Brak społeczności? Nie ma problemu!

Brogden Chip

19 kwiecień 2009

Nigdy tak naprawdę nie docenicie i nie będziecie korzystać ze społeczności, dopóki nie nauczycie się żyć bez niej.

Już istnieje społeczność świętych, jest to duchowa społeczność i opiera się na Chrystusie, który ma pierwszeństwo – a nie na społeczności, która ma pierwszeństwo. Cała ta tęsknota za społecznością, za tym, aby być z innymi jest wynikiem kaca po religijnym systemie – starasz się wypełnić pustkę, która została po religii. Celem osamotnienia na duchowej pustyni jest to, aby dotarło do ciebie, że Jezus Wystarcza. Nie umrzesz z powodu braku społeczności, lecz jeśli nie nauczysz się tego, że Jezus Wystarcza, to duchowo mówiąc, już jesteś martwy. On jest Jedynym, na którym masz się skupić – nie zaczynając społeczności, nie budując domowej grupy, nie czyniąc razem z innymi cokolwiek, cokolwiek.

Już słyszę te wszystkie: „tak, ale”. „Tak, ale Bóg uczynił nas jako istoty społeczne. . . Tak, ale Bóg, że potrzebujemy zachęty innych wierzących. . . Tak, ale Biblia mówi, abyśmy nie opuszczali zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. . . Tak, ale mamy być częścią Ciała Chrystusa. . . Tak, ale jest coś w gromadzeniu się podobnie myślących wierzących. Tak, ale nie rozumiesz tego, jak to jest”. Tak, ale rozumiem – przechodziłem przez tą część pustyni wcześniej i próbuje powiedzieć ci, że Bóg chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy kochasz społeczność z innymi; chce wiedzieć czy kochasz Jego, czy to, co Jego dotyczy; chce wiedzieć czy szukasz Jego, czy spotkań na Jego temat.

Są takie czasy i okresy, gdy On wzywa cię do samotności i oddzielenia dla Siebie. Nie mówię, że zawsze tak będzie, lecz co, jeśli tak? Co, jeśli On wzywa cię do samotnej drogi z Nim na resztę twojego życia? Czy Jezus wystarcza ci?

Zadałem takie pytanie kiedyś grupie chrześcijan: „Czy Jezus wam wystarcza?” ponieważ większość chrześcijan nie wierzy w to. Chcą Jezusa, lecz chcą również społeczności z innymi. Rzeczywiści, czy wiecie czego chcą chrześcijanie? Nie społeczności z innymi. To brzmi tak duchowo. Tak naprawdę to oni chcą akceptacji innych chrześcijan. Jeśli sięgniesz głębiej to właśnie tego chcą, chcą czuć się zaakceptowani przez innych chrześcijan. Tak, mogę ci powiedzieć, że narażasz się na wielkie zniechęcenie. Ewentualnie przyjdzie taki czas, że będziesz musiał wybrać między prawdą, którą Bóg ci objawił i akceptacją innych chrześcijan. Wiem, że brak akceptacji innych chrześcijan jest bolesny. Boli to, gdy inni chrześcijanie nie rozumieją cię i mówią o tobie wszelkie złe rzeczy, choć ty mówiłeś do nich w miłości prawdę.

Istotą jest jednak twoje duchowe życie a chodzenie z Bogiem nie zależy od akceptacji innych chrześcijan. Może ci się tak wydawać, z pewnością też znacznie ułatwia wiele rzeczy, lecz nie jest to warunkiem chodzenia z Chrystusem, tzn.: staranie się o to, aby inni chrześcijanie rozumieli i akceptowali cię. Im głębsze będzie twoje chodzenie z Bogiem, tym trudniejszy będziesz do zaakceptowania przez innych chrześcijan. Nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus: „wzgardzony był i opuszczony, Mąż Boleści, doświadczony w cierpieniu” (Iz. 53:3). Jezus nie był i nie jest akceptowany przez większość chrześcijan i, czy wiesz o tym, że to nie zmienia Jego Samego ani Jego relacji z Ojcem? On jest Panem bez względu na to czy zaakceptujesz Go, czy nie, przyjacielu. Jeśli jesteś Jego uczniem, wtedy On akceptuje ciebie bez względu na to czy akceptuje cię cała reszta chrześcijańskiej populacji, czy nie.

Odkryłem, że za każdym razem, gdy ignoruję taki okres, do którego Bóg mnie wprowadził i usiłuje stworzyć społeczność bądź szukam społeczności poza czasem i miejscem wyznaczonym przez Mojego Ojca, zawsze kończy się to katastrofą, zawsze stwarza problemy, rozczarowanie i powoduje zakłócenie w tym, co Pan chce w moim życiu zrobić.

A jest to szczególnie prawdziwe wtedy, gdy jesteś świeżo po wyjściu z religijnego systemu. Trwałeś pod religijnym duchem przez tyle lat i nie myślałeś o tym, że któregoś dnia możesz wstać, nie iść do kościoła, być wolnym od religijnej postawy. Myślisz, że potrzebna ci jest społeczność, że potrzebujesz spotkań, że potrzebujesz innych ludzi i tego wszystkiego, ale jesteś w błędzie. To jest religijny system myślenia, jest jak narkotyk.

„O, bracie Chip, jestem taki samotny. Chodziłem do kościoła co niedzielę przez 20 lat a teraz siedzimy w domu w niedzielę i czujemy taką pustkę w środku!” W porządku, chwała Panu, jeśli jest to miejsce, do którego Pan cię zaprowadził teraz, dziękuj za nie Bogu. Przestań szukać innych ludzi, aby wypełnili pustkę, którą może wypełnić wyłącznie Chrystus. Przedtem wypełniałeś tą pustkę mnóstwem religijnego śmietnika i On to wszystko usuwa. Usiłuje coś w tobie zbudować, więc pozwól Mu na to zgodnie z czasem i okresem, który wyznaczył. Nie poganiaj tego procesu, bądź zadowolony; tylko ty i Bóg. Mój Boże, nawet nie masz pojęcia jak to jest chodzić z Bogiem i być ukrytym w Nim, ponieważ przez całe swoje życie chodziłeś z Nim w tłumie, uwielbiając Go w tłumie, modląc się do Niego w tłumie, ucząc się o Nim w tłumie.

Enoch chodził z Bogiem i nie było nikogo więcej, aby miał z nim społeczność.

Noe chodził z Bogiem i nie było przy nim nawet nikogo z rodziny.

Abraham chodził z Bogiem i nie miał domowego kościoła, do którego mógł chodzić.

Mojżesz spędził 40 lat na pustyni i to nie zraniło go ani trochę a wracając z pustyni był lepszy niż wtedy, gdy się tam udawał.

Jezus chodził z Bogiem a wszyscy Jego przyjaciele i uczniowie wyparli się Go, i uciekli wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował.

Za dużo zasług co do twojego duchowego powodzenia przypisujesz ludziom, a nie masz wystarczająco dużo zaufania do Boga. Wolałbym być z Bogiem sam, niż w tłumie ludzi bez Niego.

To nie pomniejsza niczego, co Biblia mówi o Ciele Chrystusa, lecz musisz nauczyć się tego, w jaki sposób być połączony z Głową, zanim będziesz próbował łączyć się z Ciałem. Życie Ciała jest tylko tak dobre jak dobra jest relacja Ciała z Głową. Ciało nie ma żadnego życia samo w sobie bez Głowy. Jeśli czytasz to, czego Biblia naucza na temat Ciała Chrystusa, wiesz, że nie mówi nam, abyśmy szukali swojego miejsca w Ciele czy próbowali wstawić siebie samych na jakieś miejsce. Pismo mówi, że On buduje ciało Chrystusa zgodnie ze Swoją wolą – Jego wolą, nie naszą. Gdy ty próbujesz się gdzieś umieścić, pobłądzisz.

Biblia nie mówi „trwajmy mocno w Ciele” czy „trzymajmy się mocno członków Ciała”, lecz mówi „trzymajmy się mocno Głowy”. Biblia nie mówi: „szukajcie najpierw społeczności innych”, lecz mówi „szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego Sprawiedliwości, wszystko inne będzie wam przydane” (w tym społeczność. Nauczysz się to robić a cała reszta sama się zatroszczy o siebie w taki sposób i w takim czasie, jak Bóg uzna za właściwy.

Zabierz swoje ręce z całej sprawy społeczności i zrzuć swoją troskę na Pana. Powiedz Mu: 'Panie, jestem tu, na pustynnym miejscu, jest sucho, jest samotnie i wygląda na to, że nie ma żadnej społeczności, lecz Ty jesteś moją Skałą, moją Twierdzą i moim Miejscem Schronienia, Ty prowadzisz moje kroki. Ty bądź moją społecznością. Jeśli uznasz to za właściwe, abym miał społeczność z innymi, w porządku, jeśli nie, ufam Tobie, bo Ty znaczysz znacznie więcej, niż potrzeba na zaspokojenie moich duchowych, emocjonalnych i socjalnych potrzeb. Mogę funkcjonować bez społeczności Pańskiej, lecz nie mogę żyć bez Ciebie!”

Proszę państwa byłem w tym miejscu wielokrotnie i nawet nie muszę się o to modlić więcej. Po prostu nauczyłem się ufać Bogu w tej dziedzinie i wiem, że On wystarcza. Zostało to we mnie ustabilizowane. Nawet o to się nie modlę więcej. Chciałbym, aby zostało tu ugruntowane również w waszych sercach. Niech pustynia wykona swoją pracę.

продвижение сайта эффективно

DS_26.10.09 Jn.16

HeavenWordDaily Ewangelia Jana 16

David Servant

Ponownie możemy powiedzieć, że nam, którzy wiemy jak kończy się ta historia, trudno jest ocenić zamieszanie jakie przeżywali uczniowie w zawiązku z tym, co się miało zdarzyć. Byli przepełnieni smutkiem (16:6, 20), zamiast cieszyć się, wierząc, że Jezus idzie do Swego Ojca (Jn. 14:28) i ufając, że oni zobaczą Go wkrótce, jak obiecał. Co więcej, Jezusu powiedział im, że to dla nich lepiej, żeby odszedł; ponieważ w przeciwnym wypadku Duch Święty nie przyszedłby do nich (16:7). Te zachęcające słowa najwyraźniej nie odnosiły wielkiego skutku na ich stan, a jednak Jezus nadal był pewien tego, że ich smutek obróci się w radość (16:20, 22). Bóg nadal skutecznie daje: „zawój zamiast popiołu, olek radości zamiast szaty żałobnej” (Iz. 61.3). Jakże często jesteśmy podobni do tej dwunastki, płacząc, zamiast tańczyć z radości!

Jezus obiecał, że gdy Duch Święty przyjdzie, to „przekona świat” co do trzech rzeczy: „grzechu, sprawiedliwości i sądu” (16:8). Czy Duch Święty robi te rzeczy, czy nie? Wierzę, że robi, co powoduje, że jest największym Ewangelistą na naszej planecie. Dzięki przekonywaniu Ducha Świętego, każdy żyjący na tym świecie ma wewnętrzną świadomość tego, że jest grzesznikiem, który jest powołany do świętego życia i który pewnego dnia stanie przed sądem Bożym. Oczywiście, ludzie zwodzą sami siebie, napełniając umysły kłamstwami, które zduszają w ich sercach prawdę, lecz nie będą mieli żadnych wymówek przed Bogiem. Mądrze jest modlić się o to, aby Bóg prowadził nas do ludzi, którzy raczej poddają się przekonywaniu Ducha, a nie tych opierających się.

Służba Ducha Świętego nie miała być ograniczona tylko do przekonywania świata o pewnych żywotnych prawdach, lecz również służyć prowadzeniu kościoła do prawdy (16:13), co domaga się pytania: „Dlaczego więc kościół jest tak podzielony doktrynalnie?” Odpowiedź jest taka, że sporo „kościoła” nie jest kościołem Chrystusa, lecz raczej nieświętym religijnym konglomeratem nieodnowionych przywódców i uczniów, „ślepych, którzy prowadza ślepych”. Po drugie: Bóg nie wymusza niczego na wolnej woli swoich dzieci, i nie zmusza ich do wierzenia w prawdę czy do tego, aby przestali słuchać wykrzywiających Pisma według swego własnego upodobani. Tak więc, nawet prawdziwi wierzący mogą zostać zwiedzeni. Po trzecie: sporo doktrynalnych różnic między prawdziwymi wierzącymi kręci się wokół spraw nieistotnych, niemniej zgadzają się co do istoty.

Obietnica Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam” (16:23), nie jest czystą kartą, jak bywa czasami traktowana, której możemy używać, aby od Boga pozyskiwać materialne luksusy. Zwróć uwagę na to, że Jezus dał tą obietnicę w kontekście zamieszania jakie uczniowie przeżywali wobec wypełniającego się Bożego planu i Jego obietnicy, że Duch Święty poprowadzi ich do prawdy.

Zauważ również zdanie bezpośrednio poprzedzające obietnicę z 16:23, które mówi: „A w owym dniu o nic mnie pytać nie będziecie” (16:23). Jezus zachęca apostołów, aby prosili o zrozumienie i wgląd. To w takim kontekście dał obietnicę, znajdującą się zaraz w następnym wersie: „Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna” (16:24). Ponownie widzimy, że nie Jezus sugeruje, że powinni prosić o materialne luksusy, aby byli szczęśliwsi, lecz o zrozumienie, aby ich obecny smutek mógł zamienić się w radość. To błogosławieństwo nie jest ograniczone do dwunastu uczniów, którzy żyli 2000 lat temu, jest ono przywilejem również wszystkich wierzących dziś. Jakub napisał:

A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana. Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; …” (Jk. 1:5-6).

Obyśmy nie byli podobnie w tym względzie do dwunastu apostołów, którzy najwyraźniej nie skorzystali z cudownej obietnicy Jezusa, że zostaną wypełnieni radością w samym środku smutku!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer.mobi

DS_23.10.09 Jn.15

HeavenWordDaily

David Servant

Podobnie jak w przypadku wszystkich analogii tak i przypowieść o winie i winoroślach jest niedoskonała, jako że krzewu winnego i winogrodnik nie są pełnymi analogiami relacji wierzącego z Jezusem i Ojcem. Oczywiście, Jezus dostrzegał pewne cechy winogrona i winogrodnika, które dobrze nadawały się do zilustrowania pewnych ważnych duchowych prawd. Musimy tylko uważać na to, aby nie „popchnąć przypowieści za daleko”.

Wydaje się, że można spokojnie założyć, że wyłącznie wierzący są porównywani do winorośli (gałązek) w krzewie winnym Jezusa, jak że tylko ci, którzy są „w Chrystusie” mogą przynosić owoc, który wyrasta dzięki „trwaniu w krzewie„. Oczywiście, Jezus nie mówił tu do niewierzących, lecz do Swoich najbliższych uczniów, mówiąc im, że są winoroślami.

Podobnie jak to robi winogrodnik, Ojciec chce, aby na gałązkach pojawiał się owoc. Ci, którzy przynoszą owoce, zostają przez Niego oczyszczani, co polega na tym, że odcina to co Jemu niepotrzebne, aby gałąź przynosiła jeszcze większy owoc. Jest to Boże dzieło, proces uświęcania.

Tych, którzy owocu nie przynoszą, odcina. Ponieważ jest to metafora, nie możemy być całkowicie pewnie czy to „odcięcie” mówi o osądzie w postaci śmierci fizycznej, kiedy to wierzący nadal zachowuje swe wieczne zbawienie, czy też jest tu mowa o utracie zbawienia również. Oczywiście, Jezus napomina Swych najbliższych uczniów, mówiąc, że jeśli mają wydawać owoc to muszą „trwać w Nim” (15:4), po czym ostrzega ich, „Kto nie trwa we mnie, zostaje wyrzucony precz jak wyschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (15:6). Brzmi to jak ostrzeżenie przed piekłem, jeśli więc latorośl, która usuwa się sama staje się bezowocna i zostaje wrzucona do piekła, to wydawałoby się dziwne, aby bezowocna gałąź, która jest usuwana przez Ojca, dziedziczyła jednak życie wieczne.

W każdym razie, po przeczytaniu 15 rozdziału Ewangelii Jana, nikt nie może twierdzić, że przynoszenie owoców przez nas to dla Boga trywialna sprawa. Wybrał nas i wyznaczył po to, abyśmy „przynosili owoc i aby ten owoc był trwały” (15:16). Zauważ rolę modlitwy dla przynoszenia owocu. Jezus obiecał:

„Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się moimi uczniami” (15:7-8; p. również 15:16).

Gdy Jezus zachęcał Swoich uczniów, aby „prosili o cokolwiek chcą”, nie miał na myśli tego, że będą prosić o to, żeby mogli zbierać na ziemi materialne skarby, ponieważ oznaczałoby to, że nie trwają w Nim i Jego słowa nie trwają w nich. Jezusowi chodziło o to, że ich naczelnym pragnieniem będzie świętość, tak więc Jego zachęta, aby „prosili o cokolwiek zechcą” miała ich pobudzić do modlitwy o to, co pomoże przynieść więcej owocu. Bóg zawsze odpowiada na tego rodzaju modlitwy!

Słowa: „Jeśli przestrzegać będziecie moich przykazań, trwać będziecie w miłości mojej” nie brzmią jak obietnica „bezwarunkowej miłości”, tak często nauczanej w chrześcijańskich kręgach, lecz miłości warunkowej. Bóg kocha każdego warunkowo. Jesteśmy przyjaciółmi Jezusa, jeśli wykonujemy Jego przykazania (15:14). Gdyby Bóg kochał każdego bezwarunkowo, to nie ostatecznie nikt nie zostałby wrzucony do piekła. To, o czym wielu mówi, jako o „bezwarunkowej miłości Bożej”, lepiej można by było nazwać: „Boże chwilowe miłosierdzie”. Bóg kocha każdego miłością miłosierną, lecz dla tych, którzy nie pokutują, jest ona chwilowa.

Prawdziwi chrześcijanie są kochani i nienawidzeni – kochani przez siebie nawzajem, nienawidzeni przez świat. Jakże dziwne i wprawiające w zakłopotanie może być to, gdy okazje się, że jesteśmy nienawidzeni przez „chrześcijan”! Niech to będzie dla ciebie pociechą, że chrześcijanie, którzy nienawidzą chrześcijan, nie są chrześcijanami. (Możecie mnie cytować.) „Chrześcijanie”, którzy nienawidzą chrześcijan są tak samo zwiedzeni jak ucznie w Piśmie i faryzeusze z czasów Jezusa, którzy wyznawali miłość Bożą, lecz nienawidzili Jezusa (15:23-24). Jest to również bardzo mocno podkreślane w 1Liście Jana, gdzie powtarza swoim czytelnikom wielokrotnie, że miłość wzajemna jest papierkiem lakmusowym prawdziwej wiary w Jezusa. Niebo jest dla tych, którzy kochają!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

Chodźcie i zobaczcie

Logo_Frangipane

Dwaj synowie Zebedeusza zaczęli swoje duchowe oddanie jako uczniowie Jana Chrzciciela. To Jakub i Jan stali obok proroka, gdy Jezus przechodził. „Oto Baranek Boży” – ogłosił Jan Chrzciciel i od tej chwili ci dwaj zaczęli podążać za Jezusem (Jn. 1:35-37). Jest to głębokie zdarzenie. Jest to również osobiście spisane świadectwo tego, w jaki sposób Jan przyszedł do Syna Bożego, ale też Jan miał coś znacznie głębszego do ujawnienia, niż sam historyczny fakt. Zamierza nam objawić to, czego i my powinniśmy ostatecznie szukać, gdy przychodzimy do Chrystusa.

Spójrzmy na to wydarzenie. Jakub i Jan, usłyszawszy i uwierzywszy mesjańskiej proklamacji o Jezusie, idą teraz, być może w pośpiechu, aby złapać Jezusa. Znajdują się w zasięgu głosu.

A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że za nim idą, rzekł do nich:Czego szukacie? A oni odpowiedzieli mu: Rabbi (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz? Rzek im: Pójdźcie, a zobaczycie?” (Jn 1:38-39)

Wiele jest różnych powodów, dla których ktoś przychodzi do Chrystusa. Możemy szukać Go z powodów zdrowotnych czy dla zdobycia kluczy do powodzenia. Być może potrzebujemy uwolnienia, bądź jesteśmy obciążeni troską o bliskich. Podobnie jak Pan zapytał Jakuba i Jana, pyta również każdego z nas: czego szukasz w życiu? Jakie cele cię poruszają? Jakie jest twoje podejście do ostatecznego okresu twojego życia, czy to, co osiągnąłeś da się przelać na wieczne konto, czy też spędzasz czas i energię na to, co jest pozbawione prawdziwego życia?

Jezus zapytał: Czego szukacie? To bardzo ważne pytanie, Pan chce, abyśmy zrobili przegląd tego, co nas pasjonuje, naszych celów a następnie wykreślili kurs życia zwrócony ku niebiańskim wartościom. Widzicie, wielu mówi, że kochają Jezusa. Może mają na myśli to, że mają nadzieję, że może kiedyś Jezusa pokochają, choć teraz mało co Go znają i nigdy nie spędzają czasu na szukaniu Go. Dowodem na to, że Go kochamy, jest zachowywanie Jego przykazań (Jn. 14:15). Co musi Jezus myśleć, gdy tak wielu mówi, że kocha Go, a w rzeczywistości, nie kocha Jego tylko romansuje ze światem? Boże, okaż miłosierdzie.

Jednak, nie tak ma się sprawa z tobą. Pomimo wszystkich twoich słabości i braków, szczerze pragniesz mieć więcej Boga. Ocknąłeś się z tych wszystkich problemów przeszłości i, choć jakby przez ogień, masz serce spragnione bliskiego chodzenia z Panem. Naprawdę, Chrystus widzi to święte pragnienie i dla Niego jest to najcenniejsza część ciebie.

Serce Pana jest również zwrócone ku tym, którzy idą za Nim, choć może kulejąc. Dla tych, którzy zostali poranieni przez niesprawiedliwość bądź skutki grzechu obietnica Pana jest wierna: „Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi, aż doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości” (Iz. 42:3; Mat. 12:20).

Podobnie jak Jakub i Jan również my „ujrzeliśmy Baranka Bożego” i podobnie jak zapytał ich, Pan zada nam pytanie: Czego szukacie?

Odpowiedź na to testowe pytanie wydaje się dziwna. Nie prosili Go o większą moc czy duchowe dary, lecz prosili Go o coś znacznie bardziej osobistego i intymnego: „Gdzie mieszkasz?

Chciałbym przyjrzeć się ciętości ich odpowiedzi. Chcieli wiedzieć, gdzie Jezus mieszka. Czasami pytanie przerasta proste granice intelektualnego zdumienia i naprawdę ujawnia życiowe poszukiwania człowieka i tak też jest w tym przypadku: szukali możliwości życia z Jezusem; poszukiwali miejsca zamieszkania Boga.

Nie jest złem pragnąć duchowych darów czy prosić Boga o szczególne błogosławieństwo bogactwa i finansowego powodzenia. Nie jest to złe, lecz jest to za mało. Wewnątrz, w sercu szukającym Boga, jest dążenie do czegoś znacznie większego. Często, poszukujemy „miejsca zamieszania” Boga. Tak naprawdę, nasze serca zostały bosko zaprogramowane, są w nich „drogi na Syjon” (Ps. 84). Naszym przeznaczeniem jest jedność z Chrystusem. Wszelkie owocowanie bierze się z duchowego życia w jedności z Jezusem. W przeciwieństwie do tego, wszystko, cokolwiek oferujemy jako ofiarę Bogu, co nie jest wynikiem naszej jedności z Chrystusem, to próżna praca; słaba pociecha. Ponieważ bez Niego nic nie możemy uczynić.

Jan mówi nam w swym pierwszym liście, że ci, którzy mówią, że przebywają w Nim powinni „tak postępować, jak On postępował” (1Jn 2:6). Mieszkanie z Jezusem prowadzi do życia jak Jezus. Umiłowani, mamy jeszcze bardzo dużo do nauczania się i odkrycia jeśli chodzi o naszego Pana! Musimy strzec się duchowego samozadowolenia. Przypomnicie sobie modlitwę Mojżesza. Pod koniec swego życia, po tym, gdy został użyty przez Boga do skonfrontowania i pokonania bożków Egiptu, po zamieszkiwaniu w chwale Pańskiej i po 40 latach wykonywania wielu cudów, Mojżesz modlił się: „Zacząłeś ukazywać swemu słudze swoją wielkość i możną rękę swoją” (Pwt. 3:24).

Czy zacząłeś? Bez względu na to ile osiągnęliśmy, bez względu na objawienia Bożej chwały, zaledwie zaczęliśmy oglądać Jego chwałę. Uczniowie bystro odpowiedzieli: „Rabbi, gdzie mieszkasz?„. Niech będzie to również nasza modlitwa: Gdzie mieszkasz Synu Boży? Gdzie jest miejsce Twego pobytu? Do wszystkich, którzy mają podobne uczucia, Jezus mówi nam to samo, co obiecał im: „Chodźcie i zobaczcie„.

Drogi Mistrzu, zwracam się do Ciebie, Ty jesteś moim największym życiowym celem, pragnę żyć z Tobą i trwać w cudownym życiu zjednoczonym z Tobą.

помогите продвинуть сайт

Jasny obraz Królestwa

Ron McGatlin

Tego ranka, gdy jaskrawe promienie słoneczne zaświtały w jednym z tych krystalicznie czystych, rześkich jesiennych dniach, góry Blue Ridge Mountains znajdujące się na północ do naszego domu, które często widzimy przez lekką błękitną mgiełkę, stały się krystalicznie czyste. Wyraźnie widoczne było mnóstwo szczegółów i wydawało się, że są znacznie bliżej i wiele lepiej zarysowane. Usłyszałem, jak Bóg wyraźnie mówi do mnie: „Usuwam tą mgiełkę, które ograniczała krystaliczną czystość rzeczywistości Mojego królestwa. Ostatnie zasłony są podnoszone, aby ci, którzy szukają mojego królestwa będą wyraźnie widzieli i rozumieli jego tajemnice. Nie będą już więcej patrzeć przez zamglone okulary”.

Dobrze jest oglądać piękno gór lekko spowitych błękitną mgiełką. Wyglądają wtedy tak, jakby obraz przedstawiający zewnętrzne majestatyczne piękno formy i koloru, nie wdając się w szczegóły. Jeszcze bardziej ekscytujący widok stanowi klarowność krystalicznie wyraźnych szczegółów gór pojawiających się w jasnym świetle nowego dnia. Królestwo Boże, które wielu widzi z dala, lekko zamglone i piękne teraz, gdy jasność Bożego światła rozbłyska przez Ducha Świętego, jest objawiane w świeżych szczegółach. To, co dla wielu miało niewielki sens lub wcale go nie miało, znajdzie swoje miejsce, w miarę jak Bóg przez Swego Ducha otwiera przed nimi głębokości królestwa.

To, co wielu znało czy głęboko odczuwało w sercach, lecz nie potrafiło tego wyrazić słowami czy jasnością myśl teraz skrystalizuje się. Przypadkowe kawałki duchowego zrozumienia ułożą się i dopasują razem, przynosząc pokój, harmonię i pewność w sercach i w życiu. Nie ma bardziej satysfakcjonującego życiowego doświadczania niż stanie się jedno z Bogiem i z rzeczywistością Jego królestwa. Jest to dojrzewanie w poznaniu Go tak, jak jesteśmy poznani w Nim. Wszelkie wewnętrzne i zewnętrzne religijne zmagania, wywoływane przez podejmowane wysiłki dopasowania się do sprzecznych nauczań i przeciwnych punktów widzenia zakończy się w czystości objawienia królestwa Bożego. Dla wielu ich Biblia ponownie ożyje, gdy znane wersety zaczną mówić do nas wyraźnie o królestwie Bożym teraz w Jezusie Chrystusie przez Ducha Świętego. Te fragmenty, które poprzednio usiłowaliśmy dopasować do siebie, będą pasować doskonale.

W tych dniach doskonałej jasności, ponowne czytanie książek i proroczych pism o królestwie przyniosą więcej światła niż wtedy, gdy były czytane po raz pierwszy. Jest to czas, w którym być może należy zwolnić nieco aktywność i prosić Boga, aby przez Swego Ducha wyraźnie objawiał królestwa w naszych duchach – czas szczerego szukania królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Będzie świeża czystość objawienia Chrystusa i Jego królestwa dla tych, którym dano oczy, aby widzieli i uszy, aby słyszeli.

Ci, którym dano, otrzymają jeszcze więcej (Mat 25:29).

Apostołowie i prorocy królestwa będą zdumieni, gdy będą pisać i mówić rzeczy, których wcześniej nie słyszeli, będą płynąć z nich. Mądrość królestwa będzie rozwijać się przez nich, a usta pootwierają się dzięki „faktom” słowa świeżego królestwa, jakie będzie w ich obecności docierać do życia ludzi. Prawdziwe życiowe demonstracje nie będą na pokaz, lecz będą praktyczną rzeczywistością królestwa dokonującego inwazji na nasze życie i świat wokół nas. Czas objawienia królestwa jest tutaj dla wszystkich, którzy porzucili przeszłość, odwrócili się od zakłóceń a zwrócili ku Bogu z całych serc. Nie pozwólmy sobie na zwątpienie i niewiarę czy jakiekolwiek religijne głazy z góry przyjętych założeń, aby nikt i nic nie odebrało nam miejsca zamieszkania królestwa, oferowanego wszystkim, którzy szczerze szukają go w tym czasie. Szukajcie królestwa z całego serca, bo jest to czas światła i klarowności

Wzrastający owoc Królestwa

Wzrost owocu królestwa zaczyna się od ziarna (słowa). Jezus mówił o sercu ludzkości, jako o glebie, w której ma wzrastać ziarno królestwa. Aby przygotować tą glebę do przyjęcia słowa królestwa, stwardniałe poglądy zasiane w poprzednim życiu być może muszą zostać usunięte. Twarde kamienie religijnych przekonań być może muszą zostać wyrzucone. Cierniste krzewy trosk tego świata i ułuda bogactwa muszą zostać wykopane i wyrzucone. Nasze serca muszą być wyczyszczone i uzdrowione, aby mogły przyjąć nowe ziarno (słowo) Królestwa jako gleba naszych serc zwilżona Duchem Świętym (Mt. 13:1-23).

Mat 13:19: Do każdego, kto słucha słowa o Królestwie i nie rozumie, przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na drogę.

Słowo królestwa zasiewane w przygotowanym sercu będzie w naszym życiu wzrastać aż do owocowania i będzie wpływać na ludzi i świat wokół nas. Królestwo zasiane i wzrastające zmieni nasze życie, nasze życie zasiane na tym świecie, zmieni nasz świat. Królestwo znajdujące się wewnątrz, wypłynie na zewnątrz. Łaska Boża działająca w ludziach i przez ludzi, może doprowadzić do uczynków i dróg Bożych we wszystkich dziedzinach życia.

Mat 13:23: A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny.

Królestwo jest dziełem Bożym

Nie możemy doprowadzić do wzrostu królestwa ani trochę więcej niż do wzrostu ziarna na polu. Możemy przygotować glebę i zasiać ziarno, lecz nie możemy sprawić, aby rosło. Mamy swoja cześć do wykonania w procesie panowania Bożego królestwa na tym świecie, lecz wyłącznie Bóg może wywoływać wzrost królestwa w nas i na tym świecie.

Mk 4:26-29: I mówił: Tak jest z Królestwem Bożym, jak z nasieniem, które człowiek rzuca w ziemię. A czy on śpi, czy wstaje w nocy i we dnie, nasienie kiełkuje i wzrasta; on zaś nie wie jak. Bo ziemia sama z siebie owoc wydaje, najpierw trawę, potem kłos, potem pełne zboże w kłosie. A gdy owoc dojrzeje, wnet się zapuszcza sierp, bo nadeszło żniwo.

Ewangelia (dobra nowina) o królestwie Bożym jest taka, że królestw jest dostępne teraz przez dzieło Chrystusa Jezusa w Duchu Świętym. On udzielił nam wszystkiego, co jest potrzebne do odkupienia i oczyszczenia naszych serc, jako przygotowanie do wzrostu królestwa Bożego w naszym świecie. Przez stulecia Jezus Chrystus pracował przez Swego Ducha, aby ponownie zmiękczyć nasze stwardniałe serca, uzdrowić nasze rany i uwolnić nas z więzów naszych nieszczęść.

Jezus Chrystus żyje w nas przez Ducha Świętego, aby słowo o królestwie wzrosło aż do panowania Boga na ziemi, jak to jest w niebie. Dobrą nowiną jest to, że Bóg jest tutaj, aby rządzić i panować swą doskonała miłością i mocą na tym świecie. Chrystus Jezus jest dziś na tym świecie przebywając w świątyni (Ciele), aby ustanowić Jego królestwo w Jego ludziach i na tym świecie.

Dlaczego nie stało się to do dziś w pełni?

Dlaczego nie widzimy jeszcze tego wszystkie pod naszymi stopami? Co opóźniło czy powstrzymało pełnię królestwa na ziemi, jak to jest w niebie? Nie stało się to, ponieważ większość wierzących nawet jeszcze nie usłyszało słowa królestwa, a co tu mówić o dorośnięciu do owocowania. Większość słyszała i wierzy w niekompletną ewangelię, skupioną na potrzebach i pragnieniach człowieka. Głosimy ewangelię zbawienia człowieka, aby iść do nieba, ewangelię prosperity, uzdrowienia i uwolnienia. Te rzeczy powinny być głoszone, lecz zawiedliśmy w ewangelii królestwa teraz na ziemi w Chrystusie Jezusie, aby panował i rządził na ziemi. Szukaliśmy tych błogosławieństw prowadząc równocześnie nieświęte, grzeszne, pełne przyjemności życie, wymieszane z poszukiwaniem Boga.

Dobrą nowiną (ewangelią) królestwa jest to, że możemy być nośnikami Ducha Bożego i wszystkich atrybutów koniecznych do ponownego ustanowienia wspaniałego królestwa Bożego teraz na ziemi. Dobrą nowiną królestwa jest to, że panowanie Boże przyszło na ziemię, aby wszystko na niebie i ziemi odnowić.

Czas już na to, aby pokutować (upamiętać się) i wierzyć ewangelii królestwa.

Mk 1:14-15: A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii.

Duch Chrystusowy ponownie wyraźnie ogłasza ewangelię królestwa (dobrą nowinę), że królestwo jest u drzwi. Upamiętanie znaczy, odwrócić się i iść inną drogą. Jezus przez Ducha Świętego głosi i naucza słowa królestwa dziś. Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem królestwo.

Mat 4:17: Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios.

Mat 28:18: A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi.

Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem królestwo.

Ron McGatlin

продвижение

Uprząż Pańska

Britton Bill

Duch wykonuje dziś ogromną pracę, aby całkowicie ograniczyć (działania – przyp.tłum.) Synów Bożych do doskonałej woli Bożej. Właśnie w tych dniach Jego doskonalenia, dniach w których przygotowuje kanał, przez który wyleje Swoją Chwałę tak, aby cały świat to zobaczył. Tym kanałem jest Jego Ciało na ziemi, wspaniała trupa ludzi, którzy są kształtowani przez liczne cierpienia i ogniste próby na obraz Syna Bożego. Ich narzędzia walki nie są cielesne czy naturalne, lecz jest to potężna broń zdolna do rozbijania warowni, potężna dzięki Bogu. To ci, którzy będą „mocni i dokonywać bohaterskich czynów”.

Niemniej, zanim Bóg powierzy tą wielką i wspaniałą służbę w ich ręce, muszą się oni poddać dyscyplinie Pańskiej, pozwalając Mu być prawdziwym Panem ich całego życia. Dawno już zajmujemy się kwestią otwartego grzechu, lecz teraz Bóg zajmuje się wewnętrznym buntem naszej własnej woli. Niektórzy dobrzy chrześcijanie nie są zanurzeni tak bardzo w tych zmaganiach, ponieważ nie należą do tej Pierwszorzędnej Kompanii, lecz mimo wszystko Bóg w bardzo realny sposób zajmuje się tymi, którzy należą do Wyższego Powołania Bożego. Jest to coś bardzo realnego i jest to dzieło Ognia Oczyszczenia. Dla tych, którzy przez to przechodzą pewne aspekty tego procesu są przerażające, lecz bardzo konieczne, a wynik końcowy, gdy już zostaniemy doprowadzeni do absolutnego i całkowitego poddania swej woli naszemu Panu, będzie wspaniały.

Chcę się z wami podzielić wizją jaką Bóg dał mi w czasie konferencji duchownych w Tulsa, Oklahoma, na temat zaprzęgania naszej własnej woli. Tego szczególnego poranka było zebranych ponad 30 duchownych (dosł.: usługujących – ministers – przyp.tłum.) i Bóg, Ojciec duchów, był obecny, zajmując się Swymi synami, udzielając korekty, napomnienia i dyscypliny, których celem było doprowadzenie do absolutnego posłuszeństwa Jego woli. Działanie Ducha było tak silne, że nikt nie był w stanie podejść do kazalnicy i usługiwać.
Nikt nie chciał mówić niczego, co nie byłoby bezpośrednio przekazane przez Ducha. Każdy z tych mężów Bożych, niektórzy mający za sobą wiele lat służby, misjonarze, mógł podejść i wygłosić wspaniałe kazanie, ale siedzieli tam w zdumiewającej obecności Wszechmogącego Boga. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób odpowiedzieli na dyscyplinę Ducha. W samym środku tego porażającego działania Bożego w naszych duchach, Duch Boży dał mi taką wizję.

ZOBACZYŁEM KRÓLEWSKI POWÓZ
Na brudnej drodze w środku szerokich pól stała piękna kareta, coś na wzór dyliżansu, lecz cała w złocie i pięknych rzeźbach. Zaprzężona była w sześć wielkich kasztanowych koni, które ustawione były parami. Zastanawiałem się dlaczego nie ciągną, nie poruszają się. Wtedy zobaczyłem woźnicę leżącego na plecach pod wozem tuż za ostatnią parą koni. Pracował przy czymś między przednimi kołami. Pomyślałem: „O, jest w niebezpieczeństwie; jeśli, któryś z tych koni kopnie czy cofnie, zabije go, a jeśli zdecydują się ruszyć do przodu, albo przestraszą się czegoś, rozjadą go wozem”. Nie wyglądało na to, żeby się tego bał, ponieważ wiedział, że te konie są zdyscyplinowane i nie ruszą dopóki im nie każe. Konie nie dreptały w miejscu ani nie okazywały niepokoju i choć miały dzwonki na nogach, nie było słychać ich dźwięku. Na uprzęży nad ich głowami znajdowały się pompony, lecz trwały nieruchomo. Konie po prostu stały spokojnie i oczekiwały na głos Mistrza.

DWA MŁODE ŹREBAKI W POLU
Gdy przyglądałem się zaprzęgniętym koniom, zauważyłem dwa źrebaki schodzące z otwartego pola, które podeszły do karety, jakby mówiąc do koni: „Chodźcie i bawcie się z nami, mamy mnóstw fajnych zbaw, będziemy się z wami ścigać, chodźcie złapcie nas”. Na te słowa, źrebaki wierzgnęły nogami, trzasnęły kopytami i popędziły na otwarte pole. Kiedy jednak obejrzały się wstecz i zobaczyły, że konie nie ruszyły za nimi, były zaintrygowane.

Nie miały pojęcia o uprzęży i nie mogły pojąć dlaczego konie nie chcą się bawić. Zawołały więc do nich: „Dlaczego nie ścigacie się z nami? Jesteście zmęczone? Jesteście słabe? Nie macie siły, by biegać? Jesteście za poważne, potrzeba wam więcej radości w życiu!”. Lecz konie nie odpowiadały ani słowem, nie poruszyły ani nogami, ani głowami, lecz stały cicho i spokojnie, oczekując na głos Mistrza.

Źrebaki ponownie zawołały do nich: „Dlaczego tak stoicie w słonecznym upale? Chodźcie tutaj w cień tego przyjemnego drzewa. Widzicie jak zielona jest trawa? Musicie być głodne, chodźcie, najedzcie się z nami, jest tak zielona i dobra. Wyglądacie na spragnione, chodźcie napijcie się z jednego z wielu chłodnych źródeł wody”. Lecz konie odpowiedziały im tylko spojrzeniem i dalej stały spokojnie, oczekując na rozkaz do wyruszenia wydany przez Króla.

ŹREBAKI W ZAGRODZIE MISTRZA
Wtedy scena zmieniła się i zobaczyłem jak na szyje tych dwóch źrebaków spadają pętle lassa. Następnie zostały odprowadzone do zagrody Mistrza na szkolenie i musztrę. Jakże były smutne, gdy znikły wspaniałe zielone pastwiska, a one same zostały zamknięte w koralu otoczonym brudnym, brązowym ogrodzeniem. Źrebaki biegały od jednego końca ogrodzenia do drugiego, szukając wolności, lecz przekonały się tylko, że na czas szkolenia zostały zamknięte w tym miejscu. Wtedy zajął się nimi treser pomagając Sobie batem i uzdą. Jakaż to śmierć dla źrebaków, które przez całe swoje życie przyzwyczajone były do takiej wolności! Nie mogły zrozumieć tych tortur, straszliwej dyscypliny. Jakie przestępstwo popełniły, aby zasłużyć sobie na to? Nie miały żadnego pojęcia o odpowiedzialności jaka miała być ich udziałem, gdy już poddadzą się tej dyscyplinie, nauczą się doskonałego posłuszeństwa Mistrzowi i zakończą szkolenie. Całkowicie były przekonane o tym, że to, co się działo, było najbardziej straszliwą rzeczą, jak im się kiedykolwiek przytrafiła.

PODDANIE I BUNT
Jeden z źrebaków zbuntował i powiedział: „To nie dla mnie. Lubię swoją wolność, zielone wzgórza, szumiące strumienie świeżej wody. Nie wytrzymam już więcej tego zamknięcia, tego straszliwego szkolenia”. Znalazł więc sobie drogę ucieczki, przeskoczył ogrodzenie i uciekł z niego, ale,… z dala obserwował, co się dzieje z tym, który pozostał.

Choć ten drugi źrebak miał pewne możliwości ucieczki, zdecydował się poddać swoją wolę i uczyć się dróg Mistrza. Jego szkolenie stało się jeszcze trudniejsze niż wcześniej, lecz uczył się szybko i coraz lepiej jak być posłusznym nawet najmniejszemu pragnieniu Mistrza i jak reagować nawet najcichszy Jego głos. Zobaczyłem, że gdyby nie było tego szkolenia, tego próbowania, nie było by ani buntu, ani poddania u tych zwierząt, ponieważ znajdując się na wolnej przestrzeni nie miały żadnego wyboru, aby się poddać czy zbuntować, były bezgrzeszne w swej niewinności. Doprowadzone jednak do miejsca próby, szkolenia i dyscypliny ujawniły w sobie te cechy: jednym posłuszeństwo, a u drugiego – bunt. Wydawało się lepiej jest nie wchodzić tam, gdzie jest dyscyplina, ponieważ oznaczało to ryzyko ujawnienia się buntu, to jednak bez tego nie mogło być mowy o synostwie i udziale w Jego chwale,

ZAŁOŻENIE UPRZĘŻY
Zakończył się ostatni okres szkolenia. Czy otrzymał w nagrodę zwrot wolności i powrót na łąki? Nie, bo kiedy narzucono mu na ramiona uprząż, wolność została jeszcze bardziej ograniczona. Teraz okazało się, że nie ma jej nawet na tyle, aby pobiegać sobie po małym koralu, ponieważ w uprzęży mógł poruszać się tylko tam, gdzie mu mówił Mistrz, a dopóki Mistrz nic nie powiedział, miał stać spokojnie.

Scena ponownie się zmieniła i zobaczyłem tego drugiego źrebaka stojącego na zboczu wzgórza, skubiącego trawę. Wtedy na drodze wijącej się wśród pól pojawiła się królewska karoca, ciągnięta przez sześć koni. Zdumiony zobaczył, że po prawej stronie na przedzie znajdował się jego brat, źrebak, teraz silny i dojrzały, wypasiony na dobrym ziarnie ze stadniny Mistrza. Zobaczył śliczne pompony poruszane wiatrem, zauważył na swym bracie błyszczącą wykończeniami ze złota uprząż, usłyszał śliczny dźwięk dzwoneczków na jego nogach i wtedy pojawiła się w jego sercu złość. Narzekał sam do siebie: „Dlaczego mój brat został tak uhonorowany, a je jestem zlekceważony? Nie dali mi dzwoneczków na MOJE nogi, ani pomponików na MOJĄ głowę, mistrz nie dał MI tej wspaniałej odpowiedzialności, abym ciągnął Jego karetę, ani założył na MNIE złotej uprzęży. Dlaczego wybrali mojego brata, a nie mnie?” Gdy patrzyłem, przez Ducha dotarła do mnie odpowiedź: „Ponieważ jeden poddał się woli i dyscyplinie Mistrza, a drugi zbuntował, tak więc jeden został wybrany, a drugi odstawiony na bok”.

GŁÓD NA ZIEMI
Następnie zobaczyłem jak wielka susza ogarnęła okolicę, zielone pastwiska uschły, nabierając brązowego koloru kruchej trawy. Małe strumyki wody wyschły i w całej okolicy była tylko jedna mętna kałuża. Zobaczyłem małego źrebaka (zaskoczyło mnie to, że wyglądał tak, jakby nigdy nie dorósł, nie dojrzał) jak biegał tu i tam, szukając świeżych strumieni, zielonych łąk, niczego nie znajdując. Ciągle biegał w kółko szukając czegoś, aby nakarmić swego wygłodniałego ducha, lecz w tej ziemi panował głód a wczorajsze zielone pastwiska i rwące strumyki już nie istniały. Pewnego dnia źrebak stał na słabych i drżących nogach na zboczu wzgórza, zastanawiając się, gdzie iść w poszukiwaniu jedzenia i skąd wziąć na to siłę. Wydawało się, że nie ma to żadnego sensu, ponieważ całe dobre jedzenie i wszystkie żwawe strumyki należały do przeszłości, a wszelkie wysiłki, aby znaleźć cokolwiek więcej, tylko nadszarpywały jego siły. Nagle zobaczył Królewski powóz pędzący po drodze, ciągnięty przez sześć dużych koni. Zdumiał się w sercu i zamieszał, krzyknął: „Mój bracie, skąd masz jedzenie, żeby tak dobrze i tłusto wyglądać w dniach głodu? Byłem wszędzie, szukając jedzenia na całym obszarze mojej wolności i nic nie znalazłem. Gdzie ty, w tej okropnej uprzęży, znajdujesz jedzenie w czasie suszy? Powiedz mi, muszę to wiedzieć!” Wtedy doszła go odpowiedź głosem pełnym zwycięstwa i chwały: „W Domu Mistrza mojego, wśród wszystkich ograniczeń jego stajni jest takie ukryte miejsce, gdzie On sam karmi mnie własną dłonią, Jego spichlerze nigdy nie pustoszeją i Jego studnia nigdy nie wysycha”.

Wraz z tym Pan dał mi do zrozumienia, że w czasach, gdy ludzie są słabi i wygłodniali na duchu – w czasach duchowego głodu – ci, którzy stracili swoją własną wolę i dotarli do ukrytego miejsca Najwyższego, do całkowitego zamknięcia w Jego doskonałej woli, będą mieli do dyspozycji mnóstwo ziarna z Niebios i nigdy nie kończące się strumienie objawiania z Jego Ducha. Tak zakończyła się wizja.

INTERPRETACJA WIZJI
„Zapisz to, co widziałeś, i wyryj to na tablicach, aby to można szybko przeczytać” (Hab. 2:2). „Zaprzęgnijcie konie i dosiądźcie rumaków” (Jer. 46:4). Jestem pewien, że wielu z was, którzy słyszeliście, co Duch mówi do Kościoła, już zobaczyło, co Bóg pokazał w tej wizji, lecz pozwólcie na wyjaśnienie.

Narodzenie w Rodzinie Bożej, karmienie się na zielonych łąkach i czerpanie z wielu strumieni otwierającego się objawienia Jego celu jest w porządku i jest wspaniałe, lecz to za mało. Gdy byliśmy dziećmi, młodymi niezdyscyplinowanymi, ograniczał nas tylko zewnętrzny płot Prawa i nieograniczony dostęp do pastwisk (co zapobiegało udaniu się na ciemne pastwiska zatrutych chwastów), Pan zadowalał się spoglądaniem na nasz wzrost ku młodej męskości, mówiąc duchowo. Przyszedł jednak czas dla tych, którzy karmili się na Jego pastwiskach i czerpali z Jego strumieni, aby zostali poddani dyscyplinie czy „dziecięcemu szkoleniu” (dosł.: „child training”) po to, aby zrobić z nich dojrzałych synów. Dziś wiele dzieci nie może zrozumieć dlaczego niektórzy noszący Bożą uprząż, nie potrafią cieszyć się religijnymi zabawami i żartobliwymi figlami niedojrzałych. Dziwią się temu, że ci poddawani dyscyplinie nie gonią za nowymi objawieniami i nie angażują się we wszystko, w co tylko można, a co wygląda na całkiem „dobrą i korzystną” religijną działalność. Dziwią się, że niektórzy nie ścigają się z nimi w jakichś gorączkowych wysiłkach budowy wielkich uczynków, wielkich i wspaniałych służb, nie rozumieją tego prostego faktu, że ta

grupa świętych oczekuje na głos Mistrza, a nie słyszą głosu Bożego w tej całej zewnętrznej aktywności. Oni ruszą w swoim czasie, gdy Mistrz powie, lecz nie wcześniej, choć wiele pokuszeń przychodzi ze strony żartobliwych źrebaków, a źrebaki nie rozumieją dlaczego ci, którzy najwyraźniej mają ogromne możliwości i siłę, nie używają tego ku dobremu. Mówią: „wprowadźcie wóz na drogę”, lecz ci zdyscyplinowani, ci z Bożą uprzężą, wiedzą lepiej i nie ruszą wcześniej, dopóki nie usłyszą głosu Mistrza. Oni ruszą w Jego czasie, mając cel i wielką odpowiedzialność.

Pan dał mi do zrozumienia, że wielu z tych, których poddał dyscyplinie, zbuntowało się przeciwko niej i karceniu Ojca. Nie można im powierzyć wielkiej odpowiedzialności dorosłych synów, tak więc Pan pozwala im wrócić na wolność, z powrotem do ich religijnej aktywności, objawień i darów. Nadal należą do Jego ludzi, nadal karmią się na Jego pastwiskach, lecz Ojciec odstawił ich na bok od wielkich celów końca tego wieku. Delektują się swoją wolnością, czując, że należą do Tych Wybranych, którzy mają liczne strumienie żywej wody, nie wiedząc jednak, że zostali odstawieni na półkę, ponieważ nie pasują do Jego wielkiego dzieła końca czasów.

Pokazał mi również to, że choć karcenie wydaje się czasowo bolesne a dyscyplina trudna do zniesienia to jednak ostateczny wynik, pełne chwały synostwo, wart jest tego wszystkiego, a chwała, która przyjdzie, przewyższa wszelkie zniesione cierpienia. Pomimo tego, że niektórzy tracą w czasie tego szkolenia nawet życie to jednak również będą cieszyć się tą chwała Jego wiecznych celów. Tak więc, nie rezygnujcie święci Boży, ponieważ to Pan wprowadza was w te ograniczenia., a nie wróg. To dla waszego dobra i dla Jego chwały, więc znoście wszystko z chwałą i dziękczynieniem, ponieważ Pan uznał was za godnych udziału w Swej chwale!

Nie bójcie się bata w Jego ręce, ponieważ nie służy on karaniu, lecz poprawie i szkoleniu, abyście w tej godzinie poddali się całkowicie Jego woli i byli podobni do Niego. Radujcie się z prób, we wszystkich problemach, chlubcie się Jego krzyżem i we wszystkich ograniczeniach Jego uprzęży, ponieważ On was wybrał i On wziął na siebie odpowiedzialność za to, abyście byli silni i dobrze odżywieni. Polegajcie więc na Nim, a nie ufajcie swoim własnym zdolnościom i swemu zrozumieniu. Będziecie nakarmieni a Jego ręka będzie nad wami, Jego chwała zacieni was i będzie przez was spływać chwała, poruszając się dalej, aby pokryć ziemię. Chwała Bogu! Błogosławcie Pana, On jest wspaniały! Niech On będzie Panem wszego życia, przyjaciele i nie narzekajcie z powodu tego, co on wykonuje w waszym życiu.

OBFITOŚĆ W CZASIE GŁODU
W czasie, gdy głód zaleje ziemię, Pan nakarmi Swą własną ręką tych, którzy są poddani Jego doskonałej woli i którzy mieszkają w ukrytym miejscu Najwyższego. Gdy strach uderzy ziemię, ci, którzy mają Jego uprząż, nie będą się bali, ponieważ będą czuli Jego ostrogę i cugle, i będą znali prowadzenie Jego Ducha. Gdy inni będą słabi, słabowici i strachliwi, będą tacy, którzy będą silni w mocy Jego potęgi i nie będzie im brakowało niczego dobrego. W tej godzinie, gdy tradycje religijnych systemów okażą się fałszywe a ich strumienie wyschną, wtedy Jego Wybrani będą wypowiadać prawdziwe Słowo Pańskie. Cieszcie się więc, synowie Boży, ponieważ zostaliście wybrani z Jego łaski do wykonania tego wielkiego dzieła w ostatniej godzinie.

Płot utrzymujący źrebaki na ich własnych łąkach i ich własnych pastwiskach jest niczym dla koni w zaprzęgu, ponieważ bramy będą otwarte przed nimi i ruszą, ciągnąc królewski powóz do wielu różnych dziwnych i cudownych miejsc. Nie będą zatrzymywać się, aby zjeść trujące chwasty grzechu, ponieważ będą karmić się wyłącznie w stajni Mistrza. Tamte pola będą deptać swoimi nogami, podążając do przodu i wykonując Królewskie zadania. Dla tych, którzy zostaną doprowadzeni do absolutnego poddania Jego woli, nie ma prawa, ponieważ będą poruszać się w Łasce Bożej, prowadzeni przez Jego Ducha, gdzie wszystko można, lecz nie wszystko jest korzystne. Dla niezdyscyplinowanych jest to niebezpieczny teren i wielu zginęło w grzechu, gdy przeskoczyli ogrodzenie bez Jego uprzęży i uzdy. Niektórzy myśleli o sobie, że są całkowicie zaprzężeni i poddani Mu, lecz przekonali się, że na niektórych ich życiowych drogach mieszkał bunt i samowola. Czekajmy przed Nim dopóki On nie założy nam lassa na szyję i nie pociągnie nas w stronę miejsca Jego ćwiczenia. Uczmy się działań Bożych i poruszeń Jego Ducha aż do czasu, gdy poczujemy, że Jego jarzmo zostanie nam zarzucone i usłyszymy Jego prowadzący głos. Wtedy jest bezpiecznie i nie grożą pułapki i zasadzki grzechu, wtedy będziemy mieszkać w Jego Domu na zawsze!

—————————–

-SOURCE: 'The Church in Action’,
PO Box 707,
Springfield, MO. 65801

To subscribe, please send a 'subscribe’ email to-
prophetic@revivalschool.com

See our website and discussion board-
http://www.revivalschool.comсистема раскрутки сайтов

DS_22.10.09 Jn.14

HeavenWordDaily

Servant David

Naturalnie uczniowie byli przestraszeni i zmieszani tym, co się miało stać. My, którzy znamy zakończenie tej historii, nie potrafimy docenić napięcia tej chwili. Uczniowie wiedzieli tylko tyle, że Jezus ma od nich odejść, co wywoływało niepokój ich serc. Tak więc słowami, które pocieszają nas 2000 lat później, Jezus zapewnił ich, że wszystko będzie w porządku. Idzie do Ojca przygotować miejsce dla nich, i ostatecznie wróci, aby ich osobiście odstawić tam (14:3). W międzyczasie pośle wspaniałego pomocnika i nauczyciela, aby żył w nich, Ducha Świętego, który jest odpowiednikiem zamieszkiwania i Ojca, i Syna w nich (14:16-17, 23).

Poza tym, Jezus zagwarantował jedenastce Swój nadnaturalny pokój, o którym Paweł napisał, że „przewyższa wszelki rozum” (Flp. 4:7). Niemniej to ich wiara była pewnym czynnikiem, tak więc zachęcił ich: „Wierzcie w Boga i we Mnie wierzcie” (14:3). Chodziło Mu o coś więcej niż zwykła wiara w to, że On i Bóg istnieją, było to napomnienie do zaufania zarówno Ojcu jak i Jezusowi, że wszystko jest pod ich kontrolą.

Jezus powiedział uczniom, że On jest w Ojcu i Ojciec w Nim (14:10-11). Stwierdził również, że jeśli widzimy Jego, widzimy Ojca (14:9). Zauważ jednak, że nie powiedział, że On jest Ojcem. Ojciec i Syn to dwie różne osoby, lecz są tak podobni, że jeśli znasz jednego to znasz i drugiego. Dlatego gdy słyszysz kaznodzieję, który mówi, że wielu chrześcijan zna Jezusa, lecz nie zna Ojca, to wiesz, że nie odrobił domowego zadania.

Co miał na myśli mówiąc, że ci, którzy uwierzyli w Niego, będą czynić te same dzieła, które On czynił i większe? (14:12). Niektórzy myślą, że Jezus mówił o całym ciele Chrystusa zbiorowo czyniącym te same i większe dzieła co On. Inni sądzą, że chodziło o to, że każdy wierzący powinien czynić te same i większe rzeczy co Jezus, a jednak nawet najmniejszym stopniu nie zbliżają się do tego, co mówią. Tak naprawdę, nawet oryginalni apostołowie nigdy nie czynili pewnych szczególnych cudów, których dokonywał Jezusa, a co dopiero większe.

Większość cudów zapisanych w Księdze Dziejów była dokonywana przez apostołów czy ewangelistów, a nie przez zwykłych wierzących i właśnie dlatego podejrzewam, że ta obietnica znajdzie swoje wypełnienie w przyszłości. Wiemy, że o dziewięciu darach Ducha Pismo mówi jako o „cudownych mocach wieku przyszłego” (Hebr. 6:5). Przez Izajasza Jezus proroczo mówił o wierzących w czasie Swego tysiącletniego panowania, mówiąc:

„Oto ja i dzieci, które mi dał Pan, jesteśmy znakami i przepowiedniami w Izraelu od Pana Zastępów, który mieszka na górze Syjon” (Iz. 8:18, por. z Hebr. 2:11-13)

Nie mówię, że cuda i dary Ducha nie są na dziś, lecz że nie wszyscy wierzący powinni spodziewać się chodzenia po wodzie, wskrzeszania martwych i rozmnażania żywności.

W dzisiejszym czytaniu Jezus trzykrotnie podkreśla związek między kochaniem a posłuszeństwem Jemu.

Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie,…

Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie,…

Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjedziemy , i u niego zamieszkamy” (14:15, 21, 23).

Jak często wyliczamy wymówki, aby nie być posłuszni Jezusowi, a jednak jak wielu z nas przyzna po prostu, że główną przyczyną tego, jest bark miłości do Niego?

Zauważ również, że Jezus obiecał, że On i Ojciec przyjdą zamieszkać tylko u tych, którzy kochają Go i zachowują Jego słowo (14:23). Musi więc być początkowa pokuta, aby w ogóle zacząć relacje z Panem. Myśl, jakobyśmy mogli „przyjąć Jezusa jako Zbawiciela” a odrzucić Go jako Pana nie ma żadnej biblijnej podstawy.

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение