
John Fenn
Gdy byliśmy w szkole średniej Barbara była 'flagową dziewczyną” maszerującej grupy, jedną z kilku, którym przydzielono flagę na długim drzewcu, które wykonywały zsynchronizowane manewry w czasie przerw w czasie sportowych zawodów.
Pewnego wieczoru po zawodach piłkarskich (amerykański football – przyp. tłum.) wracaliśmy samochodem do niej do domu, aby mogła się przebrać po czym szliśmy na pizzę. Pamiętam to, jakby było wczoraj; miała na sobie strój taki jak cheerleaderki, jasnoczerwony i niebieski w kolorach szkoły, drzewce fagi wystawało przez tylne okno, letni wieczór…
Nagle minął nas policjant jadący w przeciwną stronę. Zawrócił, włączył koguta, syrenę i zatrzymał nas. Wiedziałem, że nie przekroczyłem prędkości i zapewniłem Barbarę, że wszystko będzie w porządku.
Wyglądał na bardzo rzeczowego funkcjonariusza. Oświetlił nasze twarze latarką, obszedł wokół samochód i wrócił do nas… w końcu powiedział, że biały dwudrzwiowy samochód, podobny do naszego, został użyty do napadu na stację benzynową kilka minut wcześniej. Napadu dokonali mężczyzna i kobieta, a my pasowaliśmy do tego opisu. Spokojnie odpowiedziałem, że wracamy z zawodów, że moja dziewczyna jest cheerleaderką, jak widzi, i że wracamy do domu z zawodów, a nie z napadu. Cud cudów, uwierzył temu, co oczywiste i pojechaliśmy swoją drogą.
Początkowo serce waliło mi całkiem szybko, lecz równocześnie byłem pewien tego, że nie zrobiłem niczego złego – nie przekraczałem prędkości, nie prowadziłem bezmyślnie, a z pewnością nie napadliśmy na stację benzynową. Gdyby nie miał czystego sumienia, bałbym się prawa, lecz byłem spokojny wewnątrz, wiedząc, że w oczach prawa jesteśmy sprawiedliwi, można by powiedzieć bezpieczni w tej łasce.
Continue reading →