Monthly Archives: marzec 2005

Uwielbienie

Zmartwienia związane ze współczesnymi trendami w uwielbieniu wyrażone przez Sługę Charyzmatycznego Uwielbienia.
Dr R.Sapp

Uwielbienie świętych krów.
Żyjemy w czasach, w których uwielbienie i uwielbianie stało się dla wielu charyzmatycznych chrześcijan świętą krową. Święte krowy łatwo jest poznać po tym, że niektórzy mają problemy w podjęciu dyskusji i dopuszczeni myśli, że coś może być nie tak w ich obecnej praktyce. Dziś wielu nie jest w stanie rozeznać słabości współczesnego nauczania i praktyki uwielbiania z powodu takiego nastawienia. Niektórzy są emocjonalnie uczepieni do jakichś szczególnych prawd na temat uwielbienia bardziej niż do innych. Niektórzy często reagują tak, jak gdyby ktoś usiłujący wprowadzić korektę, chciał zawrócić do hymnów i stylu uwielbienia z przeszłości. Te poglądy nie dają posłuchu żadnym uwagom, z powodu pychy i uznania, że ludzi mający takie zmartwienia nie mają bieżącego objawienia na temat uwielbienia, tak jak oni sami. Pycha jest główną przyczyną tego, że ci, którzy są w obecnym poruszeniu Ducha, nie pojmują i sprzeciwiają się następnemu ruchowi Ducha. Nie są w stanie dostrzec, że może nadchodzić coś innego, poza aktualnym poruszeniem, i że współczesne poruszenie może mieć swoje wady.
Z powodu popularnego i szeroko rozpowszechnionego nauczania, które kładzie nacisk na tą jedną prawdę, współcześnie wielu wydaje się uwielbiać uwielbianie.
Akt uwielbiania stał się dla niektórych ważniejszy od Tego, który jest uwilbiany, czy nawet od wypełniania Wielkiego Nakazu. Niektórzy zdają się nie być w stanie dostrzec „prawd” o uwielbieniu i zachęceniu do uwielbiania, które nie są prawdziwe w biblijnym sensie.

Uwielbianie jako odpowiedź na wszystko.
O ile uwielbienie jest ważną prawdą, której należy w kościele nauczać, to przez ostatnie trzy dekady była w Ameryce przerysowywana, podczas gdy inne prawdy, jak osobiste świadectwo i ewangelizacja, zaniedbywane.
Niektórzy zostali popchnięci w stronę oczekiwania na jakieś przyszłe nieokreślone zjawiska w uwielbianiu, które miałby uzdrowić liczne choroby kościoła. Ta idea powstała z racji kilku popularnych objawień dotyczących uwielbienia i przyszłości kościoła. W rezultacie, niektórzy myślą, że uwielbianie jest odpowiedzią na wszystkie choroby kościoła włącznie ze zdobywaniem niezbawionych.
Faktycznie taki nacisk był z nami obecny przez ostatnie trzy dekady. W tym czasie zostały dołączone do uwielbiania pewne niebiblijne obietnice, z racji szczególnych objawień. Na przykład powszechne było objawienie, że niezbawione tłumy zgromadzą się w kościołach, aby przyjąć zbawienie, gdy uwielbianie osiągnie pewien nieokreślony poziom i namaszczenie.
Trudno byłoby znaleźć w Ameryce kościół, w którym nie byłoby gwałtownego wzrostu w dziedzinie uwielbienia w ciągu ostatnich dwudziestu lat, a jednak statystki pokazują, że amerykański kościół zdobywa ostatnio mniej ludzi, niż kiedykolwiek w historii. Ostatnie badania pokazują, że te kościoły, które kładą szczególny nacisk na uwielbianie, wstawiennictwo i duchową walkę nie są bardziej skuteczne w zdobywaniu ludzi niż te, które nie przykładają takiej wagi do tych rzeczy. Innymi słowy, to objawienie wydaje niewiele owocu. Niemniej jednak, kościoły w których kładzie się nacisk na ewangelizację i osobiste świadczenie zdobywają zgubionych dość skutecznie. Nie jest to dziwne, ponieważ Biblia deklaruje wyraźnie, że proste dzielenie się ewangelią Chrystusa, a nie uwielbienie zdobywa zgubionych. Zbyt mało jest kościołów wzrastających wskutek osobistej ewangelizacji, a zbyt wiele takich, które usiłują wzrastać przez przyciąganie do sanktuariów ludzi, którzy już są chrześcijanami, potężnymi spotkaniami uwielbiającymi.

Oczekiwanie na jakieś przyszłe zjawiska w uwielbieniu, które mają zdobyć niezbawionych gwarantuje, że wielu z tych, którzy mogli by zostać zbawieni przez bardziej biblijne praktyki, zginie. Możliwe, że niebiblijne nauczanie o tym, że jakieś przyszłe zjawiska w uwielbieniu zdobędą zgubionych jest odpowiedzialne za wiele straconych istnień, przez to, że stworzyło pasywną postawę wobec osobistej ewangelizacji. Wyposażeni do tego celu wierzący mogli zdobyć tych ludzi przez prezentowanie im Ewangelii Chrystusa i Jego krzyża.

Trendy będące z dala od wyposażania wierzących do uwielbienia.
Powtórzę jeszcze raz, że trudno jest dotrzeć do ludzi, którzy są nadmiernie oddani jakiejś szczególnej prawdzie, aby słuchali tego, że owa prawda i sposób jej praktykowania może wywoływać jakieś problemy. Co interesujące, o ile „nadrzędna prawda” o uwielbianiu była nauczana powszechnie w charyzmatycznych kościołach, o tyle mniej – procentowo mądrych ludzi – wydawało się w tych kościołach rzeczywiście uwielbiać. Dlaczego? Przyczyna jest dość oczywista – to muzyka; w nowoczesnych, charyzmatycznych zborach jest ogólnie trudniejsza do śpiewania i zapamiętania niż była kiedykolwiek wcześniej. O ile istnieje kilka chwalebnych wyjątków, to muzyka wydaje się być znacznie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej nastawiona na robienie sztuki niż uczestnictwo.

Przez te trzydzieści lat, wielu zachęcało do doskonałości w uwielbianiu, co jednak przesunęło się w całej Ameryce w stronę profesjonalizmu. To z kolei, stworzyło niezdrowy trend, który jest z łatwością dostrzegany przez ludzi znających się na rzeczy i mających historyczną perspektywę. Wielu wierzy, że obecnie uwielbienie w zborach jest lepsze, podczas gdy jest ono znacznie gorsze w kilku szczególnie ważnych aspektach. Na przykład, współcześnie uwielbianie w charyzmatycznych zgromadzeniach wymaga grupy profesjonalnych i pół profesjonalnych muzyków do jego prowadzenia. Nie było tak dziesięć lat temu. Niebezpieczeństwo takiego starotestamentowego stylu „kapłaństwa” jakie rozwija się wokół charyzmatycznego uwielbienia jest to, że nie są dopuszczani wierzący nie-muzycy, zwykli nieprofesjonalni muzycy i z pewnością większość dzieci członków zgromadzeń. Część tego „kapłaństwa” wzrasta wspierana przez starotestamentowe nauczanie i kształtowanie uwielbienia na wzorcach ST. To nauczanie wyraźnie ignoruje nowotestamentowe zachęcenie skierowane do pięciorakich służb, aby „wyposażać świętych, do dzieła posługiwania” we wszystkich dziedzinach, włączając w to uwielbianie. Uwielbianie jest ważną służbą dla każdego wierzącego, muzykalnego czy nie.

Rodziny, małe grupy, młode kościoły nie są w stanie skopiować wiele z tego, co słyszą w wielkich charyzmatycznych kościołach, ponieważ muzyka jest zbyt trudna do zapamiętania i zagrania. W wyniku tego, zamiast korzystać do prowadzenia uwielbienia z nieprofesjonalnych lecz chętnych muzyków, wiele małych grup w Ameryce – z powodu trudności w kopiowaniu muzyki, którą słyszą – powraca do korzystania z płyt kompaktowych i taśm magnetofonowych. Jest tak dlatego, że większość małych grup, rodzin i młodych kościołów nie posiada „muzycznych kapłanów”, którzy mogliby tworzyć dla nich skomplikowane uwielbianie. Podobnie jest w kościołach Katolickich, w których nie mają przydzielonego księdza.
Muszą sprowadzać Eucharystię z innych miejsc, gdzie jest ksiądz, gdyż nie są w stanie wyprodukować jej dla siebie ze względu na brak księdza. Korzystanie z płyt kompaktowych i taśm działa na podobnej zasadzie. „Muzyczny kapłan” jest gdzieś indziej tworząc skomplikowaną muzykę, która musi być importowana, zamiast wykorzystać nieprofesjonalnych muzyków, których można znaleźć w większości grup każdego rozmiaru.

Muzyczne wieki ciemne w Ameryce.
Znajdujemy się obecnie w Ameryce w niebezpieczeństwie popadnięcia w „muzyczne wieki ciemności”, gdzie wyłącznie „muzyczni kapłani” będą zdolni do poprawnego uwielbiania Boga i prowadzenia w tym innych. Oczywiście nie jest to nic nowego, to się już w historii wydarzyło w pierwszym Kościele. W czasach ap. Pawła, nawoływał on do tego, aby wierzący śpiewali: „hymny, psalmy i pieśni duchne” i „wdzięcznie śpiewali w sercach Panu.” Niestety pierwszy Kościół zwrócił się w kierunku formalnej służby (tj., księży, biskupów, budynków itp.), odsunął również na bok śpiewających przeciętnych wierzących na rzecz 'kapłańskich’ profesjonalistów prowadzących „znakomitą muzykę” w „znakomitych kościołach.”
Była to muzyka, którą wyłącznie profesjonaliści mogli odtwarzać i śpiewać.
Ten okres kościoła został nazwany, z tej przyczyny i wielu innych, okresem „wieków ciemności”. Przeciętny chrześcijanin w tym czasie nie był już zaangażowany w śpiew czy bezpośrednie uwielbienie Chrystusa. Członkowie kościoła zostali przesunięci z uczestnictwa w uwielbieniu ku obserwacji uwielbienia. Występuje obecnie realne niebezpieczeństwo tego zjawiska w amerykańskich kościołach charyzmatycznych.
Choć muzyka w charyzmatycznych kościołach jest często piękna w stopniu w jaki nie było to znane kilka dziesięcioleci temu, to często nie jest ona w stanie wyposażyć ludzi do wspólnego z dziećmi uwielbiania Boga.
Kiedyś, na przykład, chrześcijańska rodzina mogła wspólnie śpiewać pieśni chwały i uwielbienia przez wiele godzin w czasie podróży bez powtórek czy jakiegokolwiek wspomagania. Teraz jest mało prawdopodobne, aby jakaś młoda charyzmatyczna rodzina mogło tak robić, jak my robiliśmy kilkadziesiąt lat temu. W ostatnich latach zawodziliśmy na punkcie muzycznego wyposażania rodzin.
Znakomita część muzyki w kościołach jest zbyt trudna dla dzieci w ogólności i do zapamiętania, nawet dla dorosłych, bez pomocy płyt kompaktowych, taśm magnetycznych i profesjonalistów w kościele. Innymi słowy, zostało osłabione uwielbienie w małych grupach, rodzinach i poszczególnych jednostkach przez to, że polega się na profesjonalnych „muzycznych kapłanach”.

W wielu miejscach, nieprofesjonalni muzycy nie są już wykorzystywani do służby w małych grupach, czy nowych kościołach po prostu dlatego, że nie mogą konkurować z profesjonalizmem płyt CD czy taśm i wynajętych zawodowców z wielkich kościołów.
Przez te trendy zostało osłabione zakładanie nowych zborów oraz rozwój świeżo upieczonych muzyków, a dodatkowo pisze się obecnie mniej pieśni wystarczająco prostych do prowadzenia małych grup, zaangażowania dzieci czy śpiewania w rodzinie. Oznacza to, że w ciągu pewnego czasu będzie mniej ludzi wzrastających w swoich muzycznych obdarowaniach w Kościołach Ameryki, mniej ludzi uwielbiających w domach bez pomocy płyt CD czy taśm. Tylko profesjonaliści, „muzyczni kapłani”, będą prowadzić muzykę, a mniejsza liczba spośród nas będzie wyposażona do uwielbiania samemu bez ich pomocy. Nasze dzieci, dorastając, nie będą przeżywały prawdziwego uwielbienia ze swoimi rodzinami. Będą znały tylko odtwarzane uwielbienie z innych miejsc i przez innych ludzi.

Jak zmienić trendy i pomnożyć użyteczność dla Boga?
Jaka jest odpowiedź na to pytanie? Kilka rzeczy jest koniecznych jeśli amerykański kościół chce wypełnić swój cel i podobać się Bogu w swym uwielbieniu.
Przede wszystkim, ci, którzy piszą muzykę muszą pracować z prostotą i tworzyć taką muzykę, która utkwi w wierzących. Jest to taka muzyka, której może się nauczyć nie-muzyk po kilku prześpiewaniach. Tacy nieprofesjonaliści powinni być w stanie śpiewać ją później pod prysznicem lub z dziećmi w czasie podróży.
Ich dzieci powinny być w stanie zaśpiewać ją. Jeśli jest rzeczywiście prosta i głęboka – wbijająca się w pamięć – to powinna czasami bez ostrzeżenia przeszkadzać w świadomości. Większość współczesnej, skomplikowanej muzyki nie jest tak prosta i łatwa do zapamiętania, aby takie rzeczy mogły się wydarzać.

Po drugie, muzycy piszący muzykę muszą skoncentrować się bardziej na wyposażaniu nie-muzyków do uwielbienia niż na poddawaniu się jakiejkolwiek potrzebie robienia wrażenia swym muzycznym darem na innych, szczególnie na innych muzykach.
Muszą bardziej skupić się na wyposażaniu nieprofesjonalistów do uwielbiania bez ich pomocy niż na używaniu swojego obdarowania. Muszą pisać muzykę, która jest prosta, głęboka i łatwa do powtórzenia z gitarą czy pianinem. Jeśli muzyka, aby ją powtórzyć, wymaga profesjonalistów to jest zbyt trudna do wyposażenia dziecka czy kogoś, kto nie jest muzykiem. Zmiana tego punktu widzenia może wymagać rozpoznania, że olbrzymia część chrześcijańskiego masowego biznesu muzycznego jest wiedziona przez wiele światowych zasad, które nie przystają do królestwa Chrystusa. Poddanie Panu każdej ambicji bycia wielkim muzykiem, może okazać się jedyną drogą do tego, aby ktoś mógł służyć Chrystusowi właściwie.

Po trzecie, liderzy uwielbienia powinni wybierać na zgromadzenia pieśni z nastawienie na wyposażanie nieprofesjonalistów do uwielbienia w domach wraz z rodzinami. To wymaga świadomego wyboru prostszej muzyki. Efektem ubocznym tego, będzie większa liczba ludzi uwielbiających, znających tą muzykę i cieszących się nią. Wspólnie z prostszą muzyką, lider powinien unikać wprowadzania zbyt wielu nowych pieśni zbyt szybko, szczególnie tych, które są skomplikowane i trudne do zapamiętania. Uwielbienie nie powinno być przedstawieniem profesjonalnych muzyków występujących na scenie przy niewielkiej ilości ludzi biorących w tym udział. Liderzy uwielbienia i usługujący muzycy powinni pracować nad sprowadzeniem do wspólnego mianownika muzyków i nie-muzyków przez uproszczenie muzyki i zwiększenie jej „przyjazności” dla zgromadzenia, przez powtarzanie pieśni. Pomimo, że może to nie interesować muzyków, ponieważ nie rzuca im wyzwania, to służy członkom kościoła dobrze przez to, że wyposaża ich do uwielbiania w domu i daje im większą możliwość do wejścia w Bożą obecność w czasie wspólnego wielbienia. Jeśli muzycy chcą ze swoimi darami robić coś więcej niż to, to powinni robić między sobą jako 'muzykę specjalną’ a nie jako normę w publicznym uwielbienia.

Po czwarte, muzycy i liderzy uwielbienia powinni postrzegać siebie samych jako pasterzy prowadzących trzodę Bożą na niwy zielone i wody spokojne. Powinni dostrzegać to, że potrzeby młodszych owieczek są ważne w oczach Bożych. Owieczki potrzebują trochę mleka w uwielbieniu i nie mogą znieść wiele mięsa.
Liderzy powinni umieć rozpoznać to, że ich zdolność udzielania się (dawania) w uwielbieniu jest znacznie większa niż możliwość przeciętnej owcy do przyjmowania w uwielbieniu. Nie powinni przytłaczać młodych wierzących, dzieci i nie-muzyków swoimi zdolnościami. Dojrzała owca, mam nadzieję, potrafi zatroszczyć się w czasie uwielbienia o siebie. Liderzy może potrafią poruszać się szybko i zdecydowanie w uwielbieniu lecz zostawią za sobą w tyle ludzi, którzy są również ważni dla Boga. Liderzy, jeśli są zdolnymi i odpowiedzialnymi pasterzami trzody Bożej, powinni poruszać się tylko tak szybko, jak szybko porusza się najwolniejsza z owiec.

Ostatecznie, muzycy i liderzy uwielbienia powinni szkolić innych, szczególnie dzieci. Niektóre dane statystyczne pokazują, że około jednej trzeciej wszystkich ludzi ma pewne wrodzone lecz nie rozwinięte muzyczne dary. Ci ludzie są ogromnym i wspaniałym wyzwaniem do służby dla ludzi już w darach muzycznych funkcjonujących.
W 300 osobowym kościele nie powinno być tuzina wyszkolonych ludzi w zespole muzycznym wykorzystujących swoje dary co tydzień. Taki kościół powinien mieć wizję dla 100 ludzi codziennie uczących się i szkolonych w zespołach muzycznych na potrzeby służby w małych grupach i przyszłych, nowych kościołów. Powinien mieć 30 muzyków, z których każdy uczy troje lub czworo dzieci i nastolatków grać na instrumentach i śpiewać bez zastanawiania się nad tym, jak nieprofesjonalni w tym będą. Niech czyste serca dzieci prowadzą nas w uwielbieniu. Miejmy szeroka wizję na przyszłość kościoła w naszych dzieciach i nowo nawróconych.сайт

Tajemnice służby uzdrawiania

Dr Roger Sapp

Wierzący często proszą mnie, aby przekazać im namaszczenie do uzdrawiania.
Choć jest to możliwe, wierzę że to, co wierzący otrzymują przez włożenie rąk jest w znacznym stopniu zależne od ich duchowej budowy. Aby być dobrym naczyniem, które Jezus Chrystus może używać wymagany jest pobożny charakter, zwartość motywacji, wiara w Chrystusa jak również głęboka miłość do Boga i ludzi w potrzebie. Potrzebne jest coś jeszcze.

Wielu chrześcijan posiada odpowiedni charakter na wzór Chrystusa i wiarę, wystarczające do tego, aby pojawił się znaczący strumień uzdrowień, to jednak jest to często powstrzymywane przez niewłaściwe myślenie. To anty-nadnaturalne uprzedzenie wczesnego protestantyzmu jak również anty-nadnaturalne trendy filozoficzne racjonalizmu i humanizmu splatają się z systemem wierzeń i są odpowiedzialne za tą skazę na myśleniu. Innymi słowy zachodnia kultura ma swoją długą historię niewiary i sceptycyzmu wobec uzdrowień.
Anty-nadnatrualne uprzedzenie zachodniej kultury obejmuje Płn. Amerykę, Europę i wiele tych państw, które wcześniej należały do Imperium Brytyjskiego i, niestety, wiele kultur, które dotknęliśmy. Względnie mała ilość uzdrowień w tych krajach wzmacnia dodatkowo kulturalne wątpliwości dotyczące uzdrowienia.
Kościół, znajdujący się pośród tych narodów, nieustannie ujawnia, że musi znacznie więcej walczyć o uzdrowienia niż kościoły znajdujące się pośród kultur Azji, Afryki czy Płd. Ameryki. To oddziaływanie na nas osobiście jest trudne do rozróżnienia tak długo, jak długo objawienie nie zacznie penetrować naszych serc i umysłów. Wygląda na to, że najciemniej jest pod latarnią.

Jak pokonać zachodni system myślenia?
Poradzenie sobie z zachodnią kulturą musi być dla wierzących na priorytetowym miejscu. Wierzący musi mieć właściwą ukształtowanie, a jest biblijna droga do osiągnięcia tego.
Bóg powiedział do Jozuego:
Joz. 1:8
Niechaj nie oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło.

a psalmista pisze o mocy medytacji w ten sposób:
Ps. 1:1-2
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą bezbożnych Ani nie stoi na drodze grzeszników, Ani nie zasiada w gronie szyderców, Lecz ma upodobanie w zakonie Pana I zakon jego rozważa dniem i nocą.

Wierzę, że gdybyśmy medytowali na temat uzdrowień, tak jak to jest objawione w Nowym Testamencie osiągnęlibyśmy powodzenie w dziedzinie uzdrowień. Dlaczego?
Ponieważ rozważanie Pisma pozwala Duchowi Świętemu odnawiać nasze motywacje, uczucia i myślenie o uzdrowieniu. Kształtuje w nas umysł Chrystusa pomagając nam myśleć o uzdrowieniu dokładnie w taki sam sposób jak myśli i czuje Chrystus.

Ponad dwa lata rozważałem wersy dotyczące uzdrowienia, aby pokonać moje zachodnie nastawienie umysłu. Chrystus był moim nauczycielem każdego dnia, gdy rozważałem jak On uzdrawiał kaleki i ślepych na kartach Nowego Testamentu.
Nowe ukształtowanie poprzedziło nowe napełnienie. Gdy rozważałem wersety otrzymałem nowe zrozumienie i przyszło nowe napełnieni mocą, które popchnęło moją służbę z miejsca sporadycznych przypadków uzdrowień do bardziej niezawodnej służby uzdrawiania. Przeszedłem od przypadkowych trafień w loterii uzdrowień do oglądania jak Pan uzdrawia większość ludzi.

Skoncentruj się na Jezusie Chrystusie
Każdy plan mający na celu wyposażenie chrześcijan w moc Chrystusa do uzdrawiania musi zawierać medytacje nad wersami koncentrującymi się na Chrystusie. Na przykład ap. Paweł mówi nam o naturze Chrystusa w Bożym planie dla nas. Pisze tak:
1 Kor. 1:24, 30
Natomiast dla powołanych – i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą.
Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem,

Oznacza to, że Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą. Nasz Ojciec sprawił, że Chrystus jest sprawiedliwością, poświęceniem i odkupieniem. Moc Chrystusowa przychodzi, gdy koncentrujemy się na samym Chrystusie, ponieważ Rzeka płynie od Ojca, poprzez Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością. Koncentracja na Chrystusie Jezusie zawsze będzie prowadziła bezpośrednio do Rzeki Bożej.

Ojciec uczynił Chrystusa wspaniałością i buduje Kościół jako Świętą Świątynię na kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus. Chrystus jest Mistrzem, a my jesteśmy Jego uczniami. Chrystus jest Królem Królów i Panem Panów, Panem swojego Królestwa. Chrystus jest Oblubieńcem, który poślubi kościół pod koniec wieków. Chrystus jest Głową a my jesteśmy Jego ciałem. On jest krzewem a my winoroślami. Chrystus jest Wielkim Pasterzem a my jesteśmy Jego trzodą.
Chrystus jest Barankiem Bożym, który zgładził grzechy świata.

Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Jeśli wierzymy w Chrystusa jako Zbawiciela, Uzdrowiciela i Wybawcę będziemy zbawieni, uzdrowieni i uwolnieni.
Nasz Ojciec wszystkich przeciwników Chrystusa złożył pod Jego stopami. Głoszenie ewangelii to głoszenie Chrystusa, Jego krzyża, zmartwychwstania i wierzących kształtowanych na podobieństwo Chrystusa. Wierzący niech nie tracą swej pierwszej miłości, Samego Chrystusa. Rozważanie wersów koncentrujących się na prawdach o Chrystusie umożliwia kształtowanie, które poprzedza napełnienie.

Objawienie Ojca w Chrystusie jest doskonałe!
Im więcej czasu poświęcałem na medytacje nad Samym Jezusem Chrystusem, tym lepsze osiągałem rezultaty w uzdrawianiu. Ew. Jana mówi nam:
Jan. 1:18 (BW):
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.

Tylko Chrystus objawia doskonale Ojca, ponieważ każda motywacja, działanie i wypowiedziane słowo objawiają doskonałą wolę Ojca. Chrystus często mówił o sobie, że wykonywał dzieło Ojca, a uczynki które czynił potwierdzały to, że Ojciec Go posłał. Powiedział, że nic nie czyni sam z własnej inicjatywy.
Czynił wyłącznie to, co widział, że Ojciec czyni; nie szukał własnej woli, lecz woli Ojca. Zatem, Jezus jest przedstawicielem natury Ojca i oglądanie Jezusa jest równoznaczne z oglądaniem naszego Niebieskiego Ojca.

Możemy znać wolę Ojca co do uzdrawiania wyłącznie rozważając służbę Samego Chrystusa.
Odkrywamy więc, czytając ewangelie, że Jezus uzdrawiał każdego, kto do Niego przychodził. Kiedy już jesteśmy pewni tego, że Ojciec zawsze chce uzdrawiać każdego, możemy modlić się za chorych i zranionych z wiarą taką jak miał Chrystus.
Znajdziemy Rzekę Bożego uzdrowienia, gdy zrozumiemy, że wola Ojca została doskonale objawiona w Jezusie Chrystusie.

Musisz zrozumieć Skończone Dzieło Kalwarii
Trzecią dziedziną niezwykle istotną dla osiągnięcia mocy ku uzdrawianiu chorych jest medytacja nad dziełem Chrystusa na krzyżu. Mateusz, jeden z dwunastu apostołów, i naoczny świadek służby Chrystusa napisał tak:

Mat. 8:16-17(BW)
A gdy nastał wieczór, przywiedli do niego wielu opętanych, a On wypędzał duchy słowem i uzdrawiał wszystkich, którzy się źle mieli, Aby się spełniło, co przepowiedziano przez Izajasza proroka, mówiącego: On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł.

Mateusz zwraca tutaj naszą uwagę na 53 rozdział Izajasza. Stwierdza, że usługiwanie Chrystusa tłumom jest wypełnieniem proroczego przesłania. Ponieważ starotestamentowe mesjanistyczne wersy opisuje to, co Chrystus zdobędzie przez krzyż, jest to ważne do zrozumienia służby uzdrawiania.
Nawet pomimo tego, że ostateczna cena za zbawienie nie została jeszcze zapłacona, Ojciec okazywał łaskę i miłosierdzie uzdrawiając każdego, kto wierzy w Chrystusa, tak jakby cena już była zapłacona. Spoglądał w czasie „w przód” okazując łaskę i miłosierdzie tym, którzy przyszli do Chrystusa z potrzebami. Duch Święty działał przez Chrystusa ze względu na nadchodzące dzieło krzyża.

Wierzę, że koncentracja na krzyżu doprowadzi nas do Rzeki tam, gdzie strumień jest najsilniejszy. W miarę jak będziemy cierpliwie rozważać nad mocą krzyża, dyskutować listy Pawła i Piotra, będzie to tworzyło coraz większą skuteczność w służbie uzdrawiania. Chrystocentryczne prawdy będą penetrować naszą świadomość i staną się częścią naszej wewnętrznej natury, umożliwiając nam trwanie w Rzece Bożej Obecności, z której wypływa wszystko, czego potrzebujemy, w tym uzdrowienie.

Co tak naprawdę wiesz o dziesięcinie?

Co tak naprawdę wiesz o dziesięcinie ?

Rozwiąż poniższy test „prawdy-fałszu,” aby sprawdzić jak wiele rzeczywiście rozumiesz na temat dziesięciny. Spodziewamy się, że wielu będzie zaskoczonych.

Zapisz swoje odpowiedzi.

Prawda czy fałsz? 1. Pan Jezus Chrystus oddawał dziesięcinę ze swoich dochodów.

Prawda czy fałsz? 2. Szymon Piotr, pierwotnie rybak, oddawał dziesięcinę z pierwocin
ryb, które złowił.

Prawda czy fałsz? 3. Każdy w Starym Testamencie starający się wykonywać zakon Mojżeszowy oddawał dziesięcinę.

Prawda czy fałsz? 4. Abraham dał dziesięcinę Melchizedekowi w taki sam sposób, jak dziś wierzący oddają dziesięcinę Panu Jezusowi Chrystusowi.

Prawda czy fałsz? 5. Pan Jezus Chrystus nauczał swoich uczniów, że powinni oddawać dziesięcinę.

Prawda czy fałsz? 6. W Biblii jest wiele przykładów ludzi oddających dziesięcinę ze swoich przychodów.

Prawda czy fałsz? 7. Nowy Testament uczy nas, że powinniśmy oddawać dziesięcinę usługującym, w taki sam sposób, jak Żydzi oddawali dziesięcine Kapłanom.

Prawda czy fałsz? 8. Biblia naucza, że Bożym standardem dawania jest 10%

Prawda czy fałsz? 9. Sprawiedliwi biedni oddawali dziesięcinę w ST.

Prawda czy fałsz? 10. Ponieważ wszyscy podlegamy tym samym standardom, dziesięcina dotyczy wszystkich.

Prawda czy fałsz? Pytanie bonusowe. Biblia naucza, ze wszyscy powinni dwać 10% ze swoich dochodów.

A oto odpowiedzi

Prawda czy fałsz? 1. Pan Jezus Chrystus oddawał dziesięcinę ze swoich dochodów.

To jest fałsz. Pan Jezus Chrystus był z zawodu stolarzem, po przekroczeniu 30 roku życia został kaznodzieją i nauczycielem. Od nikogo pracującego w tych zawodach Prawo Mojżeszowe nie wymagało składania jakiejkolwiek dziesięciny.

Prawda czy fałsz? 2. Szymon Piotr, pierwotnie rybak, oddawał dziesięcinę z pierwocin ryb, które złowił. To również jest fałsz. Nie wymagano żadnej dziesięciny od rybaków. Tylko od ludzi zawodowo zajmujących się dwoma profesjami wymagano dziesięciny.
W starożytnym Izraelu wymagano dziesięciny wyłącznie od farmerów i gospodarzy (pasterze, zaganiacze). Składali dziesięcinę wyłącznie z jedzenia.

Prawda czy fałsz?
3. Każdy w Starym Testamencie starający się wykonywać zakon Mojżeszowy oddawał dziesięcinę. Teraz już powinno być oczywiste, że to też jest fałszywe. Było bardzo wielu ludzi o różnych zawodach, od których Prawo nie wymagało płacenia dziesięciny. Na przykład, jak ap. Paweł, który był wytwórcą namiotów, nie musiał składać dziesięciny. W rzeczywistości, żaden z dwunastu apostołów nie płacił dziesięciny, ponieważ nikt z nich nie pracował w zawodzie, od którego wymagano składania dziesięciny.

Prawda czy fałsz?
4. Abraham dał dziesięcinę Melchizedekowi w taki sam sposób, jak dziś wierzący oddają dziesięcinę Panu Jezusowi Chrystusowi. To również jest fałszem. Dziesięcina Abarahama była zupełnie innego rodzaju niż to, co praktykuje dziś kościół. Na przykład Abraham oddał dziesięcinę tylko jeden raz. Kościół oddaje dziesięcinę regularnie. Abraham oddał dziesięcinę ze zdobyczy wojennych, kościół daje dziesięcinę z przychodów. Abraham nie zarobił niczego, ponieważ pozostałe 90% zdobyczy oddał pierwotnym właścicielom. Kościół daje dziesięcinę ze swego przychodu. Nie ma przykazania, logiki, ani wskazówki w Nowym Testamencie, że wierzący mają dawać dziesięcinę z czegokolwiek Panu Jezusowi Chrystusowi. Wierzący mają dawać dobrodusznie (szczodrze, hojnie), gdy Bóg im błogosławi.

Prawda czy fałsz?
5. Pan Jezus Chrystus nauczał swoich uczniów, że powinni oddawać dziesięcinę.
Fałsz. Chrystus tylko dwukrotnie wspomniał o dziesięcinie. Żadna z tych wzmianek nie mówi, że Jego uczniowie mają płacić dziesięcinę. W tych wzmiankach Chrystus mówi, że faryzeusze powinni składać dziesięcinę z jedzenia, a nie pieniędzy.
Mówi również, że ta dziesięcina jest częścią Zakonu i mówi, że mówi, że nie jest to najważniejsza jego część. Następna wzmianka Pana o dziesięcinie, to samosprawiedliwy faryzeusz przechwalający się swoją dziesięciną. Chrystus mówi, że to ten drugi człowiek, który nie płaci dziesięciny, a który się upokorzył został właśnie usprawiedliwiony w oczach Bożych. Samosprawiedliwy płatnik dziesięciny nie został usprawiedliwiony w oczach Bożych.

Prawda czy fałsz? 6. W Biblii jest wiele przykładów ludzi oddających dziesięcinę ze swoich przychodów. Fałsz. W ciągu 4000 lat zapisków biblijnych nie ma ani jednego przykładu, na współczesną praktykę kościelną płacenia dziesięciny pieniędzmi.
W Prawie zapisane są dwa jednorazowe akty oddawania dziesięciny. Nie wydaje się aby Abraham lub Jakub mieli uważać, że powinni byli kontynuować zwyczaj poza tym jednym razem. Żaden z nich nie dawał dziesięciny z przychodów, ponieważ w obu przypadkach był to akt jednorazowy. Wszystkie pozostałe biblijne zapiski dotyczące dziesięciny znajdują się w Prawie Mojżeszowym. W Prawie nigdy nie używano pieniędzy, dziesięcinę składano z jedzenia. W rzeczywistości, jeśli ktoś chciał użyć do tego raczej pieniędzy niż przynieść pożywienie do Jerozolimy, to Bóg wymagał dodania 20% grzywny. Innymi słowy, Bóg zniechęcał do oddawania dziesięciny w pieniądzach.

Prawda czy fałsz?
7. Nowy Testament uczy nas, że powinniśmy oddawać dziesięcinę usługującym, w taki sam sposób, jak Żydzi oddawali dziesięcinę Kapłanom. Fałsz. Nowy Testament nie mówi na ten temat nic. Jest to ekstra-biblijna logika, które nie znajduje się w NT. W rzeczywistości List do Hebrajczyków czyni jasnym fakt, że wierzący nie są Lewitami w porządku kapłańskim. Wierzący mają wyższy porządek, porządek Melchizedeka.

Prawda czy fałsz? 8. Biblia naucza, że Bożym standardem dawania jest 10%. Fałsz.

Ani Stary ani Nowy Testament nie naucza tego. Ponownie, jest to ekstr-biblijna logika. Przede wszystkim, dziesięcina z jedzenia w ST nie była 10%-towa. W rzeczywistości było trochę więcej niż 23% średnio, rocznie. W Prawie Mojżeszowym byłby trzy rodzaje dziesięciny. Pierwszy rodzaj dziesięciny był oddawany wyłącznie przez rolnicze rodziny trzy razy do roku kapłanom w Jerozolimie. Drugi rodzaj był zachowywany przez te rodziny, jako utrzymanie na tą podróż, była ona nazywana dziesięciną świąteczną (nie ma w polskich tłumaczeniach), była na wakacje dla rodziny. Trzecia dziesięcina była dawana co trzy lata do lokalnego spichlerza wynosiła więc około 3% rocznie. To była więc dziesięcina biednych, zbierana dla tych w potrzebie, o tej dziesięcinie pisał właśnie Malachiasz. Żadna z nich nie była składką pieniężną. Wyłącznie pożywienie. Ci, którzy zarobili swoje oszczędności w innych zawodach nie płacili dziesięciny wcale. Niemniej jednak dawali ofiary wymagane przez Prawo, wśród których były złoto, srebro, brąz i miedziane monety. Nigdy Nowy Testament nie zmienia tego prawnego obowiązku składania dziesięciny z żywności nałożonego na niektórych Izraelskich rolników na Prawo składania dziesięciny z pieniędzy dla chrześcijan.

Prawda czy fałsz?
9. Sprawiedliwi biedni oddawali dziesięcinę w ST. Fałsz.

Biedni nie mieli zbiorów, ani stad, z których mogliby oddawać dziesięcinę. Mogli z trudem gromadzić na rogach pól tych, którym się lepiej powodziło.

Prawda czy fałsz?
10. Ponieważ wszyscy podlegamy tym samym standardom, dziesięcina dotyczy wszystkich.

Dziesięcina jest skrajnie niesprawiedliwa. Dziesięć procent przychodów dla biedaka to olbrzymi ciężar, podczas gdy 10 % przychodów bogatego może nie być ciężarem wcale. Jeśli ktoś ma 1000$ miesięcznie przychodu, to 100$ z tego przychodu wpłynie na jego jakość życia i może nawet wpłynąć nawet na jego zdolność zatroszczenia się o fundamentalne potrzeby dzieci i zdolność opłaty rachunków.

Dla kogoś, kto zarabia 10.000$ miesięcznie oddanie 1.000% ma niewielki wpływ na poziom życia, ponieważ pozostaje mu do dyspozycji znacznie ponad podstawowe potrzeby. Przy zarobkach 100.000$ miesięcznie oddanie 10.000$ nie już wcale zauważalnego wpływ na poziom życia.

Prawda czy fałsz? Pytanie bonusowe. Biblia naucza, ze wszyscy powinni dawać 10% ze swoich dochodów. Fałsz.

Na współczesną praktykę oddawania dziesięciny ma wpływ pięć zasadniczych składników, wyrażanych: wszyscy dają 10% swoich przychodów. W jaki sposób biblijne fakty na temat dziesięciny pasują do tego nauczania? Porównajmy i zestawmy ze sobą współczesne nauczanie o dziesięcinie z Biblią.

Wszyscy dają 10% z bieżących przychodów.

Rozważmy pierwszy element: „wszyscy.”

Dwa zdarzenie sprzed nadania Zakonu nie uzasadniają idei, że wszyscy powinni płacić dziesięcinę. Wyłącznie Abraham i Jakub w każdej z tych sytuacji płacą dziesięcinę. Księga Rodzaju nie podaje ani jednego zapisu więcej, aby ktokolwiek dziesięcinę płacił. Wydaje się, że Abraham i Jakub nie uczyli swoich dzieci na temat dziesięciny. Jedno z dzieci Jakuba, Józef, z pewnością był człowiekiem sprawiedliwym. Z ponad dziesięciu rozdziałów bardzo szczegółowych rozdziałów poświęconych jemu, nigdzie nie znajdujemy przypadku składania przez niego dziesięciny.
Nie każdy, w Księdze Rodzaju, przed nadaniem Zakonu, oddawał dziesięcinę.

W Zakonie Mojżeszowym, nie wymagano od wszystkich płacenia dziesięciny czy dawania pierwocin z plonów.
Tylko ci, którzy zajmowali się uprawą roli, hodowlą owiec lub bydła mieli nakazane przez Prawo składanie dziesięciny ze jedzenia i prezentowania pierwocin. Nikt z żyjących pod Prawem nie płacił dziesięciny pieniędzmi.

Chrystus miał tylko kilka słów do powiedzenia na temat dziesięciny. W tych słowach Jezus nie mówił, że każdy ma ją oddawać. Mówił, że niewierzący Żydzi, żyjący pod Prawem powinni oddawać dziesięcinę z pożywienia jeśli je uprawiają (hodują).
Wspomniał trzy rodzaje roślin, nie mówił tego do uczniów, lecz do niewierzących faryzeuszy.

Apostoł Paweł nie nauczał tego, że każdy ma obowiązek oddawać dziesięcinę czy nawet dawać. Uczył, że dawanie jest całkowicie dobrowolne. Pierwszy apostolski synodu również nic nie wspomina o tym, żeby pogańscy wierzący mieli dawać dziesięcinę. Nie ma żadnego dowodu na to, że w pierwszym wieku jakikolwiek chrześcijanin z pogan oddawał dziesięcinę.

Wszyscy dają 10% z bieżących przychodów.

Rozważmy składnik: „dają.” Dwa przypadki przed nadaniem Prawa wydają się być dawaniem, oba są aktami dobrowolnymi. Bóg nie wymagał od żadnego z nich, ani od Abrahama, ani od Jakuba, aby dawali dziesięcinę. Podczas, gdy wydaje się powierzchownie, że te przypadku wspierają nauczanie o dziesięcinie, w rzeczywistości zaprzeczają jej. Podczas, gdy zwolennicy dziesięciny uczą, że dziesięcina jest dawaniem, równocześnie twierdzą, że jest obowiązkiem i musi być oddawana. Oczywiście jest to sprzeczność w nauczaniu. Coś może być dane tylko wtedy, gdy jest dawane dobrowolnie. Jeśli jest to wymagane, to, w takim przypadku, jest to zapłata za duchowe posługi lub inaczej religijny podatek. Jeśli niektórzy nauczają, że wierzący, który nie oddaje dziesięciny wchodzi pod przekleństwo, to nie nauczają na temat dawania, lecz na temat płacenia obowiązku dziesięciny. Oczywiście, w pewnym sensie mają rację ponieważ uduchowiają Prawo Mojżeszowe, aby nauczać o dziesięcine.

 Dziesięcina w Prawie Mojeszowym nigdy nie była dawaniem, była bardziej podobna do płacenia podatków. Prawo wymagało dziesięciny od farmerów i gospodarzy. Oni nie postrzegali swoich dziesięcin jako dawania. To nie była akt dobrowolny.
Gdyby dziesięciny nie zapłacili złamali by Prawo.

Wracając do Chrystusa, nie miał On wiele do powiedzenie na ten temat. Powiedział faktycznie, że Żydzi znajdujący się pod Zakonem płacą dziesięcinę. Bardzo dużo nauczał o finansach i dawaniu, lecz nigdzie nie polecił uczniom swoim, aby dawali dziesięcinę z pieniędzy czy czegokolwiek innego. Nie polecił im również aby dziesięcinę przyjmowali.

Paweł pisze dużo na temat finansów, nigdzie nie poleca nikomu dawać lub przyjmować dziesięcinę.
Pierwszy apostolski sobór, którego opis znajduje się w 15 rozdziale Dziejów Apostolskich milczy na temat dziesięciny, lecz jasno wyraża, że poganie nie mają zachowywać żadnego aspektu Prawa Mojżeszowego. To zawiera również sprawę dziesięciny.

Wszyscy dają 10% z bieżących przychodów.

Rozważmy składnik: 10% .

Dwa wydarzenie sprzed okresu działania Prawa nie uzasadniają idei, że powinno być dawane 10% czegokolwiek. Wartość liczbowa jest taka sama, lecz pozostałe cztery elementy są znacząco różne. Powoduje to, że praktyka dziesięciny we współczesnym kościele, jest zupełnie różna od tego, co się wydarzyło w Księdze Rodzaju. Jedyne podobieństwo to liczba dziesięć procent.

Chrystus potwierdzał liczbę 10 procent, lecz wyłącznie dla Żydów znajdujących się pod Prawem. Powiedział faryzeuszom, że powinni płacić dziesięcinę, 10%, wytworzonych przez nich środków spożywczych. Powiedział im również, że płacenie dziesięciu procent nie jest ważną sprawą Prawa. Mówiąc to, Chyrstus, mówi nam, że dziesięcina jest sprawą Zakonu.

Apostoł Paweł wielokrotnie ostrzega wierzących przed przekleństwem Zakonu. Wierzący z pogan nie powinni starać się zachowywać żadnego z aspektów Zakonu. Od wierzących nie wymaga się dawania dziesięciu procent z pożywienia ani czegokolwiek innego. Autorzy innych listów Jakub, Piotr milczą na ten temat również.

Wszyscy dają 10% z bieżących przychodów.

Rozważmy składnik: „bieżących.”

Dwa przykłady sprzed nadania Zakonu nie ujawniają praktyki stałego płacenia dziesięciny. Oba przypadki wydają się zdecydowanie aktami jednorazowymi. W przypadku Jakuba nie wiemy dokładnie, co zrobił, lecz wydaje się, że obiecywał Bogu zapłacić dziesięcinę jeden raz, gdy mu Bóg pobłogosławi. Kościelna praktyka regularnego płacenia dziesięciny nie może być uzasadniona na podstawie tych dwóch przypadków.

Jedyne miejsce w Biblii gdzie znajduje się regularne, stałe oddawanie dziesięcin można znaleźć w Zakonie Mojżeszowym. Ci, którzy uprawiali rolę i mieli hodowle w Izraelu mieli obowiązek przez całe życie oddawać dziesięcinę z produktów spożywczych, które wyprodukowali. Ta stała dziesięcina z jedzenia, która miała na celu zaopatrzenie Możeszowej służby Lewitów, często jest uduchowiana, aby usprawiedliwić regularne płacenie dziesięciny z pieniędzy na wsparcie chrześcijańskiej służby. Nie znajdujemy takiego usprawiedliwienia w Nowym Testamencie.

Wzmianka Chrystusa na temat dziesięciny ujawnia, że regularne oddawanie dziesięciny należy do Prawa.
Pan nic nie wspomina o tym, aby Jego uczniowie praktykowali dziesięcinę z czegokolwiek.
Podczas gdy pisma apostołów często mówią o hojnym dawaniu, to milczą na temat regularnego płacenia dziesięciny z czegokolwiek. Pierwszy sobór apostolski również milczy na ten temat, lecz uwalnia wierzących z pogan od wszelkich aspektów zachowywania Prawa Mojżeszowego.

Wszyscy dają 10% z bieżących przychodów.

Rozważmy składnik: „dochody.”

Abraham złożył dziesięcinę ze zdobyczy wojennej, a nie ze swojego dochodu. Oddał to, co zdobył na pokonanym wrogu. Co więcej, Pismo ujawnia, ze Abraham nawet nie zatrzymał dla siebie 90%, które pozostały. Zwrócił wszystko królowi Sodomy.

Ani jego przychody, ani własności, ani żadna część jego własnego dobra nie była w żaden sposób dotknięta przez tą dziesięcinę. Nie miał żadnego przychodu, z którego miałby ją płacić. W przypadku Jakuba nie wiemy dokładnie, co zrobił, ponieważ Pismo rejestruje tylko jego obietnicę złożoną Bogu. Innymi słowy, nie ma, w tych zdarzeniach pojawiających się przed nadaniem Zakonu, żadnego poparcia na to, że chrześcijanie mają dawać stale 10% ze swoich dochodów.

Niemal każdy nauczyciel, uczący na temat dziesięciny używa Zakonu i proroków żyjących pod Prawem do nauczania tego. Ci, którzy nauczają chrześcijan dziesięciny na podstawie Zakonu często nie dostrzegają, że wyłącznie wyprodukowane środki spożywcze były składane jako dziesięcina, nigdy pieniądze. Tylko ci, którzy zarabiali produkcją spożywczą mieli w ogóle płacić dziesięcinę. Ci Izraelici, którzy zarabiali w inny sposób jak np. wyrób namiotów, tkali, stolarze, pożyczający pieniądze, rybacy i uprawiający wszelkie inne zawody nigdy nie płacili dziesięcin ze swych przychodów, ponieważ tego od nich nie wymagano.

Chrystus nie zmienił dziesięciny ze środków spożywczych na dziesięcinę z pieniędzy.

Pisma apostołów nie zmieniły tego również. Sobór apostołów uwolnił wierzących z pogan od zachowywania Prawa, z pewnością nie zmienił dziesięciny ze środków spożywczych na dziesięcinę z pieniędzy. List do Hebrajczyków wspomina starotestamentową dziesięcinę, lecz nie uzasadnia współczesnym chrześcijanom dziesięciny z pieniędzy.

продвижение

Duchowe Wilki

Wstęp
Mamy obecnie olbrzymią ilość informacji dostępnych na temat wilków. Część z nich została uzyskana na podstawie szczegółowych badań w ciagu ostatniego dziesięciolecia. Niektóre z nich znane były przez stulecia, lecz zostały zapomniane przez współczesnych naukowców, którzy nie oglądają wilków zbyt często. Ponieważ zarówno Chrystus jak i Paweł ostrzegali nas przed duchowymi wilkami, wydaje się mądre, abyśmy lepiej zrozumieli wilki żyjące w naturze. Jest wiele miejsce w Piśmie wspominających „wilki” i dobrze jest stąd zacząć. Pomimo, że istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie niedojrzali lub zgorzkniali wykorzystają tego typu informacje, aby znakować i ranić szczerych chrześcijańskich przywódców, to jednak jest również wielka potrzeba wyposażania ludu Bożego w wiadomości pomocne w rozróżnianiu prawdziwych i fałszywych przywódców. Zatem z głęboką modlitwą oferujemy te myśli, wiedząc wcześniej o tym, że ktoś będzie źle myślał o autorze, jakoby miał być złośliwy wobec kogoś.

Chrystus czterokrotnie wspomina o liderach, którzy są wilkami.

Chrystus w jasny sposób odnosi się do fałszywych proroków jako wilków w czasie nauczania zwanego Kazaniem na Górze. Mówi o tym, że duchowe wilki będą podobne do chrześcijan.
Te sługi będą w ubraniu owczym, lecz wewnętrzna natura będzie wilcza. W jaki sposób rozpoznamy, kto jest wilkiem a kto prawdziwym pasterzem. Ich prawdziwa natura będzie objawiona przez ich zachowanie i motywacje. Poznacie ich po owocach zniszczenia w życiu tych, którzy są wraz z nimi zaangażowani. Jest tak ponieważ Chrystus powiedział nam, że duchowe wilki są zainteresowane konsumpcją.
Wilk jest wygłodniały, a oto słowa Pana na temat duchowych wilków:


Mat. 7:14-20
A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest ych, którzy ją znajdują. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień. Tak więc po owocach poznacie ich.

Później Jezus powiedział swojej dwunastce, że do natury ich służby należy przebywanie wśród duchowych wilków. Będzie to wymagało od nich przebiegłości i świadomości istnienia duchowych wilków, lecz również niewinnych motywacji i wilczych zachowań ich samych.

Mat. 10:16-20
16. Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice. I strzeżcie się ludzi, albowiem będą was wydawać sądom i biczować w swoich synagogach. I z mego powodu zawiodą was przed namiestników i królów, abyście złożyli świadectwo przed nimi i poganami. A gdy was wydadzą, nie troszczcie się, jak i co macie mówić; albowiem będzie wam dane w tej godzinie, co macie mówić. Bo nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Ojca waszego, który mówi w was.

W podobny sposób w ew. Łukasza Chrystus nawiązuje do wysłania dwunastu między wilki. W tym przypadku, następny fragment cały poświęcony jest temu w jaki sposób będą owi słudzy zaopatrywani materialnie. Inni słowy, Chrystus robi aluzje do tego, że zachowania wilcze lub owcze mają związek z tym, w jaki sposób osoba postrzega sposób swojego finansowego zaopatrzenia.

Łuk. 10:2-4
I powiedział im: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje. Idźcie! Oto posyłam was jako jagnięta między wilki. Nie noście z sobą sakiewki ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.

Ostatnia wypowiedź na temat wilków znajduje się w Ew. Jana. W tych słowach Chrystus porównuje najemnictwo do prawdziwego pasterstwa. Najemnictwo nie chroni przed wilkami. W rzeczywistości, gdy nadchodzą wilki, to najemnik ucieka. W tym kontekście, oznacza to, że najemnik ucieka, podczas gdy właściwe zachowanie oznacza, że trzeba publicznie stanąć przeciwko fałszywej posłudze wilków.

Jan. 10:10-14
Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały. Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce. Najemnik, który nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc wilka nadchodzącego, porzuca owce i ucieka, a wilk porywa je i rozprasza. Ponieważ jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają.

Wzmianka Chrystusa o wilkach jest bardzo podobna do tego, co ap. Paweł mówi o nich. Paweł mianował nadzorców i pasterzy w Efezie po to, aby strzegli trzodę przed duchowymi wilkami, które będą próbować mówić tak, aby zwieść uczniów za sobą. Innymi słowy, niektórzy chrześcijańscy przywódcy zaczną okazywać wilcze zachowania i motywacje.

Dz.Ap. 20:28-31
Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią. Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając, ze przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was.

Ani Chrystus ani Paweł nie wymyślili korzystania z wilków jako obrazu i typu fałszywych przywódców. Prorocy Starego Testamentu również użyli tego obrazu kilka razy.
Na przykład Ezechiel powiedział, że książęta Izraela zachowywali się jak wilki w odniesieniu do pieniędzy.

Ezech. 22:27
Jej wodzowie to wilki drapieżne, przelewają krew, niszczą życie ludzkie, aby osiągnąć zysk.

Inny prorok, Zahariasz, opisuje sędziów Iraela jako wilki.

Sof. 3:1-4
1. Biada butnemu, splamionemu, tyrańskiemu miastu! Nie słucha wołania, nie przyjmuje upomnienia, nie ufa Panu, nie zbliża się do swojego Boga. Jego książęta są jak lwy ryczące, jego sędziowie jak wilki stepowe, które rano nie mają już żeru. Jego prorocy są lekkomyślni i wiarołomni, jego kapłani plugawią to, co święte, pogwałcili zakon.

Ponieważ w tych wzmiankach wilki są głównym obrazem fałszywego przywództwa, ważne jest, abyśmy zrozumieli jaka jest różnica w stadzie między wilkami, a owcami. Lista cech wilków jest następująca:

2. Wilki są zwierzętami stadnymi. Mimo, że okazjonalnie wilk może zostać zmuszony do przebywania poza grupą, jest to zdarzenie niezwykłe i nie jest normą dla większości wilków. Olbrzymia większość wilków żyje w wysoko zorganizowanych, autorytarnie zarządzanych grupach, o wielkości od dwóch do trzydziestu sztuk.
Najczęściej spotykaną grupą jest dwanaście sztuk w stadzie.
Gdy Biblia mówi o wilkach, częściej używa liczby mnogiej niż pojedynczej.
Podczas, gdy fałszywy lider może zdarzyć się samotną postacią, to bardziej prawdopodobne jest, że zaangażowany jest we współpracę z innymi liderami, którzy również wykazują podobne „wilcze” zachowania. Innymi słowy, musimy przyjąć ostrzeżenie, że niektóre „chrześcijańskie organizacje” mogą być bardziej podobne do „stada duchowych wilków” niż do owczarni.

3. Wilki są silnie zorganizowane. Aby wilki mogły żyć wspólnie w pokoju, wypracowały sobie system porządku według rangi. Dzięki temu utrzymywany jest porządek w stadzie i minimalizowane są wewnętrzne walki. Każde stado ma samce głównego, zwanego samcem alfa, który nie jest poddany nikomu, a któremu muszą poddać się wszystkie inne samce lub opuścić stado. Podobnie istnieje samica alfa, której wszystkie inne samice muszą się podporządkować. Następną rangą po alfa jest samiec i samica beta. Wilki beta czasami są zastępowane, jeśli wypadną z łask wilków alfa. Stado owiec nie posiada takiej struktury.

4. Wilki są świadome władzy (autorytetu). Dla obu płci, każdy wilk ma swoją rangę lub miejsce w szeregu władzy i musi się poddać każdemu wyższemu od siebie, lecz może znęcać się i dominować nad każdym o niższej randze. Na samym dnie jest męska i damska omega. Omegi często rozpoczynają zabawy rozładowując napięcie tych wyższych rangą, lecz cała reszta grupy nie respektuje tych „klaunów.”
Jeśli zdarzy się ofiara to omegi jedzą ostatnie o ile jedzą w ogóle. O tym, kto je, a kto nie decyduje suka alfa. Omegi nie mają żadnej sztuki pod sobą i mogą być nękane, aż do przymuszenie odejścia ze stada. Jeśli mają na tyle szczęścia, aby znaleźć parę i jest na tyle miejsca nie zajętego przez inne pary, to mogą rozpocząć budowę własnego stada. W stadzie owiec wydaje się nie istnieć świadomość władzy (autorytetu). Wszystkie zdają się poddawać pasterzowi w różnym stopniu w zależności od ich dojrzałości. Żaden wierzący nie powinien dominować nad innym.

5. Wilki demonstrują swoją rangę. W stadzie wilki stale demonstrują swoją rangę.
Gdy spotkają się dwa wilki ze stada, wyższy rangą okazuje swoją pewność siebie podnosząc ogon, stawiając uszy, podnosząc wargi w warczeniu i starając się wyglądać na tak wielkiego i strasznego jak tylko się da. Wilki mają wbudowany symbol swojej rangi, którego używają, gdy obecny jest wilk niższej rangi.
Stroszenie, futro na karku, naturalne obroże wszelkiego rodzaju, to wszystko idzie w górę, gdy wilk grozi niższemu rangą. Podwładny, lub niższy rangą wilk stara się wówczas wyglądać niepozornie i niegroźnie. Chowa ogon pod siebie, uszy kładzie po sobie, przewraca się i poddaje ważniejszemu. Czci wyższego rangą liżąc jego pysk i dając mu znać „kto tu jest szefem.”
W niemal wszystkich przypadkach, ten rytuał władzy jest substytutem rzeczywistej walki o określenie dominacji.

Jeśli wilki często walczą ze sobą i ranią się, może się zdarzyć, że są zbyt poranione, aby polować i przetrwać. Potrzebują siebie nawzajem, aby dostarczać sobie mięsa. Oczywiście, w stadzie owiec, nie ma wypracowanego takiej szczeblowej struktury władzy. O ile bardziej dojrzałe owce prowadzą młodsze, to starsze reagują na głos ludzkiego pasterza. Gdy owca dojrzeje już więcej nie podąża za starszą, tylko za pasterzem. Pasterz troszczy się o to, aby dostarczyć im pożywienia. Wilki, z drugiej strony, są niemal niemożliwe do udomowienia i nie poddają właściwie ludzkiemu przywódcy. Są bardzo złymi zwierzętami domowymi, poddają się wyłącznie innym wilkom.

6. Tylko wilki alfa tworzą pary. Całe stado jest kontrolowane przez alfy i ich istnienie jest nastawione na dawanie korzyści wyłącznie rodziny alfa. Pomimo, że każdy wilk korzysta z tego, że jest w stadzie przez dostarczanie jedzenie ze wspólnych polowań, wyłącznie alfy tworzą pary i rodzinę w stadzie. Całe stado wtedy służy tej rodzinie karmiąc młode, a nawet opiekując się nimi.

Jeśli jakakolwiek inna para łączy się w stadzie, szybko jest przez parę alfa usuwana. Alfy nie dopuszczają do żadnej konkurencji w ich rodzinie. Nie może być żadnego „owocowania” ze strony któregokolwiek osobnika w stadzie, które nie było by widziane jako zagrożenie. Wszystkie „dzieci” w stadzie należą do alf. Te nowe sztuki uzyskują najniższą rangę w stadzie na okres dwóch lat, które potrzebne są do ich dojrzewania, niemniej nie muszą tak pozostawać, gdy już dojrzeją. Mogą również opuścić stado i utworzyć swoją własną grupę z wyrzutkami takimi jak omegi. Z drugiej strony, oczekuje się, że każda dojrzała owca w stadzie będzie przynosić owoce i będzie się rozmnażać. Nie ma konkurencji i konfliktów, gdy owca dojrzewa do produktywności. Oczekuje się od stada, że będzie rosło. Nie tylko pasterz oczekuje tego, lecz robi co tylko jest w jego możliwościach, aby tak było. Pomnażanie w owczym stadzie jest Bożą drogą. Owce wydają owce i tak stado rośnie. Organizacja „wilkopodobna” nie tworzy krzepiącego wzrostu przez nawrócenia. Będą tylko symboliczne ofiary na rzecz zakładania kościołów czy ewangelizacji. Duchowe stado wilków będzie tylko polować na to, co już istnieje, aby pozyskać ich dla siebie i, w konsekwencji, osłabić królestwo Boże.

  • Wilki polują wspólnie. Są mięsożercami, co oznacza, że jedzą mięso. Polują przeważnie na dużę kopytne zwierzęta takie jak: jelenie, łosie, bizony i karibu.
    Oczywiście owca bez pasterza jest bardzo łatwą ofiarą. Ponieważ większość zwierząt, na które polują wilki jest znacznie większa od nich samych, więc tylko dzięki grupowej współpracy mogą złapać na tyle dużo, aby przetrwać.
    W podobny sposób, im większe „chrześcijańskie stado wilków,” tym większa wiarygodność. Im większa sława wilków alfa i beta, tym lepsza grupa.
    To pomaga stadu „rekrutować” więcej ofiar. Oczywiście stado owiec nie poluje nigdy. Paszą się tam, gdzie ich pasterz poprowadzi, rosną przez pomnażanie a nie przez polowanie (czy rekrutację istniejących chrześcijan lub liderów).
  • Wilki są wykwalifikowane i dostrzegają słabości. Zazwyczaj nie tracą wiele czasu na pogoń za widocznie zdrową ofiarą. Zamiast tego są na tyle mądre, że zauważają słabości. Próbują zwierzęta zmuszając je do biegu i przyglądając się, które z nich wyglądają na stare lub chore. Pewne badania wykazały, że gdy wilki polują na jelenia, to średnio 84-87 sztuk na 100 ucieka. Te złowione są zazwyczaj albo stare, albo chore, albo bardzo młode, niepewne i naiwne.
  • Wilki są głodomorami, czasami brakuje jedzenia dla wilków. ???? Wilki jedzą wszystko, co udaje im się upolować. Jednak po upolowaniu i zabiciu zwierzęcia zjadają czasami do 20% wagi woje ciała. Ponieważ typowy wilk waży ok. 50 kilogramów oznacza to 10 kg jedzenia jednorazowo.
    Oczywiście, wilki zabijają swoje ofiary po to, aby przetrwać. W przeciwieństwie do nich, owce nie zabijają po to, aby żyć. Nie potrzebują jeść tak wiele w czasie jednego posiłku. Po prostu idą tam, gdzie prowadzi ich pasterz, a jedzenie jest im dostarczane. Styl życia wilków jest często wystawny. Muszą sprowadzać wiele ofiar po to, aby się na takim poziomie utrzymać. Duchowe wilki często obiecują „mięso,” które odpowiada ludzkim słabościom, takim jak sława, zewnętrzny sukces w służbie, cześć ludzka, finansowe bezpieczeństwo i wystawny styl życia. Czasami usiłują dać przedsmak tych rzeczy, jako zapłatę, lub też powstrzymują je, aby kontrolować tych, którzy zaangażują się z nimi.
    W rzeczywistości to, co oferują, jest tym, czego szukają sami dla siebie.
    Duchowe wilki często starają się znaleźć w innych „wilcze pragnienia” i użyć tych pragnień do rekrutacji tych ludzi do grupy.
  • Wilki wyją. Wilki wyją z różnych powodów. Stado wyje, aby zaznaczyć swoją obecność i terytorium (używają również swoich odchodów do zaznaczania terytorium). Członkowie stada rozeznają swoje wycie, gdy więc są osobno, mogą się nawzajem zlokalizować. Grupowe wycie zwykle prowadzi do wiecu, gdzie członkowie grupy zbierają się razem, łaszą się i czczą wilki wyższe rangą — najczęściej alfę samca lub samicę.
  • W duchowym stadzie wilków, czczenie głównego lidera staje się ekwiwalentem, a w niektórych przypadkach zastępuje do pewnego stopnia czczenie Chrystusa. Z drugiej strony owce nie reklamują swojej obecności i nie prowadzą wieców dla owiec wyższej rangi. Tutaj nie ma owcy wyższej rangą, jest tylko jeden Dobry Pasterz, którym jest Panów Pan i Królów Król.
  • Wilki adaptuje się do klimatu, posiadają podwójną warstwę futra. Wełniane pod-futro rośnie bardzo grube na jesień i zimę i zachowuje ciepło, podczas gdy zewnętrzna warstwa włosów odpiera śnieg i wodę i utrzymuje spodnią warstwę w stanie suchym, co umożliwia zatrzymywać powietrze jako izolator. Gdy pojawiają się burze wilk często kładzie się pod przewróconym drzewem lub stertą krzaków (korzystając z nich jako zasłony), zwija się i wtyka nos pod puszysty ogon. W ten sposób z łatwością może przetrwać temperatury znacznie poniżej zera.W lecie gruba warstwa spodnia spada i wilk może wytrzymać upały. W przeciwieństwie do nich, owca potrzebuje w czasie burzy schronienia i niskich temperatur.  Polegają na pasterzu, który musi zaspokoić ich potrzeby i prowadzić ich do miejsc bezpiecznych. Owce nie adaptują się tak łatwo jak wilki. Duchowe wilki wydają się adaptować zmiany okoliczności i używać aktualnych trendów w Kościele do łapania zdobyczy. Uważaj, Duchowe wilki często będą „wyznaczać kierunek.”

Pamiętajcie, proszę, o tym, że Chrystus nie powołał was do ranienia kogoś tymi informacjami o duchowych wilkach. Te informacje nie mają być użyte jako broń do atakowania przywódców, czy chrześcijańskich organizacji. Zostały podane jako ostrzeżenie, aby ochronić ciebie i innych. Chrystus wymaga od ciebie, abyś przebaczał nawet takim, którzy okazali się duchowymi wilkami i zranili cię. Jeśli wierzysz w to, że musisz ostrzec innych przed duchowymi wilkami, to zrób to ostrożnie, z modlitwą i bez cienia złośliwości, złości i nieprzebaczenia.

раскрутка сайта в интернете seo

Ojcowskie Błogosławieństwo dotyka Izraela

W języku hebrajskim słowo „przebudzenie” (dosł. revival – ożywienie) to „t’chiyah,” co rzeczywiście znaczy „zmartwychwstanie.” Coś lub ktoś był martwy i został przywrócony do życia. Zostaliśmy wraz z żoną i naszym zborem zbudzeni z martwych, gdy zderzyliśmy się z Bogiem sześć lat temu, podczas naszej pierwszej wizyty w Toronto Christian Fellowship. Gdy zaczęliśmy przeżywać Bożą miłość, przyszło do naszego kościoła, Mesjanistycznego zgromadzenia w Jaffie, Izrael, i do nas nowe życie. Obecnie, bycie przebudzonym oznacza dla nas znajomość naszego Niebiańskiego Ojca.
Gdy leżałem w TACF na podłodze przywalony radością, fala za falą Boża miłość przewalała się nade mną. Duch objawiał mi mojego Ojca. Ściskał mnie w swoich ramionach, huśtając w górę i w dól, mówiąc mi po prostu jak bardzo mnie ukochał i jak bardzo troszczy o mnie. To nie było teoretyczne nauczanie na temat bożej miłości i tego, jak bardzo chce być moim Ojcem, lecz rzeczywiste, fizyczne i duchowe spotkanie z moim Ojcem. To był początek głębokiego wewnętrznego uwolnienia w moim życiu, które wynika z żywego chodzenia z Bogiem jaka Tatusiem (Abba), Ojcem.

PRZEZWYCIĘŻANIE STRACHU PRZED LUDŹMI

Pan pokazał mi, że przez lata żyłem i usługiwałem ze strachem przed ludźmi w sercu. Uświadomiłem sobie, że wiele z moich zachowań, sposobów myślenia i odnoszenia się, nawet moja osobowość, były często wynikiem starań o akceptację moich przyjaciół. Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że ten strach uniemożliwił mi właściwe rozwinięcie się jako pastora. Stała potrzeba podobania się ludziom kaleczyła rozwój moich darów i osobowość.

W Deut. 1,26-31, opisane jest to, jak dzieci Izraela nie mogły wejść do ziemi obiecanej, były tak strachliwie. Mojżesz powiedział do nich:
1,29
Wtedy rzekłem do was: Nie bójcie się ich, ani się nie lękajcie;
1,30
Pan, wasz Bóg, który idzie przed wami, będzie walczyć za was tak samo, jak to na waszych oczach uczynił w Egipcie,
1,31
a także na pustyni, gdzie, jak widziałeś, Pan, twój Bóg, nosił cię, tak jak ojciec nosi swoje dziecię, przez całą drogę, którą szliście, aż doszliście do tego miejsca.
Bóg uczył Izrael tego, ze skoro On jest ich Ojcem, to nie muszą się bać.

Gdy byłem dzieckiem, był w naszym sąsiedztwie chłopiec, który zwykł mnie bić za każdym razem. Biegłem do mojego ojca, który rozmawiał z nim i z jego rodzicami, ale nigdy nie pomagało. Nadal mnie bił. W końcu mój ojciec powiedział tak: „Chodź, synu, idę z tobą i chcę, abyś pokonał tego dzieciaka. Pokaż mu, że się nie boisz.” Bałem się, lecz mogłem przeciwstawić się temu strachowi, bo wiedziałem, że mój Abba będzie w pobliżu. Biłem się z nim i chociaż znowu mnie pobił, to już nigdy więcej mnie nie zaczepiał, bo wiedział, że nie boję się walki i oddawania. Dziecko, które rozwija się w bezpieczeństwie Ojcowskiej troski może zyskać przekonanie potrzebne do próbowania nowych rzeczy, rozwijania swej osobowości i ostatecznie stania się taką osobą jaką Bóg chciał, aby się stała. Zasadnicza rola ojca to wzbudzanie w dzieciach przekonania, którego one potrzebują, aby wzrastać i rozwijać swoje zdolności, osobowość i dary.

Nawet powołanie Jezusa (Yeshua) zaczęło się od afirmacji: „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobalem.” To było na samym początku służby, zanim cokolwiek „wykonał”. Czy Jezus potrzebował takiej afirmacji? Czyż On nie wiedział, że był i jest umiłowanym Synem Ojca? Tak, wierzę, że znał Swego Ojca i wiedział, że był Jego umiłowanym Synem, lecz ciągle potrzebował usłyszeć jak Ojciec mówi: „Ty jesteś mój Syn umiłowany.” To nie było słowo do tłumów, lecz było intymną rozmową miedzy ojcem i synem. Wszystko czym Yeshua stał się jako człowiek, było wynikiem Jego więzi z Ojcem. Cała jego tożsamość, nie tylko na ziemi, lecz również na całą wieczność jest wynikiem bycia Synem Bożym.

KLUCZ DO WYDAWANIA OWOCÓW: POZNANIE BOGA JAKO OJCA

Przebudzenie oznaczało dla mnie utwierdzenie w przekonaniu, które wynika ze znajomości Boga jako mojego Ojca. Moje dary zaczęły się rozwijać i, w miarę jak bardziej pozwalam Duchowi Świętemu pracować w moim życiu niż polegać tak bardzo na tym, co inni powiedzą lub zrobią, jestem uwalniany do owocnej służby. W przeszłości zawsze porównywałem się z innymi służbami, a nawet kopiowałem to, co inni robili, ponieważ sam nie miałem przekonania, aby pozwolić na rozwijanie się moich własnych zdolności przywódczych. Dziś, raczej wolałbym poddać się prostemu dziełu, które robi Bóg w moim życiu i naszym zgromadzeniu, niż próbować powtarzać to, co inni robią gdzie indziej. Z tej lekcji powstały dla naszego zgromadzenia wspaniale owoce. Przez lata modliłem się o to, aby Pan wzbudził zespól mężczyzn, którzy pomogliby mi nieść ciężar odpowiedzialności doglądania życia zboru, a jednak nic takiego się nie działo. Wierzę, że było tak dlatego, ze brakowało mi przekonania i wewnętrznego bezpieczeństwa, które jest konieczne dla tych, którzy są wokół mnie, aby zostali uwolnieni w dziedzinach sluzby i obdarowania. Bylem wystraszony i pełen obaw. W miarę jak stawałem się coraz bardziej przekonany w swej relacji z Panem, jestem bardziej podatny i zdolny do pomocy innym w rozwijaniu ich powołania i obdarowania. Dziś mam grupę młodych mężczyzn, modlących się i dzielących się wspólnie swym życiem.
Położyliśmy nacisk na budowanie silnych, bezpiecznych relacji miedzy nami samymi i walczymy o to, aby być przykładem jedności, laski i miłości dla całej trzody. Staramy się kształtować odpowiedzialność, wrażliwość i łagodność we wszystkich naszych relacjach zarówno w domu, jak i w społeczności.
Widzimy również inne wyniki. Niewierzący przychodzą do wiary. Przez lata balem się dzielić swą wiarą otwarcie, szczególnie między żydami. Brakowało mi przekonania potrzebnego do otwartego świadczenia o mojej wierze niewierzącym i było to również przykład, który naśladowała większość społeczności. Teraz, zmieniło się i to. Czując, ze Pan chce nas nauczyć strategii zdobywania calego miasta, ostatniego lata zaczeliśmy kampanie wstawienniczą i ewangelizacyjną za miasto Bat-Yam (południowy Tel Aviv). Razem ze spacerami modlitewnymi, uwielbieniem i walką nad miastem, osobiście rozdaliśmy w 50,000 domów zaproszenia do przyjęcia taśmy z filmem o życiu Yeshua w języku hebrajskim i rosyjskim, jako ze jest wielu rosyjskich Żydów w tym mieście. Odzew był niesamowity. Ciągle wysyłamy grupy odwiedzające tysiące domów, w których ludzie widzieli filmy i wyrazili chęć dowiedzenia się więcej. Wielu młodych ludzi uwierzyło i odkryliśmy również dziesięciu „ukrytych wierzących,” Żydów, którzy wierzą w Yeshua, lecz nie przyłączyli się do lokalnych społeczności. Nasze zgromadzenie, od chwili przeżycia ożywienia, gwałtownie wzrosło i jest teraz jednym z największych w mieście.

Przebudzenie tchnęło świeże wylanie Bożej obecności na naszych zgromadzeniach tutaj w Beit Immanuel, Domu Immanuela, wnosząc nowe pieśni, nowy wymiar uwielbienia na świeżych skrzydłach Ducha. Pan pobłogosławił nas młodą, gorącą grupą uwielbiającą. Często jesteśmy proszeni do usłużenia na terenie całego kraju i za granicą. Wierzymy w to, ze Bóg odnawia coś ze „Świątyni Dawida,” przez co rozumiemy pieśni i uwielbienie, które jest rdzennie izraelskie i które przyzywa świeże wylanie Bozej obecności.
Kilka tygodni temu uwielbialiśmy Boga w kawiarni w Jerozolimie, sięgając po izraelitów otwartych na Yeshua. Gdy poczucie obecności Bożej potężnie wypełniło pomieszczenie, ludzie gasili papierosy, a sala wyciszała się. Wtedy obecność Boża zainspirowała wszystkich, aby wstać i tańczyć w radości Pana – razem z młodym studentem Yeshiva ubranym w tradycyjny ultra ortodoksyjny stój! W tym momencie mogliśmy głosić Yeshua jako Mesjasza z autorytetem i uzyskać wspaniały wynik Wierzymy, ze to moc obecności Ducha Świętego, otwiera serca, które nie byłyby w stanie w inny sposób odpowiedzieć na objawienie Yeshua jako Mesjasza, Syna Bożego.

Codziennie rano, gdy leżę w łóżku, zona cytuje mi słowa: „Łazarzu, powstań.” Każdego dnia przypomina mi o miłości mojego Ojca i mocy zmartwychwstania Ducha Świętego, wiejącego nowym życiem w naszej rodzinie i zgromadzeniu; jestem tak wdzięczny Ojcu za przebudzenie, które przezywamy.

сайт

Jak długo to potrwa?

Nagle w tym tygodniu, po siedmiu latach życia w Rzece Bożej obecności, wybuchły uzdrowienia. Nie chodzi o to, że ludzie nie byli do tej pory uzdrawiani, lecz mówię o całej serii uzdrowień. Pewna rodzina przyszła zdesperowana dwa tygodnie temu do zboru. Ich córka cierpiała na najgorszy przypadek zapalenia płuc, jaki był widziany w jednym ze szpitali w Pittsburgh’u. Przyszli na nasze piątkowe przebudzeniowe spotkanie, lecz przyszli również w niedzielę prosić Boga o uzdrowienie córki. Była w krytycznym stanie przyłączona do respiratora. Zbór zebrał się wokół rodziny i modlił się. Nagle nowy autorytet pojawił się w naszych głosach. To była ta sama obecność Ducha Świetego, która powodowała nasze upojenie miłością Jezusa przez ostatnie siedem lat. Wczoraj rano, tydzień później, matka dziewczyny zadzwoniła: „Nasza córka jest całkowicie zdrowa! Odłączyli ją od respiratora, je i chodzi! Lekarz powiedział, że nie rozumie dlaczego….”
Gdy przeczytaliśmy informacje, ludzie w zborze zaczęli wiwatować; niektórzy wstali. Przed zakończeniem zgromadzenia, gdy budząca respekt uzdrowieńcza obecność Jezusa spoczęła nas, inna kobieta została uzdrowiona z chronicznego bólu, inna z choroby żołądka, a jeszcze inni z różnych niesprawności. Ostatniego wieczoru nie mogłam nadziwić się temu, w jaki sposób Pan ponownie wśród nas 'wybuchnął’ z nową mocą i zgromadzenie zakończyło się tym, ze wszyscy nasiąkali w chwale Jego obecności i biorąc udział w radości Pana! Nie jesteśmy już więcej zainteresowani darami mocy, które są w jakiś sposób oddzielone od Jego miłości. On uzależnił nas od Rzeki i teraz Ta Rzeka podniosła się do nowego poziomu, dając nam kilka milionów metrów sześciennych Jego obecności więcej.

Wierzę, ze Bóg wybrał „Rzekę” jako metaforę dla tego przebudzenia, ponieważ rzeka nigdy nie kończy się; po prostu płynie. Nawigacja po rzece czasami oznacza pływanie poprzez okresy, wydaje się, że nic nowego się nie dzieje, lecz wtedy nabiera płynności i Rzeka ciągle jest Rzeką, lecz wpłynęła do innej jeszcze większej wody. To w czym pływałeś nagle wnosi cie do nowego wymiaru, nie pozostawiając starego z tyłu. Oglądają przez osiem lat trwające wylanie w Toronto, jestem teraz przekonana, że pogląd, że przebudzenie powinno być chwilowe jest tradycyjnym mitem Kościoła i jest pierwszoplanowym czynnikiem gaszącym przebudzenie. Byłam kiedyś pod wpływem tego przekonania, ze Bóg nawiedza nasze życie Swą nadnaturalną mocą raz na dziesięć lat, lub coś w tym rodzaju. Przez resztę czasu powinniśmy być skazani na niekończące się religijne znudzenie, „robienie kościoła” bez mocy Jego obecności. Nazywam to „cyklicznym cesasjonizmem (zanikiem).”

Któregoś dnia ,gdy przebywałam w Jego chwale w Toronto, zapytałam Pana: „Jak długo to potrwa?” Zanim strach opanował mnie na dobre, Pan odpowiedział delikatnie: „Jak długo mnie potrzebujesz?”
„O, Jezu – krzyczałam – potrzebuje ciebie na zawsze” i w siedem lat później, On jest tutaj ciągle obecny.
W tym miesiącu STF jest oddany odpowiedzi na pytanie: „Czym jest przebudzenie?” R.T.Kendall, jeden z przywódczych ewangelicznych głosów naszych dni, daje świadectwo, podobnie jak David Lazarus, pastor z Izraela i Graham Fletcher. Ci wszyscy przeszli od suchej analizy przebudzenia do samej Rzeki. Korzystajcie czytając, a przede wszystkim…Nasiąkajcie, Jego obecnością.

продвижение сайта

Jazda na fali przebudzeń

Nasza duchowa podróż zaczęła się w Ruchu Jezusa Chrystusa w późnych latach sześćdziesiątych. Lecz na początku ’90 wydawało się, że wszelkie nasze „spotkania mocy” z Panem były już tylko wspomnieniami z przeszłości. Mimo tego, że byliśmy z żoną pastorami dużego, wpływowego zboru, staliśmy się religijnie sformalizowani i bardzo potrzebowaliśmy osobistego duchowego odnowienia. Nasze ciężkie położenie pogłębiło się, gdy kościół został doprowadzony do gwałtownego kryzysu, przez moralny upadek założyciela.

Duchowo wysuszeni, pozbawieni złudzeń przez zborowe życie, które znaliśmy i zdesperowani potrzebą duchowego spotkania z Bogiem, zrezygnowaliśmy z naszej odpowiedzialności. Szukając u Pana nowego kierunku, i zdecydowani nie zostać duchowymi uciekinierami, przeprowadziliśmy się do Queensland, Australia (Słoneczne Wybrzeże).

W tych dniach uchwyciliśmy się słowa z Iz 8,23: „lecz, nie będzie zaćmione to, co znosi ucisk,…, tak w przyszłości okryje chwałą drogę morską,…” Po raz pierwszy w ciągu ostatnich dwudziestu lat nie mieliśmy odpowiedzialności służby, kościoła, ani nawet pracy, lecz tylko obietnice „chwały ” przez drogę morską. Jestem przekonany, ze niektórzy, znając moją przeszłość jako surfera, wątpili w moje motywacje przeprowadzenia się na wybrzeże. Mając mnóstwo czasu do dyspozycji, przemierzałem codziennie długie piaszczyste plaże wołając do Boga o nowe spotkanie z Nim. Co prawda, również surfowałem wiele i odkryłem, że w znaczący sposób oddziałuje ze światem poza „kościołem” w taki sposób, w jaki nie miałem do tego okazji przez wiele lat.

Gdy dzieliliśmy się z Patrycją, wizją „chwały przez drogę morską” z innymi, ludzie zaczęli zbierać się u nas w domu, aby modlić się i szukać Boga, żeby zrobił coś nowego i zbawił wielu ze społeczności surferów, w której żyliśmy.

To był początek kościoła, który nazwaliśmy „Way of the Sea” Christian City Church” ( Kościół „Drogi morskiej”) Przeważnie sposób w jaki prowadziliśmy „kościół” był niekonwencjonalny. Spotykaliśmy się w klubach surfowych, barach, na patiach z grialmi i ogłuszającą współczesną muzyką. Pomimo, że mieliśmy swobodny i „surfowy” styl, byliśmy pasjonatami w zdobywaniu zgubionych dusz i zdeterminowani, aby przeżywać Boga.
Któregoś razu, w czasie niedzielnego zgromadzenia, kobieta zaczęła prorokować: „opuśćcie bom żagli, nadchodzi wielki wiatr Boży, jak cyklon.” Inna osoba prorokowała: „Zwróccie twarze w stronę wiatru…” Dla surferów z australijskiego wschodniego wybrzeża nadchodzący cyklon oznacza dni potężnych, nieskończonych, pompujących adrenalinę oceanicznych fal! Oczekiwaliśmy na jazdę naszego życia. Nikt z nas nie widział dokładnie, przed czym nas Pan ostrzegał, lecz brzmiało to dla nas jak dobra wiadomość!

Później tego samego tygodnia, byliśmy z Patrycją na obiedzie z pastorem z innego zboru. Zaczął nam opowiadać o „wybuchu Ducha Świętego” na ich zgromadzeniach, który charakteryzował się wielką radością i śmiechem. Ludzie padali i byli tak „pijani,” ze trzeba było ich później odprowadzać do samochodów. Prawdę mówiąc, niewiele pamiętam z tego, co powiedział, oprócz tego, ze im dłużej mówił, tym bardziej czułem, ze miałem zrobić to samo. Czy to była „ta Chwała,” dla której przyjechaliśmy na wybrzeże?

Nasz przyjaciel modlił się o mnie i Patrycje i ja padłem na podłogę. Zmieszany nagłością zdarzenia, usiłowałem przewrócić się, aby ukryć twarz w dywanie. Ku mojemu zdumieniu okazało się, ze nie mogłem nawet podnieść ramion z podłogi. Było tak, jakby jakiś ciężar dociskał mnie w dół. Nie było to nieprzyjemne; faktycznie zmusiło mnie do niekontrolowanego śmiechu, gdy zdałem sobie sprawę z tego, ze to właśnie była wspaniała „ciężka” Chwała Boża. (dosłowne znaczenie słowa „chwała” w hebrajskim znaczy „ciężkość”). Aby „uaktualnić” moje przeżycie z Nim, Bóg dosłownie usiadł na mnie. Gdy w końcu udało mi się wstać, czułem przemożną radość i skakałem po pokoju wykrzykując w kółko: „Nowe wino dla narodów!” zanim wylądowałem znów na podłodze.

Nie miałem żadnego pojęcia w jaki sposób wytłumaczyć zgromadzeniu to, co się stało z nami w ciągu tego tygodnia, wiec nawet nie próbowałem. Właściwie nie musiałem; następnej niedzieli, pod koniec uwielbienia nagle zstąpił Duch Święty. Ludzie padali na prawo i lewo na wprost, niektórzy wybuchając śmiechem, inni płaczem, a jeszcze inni byli jak pijani. Duża kazalnica z żelaznych ram i dębowych paneli w jakiś sposób przewróciła się z ledwością mijając kilka osób, i rozbiła się na podłodze. Prawdziwie cyklon uderzył w to miejsce, wszystko co nie było przymocowane zostało zdmuchnięte. Później, ktoś wyciągnął taki wniosek z przewrócenia kazalnicy: „Nie tylko dla ludzi za kazalnicą, lecz dla całego zgromadzenia, również.” Od tej niedzieli nic już nie było takie samo. Przyzwyczailiśmy się do nagłych wybuchów Chwały spadającej w czasie uwielbiania, podczas kolekty, komunii, czy usługiwania słowem! Nasze dwu-godzinne zgromadzenia przerodziły się w cztero-godzinne. Zwróciliśmy nasze „twarze w stronę wiatru.” Choć nie rozumiałem wszystkiego, wiedziałem, ze owoce były dobre i większość z nas była pewna, że to bylo od Boga.

W tych dniach nie mieliśmy żadnego wzorca do naśladowania, dopóki nie zaczeły docierać do nas wieści o zdumiewających wydarzeniach w Toronto. Gdy John i Carol Arnott wraz ze swym zespołem przybyli na pierwsze w Nowej Zelandii spotkania „Catch the Fire” (Złap Ogień), zebraliśmy grupę i polecieliśmy do Auckland, aby ich posłuchać. W czasie tych niezwykłych spotkań zobaczyliśmy wiele z tego, do czego przywykliśmy na naszych zgromadzeniach, lecz, co ważniejsze dla nas, usłyszeliśmy nauczanie i świadectwa o tym jak gospodarować tym namaszczeniem. Byliśmy pod głębokim wrażeniem pokory, łagodności ludzi z Toronto.
Tam dowiedzieliśmy sie o „nasiąkaniu” w Bożej obecności; po prostu o spędzaniu czasu pod wpływem Ducha Świętego, pociągając Go do głębszych zakamarków naszego życia. Zobaczyliśmy potrzebę zrobienia z naszych zgromadzeń „bezpiecznego miejsca” dla ludzi, którzy mają przyjść i przyjąć Duchowy Ogień. Wykształciliśmy grupę ludzi usługujących i nauczyliśmy ich w jaki sposób to przekazywać. Od tej pory jeżdżę na coroczne „pielgrzymki” do TACF, czasami na główne konferencje, czasami jako gościnny mówca, czasami jako anonimowy uczestnik w czasie cichych tygodni, żeby po prostu posiedzieć i nasiąkać w obecności Pana.

Ludzie często pytają mnie jak to osiągnęliśmy, że utrzymuje się tak długi czas wolność Ducha. Myślę, że ma to związek z tym jak cenimy sobie namaszczenie tego cudownego wylania. Współpraca z ludźmi z TACF nauczyła mnie wiele na temat czci dla Ducha Świetego i tego, aby naszą podstawą było bardziej „przyjmowanie” niż „osiągnięcia.” Nasz kościół nauczył się, że „znać Bożą miłość i przekazywać ją dalej” jest jednym z kluczy do stałego trwania przebudzenia. W konsekwencji szybko rozwinęliśmy cotygodniowe „Coastfire” (Ogniste Wybrzeże), które polegają na tym, ze zabieramy grupy do dalekich małych miasteczek, aby prowadzić spotkania i semianria, aby błogosławić lokalne kościoły, przekazując im to,co Bóg dał nam.
W biblijnej definicji Duch porusza sie jako „Rzeka Boża.” Rzeka nie jest nieregularnym strumieniem, jak wiele z naszych suchych koryt rzecznych w głębi Australii. Nie jest również statyczna, lecz zwiększa swe natężenie i ma swój kierunek. Pierwsza wzmianka w Piśmie o kierunku Rzeki znajduje się w Gen 1.10: i mówi, że wypływa z Edenu do wielu narodów. Później Ezechiel widział Rzekę wypływającą ze Świątyni na wschód…” zbierając wielkie żniwo ryb (Ez. 47,8). Następnie Jezus widział Rzekę wypływającą z wnętrza (Jan 7,39) i Jan widział Rzekę wypływającą spod Tronu Bożego (Obj. 22,1). Wierzę, że w miarę jak będziemy płynąć z Rzeką Bożą to zdobędzie ona zgubionych i ginący świat.

ZnaleLliśmy swoje miejsce we wspaniałym, międzynarodowym ruchu w Kościele, który jest w znaczący sposób dotknięty trwającym przebudzeniem i oddany zdobywaniu ludzi dla Chrystusa. Niezliczone ilości ludzi zostało zbawionych, uzdrowionych i uwolnionych w dramatycznych spotkaniach z Duchem Świetym w ciągu ostatnich siedmiu lat. Teraz wiem, że są pewne manifestacje mocy Ducha „w domu” (Kościele), a inne manifestacje Jego mocy „poza domem.” W domu, poprzez przeżycia takiego typu, jak w Górnej Komnacie, Rzeka powoduje odświeżenie, odnowienie, umocnienie, namaszczenie. Poza domem używamy tego namaszczenia do głoszenia Chrystusa, uzdrawiania chorych, wypędzania demonów wśród niezbawionych ludzi, których znamy! Tak więc, ciągle jadę na tej nowej fali przebudzenia. A ty?

topodin.com