobieństwo charakterystyczne dla Bożej rodziny. Jeśli faktem jest, że prawda mieszka w nas na wieki, nieuchronnym obowiązkiem chrześcijanina jest życie w prawdzie. Nie jest to kwestia wyboru, a raczej główny składnik naszego uczniostwa. Mamy chodzić w prawdzie, jak przykazał nam Ojciec. Niebezpieczeństwo polegało na tym, że tylko niektóre dzieci chodziły właściwą drogą. Prawdopodobnie jedną z przyczyn napisania tego listu jest chęć potępienia nonszalanckiej postawy wobec obowiązku posłuszeństwa prawdzie. Napomnienie w wersecie 5 następuje w kontekście zarówno radości, jak i niepokoju wyrażonych w wersecie 4. Mamy pamiętać i praktykować przykazanie, które leży u podstaw duchowego doświadczenia każdego wierzącego: proszę cię Pani, abyśmy się wzajemnie miłowali. Kiedy Pan Jezus po raz pierwszy mówił o prawie miłości, określił je mianem nowego przykazania. W chwili, gdy Jan pisał swój list, przykazanie to było już dobrze znane jako zasadniczy wymóg chrześcijańskiej pobożności. I dzisiaj jest ono znane. Problem nie leży w znajomości, ale w wykonaniu. U podstaw takiej miłości leży wola, a nie emocje. Miłość do Pana jest posłuszeństwem Bogu w każdym detalu Jego woli wyrażonej w przykazaniach. Kto z nas, chrześcijan, nie doświadcza nieustannej walki o wytrwanie w postępowaniu krok za krokiem ścieżką posłuszeństwa? Czasem oddzielamy posłuszeństwo od miłości i w końcu staje się ono utartym obowiązkiem, rutynowym przestrzeganiem zasad. Nic dziwnego, że w końcu tracimy chęć posłuszeństwa i poddajemy się w tej walce. Jeśli jednak pozostajemy we właściwej relacji z Bogiem, jeśli nasze chrześcijaństwo jest przede wszystkim sprawą miłości do Boga, odkryjemy, tak jak uczynił to Jan, że przykazania Jego nie są uciążliwe. Miłość do Ojca i do Syna jest największy bodźcem do posłuszeństwa i wytrwałego kroczenia drogą prawdy. Powinniśmy uznać nowotestamentowe dowody tej niezawodnej miłości, bezgranicznej łaski i podtrzymującej nas mocy i osobiście się pod nimi podpisać. Jesteśmy posłuszni Bogu, ponieważ kochamy Go jako Pana. Miłujemy Go, ponieważ nasze dusze karmią się prawdą Jego Słowa, w którym objawiony został jego charakter oraz doniosły plan zbawienia człowieka. W miarę postępów naszej wiary, w której realizują się obietnice Jego Słowa, wzrastamy w prawdzie i miłości, przyjmując coraz więcej Jego łaski, pokoju i miłosierdzia. To są Boże priorytety, do których zostaliśmy przez Niego powołani.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Codzienne rozważania_03.02.2017

1J 5:20-21
WIEMY TEŻ, ŻE SYN BOŻY PRZYSZEDŁ I DAŁ NAM ROZUM, ABYŚMY POZNALI TEGO, KTÓRY JEST PRAWDZIWY. MY JESTEŚMY W TYM, KTÓRY JEST PRAWDZIWY, W SYNU JEGO, JEZUSIE CHRYSTUSIE. ON JEST TYM PRAWDZIWYM BOGIEM I ŻYCIEM WIECZNYM. DZIECI WYSTRZEGAJCIE SIĘ FAŁSZYWYCH BOGÓW.

Nasza zwycięska wiara opiera się na tym co Bóg w przeszłości uczynił w Chrystusie. Chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele i że przyszedł przez wodę i krew. Swym przyjściem dał nam rozum, co oznacza możliwość duchowego jak i intelektualnego przyjęcia prawdy. Boża prawda adresowana jest do umysłu, poprzez który przenika ona do serca, by zaktywizować się w woli. Wiara to sprawa spotkania, osobistego poznania i poddania się osobie, która jest prawdą, tak abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy. Nie chodzi tylko o to, że Chrystus objawił Ojca poprzez swe wcielenie, doskonałe życie, przebłagalną śmierć i chwalebne zmartwychwstanie, ale że przez to wszystko wprowadził nas w najbliższą, jak to tylko możliwe, więź z prawdziwym Bogiem. Przez wiarę nawiązujemy z Bogiem relację, która jest wieczna i trwała. Zamieszkujemy w Bogu a On w nas. W Chrystusie dzielimy z nim życie w wieczności. Wszystko, co spycha Boga z centralnego miejsca w moim życiu, musi zostać bezwzględnie odrzucone. Wystrzegajcie się fałszywych bogów. Wszelkie wyobrażenie o Bogu, które jest sprzeczne z Jego doskonałym objawieniem w Jezusie Chrystusie musi ulec natychmiastowej deportacji poza granice naszego umysłu. Do nas należy odpowiedzialność wyboru: czy opowiemy się za prawdziwym nauczaniem, czy będziemy wystrzegać się zła w chrześcijańskim życiu, czy porzucimy złe dążenia, niezależnie od tego, czy mają one duchowy, intelektualny czy też materialny charakter. Naszym wrogiem pozostaje niezmiennie fałszywa nauka inspirowana przez diabła. Ale jest też pewność, którą daje Bóg. Chrześcijanie mogą być pewni, że posiadają życie wieczne. Mogą ufać Bogu w kwestiach, które liczą się najbardziej.
Pozdrawiam i życzę deszczu błogosławieństw.

List Algeriusza z więzienia

Algeriusza znamy jako męczennika dzięki materiałowi zawartemu w „Martyr’s Mirror”, gdzie zdecydowanie stwierdza się, że był anabaptystą. Pochodził z Księstwa Neapolu i jako młody student został w Padwie przyłączony do kościoła przez brata, który go ochrzcił. Wkrótce został wrzucony do więzienia, skąd napisał do swych braci bardzo poruszający, radosny, entuzjastyczny i pokazujący dogłębną znajomość Pisma list. Zniósł wytrwale wszelkie tortury. Został wysłany do Wenecji, gdzie zastosowano wszelkie dostępne środki, aby przekonać go do wyrzeczenia się. Wszystko na próżno. Następnie przekazany do Rzymu i oddany papieżowi, który bezskutecznie próbował nawrócić go. W 1557 roku wydał go na najstraszliwszą śmierć.

„Do umiłowanych braci i współsług Jezusa Chrystusa, którzy opuścili Babilon, aby iść na górę Synaj, których imion nie wspomnę, łaska, pokój i miłosierdzie od Boga, naszego Ojca i Pana Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Amen.

Aby osłodzić wasze cierpienia, którego z mojego powodu przeżywacie, czy ująć z nich nieco, chciałbym wam opowiedzieć o słodyczy, której doświadczam, abyście radowali się ze mną i krzyczeli z radości z dziękczynieniem w obecności Pana.

Powiem temu światu rzecz niesamowitą, a mianowicie to, że odkryłem nieskończoną słodycz w lwich wnętrznościach. Któż w jakikolwiek sposób uwierzy w to, co chcę tutaj powiedzieć? Kto może uwierzyć w to?

W ciemnym dole odkryłem przyjemność; w miejscu goryczy i śmierci – odpocznienie i nadzieję zbawienia; w głębiach piekła – radość. Tu, gdzie inni płaczą, ja śmieję się, gdzie inni boją się – ja znalazłem siłę. Kto uwierzy temu?

W stanie cierpienia odczuwam wielką rozkosz; w samotnym narożniku mam najwspanialsze towarzystwo i w tych najsurowszych ograniczeniach – wielkie odpocznienie. To wszystko dała mi, moi przyjaciele, bracia w Jezusie Chrystusie, miłosierna ręka Boża.

Patrzcie, ten, który początkowo był daleko ode mnie, teraz jest ze mną; Tego, o którym niewiele wiedziałem – teraz widzę wyraźnie; Ten, na którego spoglądałem z dala – teraz widzę obecnego; Ten, za którym tęskniłem – teraz oferuje mi Swoją rękę. On mnie pociesza, On wypełnia mnie radością, On wyciąga ze mnie zgorzknienie, On sprawia, że mam się dobrze, On podtrzymuje mnie, On pomaga mi, On wzmacnia mnie.
Ach, jak dobry jest Pan, który nie pozwoli, aby jego sługa był kuszony więcej niż może znieść! Ach, jakże lekkie, przyjemne i słodkie jest Jego jarzmo!

Czy istnieje ktokolwiek taki jak Bóg Najwyższy, który wspiera i odnawia tych, którzy są kuszeni? On uzdrawia tych, którzy są posiniaczeni, poranieni i całkowicie ich odbudowuje. Nie ma nikogo takiego, jak On. Dowiedzcie się, bracia umiłowani, jak słodki jest Pan, jak wierny i miłosierny; Ten, który odwiedza Swoje przechodzące próbę sługi; który uniża Siebie, aby być w naszych chatach i skromnych domach, On daje nam pogodne myśli i pełne pokoju serce.

Czy jednak ten ślepy świat uwierzy w te rzeczy? Nie, raczej powie (ponieważ jest niewierzący):
„Nie będziesz w stanie długo znosić gorąca, zimna, niewygody tego miejsca. A skoro tak, to jak będziesz mógł znieść krzyż, tysięczne przekleństwa, fałszywe oskarżenia i niezasłużony wstyd? Czy nie pomyślisz o swym drogim kraju, z którego pochodzisz, o wszystkich bogactwach tego świata, o rodzicach, o pozycji i czci królewskiego sądu?
Czy tak po prostu zapomnisz o twoim wspaniałym wykształceniu. Czy nie tracisz tak wiele dla niczego, taaaa, całej twojej pracy, którą wykonałeś. Po co tak się trudziłeś i uczyłeś od swej młodości?
A w końcu, czy nie boisz się w ogóle śmierci, która cię czeka, choć jesteś niewinny?
Ach, jakże skrajną głupotą jest to, że możesz uniknąć tego całego cierpienia wypowiadając tylko jedno słowo, że możesz uciec śmierci, wracając do wiary, którą porzuciłeś, a jednak odmawiasz tego!”
Continue reading

Codzienne rozważania_02.02.2017


1J 5:19
MY WIEMY, ŻE Z BOGA JESTEŚMY, A CAŁY ŚWIAT TKWI W ZŁEM.

Chrześcijanie wiedzą, że należą do Boga, a nie do tego świata. Kolejne znaczące stwierdzenie Jana dotyczy osobistej relacji pomiędzy dziećmi Bożymi a ich Ojcem: My wiemy, że z Boga jesteśmy. Jan podkreśla, że sam Bóg jest źródłem naszego życia. Wszystko co posiadamy, pochodzi w całości od Niego – nasze ciało, umysł i duch. Jest to coś, o czym chrześcijanin wie nie dlatego, że jest zarozumiały, ale dlatego, ze polega na dowodach nowego narodzenia, przejawiających się w jego życiu i postępowaniu. Z zasady więc Boża rodzina oddzielona jest od „reszty świata”. Dzieci Boże żyją inaczej niż otaczające społeczeństwo. To kwestia uznania takiej bądź innej władzy. Świat tkwi w złem, jest zdominowany przez szatana, który terroryzuje go swym autorytetem. Szatan stara się organizować bieg świata w taki sposób, by wyrażał on bunt i nienawiść wobec Boga. Bóg zaś przeciwnie. Prowadzi swe dzieci w oparciu o zasady światłości i miłości, nie są one już zobowiązane do posłuszeństwa temu światu. Musimy też pamiętać, że szatan jest poddanym Bogu stworzeniem, któremu nie uda się ani na krok wykroczyć poza dopuszczone przez Boga granice. Jego ostateczny los jest z góry przesądzony. Dlatego wolność w rozumieniu tego świata jest tak naprawdę niewolą, a oferowana przez szatana niezależność od Boga, która leży u podłoża wielkiego grzechu, okazuje się iluzją. Wszystkie słabości teraźniejszego czasu – alkohol, narkotyki, hazard, seksomania – w rzeczywistości są próbami ucieczki z niewoli grzechu w świat osobistego spełnienia i satysfakcji. Ale to nieokiełznane pragnienia wielu mężczyzn i kobiet żyjących bez Boga potwierdzają jedynie, że te egocentryczne środki osiągnięcia samozadowolenia działają na krótką metę – jak picie słonej wody. Im więcej jej pijesz, tym większe masz pragnienie, tym bardziej pragniesz je zaspokoić. Taki właśnie jest sposób szatana. Juda stwierdza: „Zachowajcie siebie samych w miłości Bożej, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ku życiu wiecznemu. Dla jednych, którzy mają wątpliwości, miejcie litość, wyrywając ich z ognia, ratujcie ich; dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało.
Pozdrawiam i życzę Bożego pokoju.

Codzienne rozważania _01.02.2017

1J 5:18.
WIEMY, ŻE ŻADEN, TYCH, KTÓRZY SIĘ Z BOGA NARODZILI, NIE GRZESZY, ALE ŻE TEN, KTÓRY Z BOGA ZOSTAŁ ZRODZONY, STRZEŻE GO I ZŁY NIE MOŻE GO TKNĄĆ.

Chrześcijanie nie trwają w grzechu. Wiemy wystarczająco, aby nie nie dać wiary twierdzeniu, jakoby ten, kto grzeszy, nie był prawdziwie narodzony z Boga. List ten nie obiecuje nam perfekcjonizmu ani też nas do niego nie zachęca. Nie zmusza nas też, byśmy dążyli do osiągnięcia super duchowości czy też poziomu świętości dostępnego dla wybranych. Żaden chrześcijanin nie trwa w grzechu tak, jak to czynił wcześniej, zanim nawrócił się do Chrystusa. Dzieje się tak dlatego, że Ten, który z Boga został zrodzony, strzeże go. Gdyby zwycięstwo nad grzechem zależało od naszej zdolności ustrzeżenia samych siebie przed złem, niewiele mielibyśmy powodów do ufności. To Chrystus jest tym, który strzeże Boże dzieci, tak więc szatan nie może „przyczepić się do nich.” Będzie je co prawda atakował, lecz nie zdobędzie trwałego przyczółka, nie uda się mu też pochwycić ponownie chrześcijan w swe szpony. Kościół strzeżony jest przez odwiecznego Syna, któremu dana jest wszelka moc i który swymi słowami gwarantuje mu całkowite bezpieczeństwo: „I ja daję im (moim owcom) żywot wieczny, i nie giną na wieki i nikt nie może wydrzeć ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10:28-30). Tak więc, gdy walczymy z grzechem w naszym życiu, czynimy to z ufnością, a nie z rozpaczą. Ten, który nas strzeże, jest silniejszy niż nasz wróg. Jest czujny bardziej niż my i daleko bardziej troszczy się o nas, niż my sami jesteśmy zdolni to czynić. Wiemy, że to prawda, cieszmy się tym i doświadczajmy w naszym życiu radości.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.

Ojciec wie najlepiej

Chip Brogden

Aby być braćmi i siostrami, musimy uniżyć sami siebie i uznać to, że to nie my jesteśmy Rodzicem w Bożej Rodzinie, a inni nie są naszymi dziećmi. Mamy Jednego Ojca i to On jest odpowiedzialny za korektę, ochronę, dyscyplinę i wskazywanie kierunku Swoim własnym dzieciom.

Pewien brat podzielił się ze mną wielkim objawieniem: Bóg mówił mu i pokazywał różne rzeczy, a celem tego była wyłącznie nauka dla niego. W przeszłości, zawsze przekazywał te lekcji innym braciom i siostrom w postaci słów, napomnień, ustawiając siebie czymś w rodzaju „Policji Ducha Świętego” (to jego słowa), aby upewnić się, że każdy robi to, co on uważał, że powinien robić. Od tamtej pory nauczył się jednak, że większość tych lekcji miało na celu jego własny wzrost i dojrzałość, a nie były przeznaczone dla innych.
To, o czym ten brat mówi jest zilustrowane w epizodzie, w którym brały udział siostry: Maria i Marta. Pouczające jest nie tylko to, co Maria robi, lecz również to, co mówi (Łu 10:40):

Marta zaś krzątała się koło różnej posługi; a przystąpiwszy, rzekła: Panie, czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi? Powiedz jej więc, aby mi pomogła.

To, że Marta jest rozproszona nadmiarem służby, mówi nam o religijnym duchu, który tak wielu uniemożliwia prawdziwie zasiąść u stóp Jezusa i słuchać Jego Słowa.

Continue reading